
Kto śledził losy afery gnojowej w Wilczyskach, ten wie, że ochrona środowiska naturalnego, to prawdziwe oczko w głowie burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy. Nie inaczej mają się sprawy z aferą, o której poinformowałem Czytelników portalu „Gorlice i Okolice” w artykule pt. „Śmierdząca sprawa w Stróżnej”, zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/03/7921/. Taką ogólną refleksję można chyba sformułować także po lekturze odpowiedzi, której na mój wniosek z 23 marca 2017 roku, dotyczący szczegółów pompowania przez nieustalona osobę fekaliów do potoku Stróżnianka, udzielił mi rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach st. asp. Grzegorz Szczepanek.
Moje pismo brzmiało tak:
Rzecznik Prasowy KPP w Gorlicach
W nawiązaniu do artykułu pt. Śmierdząca sprawa w Stróżnej, który opublikowałem na portalu www.gorliceiokolice.eu w dniu 23 marca 2017 r. a także wobec udokumentowania przez KPSP w Gorlicach interwencji funkcjonariuszy KP w Bobowej na miejscu zdarzenia, składam wniosek o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:
- Czy szambo, z którego wypompowywano fekalia 17 marca 2017 roku do rowu przydrożnego w Stróżnej jest zlokalizowane na działce będącej własnością publiczną – szkoła, Gmina, etc. (ew. pozostaje w zarządzie Szkoły Podstawowej w Stróżnej, Gminy Bobowa etc.)?
- Czy ustalono kto jest właścicielem pompy i węża, których użyto do wypompowywania fekaliów. W przypadku właściciela, którym jest strona publiczna, wnoszę o jego ujawnienie?
- Czy ustalono kto był tzw. „nieujawnioną osobą”, o której mówi dokumentacja strażacka w przedmiotowej sprawie?
- Czy pompa i wąż, które służyły do wypompowywania fekaliów zostały zabezpieczone przez funkcjonariuszy policji jako dowody w sprawie?
- Czy w aktach policji znajduje się tylko jedna interwencja dotycząca wypompowywania przedmiotowego szamba z 17 marca 2017 roku, czy funkcjonariusze policji byli informowani już wcześniej o podobnych przypadkach?
- Czy wszczęto postępowanie sprawdzające, śledztwo etc. w przedmiotowej sprawie i czy komukolwiek zostały postawione zarzuty a jeśli tak, wnoszę o podanie kwalifikacji prawnej i sygnatury postępowania?
A odpowiedź st. asp. Grzegorza Szczepanka, która nadeszła 31 marca 2017 roku, brzmiała tak:
Odpowiadając na pytania zawarte w korespondencji mailowej z dnia 23 marca 2017 roku informuję, że:
- Obecnie nie posiadamy informacji, czy szambo znajduje się na terenie należącym lub zarządzanym przez szkołę. Otwór studzienki kanalizacyjnej prowadzącej do szamba znajduje się poza ogrodzeniem szkolnym. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zbiornik ten wykorzystywany był przez Szkołę w Stróżnej.
- …
- …
- …
- Zarówno w 2016, jak i w 2017 roku nie odnotowaliśmy innych zgłoszeń dotyczących wypompowania przedmiotowego szamba.
- W sprawie tej prokurator wszczął śledztwo z art. 182§1 kodeksu karnego (Sygn. Ds.452/2017).
W odniesieniu do pytań nr 2, 3 i 4 informuję, że w chwili obecnej nie mogę udzielić na nie odpowiedzi, gdyż poruszona w nich materia jest przedmiotem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Gorlicach.
W kwestii udzielania informacji dotyczących toczącego się śledztwa, właściwą jest wyłącznie Prokuratura Rejonowa w Gorlicach.
_______________________________
st. asp. Grzegorz Szczepanek
Oficer Prasowy KPP w Gorlicach
tel. (18) 35-48-277
kom. 603-301-542
e-mail: rzecznik@gorlice.policja.gov.pl
Jak widać st. asp. Grzegorz Szczepanek stawał wprost na głowie, żeby konkretnie i wyczerpująco odpowiedzieć mi na zadane pytania. Najważniejsze pozostaje oczywiście dobro śledztwa i ja wcale sobie nie żartuję, tylko mówię zupełnie poważnie. Dlatego nie zamierzam błądzić między wierszami komunikatu oficera prasowego KPP w Gorlicach tylko zwrócić Państwa uwagę na absolutnie fundamentalna wiadomość, którą st. asp. Grzegorz Szczepanek, wyjawił, a mianowicie, że:
Otwór studzienki kanalizacyjnej prowadzącej do szamba znajduje się poza ogrodzeniem szkolnym. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zbiornik ten wykorzystywany był przez Szkołę w Stróżnej.
I te krótkie dwa zdania dowodzą, że smród „afera fekalnej” w Stróżnej błąka się już po gabinecie burmistrza Wacława Ligęzy i nie daje spokoju co najmniej kilku pracownikom samorządowym Gminy Bobowa. Dlaczego? Ano dlatego, że Szkoła Podstawowa w Stróżnej, jako rzecze Biuletyn Informacji Publicznej, jest tzw. jednostką organizacyjną Gminy Bobowa, zob. http://www.bobowa.pl/BIP/index.php?id=313. A statut Gminy Bobowa mówi, zob. § 12:
Do wykonywania zadań Gmina tworzy następujące jednostki organizacyjne:
(i tutaj następuje wyliczenie wszystkich jednostek, a pozycja nr 10 to…)
10) Szkoła Podstawowa w Stróżnej (…).
Statut Gminy Bobowa mówi także:
Paragraf 48. Do zadań Burmistrza należy w szczególności:
5) Gospodarowanie mieniem komunalnym,
6) Zatrudnianie i zwalnianie kierowników gminnych jednostek organizacyjnych (…)
i
Paragraf 50.
Burmistrz realizuje zadania określone przepisami prawa, a w szczególności:
2) Kieruje bieżącymi pracami Gminy,
3) Reprezentuje Gminę na zewnątrz,
4) Wykonuje funkcję kierownika Urzędu,
5) Wydaje decyzje w indywidualnych sprawach z zakresu administracji publicznej,
9) Wykonuje uprawnienia zwierzchnika służbowego w stosunku do pracowników Urzędu Gminy i kierowników gminnych jednostek organizacyjnych.
I tylko z tego pobieżnego dość przypomnienia z karty gminnych praw wynika, że burmistrz Wacław Ligęza, czy tego chce, czy nie, ale nie ucieknie od odpowiedzialności za śmierdzącą aferę z fekaliami, które należą do jednostki organizacyjnej Gminy Bobowa, tj. do Szkoły Podstawowej w Stróżnej. Ja rozumiem, że jak burmistrz Wacław Ligęza odbiera kolejne nagrody za zajęcie 2409 miejsca w Polsce przez Gminę Bobowa (w rankingu sklasyfikowano 2478 Gmin), zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/01/dobranoc-ojczyzno-gorlicka/, a poseł Barbara Bartuś pieje z zachwytu (w obecności zainteresowanego) nad samorządową postawą burmistrza Wacława Ligęzy, zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/03/posel-barbara-bartus-i-senator-stanislaw-kogut-na-zebraniu-wiejskim-w-wilczyskach-swad-kompromitacji-unosi-sie-w-powietrzu/, to burmistrz Wacław Ligęza nadstawia pierś do odznaczeń i splendorów. Wszak próżność, to ludzka rzecz. Ale na miły Bóg, panie burmistrzu, od czasu do czasu trzeba na siebie wziąć także odium odpowiedzialności i uderzyć się we własną pierś a nie zasłaniać się „swoimi” pracownikami samorządowymi, co z taka determinacją czynił pan wielokrotnie, a ostatnio m. in. przed sędzią Bogusławem Gawlikiem w Sądzie Rejonowym w Gorlicach (o szczegółach tej „aluzji” już niedługo opublikuję tekst na portalu „Gorlice i Okolice” – Czytelników proszę o cierpliwość).
Być może uprzedzam trochę fakty, bo w sprawie śmierdzącej afery fekalnej w Stróżnej wystosowałem także pismo do burmistrza Wacława Ligęzy, ale na razie nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi, bo na proste pytania, odpowiedzi, jak znam życie, mogą być bardzo skomplikowane, a skomplikowanie odpowiedzi wymaga czasu i dlatego burmistrz Wacław Ligęza jak na razie milczy w tej sprawie. Właściwie nie powinienem mieć żalu, bo jak się reprezentuje Gminę Bobowa na zewnątrz, to nie można byle pismakowi odpowiadać w sprawie afery z fekaliami w Stróżnej na łapu capu. Zwłaszcza, że sprawę może jeszcze bardziej skomplikować status własnościowy działki, na której zlokalizowano kolektor, do którego SP w Stróżnej, jak rozumiem od lat, odprowadza wszelkie nieczystości. A jak ta działka nie należy do SP w Stróżnej, tj. do jednostki organizacyjnej Gminy Bobowa albo do innej publicznej jednostki, to co wtedy? Ja tam nie wiem, nie znam się, tak tylko pytam. A przecież podstawowy problem afery, tj. odprowadzenie fekaliów do potoku Stróżnianka przez nieustalona osobę przy pomocy sprzętu, o którym nie wiemy do kogo należał i czy został ostatecznie przez funkcjonariuszy policji zabezpieczony w toczącym się postępowaniu, nie schodzi nam, tj. Czytelnikom mojego portalu z pola widzenia. Bo po informacji oficera prasowego Grzegorza Szczepanka wiadomo już na sto procent, że publiczny zamach na publiczne mienie, tj. wszechstronne zanieczyszczenie środowiska naturalnego, znowu wydarzył się pod skrzydłami burmistrza Wacława Ligęzy. Mało było afery gnojowej w Wilczyskach, teraz mamy aferę fekalną w Stróżnej. Nie wolno także zapominać, że po drodze do ww. afer wykarczowano jeszcze w okolicy kilkadziesiąt, najczęściej zdrowych a niekiedy wiekowych drzew i nasz bohater samorządowy palcem nie kiwnął, żeby te rośliny uratować. Pewnie znowu nic nie wiedział o takich planach. Jak wiadomo Liga Ochrony Przyrody, w swoim czasie, doceniła proekologiczną postawę bobowskiego włodarza, zob. https://gorliceiokolice.eu/2015/04/medal-za-siekierezade/.
Wróćmy jednak do afery fekalnej w Stróżnej. Nie tylko z faktu nadania jej sygnatury (Ds.452/2017) przez Prokuraturę Rejonową w Gorlicach wynika, że sprawa jest rozwojowa. Świadczyć o tym także może, sensacyjna pod każdym względem, wypowiedź szefowej Gminnej Jednostki Usług Komunalnych Doroty Popieli opublikowana na portalu „Bobowa24”, zob. http://bobowa24.pl/2017/03/strozna-skazenie-srodowiska-ze-szkolnego-szamba/:
Burmistrz o zaistniałej sytuacji został poinformowany przez policję w sobotni poranek. Zgodnie z procedurą o godzinie 7:30 powiadomił mnie, że w godzinach nocnych doszło do takiej sytuacji. W związku z tym udałam się na miejsce bezzwłocznie, wspólnie z przedstawicielem straży pożarnej OSP Bobowa oraz pełniącą obowiązki dyrektora szkoły p. Wiatr. Na miejscu powołana została komisja, w której skład weszli burmistrz gminy i miasta Bobowa, moja osoba, sołtys miejscowości, p.o. pani dyrektor szkoły a także przedstawiciel straży pożarnej. Komisyjnie pobraliśmy do słoików wodę z rowu, w którym miało dojść do zanieczyszczenia. Woda w słoikach była bezbarwna, bezwonna i nie zawierała zanieczyszczeń. Tak więc sytuacja, do której doszło w nocy nie miała znaczenia na stan wody w pobliskim rowie jak i dalej w potoku Stróżnianka. Stan wody oceniała komisja, jednak pobrane próbki zostały zabezpieczone do ewentualnych badań. Komisja nie zajmowała się ustaleniem sprawcy. Tym zajmie się Policja.
Powodów do uznania ww. wypowiedzi za sensacyjną jest co najmniej kilka. Po pierwsze, kierownik Dorota Popiela, jak rozumiem, z upoważnienia Burmistrza Bobowej, powołała nieobecnego na miejscu zdarzenia „w sobotni poranek” burmistrza Wacława Ligęzę w skład komisji, która pobrała wodę do słoików z rowu. I nieobecny, co wynika wprost z relacji urzędnika Doroty Popieli, burmistrz Wacław Ligęza „wespół w zespół” z pozostałymi członkami komisji ocenił stan wody. A może burmistrz Wacław Ligęza posiadł umiejętność teleportacji? Po drugie, wysoka komisja autorytatywnie uznała, że „sytuacja, do której doszło w nocy nie miała znaczenia na stan wody w pobliskim rowie jak i dalej w potoku Stróżnianka”. Prawda, że śmiała teza? Po kilkunastu godzinach od przepompowania fekaliów z szamba do potoku można oświadczyć: Polacy nic się nie stało… ścieki spłynęły i już są w Dunajcu pod Tarnowem. U nas czysto i cicho! I co najważniejsze nic nie śmierdzi, chociaż może trochę w UM w Bobowej! Po trzecie, w składzie komisji pojawia się p.o. dyrektora szkoły „p. Wiatr”. Co się stało zatem z dyrektorem Andrzejem Płazińskim? Kiedy został zwolniony lub odszedł z własnej nieprzymuszonej woli i w jakich okolicznościach gminne źródła milczą jak zaklęte. Na stronach BIP Gminy Bobowa Andrzej Płaziński nadal widnieje jako dyrektor tej jednostki organizacyjnej, zob.:
A portal „Nasza Bobowa” jeszcze pod koniec stycznia 2017 roku tytułował pana Andrzeja Płazińskiego dyrektorem SP w Stróżnej:
Może szukam dziury w całym i nieobecność pana Płazińskiego jako dyrektora przy szambie w Stróżnej może mieć sto różnych przyczyn, ale… zwróciła ta absencja moją uwagę.
A burmistrz Wacław Ligęza, przy okazji mówiąc, lekceważy mieszkańców Stróżnej i gminy Bobowa „na maksa”, bo nie informuje publicznie nikogo o dymisji, zwolnieniu, rezygnacji etc. długoletniego dyrektora ze stanowiska w SP w Stróżnej. Kolejny wstyd i przyczynek do dziejów polityki informacyjnej prowadzonej przez bobowskiego włodarza. Pewnie jednak redaktor i informatyk Piotr Rutka zapomniał o poleceniach służbowych swojego szefa.
Kończąc ten artykulik, troszeczkę dygresyjny, spieszę zatem poinformować Czytelników mojego portalu, że portal „Nasza Gmina”, który wie wszystko o Bobowej, jednak nic nie wie o aferze fekalnej w Stróżnej, bo milczy na ten temat jak zaklęty. Nawet „Bobowa24”, jak uważam dopiero w reakcji na mój artykuł, zdecydowała się jednak na ujawnienie śmierdzącej kompromitacji z Gminą Bobowa w tle. Brawo!
Et tu, Brute, contra me, może chyba powiedzieć burmistrz Wacław Ligęza do redaktora Mateusza Książkiewicza. Patrzcie Państwo, jak to się w tym życiu plecie…
Cdn.