
Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”.
xxx
Część pierwsza – projekt budowlany
12 stycznia 2017 roku ówczesny „gospodarz” obstalował u inż. Porębskiego projekt budowlany obiektu pod nazwą „miejskie centrum kultury wraz z parkingiem i drogą dojazdową”.
To wiekopomne wydarzenie przybrało materialną postać umowy nr RIiGK.5/1.2017:
Umowa dokumentacja projektowa anonim
Pokrótce skomentuję kilka fragmentów z tego doniosłego aktu.
W § 2 ust. 2 umowy, dotyczącym podstawowych wymagań stawianych wykonawcy (tj. Wacławowi Porębskiemu i Marcinowi Małachowskiemu, wspólnikom spółki pod nazwą MW Technologie s.c. z siedzibą w Gorlicach) czytamy m. in.:
„5) Należy dokonać wizji w terenie w obecności pracownika Urzędu Miejskiego w Bobowej”.
Mój komentarz:
Pan inżynier nie zauważył, że na działce nr 875/1 jest mokro? Ów „pracownik” z urzędu gminy najwyraźniej nie zwrócił panu inżynierowi uwagi na poziom wody gruntowej na tej działce – a powinien go znać po lekturze opinii geologa z listopada 2016 roku.
W § 2 ust. 3 umowy czytamy:
„3. Wykonawca oświadcza, że:
1) Posiada uprawnienia i niezbędne kwalifikacje do należytego i terminowego wykonania przedmiotu umowy, (…)”.
Mój komentarz:
Przedmiotem umowy jest opracowanie projektu budowlanego i wykonawczego. Nie wiem, czy inż. Porębski miał uprawnienia do projektowania, do projektu, który ostatecznie opchnął bobowskiemu „gospodarzowi” dołączył kopię stwierdzenia przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych kierownika budowy i robót w specjalności konstrukcyjno-budowlanej – a to nie są uprawnienia do projektowania.
W § 4 ust. 2 umowy czytamy:
„2. W przypadku dokonania przez Zamawiającego odbioru przedmiotu umowy sporządzony i podpisany zostanie przez Strony protokół odbioru wraz ze spisem dokumentacji. W przypadku braku zastrzeżeń protokół będzie podstawą do wystawienia przez Wykonawcę faktury/rachunku – z zastrzeżeniem ust. 3 niniejszego paragrafu”.
Mój komentarz:
2 czerwca 2017 roku inż. Porębski wystawił fakturę na kwotę 82 752,00 złotych (to jest całkowite ryczałtowe wynagrodzenie ustalone w § 5 ust. 1 umowy), 23 czerwca 2017 roku faktura została w urzędzie gminy „sprawdzona” pod względem merytorycznym, formalnym, rachunkowym, po czym zatwierdzona do wypłaty przez skarbnika i samego „gospodarza” (organ wykonawczy gminy!) i zaksięgowana, przelewu dokonano w tym samym dniu:
Faktura i potwierdzenie zapłaty do umowny nr RIiGK.51.2017
Powyższe oznacza, że ani „gospodarz”, ani żaden inny gminny urzędnik nie miał zastrzeżeń do projektu budowlanego dostarczonego przez inż. Porębskiego.
Na fakturze mamy odręcznie napisany tekst (zgaduję, że jego autorem jest Grzegorz Janota – tak by wynikało z imiennej pieczęci):
„Stwierdzam wykonanie zadania pn. „Budowa Miejskiego Centrum Kultury wraz z parkingiem i drogą dojazdową” – opracowanie projektu budowlano-wykończeniowego. Zgodnie z umową Nr RIiGK.5/1.2017 z dnia 12 stycznia 2017 r.”.
Ustawa prawo budowlane (i przyroda w ogólności) nie zna takiego zjawiska jak „projekt budowlano-wykończeniowy”. W ustawie (i w przyrodzie) mamy projekt budowlany, projekt architektoniczno-budowlany, projekt techniczny, jest też coś takiego jak projekt wykonawczy (w rozporządzeniu z 20 grudnia 2021 roku – Dz. U. z 29 grudnia 2021 roku, poz. 2454) – ale „projekt budowlano-wykończeniowy”? Chociaż z drugiej strony – kto wie? Taki artysta jak inżynier Porębski mógłby wyprodukować nawet i „projekt budowlano-wykończeniowy” (cokolwiek by to miało oznaczać) – tym bardziej, że zleceniodawcą był wizjoner. Wizja, której doznaje wizjoner, nie zna i nie może znać żadnych ograniczeń!
Pytanie jest takie: czy urzędnik Grzegorz Janota w ogóle zajrzał do tego projektu – zanim stwierdził „wykonanie zadania”? Tak się składa, że kilka lat później inny urzędnik w urzędzie gminy do tego projektu jednak zajrzał, w rezultacie postawił inżynierowi Porębskiemu kilka pytań, m. in. takie:
Izolacja fundamentów, w przedmiarze tylko typ lekki. Według dokumentacji podłoża gruntowego dokumentacji geologicznej budynek posadowiony na -2 m w rzeczywistości -5 m. W związku z czym napór wody może być znacznie większy. Rozwiązanie szczelności części budynku poniżej terenu…?
– ale o tym w dalszej części tekstu.
W § 4 ust. 3 umowy czytamy:
„3. W przypadku stwierdzenia przez Zamawiającego w toku czynności odbiorowych, iż Wykonawca nie wykonał przedmiotu umowy lub nienależycie wykonał przedmiot umowy, a w szczególności gdy złożona dokumentacja jest niekompletna lub wadliwa, Zamawiający odmówi dokonania odbioru, sporządzając protokół odmowy odbioru, i zwróci Wykonawcy dokumentację do usunięcia wad wyznaczając termin wykonania poprawek”.
Mój komentarz:
Nazwisko gminnego urzędnika! Nazwisko gminnego urzędnika, który uznał, że projekt budowlany jest kompletny i bez wad, który nie zauważył słonia w menażerii, tj. skandalicznego błędu dotyczącego posadowienia tej budy. W roku 2017 nie było pośpiechu, było bardzo dużo czasu na sprawdzanie projektu i „poprawki”, bobowski „gospodarz” i tak nie miał pieniędzy na rozpoczęcie budowy, ogłoszenie o zamówieniu ukazało się w sieci dopiero pod koniec grudnia 2021 roku:
https://platformazakupowa.pl/transakcja/556296
Napiszmy to wyraźnie: oczywiste wady projektu budowlanego powinny być wychwycone przez inwestora na etapie odbioru tegoż projektu od projektanta. Pierwszą wadą, na którą inwestor (nawet weterynarz, czy inny gminny urzędnik) bezwzględnie powinien był zwrócić uwagę jest jego niezgodność z założeniami projektowymi. A jakie były założenia projektowe dotyczące posadowienia obiektu pn. „miejskie centrum kultury” w „mieście” B.? W opinii geotechnicznej, którą inwestor przekazał projektantowi, mamy takie założenia odnośnie posadowienia obiektu: „podpiwniczenie: brak”, „sposób posadowienia: ławy fundamentowe”, „zakładana głębokość posadowienia: 1,2 m ppt”, te założenia wynikają z wysokiego poziomu wód gruntowych na działce nr 875/1, stwierdzonego w roku 2016 w trzech otworach badawczych. A w projekcie budowlanym z marca 2017 roku mamy przepastne piwnice posadowione 5,2 m ppt (co skutkuje stałym parciem wody gruntowej na styk płyty fundamentowej ze ścianami fundamentowymi), na dodatek aż 55% powierzchni tych piwnic to jest nonsens pod tytułem „przestrzeń techniczna nieużytkowa” (?). Inwestor powinien był odmówić odebrania projektu, który w sposób rażący odbiega od przekazanych założeń projektowych. A jeśli akceptował te piwnice, to powinien był zażądać zmian w projekcie, tj. odpowiedniego zabezpieczenia piwnic, w szczególności styku płyty i ścian fundamentowych, przed przenikaniem wody gruntowej (jedynym pewnym i skutecznym rozwiązaniem jest prawidłowo zaprojektowana i wykonana „biała wanna”).
W § 6 umowy czytamy:
„1. Wykonawca jest odpowiedzialny względem Zamawiającego, jeżeli przedmiot umowy ma wady (…).
2.Wykonawca niniejszym oświadcza, iż udziela gwarancji jakości na przedmiot umowy, który [która – wma] mija z upływem 36 miesięcy od dnia podpisania protokołu odbioru przez Zamawiającego, bez zastrzeżeń.
3. Wykonawca, niezależnie od gwarancji, ponosi odpowiedzialność z tytułu rękojmi za wady przedmiotu umowy, który strony zgodnie wydłużają do 36 miesięcy od dnia podpisania protokołu odbioru bez zastrzeżeń.
4. W przypadku stwierdzenia przez Zamawiającego wad w przedmiocie umowy Wykonawca będzie zobowiązany usunąć wszystkie wady w terminie wyznaczonym przez Zamawiającego.
5. Wykonawca ponosi odpowiedzialność i koszty za szkody spowodowane jakimikolwiek wadami przedmiotu umowy, uniemożliwiającymi realizację przez Zamawiającego, na podstawie przedmiotu umowy, planowanych inwestycji”.
Mój komentarz:
Na czym polega dowcip? A na tym, że „gospodarz” podpisał umowę o roboty budowlane dopiero 17 marca 2022 roku
czyli wtedy, gdy okres rękojmi i gwarancji dawno upłynął. W takiej sytuacji „gospodarz” został sam na sam z pięknym projektem – jak Himilsbach z angielskim.
24 marca 2022 roku firma Solid-Max weszła na plac budowy – no i się zaczęło. Kierownik budowy od razu zaczął informować zdumionego inwestora, że projekt budowlany jest niekompletny i wewnętrznie sprzeczny (wielokrotne wpisy do dziennika budowy, zapisy w protokołach z „rad budowy”). Biedny inwestor zaczął molestować projektanta, żeby wypełnił obowiązek z art. 20 ust. 1 pkt 3 ustawy prawo budowlane, tzn. wyjaśnił wątpliwości dotyczące projektu i zawartych w nim rozwiązań. Jak inż. Porębski się wywiązywał z tego obowiązku opisałem w poniższym kalendarium (pod datą 4 maja 2022 i 11 maja 2022):
Tutaj napiszę krótko: w kwestii „rozwiązania szczelności części budynku poniżej terenu” (licentia poetica urzędnik Żaba, ten urzędnik zgłaszał wątpliwość dotyczącą posadowienia obiektu) pan inżynier Porębski wpuścił inwestora w maliny.
A teraz przejdziemy do drugiej części tytułu, tj. nadzoru autorskiego.
Część druga – nadzór autorski
3 czerwca 2022 roku „gospodarz” nagle zapragnął na budowie nadzoru autorskiego:
Umowa nadzór autorski (1) anonim
– przy czym okazało się, że ów gość nie zna ustawy prawo budowlane i nie wie, na czym taki nadzór polega (albo ustawę zna, ale ją w desperacji twórczo rozwinął, innymi słowy: dokonał przełomowej, innowacyjnej interpretacji ustawowych zapisów). W § 2 ust. 1 umowy nr RIiGK 16/2022 z 3 czerwca 2022 roku czytamy (strony umowy: gmina B. reprezentowana przez „gospodarza” – Wacław Porębski i Marcin Małachowski):
„1. Wykonawca sprawować będzie nadzór autorski w zakresie określonym w art. 20 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (tj. Dz. U. z 2021 r. poz. 2351 ze zm.) (…)”.
Zajrzyjmy do ustawy, zobaczmy co tam „stoi” w tym art. 20:
„Art. 20. 1. Do podstawowych obowiązków projektanta należy:
(…)
3) wyjaśnianie wątpliwości dotyczących projektu i zawartych w nim rozwiązań;
4) sprawowanie nadzoru autorskiego na żądanie inwestora lub organu administracji architektoniczno-budowlanej w zakresie:
a) stwierdzania w toku wykonywania robót budowlanych zgodności realizacji z projektem,
b) uzgadniania możliwości wprowadzenia rozwiązań zamiennych w stosunku do przewidzianych w projekcie, zgłoszonych przez kierownika budowy lub inspektora nadzoru inwestorskiego”.
Z ustawowego zapisu wyraźnie wynika, że „wyjaśnianie wątpliwości dotyczących projektu i zawartych w nim rozwiązań” to jest jedna rzecz (pkt 3), a czynności w ramach nadzoru autorskiego to jest druga rzecz (pkt 4). W umowie podpisanej przez „gospodarza” mamy takie curiosum (to są kolejne punkty w § 2 ust. 1):
„1. Wykonawca sprawować będzie nadzór autorski w zakresie określonym w art. 20 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (tj. Dz. U. z 2021 r. poz. 2351 ze zm.) (…) obejmujący w szczególności:
a) Kontrola i stwierdzanie w toku wykonywania robót budowlanych zgodności realizacji z dokumentacją projektową,
b) Wyjaśnianie wątpliwości dotyczących projektu budowlanego, projektów wykonawczych, STWiORB i ewentualne uzupełnianie szczegółów dokumentacji projektowej,
c) Uzgadnianie z Zamawiającym możliwości wprowadzania rozwiązań zamiennych w stosunku do przewidzianych w projekcie, zgłoszonych przez kierownika budowy”.
Bobowski „gospodarz” między podpunkt a) i b) z punktu 4 w ustawie wtrynił punkt 3 z ustawy – na dodatek rozszerzony o czynności, które projektant powinien był wykonać gratis w ramach rękojmi lub gwarancji (wykonać na żądanie zgłoszone w odpowiednim czasie przez inwestora) – i jest gotów za te czynności płacić pieniędzmi wyciągniętymi z kieszeni gminnego podatnika. Napiszmy otwartym tekstem: „wyjaśnianie wątpliwości dotyczących projektu i zawartych w nim rozwiązań” oznacza w praktyce usuwanie wad projektu. Kierownik budowy co do zasady nie jest idiotą i umie samodzielnie odczytać opis techniczny i rysunki, nie trzeba go objaśniać, ani niczego mu wyjaśniać, jeśli zgłasza „wątpliwości” (tak w ustawie) co do projektu i zawartych w nich rozwiązań, to czyni to wtedy, gdy projekt jest niekompletny lub wewnętrznie sprzeczny i wtedy, gdy przyjęte w nim rozwiązania są w oczywisty sposób błędne. Za „wyjaśnianie wątpliwości dotyczących projektu i zawartych w nim rozwiązań” inwestor nie musi projektantowi płacić, za to powinien mu zapłacić, jeśli żąda na budowie nadzoru autorskiego – nadzoru autorskiego w rozumieniu ustawy prawo budowlane, nie „nadzoru autorskiego” według wyobrażenia bobowskiego wizjonera (z zawodu weterynarza). Ten gość tak się chwalił tym „nadzorem autorskim” (27 lutego 2023 roku, na sesji rady gminy):
Ja wykazywałem daleko idącą cierpliwość ze swoimi współpracownikami, były tutaj naprawdę i konsultacje i od lipca wdrożona procedura związana chociażby z zaangażowaniem jeszcze nadzoru autorskiego który tutaj przekazywał wszystkie jakieś wątpliwości i ponosimy przecież z tego tytułu określony wydatek.
Jeszcze taki kwiatuszek z § 2 ust. 1 umowy:
„1. Wykonawca sprawować będzie nadzór autorski (…) obejmujący w szczególności: (…)
b) (…) ewentualne uzupełnianie szczegółów dokumentacji projektowej”.
Pan projektant może się wypchać z „uzupełnianiem” dokumentacji projektowej, pan projektant złożył w projekcie oświadczenie, że projekt jest kompletny z punktu widzenia celu, któremu ma służyć i nadaje się do realizacji. A jeśli już projekt „uzupełnia”, to nie może za to brać pieniędzy od naiwnego inwestora. Co się tyczy „szczegółów”. Wielka szkoda, że po grzecznej prośbie gminnego urzędnika z 4 maja 2022 roku pan projektant nie narysował na kawałku papieru szczegółu połączenia żelbetowej płyty fundamentowej ze ścianą piwniczną (to jest dosłownie kilka kresek), że gminnemu urzędnikowi odpowiedział szyderstwem (taki obrazek uczyniony z kilku kresek by wybitnie poprawił „mikroklimat” w piwnicznej „przestrzeni technicznej nieużytkowej” – który to „mikroklimat” tak teraz martwi byłego i obecnego „gospodarza”).
A teraz kolejny kwiatuszek.
Jeśli nadzór autorski miał obejmować „kontrolę i stwierdzanie w toku wykonywania robót budowlanych zgodności realizacji z dokumentacją projektową” (§ 2 ust. 1 pkt a umowy nr RIiGK 16/2022 z 3 czerwca 2022 roku) to oznacza, że pan projektant powinien był się od czasu do czasu cieleśnie objawić na budowie – i pozostawić po sobie jakiś ślad, np. wpis do dziennika budowy (o wpisach do dziennika budowy wspomina § 2 ust. 2 pkt c umowy). W dzienniku budowy nie ma ani jednego wpisu inż. Porębskiego potwierdzającego, że pojawił się na budowie i wykonywał na miejscu jakieś czynności, w szczególności czynności opisane w art. 20 ust. 1 pkt 4 ustawy prawo budowlane, np. „w zakresie (…) stwierdzania w toku wykonywania robót budowlanych zgodności realizacji z projektem” (który i tak był niekompletny, wadliwy i wewnętrznie sprzeczny). W sumie trudno określić za co bobowski „gospodarz” zapłacił inż. Porębskiemu w 2022 roku aż 29 846,00 złotych, a w roku 2023 dołożył do tego jeszcze 13 530,00 złotych:
Faktury i potwierdzenia zapłaty do umowny nr RIiGK 16-2022
Może za tych kilka podpisów w protokołach z „rad budowy”? Mam dostęp do ośmiu protokołów z „rad budowy” sporządzonych po 3 czerwca 2022 roku (to są protokoły nr 8, 11, 12, 16, 22, 23, 24 i 25), na tych osiem protokołów z „rad budowy” inż. Porębski pojawia się tylko w trzech: nr 16 z 22 września 2022 roku, nr 24 z 24 listopada 2022 roku i nr 25 z 1 grudnia 2022 roku – a kierownik budowy nieustannie zgłaszał braki, błędy i rozbieżności w projekcie i domagał się jakiejś decyzji projektanta.
wma
Gotowiec dla prokuratora w sprawie sygn. akt 4146-0.Ds.1353.2024 – zob. https://gorliceiokolice.eu/2024/08/prokuratura-rejonowa-w-gorlicach-wszczela-sledztwo-w-sprawie-afery-mck-w-bobowej/!