HITCHCOCK W NOWYM SĄCZU

Od redakcji! Autorem tekstu i zdjęcia jest Sylwester Adamczyk – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/sylwester-adamczyk/. Tekst został opublikowany w wersji oryginalnej. Na zdjęciu tytułowym Ludomir Handzel (z lewej) i Artur Bochenek.

xxx

Alfred Hitchcock mistrz filmowego horroru i suspensu zwykł podobno mawiać, że film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.

I oto w ostatnich kilkunastu dniach jesteśmy w Nowym Sączu świadkami wydarzeń wypisz, wymaluj, rozgrywających się według filmowej definicji Hitchcocka sprzed kilkudziesięciu lat. Tylko że to niestety nie plan filmowy. To dzieje się na serio i ma swój potężny ciężar gatunkowy. Rzec by można, że nasza sądecka historia dzieje się na naszych oczach. Wszak do tej pory z wydarzeniami tego kalibru nie mieliśmy do czynienia w naszym mieście. Ale po kolei…

Kiedy 7 października do drzwi Urzędu Miasta Nowego Sącza i Sądeckiej Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. po raz pierwszy zapukali agenci z łódzkiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego, żeby zabezpieczyć i zabrać ze sobą w podróż powrotną urzędową dokumentację i kilka komputerów, nic nie zapowiadało jeszcze nadciągającego kataklizmu. Oto zaczął się film i z początkowych napisów dowiedzieliśmy się nieśpiesznie kto w nim wystąpi. Władze Nowego Sącza bagatelizowały sprawę i znacząco mrugały okiem do mieszkańców. Ot, kolejna rutynowa kontrola, którą sprowadził na nas wiadomo kto… Było tych kontroli już kilkaset. Standard. Skończy się jak zwykle. Niczym.

Skończyły się początkowe napisy, oczom widzów w pierwszych scenach zaczęła się ukazywać szeroka panorama spokojnego, kwitnącego i żyjącego swoim rytmem Nowego Sącza. CBA było i wyjechało. W oficjalnym komunikacie na stronie internetowej Centralnego Biura Antykorupcyjnego o wydarzeniach z 7 października mogliśmy przeczytać: „Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzą śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez pracownika Urzędu Miasta Nowy Sącz. W tle korzyści majątkowe i nieprawidłowości przy przetargu publicznym. Śledztwo nadzoruje Prokuratura Europejska.” Jeden pracownik? Cóż. Zdarza się. Ludzi są tylko ludźmi…

Wszystko zdawało się w mieście wracać do normy. I nagle… Trzęsienie ziemi!  21 października agenci CBA tuż po 6 rano zatrzymują w Nowym Sączu czterech urzędników miejskich instytucji. Nie jednego! Czterech! Szok, niedowierzanie. Widzów wbija w fotele. Co się dzieje? Mnożą się pytania i domysły. Tym bardzie, że komunikaty ze strony służb są więcej niż lakoniczne, a i Urząd Miasta nie był skory do wyjaśnień. Działania CBA w Nowym Sączu trafiają, niestety, na pierwsze strony gazet i portali informacyjnych. U nas takie rzeczy? Jagiellońska huczy od plotek i różnych teorii. Napięcie narasta i wraz nim świadomość, że to nie żarty.

Mijają dwa dni. Widzowie jeszcze nie zdążyli ochłonąć, gdy we środę 23 października agenci CBA już dobrze sobie znaną drogą znów bladym świtem zajechali do Nowego Sącza, tym razem pod drzwi prezydenta Nowego Sącza Ludomira Handzla i jego pierwszego zastępcy Artura Bochenka. Obydwaj skuci kajdankami trafiają do Katowic przed oblicze prokuratora i później, jak się okazało, Sądu. Widzowie ze strachu zasłaniają oczy, niektórzy piszczą z przerażenia, bo po trzęsieniu ziemi na horyzoncie pojawiła się złowroga fala tsunami. Gdzieś tam w ciemności, za kotarą, Hitchcock uśmiecha się leciutko, acz znacząco… Do Nowego Sącza i pod siedzibę Prokuratury Europejskiej w Katowicach ściągają ekipy wszystkich najważniejszych telewizji w Polsce. W szeroki świat idzie obraz transportowanych na przesłuchanie w towarzystwie agentów CBA Ludomira Handzla i Artura Bochenka. Dramat w naszym filmie gęstnieje od wydarzeń i może już czas na oddech i jakąś nadzieję na szczęśliwy finał?

Mimo powszechnego oczekiwania Urząd Miasta nie zabiera głosu w sprawie. Nic się nie stało? Po 48 godzinach, w piątek 25 października, prezydent i jego zastępca wracają do Nowego Sącza. CBA milczy jak zaklęte na temat szczegółów postępowania. Milczy też sądecki ratusz.

Sobota i niedziela to upragniona chwila oddechu. Choć nie do końca. Na kontach w portalach społecznościowych Handzla i Bochenka pojawia się ten sam komunikat, w którym czytamy, że: „Informujemy, że co do zatrzymanych przez CBA pracowników instytucji miejskich, jak i prezydenta Ludomira Handzla oraz wiceprezydenta Artura Bochenka, niezawisły Sąd po analizie akt sprawy, oddalił wnioski prokuratury i nakazał natychmiastowe zwolnienie wszystkich tych osób. Wracamy do pracy, a więcej informacji przekażemy niebawem na konferencji prasowej”. Czyżby to wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem? Skoro niezawisły Sąd oddalił i nakazał zwolnić? Tak interpretuje ten komunikat wielu fejsbukowych komentatorów.

Na stadionie przy ulicy Kilińskiego w niedzielny wieczór podczas ligowego meczu Sandecji z Wartą Poznań kibice sądeckiej drużyny werbalnie i przy pomocy transparentu, nie bawiąc się zbytnio w dyplomacje, załatwiają swoje stare porachunki z Ludomirem Handzlem i nawołują go gremialnie do… pokazania kajdanek. Przyśpiewki niosą się po mieście i internecie.

Filmowi widzowie mają czas sięgnąć po colę i popcorn…

Poniedziałek 27 października rano. Konferencja prasowa. Jednak nie Ludomira Handzla i Artura Bochenka. Przed dziennikarzami staje europoseł Arkadiusz Mularczyk i zabiera głos w sprawie tego, co dzieje się wokół sądeckiego ratusza. Jego wystąpienie jest bardzo krytyczne w stosunku do prezydenta Nowego Sącza i jego zastępcy. To zrozumiałe i nie dziwi, bo panowie od dawna stoją po dwóch stronach politycznej barykady. Ale europoseł w swoim wystąpieniu jest też bardzo emocjonalny, co politykowi z tak dużym doświadczeniem raczej nie powinno się zdarzyć, i nawołuje do podjęcia konkretnych działań przeciwko Hadzlowi i Bochenkowi i wzywa ich do dymisji. Uruchamia tym samym lawinę internetowej krytyki pod swoim adresem. No bo wiadomo, piszą komentatorzy, jego żona, Iwona Mularczyk dwa razy przegrała wybory na prezydenta Nowego Sącza z Ludomirem Handzlem, no to teraz on szuka okazji i kolejnej szansy, by jego żona objęła najwyższy urząd w mieście. Swoim wystąpieniem Mularczyk dał też pożywkę dla spekulacji suflowanych przez Handzla, że to właśnie on stoi za sądeckimi działaniami CBA i Prokuratury Europejskiej. Wiadomo, tu skojarzenia u większości ludzi biegną prostą drogą. Prokuratura z Unii Europejskiej ,a Mularczyk w europarlamencie w Brukseli, no to wszystko jasne… Choć takie konotacje w obecnej rzeczywistości politycznej są niedorzecznością, to jednak wielu w nie święcie wierzy.

Wtorek 27 października rano. Przed dziennikarzami w sądeckim ratuszu stają wreszcie długo wyczekiwani Ludomir Hadzel i Artur Bochenek. O ile w przypadku poniedziałkowej konferencji europosła widzowie mogli czuć pewne zakłopotanie, to oglądając wystąpienie i słuchając oświadczenia prezydenta Nowego Sącza i jego zastępcy byli już świadkami totalnej katastrofy medialnej i wizerunkowej. Fala tsunami dotarła do brzegu… Kawaleryjska szarża jaką obydwaj panowie przypuścili na Prokuraturę Europejską i Centralne Biuro Antykorupcyjne, biorąc pod uwagę ich sytuację prawną, była irracjonalna. Ktoś doradził czy sami wymyśli? Trudno zgadnąć.

Od spotkania Ludomira Handzla i Artura Bochenka z mediami minęło może dwie, trzy godziny i widzom w kinie z wrażenia z rąk wypadły cola i popcorn. Niszczycielska fala tsunami sunęła bowiem dalej w głąb sądeckiego lądu… Prokuratura Europejska poinformowała bowiem, że Ludomir Handzel i Artur Bochenek zostali zwieszeni w wykonywaniu obowiązków służbowych i mają zakaz wstępu do Urzędu Miasta. Czy w Prokuraturze Europejskiej oglądali poranne wystąpienie Handzla i Bochenka i zareagowali? Tego wykluczyć nie można, choć raczej takie decyzje nie zapadają pod wpływem emocji i są przygotowywane wcześniej. Takie zawieszenie może trwać latami, aż do prawomocnego zakończenia całej sprawy.

Czy wczorajsza decyzja Prokuratury Europejskiej kończy polityczną karierę Ludomira Handzla i Artura Bochenka? Tego nie można jeszcze definitywnie przesądzać. Od decyzji Prokuratury Europejskiej o zwieszeniu w czynnościach służbowych obydwu panom przysługuje odwołanie i Sąd, zgodnie z przepisami, musi je rozpatrzyć w ciągu siedmiu dni. Jeśli odwołanie zostanie uwzględnione to Handzel i Bochenek wrócą do pracy. Jeśli zaś Sąd podtrzyma decyzję Prokuratury Europejskiej to w Nowym Sączu staniemy o obliczu zupełnie nowej rzeczywistości politycznej.

Jakby tego wszystkiego wczoraj rano i w południe było mało, to w godzinach popołudniowych pojawiła się informacja, że agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeprowadzili kolejne przeszukania w Urzędzie Miasta Nowego Sącz i zabezpieczyli dokumentację kolejnego przetargu, tym razem przeprowadzonego w 2020 roku.

Co to oznacza, jeśli ta informacje się potwierdzi? Według mnie, jeśli to okaże się prawdą, że agenci CBA szukali dokumentów z 2020 roku, to najprawdopodobniej ktoś, kto opuszczał sądecki ratusz np. rok czy kilka miesięcy temu, a należał do grona osób decyzyjnych i w ślad za tym dobrze poinformowanych, wyniósł na odchodnym z UM całą walizkę dokumentów i jeszcze więcej wiedzy, którymi dzieli się w tej chwili ochoczo w różnych miejscach.

I jeśli mam rację to co dalej? To będzie oznaczać, że to co oglądamy w tej chwili, to dopiero nieśmiały początek prawdziwego horroru, a Alfred Hitchcock i jego duch zagoszczą w Nowym Sączu na dłużej.

Sylwester Adamczyk

(Odwiedzono 333 razy, 333 wizyt dzisiaj)

6 thoughts on “HITCHCOCK W NOWYM SĄCZU

  1. Wyżej opisane zamieszanie to nie jest horror, co najwyżej taki mały, lokalny horrorek. Takie porachunki się w przyrodzie zdarzają.

    Przy okazji ciekawostka. Darczyńcą i sponsorem książki o Kogucie był/jest Ludomir Handzel:

    https://www.dts24.pl/mozaika-wzruszen-filizanka-pamieci-premiera-ksiazki-o-stanislawie-kogucie-czlowieku-z-czynu

    Na tym świecie pełnym złości nigdy dość przezorności – a nadmiar pewności siebie może prowadzić do upadku. Ludomir Handzel z pewnością nie spodziewał się, że i jemu może się powinąć noga – tak, jak Kogutowi (ten z nadmiaru pewności siebie naraził się panu prezesowi, wnukowi babci z Odessy).

  2. Nie znam spraw w Nowym Sączu i nie powinienem ich komentować. Jednak z zaciekawieniem czytam artykuły autora. Chcę go w jakiś sposób poprzeć. Podzielam uwagi autora pod adresem adresem posła M. Poseł ma dobrą aparycję, pięknie się prezentuje na ekranie i powinien przy tym pozostać. Wykształcony człowiek, jednak lepiej gdyby jak najmniej mówił. Poseł M. jest niestety często zapraszany do redakcji Mojego Ulubionego Radia i Mojej Ulubionej Telewizji, ze szkodą dla odbiorców. Bezsilnie wołam, ojcze Dyrektorze dlaczego? Nie macie mądrzejszych do wyboru?

    1. Ojciec Dyrektor – niestety – na stacji Zdrada nie wsiadł do pociągu z napisem Niepodległość. Pozostaje do ustalenia czy się zagapił, czy w ogóle nie zamierzał do tego pociągu wsiadać. Uważam, że to drugie… Ale jeśli się nawet zagapił, to marne byłoby to usprawiedliwienie!

  3. Można by raczej zapytać, co zrobiła Prokuratora Europejska i CBA ws. Miasteczka Multimedialnego, czyli nie tak dawnej aferze na ponad 100 baniek…
    A tu grozy z Hitchcocka nie ma. To jakaś kolejna kiepska, mieszczańska komedia. Coś jak te kiły do mogiły, które grają w MCK Sokół, Teatrze Robotniczym, czy na „Sądeckiej Jesieni Kulturalnej”…

  4. https://gazetakrakowska.pl/posel-arkadiusz-mularczyk-i-jego-zona-pozywaja-prezydenta-ludomira-handzla-chodzi-o-nieprawdziwe-i-oszczercze-wypowiedzi-pod-ich-adresem/ar/c1p2-2813261

    Pojawiła się tutaj różnica zdań nt. tego, czy zamieszanie związane z panem H. to jest groza, horror, czy komedia (na dodatek kiepska). Nie jest wykluczone, że jeszcze coś innego: opera (konkretnie: opera mydlana). Procesy o słowa (o „ochronę dóbr osobistych”) ciągną się całymi latami. Bywa i tak, że na końcu i powód, i pozwany sami nie bardzo pamiętają od czego się zaczęło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *