Afera jesionowa. Pomiary geodezyjne wykonane, ale wiemy, że… nic nie wiemy! Wyrafinowanych matactw urzędowych ciąg dalszy, ale Burmistrzowi Bobowej grunt pali się pod stopami

Wczoraj, po opublikowaniu artykułu: https://gorliceiokolice.eu/2016/11/a-w-aferze-jesionowej-konca-hucpy-nie-widac/, zniecierpliwiony (delikatnie mówiąc) milczeniem kierownik Krystyny Menio, dotyczącej przekazania wyników pomiarów geodezyjnych, wysłałem (o godzinie 13.42) do władz WUOZ w Nowym Sączu i w Krakowie i do MKiDN e-mail z informacją, że „w aferze jesionowej końca hucpy nie widać”.

Już o godzinie 14.49 otrzymałem z Nowego Sącza następującą odpowiedź:

W załączeniu przesyłamy wyniki pomiarów geodezyjnych wykonanych przez firmę geodezyjną „Geodezja i Budownictwo s.c. Jadwiga Sołtys – Liber, Jerzy Sołtys, ul. Szkolna 23, 33-395 Chełmiec” w Jeżowie, zgodnie z Pana wnioskiem o dostęp do informacji publicznej.

Kierownik Delegatury WUOZ w Nowym Sączu

Krystyna Menio

Jak widać reakcja kierownik Krystyny Menio była właściwie błyskawiczna. Znowu się okazało, że presja ma sens. Wygląda na to, że gdybym nie narobił hałasu, wyniki pracy geodetów, złożone 26 października 2016 roku (a więc z dużym opóźnieniem) w WUOZ w Nowym Sączu, poleżałyby sobie jeszcze kilka dni (albo tygodni) na biurku kierownika sądeckiej delegatury WUOZ. Zostawmy jednak te, uzasadnione historycznie, aluzje pod adresem kierownik Krystyny Menio na boku i przejdźmy do meritum sprawy.

Rzeczywiście w załączniku znalazłem dwa dokumenty, firmowane przez geodetów Jadwigę Sołtys-Liber i Jerzego Sołtysa, które oczywiście ujawniam:

12

Jak widać po wielu miesiącach różnych urzędowych „podchodów” okazało się, że nie wiadomo, na której działce w Wilczyskach: 159/3 czy 170/2 rósł nasz jeżowski jesion. Nie ulega natomiast wątpliwości, że naszego jesiona wyniosłego nosiła planeta Ziemia. Przynajmniej to nie ulega wątpliwości.

Dokumenty geodetów z Chełmca niosą jednak ze sobą dodatkowe reperkusje i konsekwencje (nie zawsze miłe dla władzy publicznej).

Po pierwsze!

Geodeci z Chełmca nie stwierdzili ostatecznie, na której działce rósł jesion, ponieważ, co potwierdziła, w dzisiejszej (z 08.11.2016 r.) rozmowie telefonicznej z piszącym te słowa, kierownik Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Gorlicach Pani Dorota Sobczyk, w gminie Bobowa (poza miastem Bobowa) nie przeprowadzono do dnia dzisiejszego tzw. modernizacji ewidencji gruntów. A to oznacza, że ustalenie, w tej konkretnej sprawie, numeru działki macierzystej dla jesiona wymaga przeprowadzenia tzw. rozgraniczenia pomiędzy działkami o numerach 159/3 i 170/2. Nieszczęśliwy to kraj, który do początków XXI wieku nie ustalił granic „na gruncie” w gminie Bobowa, oj nieszczęśliwy. Ale jest jak jest i należy żywić nadzieję, że, zgodnie z enuncjacjami kierownik Doroty Sobczyk do takiej modernizacji geodezyjnej wreszcie dojdzie w niedalekiej przyszłości. Wróćmy zatem do afery jesionowej.

Po drugie!

Na początek trochę historii z urzędowych oświadczeń kierownik Krystyny Menio. 17 sierpnia 2016 roku otrzymałem pismo i dokumentację urzędową następującej treści:

Pan Maciej Rysiewicz (…) Odpowiadając na Pana wnioski o udostępnienie informacji publicznej  o przekazanie dokumentacji urzędowej wytworzonej w WUOZ w Krakowie i Nowym Sączu związanej ze zleceniem  przeprowadzenia pomiaru geodezyjnego usytuowania pnia pozostałego po wycięciu drzewa w stosunku do granic działek  w załączeniu przesyłam  pisma pozostające w zbiorach dokumentów Delegatury WUOZ w N. Sączu (zob. RE_Wniosek_Odp_pomiar_geodezyjny_-_Jesion.  Umowa o dokonanie pomiarów została przekazana do podpisania przez Wykonawcę pomiarów. Równocześnie informuje, że pomiary geodezyjne będą dotyczyć pnia, którego fotografie załączone były w Pana materiałach  publikowanych na portalu – http://gorliceiokolice.eu/2016/08/6961/. Informuję także, że protokół oględzin z dn. 3 czerwca 2016 r. dotyczył również tego pnia.  

Z poważaniem, Krystyna Menio Kierownik Delegatury WUOZ w N. Sączu. (zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2016/08/afera-jesionowa-pomiary-geodezyjne-coraz-blizej/).

W dokumentach przesłanych przez kierownik Krystynę Menio znajdowało się pismo z dnia 12 lipca 2016 roku – znak OZNS.021.2.KM5 do Małopolskiego Konserwatora Wojewódzkiego  dr. inż. Jana Janczykowskiego, a w tym piśmie następująca treść:

(…) proszę o wyrażenie zgody na pokrycie kosztów finansowych wykonania pomiarów geodezyjnych w celu ustalenia lokalizacji pnia pozostałego po wycięciu jesiona wyniosłego w miejscowości Wilczyska. Pomiary geodezyjne pozwolą ustalić czy jesion rósł na działce podlegającej ochronie konserwatorskiej (obszar chroniony parku), czy poza terenem chronionym (…)

Jeśli mnie pamięć nie myli taka zgoda została wyrażona i z geodetami z Chełmca podpisano nawet umowę na wykonanie prac pomiarowych, zob. sxero-krako16083111420.

Jakie są efekty tych działań każdy widzi. Wiemy, że jesion rósł w Wilczyskach, ale nic więcej, bo potrzebne jest wskazanie granicy pomiędzy działkami 159/3 i 170/2. Umowę z firmą geodezyjną skonstruowano tak, żeby z pracy geodetów broń Boże nie wynikło, na której działce stało nasze drzewo. Czy zrobiono to celowo, czy przypadkowo, niech Czytelnicy sobie sami rozsądzą. Coś mi się jednak wydaje, że kierownik Krystyna Menio nie może teraz uciec od ostatecznego rozgraniczenia na gruncie. Obiecała to nie tylko mnie, ale przede wszystkim Czytelnikom tego portalu. Prace geodetów z Chełmca należy traktować bowiem tylko i wyłącznie jako wstęp do spełnienia urzędowej deklaracji dokładnego przyporządkowania jesionowego pnia konkretnej działce. Bo przecież właśnie o to literalnie wnioskowała Krystyna Menio do Małopolskiego Konserwatora Zabytków Jana Janczykowskiego 12 lipca 2016 roku. Słowa się rzekło. Miał być ustalony numer działki, w której tkwi pień jesiona, a nie punkt na kuli ziemskiej ukryty pod cyfrowymi współrzędnymi.

Czas płynie. Od wycięcia jesiona minął rok. Władza publiczna staje na głowie, żeby ukryć najprostszą informację z prostych i nie udzielić ostatecznej i nie budzącej wątpliwości odpowiedzi na zadane przez ten portal pytania.  Podchody w toku! Kompromitacja goni kompromitacje i wstydem pogania. Ale nie robi to żadnego wrażenia na funkcjonariuszach publicznych, w tym na Krystynie Menio, Wacławie Ligęzie, Janie Janczykowskim czy Karolu Górskim.

Po co im ta awantura? Nie wiadomo, ale chyba lubią awantury.

A teraz…

Po trzecie!

Jeśli geodeci z Chełmca Jadwiga Sołtys-Liber i Jerzy Sołtys mają rację, to znaczy, że decyzja administracyjna Burmistrza Bobowej z 5 października 2015 roku, zezwalająca na wycięcia jesiona wyniosłego z działki 170/2, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2016/02/scan0481.pdf, została wydana z rażącym naruszeniem prawa; bo Burmistrz Bobowej wiedział, że w gminie Bobowa (z wyłączeniem miasta Bobowa) nie dokonano modernizacji ewidencji gruntów, a jeśli tej modernizacji nie dokonano, to jesion mógł sobie spokojnie rosnąć na działce 159/3 albo na jakiejkolwiek innej działce. Mało tego. W zasobie archiwalnym kustosza dworu w Jeżowie Zbigniewa Dudy (i w zasobie WUOZ w Nowym Sączu i w Krakowie) znajduje się dokumentacja z 1993 roku stwierdzająca, że ten konkretny jesion wyniosły objęty jest ochroną konserwatorską i posiada swój numer ewidencyjny nr 124.

Mając to wszystko na uwadze, żeby wydać, nie budzącą sporów formalnych decyzję o wycięciu drzewa, należało najpierw pokazać granice działek w terenie, żeby uchylić wszelkie wątpliwości dotyczące położenia drzewa. Z tego punktu widzenia należy stwierdzić, że Burmistrz Bobowej nie dopełnił obowiązków służbowych i przekroczył uprawnienia, bo działał „na oko”; czyli sprawa znowu trafia do prokuratora! A „na oko”, Burmistrzu Bobowej (zwracam się do organu Gminy Bobowa), to „chłop w szpitalu umarł”, jak mówi stare polskie powiedzenie.

Mówiąc wprost. Jeśli geodeci z Chełmca, wyposażeni w wizjery elektroniczne i nawigację satelitarną, nie wiedzą na której działce rósł jesion, to skąd Burmistrz Bobowej wiedział, że rósł on na działce 170/2. Oto jest pytanie!

 

(Odwiedzono 39 razy, 1 wizyt dzisiaj)

1 przemyślenie na temat "Afera jesionowa. Pomiary geodezyjne wykonane, ale wiemy, że… nic nie wiemy! Wyrafinowanych matactw urzędowych ciąg dalszy, ale Burmistrzowi Bobowej grunt pali się pod stopami"

  1. Panie Redaktorze. Zwracam się do Pana o interwencję w podobnej sprawie. W Libuszy na cmentarzu wojennym wycięto 100 letniego dęba. Jak można wyciąć 100 letniego dęba argumentując to remontem ogrodzenia. Pytam gdzie tu rozum. Wędrychowicz obnosi się wszędzie swoja troską o zabytki a tu niszczy dąb który był wspaniałym symbolem upamiętniającym poległych żołnierzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *