Prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz z Gorlic uniewinniona przez prokurator Elżbietę Omernik z Nowego Targu. Czy to jest dobra wiadomość dla firmy HAŻBUD?

Już chyba tyko moi najwierniejsi Czytelnicy pamiętają ekscesy, których dopuściła się prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach w jednym z wątków, opisywanej przeze mnie od kilku lat, katastrofy budowlanej, do której doszło w Wilczyskach-Jeżowie na przełomie sierpnia i września 2017 roku – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/. Sprawa mogła wyglądać na błahą, ale kto przypomni sobie materiały prasowe na ten temat – zob.

Prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz lot nad kukułczym gniazdem,

A teraz trzeba już tylko mieć nadzieję, że ściany oporowej w Jeżowie nie podmyją wody gruntowe i opadowe i że nie dojdzie do kolejnej katastrofy budowlanej,

Kompromitacja prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz przed Sądem Rejonowym w Gorlicach albo bardzo złe wiadomości dla Bolesława Halucha z firmy HAŻBUD i Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie!,

ten szybko zorientuje się, że kulis remontu/wzmocnienia ściany oporowej (muru oporowego), który firma HAŻBUD przeprowadziła w dniach od 5 sierpnia 2019 roku do 18 października 2019 roku w Wilczyskach-Jeżowie przy drodze wojewódzkiej nr 981, nie sposób lekceważyć! Nie sposób było także zlekceważyć ekscesów prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz w tej dość skandalicznej historii, dlatego 11 października 2020 roku wystosowałem do prokuratora Tadeusza Cebo zawiadomienie następującej treści:

„Prokurator Rejonowy w Gorlicach Tadeusz Cebo

  1. Składam wniosek o dołączenie do akt śledztwa – sygn. akt PR Ds 1490.2020 materiału prasowego – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/10/kompromitacja-prokurator-agaty-rachel-potrzeszcz-przed-sadem-rejonowym-w-gorlicach-albo-bardzo-zle-wiadomosci-dla-boleslawa-halucha-z-firmy-hazbud-i-zarzadu-drog-wojewodzkich-w-krakowie/ wraz z wszystkimi podlinkowanymi aktywnie w tekście artykułami prasowymi i dokumentami.
  2. Składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych i poświadczenia nieprawdy przez prokurator Agatę Rachel-Potrzeszcz. Sąd Rejonowy w Gorlicach w P O S T A N O W I E N I U  z dnia 18 sierpnia 2020 r.sygn. akt  II Kp  33/20, wykazał, na podstawie analizy dokumentu urzędowego wystawionego przez prokurator Agatę Rachel-Potrzeszcz – zob. Postanowienie Prokuratury Rejonowej w Gorlicach z dnia 30 grudnia 2019 roku o odmowie wszczęcia śledztwa  w sprawie  PR Ds 1772.2019, rażące błędy w toku przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego a także zwrócił uwagę, że prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz zaniechała przeprowadzenia absolutnie oczywistych czynności w toku ww. postępowania. Fakt ten może dowodzić, że prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz celowo sabotowała prowadzone przez siebie postępowanie w sprawie  PR Ds 1772.2019. Dodatkowym argumentem potwierdzającym powyższy zarzut, stanowi fakt, że 17 marca 2020 roku dziennikarz Maciej Rysiewicz skierował drogą mejlową (…) do prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz, pismo następującej treści:

„Prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz! Proszę uważnie przeczytać materiał prasowy – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/03/a-teraz-trzeba-juz-tylko-liczyc-ze-sciany-oporowej-w-jezowie-nie-podmyja-wody-gruntowe-i-opadowe-i-ze-nie-dojdzie-do-kolejnej-katastrofy-budowlanej/ a zaraz potem zadać sobie pytanie, czy rzetelnie wypełniła pani w przedmiotowej sprawie obowiązki funkcjonariusza publicznego?

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa””.

Zebrane informacje opisane w ww. a podlinkowanym dla prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz materiale prasowym dowodziły, że Postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa z 30 grudnia 2019 roku w sprawie  PR Ds 1772. 2019 było nie tylko przedwczesne, ale wydane zostało z lekceważeniem obowiązującego prawa z powodu niedopełnienia obowiązków służbowych, tj. nieprzeprowadzenia licznych czynności, które prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz miała obowiązek przeprowadzić w przedmiotowej sprawie. Jednak sprawę zasadniczą dla niniejszego zawiadomienia stanowi fakt, że prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz całkowicie zlekceważyła moje pismo-zawiadomienie z 17 marca 2020 roku i nie podjęła żadnych czynności w sprawie, co w moim przekonaniu wypełnia znamiona przestępstw stypizowanych w art. 231 i 271 kk a może także było działaniem na szkodę wymiaru sprawiedliwości (zob. art. 233 kk). A potwierdzenie ww. przekonania dostarczył mi potem dokument Sądu Rejonowego w Gorlicach, tj. P O S T A N O W I E N I E  z dnia 18 sierpnia 2020 r.sygn. akt  II Kp  33/20, który otrzymałem, drogą mejlową, dopiero 8 października 2020 roku z Sądu Rejonowego w Gorlicach. Z tego dokumentu jednoznacznie wynika (na przykład) że SSR w Gorlicach Bogusław Gawlik nie wiedział, że tzw. projekt wykonawczy istnieje i że został ostatecznie udostępniony dziennikarzowi Maciejowi Rysiewiczowi 13 lutego 2020 roku. Z tego faktu wynika, że prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz zataiła informacje o istnieniu przedmiotowego projektu wykonawczego przed SSR w Gorlicach Bogusławem Gawlikiem!

  1. Biorąc pod uwagę zarzuty przedstawione w punkcie nr 2 niniejszego pisma nie wyobrażam sobie, żeby prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz mogła prowadzić śledztwo – sygn. akt PR Ds 1490.2020. Wnoszę o natychmiastowe odsunięcie ww. prokurator od czynności w przedmiotowy śledztwie i czekam, jako uznany za pokrzywdzonego w przedmiotowej sprawie, na oficjalne potwierdzenie tego faktu na piśmie!
  2. Prokuratorowi, który przejmie śledztwo w sprawie sygn. akt PR Ds 1490.2020 przedstawiam do analizy materiał prasowy – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/10/kompromitacja-prokurator-agaty-rachel-potrzeszcz-przed-sadem-rejonowym-w-gorlicach-albo-bardzo-zle-wiadomosci-dla-boleslawa-halucha-z-firmy-hazbud-i-zarzadu-drog-wojewodzkich-w-krakowie/, z którego wynika, że: a) firma Hażbud przeprowadziła remont ściany oporowej niezgodnie z zaleceniami decyzji MWINB w Krakowie z 16 lipca 2019 roku – zob. decyzja MWINB, ponieważ ww. decyzja wymagała sporządzenia dodatkowej dokumentacji, która nigdy nie została sporządzona, a zatem roboty remontowe zostały wykonane przez firmę HAŻBUD, pod nadzorem kierownika budowy Bolesława Halucha, z rażącym naruszeniem prawa budowlanego, b) firma HAŻBUD nie przekazała w terminie tzw. projektu wykonawczego do ZDW w Krakowie, co dowodzi, że ukrywała przedmiotowy projekt przed instytucja uprawnioną. Stało się tak być może dlatego, że nie została sporządzona dodatkowa dokumentacja opisana w decyzji MWINB – zob. decyzja MWINB. Projekt wykonawczy ZDW w Krakowie odebrał od firmy HAŻBUD dopiero 30.10.2019 r. co wynika z tzw. protokołu zdawczo-odbiorczego z 30.10.2019 r., c) ZDW w Krakowie nie upominał się w firmie HAŻBUD o przekazanie ww. projektu wykonawczego, nawet w obliczu wniosków składanych w trybie dostępu do informacji publicznej przez dziennikarza Macieja Rysiewicza, udzielając dziennikarzowi Maciejowi Rysiewiczowi kłamliwych odpowiedzi, tj. poświadczając nieprawdę w przedmiotowej sprawie (np. odsyłając po ww. projekt do UM w Bobowej), co dowodzi, że zostały wyczerpane znamiona przestępstwa stypizowane w art. 231 i 271 kk, d) nadzór inwestorski praktycznie nie istniał, ponieważ ZDW w Krakowie tzw. projekt wykonawczy otrzymał od firmy HAŻBUD po zakończeniu robót remontowo-budowlanych, tj. 30.10.2019 r. W jaki sposób można kontrolować roboty budowlane od 5 sierpnia 2019 roku do 18 października 2019 roku nie mając bezpośredniego i stałego wglądu w/do „projektu wykonawczego”(?) – pozostanie tajemnicą urzędników z ZDW w Krakowie! Ten projekt winien, zgodnie z wymogami ustawy Prawo budowlane, znajdować się w archiwum ZDW w Krakowie od chwili wydania decyzji przez MWINB w Krakowie. Trzeba także dodać, że inspektorzy nadzoru inwestorskiego (Agata Mężyk i Piotr Zieliński), co wynika z tzw. dziennika budowy, nie odbierali niektórych robót budowlanych, które ulegały stopniowo zakryciu. To kolejny zarzut rażącego niedopełnienia obowiązków budowlanych przez urzędników ZDW w Krakowie i należy ustalić, czy ww. urzędnicy nie działali w tym przypadku wspólnie i w porozumieniu z kierownikiem budowy robót remontowych Bolesławem Haluchem, e) nie ulega także wątpliwości, że ustawa o dostępie do informacji publicznej została rażąco naruszona przez ZDW w Krakowie, ponieważ tzw. „projekt wykonawczy” został dziennikarzowi Maciejowi Rysiewiczowi udostępniony (i tylko dzięki uporowi dziennikarza) dopiero 13 lutego 2020 roku a wnioski w przedmiotowej sprawie Maciej Rysiewicz składał 8 i 19 sierpnia 2019 roku.

Wszelkie informacje w przedmiotowej sprawie proszę przesyłać, jak dotychczas, na adres mojej poczty elektronicznej, tj. pow1@o2.pl.

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „BOBOWAODNOWA””.

xxx

Moje zawiadomienie zostało przekazane do rozpoznania do Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu i… trzeba było (tym razem) dość długo czekać na ostateczne uniewinnienie prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz. Zdziwienia nie było z tym uniewinnieniem, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł przypuszczać, że jakiekolwiek okoliczności opisanej sprawy mogłyby zmotywować (w tzw. III RP) jednego prokuratora do wystąpienia przeciwko drugiemu prokuratorowi. A szczegóły uniewinnienia prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz objawiła prokurator Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu Elżbieta Omernik. „POSTANOWIENIE o odmowie wszczęcia śledztwa” – sygn. akt  PR 1 Ds. 1684.2020, wydane 24 marca 2021 roku, zostało mi doręczone 30 marca 2021 roku. Miłej lektury (komentarza nie przewidziałem):

xxx

A teraz już tylko czekamy na wyniki śledztwa, które niewinna jak baranek prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz ciągle prowadzi w sprawie PR Ds. 1490.2020 – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/10/kompromitacja-prokurator-agaty-rachel-potrzeszcz-przed-sadem-rejonowym-w-gorlicach-albo-bardzo-zle-wiadomosci-dla-boleslawa-halucha-z-firmy-hazbud-i-zarzadu-drog-wojewodzkich-w-krakowie/. Czy wyniki tego śledztwa będą miały jakieś znaczenie dla firmy HAŻBUD, która w dniach od 5 sierpnia 2019 roku do 18 października 2019 roku w Wilczyskach-Jeżowie przeprowadziła remont ściany oporowej (muru oporowego) przy drodze wojewódzkiej nr 981?

Jestem pewien, że czekają nas kolejne sensacyjne wydarzenia!

Cdn.

(Odwiedzono 921 razy, 1 wizyt dzisiaj)

31 przemyśleń na temat "Prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz z Gorlic uniewinniona przez prokurator Elżbietę Omernik z Nowego Targu. Czy to jest dobra wiadomość dla firmy HAŻBUD?"

  1. Niedługo prokuratura nie będzie miała jak ścigać drobnych przestępców, ponieważ będzie musiała się skupić na obronie własnej.

    To teraz będzie zażalenie?

  2. A może niech Prokurator poczuje,jak to jest być z drugiej strony?
    A jak prokurator nie wywiązuje się należycie z swoich obowiązków,to niech cierpi.

    1. Panie kudlaty

      To, co widać na obrazku się nie „zawaliło”. To jest zbrojenie żelbetowego oczepu, ten oczep został zakotwiony za pomocą kilkunastu kotew gruntowych (każda o długości dwunastu metrów) w korpusie istniejącej drogi wojewódzkiej. Ten wynalazek ma utrzymać obecną wersję ściany oporowej (a tym samym cały nasyp z autobusowym przystankiem) w stanie statecznym. Stateczność utraciła poprzednia/pierwotna wersja ściany oporowej, wykonana z prefabrykowanych elementów wg „projektu” niejakiego Olszowskiego – ta wersja uległa budowlanej katastrofie w roku 2017.

      A „murek” (tj. poprzednia/pierwotna wersja ściany oporowej) nie był „za cienki”. Ten „murek” utracił stateczność, bo pan „projektant” w ogóle nie wiedział, że trzeba wykonać jakieś obliczenia statyczne (w tym wypadku sprawdzić warunek na przesuw i na obrót) i że trzeba zwymiarować zbrojenie. W rezultacie opchnął inwestorowi (gmina Bobowa reprezentowana przez „dobrego gospodarza”) wadliwy i niekompletny projekt, niejaki Makowiec z firmy Hażbud zamówił żelbetowe prefabrykaty wg własnego widzimisię, niejaki Haluch te prefabrykaty przy drodze ustawił, a osoba, która miała pełnić obowiązki inspektora nadzoru inwestorskiego w ogóle nie zainteresowała się tym, w jaki sposób (i z czego) wykonano ścianę oporową – co skończyło się (po trzech latach) budowlaną katastrofą.

  3. Panie wma
    ładnie żeś Pan to objaśnił wszystko. Jedna tylko mała uwaga. Nie przyszło Panu do głowy, że ten cały pan „projektant” był przyczyną porażki tych wszystkich Bolków i innych? Oni tylko wykonywali polecenia projektanta. Może coś na własną rękę też robili, bo nie wszystko rozumieli. Tylko jakby projekt mówił zróbta to tak, to oni by robili. Inspektor jakby zajrzał w projekt, to by im powiedział. No pany co wy tu robita, jak to nie jest zgodne z projektem. Po prostu projektant dał im za dużo luzu i skorzystali.

    1. Panie kudlaty

      A nie przyszło Panu do głowy, że przyczyną porażki jest brak odpowiedniego nadzoru inwestorskiego nad robotami budowlanymi zlecanymi przez gminę (w tym konkretnym przypadku robotami budowlanymi wykonanymi w 2014 roku przy drodze nr 981 w Jeżowie)?

      Inwestorem była gmina, reprezentowana przez „organ wykonawczy”, czyli Wacława Ligęzę.

      W powyższej sprawie Wacław Ligęza od samego początku działał na szkodę gminy, którą reprezentuje:

      1) zlecił opracowanie projektu budowlanego osobie bez uprawnień (w tym konkretnym przypadku bez uprawnień do projektowania konstrukcji oporowej), osoba ta dostarczyła mu projekt bez obliczeń statycznych, bez rysunku zbrojarskiego i zestawienia stali,

      2) Wacław Ligęza nie miał w ręku żadnego narzędzia żeby sprawdzić, czy projekt jest kompletny i czy nie ma w nim jakiegoś błędu (takim narzędziem byłaby wiedza i umiejętności własne Wacława Ligęzy lub jakiegoś innego urzędnika zatrudnionego w urzędzie gminy), zapłacił za niekompletny projekt ponad 30 tys. złotych z gminnej kasy,

      3) Wacław Ligęza zlecił roboty budowlane, po końcowym odbiorze zapłacił za nie pieniędzmi gminnego podatnika – a nie miał ręku żadnego narzędzia, żeby od wykonawcy wyegzekwować przedmiot umowy (wyegzekwować w czasie rzeczywistym, np. sprawdzić i odebrać roboty ulegające zakryciu),

      4) funkcję inspektora nadzoru inwestorskiego powierzył jakiejś kobiecie (bodaj z Tarnowa) – i nikt (ani on sam, ani żaden inny gminny urzędnik) nie sprawdził, czy osoba ta wypełnia swoje obowiązki.

      Od 11 września 2014 roku do 28 listopada 2014 roku osoba ta pojawiła się w Jeżowie 9 razy: 11 września, 19 września, 29 września, 6 października, 22 października, 3 listopada, 14 listopada, 26 listopada i 28 listopada; przerwy pomiędzy kolejnymi „kontrolami budowy” (cudzysłów nieprzypadkowy) to kolejno 7, 8, 6, 15, 11, 10, 15 i 2 dni (dowód: dziennik budowy – dostępny w sieci). 26 września 2014 roku kierownik budowy pisze m. in. o „robotach przygotowawczych pod wykonanie ściany oporowej”, 29 września 2014 roku (3 dni później) na budowie pojawia się „inspektor nadzoru” – mamy wpis „kontrola budowy” (o ścianie oporowej ani słowa). 1 października 2014 roku kierownik budowy dokonuje wpisu „wykonanie ściany oporowej”, 6 października 2014 roku (5 dni później) na budowie pojawia się „inspektor nadzoru” – mamy wpis o treści „kontrola budowy” (o ścianie oporowej ani słowa). Kilka kolejnych wpisów i 28 listopada 2014 roku kierownik budowy zgłasza do odbioru końcowego całość robót (pisze, że wykonał je „wg projektu” – co nie jest prawdą), w tym samym dniu „inspektor nadzoru” pisze tak: „Potwierdzam gotowość obiektu do odbioru”.

      Co to wszystko znaczy? A to, że osoba, która miała pełnić obowiązki inspektora nadzoru inwestorskiego w ogóle nie zainteresowała się tym, w jaki sposób (i z czego) wykonano ścianę oporową.

      Nadzór inwestorski nad zleconymi robotami był fikcją, kierownik budowy wykonał ścianę oporową wg własnego widzimisię (jego obowiązkiem wynikającym z ustawy prawo budowlane oraz umowy o roboty budowlane było powiadomienie inwestora, że projekt niekompletny i nie nadaje się do realizacji) – w rezultacie po trzech latach od końcowego odbioru robót doszło do katastrofy budowlanej (ściana oporowa utrzymująca nasyp z przystankiem autobusowym utraciła stateczność).

      Co wtedy (tj. w roku 2017) zrobił Wacław Ligęza? Wacław Ligęza, jednoosobowy „organ wykonawczy” gminy, konsekwentnie udaje nic się nie stało, nie zawiadamia o zdarzeniu właściwego organu nadzoru budowlanego (w tym wypadku Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego), takiego zawiadomienia nie składa również zarządca drogi, czyli ZDW w Krakowie.

      28 maja 2018 roku w wywiadzie dla radia RDN z Nowego Sącza Wacław Ligęza opowiada, że to, co się stało w Jeżowie „nie jest (…) żadną katastrofą budowlaną”, że „jest tam takie oberwisko”, „nie stanowi to (…) żadnego zagrożenia” – „po prostu nie wytrzymały naprężenia te elementy betonowe”. W dalszej części rozmowy nie wyklucza „wyasygnowania jakiejś kwoty” (z gminnej kasy – czyli z kieszeni gminnego podatnika!) żeby „wykonać może to z materiału jeszcze lepszego”.

      https://www.youtube.com/watch?v=YtntUGSVpOU

      Bobowski „gospodarz” widzi temat tak: nic takiego się nie stało, a jeżeli nawet coś się stało, to „po prostu nie wytrzymały naprężenia te elementy betonowe” – i ani on sam, ani osoba, której powierzył nadzór inwestorski, ani projektant, ani kierownik budowy nie mają nic wspólnego z tym całkowicie przypadkowym wydarzeniem (innymi słowy: nie działa tutaj związek przyczynowo-skutkowy).

      Co się tyczy tego konceptu:

      „Oni tylko wykonywali polecenia projektanta. Może coś na własną rękę też robili, bo nie wszystko rozumieli. Tylko jakby projekt mówił zróbta to tak, to oni by robili. Inspektor jakby zajrzał w projekt, to by im powiedział. No pany co wy tu robita, jak to nie jest zgodne z projektem. Po prostu projektant dał im za dużo luzu i skorzystali”.

      To tak nie działa – a jeżeli tak się dzieje, to jest to niezgodne z ustawą prawo budowlane. Kierownik budowy, projektant i inspektor nadzoru inwestorskiego to są samodzielne funkcje techniczne opisane w ustawie. Na osoby, które pełnią te funkcje ustawa nakłada konkretne obowiązki. Projektant nie może produkować projektu z „luzem” (wadliwego, niekompletnego). Kierownik budowy nie może niczego robić „na własną rękę”. Jeśli czegoś w projekcie „nie rozumie” ma powiadomić inwestora – a ten projektanta, jeśli stwierdzi, że projekt jest niekompletny albo wadliwy ma powiadomić inwestora – a ten projektanta. Inspektor nadzoru inwestorskiego ma dopilnować (na miejscu, w czasie rzeczywistym), żeby wszystkie roboty (także roboty ulegające zakryciu) były wykonane zgodnie z projektem, zgodnie z pozwoleniem na budowę, zgodnie z odpowiednimi przepisami i zasadami wiedzy technicznej. Wszystkie czynności wykonane przez inspektora nadzoru muszą być udokumentowane stosownym wpisem do dziennika budowy, to samo dotyczy wszystkich poleceń wydawanych kierownikowi budowy – tu nie ma czegoś takiego, że inspektor nadzoru coś kierownikowi „powie”, nie ma nic na gębę.

      1. A ja tylko dodam, że nikomu z osób odpowiedzialnych za ten budowlany przestępczy skandal włos z głowy nie spadł. Parasol ochronny nad tym sporym tłumkiem radosnych „inwestorów”, „samorządowców” i „budowlańców” rozwinęli „stróże prawa” z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach!!! Wszystkie cudzysłowy uzasadnione!

    1. Inwestorzy przestali inwestować przez pandemię koronawirusa. Spadki na giełdzie dość duże. SAG Siedliska nie może odrobić straty.

      1. Ta „pandemia” to jest okoliczność dodatkowa (innymi słowy: nie jest to główna przyczyna tego, że po siedliskiej „strefie” hula wiatr). Pomysł ze „strefą” w Siedliskach od samego początku był – oględnie mówiąc – pomysłem chybionym. Wynika to wprost z wniosku o dofinansowanie tego „projektu” wyprodukowanego przez bobowskiego „gospodarza”. W tym wniosku w punkcie M.2.2 bobowski „gospodarz” napisał tak:

        „Szacuje się, że w skali roku dochody dla Gminy wynosić będą ok. 46 290,84 zł”.

        Na tę kwotę miałyby się złożyć podatki od przedsiębiorców prowadzących działalność w „strefie”, opłaty za odbiór ścieków, opłaty za dostawę wody. Bobowski „gospodarz” przyznał jednak, że gmina będzie ponosić koszty utrzymania „infrastruktury powstałej w wyniku projektu” (tj. koszty oświetlenia terenu, odśnieżania w zimie, koszenia trawy na wiosnę i w lecie, koszty bieżącego utrzymania, konserwacji, nadzoru i likwidacji awarii kanalizacji/wodociągu), „gospodarz” oszacował te koszty na 21 000 złotych rocznie. Co to oznacza? A to, że milion sto sześćdziesiąt dziewięć tysięcy złotych z gminnej kasy, które „gospodarz” utopił w tej „strefie” zwróciłoby się dopiero po 46 latach (przy całkowicie nierealnym założeniu, że wszystkie działki zostaną sprzedane od razu, w jednym dniu, na pierwszej licytacji – a to się nie stało i już się nie stanie).

  4. Wychodzi na to, że Gospodarz działał na zasadzie niech się nasi potomkowie martwią co dalej. Milion sto sześćdziesiąt dziewięć tysięcy złotych z gminnej kasy utopimy tu i teraz, a co później to nieważne. Jednym słowem przeszacował.

    Sprzedały się jakieś działki na tej strefie czy dalej wszystko stoi? A może najpierw jakieś dofinansowanie do zakupu działek by się załatwiło?

    1. Formalnie odpowiedzialność za powołanie do życia Strefy Aktywności Gospodarczej w Siedliskach ponoszą radni kadencji 2014-2018, tj. Maria Ziomek, Bogdan Krok, Paweł Popardowski, Marek Podobiński, Teresa Magiera, Piotr Kloc, Jan Juruś, Ryszard Forczek, Józef Zięba, Ewa Truchan, Maria Zarzycka, Stanisław Tabiś, Barbara Baran i Tomasz Tarasek. Nie znaczy to oczywiście, że należy zapomnieć o światłym przywództwie burmistrza Wacława Ligęzy! Jak wiadomo sukces ma wielu ojców…

      1. Czy można powiedzieć tak: burmistrz wpadł na genialny pomysł, przekonał do tego pomysłu: Maria Ziomek, Bogdan Krok, Paweł Popardowski, Marek Podobiński, Teresa Magiera, Piotr Kloc, Jan Juruś, Ryszard Forczek, Józef Zięba, Ewa Truchan, Maria Zarzycka, Stanisław Tabiś, Barbara Baran i Tomasz Tarasek i zapytał – czy weźmiecie za to odpowiedzialność, a grupa tych ludzi powiedziała – tak weźmiemy za to odpowiedzialność i zgadzamy się na to?

        1. Tak! Oczywiście jest minimalna szansa, że na pomysł wpadł np. Tomasz Tarasek albo Teresa Magiera, ale taka szansa to jak trafić szóstkę w totolotka…

        2. Ciekawe czy całe to towarzystwo, które zatwierdziło ten pomysł, a potem powiedziało burmistrzu – nakazujemy ci wykonać ten pomysł, oprócz krótkiej pogawędki przy ciastku i herbatce zastanawiało się głębiej nad tym co robią.

          1. Niestety, nie mogę Panu nawet zasugerować odpowiedzi na zadane pytanie. Musi Pan się sam biedzić, żeby dociekać prawdy…

        3. @smieszek

          W grudniu 2019 roku, a potem w kolejnych miesiącach 2020 roku KOWR ogłosił dziewięć publicznych nieograniczonych przetargów ustnych (licytacji) na sprzedaż działek w siedliskiej „stefie”, licytacje te miały się odbyć 28 stycznia 2020 roku (ogłoszenie z grudnia 2019 roku), 18 marca 2020 roku, 15 kwietnia 2020 roku, 19 maja 2020 roku, 29 czerwca 2020 roku, 23 lipca 2020 roku, 27 sierpnia 2020 roku, 27 października 2020 roku, 22 grudnia 2020 roku. Nie pojawił się żaden nabywca (nikt nie wpłacił wadium).

          1. Wydzierżawiliby chłopom to pole. Przynajmniej skosiliby sobie trawę albo zasiali tam zboże. Co ma KOWR do SAGu? Chyba że jakieś gospodarstwa rolne ktoś tam chciałby prowadzić. Może jakieś Farmy EKO.

          2. @inox

            KOWR ma to do „SAG-u”, że ten „SAG” miał powstać na gruntach, które są własnością skarbu państwa (KOWR gospodaruje nieruchomościami rolnymi skarbu panstwa). Te grunty przed wojną były własnością dziedzica Mączyńskiego, po wojnie były użytkowane przez PGR (wypasano tutaj duże stado krów). Te grunty kłuły w oczy bobowskiego „gospodarza”. Bobowski „gospodarz” wymyślił, że zbuduje tutaj gminny przemysł, tzn. zakłady produkcyjne, które docelowo zatrudnią 200 osób (to wersja z roku 2015; we wniosku o dofinansowanie „strefy” tych miejsc jest już tylko 49).

            „Pan burmistrz ma coraz to nowe pomysły” – powiada radna Magiera. Nie da się ukryć, że ma.

          3. Zazdrościł gospodarz KOWRowi gruntów. Chcial się załapać na darmoszkę ale mu się nie udało bo KOWR wziął na siebie ich sprzwdawanie. Nie miał innego wyjścia jak gospodarz sie zaczął przy nich kręcić. Zakręcił się przy kolejach to i też koleje straciły co nieco majątku.

          4. A z tego kręcenia wynika tylko tyle, że wspólnota samorządowa, co i rusz, musi dokładać do tych kręcących się interesów. I już dawno nie kręcimy, pardon, nie dokładamy w tysiącach złotych, bo kręcą się miliony…

        4. @smieszek

          „Czy można powiedzieć tak: burmistrz wpadł na genialny pomysł …”.

          Można tak powiedzieć. Bobowski „gospodarz” ma dużo pomysłów – i same genialne. Skąd o tym wiemy? A od szczęśliwych pań radnych:

          „Radna Pani Teresa Magiera podkreśliła, że mamy ogromne szczęście, że mamy takiego Burmistrza. Ma on bardzo dużo pomysłów (…). Złożyła Burmistrzowi życzenia zdrowia i wielu kolejnych pomysłów. (…) Pan Burmistrz ma coraz to nowe pomysły” (protokół sesji RM w Bobowej z 17 czerwca 2019 roku),

          „Radna Pani Maria Ziomek (…) Życzyła Panu Burmistrzowi zdrowia, aby wszystkie plany, które się rodzą w jego głowie zostały zrealizowane i żeby (…) św. Zofia czuwała nad nim, dawała siłę i moc do działania (…)” (protokół sesji RM w Bobowej z 17 czerwca 2019 roku),

          – a także od radnego Forczka, przewodniczącego komisji budżetu i finansów:

          „Radny Pan Ryszard Forczek dodał, że radni są w komfortowej sytuacji bo często jeszcze nie zdążą pomyśleć, a Pan Burmistrz przedstawia już gotowe pomysły” (protokół sesji RM w Bobowej z 30 grudnia 2019 roku).

          A to, że pomysł siedliskiej „strefy” urodził się w głowie „gospodarza” wiemy od niego samego:

          „Bobowa dostała pieniądze na budowę strefy aktywności

          (…)

          Bobowa będzie miała swoją strefę gospodarczą. (…) Wiadomość gorącą jak bułeczka, przekazał nam wczoraj Wacław Ligęza, burmistrz gminy. (…) koszt uzbrojenia dwunastu hektarów, na których ma powstać strefa, wyniesie około 7,5 miliona złotych – wylicza zadowolony burmistrz.

          (…)

          Dwanaście hektarów jak tabliczka czekolady

          Burmistrz Ligęza od dłuższego czasu nie ukrywał, że gospodarcze ożywienie nie tak łatwego regionu, bardzo by się przydało. Na obrzeżach miasteczka był kawał terenu. Jak do tej pory, głównie zajmuje go trawa. – Pomyślałem: szkoda, żeby to się marnowało – mówi z uśmiechem.

          Tak pojawił się pomysł strefy aktywności gospodarczej (…)”.

          https://gazetakrakowska.pl/bobowa-dostala-pieniadze-na-budowe-strefy-aktywnosci/ar/12286926

          1. Co się stało z tymi inwestorami co deklarowlai budowę swoich zakładów w SAG w Siedliskach ?

          2. Trzeba byłoby ich zapytać. Wielce pisma pisali burmistrzowi i co teraz? Zdezerterowali?

          3. Takie pisma to pic na wodę fotomontaż. Powinni zawrzeć umowy warunkowe na zakup działek.

          4. @smieszek

            A niby z kim mieli zawrzeć te umowy? Na dodatek w roku 2016? Gmina Bobowa (a tym bardziej „gospodarz” jako taki) nigdy nie była (i nie jest) właścicielem tych działek. Część tych działek została wyceniona dopiero w roku 2019, pierwszą licytację wyznaczono na styczeń 2020 roku (z takim skutkiem, że nikt nie wpłacił wadium).

          5. Panie smieszek

            Pan mi nie musi tłumaczyć, że to była ściema (nie musi Pan odkrywać Ameryki, która jest dawno odkryta).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *