A teraz trzeba już tylko mieć nadzieję, że ściany oporowej w Jeżowie nie podmyją wody gruntowe i opadowe i że nie dojdzie do kolejnej katastrofy budowlanej

Znowu wracam do sprawy katastrofy budowlanej w Jeżowie i remontu ściany oporowej przy drodze wojewódzkiej nr 981. Wreszcie Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie udostępnił mojej redakcji wszystkie brakujące dokumenty w tej sprawie a burmistrz Wacław Ligęza ujawnił plik dokumentów w tym pismo, które skierował 13 maja 2019 roku do Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego – zob. Odpowiedź-strony-1-7, Odpowiedź-strony-8-14, Odpowiedź-strony-15-18, Odpowiedź-strony-19-21, Odpowiedź-strony-22-23, które miało istotne znaczenie nie tylko dla wydania decyzji administracyjnej 16 lipca 2019 roku (zob. decyzja MWINB), zobowiązującej ZDW do odbudowy ściany oporowej i korpusu drogi wojewódzkiej nr 981 w Wilczyskach, ale, jak się potem okazało, do skierowania przez MWINB w Krakowie do Prokuratury Rejonowej w Gorlicach fałszywego zawiadomienia wobec kierownika budowy Krzysztofa Kawy o czyny, z którymi nie miał nic wspólnego (o tym fałszywym zawiadomieniu wypowie się w dalszej części niniejszego materiału prasowego komentator „wma” a sprawa ujrzała światło dzienne już wcześniej – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/03/o-sledztwie-w-sprawie-katastrofy-budowlanej-w-jezowie-nie-tylko-projektanci-muru-oporowego-andrzej-olszowski-jozef-swiderski-i-zdzislaw-parol-stoja-przed-prokuratorem-od-7-lutego-2020-roku-takze/).

Teraz przypomnę najważniejsze fakty dotyczące remontu/wzmocnienia ściany oporowej (muru oporowego), który firma HAŻBUD przeprowadziła w dniach od 5 sierpnia 2019 roku do 18 października 2019 roku, co wynika między innymi z pisma Marszałka Województwa Małopolskiego z dnia 10 lutego 2020 roku – zob. 1581346467565 i z „PROTOKOŁU odbioru robót naprawczych wyszczególnionych w protokole przeglądu śródgwarancyjnego z dn. 03.10.2017r” z dnia 25 października 2019 roku oraz „DZIENNIKA PRZEBIEGU ROBÓT – zob. DW 981 .

  1. PROJEKT WYKONAWCZY WZMOCNIENIA ŚCIANY OPOROWEJ przy drodze wojewódzkiej nr 981 wykonał mgr inż. Tomasz Pietrzak w lutym 2019 roku. Pełna dokumentacja w tej sprawie – zob. 00 OPIS PROJEKT WYKONAWCZY MUR OPOROWY, 01 PRZEKRÓJ TYPOWY wzmocnienia, 02 ZBROJENIE, odpowiedz, , została udostępniona mojej redakcji 13 lutego 2020 roku czego dowodzi poniższy zrzut ekranowy:
  2. Projekt mgr. inż. Tomasza Pietrzaka został zatwierdzony przez MWINB w Krakowie – zob. decyzja MWINB, 16 lipca 2019 roku, pod warunkiem, że zostanie uzupełniony „o konieczne dodatkowe obliczenia, opisy i rysunki”, dotyczące odwodnienia remontowanej budowli.

Na podstawie zgromadzonych w śledztwie dziennikarskim faktów, ujawnionych w materiałach prasowych – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/ oraz powyżej ujawnionej najnowszej dokumentacji, komentator „wma” nadesłał do mojej redakcji 11 marca 2020 roku analizę następującej treści:

Zacznijmy od korespondencji pomiędzy MWINB a Gminą Bobowa. W ramach postępowania wyjaśniającego (prowadzonego przez Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego) Ewa Kasz, „Ekspert Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego”, wystosowała 7 maja 2019 roku do Gminy Bobowa wezwanie (znak WOB.771.2.3.2019.EKAS), w którym czytamy (pisownia oryginalna – w tym dobór czcionki oraz jej pogrubienie):

„Ponadto w projekcie zatwierdzonym (…) decyzją Wojewody Małopolskiego na rys. nr 3 od strony nasypu w km ok. 1+069 – 1+099 odc. 050 drogi wojewódzkiej nr 981, przy ścianie oporowej zaprojektowano warstwę przepuszczalną, opisana jako (zasypka żwirowa) o szer. 30 cm od ściany oporowej oddzielona od gruntu rodzimego geowłókniną. Pod tą ścianą zaprojektowano dren z PCV Ø 110 o długości l=37 m. Po osunięciu się części nasypu drogowego i wyłamaniu muru nie stwierdzono jednak obecności w/w warstwy przepuszczalnej oraz geowłókniny”.

W rzeczy samej, w projekcie budowlanym Andrzej Olszowski przewidział wykonanie przy ścianie oporowej warstwy przepuszczalnej oddzielonej od reszty nasypu geowłókniną i odprowadzenie wody do drenu PCV Ø 110 ułożonego poniżej poziomu posadowienia żelbetowych elementów typu L na całej długości ściany oporowej – a w roku 2017 okazało się, że w nasypie przy ścianie oporowej nie wykonano żadnego odwodnienia (nie ma geowłókniny, nie ma zasypki żwirowej przy ścianie oporowej, nie ma drenu).

Ewa Kasz, „Ekspert Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego”, pisze dalej tak (pisownia oryginalna – w tym dobór czcionki oraz jej pogrubienie i podkreślenie):

„Wobec powyższego na podstawie art. 50 § 1 ustawy z dnia 4 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (…) tutejszy organ wzywa Gminę Bobowa do wyjaśnienia:

(…)

czy i w jakim zakresie wykonano w/w warstwę przepuszczalną oraz drenaż przy ścianie oporowej w km ok. 1+069 – 1+099 odc. 050 drogi wojewódzkiej nr 981.

Odpowiedź należy udokumentować”.

Na wezwanie odpowiedziała Maria Gucwa-Barylak (pismo z 13 maja 2019 roku, znak RIiGK 7226.1.38.2019):

„W odpowiedzi na wezwanie znak: WOB.771.2.3.2019.EKAS z dnia 07.05.2019r. – Gmina Bobowa uprzejmie wyjaśnia: (…) 3. Według informacji uzyskanej od Wykonawcy i Inspektora Nadzoru całość zasypki projektowanej ściany oporowej została wykonana gruntem niewysadzinowym, w związku z czym użycie geowłókniny i drenu nie miało uzasadnienia, filtracja odbywa się przez spoiny pomiędzy płytami, co dokumentujemy załączonymi zdjęciami. Na etapie realizacji zadania Wykonawca uzgodnił taki tok postępowania z Inspektorem Nadzoru”.

Napiszmy od razu: „Gmina Bobowa” (w tym konkretnym przypadku Maria Gucwa-Barylak z upoważnienia i na polecenie Wacława Ligęzy) uprzejmie ściemnia. Nie „wyjaśnia”, tylko ściemnia. Mamy jednoznaczny materialny dowód, że kierownik budowy (Bolesław Haluch) „na etapie realizacji zadania” niczego takiego z inspektorem nadzoru (Agata Mężyk) nie uzgadniał. Dowodem tym jest dziennik budowy:

https://gorliceiokolice.eu/2018/12/afera-osuwiskowa-dziennik-budowy-inz-agata-mezyk-nr-upr-uan-7342-12-92-i-boleslaw-haluch-upr-konstrukcyjno-inzynieryjne-w-zakresie-drog-i-mostow-gpa-7342-55-94

W dzienniku budowy nie ma ani słowa nt. odwodnienia nasypu przy ścianie oporowej – a tym bardziej adnotacji o zmianie sposobu odwodnienia w stosunku do rozwiązania przyjętego w projekcie. 26 września 2014 roku kierownik budowy pisze m. in. o „robotach przygotowawczych pod wykonanie ściany oporowej”, 29 września 2014 roku (3 dni później) na budowie pojawia się inspektor nadzoru (inż. Agata Mężyk) – mamy wpis o treści „kontrola budowy” (o ścianie oporowej ani słowa). 1 października 2014 roku kierownik budowy pisze, że „wykonano ścianę oporową”, 6 października 2014 roku (5 dni później) na budowie pojawia się inspektor nadzoru – mamy wpis o treści „kontrola budowy” (o ścianie oporowej ani słowa). Kilka kolejnych wpisów i 28 listopada 2014 roku kierownik budowy zgłasza do odbioru końcowego „całość robót”, w tym samym dniu inspektor nadzoru pisze tak: „potwierdzam gotowość obiektu do odbioru”.

Co to wszystko oznacza? A to, że

1) inspektor nadzoru w ogóle nie zainteresował się tym, w jaki sposób (i z czego) wykonana została ściana oporowa – ani tym, czy (i jak) wykonano odwodnienie nasypu,

2) kierownik budowy wykonał ścianę oporową według własnego widzimisię (dotyczy to zarówno wbudowanych prefabrykatów jak i odwodnienia nasypu, na której wykonano zatoczkę autobusową), a to co napisała Maria Gucwa-Barylak w piśmie z 13 maja 2019 roku to jest wymyślona ad hoc legenda.

Legenda, którą puściła w obieg Maria Gucwa-Barylak (że kierownik budowy uzgodnił z Agatą Mężyk rezygnację z odwodnienia nasypu przy ścianie oporowej – i w związku z tym wszystko jest gites tenteges) jest obliczona na naiwnego i niekumatego słuchacza – także z tego powodu, że wprowadzanie istotnych zmian w projekcie budowlanym (czy też wyrażanie zgody na takie zmiany) nie należy do kompetencji inspektora nadzoru. Kierownik budowy ma oczywiście prawo zaproponować inwestorowi zmiany w projekcie budowlanym (art. 23 pkt 1 ustawy prawo budowlane) – ale zmiany te musi zaakceptować autor projektu. Nie ma żadnego dowodu na to, że kierownik budowy zwracał się w takiej sprawie do inwestora (tj. do gminy Bobowa reprezentowanej przez Wacława Ligęzę), a ten uzyskał zgodę projektanta (w tym wypadku Andrzeja Olszowskiego) na rezygnację z odwodnienia nasypu, na którym wykonano zatoczkę autobusową.

To, że jakiś urzędnik z gminy Bobowa puszcza w obieg legendę nie jest niczym dziwnym (takie rzeczy już się zdarzały), niepokojące jest to, że Ewę Kasz, „Eksperta Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego”, można tak łatwo nabrać.

A teraz kilka słów nt. decyzji MWINB nr 416/2019 z 16 lipca 2019 roku, znak WOB.771.3.5.2018.EKAS, podpisanej przez Ewę Kasz, „Eksperta Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego” (w dalszej części będę używał nazwy „decyzja MWINB z 16 lipca 2019 roku”).

W orzeczeniu tejże decyzji czytamy:

„(…) nakładam na Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie (…) następujące obowiązki: (…) po uzupełnieniu projektu o konieczne dodatkowe obliczenia, opisy i rysunki należy:

– odbudować ścianę oporową (…) według w/w projektu wykonawczego z lutego 2019 r. przy konsultacji autora projektu oraz

– odbudować osuniętą część korpusu drogi z prawidłowym odwodnieniem [ta „osunięta część korpusu drogi” to jest dodatkowy nasyp, który miał być utrzymywany w stanie statecznym przez ścianę oporową – wma] przy konsultacji konstruktora”.

„(…) odbudować ścianę oporową (…) przy konsultacji autora projektu”? „(…) odbudować osuniętą część korpusu drogi z prawidłowym odwodnieniem przy konsultacji konstruktora”? W ustawie prawo budowlane nie ma czegoś takiego jak „konsultacja autora projektu”, jest natomiast coś takiego jak „nadzór autorski” nad robotami budowlanymi (art. 20 pkt 4). W „Dzienniku przebiegu robót” (roboty budowlane rozpoczęto 7 sierpnia, zakończono 16 października 2019 roku) nie ma żadnego śladu (żadnego wpisu), że na budowie pojawił się „projektant” (albo „konstruktor”) i dokonał jakiejś „konsultacji” (cokolwiek by to miało znaczyć).

Decyzja administracyjna powinna być jednoznaczna – i wykonalna. Jeśli decyzja nie jest jednoznaczna albo jest niewykonalna, to całe postępowanie prowadzone przez organ nadzoru budowlanego jest bezsensowną zabawą (zabawą na koszt polskiego podatnika). W decyzji MWINB z 16 lipca 2019 roku czytamy: „po uzupełnieniu projektu o konieczne dodatkowe obliczenia, opisy i rysunki należy …” (z uzasadnienia wynika, że uzupełnienie projektu ma dotyczyć odwodnienia nasypu, na którym ma być wykonana zatoczka autobusowa). Jeśli „dodatkowe obliczenia, opisy i rysunki” rzeczywiście są „konieczne”, to najpierw należy zażądać od ZDW okazania tychże „dodatkowych obliczeń, opisów i rysunków”, a dopiero potem nakazać odbudowanie ściany oporowej i odtworzenie nasypu z autobusowym przystankiem – zgodnie z tymi „dodatkowymi obliczeniami, opisami i rysunkami”. Rzecz w tym, że Ewa Kasz („Ekspert Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego”) sama nie jest pewna, czy „dodatkowe obliczenia, opisy i rysunki” są „konieczne” – w uzasadnieniu decyzji pisze, że „projekt prawdopodobnie będzie wymagał uzupełnienia”. Jaki jest ostateczny rezultat tej decyzji na niby? A taki, że o tym czy (i jak) wykonać odwodnienie nasypu z przystankiem autobusowym ostatecznie zdecydował… Bolesław Haluch. Ten sam Bolesław Haluch, który w 2014 roku wymyślił, że odwodnienie nasypu nie jest potrzebne, bo „filtracja odbywa się przez spoiny pomiędzy płytami” (cytat z pisma z 13 maja 2019 roku, znak RIiGK 7226.1.38.2019, podpisanego przez Marię Gucwę-Barylak). Jaki był skutek „filtracji (…) przez spoiny pomiędzy płytami”? A taki: „zły stan odwodnienia tego odcinka drogi (…) stwierdzony (…) na kontrolach okresowych w 2015 r. i 2017 r.” (fragment uzasadnienia decyzji MWINB z 16 lipca 2019 roku), w tym samym 2017 roku doszło do katastrofy budowlanej (tj. utraty stateczności przez ścianę oporową).

A co tym razem (tzn. w 2019 roku) wymyślił nasz dzielny Bolesław? W „Dzienniku przebiegu robót” mamy taki wpis dokonany ręką dzielnego Bolesława:

„26.08.2019 Rozpoczęcie zasypki równocześnie z obu stron muru. Ułożenie peszli odwodnieniowych z obu stron muru Ø 110 PCV”.

Rzecz w tym, że tych „peszli odwodnieniowych” nikt przez zasypaniem nie widział – w szczególności nie widział ich inspektor nadzoru z ZDW, niejaki Piotr Zieliński. Tenże Piotr Zieliński pojawił się na budowie dopiero 2 października (ponad miesiąc później!). Mamy tutaj klasyczny przykład nieodebrania robót ulegających zakryciu. Jak widać wpadka Agaty Mężyk z roku 2014 niczego pana Zielińskiego nie nauczyła (to z kolei jest klasycznym przykładem odporności na wiedzę).

A teraz coś nt. łatwowierności (i niekompetencji) Ewy Kasz, „Eksperta Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego”. W uzasadnieniu decyzji MIWNB z 16 lipca 2019 roku czytamy:

„Burmistrz Bobowej w piśmie z dnia 13.05.2019 r. znak RIiGK 7226.1.38.2019 wyjaśnił odnośnie nasypu, że całość zasypki projektowanej ściany oporowej została wykonana gruntem niewysadzinowym, w związku  z czym użycie geowłókniny i drenu nie miało uzasadnienia, filtracja odbywa się przez spoiny pomiędzy płytami. (…) Wykonawca uzgodnił taki tok postępowania z Inspektorem Nadzoru. Do pisma dołączono mapy geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej (…) oraz Dziennik Budowy nr 76 z dnia 25.07.2013 r.”.

Dziennik budowy, który Maria Gucwa-Barylak dołączyła do legendy, że „wykonawca uzgodnił taki tok postępowania [tzn. brak odwodnienia nasypu, na którym wykonano zatoczkę autobusową w Jeżowie – wma] z inspektorem nadzoru” nie ma żadnego związku ze ścianą oporową, dziennik ten dotyczy robót wykonanych rok wcześniej w Wilczyskach (firma Godrom, kierownik budowy: Krzysztof Kawa), roboty budowlane w Jeżowie (w tym przystanek autobusowy na nasypie ze ścianą oporową) wykonywała firma Hażbud (kierownik budowy: Bolesław Haluch).

Jeszcze kilka słów nt. tegoż Bolesława Halucha (i szerzej firmy Hażbud).

W uzasadnieniu decyzji MWINB z 16 lipca 2019 roku czytamy:

„Wykonawca złożył oświadczenie z dnia 24.05.2018 r., w którym wyjaśnił, że elementy muru oporowego zamówiono zgodnie z projektem i wykonała je Firma Beton-Best z Bielska-Białej (…)”.

Ktoś, kto złożył to oświadczenie jest oszustem. Prefabrykowane elementy ściany oporowej nie zostały zamówione zgodnie z projektem – z tej prostej przyczyny, że projekt autorstwa Andrzeja Olszowskiego jest niekompletny (w projekcie nie ma obliczeń statycznych, nie ma rysunku zbrojarskiego, nie ma zestawienia stali zbrojeniowej), projekt jest dostępny w sieci i można to łatwo sprawdzić. Co zamówiła firma Hażbud? W sieci można znaleźć korespondencję pomiędzy p. Waluszek i niejakim Makowcem z firmy Hażbud oraz zamówienie podpisane przez tegoż Makowca. Obowiązkiem wykonawcy (wynikającym z ustawy prawo budowlane oraz zapisów w umowie o roboty budowlane zawartej z Gminą Bobowa) było powiadomienie inwestora, że projekt budowlany jest niekompletny i nie nadaje się do realizacji. Zamawianie prefabrykatów według własnego widzimisię było działaniem na szkodę inwestora (to, że inwestorski nadzór nad zleconymi robotami budowlanymi był fikcją, to jest inna sprawa).

wma

Jak widać nie trzeba błyskotliwej inteligencji i doświadczenia śledczego prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz (dowody na posiadanie ww. zalet zostały okazane w materiale prasowym – https://gorliceiokolice.eu/2020/01/z-prokurator-agata-rachel-potrzeszcz-lot-nad-kukulczym-gniazdem/), żeby poważnie zastanowić się nad postawieniem kodeksowych zarzutów Marii Gucwie-Barylak, Bolesławowi Haluchowi, Ewie Kasz czy Piotrowi Zielińskiemu.

Ale żeby nie zostawiać prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz z przemyśleniami komentatora „wma” sam na sam, pozwolę sobie gorlickiej podwładnej prokuratora Tadeusza Cebo przypomnieć jeszcze o kilku niecnych sprawkach, które wyszły na jaw przy okazji odbudowy ściany oporowej w Jeżowie.

Na początek porozmawiajmy przez chwilę o „dodatkowych obliczeniach, opisach i rysunkach”, dotyczących „odwodnienia nasypu, na którym [została] wykonana zatoczka autobusowa”, które zażyczyła sobie wykonać w decyzji – zob. decyzja MWINB, z 16 lipca 2019 roku Ewa Kasz – „Ekspert Nadzoru Budowlanego w Wydziale Orzecznictwa Budowlanego” z biura MWINB w Krakowie.

Bo historia tych, jak się za chwilę okaże, nigdy nie wykonanych „dodatkowych obliczeń, opisów i rysunków”, była następująca. Po otrzymaniu z ZDW w Krakowie 13 lutego 2020 roku, dodajmy, z wielomiesięcznym opóźnieniem (wnioski jak wiadomo składałem 8 i 19 sierpnia 2019 roku), dostępu do informacji publicznej, tj. dostępu do projektu autorstwa mgr. inż. Tomasza Pietrzaka, jeszcze tego samego dnia, tj. 13 lutego 2020 roku, zwróciłem się do ZDW w Krakowie z następującym wnioskiem:

Zastępca Dyrektora ds. Utrzymania [ZDW w Krakowie]

Szanowna Pani Katarzyna Węgrzyn-Madeja

W nawiązaniu do Pani pisma z dnia 12 lutego 2020 r. wnoszę o przesłanie w formie elektronicznych skanów na adres pow1@o2.pl dziennika budowy oraz protokołów odbiorów częściowych i protokołu odbioru końcowego. Dotyczy oczywiście robót remontowych, które firma Hażbud rozpoczęła na początku sierpnia 2019 r. przy dr. woj. nr 981 w Wilczyskach.

Z poważaniem

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”.

Odpowiedź z ZDW w Krakowie nadeszła 20 lutego 2020 roku – zob. DW 981. Po lekturze ww. dokumentów zdecydowałem się 22 lutego 2020 roku złożyć kolejny wniosek:

Szanowni Państwo! Dziękuję za dziennik budowy i wnoszę jeszcze o bezzwłoczne przesłanie decyzji MWINB nr 416/2019 z 16 lipca 2019 roku znak WOB.771.3.5.2018.EKAS, która stanowi wszak integralna część z tzw. projektem wykonawczym. Nie bardzo rozumiem, dlaczego ten dokument nie został mi dotychczas także udostępniony!?

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”

Tak to już jest, że z urzędów polskich wszystko trzeba wyszarpywać pazurami, bo z własnej i nieprzymuszonej woli nikt palcem w urzędzie nie ruszy i nie prześle od razu pełnej dokumentacji w danej sprawie. Na dodatek przydałyby się, w poszukiwaniu dokumentów, które zalegają w urzędowych archiwach, także zdolności jasnowidzenia; tylko skąd je wziąć!

ZDW w Krakowie potrzebował teraz już tylko dwa dni, żeby tę decyzję MWINB z 16 lipca 2019 roku (wielokrotnie została już przywołana w tym artykule) wyekspediować na pocztę elektroniczną mojej redakcji. To jednak nie był koniec tej drogi przez mękę. Uwaga, teraz wreszcie zbliżamy się do sedna opowieści. Po lekturze decyzji z 16 lipca 2019 roku, 24 lutego 2020 roku zadałem ZDW w Krakowie krótkie, żołnierskie pytanie:

Szanowni Państwo, a gdzie są wspomniane i wnioskowane przez MWINB w Krakowie w decyzji adm. do wykonania obliczenia, opisy i rysunki”?

Maciej Rysiewicz.

Bo zacząłem podejrzewać, że ZDW w Krakowie, że użyję nomenklatury komentatora „wma”, „ściemnia” w sprawie tych „obliczeń, opisów i rysunków”. Jak wiadomo podejrzenia sobie, a dowody sobie w tzw. śledztwie, nie tylko dziennikarskim. I czekałem na odpowiedź! Zapadła jednak głucha cisza, a po ciszy, jak grom z jasnego nieba, 9 marca 2020 roku,  spadło takie oto oświadczenie ZDW w Krakowie – zob. 3137:

No i… zapachniało łgarstwem, a mówiąc bardziej kulturalnie, urzędowym poświadczeniem nieprawdy przez mgr inż. Katarzynę Węgrzyn-Madeję – zastępcę dyrektora ds. utrzymania (cokolwiek to oznacza) w ZDW w Krakowie. Bo nie mogłem sobie tych „obliczeń, opisów i rysunków” w ogóle przypomnieć. Na dodatek żyłem w przeświadczeniu, że opublikowałem sumiennie na moim portalu wszystkie dotychczas okazane mi przez urzędy dokumenty.

Zebrałem się jednak w sobie i 9 marca 2020 roku napisałem do ZDW w Krakowie:

Szanowni Państwo, proszę o podanie daty wysyłki mejla, w którym przedmiotowe „obliczenia, opisy i rysunki” zostały mi udostępnione! A najlepiej proszę o przesłanie tego mejla raz jeszcze na dowód, że został wysłany!

Maciej Rysiewicz

Odpowiedź ostateczna nadeszła 11 marca 2020 roku:

I mleko się rozlało, bo wyszło na jaw, że do mejla z 13 lutego 2020 roku, poszukiwanych przeze mnie z uporem godnym lepszej sprawy „obliczeń, opisów i rysunków”, dotyczących odwodnienia remontowanej w Wilczyskach budowli, ZDW w Krakowie nigdy nie dołączyło. A więc „obliczeń, opisów i rysunków”, które zaordynowała w decyzji z 16 lipca 2019 roku ekspert Ewa Kasz, mgr inż. Tomasz Pietrzak nigdy nie wykonał i nikt mu o tym nie przypomniał (nawet po fakcie); ani ekspert Ewa Kasz, ani kierownik budowy Bolesław Haluch. Na dodatek mgr inż. Katarzyna Węgrzyn-Madeja próbowała mnie w niecny sposób oszukać, twierdząc, że te dokumenty zostały już dawno wykonane. Resztę w sprawie robót budowlanych, wykonanych na podstawie nieistniejących „obliczeń, opisów i rysunków”, dopowiedział powyżej komentator „wma”.

A zatem pozostaje mieć tylko nadzieję, że wody gruntowe i opadowe jakimś cudem nie podmyją wyremontowanej przy drodze wojewódzkiej nr 981 skarpy i w Jeżowie nie dojdzie w przyszłości do kolejnej katastrofy budowlanej.

To były nowości w aferze z odwodnieniem, które wykonano z gracją na tzw. budowlany krzywy ryj. A na koniec podsumowanie udowodnionych wcześniej przestępczych działań urzędników ZDW w Krakowie.

  1. ZDW w Krakowie ponad wszelka wątpliwość naruszył art. 63 ustawy Prawo budowlane, stanowiący, że: „Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany przechowywać przez okres istnienia obiektu (…) opracowania projektowe i dokumenty techniczne robót budowlanych wykonywanych w obiekcie w toku jego użytkowania (…)”, ponieważ co najmniej od 5 sierpnia 2019 roku do 30 października 2019 roku nie przechowywał tzw. projektu wykonawczego wykonanego przez mgr. inż. Tomasza Pietrzaka. Dowód – zob. „Protokół zdawczo-odbiorczy spisany 30.10.2019r (…)”. W jaki sposób inspektor nadzoru Piotr Zieliński nadzorował remontowe roboty budowlane w Jeżowie, bez ciągłego dostępu do projektu wykonawczego inż. Pietrzaka, pozostawiam ocenie prokurator Agaty Rachel-Potrzeszcz. Być może właśnie dlatego, że inspektor Zieliński nie miał dostępu do ww. projektu w biurze ZDW w Krakowie, to nie przejął się specjalnie brakiem słynnych już „obliczeń, opisów i rysunków”, dotyczących odwodnienia i akceptował bez sprzeciwu postępy robót remontowych bez sprawdzania technicznych szczegółów budowlanych przed ich ostatecznym zakryciem.
  2. ZDW w Krakowie ukrywało dostęp do informacji publicznej od 8 sierpnia 2019 roku do 13 lutego 2020 roku i gdyby nie mój upór, to projektu wykonawczego mgr. inż. Tomasza Pietrzaka ani decyzji administracyjnej MWINB w Krakowie z 16 lipca 2019 roku nigdy byśmy nie zobaczyli.
  3. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mgr inż. Katarzyna Węgrzyn-Madeja pokazała już na sam koniec tej historii, że w ZDW w Krakowie żadnego poświadczenia nieprawdy w dokumencie urzędowym dyrektorzy tej instytucji się nie boją. Mają rację! Wynieśli doświadczenie ze słynnej historii z nielegalnym posadowieniem znaku B-18 w pewnej wiosce, która przypadkowo tez Jeżów się nazywa. Bezprawie w ZDW trzyma się wyjątkowo mocno!
  4. Można pokusić się o stwierdzenie, że prokurator Agata Rachel-Potrzeszcz, w obliczu wszystkich ujawnionych wcześniej a także w dzisiejszym artykule faktów, nie dopełniła obowiązków służbowych, bo 30 grudnia 2019 roku odmówiła wszczęcia śledztw w przedmiotowej sprawie. Szczegóły – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/01/z-prokurator-agata-rachel-potrzeszcz-lot-nad-kukulczym-gniazdem/.

Ciąg dalszy nastąpi. I tylko coraz więcej osób czeka na szczęśliwe pozamiatanie katastrofy budowlanej w Jeżowie pod dywan. Nie rozczarują się. Pomoże nadzwyczajna kasta z Sądu Rejonowego w Gorlicach! Zakład?

(Odwiedzono 87 razy, 1 wizyt dzisiaj)

3 przemyślenia na temat "A teraz trzeba już tylko mieć nadzieję, że ściany oporowej w Jeżowie nie podmyją wody gruntowe i opadowe i że nie dojdzie do kolejnej katastrofy budowlanej"

  1. Skutki katastrofy budowlanej w Jeżowie – jak na razie – mamy usunięte (nie należy przy tym zapominać o niedoskonałościach decyzji MWINB, która była podstawą wykonanych robót; niedoskonałość ta polega na tym, że decyzja jest cokolwiek mętna i niejednoznaczna).

    Przy okazji warto krótko przypomnieć, co było pierwotną przyczyną tejże katastrofy. Pierwotną przyczyną katastrofy budowlanej w Jeżowie (tzn. utraty stateczności przez ścianę oporową, która miała utrzymać nasyp z przystankiem autobusowym) było całkowite nieprzygotowanie gminy Bobowa (reprezentowanej przez burmistrza Wacława Ligęzę) do pełnienia roli inwestora (inwestora w rozumieniu ustawy prawo budowlane). Wacław Ligęza zlecił opracowanie projektu budowlanego osobie bez odpowiednich uprawnień, osoba ta dostarczyła Wacławowi Ligęzie niekompletny projekt, Wacław Ligęza za ten projekt zapłacił (zapłacił pieniędzmi gminnego podatnika), po czym zlecił roboty budowlane. Nadzór inwestorski na tymi robotami był fikcją, kierownik budowy nie zawiadomił inwestora (gmina Bobowa reprezentowana przez Wacława Ligęzę), że projekt budowlany jest niekompletny, prefabrykowane elementy, z których wykonał ścianę oporową zamówił według własnego widzimisię (na dodatek nie wykonał odwodnienia nasypu przy tejże ścianie). Po trzech latach od odbioru robót doszło do katastrofy budowlanej. Ani inwestor (gmina Bobowa reprezentowana przez Wacława Ligęzę), ani zarządca drogi (ZDW w Krakowie) nie zawiadomił o tym fakcie właściwego organu nadzoru budowlanego (w tym wypadku Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego).

    Cały ten ciąg zdarzeń nie byłby możliwy, gdyby w urzędzie gminy w Bobowej był zatrudniony choćby jeden człowiek z praktyczną wiedzą i doświadczeniem na budowie (najlepiej z uprawnieniami w specjalności konstrukcyjno-budowlanej). Ktoś taki ustaliłby w kilka minut, że projekt budowlany dostarczony przez A. Olszowskiego jest niekompletny i nie nadaje się do realizacji (i zrobiłby to zanim gmina za niego zapłaciła).

  2. Jak już ktoś kiedyś napisał Pan wma byłby super kandydatem do funkcji inspektora lub radnego. Drogi Panie gmina potrzebuje Pana nie tylko w komentarzach w strukturze gminnej bardziej się Pan przyda z Panskim wykształceniem powiew młodej krwi się przyda.

    1. Szanowny Panie

      Zakładam, że to, co Pan powyżej napisał, napisał Pan na serio i w dobrej wierze (jeśli nie, to następnych kilku zdań proszę nie czytać).

      Nie przypominam sobie, żeby ktoś na tym portalu pisał, że byłbym „super kandydatem do funkcji inspektora lub radnego”. Coś się Panu przywidziało.

      W komentarzach wielokrotnie pisałem, że w sytuacji gdy gmina co roku zleca roboty budowlane za wiele milionów złotych (nie są to pieniądze znikąd, to są pieniądze wyciągnięte z kieszeni polskiego podatnika) konieczne jest zatrudnienie w urzędzie gminy przynajmniej jednego człowieka z praktyczną wiedzą i doświadczeniem na budowie. Żaden z gminnych urzędników tego kryterium nie spełnia, a inwestorski nadzór nad robotami budowlanymi zlecanymi przez gminę jest fikcją – stąd takie wpadki jak katastrofa budowlana w Jeżowie, czy rozsypujące się ogrodzenie szkoły w Wilczyskach. Problem w tym, że z tych (i innych) wpadek nie wyciągnięto żadnych wniosków. Konkretnie: żadnych wniosków nie wyciągnął Wacław Ligęza, bobowski „bardzo dobry gospodarz” (to Wacław Ligęza prowadzi „politykę kadrową” w urzędzie gminy). Wacław Ligęza nie toleruje w swoim otoczeniu ludzi mądrzejszych od siebie – ani w urzędzie, ani radzie gminy (zwanej teraz „Radą Miejską”). Dlatego jest jak jest. Muszę przy tym napisać, że ten człowiek i tak ma dużo szczęścia (można napisać: więcej szczęścia jak rozumu). Jakimś cudem nie przytrafiła mu się taka wpadka, jaka się przytrafiła p. Rydzaniczowi i p. Ludwinowi w Wysowej (potężne straty finansowe i wizerunkowe dla gminy związane z „Parkiem Wodnym”).

      Co się tyczy tego, że przydałbym się w „strukturze gminnej”. Ja posady nie szukam (na pieniądze gminnego podatnika nie dybię), a dobrej rady mogę udzielić bez obejmowania mandatu radnego – do tego gratis (bez „diety” z gminnej kasy). Problem w tym, że tej rady Wacław Ligęza nie chce słuchać, bardziej mu się podobają westchnienia (i piosenki) „uszczęśliwionych” pań radnych.

      A z tą „młodą krwią” to przesada. Mam swoje lata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *