Wizjoner

Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”!

Jakiś czas temu (i przez czysty przypadek) trafiłem w sieci na coś takiego:

https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8162640,burmistrz-bobowej-wlodarz-gminy-miejsko-wiejskiej.html        

Obrazek obejrzałem, tekst przeczytałem – i stanąłem wobec dylematu/pytania: jak ten tekst (z obrazkiem) potraktować. Jak jakiś żart – niechby i niewczesny, ale żart? A może podejść do tego tekstu (z obrazkiem) z pełną powagą? A jeśli z powagą, to jak ten tekst (z obrazkiem) rozumieć: dosłownie, czy jako przenośnię? A może nieznany autor zwyczajnie korzysta z wolności twórczej (licentia poetica), to jest tylko taka gra wolnych skojarzeń? Po niejakim zastanowieniu doszedłem do wniosku, że samodzielnie tego dylematu nie rozwiążę i muszę się poradzić kogoś mądrzejszego – ale kogo? No jak to kogo, trzeba zapytać samego zainteresowanego, to znaczy bobowskiego „gospodarza”! Ten najlepiej wie, co chciał tym tekstem (z obrazkiem) dać do zrozumienia – i co chciał osiągnąć przez jego publikację w sieci.

No tak, zapytać. Ale jak to w praktyce zrobić? Bobowski „gospodarz” jest bardzo zapracowany (ostatnio krząta się koło „rewitalizacji”), audiencji mi raczej nie udzieli. Sytuacja pozornie bez wyjścia – ale wyjście się znalazło: pytania – jak w poniższym wniosku – postawił właściciel tego portalu:

Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza!

W trybie zapytania prasowego składam wniosek o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:

1) czy wspólnota samorządowa gminy Bobowa zapłaciła za opublikowanie tekstu – zob. https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8162640,burmistrz-bobowej-wlodarz-gminy-miejsko-wiejskiej.html, a jeżeli zapłaciła, to ile (do odpowiedzi należy dołączyć zawartą umowę w przedmiotowej sprawie i dowód zapłaty),

2) jeśli wspólnota samorządowa gminy Bobowa zapłaciła za opublikowanie ww. tekstu, to kto personalnie podjął decyzję o wydatkowaniu tej kwoty – czy to była decyzja jednoosobowego organu wykonawczego gminy, czy decyzja organu uchwałodawczego; jeśli to była decyzja rady gminy, to kto przygotował i przedstawił na sesji projekt uchwały w tej sprawie,

3) jeśli wspólnota samorządowa gminy Bobowa zapłaciła za opublikowanie ww. tekstu, to czy jednoosobowy organ wykonawczy gminy rzeczywiście uważa, że taki wydatek był konieczny albo do czegokolwiek przydatny/potrzebny,

4) kto jest autorem (należy podać imię i nazwisko) tekstu opublikowanego w Gazecie Prawnej – zob. https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8162640,burmistrz-bobowej-wlodarz-gminy-miejsko-wiejskiej.html,

5) czy jednoosobowy organ wykonawczy gminy – o którym wiadomo, że sam siebie uważa za „wyjątkowo dobrego gospodarza” (tak też w „artykule partnerskim” – zob. https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8162640,burmistrz-bobowej-wlodarz-gminy-miejsko-wiejskiej.html) – rzeczywiście uważa się za twórcę planów/idei dotyczących przyszłości albo czy uważa się za fantastę; jeśli uważa się za fantastę, to czy wizje, których doznaje przychodzą na organ same z siebie, czy wymagają jakiegoś wspomagania (np. farmakologicznego) – zob. https://sjp.pwn.pl/sjp/wizjoner;2579943.htmlhttps://sjp.pwn.pl/doroszewski/wizjoner,

6) w „artykule partnerskim” napisano, że „zaangażowanie” Wacława Ligęzy „dla miasta i gminy stawiane jest za wzór innym samorządowcom”; czy jest na to jakiś dowód, czy wiadomo konkretnie (należy podać imię i nazwisko) kto i komu (należy podać imię i nazwisko) stawia lub stawiał Wacława Ligęzę za wzór?

Odpowiedź na niniejszy wniosek wraz z dokumentacja urzędową należy przesłać na adres pow1@o2.pl!

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „BOBOWAODNOWA”

www.bobowaodnowa.eu / www.gorliceiokolice.eu

38-350 Bobowa, Wilczyska 27

15.08.2022 r.

Coś, co sekretarz gminy (upoważniona przez „gospodarza”) uważa za odpowiedź na postawione pytania wygląda tak:

Odpowiedź

Z powyższego wynika, że tekst (z obrazkiem) opublikowany w sieci to nie jest primaaprilisowy żart, należy traktować go poważnie – i że nie ma w nim żadnej przesady, ani przenośni. Po kolei kilka słów komentarza do czegoś, co pani sekretarz (upoważniona przez „gospodarza”) uważa za odpowiedź na poszczególne pytania (od 1 do 6).

1) Publikacja laurki, którą „gospodarzowi” wystawili – oczywiście szczerze i spontanicznie – jego (niestety anonimowi) podwładni z urzędu gminy kosztowała gminnego podatnika 5535 złotych – o 5535 złotych za dużo.

2) Pani sekretarz nie odpowiedziała na zadane pytanie – a z pierwszego załącznika (kopia zamówienia nr IB1803/2021) jasno wynika, że decyzję o wydatkowaniu tej kwoty podjął osobiście sam „gospodarz” (pod zamówieniem widnieje pieczęć imienna „gospodarza” i coś, co należy interpretować jako jego podpis).

3) Pani sekretarz nie odpowiedziała na zadane pytanie.

4) To niedobrze, że pani sekretarz ukrywa nazwisko autora (autorów?) tekstu (z obrazkiem) opublikowanego w sieci, prawdziwa zasługa nie powinna pozostać bez nagrody.

5) To, co pani sekretarz napisała w tym punkcie nie jest odpowiedzią na zadane pytanie, ten przydługi tekst w ogóle jest nie na temat.

6) Autor tekstu (z obrazkiem) opublikowanego w sieci twierdzi stanowczo, że jego pryncypał „jest wizjonerem, którego zaangażowanie dla miasta i gminy stawiane jest za wzór innym samorządowcom”. Pani sekretarz trochę spuszcza z tonu: nie pisze już, że coś „stawiane jest za wzór”, poprzestaje na „można założyć, że …”. A to, że „wielu samorządowców konsultuje się” (cokolwiek by to miało znaczyć) z bobowskim „gospodarzem” nie jest żadną tajemnicą, świat (a tym bardziej powiat gorlicki) jest mały.

Ogólnie rzecz biorąc pani sekretarz z nieznanego mi powodu unika w odpowiedzi rzeczownika „wizjoner”, zamiast tego używa rzeczownika „włodarz” – a raczej „Włodarz” (wielka litera!). Cóż się stało? W świat (tzn. do sieci) poszedł „wizjoner” – a tutaj tylko jakiś „włodarz” (niechby i wielką literą)?

Na koniec kilka słów nt. samego tekstu (z obrazkiem) opublikowanego (na koszt gminnego podatnika) w sieci.

Autor pisze z entuzjazmem, że jego pryncypał „nieodpłatnie pozyskał teren o pow. 4,5 ha od Skarbu Państwa pod kompleks rekreacyjno-sportowy”. No i czym się tu chwalić? Tym, że „wyjątkowo dobry gospodarz” bezpowrotnie zniszczył 4,5 hektara gruntów rolnych?

Autor baja dalej (to jest rok 2021):

„Dla małych i średnich przedsiębiorstw, które chcą rozwijać działalność, stworzone zostało odpowiednie miejsce, tj. Strefa Aktywności Gospodarczej położona w miejscowości Siedliska tuż przy granicy miasta Bobowa gdzie znajduje się siedem działek inwestycyjnych. (…) Aktualnie jest kilku przedsiębiorców zainteresowanych terenami inwestycyjnymi w Gminie Bobowa. Jest nadzieja, że wkrótce zakupią działki i będą się instalować”.

Stan faktyczny jest taki: bobowski wizjoner utopił w cudzym gruncie milion sto sześćdziesiąt dziewięć tysięcy złotych z gminnej kasy (czyli z kieszeni gminnego podatnika), za te pieniądze kupił „nadzieję”, że jacyś „przedsiębiorcy” będą „się instalować”. Jak to „instalowanie” wygląda każdy może sobie na miejscu obejrzeć – a o wielkich dochodach do gminnej kasy – o których na prawo i lewo opowiadał bobowski wizjoner – można zapomnieć (wynika to wprost z wniosku o dofinansowanie tej „strefy”, wyprodukowanego kilka lat temu przez gminnych urzędników, podwładnych „wyjątkowo dobrego gospodarza”).

Cały ten tekst (z obrazkiem) to jest obciach. Jaka może być reakcja czytelnika, który przypadkiem natrafił na ten tekst w sieci (to znaczy kogoś, kto nigdy nie był w gminie B. – albo nawet nie wie, gdzie to jest, ta cała gmina B.)? W najlepszym razie wzruszenie ramion, w gorszym – uśmiech politowania, a w najgorszym – homerycki, szyderczy śmiech. Ten tekst (z obrazkiem) nie jest żadną promocją gminy, ten tekst (z obrazkiem) gminę ośmiesza. To, że ośmiesza się „gospodarz” to jedna rzecz – gorzej, że przy okazji ośmieszana jest wspólnota samorządowa. A praktyczny skutek rzekomej promocji gminy (za 5535 złotych z kieszeni gminnego podatnika) jest – w najlepszym przypadku – żaden.

Na koniec jeszcze taka uwaga: z pisma, które podpisała pani sekretarz (i które uważa za odpowiedź na zadane pytania) wynika, że podstawowym zajęciem bobowskiego wizjonera jest zbieractwo. Bobowski wizjoner kolekcjonuje dyplomy, laurki, precjoza (w tym wypadku perły), „honorowe insygnia władzy” (cokolwiek by to miało znaczyć), nie jestem przy tym pewien, czy załapał się na jakąś garderobę (w tym wypadku na kapelusz). A może zbiera coś jeszcze – np. znaczki? A może coś bardziej oryginalnego?

wma

Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8162640,burmistrz-bobowej-wlodarz-gminy-miejsko-wiejskiej.html.

 

 

(Odwiedzono 640 razy, 1 wizyt dzisiaj)

23 przemyślenia na temat "Wizjoner"

    1. Pani sekretarz coś niecoś się jednak wypsnęło (pewnie niechcący). Pani sekretarz pisze tak:

      „Udział w rankingu [chodzi o „perłę” – wma] jest bezpłatny, zaś możliwość promocji Gminy przy okazji takiego rankingu pozwala na ekspozycję Gminy na łamach ogólnopolskiego dziennika biznesowego na bardzo atrakcyjnych warunkach”.

      Te „atrakcyjne warunki” to „artykuł partnerski” za 5535 złotych. To dużo, czy mało? Zależy ilu jest uczestników tego przedstawienia (amatorów na „perłę”).

      Na tej stronie

      https://www.gazetaprawna.pl/perlysamorzadu/artykuly/8426917,ranking-perly-samorzadu-dgp-najlepsze-samorzady-wlodarze-liderzy-dobrych-praktyk.html

      czytamy coś takiego:

      „10-lecie skłania do podsumowań. Trudno jednak zliczyć, ile samorządów stawało w szranki w rankingu DGP”.

      No i o to chodzi! Pomnóżmy 5535 złotych przez każdorazowe „trudno zliczyć” (wszak żaden „gospodarz” nie przepuści okazji „ekspozycji na łamach ogólnopolskiego dziennika biznesowego na bardzo atrakcyjnych warunkach” i złoży zamówienie – tak, jak to w zeszłym roku zrobił bobowski „wizjoner”) – wyjdzie ładna sumka! Prawdziwy biznes nie polega na reagowaniu na istniejący/zastany popyt, prawdziwy biznes polega na kreowaniu popytu.

      1. Pani sekretarz jeszcze coś się wypsnęło. Udało się pani sekretarz ujawnić (z upoważnienia oczywiście „Włodarza”), że na folwarku samorządowym u „Włodarza” panuje niczym niezmącony, najprawdziwszy kult jednostki!

  1. Powiedzmy sobie otwartym tekstem: to, co wyprodukowała pani sekretarz jest słabe. Pani sekretarz odpowiedziała tylko na jedno pytanie, cała reszta tekstu to różne uniki i urzędnicze bla, bla, bla …

    Ja chciałem się dowiedzieć kto (imię i nazwisko) odpalił tego „wizjonera” i co ten „wizjoner” ma oznaczać:

    – czy to jest gość, który doznaje co i rusz jakichś wizji (jeśli tak, to jaki jest mechanizm i okoliczności ich powstawania),

    – czy to jest twórca śmiałych planów dotyczących przyszłości (przyszłości gminy? powiatu? województwa? a może całego globu?),

    – czy to jest twórca śmiałych idei, które mają pchnąć na nowe tory historię rodzaju ludzkiego,

    – czy to jest fantasta/marzyciel (coś jak Dyzio w wierszu Tuwima),

    – a może autorowi tekstu (z obrazkiem) chodziło po prostu o wizję/koncept nowego rynku w mieście B. – o zieleń w kolorze żółtym i czerwonym, „pergolę”, „sensoryczny ogród”, „postaci” i elementy małej architektury jak u arabskiego szejka?

    – a może o jeszcze coś innego?

    Pani sekretarz – niestety – nie zechciała nas oświecić.

  2. Wójt jednej z gmin z powiatu Nowosądeckiego bardzo nie lubi , jak mieszkańcy patrzą władzy i radnym na ręce . Oceniają ich działania i komentują w internecie .
    Wtedy wójt się mści . Nasyła kontrole . Czy dana osoba płaci za śmieci ? Czy jest podpięta do kanalizacji i płaci za ścieki ? Czy nie pobiera nielegalnie wody z wodociągu ? Czy wszystko robi w terminie ? Itd.

  3. Perła, to mało. Monarcha w obrazie, majestat. Fotelik,pani z Sękowej,bardziej,by z obrazem się komponował,to takie siodło, dawnego rymarza,ale obraz za tanie pieniądze kupiony, ” czyje pieniądze”? . Gratka.Jedno zdjęcie.No PERŁA.

    1. Co tam wizjonera boli, a co nie boli – mniejsza o to. A te 5535 złotych wydanych z gminnej kasy na laurkę (z obrazkiem) lepiej było przepić (na przykład na gminnych „dożynkach”) – pieniądze tak, czy tak by przepadły, ale przynajmniej obciach byłby mniejszy.

    2. Niektórzy wójtowie bardzo się boją utraty stanowiska . Boją się publicznych debat w kampanii wyborczej . Uniemożliwiają spotkań konkurentom z wyborcami w budynkach publicznych : szkoły , domy kultury , remizy . Wymyślają i rozsiewają plotki co się stanie , jak jego konkurent wygra wybory np : zacznie likwidować szkoły , zwolnienia ludzi w ug i jednostkach podległych w gminie .

      1. To jest jasne, wójtowski stolec jest tylko jeden – a kto raz skosztował konfitur nie chce wracać do zwykłej marmolady. Tak samo urzędnicy w gminie (i w jednostkach organizacyjnych gminy) – ci wiedzą, że nowy „gospodarz” w pierwszej kolejności będzie chciał nakarmić i przyzwoicie przyodziać swoich komilitonów, a swoich krewnych i powinowatych postawi przed krewnymi i powinowatymi poprzednika.

  4. Kilka słów uzupełnienia do wyżej opublikowanego tekstu, opatrzonego tytułem „Wizjoner”.

    Sekretarz gminy (upoważniona przez bobowskiego „gospodarza”) pisze tak (z charakterystyczną bobowską ortografią, tzn. nadmiarem wielkich liter):

    „Ad. 3 Udział w rankingu jest bezpłatny, zaś możliwość promocji Gminy przy okazji takiego rankingu pozwala na ekspozycję Gminy na łamach ogólnopolskiego dziennika biznesowego na bardzo atrakcyjnych warunkach. Promocja biznesowa Gminy wymaga pokazania możliwości, jakie może dać Gmina potencjalnym Inwestorom, przy jednoczesnym przedstawieniu Włodarza, który jest wizytówką danego miejsca, jako godnego, otwartego partnera do rozmów”.

    To ma być odpowiedź na takie pytanie:

    „3) jeśli wspólnota samorządowa gminy Bobowa zapłaciła za opublikowanie ww. tekstu, to czy jednoosobowy organ wykonawczy gminy rzeczywiście uważa, że taki wydatek był konieczny albo do czegokolwiek przydatny/potrzebny”.

    To, co napisała sekretarz gminy nie jest odpowiedzią na zadane pytanie. Odpowiedź na zadanie pytanie może wyglądać tak (w zależności od stanu faktycznego):

    tak jest, jednoosobowy organ wykonawczy gminy uważa, że taki wydatek był konieczny; wydatek ten okazał się przydatny, bo po opublikowaniu tekstu (z obrazkiem) w gminie B. pojawił się nabab z walizą pieniędzy, nabab oświadczył publicznie (ew. zwierzył się jednoosobowemu organowi na ucho), że uczynił to po lekturze tekstu (z obrazkiem)

    albo tak:

    jednoosobowemu organowi wykonawczemu gminy wydawało się, że taki wydatek jest konieczny, okazało się jednak, że był wydatkiem chybionym/niepotrzebnym – po opublikowaniu w sieci tekstu (z obrazkiem) nabab z walizą pieniędzy w gminie B. się nie pojawił.

    Z tego, co wiem żaden nabab (z walizą pieniędzy) w gminie B. się nie pojawił, „ekspozycja gminy na łamach ogólnopolskiego dziennika biznesowego” okazała się nieskuteczna – i do żadnego „biznesu” nie doszło (gdyby do jakiegoś wielkiego „biznesu” doszło organ z pewnością by się pochwalił!).

    Pani sekretarz powiada z mocą, że „Włodarz” (wielka litera!) jest „wizytówką (…) miejsca”. A któż taki awansował owego męża na „wizytówkę”? On sam, czy któryś/któraś z jego wielbicieli i wyznawców? Ustawa o samorządzie gminnym nie zna takiej funkcji/posady, jak „wizytówka (…) miejsca”.

    Jeżeli już tak musi być, jeżeli bobowski „wizjoner” ma być „wizytówką (…) miejsca”, to niniejszym oświadczam, że to nie jest moja wizytówka.

    Przy okazji. Pani sekretarz podaje, że autorami laurki (z obrazkiem) opublikowanej w sieci „są pracownicy Urzędu Miejskiego w Bobowej posiadający wiedzę na temat realizowanych zadań inwestycyjnych w oparciu o dokumenty urzędowe, odpowiedzialni za promocję Gminy w mediach i kreowanie właściwego wizerunku gminy”.

    Rozumiem, że ci „pracownicy” oberwali od pryncypała po łapach, konterfekt organu podpisali tak:

    „Wacław Ligęza, Burmistrza Bobowej”

    po czym poinformowali zadziwioną ludzkość, że

    „Wacław Ligęza pełni funkcję burmistrza bobowej piątą kadencję”.

    No i ludzkość ma poznawczy dysonans. Ludzkość nie wie, czy „wizjoner” jest „Burmistrzą Bobowej”, czy „burmistrzem bobowej”.

  5. By komentarze Pana WMA nie poszły na marne, napiszę tak , idzie zima , bardzo często padają marznące deszcze, gołoledzie .Po drogach gminnych, kupki żużla,to tu , to tam,pod górkę posyp sam.Sprzet gminny nie nadąża.Co stoi na przeszkodzie, każdą wioskę wyposażyć sprzętem do udrażniania przejazdu zimową porą.Miliony złotych w bobowski rynek . Burmistrz to sobie rynek upodobał,ale są i okolice, całkiem obojętne,czy rynek w Bobowej jest czy go niema.Wizja gminnego pogotowia drogowego,doczeka się objawienia?.

    1. Oczywiście, że nie powstanie (i to z kilku powodów). Skądinąd wiem, że w ramach „rewitalizacji” bobowskiego rynku (przez który przebiega wojewódzka droga) były planowane czynności, które byłyby bezprzedmiotowe, gdyby tranzytowy ruch przez miasto B. był wyprowadzony poza tamtejszy rynek (innymi słowy: gdyby realnie planowano jakąś obwodnicę).

      Przy okazji. Jakiś czas temu przy wojewódzkiej drodze na granicy Siedlisk i Sędziszowej wybudowano skrót, który omijał dwa przejazdy kolejowe, ten skrót w gminnej propagandzie był nazywany „obwodnicą Bobowej” (całkowicie bez sensu, bo z miastem B. nie miał nic wspólnego). Ten kawałek nowej drogi został w propagandowym zapale „ozdobiony” obeliskiem ku czci jakiegoś krakowskiego urzędnika.

  6. Miejsca na obeliski, jeszcze tam trochę jest. Może elektrycznego autobusu twórcy ? . Pierwszego pasażera tegoż pojazdu w Bobowej? .To niby, trochę obcych,ale miejscowi zaszczyceni, też będą. Honorowo i sprawiedliwie .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *