Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”.
xxx
27 sierpnia 2024 roku odbyła się już piąta sesja rady gminy w nowej kadencji – jak ten czas leci!
http://www.bobowa.pl/blog/2024/08/22/informacja-o-sesji-rady-miejskiej-w-bobowej-17
http://naszabobowa.pl/v-sesja-rady-miejskiej-w-bobowej-2/188236
Państwo radni szybko i sprawnie przegłosowali dziewięć uchwał, po czym bez zbędnej zwłoki przeszli do tzw. części artystycznej, tj. „wolnych wniosków”. W tej części sesji państwo radni opowiadają co im akurat w duszy gra, najwięcej do powiedzenia miał oczywiście sołtys z Wilczysk.
Pozwolę sobie skomentować w kilku słowach wystąpienia (a raczej występy) trojga radnych, zacznę od radnej Barbary Gniadek.
22 marca 2024 roku w sieci ukazało się coś takiego:
Wizjoner zaprasza na „wirtualny spacer po nowym Miejskim Centrum Kultury” (trzy dni wcześniej dokonał w tym przybytku rytualnego cięcia – wraz z dwunastoma innymi operatorami).
Pod tym zaproszeniem mamy taki komentarz radnej Barbary Gniadek:
„Rewelacja Wykonać to wszystko w tak krótkim czasie to mistrzostwo świata Dziękujemy”.
Do tego „emotikon” – roześmiana buźka z trzema sercami (do tego duże serce na dokładkę). Taki „emotikon” ma podobno oznaczać, że „ktoś jest zakochany, jest w siódmym niebie”:
https://www.emotikonyznaczenie.pl/lista-buzki-ludzie
Od dawna nie jest tajemnicą, że pani radna była (jeszcze jest?) wizjonerem zachwycona, w protokole sesji rady gminy z 17 czerwca 2019 roku zapisano coś takiego (pisownia oryginalna):
„Radna Pani Barbara Gniadek podkreśliła, że cieszymy się, że mamy takiego Burmistrza i że to jest nasze duże szczęście”.
19 marca 2024 roku (w tym to dniu bobowski wizjoner – wraz z dwunastoma innymi operatorami – dokonał rytualnego cięcia) pani radna była zachwycona podwójnie – i wizjonerem, i przybytkiem pod nazwą „miejskie centrum kultury” (autorem zdjęcia jest Wojciech Molendowicz):
https://www.dts24.pl/wp-content/uploads/2024/03/Bobowa-22.jpg
https://www.dts24.pl/bobowa-siedem-wiekow-tradycji-i-nowoczesnosc
Pani radna powiada teraz tak (tekst spisany z nagrania sesji, pogrubienia w tekście pochodzą ode mnie):
„Owszem nie zawsze wszystko się udało pewnie zrobić dobrze. No wyszły teraz z tym domem kultury problemy duże, ale to też nie jest winien burmistrz. No bo tam chyba zaczęło się od tego, że to jakiś geolog stwierdził jakie jest podłoże. Robił ten projekt jakiś architekt tego budynku, wykonawca był też, który właściwie zaczął tak jak zaczął, a w końcu trzeba było z nim zerwać umowę, bo jeszcze by było gorzej. (…) Więc myślę, znaczy na ile się znam na tym, że tam jest sporo osób, które są winne temu, że jaka sytuacja teraz jest. No a fakt, że niektórzy mówią, że tyle pieniędzy utopione w błoto czy tam jakoś nie wiem co. No nie jest to utopione, ten budynek jest, trzeba coś poprawić, to trzeba, jest na to gwarancja. No wyszły sprawy już po otwarciu, ja nie wiem czy to wcześniej coś tam było wiadomo (…). Moim zdaniem to też był inspektor nadzoru przecież tam też najważniejszą chyba osobą przy tej budowie, który też chyba ponosi odpowiedzialność za to co tam się działo, bo jakby podpisywał chyba w książce budowy [? – wma] i pozwalał na te prace dalsze”.
„(…) wiadomo, są remonty, są różne inne sprawy, trzeba poprawiać tak samo w gminie trzeba poprawiać, ale to naprawdę kiedyś będziemy się z tego cieszyć i będziemy mówić, że dobrze, że to jest, czy ten dom kultury i tak dalej. No owszem trzeba dołożyć teraz no bo wyszły sprawy. No ja uważam, że tam, ten kto robił projekt to nie zrobił tego projektu tak jak powinien być, żeby te sprawy teraz były, nie trzeba było poprawiać. I to tyle”.
Czyżby spóźniony powrót do rzeczywistości? Problem w tym, że pomstowanie poniewczasie na projektanta to jest zajęcie bezproduktywne i bezcelowe. Panu inżynierowi z powiatowego miasta należało patrzeć na ręce w czasie rzeczywistym. Zresztą nie tyle panu inżynierowi z powiatowego miasta, ile miejscowemu wizjonerowi (czasowo na posadzie burmistrza). Projektant projektuje to, czego życzy sobie inwestor, wizjoner zapragnął obiektu z przepastnymi piwnicami, to mu te przepastne piwnice narysował – a wodę gruntową w tych piwnicach dodał mu „w gratisie”. Wizjoner miał w ręku opinię geologa (miał ją w ręku od roku 2016), warunki gruntowo-wodne na działce nr 875/1 były mu znane – tak samo, jak właścicielom działek sąsiednich. To, że na tej działce jest mokro nie było dla nikogo tajemnicą. Państwo radni powinni byli się zainteresować dziwną lokalizacją tego przybytku. W ogóle i co do zasady nie powinni byli bezkrytycznie i bezmyślnie akceptować tzw. „pomysłów” miejscowego wizjonera (z zawodu weterynarza). Ale cóż, państwo radni (in gremio) zamiast własnego pomyślunku wybrali „komfort”:
„Radny Pan Ryszard Forczek dodał, że radni są w komfortowej sytuacji bo często jeszcze nie zdążą pomyśleć, a Pan Burmistrz przedstawia już gotowe pomysły” (protokół sesji rady gminy w Bobowej, która odbyła się 30 grudnia 2019 roku, pisownia oryginalna)
– a panie radne „szczęście”.
Ów „komfort” (państwa radnych) i owo „szczęście” (pań radnych) kończy się teraz tym, że wspólnota samorządowa ma skarbonkę na pieniądze – bo taką funkcję będzie teraz pełnić wynalazek pod tytułem „miejskie centrum kultury”. O różnicy między świnką z gliny a „miejskim centrum kultury” już na tym portalu pisałem.
A teraz przewodniczący rady Bogdan Krok (do sołtysa z Wilczysk, tekst spisany z nagrania sesji, pogrubienia w tekście pochodzą ode mnie):
„Panie radny Tarasek ja też dostałem kilka razy won, prawda od pewnego pana w internecie i za to, że poparłem Strefę Aktywności Przemysłowej (…) to chodzi o te pola gdzie tam są te działki przemysłowe. No wtedy kiedyś my głosowali, faktycznie wszystko wyglądało inaczej. Natomiast przyszła fala Covida i (…) nie muszę tego mówić. Ja tylko mówię, co przyszło i jakby sytuacja się trochę odmieniła. Myślę, że się to wszystko da jakoś powoli odkręcić”.
Wygląda na to, że pan przewodniczący kupił w całości i uznał za własną teorię, którą wyprodukował i pracowicie rozpowszechniał miejscowy wizjoner – że w tej „strefie” nikt niczego nie wybudował z powodu „pandemii”. Pan przewodniczący może opowiadać takie bajki małym dzieciom. Tak zwany „pacjent zero” pojawił się w Polsce w marcu 2020 roku
https://www.gov.pl/web/zdrowie/pierwszy-przypadek-koronawirusa-w-polsce
– a w lutym 2022 roku jakoś wszyscy o „pandemii” (czy „fali Covida”) zapomnieli. Wtedy to na naszej wschodniej granicy stanęły setki tysięcy „braci” z krainy U. Ci ludzie zostali do Polski wpuszczeni – i nikt ich nie pytał, czy są „wyszczepieni”, czy mają „test”, ani nawet o to, gdzie mają rytualną „maseczkę”. A w marcu 2022 roku oficjalnie ogłoszono „koniec maseczek, kwarantanny, izolacji”:
https://www.prawo.pl/zdrowie/koniec-maseczek-kwarantanny-izolacji,514091.html
Od lutego 2022 roku minęło 2,5 roku – a w „strefie” nadal sianokosy (z wyjątkiem działki nr 790/24, ta działka została kompletnie zdewastowana, powstało na niej jakieś wysypisko).
We wniosku o dofinansowanie tej nieudanej „strefy” wizjoner złożył taką deklarację (to jest punkt C.1.2 „Analiza odbiorców”):
„Gmina Bobowa posiada udokumentowane zapotrzebowanie firm poszukujących lokalizacji na potrzeby prowadzonej działalności gospodarczej. Na chwilę składania wniosku o dofinansowanie 3 firmy zgłosiły chęć wykupu gruntu na terenie SAG celem prowadzenia działalności gospodarczej na tym terenie”.
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2020/06/wniosekaplikacyjny.pdf
To „udokumentowane zapotrzebowanie” przybrało postać trzech papierków wyprodukowanych i podpisanych przez lokalnych przedsiębiorców (znanych mi z nazwiska):
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2020/07/odpowiedz-na-wniosek.pdf
– ale żaden z nich nie dokonał „wykupu gruntu na terenie SAG celem prowadzenia działalności gospodarczej”. Jeden z tych przedsiębiorców w ogóle nie miał zamiaru niczego kupować (a tym bardziej produkować), pozostała dwójka działki kupiła – ale poza „strefą”. Na tych działkach (jedna na terenie gminy, druga poza gminą) powstały obiekty budowlane – jeden nieduży, a drugi bardzo duży. Jeśli ktoś rzeczywiście zamierzał coś budować, to budował – żadna „pandemia” (prawdziwa, czy mniemana) nie była przeszkodą.
A teraz występy sołtysa z Wilczysk (ten gość miał najwięcej do powiedzenia, tekst spisany z nagrania sesji, pogrubienia w tekście pochodzą ode mnie):
„Powiem tak, oczywiście będzie to wykorzystane przeciwko mnie, ale powiem o tym, z reguły mówię to co myślę. Burmistrzowi Ligęzie należy się pomnik za to co zrobił, a nie stek pomówień, a nie stek pomówień”.
Sołtys z Wilczysk nie musi czekać, aż wdzięczny gminny lud wystawi wizjonerowi pomnik. To może trochę potrwać – tym bardziej, że wynik ostatnich wyborów może oznaczać, że gminny lud aż tak bardzo wizjonera nie miłuje. Sołtys z Wilczysk może ten pomnik uczynić sam, na własnym gumnie i na własny koszt (w ostatnim oświadczeniu majątkowym znowu się pochwalił, że jest „przewodniczącym rady sołeckiej” i że na tę okoliczność bierze z gminnej kasy pieniądze). Może go uczynić z gipsu, z żywicy epoksydowej, a nawet ze spiżu – ale koniecznie wielkości naturalnej. Jest to szczególnie ważne w przypadku, gdyby zdecydował się na gips, jakąś taką miniaturę ktoś mógłby potem pomylić z ogrodowym krasnalem.
Dalej mamy taki sołtysowy koncept (tekst spisany z nagrania sesji):
„Przy inwestycji 20 paru milionowej muszą być problemy, a my jesteśmy od tego, żebyśmy, my jesteśmy od tego, żebyśmy je rozwiązywali”.
Ta „inwestycja” miała kosztować gminnego podatnika 7,2 miliona złotych, na razie to jest 13,65 miliona złotych. Pierwsze słyszę, że „przy inwestycji 20 paru milionowej muszą być problemy”. Problemy nie zależą od kwoty, tylko od tego, czy inwestor ogarnia temat, czy zna ustawę prawo budowlane i czy wie, jakie są jego obowiązki. Sołtys daje do zrozumienia, że problemy będzie „rozwiązywał”. Znaczy: chcieć to móc!
Dalej sołtys powiada (tekst spisany z nagrania sesji):
„Ktoś się śmiał z Ligęzy, że jest wizjonerem i tak go nazywano, i w sposób kpiący. Oczywiście dezawuujący jego osobę. Ale tu naprawdę trzeba mieć głowę na karku, żeby pewne rzeczy wyprzedzić do przodu”.
Jeśli sołtys ma jakieś uwagi do określenia „wizjoner” to może złożyć reklamację. Może złożyć reklamację u wizjonera. To on sam puścił w obieg to określenie, ta psota kosztowała gminnego podatnika 5 355 złotych.
Czytamy:
„Wacław Ligęza pełni funkcję burmistrza (…) piątą kadencję. Wyjątkowo dobry gospodarz. Jest wizjonerem, którego zaangażowanie dla miasta i gminy stawiane jest za wzór innym samorządowcom”.
Tak się jakoś porobiło, że owi „inni samorządowcy” (czyli okoliczni wójtowie i burmistrzowie) się na posadach utrzymali, a „wyjątkowo dobry gospodarz” i „wizjoner” przegrał wybory z kretesem i z posady wyleciał.
Radny Marek Ćwikła powiada tak (tekst spisany z nagrania sesji):
„Tu jeszcze wypowiedzi pana Tomasza, odnośnie basenu. Tak, obce gminy, że tak powiem, mają baseny, tylko wszystkie są zadaszone. W gminie Korzenna (…) takie potwierdzone dane mam od radnego stamtąd, że mieszkańcy Bobowej i Grybowa utrzymują basen w Korzennej. Tylko, że jest jeden problem, tamten basen działa cały rok, a to co my budujemy będzie działało 3 miesiące, maksymalnie”.
Sołtys z Wilczysk odpowiada tak (tekst spisany z nagrania sesji):
„Nieprawda, że 3 miesiące ponieważ jeśli będzie fotowoltaika, to od kwietnia do co najmniej do października”.
No proszę, co najmniej do października! Czyli możliwe jest, że nawet do listopada. A może do grudnia? Skoro tak, to czemu dopiero od kwietnia, a nie od marca – albo nawet od lutego?
Na koniec sołtys z Wilczysk nazywa nowego burmistrza „niedoświadczonym samorządowcem” – co ma pewnie oznaczać, że sołtys z Wilczysk jest „doświadczonym samorządowcem”.
Co się tyczy „doświadczenia” w samorządzie. Owo „doświadczenie” należy odnieść do miejscowych realiów. Jeśli jakiś gość daje do zrozumienia, że ma „doświadczenie” w samorządzie to oznacza, że maczał palce w wynalazkach w rodzaju „strefy aktywności gospodarczej” w Siedliskach, spółki widmo, która miała w Wilczyskach wydobywać żwir i wykonywać „usługi budowlane”, czy pływającego „miejskiego centrum kultury” w „mieście” B. Jeśli ów gość powiada, że jakiś inny gość jest „niedoświadczonym samorządowcem” to oznacza, że ten inny gość nie maczał palców w wynalazkach w rodzaju „strefy aktywności gospodarczej” w Siedliskach, spółki widmo, która miała w Wilczyskach wydobywać żwir i wykonywać „usługi budowlane”, czy pływającego „miejskiego centrum kultury” w „mieście” B. Z tego wynika, że ten pierwszy gość nie ma się czym chwalić – a ten drugi gość nie ma się czego wstydzić.
Może ktoś powie, że sołtys w Wilczysk nie maczał palców w „strefie aktywności gospodarczej”. Owszem, maczał. Był jednym z gigantów intelektu z komisji budżetu i finansów, którzy 20 listopada 2013 roku wyrazili zgodę na topienie w tym bezsensownym wynalazku pieniędzy z gminnej kasy, a na sesji zmieniali plan zagospodarowania przestrzennego:
wma
Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://naszabobowa.pl/v-sesja-rady-miejskiej-w-bobowej-2/188236/.
Jakoś tak „państwo radni”-” zasiedlili „się w salce w fotelikach.” Winowatych ” sukcesów”chcą przydybać?. Czas nie stoi w miejscu. Wieść niesie,że podróże kształcą,ale też pozwalają „gospodarskim okiem” ogarnąć zastany ,gminny „inwentarz” z całym dobrodziejstwem – lepszym, bądź gorszym. Nadchodzi czas jesiennych, szarych, słotnych dni – nadejdzie też zima. Pytanie czy każda droga gminna jest drogą, przejezdną, bezpieczną?. Diety braknie – lud gminny podróżnika pożywi.
Ktoś napisał……….
Kierowcy muszą robić psycho testy…
A radny jakie ma badania….?
Np.Tomasz T. ??
Albo Stanisław T. ????
„Ale tu naprawdę trzeba mieć głowę na karku, żeby pewne rzeczy wyprzedzić do przodu.” Jeżeli pan radny z Wilczysk mówi do dzieci w szkole w podobny sposób, to mają go albo za wielkiego mędrca, albo za ….. . Bo zrozumieć się tego nie da.
Panu radnemu zdaje się chodziło o to, że jego idol jest jasnowidzem – i jako taki widzi przyszłość. Taki koncept nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Gdyby ten idol w rzeczy samej widział przyszłość (a przynajmniej jako tako ogarniał teraźniejszość), to by skorzystał z rady, jaką mu dałem 17 marca na zebraniu w Siedliskach.
No i pewnie woda by MCK nie zalewała.
Czy przyjmuje już jaki obiecany specjalista na NFZ w Bobowej?
To co teraz dzieje się na Sesjach Rady Gminy to delikatnie mówiąc SKANDAL,..
Tomasz Tarasek i Stanisław Tabiś przechodzą sami siebie. Nie mogą się pogodzić z tym, że są poza koalicją..
Tomasz Tarasek zapomniał że jest prezesem zarządu gminnego OSP,i radni muszą zajmować,pomagać Ochotniczym Strażom Pożarnym na terenie gm.Bobowa.
Przykładem tego jest radna z Wilczysk,która zgłasza do rady gminy ,że należy pomóc OSP Wilczyska…wiele problemów zgłosiła,ale dla mnie najważniejsza sprawa to opony na samochodzie. Są przeterminowane,bardzo stare,i nie powinien samochód brać udział w akcjach ratowniczo gaśniczych. Żeby było ciekawiej to do OSP Wilczyska należy Tomasz Tarasek prezes zarządu gminnego oraz Komendant Gminny OSP- Penkala. Którzy siedzą na sesjach i nic nie zgłaszają o problemach.
To radni są od tego,a strażacy są od czego .
Tomaszu Tarasek wstyd,powinieneś się jak najszybciej poddać do dymisji,zanim strażacy wywiozą cię na taczkach razem z Penkalą.
Tomaszu Tarasek gdzie byłeś,co robiłeś w poprzedniej kadencji ,że są takie zaległości w wyposażeniu OSP,gdzie strażacy w remizje nie mają dostępu do WC ??
Słowa podziękowania należą się dla pań Radnych z Siedlisk i Wilczysk,którym zależy na pomocy OSP.
Jeżeli czytelnicy tego portalu nie wieżą jak się zachowuje na sesjach Tomasz Tarasek i Stanisław Tabiś,to zapraszam na stronę, bobowa.sesja.pl
„To co teraz dzieje się na Sesjach Rady Gminy to delikatnie mówiąc SKANDAL (…)”
Masz rację komentatorze „Waldi”. Problem tylko polega na tym, że ten SKANDAL dotyczy nie tylko radnych Tomasza Taraska i Stanisława Tabisia, ale wszystkich radnych a także – niestety – kierownictwa tej „nieszczęśliwej gminy i Gminy”! Już niedługo ciąg dalszy opowieści o „bobowskim bagnie”!