Działka 70/1 w Wilczyskach, na której miały powstać tereny rekreacyjne, tj. zalew z przystanią, przy której działałaby wypożyczalnia kajaków i rowerów wodnych, a obok place zabaw, boiska, ścieżki dla społeczeństwa wielopokoleniowego i Bóg jeden raczy wiedzieć co jeszcze, tonie w śmieciach. Bodaj już raz, czy dwa razu o tym pisałem i nie mam do zakomunikowania nowych wniosków. Na zdjęciach udokumentowałem natomiast nowe fakty.
Dla porządku przypominam sprawy podstawowe tej wstydliwej historii. Działkę, na wniosek burmistrza Wacława Ligęzy, za zgodą radnych Urząd Miejski w Bobowej kupił za ok. 200 tysięcy złotych. To były publiczne pieniądze. Od 1 stycznia 2010 roku postępuje złowieszcza degradacja tego terenu. Trwa nieustanna grabież żwiru, wylewa się tu płynne nieczystości no i, hulaj dusza – piekła nie ma, kto żyw wywozi wszelkie kłopotliwe śmieci, także wielkogabarytowe, co widać na najnowszych zdjęciach. Tak trzymać panie burmistrzu Ligęza, tak trzymać panie marszałku województwa małopolskiego Sowa! Gratulacje dla wszystkich bobowskich radnych, a także dla urzędników z Bobowej i Krakowa, którzy przyłożyli rękę, a właściwie ręce, do zorganizowania w Wilczyskach dzikiego wysypiska śmieci i nielegalnego punktu poboru żwiru i ziemi.
A kajaki i rowery wodne śniły się burmistrzowi Wacławowi Ligęzie po nocach. I zapisywał te bzdury w pismach urzędowych do samorządowców Sejmiku Województwa Małopolskiego. Czy ktoś zamierza pociągnąć burmistrza Ligęzę i bobowskich radnych do jakiejkolwiek odpowiedzialności za tę krzyczącą niegospodarność? Jak znam polskie samorządowe życie, będzie jeszcze ciekawiej. Ludziska po raz kolejny wybiorą burmistrza Wacława Ligęzę na burmistrza. Bo w Polszcze liczy się już tylko niegospodarność i społeczeństwo nie tyle nauczyło się z nią żyć, ale bardzo ją polubiło. A komu się nie podoba, to won!