Chaos informacyjny

Dopisałem ciąg dalszy do tekstu autorstwa komentatora „wma”, pt. Sesja numer pięć!

xxx

Burmistrz Marcin Wąs podczas obrad sesji Rady Miejskiej w Bobowej 27 sierpnia 2024 roku zaczął z „grubej rury” (tekst spisany z nagrania sesji – zob. https://bobowa.sesja.pl/portal/videos/5ef33cb4-b3ea-4d08-bd51-42cc8b551801):

(…) Szanowni Państwo radni, zaproszeni goście. Z uwagi na doniesienia medialne oraz występujący wśród radnych jak również społeczności Gminy Bobowa taki chaos informacyjny dotyczący postępowań toczących się w związku z inwestycjami prowadzonymi na terenie gminy Bobowa Chciałbym wyjaśnić, (…)”.

Po takich słowach można było pomyśleć, że burmistrz Marcin Wąs wyda bezkompromisową wojnę „chaosowi informacyjnemu, dotyczącemu inwestycji prowadzonych na terenie gminy Bobowa”, który zapanował w głowach radnych i mieszkańców gminy Bobowa. Niestety, zamiast ten chaos zlikwidować, burmistrz Marcin Wąs zaczął ludziom jeszcze bardziej mieszać „pod sufitem”. Najważniejsze fragmenty wystąpienia burmistrza Marcina Wąsa, które miały likwidować „chaos informacyjny”, rozpiszę na czynniki pierwsze:

„(…) Chciałbym wyjaśnić, że w przedmiocie inwestycji polegającej na budowie Miejskiego Centrum Kultury w Bobowej toczy się obecnie postępowanie sprawdzające prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Gorlicach. Zawiadomienie w tej sprawie złożył były wnioskodawca robót (…)”.

Z powyższego komunikatu nie dowiedzieliśmy się, który z wykonawców (a było dwóch) złożył zawiadomienie. Dla porządku należało także poinformować zebranych na co „były wykonawca robót” poskarżył się prokuraturze. Sprawa jest za poważna, żeby powyższe fakty pomijać milczeniem.

Burmistrz Wąs perorował dalej:

„(…) W przedmiocie zaś rzekomej niegospodarności przy budowie Miejskiego Centrum Kultury w Bobowej oraz remontu w podziemiach szkoły muzycznej zawiadomienie zostało złożone przez redaktora lokalnego portalu informacyjnego i w tym zakresie również prokuratura dokonuje czynności sprawdzających (…)”.

W gminie Bobowa ukazują się trzy portale/gazety, ale burmistrz Marcin Wąs wolał ukryć dane autora zawiadomienia a redaktora jednego z lokalnych portali. W ten sposób burmistrz Marcin Wąs prolongował cenzorski zapis na działalność czasopisma „BOBOWAODNOWA” / www.bobowaodnowa.eu, wprowadzony przez burmistrza Wacława Ligęzę i jego samorządową kamarylę. Na dodatek cała zacytowana informacja była na wskroś ułomna i fałszywa. Po pierwsze, jak wiadomo Prokuratura Rejonowa w Gorlicach wszczęła śledztwo w sprawie afery MCK w Bobowej! a tzw. czynności, a właściwie należało powiedzieć „postępowanie sprawdzające”, dotyczą na razie tylko afery budowlanej, do której doszło w Szkole Muzycznej I stopnia w Bobowej – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana-w-dworze-dlugoszowskich/. Po drugie! Spojrzałem na licznik odwiedzin pod relacją archiwalną z sesji Rady Miejskiej „numer pięć”. Dzisiaj, tj. 16.09.2024 r., ten licznik pokazuje liczbę 1241. Jaką wiedzę wynieśli widzowie nagrania  (a to dość liczna gromadka) z sesji Rady Miejskiej w Bobowej z 27.08.2024 r. po wystąpieniu burmistrza Marcina Wąsa o „rzekomej niegospodarności” w MCK w Bobowej i kłopotach z remontem w Szkole Muzycznej w Bobowej? Tym widzom należały się szczegółowe i merytoryczne wyjaśnienia, dlaczego sprawy trafiły do policyjnych i prokuratorskich akt. Z liczby 1241 osób, które odwiedziły Biuletyn Informacji Publicznej w dziale https://bobowa.sesja.pl/portal/videos/5ef33cb4-b3ea-4d08-bd51-42cc8b551801 większość nie zna dokumentów opublikowanych na portalu „BOBOWAODNOWA”, dotyczących „inwestycji prowadzonych na terenie gminy Bobowa”. Burmistrz Marcin Wąs nie zadał sobie jednak trudu, żeby ten dostęp mieszkańcom gminy Bobowa ułatwić. Dlatego chaos informacyjny trwa!

xxx

Podczas „sesji nr 5” pojawił się w wystąpieniu burmistrza Marcina Wąsa wątek tzw. Strefy Aktywności Gospodarczej w Siedliskach. To był prawdziwy majstersztyk w dziele podsycania chaosu informacyjnego. Burmistrz oświadczył:

„(…) Uczestniczyłem w spotkaniu z panem dyrektorem Pawłem Knapczykiem z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie. Spotkanie dotyczyło sprzedaży działek położonych na terenie Strefy Aktywności Gospodarczej (…)”.

Kim jest dyrektor Paweł Knapczyk z Urzędu Marszałkowskiego mogą nie pamiętać/nie wiedzieć nawet Czytelnicy mojego portalu, którzy sumiennie śledzą losy śledztwa dziennikarskiego – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/sag-w-siedliskach/. Jedno jest pewne, ten dyrektor nie ma nic wspólnego ze „sprzedażą działek położonych na terenie Strefy Aktywności Gospodarczej”. Natomiast ten dyrektor na pewno ma/będzie miał wiele wspólnego z rozliczeniem zawartej 25 sierpnia 2017 roku przez burmistrza Wacława Ligęzę umowy z Zarządem Województwa Małopolskiego, dotyczącej dofinansowania projektu pod nazwą „Strefa Aktywności Gospodarczej w miejscowości Siedliska” – zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2020/06/umowa-o-dofinansowanie.pdf. Informacja o spotkaniu z jakimś dyrektorem Knapczykiem może być znacząca dla komentatora „wma” i piszącego te słowa (autorów tekstów na temat SAG w Siedliskach), ale dla mieszkańców gminy Bobowa jest zupełnie bezwartościowa. Należało wytłumaczyć gawiedzi, kto zacz ten Knapczyk i ujawnić treść przeprowadzonej rozmowy. Burmistrz Marcin Wąs po raz pierwszy stracił szansę na poinformowanie wspólnoty samorządowej o niezrealizowanych „wskaźnikach rezultatu” w SAG w Siedliskach [i że to grozi zwrotem dofinansowania (ponad 3 mln zł plus odsetki)] podczas słynnej „konferencji prasowej” 31 lipca 2024 roku – zob. O matactwach burmistrza Marcina Wąsa na temat Strefy Aktywności Gospodarczej w Siedliskach.  a drugi raz 27 sierpnia 2024 roku podczas obrad „sesji numer pięć” Rady Miejskiej w Bobowej, gdy przyznał się do spotkania z dyrektorem Knapczykiem. Powiedzieć, że także w sprawie SAG w Siedliskach burmistrz Marcin Wąs podsyca chaos informacyjny, to jakby nic nie powiedzieć.

xxx

O chaosie informacyjnym na ”sesji nr pięć” można „długo i namiętnie”. Zostawmy już „niedoświadczonego” – licentia poetica radny Tomasz Tarasek, burmistrza Marcina Wąsa w spokoju i posłuchajmy co miała do powiedzenia w sprawie układów urzędowo-personalnych, panujących w Urzędzie Miejskim w Bobowej za czasów burmistrza Wacława Ligęzy, sekretarz Joanna Małek. Ta wypowiedź jest interesująca z dwóch powodów, ale „o tem potem”. A więc, sekretarz Joanna Małek urażona słowami radnego Stanisława Tabisia, na temat pracowników UM w Bobowej, którzy w czasach burmistrza Wacława Ligęzy „nie podołali swoim obowiązkom jakie mieli wyznaczone” i musieli pożegnać się z posadami, żachnęła się gwałtownie w te słowa:

„(…) Panie radny. Ta wypowiedź jest dla mnie wręcz obraźliwa. Pracowałam w wydziale, w Referacie Inwestycji i Gospodarki Komunalnej. Ale ja osoba z wieloletnim doświadczeniem zawodowym nie pozwoliłam sobie na takie traktowanie, jak było w urzędzie. I tylko dlatego odeszłam i muszę powiedzieć z bólem serca odchodziłam i co więcej do Starostwa Powiatowego na pensję niższą około 1000 zł, bo po prostu traktowanie pracownika w tym urzędzie było gorzej niż złe, nie będę używać mocnych słów i wiele osób z tego powodu odeszło, z którymi do dziś mam kontakt. Właśnie z naszego referatu (…)”.

Fiu, fiu, mocno powiedziane: „(…) traktowanie pracownika w tym urzędzie było gorzej niż złe, nie będę używać mocnych słów i wiele osób z tego powodu odeszło (…)”! Niestety, sekretarz Joanna Małek nie zdecydowała się ujawnić szczegółów, dotyczących złego traktowania pracowników i osoby/osób, które dopuściły się tych karygodnych a może nawet kryminalnych postaw. Możemy się tylko domyślać komu rzuciła w twarz powyższe oskarżenie sekretarz Joanna Małek. Tylko że na domysłach ta historia nie powinna się zakończyć. Sekretarz Joanna Małek ma obowiązek publicznie wytłumaczyć się ze swojego oświadczenia. A jeśli się nie wytłumaczy, to będzie oznaczało, że wartością samą w sobie jest podsycanie chaosu informacyjnego i zamiatanie pod dywan urzędowych brudów.

xxx

Mistrzem od podsycania chaosu informacyjnego okazał się także radny i sołtys z Wilczysk Tomasz Tarasek. Solą w oku tego samorządowego weterana, okazała się konferencja prasowa zorganizowana 31 lipca 2024 roku przez burmistrzów Wąsa i Janotę. Słowa wypowiedziane przez samorządowca Taraska:

„(…) No tą konferencje prasową, którą państwo ście zorganizowali, nie można było przejść do porządku dziennego nad tym i nie przejdę (…) nie wolno tak postępować. Szanowni państwo, robić halo na całą Polskę w sprawie A wiadomo, kto to podchwytuje i kto ma gotowe dokumenty i leci z tym do prokuratury. Jeden portal ma za to płacone, a drugi robi to, bo tak lubi od wielu, wielu lat (…) jeśli się nagłaśnia tego typu rzeczy, to osoby to łapią przysłowiową „michę miodu” i trzeba tutaj w takich, jest pan niedoświadczonym samorządowcem – z pełnym szacunkiem dla pana osoby, ale pewne rzeczy trzeba po prostu umieć rozegrać (…).

dowodzą, że tzw. komuna przeorała sołtysowi z Wilczysk świadomość dość gruntownie. Radny Tomasz Tarasek dał podczas „sesji nr 5” niedwuznacznie do zrozumienia, że w roli cenzora czuje się/czułby się świetnie. Od dawna przecież wiedział, że „pewne rzeczy [np. afery budowlane – przyp. M.R.] trzeba po prostu umieć rozegrać”, tzn. ukryć przed gawiedzią! No i „wespół w zespół” z burmistrzem Wacławem Ligęzą latami ukrywali co się podwinęło pod samorządowy mankiet, na przykład: https://gorliceiokolice.eu/tag/afera-gnojowa/, https://gorliceiokolice.eu/tag/woda-zycia/, https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/, https://gorliceiokolice.eu/tag/afera-ubezpieczeniowa/ i jeszcze parę innych spraw i sprawek.

Parafrazując wypowiedź Franza Maurera z filmu „Psy” zakończę ten artykuł zdaniem: „Czasy się zmieniają a Tomasz Tarasek ciągle jest w komisjach”!

Od redakcji! Na zdjęciu od prawej: sekretarz Gminy Bobowa Joanna Małek, burmistrz Bobowej Marcin Wąs, zastępca burmistrza Bobowej Grzegorz Janota podczas obrad V sesji Rady Miejskiej w Bobowej 27 sierpnia 2024 r. Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://naszabobowa.pl/v-sesja-rady-miejskiej-w-bobowej-2/188236/.

(Odwiedzono 444 razy, 1 wizyt dzisiaj)

5 przemyśleń na temat "Chaos informacyjny"

  1. „Czasy się zmieniają”. Zapewne tak . Wyścig po „bryłki złota ” – polskie złotówki,trwa . Gmina ( chos informacyjny – bez nazwy) to takie miejscowe ” Klondike ” . W jakie” stanowisko – działkę ” się”wkopiesz ” , sypnie – groszem ,nieudacznik? ale”fucha” ,jest . Czy pieniądze pochodzące od podatników, są uczciwie zapracowane ?.Warte tej pracy ? .Jeżeli nie to” doświadczony samorządowiec” , doradzi ?. Dwie kadencje – rozwiązaniem i kończy się” wieszanie ” u gminnej klamki całymi latami.

  2. Gdyby anonimowo zapytać byłych i obecnych pracowników, to wielu z nich (oprócz wiadomych pupilków) odpowiedziałoby to samo co obecna Pani sekretarz. Ludzie myślą, że praca w urzędzie to tylko pogaduszki i picie kawy – też myślałam podobnie, dopóki sama nie zaczęłam tam pracować. Oczywiście ilość i zakres obowiązków zależą od zajmowanego stanowiska, ale jeżeli pracownik nie może liczyć na zwykły szacunek od pracodawcy, to o czym my w ogóle mówimy w XXI wieku…

  3. Niestety ma Pan rację, ale z drugiej strony proszę zrozumieć, że większość boi się odezwać w obawie o utratę pracy.

    1. Sekretarz Joanna Małek mogłaby dzisiaj z detalami opowiedzieć, co takiego działo się w „tym urzędzie” za czasów burmistrza Wacława Ligęzy i dlaczego „traktowanie pracownika w tym urzędzie było gorzej niż złe”, ale sekretarz Joanna Małek milczy. A przecież nie grożą jej chyba dzisiaj represje ze strony burmistrza Marcina Wąsa? Nie grozi jej utrata pracy!
      To może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego sekretarz Joanna Małek milczy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *