Jakiś czas temu (bodaj 12 miesięcy wstecz) opublikowałem na „3 obiegu” felieton pt. „Obywatelskie komitety wyborcze” (http://3obieg.pl/obywatelskie-komitety-wyborcze). Przedstawiłem w nim bardzo prostą metodę na skontrolowanie nadchodzących wyborów w Polsce i dokładne policzenie, nieomal na piechotę, wszystkich oddanych głosów. Potem zapadła długa cisza i na przykład pies z kulawą nogą nie zamierzał w ten sposób dokonać weryfikacji tego pomysłu, na przykład, przy okazji referendum w Warszawie. A mógł być to poligon doświadczalny dla społeczeństwa obywatelskiego, które zapragnęło spojrzeć na ręce Państwowej Komisji Wyborczej i „ruskim serwerom”.
Dzisiaj jednak, ku mojemu zdumieniu przeczytałem w sieci następującą informację:
„- Na serio przypilnujemy tych wyborów – zapowiada w „Gazecie Polskiej Codziennie” szefowa zespołu PiS ds. monitoringu wyborów – Anna Sikora. I ujawnia jak PiS chce tego dokonać.
– To bardzo prosty system, oparty przede wszystkim na pracy niemal 50 tys. ludzi w całej Polsce, mówi rozmówczyni dziennika. – W każdej komisji chcemy mieć swojego przedstawiciela. Przeszkolony, ma na bieżąco reagować na każdy przejaw nieuczciwości wyborów. Aby łatwiej było wyłonić tych przedstawicieli, podzieliliśmy kraj na 400 regionów, w których znajduje się od 60 do 80 obwodowych komisji wyborczych. Do nich powołaliśmy specjalnych koordynatorów. W dniu wyborów każdy z naszych przedstawicieli w komisjach będzie miał obowiązek zrobienia fotografii bądź kserokopii protokołu, który prześle swojemu koordynatorowi. Ten będzie miał za zadanie nanieść wyniki wyborów do utworzonego przez nas systemu komputerowego, który przelicza głosy, wyjaśnia Sikora”.
No i okazuje się, że mój pomysł znalazł być może praktyczne zastosowanie. Czy Prawo i Sprawiedliwość naprawdę obudziło się z głębokiego snu, czy tylko udaje? Zobaczymy już niedługo. Jedno jest pewne, może nie rzucałem tylko grochem o ścianę. Dlaczego tak myślę? Otóż dwa, może trzy miesiące temu, w mojej Bobowej pojawili się posłowie PiS-u Mariusz Kamiński (ten od CBA), senator Stanisław Kogut, Barbara Bartuś z Gorlic i Wiesław Janczyk z Limanowej (pisałem tutaj o tym spotkaniu). Podczas politycznego mitingu posłanka Barbara Bartuś udzieliła mi głosu (byłem na sali w charakterze gawiedzi) i zapytałem wysokich przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, co z kontrolą wyborów. Przy okazji, zgodnie z prawdą, pochwaliłem się, że napisałem na ten temat kilka tekstów. Moim pomysłem zainteresował się wtedy pan poseł Wiesław Janczyk i dopytywał się po spotkaniu, w rozmowie ze mną w tzw. kuluarach, o wszelkie szczegóły mojego pomysłu. Obiecałem, pocztą elektroniczną, wysłać mu linki do moich artykułów na ten temat. Jak obiecałem tak zrobiłem i chociaż poseł Janczyk już się do mnie nie odezwał (ani dziękuję, ani… wiecie jak to się dalej mówi), bo jest bardzo dobrze wychowany, to jednak ziarno, jak widać po oświadczeniu Anny Sikory upadło na glebę; czy urodzajną, czas pokaże. A może Anna Sikora, szefowa zespołu PiS ds. monitoringu wyborów, oraz jej partyjni współpracownicy, czytają „3obieg”?
No dobra! Oczywiście przeceniam swoje wpływy, ale tak dla publicystycznego żartu. Fakt pozostaje faktem, że taki sam pomysł na weryfikację głosowania przedstawiłem na piśmie już rok temu. O czym ze zwykłej ludzkiej próżności donoszę!