Jakiś czas temu kolorowa prasa centralna („Super Ekspres”) ujawniła skandal towarzyski z udziałem posłanki Platformy Obywatelskiej Katarzyny Matusik-Lipiec (rodem z Bobowej) podczas bodaj zeszłorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Opublikowano dość dwuznaczne i kompromitujące de facto zdjęcia z wyżej wymienioną posłanką i byłym wiceministrem zdrowia Jakubem Szulcem. Sprawa, jak to w kolorowych gazetach, rozeszła się w pewnej chwili po kościach, małżonek posłanki stwierdził, że nie widzi na zdjęciach nic zdrożnego i każdy może sobie „pościelówę” potańczyć z wiceministrem, nawet jego własna żona, skoro Jagna Marczułajtis tańczy z gwiazdami. Jednak rodzina Lipców nie ma od tego czasu dobrej passy. To już nie chodzi o pikujące w dół notowania „partii miłości” Donalda „Kłamcy” Tuska. Oto, w ostatnim wydaniu tygodnika „w Sieci” [nr 35(39) z 2-8 września 2013, s. 6] ukazała się taka oto znamienna notatka dziennikarzy Mazurka i Zalewskiego – z naszą bobowską posłanką, tym razem w tle, bo jej małżonek był „ździebko” ważniejszy, ale nic co bobowskie „recenzentowi” nie jest obce, zatem i taki przesmaczny kąsek przedstawiam:
W Krakowie doszło do spotkania na szczycie tamtejszej Platformy Obywatelskiej. Spotkali się krakowski baron i jeden z liderów spółdzielni Ireneusz Raś oraz sekretarz, dawny schetynowiec, obecnie zajęty głównie pilnowaniem interesów żony, posłanki PO, Grzegorz Lipiec. Spotkanie obu frakcji przebiegło w sportowej atmosferze, trenowano głównie cztery razy 100 gramów. W miarę spożycia atmosfera ulegała pewnemu zagęszczeniu, któremu towarzyszyły liczne wyładowania atmosferyczne. Mówiąc wprost: cały Kraków huczy, że między panami doszło do regularnego – z przeproszeniem Państwa – mordobicia. Rzecz działa się w sierpniu, więc mniemamy, że to Lipiec przegrał.
Z racji zasług w ujawnianiu mniejszych i większych afer dziennikarzy Mazurka i Zalewskiego, także afery Rywina, nie lekceważyłbym powyższej informacji. Nie ma ona oczywiście znaczenia dla dziejów Polski, bo z faktu, że posłanka rodem z Bobowej, ładnie tańczy, nic nie wynika, nawet dla Bobowej. Jeśli jednak Grzegorz Lipiec przegrał mordobicie z Ireneuszem Rasiem, to może oznaczać koniec kariery naszej bobowskiej jedynaczki w sejmie. Jaka szkoda!
Grzegorz Lipiec popełnił błąd, powinien był umówić się na popijawę z Rasiem w Urzędzie Miejskim w Bobowej. Po pierwsze Mazurek i Zalewski nie dowiedzieliby się nic o mordobiciu, bo z Urzędu Miejskiego w Bobowej takie informacje nie wyciekają, a po drugie, mógłby liczyć Grzegorz Lipiec, jako mąż dziewczyny z Bobowej na solidarną pomoc Bobowian w walce z Rasiem. No i Raś odjechałby, poobijany, jak niepyszny do Krakowa.
Czy żona panu nie mówiła, panie Grzegorzu, że tutaj w Bobowej zawsze bronimy swoich do ostatniej kropli krwi? A teraz przez pana żona musi szukać nowej pracy. Może w Ministerstwie Zdrowia?
Post scriptum
Grzegorz Lipiec jest radnym Sejmiku Województwa Małopolskiego i członkiem kilku komisji Sejmiku. Ma się rozumieć należy także do Platformy Obywatelskiej.
Oj, joj !, wybrańcy narodu nie mają mord, lecz buźki, twarzyczki, miedziane czoła itp, tak, że nie mogło, dojść do mordobicia a jedynie do buziobicia, twarzyczkobicia, a nie daj Boże np. do świniobicia
Ja też nic złego w tych zdjęciach nie widziałem a pan niech się sobą zajmie bo wydaje mi się, że ma pan co robić zamiast pisać i opluwać inne partie ;] a pańska partia domyślam się jaka raz już rządziła na czele z Macierewiczem i na prawdę niech się już więcej nie kompromituje. przy okazji mógł by pan redaktor odpowiedzieć na mój komentarz do tematu afera B-18 bo wydaje mi się, ze mam racje. pozdrawiam
Ps. niech pan nie myśli, że jestem zwolennikiem Burmistrza Wacława