No i stało się. Wreszcie! Burmistrz dotrzymał słowa! Dzisiaj, tj. 26 września 2013 roku otrzymałem wezwanie, jako oskarżony, na posiedzenie pojednawcze, które odbędzie się 24 października 2013 r. o godzinie 13.30 w Sądzie Rejonowym w Gorlicach, ul. Biecka 5 w sali nr 124, w sprawie z oskarżenia prywatnego, wniesionego przez Wacława Ligęzę. Wszystkich chętnych obejrzenia igrzysk serdecznie zapraszam! Tragifarsę czas zacząć. Przedstawiam Państwu w całości akt oskarżenia przeciwko Maciejowi Rysiewiczowi o czyny określone w art. 212 § 2 Kodeksu karnego i art. 216 § 2 Kodeksu karnego. Polowanie z nagonką trwa. Przeczytajcie i dokonajcie analizy wulgarnych inwektyw, według oskarżyciela prywatnego, które wypowiedziałem pod adresem burmistrza. Zamiast komentarza; proponuję tylko dokonać następującej weryfikacji przedstawionego poniżej dokumentu. Porównajcie cytaty, stanowiące podstawę aktu oskarżenia z kompletną treścią felietonów, z których owe cytaty zostały zaczerpnięte, a właściwie wyrwane. Miłej lektury! Niech żyje III RP, państwo wolności słowa. Niech żyje! Niech żyje burmistrz Wacław Ligęza od zatrutej wody w studni, od nielegalnie posadowionego znaku B-18, od kontroli RiO w urzędzie gminy od rowu przebudowanego bez zezwolenia wodno-prawnego, od… kto śledzi moje gazety ten wszystko wie!
Oskarżony Maciej Rysiewicz
(Odwiedzono 58 razy, 1 wizyt dzisiaj)
Panie Rosiewicz, nie za bardzo rozumiem, czy rozprawa z powództwa cywilnego będzie dotyczyła jedynie słów użytych przez Pana, czy spraw, których podstawą było użycie zarzucanych Panu takich określeń.Odnoszę niemiłe wrażenie, że może mieć to drugie prawne rozwiązanie.
Często np. nie rozpatruje się faktu kradzieży, lecz nazwanie złodzieja złodziejem, Sąd ukarze wtedy okradzionego a nie złodzieja.
Szanowny Panie! Jedna poprawka: to nie jest powództwo cywilne tylko tzw. oskarżenie prywatne na podstawie Kodeksu karnego. Tak więc, to jest najzwyklejsza sprawa karna. Już raz burmistrz Wacław Ligęza „ścigał” mnie tak w sądzie, za transparent „Dość prywaty i bezprawia. Wójt Ligęza musi odejść”. Sprawa toczyła się raz w jedną, raz w druga stronę. Najpierw zostałem skazany na bodaj 8 miesięcy ograniczenia wolności, w pierwszej instancji. Oczywiście apelowałem. Na szczęście skutecznie i powództwo zostało ostatecznie prawomocnie umorzone, a kosztami procesu obciążono Wacława Ligęzę. Pisałem o tym na „Bobowej Od-Nowa”. Teraz wracamy do punktu wyjścia. Jak będzie, jako reporter sądowy, będę oczywiście na bieżąco relacjonował.
autentycznie zachodzę w głowę, co się mogło, czy nawet stało od 14 czerwca 2012 r. , że dopiero 7 czerwca 2103 r. BURMISTRZ LIGĘZA poczuł się w dyskomforcie OBRAŻONEGO. a MOZE ZMIENIŁ SIE PRAWNIK W urzędzie , czy ki diabeł.