
Afera basenowa w Wysowej, to nie tylko opowieść o przestępstwie budowlanym. Bo afera basenowa w Wysowej, to także studium korupcji w stanie czystym, korupcji, której znakiem rozpoznawczym było i jest milczenie. Pozostałe znaki są do ustalenia przez prokuratora. A w rolach głównych tego ponurego przedstawienia obsadzili się, działając wspólnie i w porozumieniu, przedsiębiorcy i pracownicy z firm: PROKON, HAŻBUD i OTECH, inżynierowie i architekci z wszelakimi uprawnieniami budowlanymi, urzędnicy powiatowego nadzoru budowlanego i pracownicy samorządowi Gminy Uście Gorlickie. Kto dopiero w tej chwili dowiedział się o aferze w Parku Wodnym w Wysowej i poczuł się zagubiony w obliczu tak poważnych oskarżeń, ten musi zapoznać się z kolejnymi odsłonami mojego śledztwa dziennikarskiego – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/afera-basenowa/. Tam można znaleźć szczegóły basenowej historii a także „nazwiska, adresy i kontakty (czytaj: szczegółowy zakres odpowiedzialności)” prawdziwego tłumu aferzystów!
Dzisiaj kolejna odsłona skandalu budowlanego w Wysowej z gigantyczną korupcją, tj. z milczeniem gorlickich „łże-elit” w tle.
Wczoraj, tj. 25 października 2019 roku, otrzymałem z Urzędu Gminy Uście Gorlickie kolejne dokumenty – zob. OSO.1431.72.2019 – odpowiedź, Protokół z przeglądu 2013, Protokół z przeglądu 2014, które stawiają Tomasza Jamrę, inspektora nadzoru inwestorskiego wysowskiej, basenowej inwestycji, w ponurym, przestępczym świetle. A wraz z nim stoją w tym świetle były wójt Gminy Uście Gorlickie Dymitr Rydzanicz i były dyrektor ZGKiM w Wysowej Michał Pyrcz i jeszcze paręnaście osób. Kto wie? Może był jeszcze ktoś ważniejszy od tych wymienionych? Ale o tym potem!
Warto zatem teraz przypomnieć, że inspektor Tomasz Jamro od początku „rządził” w Parku Wodnym w Wysowej. Dodajmy, że wspólnie i w porozumieniu z kierownikiem budowy Grzegorzem Stępkowiczem (pod koniec robót także z kierownikiem budowy Józefem Haluchem) a chyba także z inspektorami powiatowego nadzoru budowlanego z Gorlic Andrzejem Bucykiem i Piotrem Mrozkiem.
W materiale prasowym – zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/09/afera-basenowa-w-wysowej-kolejne-dokumenty-i-pierwsi-powaznie-podejrzani-o-zaniedbania-budowlane/, komentator „wma”, na podstawie zapisów z tzw. dziennika budowy Parku Wodnego w Wysowej, stwierdził, że (…) kierownik budowy (Stępkowicz – przyp. M.R.) i inspektor nadzoru (Jamro – przyp. M.R.) nie dopełnili obowiązku nałożonego na nich przez art. 22 i art. 25 ustawy prawo budowlane”. Chodziło o to, że kierownik budowy nie zgłosił inspektorowi nadzoru do sprawdzenia i odbioru robót budowlanych, które ulegają, w następstwie dalszych robót budowlanych, tzw. zakryciu, a inspektor nadzoru nie zaprotestował na brak takiego zgłoszenia i „olał” sprawdzanie i odbiór robót. Tego faktu nie dostrzegli(?)/nie zakwestionowali(?) inspektorzy z biura PINB w Gorlicach Andrzej Bucyk i Piotr Mrozek, którzy wizytowali Park Wodny w Wysowej, patrząc na ręce, w co należało wierzyć, i Stępkowiczowi, i Jamrze. Postawiłem dwa znaki zapytania, ale nie musiałem. Bo jeśli ostatecznie Józef Adamkiewicz, z up. PINB w Gorlicach Aleksandra Górskiego, stwierdził, w uzasadnieniu do decyzji administracyjnej z 23 sierpnia 2012 roku (znak: PINB-5121-46/12), że „W czasie obowiązkowej kontroli ww. obiektu budowlanego w dniu 20 sierpnia 2012 r. ustalono, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z pozwoleniem na budowę (…)”, tzn., że naruszenie prawa budowlanego przez Stępkowicza i Jamrę, nie było, dla powiatowych inspektorów nadzoru budowlanego (Bucyk, Mrozek, Adamkiewicz), ani godne uwagi, ani zachodu!
Jak wiadomo z dokumentacji ujawnionej na portalu „Gorlice i Okolice” (25 października 2019 roku) w materiale prasowym – zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/10/afera-basenowa-wysowej-kryminalna-petla-powoli-sie-zaciska/, OSO.1431.61.2019 – dokumenty skan-strony-1-12, OSO.1431.61.2019 – dokumenty skan-strony-13-23, inspektor Tomasz Jamro po raz pierwszy potwierdził (własnoręcznym podpisem), że w budynku Parku Wodnego w Wysowej uginają się stropy w dniu 24 marca 2014 roku. Inspektor Tomasz Jamro nie wycofał się z tych oświadczeń, a także stwierdził nowe „usterki” 27 marca 2014 roku oraz 4 i 5 sierpnia 2014 roku. Inspektor Tomasz Jamro w dniach od 24 marca 2014 roku do 5 sierpnia 2014 roku był także na bieżąco informowany o wszystkich krokach, które zostały podjęte przez pracowników Gminy Uście Gorlickie (Rydzanicz, Pyrcz, Oleś) w sprawie katastrofy w Parku Wodnym. Inspektor Tomasz Jamro miał w tym czasie monitorować zagrożenie, ale na temat tego monitorowania brak na razie jednoznacznych przekazów.
I dlatego właśnie dokumenty, wczoraj otrzymane z Gminy Uście Gorlickiej – zob. Protokół z przeglądu 2013, Protokół z przeglądu 2014, a sygnowane przez inspektora Tomasza Jamro, są tak ważne i należało ich treść rozłożyć na czynniki pierwsze. Od takiej operacji nie ma lepszego fachowca od komentatora „wma”. Oddaję mu głos:
1) W „Protokole z okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego”, przeprowadzonego na podstawie art. 62 ust. 1 pkt. 3 ustawy prawo budowlane w dniu 13 sierpnia 2013 roku (to jest pierwszy przegląd roczny) Tomasz Jamro nie ma żadnych uwag do stanu technicznego obiektu.
Jaka jest merytoryczna wartość tego protokołu? Obawiam się, że żadna.
Co Tomasz Jamro pisze o żelbetowych stropach nad piwnicą, nad parterem i nad piętrem? Nic nie pisze, te stropy w protokole w ogóle nie są wymienione. Jedyna wzmianka odnosząca się do stropu nad piętrem (ukrytego pod nazwą „strop ostatniej kondygnacji”) brzmi tak:
„Ściany i strop ostatniej kondygnacji ocieplone, odpowiadają wymogom normy cieplnej”.
Jest to oczywista brednia. W ekspertyzie opracowanej przez p. Gołaszewskiego czytamy:
„W części północnej będącej zapleczem basenu stropy żelbetowe monolityczne o konstrukcji płytowej. Grubość płyt stropowych wg projektu budowlanego 16 cm ze zmianą w odniesieniu do stropu nad piętrem, której grubość wynosi 20 cm. (…) Ocieplenie stropu nie występuje. Ocieplona natomiast została połać dachowa. (…) Na stropie nie występuje warstwa ocieplenia (…). (…) Zastosowanie izolacji termicznej w połaci dachowej zamiast na poziomie stropu strychowego powoduje jej zawilgocenie spowodowane punktem rosy. (…) (…) zawilgoceniu ulega także drewno więźby dachowej ze wszystkimi skutkami takiego stanu. Dodatkowo rozwiązanie takie zwiększa wydatek energetyczny budynku”.
Jak wiadomo Tomasz Jamro (upr. bud. nr 93/65) był inspektorem nadzoru inwestorskiego na budowie tego obiektu (można to sprawdzić w dzienniku budowy), choćby z tego powodu nie mógł nie wiedzieć, że żelbetowy strop nad piętrem nie został ocieplony.
2) W „Protokole z okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego”, przeprowadzonego na podstawie art. 62 ust. 1 pkt. 3 ustawy prawo budowlane w dniu 28 sierpnia 2014 roku (to jest drugi przegląd roczny) Tomasz Jamro również nie ma żadnych uwag do stanu technicznego obiektu. Tomasz Jamro ponownie bredzi o nieistniejącym ociepleniu „stropu ostatniej kondygnacji” – tj. żelbetowego stropu nad piętrem – natomiast nic nie pisze o znacznym ugięciu tegoż stropu, opisanym w notatce z oględzin przeprowadzonych 24 marca 2014 roku przez komisję w składzie Michał Pyrcz, Tomasz Jamro, Józef Haluch, Krystyna Rubicz, Daniel Olech, Andrzej Bednarz. W notatce tej (podpisanej również przez Tomasza Jamrę) czytamy (pisownia oryginalna):
„Stwierdzono ugięcie stropu żelbetowego nad 1-wszym piętrem w okolicy szybu p. poż. Największe ugięcie stropu wynosi 10,5 cm – 11,00 cm w odległości 3,5 m od ściany nośnej. Na pozostałej części stropu ugięcie jest mniejsze i wynosi ok. 2 cm na 1 m”.
W „Protokole z okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego”, przeprowadzonego na podstawie art. 62 ust. 1 pkt. 3 ustawy prawo budowlane w dniu 28 sierpnia 2014 roku Tomasz Jamro nie pisze też ani słowa o kolejnych „usterkach” opisanych w notatce z 24 marca 2014 roku:
„Stwierdzono również gromadzenie się wody w przestrzeni strychowej na folii dachowej pod ociepleniem. Powoduje to przeciekanie wody na strop podwieszany [poprawnie: sufit podwieszany – wma]. W pomieszczeniach szatni strop podwieszany [poprawnie: sufit podwieszany – wma] z płyt kasetonowych nadal zamaka, widoczne są zacieki na płytach”.
Kolejną notatkę na okoliczność wyżej opisanych „usterek” spisano w przytomności Tomasza Jamry 27 marca 2014 roku – tym razem z udziałem projektanta (p. Bagiński). Tomasz Jamro otrzymał kopię tejże notatki, ponadto w piśmie nr BPŚ.7013.4.2012.KR z 27 marca 2014 roku wójt Rydzanicz „prosi” Tomasza Jamro o „monitorowanie zaistniałej sytuacji”.
Problem z żelbetowym stropem nad piętrem i z zawilgoceniem „w przestrzeni strychowej” do 28 sierpnia 2014 roku nie został rozwiązany (nie został zresztą rozwiązany do dziś!), ale w „Protokole z okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego” z 28 sierpnia 2014 roku Tomasz Jamro nic o tych „usterkach” nie pisze.
Co to oznacza? A to, że ten „przegląd” – a także wszystkie kolejne „przeglądy” dokonywane przez Tomasza Jamrę – były przeglądami na niby, a wyprodukowane przez niego protokoły – w sensie opisu rzeczywistego stanu technicznego obiektu – są bezwartościowymi świstkami papieru. Te protokoły mają natomiast inną wartość – wartość dowodową. W zestawieniu z „notatkami służbowymi” spisanymi w 2014 roku są dowodem na to, że zarządca obiektu (Michał Pyrcz) i/lub właściciel obiektu (gmina Uście Gorlickie reprezentowana przez wójta Dymitra Rydzanicza) nie dopełnił obowiązku, jaki na niego nakłada art. 62 i art. 64 ustawy prawo budowlane (kontrola na niby nie jest rzeczywistą kontrolą – w tym wypadku nie jest kontrolą stanu technicznego obiektu), a Tomasz Jamro (osoba pełniąca samodzielną funkcję techniczną w budownictwie) nie dopełnił obowiązku, którego się podjął (a w protokołach wielokrotnie poświadczył nieprawdę). Jest to sytuacja opisana w art. 95 ustawy prawo budowlane:
„Odpowiedzialności zawodowej w budownictwie podlegają osoby wykonujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, które: (…) 3) wskutek rażących błędów lub zaniedbań, spowodowały zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia (…); 4) nie spełniają lub spełniają niedbale swoje obowiązki (…)”.
Wniosek do właściwego organu samorządu zawodowego powinien złożyć powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Tyle komentator „wma” a teraz jeszcze moje „trzy grosze”.
Konfrontacja dokumentacji urzędowej ujawnionej na portalu „Gorlice i Okolice” pozwala na stwierdzenie, że najpóźniej 24 marca 2014 roku inspektor Tomasz Jamro uświadomił sobie (i dał temu materialne świadectwo), że „nie dopełnił obowiązku nałożonego przez art. 22 i art. 25 ustawy prawo budowlane”, bo nie dokonał sprawdzenia i odbioru robót budowlanych, które miały ulec tzw. zakryciu. Po oględzinach w Parku Wodnym w Wysowej 24 marca 2014 roku miał prawo wpaść w panikę. Do „panikowania” znalazł jednak znakomitych kompanów, tj. wójta Dymitra Rydzanicza i dyrektora Michała Pyrcza, którzy powodów do tuszowania tej afery mieli kilka, m. in. takie, że tolerowali, jak to nazywa „wma”, wszystkie przeglądy „na niby” inspektora Tomasza Jamry (a także „radosne” wpisy w dzienniku budowy – przyp. M.R.) .
Wójt Dymitr Rydzanicz postanowił nikogo (tj. nadzoru budowlanego i ew. prokuratury) oficjalnie nie zawiadamiać o „usterkach” w Parku Wodnym; prawdopodobnie także z powodów wizerunkowych. Okazały i reprezentacyjny Park Wodny był wszak dumą Wysowej i Gminy Uście Gorlickie, i perłą w koronie samorządowej misji wójta Dymitra Rydzanicza. Uznano, że trzeba w takiej sytuacji zaryzykować zdrowie i życie ludzkie i grać na zwłokę, i tuszować, tuszować, tuszować… Zwłaszcza, że zamieszanych osób funkcyjnych w aferę zaczynało przybywać. Przecież jeśli stropy ugięły się w Parku Wodnym, to nie dlatego, że Stępkowicz i Jamro kładli zbrojenie i lali beton. Te czynności wykonały firmy HAŻBUD i OTECH. A może, bo – jak mi się wydaje – do dzisiaj nie zostało to ostatecznie stwierdzone, w uginające się stropy zamieszani byli także projektanci z firmy PROKON?
W sprawie odpowiedzialności PROKON-u, już podczas pisania tego artykułu, wysłałem kolejne pytania do komentatora „wma”, następującej treści:
„Czy na podstawie dostępnej dokumentacji w sprawie Parku Wodnego w Wysowej można stwierdzić ostatecznie i nieodwołalnie, że wina za uginające się stropy nie leży po stronie projektanta (PROKON); czy w tej sprawie mogą być jeszcze jakieś wątpliwości”?
A „wma” bezzwłocznie odpowiedział:
Czegoś takiego nie można powiedzieć – w szczególności w odniesieniu do stropu nad parterem.
Na str. 12 ekspertyzy opracowanej przez dr. inż. Marynowicza
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2019/08/ekspertyza-techniczna-lipiec-2019.pdf
czytamy:
„4.2. W stropie nad parterem (P4) stwierdzono częściowo niewystarczające zbrojenie dolne. W konstrukcji zastosowano zbrojenie o powierzchni 7,53 cm2/m, podczas gdy zbrojenie wymagane w paśmie pomiędzy osiami C-D powinno mieć wartość 9,46 cm2/m (przekroczenie SGN ok. 20%). Skutkuje to przekroczeniem dopuszczalnych ugięć (…) (przekroczenie SGU o 12%)”.
Pan Marynowicz zestawił obciążenia, wykonał obliczenia statyczne – i stwierdził niedobór zbrojenia w strefie rozciąganej. Przekroczenie stanu granicznego nośności skutkuje przekroczeniem stanu granicznego użytkowania. Przyczyna leży po stronie projektanta.
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2019/08/ekspertyza-techniczna-lipiec-2019.pdf
Jeśli chodzi o strop nad piętrem, to sytuacja wygląda trochę inaczej. Pan Marynowicz pisze (str. 12 ekspertyzy):
„4.6 Na podstawie przeprowadzonych pomiarów stwierdza się, że strop P7 (nad pierwszym piętrem) wykazuje znaczne przekroczenie warunków SGU (…).
4.7 (…) ilość zbrojenia ze względu na nośność należy uznać za wystarczającą (…). Niemniej zaistniałe trwałe ugięcie budzi obawy co do jego właściwej pracy”.
W tym wypadku przyczyna może leżeć po stronie wykonawcy. Pan Marynowicz pisze o tym tak (ekspertyza uzupełniająca):
„(…) w swojej ekspertyzie wykazałem, że obecny stan ugięć przekracza te, które są wynikiem obliczeń statycznych dla rzeczywistego, zastanego stanu obciążeń. (…) obecny stan ugięć nie jest związany bezpośrednio z błędem konstrukcyjnym na etapie projektu, a wynika z procesu realizacji i późniejszej eksploatacji budynku”.
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2019/10/ekspertyza-uzupelniajaca.pdf
Z dziennika budowy wynika, że kierownik budowy nie zgłaszał do odbioru zbrojenia stropu nad piętrem (roboty ulegające zakryciu), a inspektor nadzoru inwestorskiego tego zbrojenia nie sprawdzał i nie odbierał. W takiej sytuacji należy przyjąć, że przyczyną znacznego ugięcia stropu na piętrem jest błąd wykonawcy.
Dygresja dotycząca PROKON-u jest ważna nie tylko w zakresie stwierdzenia odpowiedzialności za katastrofę w Parku Wodnym, ale także uzupełnia naszą wiedzę na temat liczby osób potencjalnie odpowiedzialnych za stwierdzone „usterki” a także liczby osób, którym mogło zależeć na tuszowaniu afery!
Kto miał obowiązek jako pierwszy poinformować „na piśmie” PINB w Gorlicach (i prokuratora) o „usterkach” w Parku Wodnym? Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wójt Dymitr Rydzanicz! Jeśli jednak Rydzanicz tego nie zrobił, to powinni donosić i Jamro, i Pyrcz, i Józef Haluch, i PROKON, i HAŻBUD, i OTECH, i wszyscy pozostali, których wymieniłem w artykule – zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/10/afera-basenowa-wysowej-kryminalna-petla-powoli-sie-zaciska/. Bo takie republikańskie obowiązki mają wszyscy członkowie wspólnoty samorządowej, która w sprawach, na przykład zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, nie może milczeć!
Ta sytuacja, tj. tuszowanie afery budowlanej w Parku Wodnym w Wysowej „wypisz-wymaluj” przypomina tuszowanie katastrofy budowlanej w Wilczyskach-Jeżowie – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/. To ciekawe, że i w Wilczyskach-Jeżowie i w Wysowej w tym tuszowaniu wzięła udział, ale to chyba tylko przypadek, gorlicka firma HAŻBUD braci Bolesława i Józefa Haluchów. Warto także podkreślić, że wójt Dymitr Rydzanicz, siódmym zmysłem chyba, powielał także zasadę „samorządowej omerty”, zastosowaną przez burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę nad oberwiskiem w Wilczyskach-Jeżowie. Jak oni to robią ci samorządowcy, że rozumieją się bez słów i stosują te same plugawe metody? Tajemnica to wielka, jak pisze publicysta Stanisław Michalkiewicz.
Wracamy do protokołu inspektora Tomasza Jamry z 28 sierpnia 2014 roku – zob. Protokół z przeglądu 2014. Jak zdeterminowany musi być inżynier budowlaniec z najwyższymi „uprawnieniami państwowymi”, żeby poświadczyć w dokumencie nieprawdę na taką skalę? Groźba utraty tych uprawnień i prokuratorskiego aktu oskarżenia nie stanowiła jednak dla inspektora Tomasza Jamry żadnego hamulca.
A kto wiedział o tym systemowym kłamstwie Jamry z 28 sierpnia 2014 roku? Bez wątpienia wójt Dymitr Rydzanicz i bez wątpienia dyrektor Michał Pyrcz. I obaj zaraz za chwilę wystawią ten fałszywy dokument na widok publiczny, tj. udostępnią go inspektorom z biura PINB w Gorlicach (Józefowi Adamkiewiczowi i Piotrowi Mrozkowi) 29 stycznia 2015 roku, a ukryją ustalenia, które wszystkie komisje z ich, i nie tylko ich udziałem, ustaliły od 24 marca 2014 roku do 5 sierpnia 2014 roku.
Mówię o wersji oficjalnej zdarzeń, uwiecznionej w okazanych mi dokumentach. Można bowiem domniemywać, że inspektorzy z biura PINB w Gorlicach byli wcześniej dopuszczeni do konfidencji przez grupę spiskowców. Bo jeśli Adamkiewicz i Mrozek nie byli dopuszczeni do tajemnicy uginających się stropów i pękających ścian Parku Wodnego w Wysowej, to by oznaczało, że 29 stycznia 2015 roku inspektorzy PINB z Gorlic przyjechali do Wysowej albo niezdolni do prawidłowej oceny otaczającego ich materialnego świata z różnych powodów psycho-fizycznych (rozumiemy o co chodzi), albo w oczywisty sposób nie dopełnili obowiązków służbowych, tj. na przykład zamiast zobaczyć widoczne gołym okiem zmiany konstrukcyjne w budowli poszli sobie do jaccuzi albo na herbatkę „po wysowsku” z dyrektorem Pyrczem. Innych możliwości nie ma. Nie będę dalej rozpisywał się na ten temat. Ustalenie, czy inspektorzy z biura PINB w Gorlicach wiedzieli wcześniej o „usterkach” w Parku Wodnym w Wysowej średnio rozgarniętemu prokuratorowi, ale prokuratorowi oczywiście nieskorumpowanemu, powinno zająć maksymalnie jeden dzień, no, może dwa dni. Sprawa jest banalna i do ustalenia, bo jak wiadomo prokuratorzy w Polsce są nie tylko bardziej niż średnio rozgarnięci, a na dodatek są oczywiście krystalicznie uczciwi. Taki mamy klimat w prokuraturze…
Jest jeszcze jedna sprawa, którą nieskorumpowani prokuratorzy ustalą w „trymiga”, oczywiście jak już podejmą śledztwo w tej sprawie; ale chyba jednak warto już teraz nad tym wątkiem się pochylić. Jako się bowiem rzekło, to wójt Dymitr Rydzanicz wyrasta na głównego machera od tuszowania afery basenowej. Z racji (na przykład) najwyższego stanowiska, które zajmował bodaj od 2002 roku w Gminie Uście Gorlickie.
Ciąg zdarzeń mógł być taki. Do Rydzanicza przyszedł Pyrcz i przekazał hiobowe wieści o uginających się stropach. Nie da się ukryć, że Rydzanicz zaczął działać. O „usterkach” wiedział jednak od początku tłum ludzi w tym, np. konserwator Maciej Matuszyk z Parku Wodnego, przedsiębiorcy wynajmujący lokale w Parku Wodnym, inni pracownicy, etc. a za chwilę dowiedziało się o katastrofie jeszcze więcej ludzi, co wynika z dokumentów wytworzonych od marca do sierpnia 2014 r. W pewnym momencie w kłopoty usterkowe wtajemniczonych było może nawet kilkadziesiąt osób (z HAŻBUD-u, z OTECH-u, z PROKON-u, z GMINY UŚCIE GORLICKI, z PARKU WODNEGO). Wójt Rydzanicz nie urwał się z choinki tylko dobrze wiedział czym pachnie tuszowanie takiej afery, gdy tajemnica nie jest tajemnicą. A tuszować trzeba na poziomie poświadczania nieprawdy w dokumentach i…, np. sugerowania ludziom milczenia. A mimo to zdecydował się na taką niebezpieczną grę. Ja nie mówię, że ktoś komuś sugerował milczenie. Po prostu układ jest taki w III RP, że ludziska rozpoznają zagrożenie „po zapachu” (i znowu „pojechałem” Michalkiewiczem)!
Są tylko dwa powody, dla których wójt Rydzanicz wygenerował tę kuriozalną i kryminalną w istocie sytuację.
Po pierwsze, z głupoty! Ten powód jednak odrzucam i nie zamierzam tłumaczyć dlaczego, bo mi nawet nie wypada.
Po drugie, spiskowców było więcej a zaszłości sięgały jeszcze czasów przetargu na wyłonienie wykonawcy wysowskiej inwestycji. I to „po drugie”, wspomniany już wcześniej średnio rozgarnięty i nieskorumpowany prokurator rozświetli bez większych problemów w kilka dni. Wystarczy rzetelnie (pod przysięgą) przesłuchać osoby wymienione w artykule – zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/10/afera-basenowa-wysowej-kryminalna-petla-powoli-sie-zaciska/ i jeszcze dopytać kilka następnych, których nazwiska wskażą przesłuchiwani. Proste jak konstrukcja cepa, ale tylko dla nieskorumpowanego prokuratora!
A teraz na zakończenie i dla relaksu chciałbym Czytelnikom przypomnieć takie oto słodkie chwile z niedalekiej przeszłości. Oto 30 stycznia 2017 roku:
„Podczas XXIII Sesji Rady Gminy Uście Gorlickie, Leszek Zegzda z zarządu województwa wyróżnił jej gospodarza, wójta Dymitra Rydzanicza, złotą Odznaką Honorową Województwa Małopolskiego – Krzyżem Małopolski”.
Zob. https://www.malopolska.pl/aktualnosci/samorzad/krzyz-malopolski-dla-wojta-dymitra-rydzanicza i jeszcze zdjęcie z tej uroczystości:
Rozumiem, że samorządowi herosi, uwiecznieni na tej fotografii, tj. (od lewej) Leszek Zegzda, Witold Kochan i Zbigniew Ludwin (pierwszy z prawej to odznaczany Dymitr Rydzanicz), nic nie wiedzieli, że włodarz Uścia Gorlickiego właśnie spiskuje przeciwko zdrowiu i życiu ludzi tłumnie odwiedzających Park Wodny w Wysowej. No, może z jednym wyjątkiem, bo w tle widać, wówczas pełniącego funkcję przewodniczącego Rady Gminy Uście Gorlickie Zbigniewa Ludwina, który na fotografii przygotowuje się chyba do złożenia kawalerowi Krzyża Małopolski gratulacji.
W sumie, tak sobie myślę, że Czytelnicy „Gorlic i Okolic” na pewno chcieliby się dowiedzieć, czy przewodniczący Gminy Uście Gorlickie a dzisiaj wójt tej Gminy Zbigniew Ludwin też brał udział w tuszowaniu afery basenowej, czy może – całkiem przypadkowo – nic o uginających się stropach i pękających ścianach w Parku Wodnym w Wysowej nie wiedział?
Czekamy na jasne oświadczenie Panie Wójcie! Proszę napisać do mojej redakcji na pow1@o2.pl. Można także wypowiedzieć się w dziale Komentarze.
Obiecywałem trochę relaksu, żeby ochłonąć po wyczynach spiskowców z Parku Wodnego w Wysowej, dlatego polecam materiały prasowe na temat bohaterów zamieszczonego powyżej zdjęcia. „Teczki pracy” słynnych małopolskich samorządowców na portalu „Gorlice i Okolice”, tj. Leszka Zegzdy (https://gorliceiokolice.eu/tag/leszek-zegzda/), Witolda Kochana (https://gorliceiokolice.eu/tag/witold-kochan/), Zbigniewa Ludwina (https://gorliceiokolice.eu/tag/zbigniew-ludwin/) i Dymitra Rydzanicza (https://gorliceiokolice.eu/tag/dymitr-rydzanicz/), są już całkiem okazałe.
Ps. I jeszcze coś mi przyszło do głowy. Może Rada Gminy Uście Gorlickie powinna wystąpić do Marszałka Województwa Małopolskiego o odebranie Krzyża Małopolski byłemu wójtowi Dymitrowi Rydzaniczowi? W tej sprawie też czekam na oficjalne stanowisko!
Jedno sprostowanie do tego fragmentu:
„Wracamy do protokołu inspektora Tomasza Jamry z 28 sierpnia 2014 roku (…). Jak zdeterminowany musi być inżynier budowlaniec z najwyższymi „uprawnieniami państwowymi”, żeby poświadczyć w dokumencie nieprawdę na taką skalę?”.
Pan Tomasz Jamro (któremu szczerze życzę stu lat w dobrym zdrowiu) nigdy nie był, nie jest (i już nie będzie – choćby z racji wieku) inżynierem, w szczególności inżynierem budownictwa. Pan Tomasz Jamro jest technikiem budowlanym.
Człowiek myli się całe życie. Ale muszę zostawić tak jak napisałem, bo jak poprawię, to Pański komentarz straci sens. Dzięki!
Hola hola,ale coś tu nie pasuje…bobowski burmistrz nie dostał żadnej broszki?A On taki dobry,zasłużony,wyjątkowy !
Dajcie chłopu,niech i ON ma…
Jak zabiorą Rydzaniczowi, to dadzą Ligęzie! Tak będzie sprawiedliwie!
Uzupełnienie do tego fragmentu mojego tekstu:
„Problem z żelbetowym stropem nad piętrem i z zawilgoceniem „w przestrzeni strychowej” do 28 sierpnia 2014 roku nie został rozwiązany (nie został zresztą rozwiązany do dziś!), ale w „Protokole z okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego” z 28 sierpnia 2014 roku Tomasz Jamro nic o tych „usterkach” nie pisze”.
5 sierpnia 2014 roku komisja w składzie Dymitr Rydzanicz, Michał Pyrcz, Józef Haluch, Marcin Korłub (projektant z pracowni projektowej Prokon), Tomasz Jamro, Krystyna Rubicz dokonała „oględzin obiektu”, na tę okoliczność sporządzono notatkę służbową. W notatce czytamy (pisownia oryginalna):
„W celu zapobieżenia ewentualnym dalszym ugięciom stropu w punkcie „A” wykonawca wykona zaproponowany przez Konstruktora sposób podparcia za pomocą belki stalowej i słupa. Projektant zobowiązuje się w trybie pilnym dostarczenie wykonawcy rozwiązań rysunkowych. Podparcie za pomocą belki stalowej i słupa wykonawca dokona w dogodnym terminie wskazanym przez Dyrektora ZGKiM – administratora”.
W piśmie nr BPŚ.7013.4.2012 z 11 września 2014 wójt Rydzanicz prosi Aleksandrę Wolską-Bagińską z pracowni projektowej Prokon o „odwrotne dostarczenie do tut. Urzędu i Wykonawcy rozwiązań projektowych zaproponowanego przez konstruktora podparcia stropu”. Wójt Rydzanicz pisze, że na „spotkaniu” z dniu 5 sierpnia projektant zobowiązał się do pilnego dostarczenia „rozwiązań projektowych, które do chwili obecnej [tj. do 11 września 2014 roku – wma] nie wpłynęły”. „Schemat podparcia stropu nad piętrem” dotarł do urzędu gminy w Uściu Gorlickim 16 września 2014 roku. 17 września 2014 roku wójt Rydzanicz przekazał 2 egz. tego „Schematu” konsorcjum firm Hażbud i Otech (pismo nr BPŚ.7014.4.2014 z 17 września 2014 roku), kopię tego pisma otrzymał „Pan Tomasz Jamro – inspektor nadzoru” (także „Pan Michał Pyrcz – inspektor nadzoru” – jak widać Michał Pyrcz funkcjonował w Wysowej w podwójnym wcieleniu: jako „inspektor nadzoru” i jako dyrektor ZGKiM, czyli zarządca/administrator obiektu).
Kiedy ten strop ostatecznie podparto – nie wiadomo. Na pewno po 17 września 2014 roku. Tomasz Jamro dokonuje 28 sierpnia 2014 roku (a więc przed 17 września 2014 roku) „okresowego przeglądu stanu technicznego obiektu budowlanego” – i nie ma żadnych uwag do stanu technicznego obiektu. Ani słowa o znacznym ugięciu żelbetowego stropu nad piętrem, ani słowa o tym, że strop będzie na tę okoliczność podpierany (bo podparty jeszcze nie jest!). Pytanie jest takie: Tomasz Jamro (osoba pełniąca samodzielną funkcję techniczną w budownictwie) wyprodukował taki protokół „przeglądu” z własnej inicjatywy, czy ktoś go do tego namówił (np. właściciel/zarządca obiektu).
Szanowny „wma”! Sugestie dotyczące genezy powstania protokołu Tomasza Jamro z 28 sierpnia 2014 roku zawarłem w artykule. Ten protokół nie mógł powstać bez wiedzy i zgody Rydzanicza i Pyrcza. Dowodem, że Jamro miał ich zgodę na te kłamstwa jest protokół PINB Adamkiewicza i Mrozka z 29 stycznia 2015 roku, bo panowie inspektorzy „po wyjściu z jaccuzi”, dla spokoju sumienia podłożyli sobie ten protokół do swoich wypocin. I wszystko się na razie zgadzało w papierach. Oficjalnie protokół Jamry mógł im przekazać tylko Pyrcz albo Rydzanicz. Fizycznie zrobił to pewnie Pyrcz. Bez znaczenia. Protokół Jamry z 28 sierpnia 2014 roku wyprodukowali Jamro, Rydzanicz i Pyrcz z tym, że Jamro został „zmuszony” do podpisania tych bredni.
Pytanie jest inne! I takie pytanie zawiesiłem w przestrzeni mojego tekstu. Kto jeszcze stał za spiskowacami, tj. tercetem Rydzanicz, Pyrcz i Jamro. Bo ja uważam, że był taki KTOŚ. Park Wodny, to była inwestycja za prawie 12 milionów złotych. Jak Pan wie HAŻBUD et consortes wyczyniali cuda, żeby nie zapłacić za usuwanie skutków oberwiska w Jeżowie (ukrywanie katastrofy przed MWINB w Krakowie, nacisk na Betonbest w sprawie poniesienia kosztów remontu, deklaracje Ligęzy, że jak będzie trzeba, to uruchomi publiczne środki), a to przecież były grosze w porównaniu z katastrofą w Wysowej. Jamro był w matni, można go było łatwo zaszantażować, bo facet wiedział, że nie sprawdził i nie dopuścił zbrojenia przed zakryciem. Idiotą nie jest. Lata praktyki na budowach socjalizmu. W innej sytuacji był Pyrcz, bo on mógł się postawić. Nie miał nic wspólnego z przetargiem, nie miał nic wspólnego z budową… mógł przyjść do Rydzanicza i powiedzieć mu, że nie bierze na siebie odpowiedzialności za zawalenie się stropów. Dlaczego Pyrcz przystał na brudną grę Rydzanicza? To naprawdę łatwo ustalić. Powiem tak, jako wierny zwolennik spiskowej teorii dziejów; Rydzanicz musiał dać Pyrczowi jakieś gwarancje, a te gwarancje zostały wcześniej uzgodnione na linii… i tutaj niech Pan sobie wpisze nazwę pewnej instytucji i pewnej firmy, bo ja na razie nie wpiszę z ostrożności procesowej. Nie sądzę, żeby miał Pan problem z taką zagadką!
I jeszcze jedno! Na pewno pamięta Pan jaki popis w Wilczyskach dali inspektorzy Adamkiewicz i Mrozek 29 marca 2019 roku – zob. http://gorliceiokolice.eu/2019/04/tuszowanie-afery-plotowej-w-wilczyskach-odslona-nr-1-w-rolach-glownych-jozef-adamkiewicz-i-piotr-mrozek-z-urzedu-powiatowego-inspektora-nadzoru-budowlanego-w-gorlicach/prot/!
Występy duetu Adamkiewicz & Mrozek oraz tercetu Rydzanicz-Pyrcz-Jamro robią kolosalne wrażenie. Ale jak to w „szołbiznesie”, za artystami stoją impresariowie!
„Gazeta Krakowska”, 29 maja tego roku:
https://gazetakrakowska.pl/basen-w-wysowej-kosztowal-ponad-dziesiec-milionow-zlotych-po-siedmiu-latach-od-otwarcia-trzeba-go-bylo-zamknac-powody-techniczne/ar/c1-14151933
Najciekawsze fragmenty tekstu wyprodukowanego przez Halinę Gajdę:
„Wysowski basen jest zamknięty. Od 6 maja i na razie nie ma terminu ponownego jego otwarcia. Wszystko przez kłopoty techniczne, które dosyć niespodziewanie – przynajmniej tak wynika z relacji gminy – pojawiły się w budynku”.
„(…) dosyć niespodziewanie”! Tzw. „kłopoty techniczne” (ugięcie żelbetowego stropu nad piętrem, zawilgocenie izolacji termicznej połaci dachowej) pojawiły się już w marcu 2014 roku – i do maja 2019 roku (przez pięć lat) nic się w tej kwestii nie zmieniło.
„Choć o żadnych szczegółach, nie chce też na razie mówić gmina, która jest właścicielem obiektu, w Wysowej aż huczy, że w budynku jest kłopot z konstrukcją stropu, która rzekomo się ugięła. Nikt jednak tej wiadomości nie potwierdza”.
Najlepsze jest to „rzekomo”.
„Górski w rozmowie z nami przyznał, że podczas kontroli zaobserwowano pewne wady dotyczące części budynku”.
Jak to się stało (jak to się w ogóle stać mogło), że podczas kontroli w maju 2019 roku „zaobserwowano pewne wady dotyczące części budynku” – a nie „zaobserwowano” ich podczas „kontroli użytkowania i utrzymania obiektu budowlanego” przeprowadzonej pięć miesięcy wcześniej (dokładnie 11 stycznia 2019 roku) przez tegoż pana Górskiego i pana Migacza?
„Wiemy też, że w przeglądach rocznych i pięcioletnich nie było informacji o takim stanie obiektu, który inspektorzy zastali na miejscu. – Trzeba całościowo spojrzeć na konstrukcję budynku – zaznacza Górski”.
Zgadza się, „w przeglądach rocznych i pięcioletnich nie było informacji o takim stanie obiektu”. Tych „przeglądów” (czytaj: przeglądów na niby) dokonywał pan Tomasz Jamro. A „taki stan obiektu” to panowie z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego „zastali na miejscu” już w styczniu – nie dopiero w maju.
PINB w Gorlicach (Aleksander Górski) jest zaangażowany w aferę basenową, by tak rzec, organoleptycznie. Przecież podpisał protokół 11 stycznia 2019 roku. Wizualnie stwierdził, że wizualnie „obiekt jest w zadowalającym stanie technicznym”. Ten Aleksander Górski ma sokole oko!!! Ale popełnił błąd. Nie powinien był się w Parku Wodnym w ogóle pokazywać. I mleko się rozlało…
Ciekawe kiedy Nadzór Budowlany wyda decyzję w sprawie Parku Wodnego. 30 września mieli otrzymać uzupełniającą ekspertyzę. Mamy 27 października, co dalej? Kiedy jakieś kroki, na co oni w ogóle czekają?
Kiedy wyda decyzję, nie potrafię odpowiedzieć. Wniosek o dostęp do informacji publicznej złożyłem 23 października 2019 roku. Od tego dnia trzeba czekać 14 dni na łaskawą odpowiedź!
Wójt Rydzanicz awansuje na wiceprzewodniczącego.
https://youtu.be/HvZVqI-pzyE?t=7443
https://youtu.be/HvZVqI-pzyE?t=9847
Gratulujemy.