Znak hańby

B-18 - 10TONZnak drogowy B-18 (10 ton) posadowiony w Wilczyskach w 2006 roku już na zawsze pozostanie symbolem hańby dla wielu małopolskich działaczy samorządu terytorialnego, urzędników administracji państwowej i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Pomiędzy Bobową, Gorlicami i Krakowem zbudowano w tej sprawie układ szczelny i zamknięty. Dzisiaj, patrząc z perspektywy 7 lat na solidarne matactwa, kłamstwa i bezceremonialne łamanie prawa przez osoby i funkcjonariuszy publicznych zamieszanych w tę aferę, muszę powiedzieć, że wykazałem się wielką naiwnością. Bo naiwnością była moja wiara w sprawiedliwość tu i teraz, czyli w III RP. Aferę znaku B-18 opisałem bardzo dokładnie na stronie www.bobowaodnowa.eu a także na portalu „Gorlice i Okolice”. Dlatego w niniejszym  felietonie nie znajdziesz już Czytelniku szczegółów tej smutnej i dramatycznej historii. Pozwolę sobie natomiast wymienić nazwiska osób najbardziej odpowiedzialnych za zaistniały stan rzeczy, czyli mówiąc kolokwialnie najbardziej „umoczonych” w aferę znaku B-18 w Wilczyskach. Ktoś może się zżymać na nazwanie tej historii aferą. Jednak będę upierał się przy swoim, nie tylko dlatego, że zostało stwierdzone, że znak został posadowiony w sposób sprzeczny z prawem. Konsekwencje tego faktu przyniosły kilkusettysięczne straty, podliczając wspólnie mienie prywatne i mienie skarbu państwa. Nie została także dokończona budowa polderu przeciwpowodziowego na ponad 20. hektarowej działce. Szkody z tego tytułu trudno ocenić. Aferą należy nazwać tę historię także dlatego, że wszelakie urzędy, prokuratury i sądy z uporem godnym lepszej sprawy broniły jawnego i bezczelnego bezprawia aparatu państwowego, stosującego wobec przedsiębiorcy i obywatela brutalne i opresyjne prześladowania. Wiele faktów i wszelkie poszlaki wskazują na nieprzypadkowy charakter tych działań.

Z dokumentów wynika, że pomysł posadowienia znaku B-18 na działce o numerze ewidencyjnym 437 w Wilczyskach wcielił w życie ówczesny wójt Bobowej Wacław Ligęza. Wniosek wójta Ligęzy zaakceptował pracownik Pracowni Studiów i Projektów Drogowych KLOTOIDA inż. Szymon Wyrwa, odpowiedzialny za projekt zmiany organizacji ruchu na drodze wojewódzkiej nr 981, której przedmiotowy znak B-18 w ogóle nie dotyczył. Projekt został potem zatwierdzony przez Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie i w tym niecnym procederze uczestniczyli: inż. Tomasz Krysa, inż. Zofia Schumacher, inż. Tomasz Pabis i dyrektor tej jednostki Grzegorz Stech. Wszyscy wyżej wymienieni znają na wyrywki ustawę Prawo o ruchu drogowym i ustawę o Drogach publicznych i znają dokładnie definicję skrzyżowania dróg publicznych. I właśnie dlatego wszyscy wyżej wymienieni wiedzieli, że znak B-18 nie mógł być zatwierdzony w tym konkretnym miejscu na połączeniu działki o nr. ew. 437 z drogą publiczną, bo tylko połączenie dwóch dróg publicznych można uznać za skrzyżowanie – i to nie zawsze. Odpowiedzialnym za działania ZDW w Krakowie bezpośrednio ponoszą marszałkowie województwa małopolskiego Marek Nawara i Roman Ciepiela. Za nadzór, który przez lata potwierdzał nielegalne działania ZDW w Krakowie odpowiedzialni byli wojewodowie małopolscy Jerzy Miller i Stanisław Kracik. Dlaczego Wacław Ligęza, Grzegorz Stech, Marek Nawara, Roman Ciepiela, Jerzy Miller i Stanisław Kracik zlekceważyli trzykrotne polecenia i wezwania starosty gorlickiego Mirosława Wędrychowicza do usunięcia nielegalnie posadowionego znaku, można się tylko domyślać. Szkoda, że starosta Mirosław Wędrychowicz nie zrobił nic więcej w tej sprawie, a przecież to jego urząd w 2000 r. wydał zezwolenie wodnoprawne, dotyczące prac na działce w Wilczyskach. Dlaczego starosta Mirosław Wędrychowicz nie wstawił się z pełną determinacją za przedsiębiorcą z Wilczysk, także można się tylko domyślać. W tej sprawie ręce umyły organy Policji Państwowej (w tym komendant Michał Gawlik z Gorlic), prokuratury i sądy w Gorlicach (w tym prokurator Tadeusz Cebo i jego podwładni w tym przede wszystkim odpowiedzialny za rejon Wilczysk prokurator Michał Trybus) i w Krakowie (nazwiska postaram się niedługo dopisać, bo pamięć mnie powoli zawodzi). Umorzenie goniło umorzenie. Symbolicznie brzmi dzisiaj kuriozalne orzeczenie sędziny Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Moniki Świerad, która uzasadniając wyrok, oddalający roszczenia powodów z tytułu strat poniesionych przez ograniczenie dojazdu do miejsca inwestycji, stwierdziła, że nawet jeśli przyznać, że znak posadowiono nielegalnie, to nadmiar urobku można było wywozić mniejszymi samochodami o masie całkowitej do 10 ton. Nie jestem w stanie tego nawet komentować. Spróbujcie zbudować dzisiaj wieżowiec, w sposób ekonomicznie opłacalny, bez pomocy dźwigów, na przykład.

Ostatnio do grona popleczników afery B-18 zdaje się przystępować Komisja Rewizyjna Sejmiku Województwa Małopolskiego, ale o tym przyjdzie mi napisać chyba oddzielnie.

Wszystkich wyżej wymienionych oskarżam o celowe zaniechania i niedopełnienie obowiązków służbowych, co spowodowało (wprost) działanie na szkodę interesu prywatnego i publicznego na wielką skalę. I jako „recenzent” życia publicznego zamieszczam ten felieton na stronie głównej moich „Gorlic i Okolic” i póki starczy mi zdrowia będę ostrzegał opinię publiczną przed wami i nadal mam zamiar ujawniać takie haniebne działania, bo niestety macie więcej na sumieniu, o czym przypominają wam moje (i nie tylko) gazety.

Bilans waszych działań, związanych z afera B-18 jest w istocie żałosny: wielkie strukturalne straty materialne, konflikt przekraczający już znacznie granice województwa i postępująca degradacja działki 70/1, na której rowerów wodnych i kajaków próżno wypatrywać. Jeśli jesteście z siebie dumni, to moje gratulacje!

PS Na koniec chciałbym złożyć serdeczne podziękowanie lokalnej prasie gorlickiej, która od samego początku stała solidarnie murem za skrzywdzonym przedsiębiorcą, patrząc władzy na ręce. Bo nigdy, nikt z was nie podjął tematu afery B-18! No, chyba, że potraktować za artykuł interwencyjny żałosne żarty primaaprilisowe portalu „Bobowa24” Mateusza Książkiewicza. Wykonaliście kawał dobrej roboty i takie nazwiska jak Ywetta Walecka zapiszą się złotymi zgłoskami w Karcie Etycznej Mediów. Podziwiam was za ten bezprzykładny serwilizm i dostęp do konfitur. Nie ma to jak spiżarnia przy gabinetach władzy. Za każdy ukłon zawsze przecież coś spada z pańskiego stołu, na przykład drobne okruchy za ponad jeden milion złotych! Tako rzecze „recenzent” z Wilczysk.

Cdn…

(Odwiedzono 81 razy, 1 wizyt dzisiaj)

5 przemyśleń na temat "Znak hańby"

  1. Pnie Redaktorze.
    Niewiem dlaczego Pan nie wspomniał nic o SŁYNNYM SOŁTYSIE-Tomaszu CZEREPAKU z Wilczysk.
    Przeciez to Tomasz Krzywousty był inicjatorem,pomysłodawcą wstawienia znaku aby PANU przerwać działalność wydobywczą !!
    To jest bardzo zły człowiek,a Pan go kryje !!
    A co do Portalu bobowa24-Mateusza Książkiewicza,to szkoda pisać !!
    Dziecinada !!Nie dlatego,że to dzieci są redaktorami !! Tylko dlatego ,że jak dzieci są prowadzeni przez bobowską władze za rączkę..
    PW -Pachołki Władzy..
    Ale jak się za to bierze KASE….to trzeba robić,co władza sobie życzy…
    A miał to być portal niezależny !! Ha ha …

  2. Panie Redaktorze – nadal pytam gdzie szumnie zapowiadana odpowiedź na wyemitowany materiał telewizji gorlickiej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *