
Od redakcji! Autorem artykułu i zdjęć opublikowanych w tekście jest Sylwester Adamczyk z Nowego Sącza – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/sylwester-adamczyk/.
xxx
Jesienią 2023 r. na sądeckiej Starówce zainstalowano nowe tablice informacyjne Urzędu Miasta. Były to proste metalowe konstrukcje, zwieńczone tabliczkami w złotym kolorze z herbem Nowego Sącza – św. Małgorzatą. Zainteresowałem się tym tematem i okazało się, że takie same nowe tablice zamontowano również w innych, często uczęszczanych punktach Nowego Sącza. Było to o tyle zaskakujące, że sądecki Ratusz dysponował do tej pory ponad setką tablic informacyjnych w cały mieście, na których można było spotkać ogłoszenia informujące o bieżących sprawach miasta, osiedla, wydarzeniach kulturalnych etc. Po co więc urzędowi nowe tablice, kiedy tych „starych” była wystarczająca liczba? Odpowiedź przyszła bardzo szybko w postaci treści, jakie zaczęto umieszczać na nowych tablicach. Okazały się, że mają one służyć tylko i wyłącznie obecnemu prezydentowi Nowego Sącza Ludomirowi Handzlowi i informować o nieustających sukcesach, jakie osiąga jako włodarz miasta nad Dunajcem i Kamienicą.
Podejmując dalej wątek nowych tablic rozpocząłem w listopadzie ubiegłego roku starania o uzyskanie od Urzędu Miasta Nowego Sącza, czyli u źródła, szczegółowej informacji na temat liczby tablic zamontowanych na terenie miasta, ich dokładnej lokalizacji i co bardzo istotne, kosztów ich wykonania. I korzystając z ustawy o dostępie do informacji publicznej sporządziłem wniosek o następującej treści:
- Ile nowych tablic informacyjnych Urzędu Miasta zamontowano na terenie Nowego Sącza w okresie od 1 stycznia 2023 r. do 31 października 2023 r.?
- Wskazanie dokładnej lokalizacji montażu tablic na terenie Nowego Sącza o których mowa w pkt.1.
- Przedstawienie kosztów wykonania jednej tablicy, o których mowa w pkt. 1.
- Przedstawienie kosztów montażu jednej tablicy, o których mowa w pkt. 1.
- Przedstawienie wykonawcy tablic, o których mowa w pkt. 1.
- Przedstawienie wykonawcy montażu na terenie Nowego Sącza tablic, o których mowa w pkt. 1.
Ratusz nie był zbyt skory do współpracy w tej kwestii. Wszak nie od dziś wiadomo, że ratuszowi urzędnicy bardzo oszczędnie gospodarują posiadaną wiedzą, dbając zapewne o higienę psychiczną obywateli naszego miasta. Zażądano ode mnie dodatkowych uzasadnień do zdanych pytań, termin udzielenia odpowiedzi przedłużono z 2 tygodni do dwóch miesięcy. Zrozumiałem, że sądecki ratusz zrobi wszytko, żeby nie odpowiedzieć mi na złożony wniosek. Poprosiłem więc o pomoc redakcję czasopisma „BOBOWAODNOWA”. Ta droga do uzyskania wiedzy o tablicach okazała się skuteczna, choć i tu nie obyło się bez próby przewleczenia sprawy, złośliwości, niby to technicznych… Ale to temat na osobną opowieść.
Po blisko dwumiesięcznej batalii udało się i dziś możemy podzielić się z Czytelnikami szczegółami na temat nowego sposobu komunikacji Urzędu Miasta, a bardziej uśmiechniętego prezydenta Ludomira Handzla z szarym sądeckim Kowalskim.
Jak wynika z informacji przedstawionej przez Urząd Miasta z dnia 19 stycznia 2024, a podpisanej przez zastępcę prezydenta Nowego Sącza Artura Bochenka, znak pisma: WGK.RK.1431.1.2024.AH, w 2023 r. na terenie Nowego Sącza postawiono 21 nowych tablic informacyjnych. Znalazły się one w najruchliwszych punktach miasta, m.in.: na Plantach przy pomniku Adama Mickiewicza, w Rynku, na ul. W. Broniewskiego przy przychodni „Antidotum”, na dworcu MPK, przy ul. Nadbrzeżnej koło MOSiR. Spis wszystkich lokalizacji zamieszczam w załączeniu.
Tablice informacyjne zostały wykonane przez sądecką firmę „NETRIUM”, zaś złote tabliczki z logotypem Nowego Sącza wieńczące konstrukcję powstały w Dąbrowie Tarnowskiej w firmie „GRAWPROJET 2”. Jak dowiadujemy się dalej z urzędowego pisma, montaż tablic został wykonany systemem gospodarczym przez pracowników Urzędu Miasta.
Tablice mają bardzo prostą konstrukcję. Są około 2.5 m wysokie i około 2 metry szerokie. To raptem kilka zespawanych metalowych kształtowników, pomalowanych na czarno i dokręcone tzw. plecy, na których klei się ogłoszenia. Ile taka prosta i banalnie łatwa do wykonania konstrukcja może kosztować? Okazało się, że dużo. Bardzo dużo!
Za 21 tablic sądecki Urząd Miasta zapłacił bowiem 102 705,72 zł. (słownie: sto dwa tysiące siedemset pięć złotych siedemdziesiąt dwa grosze) czyli koszt jednej tablicy wyniósł 4890,74 zł (słownie: cztery tysiące osiemset dziewięćdziesiąt złotych siedemdziesiąt cztery grosze). Za jedną prostą metalową konstrukcję, które w wielu miejscach, tak jak np. przy Baszcie Kowalskiej, zeszpeciły miejski krajobraz, Ratusz zapłacił po blisko 5000 zł!
A czego dowie się Sądeczanin jeśli już przystanie przed urzędową tablicą za 5000 zł i zechce przeczytać co tam napisano? Tu konstrukcja przekazu i treści jest równie prosta jak konstrukcja, na której ją powieszono. Połowę powierzchni wszystkich tablic, odkąd je zamontowano, zajmuje niezmiennie informacja o tym, jakim to świetnym prezydentem Nowego Sącza jest Ludomir Handzel, jak to umie liczyć i dba o publiczny grosz i jak wyprzedzamy w tym względzie inne polskie miasta. Wrażenie psuje trochę komunikat, że mimo tak uczonego w rachunkach prezydenta miasto będzie musiało jednak zaciągnąć kredyt. A kto temu winien? No przecież wiadomo. Tłumaczyć nie trzeba… Jeśli Czytelnik dobrnie do końca prezydenckiego przesłania i porównawczych tabelek, to będzie mógł spojrzeć w jego radosne oblicze uwiecznione na tle propagandowej ścianki.
Drugą połowę tablicy wypełniają informacje o kolejnych sukcesach odnoszonych przez prezydenta Ludomira Handzla i uroczystościach, które zaszczycił swoją obecnością. Niestety, informacje te są mocno przeterminowane i sądecki Czytelnik, studiujący tablicowy zapis dziś, pod koniec stycznia 2024 r., przeczyta o tym, co prezydent jego miasta robił w… listopadzie ubiegłego roku.
Rzekomo roztropnie gospodarujący miejskim groszem Ludomir Handzel wydał ponad 100 000 zł tylko po to, żeby mieszkańcy Nowego Sącza mogli podziwiać jego bez wątpienia szczery uśmiech i poczytać sobie o tym, co działo się w Nowym Sączu przed kilkoma miesiącami. I to wszystko w czasach, kiedy informacje obiegają świat w kilka sekund…
Żyję w Nowym Sączu, Bogu dzięki, już kilkadziesiąt lat. Ale tak nachalnej i, nie waham się tego napisać wprost, tępej propagandy, jaką uprawia obecny gospodarz sądeckiego Ratusza w Nowym Sączu, w tych latach nie było. Nawet w czasach komuny.
Ps. Pisząc ten artykuł o nowych tablicach informacyjnych i poniesionych w związku z tym przez Nowy Sącz wydatkach, kwoty, które podałem powyżej przytoczyłem w ślad za oficjalnym pismem Urzędu Miasta, ufając w to, że ratuszowi urzędnicy potrafią liczyć przy pomocy kalkulatora, a zastępca prezydenta, który pod pismem się podpisał, czyta to, co podpisuje. O słodka naiwności…
Już po napisaniu artykułu i sprawdzeniu poprawności wyliczeń okazało się, że oficjalne urzędowe pismo informujące o kosztach, jakie poniósł sądecki Urząd Miasta zamawiając nowe tablice, podpisane przez zastępcę prezydenta Nowego Sącza Artura Bochenka, roi się od prostych, rachunkowych błędów!
W piśmie urzędnicy sumując wszystkie poniesione wydatki zapisane w 6 pozycjach: 99 753,00 zł+1 644,94 zł+4 993,00 zł+434,34 zł+34,44 zł+340,00 zł podali, że razem jest to 102 705,72 zł. Błąd pierwszy, bo łatwo policzyć, że suma tych sześciu wyżej podanych kwot to 107 199,72 zł, czyli urzędnicy pomylili się w prostym arytmetycznym działaniu o 4 494,00 zł!
W ślad za tym błędny jest, podany w urzędowym piśmie, koszt jednej tablicy. W piśmie dzieląc źle zsumowaną kwotę 102 705,72 zł przez 21 wyszło im, że jedna tablica kosztowała 4 890,74 zł. W rzeczywistości, po podzieleniu prawidłowej kwoty w wysokości 107 199,72 zł przez 21 tablic, otrzymamy 5 104,74 zł za jedną tablicę.
Mylą się także miejscy urzędnicy w pkt. 3 pisma, gdzie podają informację o koszcie jednej tablicy w wysokości 4 890,74 zł + koszty wykonania jednej tabliczki w kolorze złotym w wysokości 199,72 zł. Czyli według tej informacji 21 złotych tabliczek po 199,72 zł powinno kosztować 4 194, 12 zł. A niżej podano, że te złote tabliczki kosztowały 4 993,00 zł. Które kwoty są zatem prawdziwe? Nie wiadomo. Tego z urzędowego pisma (znak WGK.RK.1431.1.2024.AH) podpisanego przez zastępcę prezydenta Artura Bochenka się nie dowiemy.
Na nowych 21 tablicach radośnie uśmiechnięty prezydent Ludomir Handzel przechwala się, jakim to jest świetnym gospodarzem i jak mądrze gospodaruje publicznym groszem. Budżet Nowego Sącza na rok 2024 to około 800 mln zł. W praktyce okazuje się, że podlegli Ludomirowi Handzlowi urzędnicy gubią się już przy kwocie ok. 100 000 zł i nie potrafią poprawnie wykonać prostego arytmetycznego działania przy pomocy kalkulatora w zakresie dodania 6 liczb. Wieje grozą…
Czy może zatem dziwić, że przy takiej indolencji rachunkowej w sądeckim Ratuszu wiele inwestycji miejskich, m.in. budowa stadionu przy ul J. Kilińskiego 47, wygląda tak jak wygląda?
Sylwester Adamczyk
Dwie uwagi do powyższego tekstu.
„(…) kwoty, które podałem powyżej przytoczyłem w ślad za oficjalnym pismem Urzędu Miasta, ufając w to, że ratuszowi urzędnicy potrafią liczyć (…) , a zastępca prezydenta, który pod pismem się podpisał, czyta to, co podpisuje”.
Nie wiem, czy zastępca prezydenta czyta to, co podpisuje, skądinąd mam wrażenie, że pieniądze umie liczyć:
https://sadeczanin.info/wiadomosci/pieniadze-za-rzadzenie-im-nie-wystarczaja-dorabiaja-tez-w-radach-nadzorczych
„W praktyce okazuje się, że podlegli Ludomirowi Handzlowi urzędnicy gubią się już przy kwocie ok. 100 000 zł i nie potrafią poprawnie wykonać prostego arytmetycznego działania przy pomocy kalkulatora w zakresie dodania 6 liczb”.
Dodawanie „słupków” to czynność, którą jeszcze w latach 60. i 70. ub. wieku wykonywały bez problemu małe dzieci – bez kalkulatora. Nikt wtedy nie wiedział (w szczególności w szkole) co to jest „kalkulator”, wszystkie cztery działania podstawowe wykonywano pisemnie (i to biegle). Przy bardziej skomplikowanych obliczeniach można było się podeprzeć suwakiem logarytmicznym. Problemy z liczeniem w zakresie czterech działań podstawowych (a także z czytaniem i pisaniem w języku ojczystym) pojawiły się po roku 1990. Jeśli urzędnicy, których zatrudnia obecny prezydent miasta pobierali nauki w zakresie szkoły podstawowej po roku 1990 to niczemu nie należy się dziwić, wszystkie niespodzianki są możliwe. A najciekawsze dopiero przed nami, zadba o to minister Nowacka:
https://naszeblogi.pl/69104-takie-beda-rzeczpospolite-jak-ich-mlodziezy-chowanie
https://nczas.info/2024/01/30/reforma-wedlug-nowackiej-najpierw-zredukujmy-wiedze-ktora-dzisiaj-uczniom-wtlaczamy-do-glow-video
Świat wg minister Nowackiej: w latach 60. ub. wieku „nauczyciele się na niego [tzn. na ucznia – wma] wydzierali, (…) wszystko mu kazali, (…) szkoła była opresyjna, ale [teraz] żyjemy w XXI wieku”!
Minister Nowacka opowiada:
„Wszystkie badania pokazują, że bez względu na to, ile jest tych prac domowych, to nie zmienia to kompetencji osoby, która kończy szkołę”.
Znaczy co? Bez względu na to, czy dziecko w domu coś czyta/pisze/liczy etc. to i tak wychodzi ze szkoły głupie?
Pani minister powinna wiedzieć, że są dzieci, które w ogóle nie chodzą do szkoły (nauczanie domowe) – i bynajmniej nie są głupie.