Od redakcji! Autorem tekstu jest komentator „wma” – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/wma/.
xxx
W polskich szkołach coraz mniej normalnej nauki, za to coraz więcej różnych „dni”. Jednym z nich jest „dzień tolerancji” (najczęściej w okolicach 16 listopada). Panie nauczycielki ze szkoły w Jankowej najwyraźniej uznały, że „dzień” to za mało – i wymyśliły „tydzień”. Ten „tydzień” zakończył się „tęczowym dniem” (akurat w piątek). Załóżmy, że nauczyciele ze szkoły w Jankowej nie zdawali sobie sprawy, że „tęczowy” dzień w szkole (i to akurat w piątek) ma swoje konotacje (co skądinąd o nich dobrze nie świadczy). Zostawmy tę kwestię na razie na boku i napiszmy jeszcze kilka słów nt. tolerancji.
Jakaś dusza (podpisana „Sł”) zarzuca Maciejowi Rysiewiczowi, że „uderza w osoby, które (…) krytykuje, bez próby obiektywnej analizy ich działań czy intencji”, poucza też Macieja Rysiewicza, że powinien „wyjaśnić czytelnikom cel „Tęczowego Piątku” jako inicjatywy promującej tolerancję i otwartość”
– to jest komentarz pod tym tekstem:
Quidquid agis, prudenter agas et respice fine.
Jest coś takiego jak równia pochyła (maszyna prosta znana z fizyki), jak ktoś na równię pochyłą wlezie (bez znaczenia, czy świadomie, czy nieświadomie), to może się zdarzyć, że zjedzie na sam dół. Jeśli promujemy „tolerancję i otwartość”, to baczmy, żebyśmy się nie znaleźli w miejscu, z którego nie będzie odwrotu. O cóż chodzi z tą „tolerancją”? Jeśli do Jankowej nie dotarła jeszcze „tolerancja” i „otwartość” w całej okazałości, to zajrzyjmy do szkoły podstawowej w małej wsi w gminie Słupca:
„Drodzy Rodzice!
W czasach globalizacji i wielokulturowości kształtujmy ludzi akceptujących różnice, jakie między nimi zachodzą. Od najmłodszych lat uczmy bezwzględnego szacunku do drugiego człowieka. Rozmawiajmy z dziećmi – wyjaśniając im, że na całym świecie istnieją osoby, które różnią się kolorem skóry, wyznaniem, orientacją, czy narodowością i nie ma w tym nic złego. Małe dzieci uczą się przez naśladownictwo – słyszą i obserwują zachowania rodziców. Uczmy dzieci zrozumienia, pokazując własne działania i zachowania.
Pamiętajcie!
Dzieci, które zostaną wychowane w atmosferze tolerancji będą miały piękne życie (…)”.
https://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/1183/cms/szablony/80748/pliki/dzien_tolerancji.pdf
Oczywiście, że ludzie różnią się kolorem skóry, wyznaniem, czy narodowością – i nie o kolor skóry, wyznanie, czy narodowość w tej całej „tolerancji” chodzi, chodzi o orientację. Po to jest to całe zamieszanie z „tolerancją”. O tym, że „na całym świecie istnieją osoby, które różnią się kolorem skóry” polskie dzieci dowiadywały się 60 lat temu z elementarza:
Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
czarną ma skórę ten nasz koleżka.
(Julian Tuwim)
– bez „dnia tolerancji”.
No i jak? Państwo nauczycielstwo z Jankowej (tak, jak państwo nauczycielstwo z wiejskiej szkoły w gminie Słupca) też będą namawiali „drogich rodziców”, żeby wychowywali swoje dzieci „w atmosferze tolerancji” dla orientacji – bo te dzieci po takim wychowaniu z całą pewnością „będą miały piękne życie”? Nie będą namawiali? A co będzie, jak Nowacka każe?
wma
A CO.. na to księża.. Episkopat Polski.. Dlaczego tak jak w sprawie „demolowania” Państwa polskiego przez niejakiego Tfuska – vel Donald.. Milczą?…
Panie „wma”,
Pański tekst wydaje się być kolejnym przykładem nadinterpretacji i podsycania lęków wokół pojęcia „tolerancji”. Pod pretekstem obrony „normalności” podważa Pan inicjatywy mające na celu kształtowanie społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku. Skupia się Pan wyłącznie na konotacjach związanych z orientacją seksualną, ignorując szerszy kontekst edukacji na temat różnorodności.
1. Równia pochyła czy błędne koło strachu?
Używa Pan metafory równi pochyłej, sugerując, że promowanie tolerancji prowadzi do moralnego upadku. To klasyczny błąd logiczny – slippery slope. Edukacja o różnorodności i szacunku nie oznacza „zjazdu na dół”. Wręcz przeciwnie – pozwala budować społeczeństwo, które potrafi współistnieć pomimo różnic. Pańskie podejście sprawia wrażenie, że każda próba rozmowy o tolerancji jest traktowana jako zagrożenie, a to prowadzi jedynie do wzmacniania podziałów.
2. Przestarzałe odniesienia nie są argumentem
Przywołanie „Murzynka Bambo” Tuwima jako dowodu, że kiedyś dzieci uczyły się o różnorodności bez „dni tolerancji”, jest chybione. Społeczeństwo się zmienia, a edukacja musi nadążać za tymi zmianami. Wiersz Tuwima nie wystarczy, by zrozumieć współczesne wyzwania związane z wielokulturowością i różnorodnością społeczną. Co więcej, określenia używane 60 lat temu nie zawsze są dziś akceptowalne.
3. Czego się Pan obawia?
Pański tekst sugeruje, że tolerancja dla osób o różnych orientacjach seksualnych jest czymś niebezpiecznym. A przecież chodzi o proste przesłanie: każdy człowiek zasługuje na szacunek. Czy naprawdę uważa Pan, że wychowywanie dzieci w atmosferze akceptacji sprawi, że ich życie będzie gorsze? Przykłady z krajów, gdzie edukacja o różnorodności jest standardem, pokazują coś zupełnie innego – mniej przemocy, mniej wykluczenia i lepsze zdrowie psychiczne młodych ludzi.
4. Manipulacja intencjami nauczycieli
Sugerowanie, że nauczyciele z Jankowej lub innych szkół działają z ukrytym „ideologicznym” celem, jest nieuczciwe. Organizowanie „Dnia Tolerancji” czy „Tęczowego Piątku” nie oznacza indoktrynacji. To próba stworzenia bezpiecznego środowiska dla wszystkich uczniów, bez względu na ich różnice.
Podsumowując
Pański wpis nie krytykuje konkretnych działań, lecz straszy wyimaginowanymi konsekwencjami. Tolerancja nie jest zagrożeniem – jest fundamentem społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku. Warto zastanowić się, czy obrona „tradycji” naprawdę musi opierać się na lęku przed innymi.
Panie „Sł”
Widzę, że Pan się przyłożył do wypracowania – ale zupełnie niepotrzebnie. Jeśli miałbym to wypracowanie ocenić z skali szkolnej, to ma Pan ocenę niedostateczną. Nie mam czasu pisać o wszystkich nonsensach z tego tekstu, napiszę krótko.
„Pod pretekstem obrony „normalności” podważa Pan inicjatywy mające na celu kształtowanie społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku. Skupia się Pan wyłącznie na konotacjach związanych z orientacją seksualną, ignorując szerszy kontekst edukacji na temat różnorodności”.
Rozumiem, że ma Pan ambicje „kształtowania społeczeństwa”. Już byli tacy, którzy się „kształtowaniem społeczeństwa” zajmowali. Na niczym się nie „skupiam” – tylko pytam, czy w przyszłym roku szkolnym nauczyciele ze szkoły w Jankowej wykonają polecenia Nowackiej (zgaduję, że Pan z entuzjazmem wykona).
Ad. 1. Z Pańskiego konceptu wynika, że najgorszą rzeczą jest „podział”, ma Pan przy tym ambicję „edukowania” publiczności (w tym małych dzieci) i „budowania społeczeństwa”. Skąd Pan wie, że owo „społeczeństwo” życzy sobie, żeby Pan je „budował”? Sam Pan to sobie przybrał głowy, czy ktoś to Panu włożył? Jest Pan przy tym pewien, że „promowanie tolerancji” nie „prowadzi do moralnego upadku”. Pan nie rozumie słowa „tolerancja” – zatem nie może Pan wiedzieć, czy „tolerancja” do czegoś „prowadzi”, a jeżeli „prowadzi”, to do czego.
Ad. 2. Pan sam sobie przeczy, powiada Pan, że „społeczeństwo się zmienia” (w sensie: samo z siebie się zmienia) i „edukacja musi nadążać za tymi zmianami”, a w punkcie 1 daje Pan do zrozumienia, że Pan „społeczeństwo” „kształtuje” – i straszy Pan, że nadal Pan będzie to „społeczeństwo” „kształtował”. No to jak, co najpierw, a co potem? Wlecze się Pan w ogonie nieubłaganego postępu, czy kroczy Pan na czele ze sztandarem w dłoni?
„Co więcej, określenia używane 60 lat temu nie zawsze są dziś akceptowalne”.
Na tym właśnie polega semantyczna zapaść, zmienianie znaczenia słów. Jakieś „określenia” nagle „nie są (…) akceptowalne”, pojawiają się nowe „określenia” – jako narzędzie do duraczenia publiczności.
Ad 3. Nie, nie chodzi o „proste przesłanie: każdy człowiek zasługuje na szacunek”.
„Przykłady z krajów, gdzie edukacja o różnorodności jest standardem, pokazują coś zupełnie innego – mniej przemocy, mniej wykluczenia i lepsze zdrowie psychiczne młodych ludzi”.
Z jakich krajów? Niemiec, Francji, może z Ameryki – albo z wysp Hula Gula?
Pan wybaczy, ale goście, którzy powołują się na „przykłady z innych krajów” nieodmiennie mnie śmieszą, to są kompleksy (że jak coś zagraniczne, to na pewno dobre).
Ad 4. Niczego nie „sugeruję”, ani niczym nie „manipuluję”, w szczególności „intencjami”. Po prostu pytam, czy państwo nauczycielstwo z Jankowej na pewno wie, co czyni – i czy w przyszłym roku wykona rozkazy Nowackiej.
Co się tyczy „Podsumowania” – o takiej treści:
„Pański wpis nie krytykuje konkretnych działań, lecz straszy wyimaginowanymi konsekwencjami. Tolerancja nie jest zagrożeniem – jest fundamentem społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku. Warto zastanowić się, czy obrona „tradycji” naprawdę musi opierać się na lęku przed innymi”.
Pan nie rozumie prostego tekstu napisanego po polsku. Krytykuję „konkretne działania”, te „działania” to mieszanie małym dzieciom w głowach, trwonienie cennego szkolnego czasu na rzeczy zbędne, niepotrzebny infantylizm w zachowaniu nauczycieli (jakieś przebieranki w „kolorowe stroje”). Jeszcze raz (widzę, że jest Pan odporny na wiedzę): tolerancja nie jest synonimem szacunku. Nie chodzi też o „tradycję”, tylko o naturalny porządek rzeczy.
„Pozdrawiam” z Calais..
https://youtu.be/1HzrD11P7C8?si=EDQPKvGlOWjAy2nf
Wyłożył Pan to jak przysłowiowej krowie na rowie. Tyle, że krowa to zwierzę dość inteligentne i coś by zrozumiała.
Byłem we Francji kilka lat.. tam też „nie znają” się na „tolerancji”?? – A mam na myśli tylko „zróżnicowanie” narodowościowe społeczeństwa francuskiego.. Uważa Pan, Panie Sł.., że „edukowanie” o tolerancji „zmieni” także Zachowania.. tych, którzy dostali się do Francji nie zawsze „legalnie”? Itd.. – zapraszam do Calais np.. – zobaczy Pan „równość” i „tolerancję” Ich „oczami” wobec Francuzów itd..
Pozdrawiam..
Panie „wma”!
1. W 2018 roku Ministerstwo Edukacji i Nauki stwierdziło, ze inicjatywa Tęczowego Piątku nie mieści się w podstawie programowej i z tego powodu rodzice muszą wyrazić zgodę na prowadzenie tego typu zajęć. Kimże Pan jest, żeby odbierać rodzicom prawo do wyboru zajęć szkolnych?
2. „Sodomici”. Ilu papieży katolickich, watykańskich i awiniońskich, było homo- lub biseksualnych? O homoseksualizmie wśród duchowieństwa – wiadomo. Dzieci powinny znać zasady bezpieczeństwa, zwłaszcza w kontaktach z dorosłymi. Pedofilia istnieje, są wyroki (w tym przeciwko duchownym).
3. Żeby nie straszyć przymiotnikiem „tęczowy” przypomnę, że prawie w każdej katolickiej świątyni w Polsce jest „tęczowa belka” i często „tęczowy łuk”.
4. Szkoła w Jankowej działa jak każda inna szkoła w określonej rzeczywistości, w tym prawnej, podlega nadzorowi. W szkole odbyła się akademia z okazji 11 listopada, byli zaproszeni misyjni redemptoryści itd. Różnorodność. Albo nie rozumie Pan wyzwań, jakie współczesność stawia przed młodym pokoleniem, albo celowo Pan tą rzeczywistość próbuje „zakrzywić”.
5. Śledzę procesy legislacyjne Rządu, w tym MEN i nie widzę zagrożeń prawnych, jakie Pan insynuuje. Może to Pan ma problemy z seksualnością?
6. Pana teksty i Redaktora Rysiewicza są podobnie napastliwe zupełnie tak, jakby to była ta sama osoba. Sugeruję więcej merytoryki i sprawdzania tekstów źródłowych, mniej emocji. Sugeruję pozostawienie życia szkół szkołom.
Do osoby „ate”
1. Osoba „ate” chce przez to powiedzieć, że rodzice dzieci (i parafianie) z Jankowej wyrazili zgodę na „Tęczowy Piątek” w tamtejszej szkole?
2. Gdzie osoba „ate” znalazła w moim tekście rzeczownik „sodomici”? Owszem, dzieci powinny znać zasady bezpieczeństwa – od rodziców.
3. (…) prawie w każdej katolickiej świątyni w Polsce jest „tęczowa belka” i często „tęczowy łuk” – w kościele w Jankowej też?
4. Bardzo dobrze rozumiem wyzwania, „jakie współczesność stawia przed młodym pokoleniem” – i dlatego stawiam tezę, że owo pokolenie tym wyzwaniom nie sprosta, m. in. dlatego, że nie ma oparcia w szkole (a po zmianach, które wprowadza Nowacka, nie będzie miało tym bardziej).
„W szkole odbyła się akademia z okazji 11 listopada, byli zaproszeni misyjni redemptoryści itd. Różnorodność”.
Znaczy: wszystkiego po trochu, a małe dziecko niech coś sobie w tego wybierze. Przy okazji: 11 listopada (1918 roku) nic się w historii Polski nie wydarzyło, w szczególności nie to, co się na „akademiach” opowiada.
5. Osoba „ate” nie widzi, rozumiem – ale zalecam wizytę u okulisty. Co do innych problemów osoby „ate” – nie stawiam pytań.
6. Z Maciejem Rysiewiczem się w niektórych kwestiach zgadzam, w innych nie. Moje teksty nie są „napastliwe”. Zgaduję, że osoba „ate” jest cała utkana z „merytoryki”, jest cała obłożona „tekstami źródłowymi” – i nie zna (ani nie doznaje) żadnych „emocji”. Sugestia, żeby „pozostawić życie szkół szkołom” jest godna uwagi – czemu zatem mają służyć „procesy legislacyjne Rządu, w tym MEN”?
… wstydu oszczędź!-