Od redakcji! Wpisy komentatorów: „Sł”, „wuema”-„Banita”, „ate” „Grochala A.” i „zdrowy_rozsądek”, które zostały opublikowane na forum pod wątkiem – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/tolerancja/, dowodzą, że poziom oduraczenia gawiedzi tęczowym komunizmem zdecydowanie przekroczył stany alarmowe i trzeba bić w dzwony. Armia wyznawców tolerancjonizmu – zob. Septalog (czyli siedem przykazań) tolerancjonizmu i funkcjonariuszy frontu ideologicznego gender-LGBTQ+ – zob. Masturbacja, homoseksualizm, transpłciowość – tego chce uczyć dzieci w szkołach „minister deprawacji publicznej” Barbara Nowacka!, coraz szerzej otwiera lewackie okno Overtona, promując w społeczeństwie przyzwolenie dla zboczeń różnej maści i autoramentu. Zaczęło się od „Międzynarodowych Dni Tolerancji” i „Tęczowych Piątków” a skończy za chwilę na wulgarnej seksedukacji w polskich szkołach (bo w szkołach angielskich, francuskich i niemieckich wulgarna seksedukacja to już norma od lat). Deprawacji szkolnej dziatwy możemy zapobiec! Jak? Czytelnicy znajdą odpowiedź podczas lektury kolejnego listu, nadesłanego do mojej redakcji przez mec. Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/ordo-iuris/.
„Czas na naszą kontrofensywę! Czas na powszechny i konkretny sprzeciw wobec deprawacji młodego pokolenia Polaków. Rodzice, dziadkowie oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro polskich dzieci, powinni się do niego włączyć. Genderyści muszą zrozumieć, że demoralizacja i ideologiczna indoktrynacja w Polsce nie przejdą, gdyż nie pozwolą na to przede wszystkim rodzice zatroskani losem swoich dzieci”. Wiecej – zob. Edukacja_seksualna_kontra_prawa_rodzicow_0.
xxx
Szanowny Panie,
trwa walka o bezpieczeństwo dzieci w szkole!
Zakończyły się konsultacje nad rządowym projektem „edukacji zdrowotnej”. Minister Barbara Nowacka planuje wdrożyć wulgarną edukację seksualną do naszych szkół już od września 2025 roku – jako przedmiot obowiązkowy, którego zaliczenie będzie warunkowało promocję do następnej klasy.
Żadne dziecko i żadna rodzina nie uniknie konfrontacji z demoralizującym programem. Nawet edukacja domowa, szkoły katolickie, czy po prostu dobre szkoły – nie będą mogły uchylać się od mówienia uczniom podstawówek o „zachowaniach autoseksualnych”, rodzinach „z dwoma tatusiami”, możliwości dowolnego kształtowania swojej orientacji seksualnej czy ideologicznych konstrukcjach „cispłciowości” lub „transpłciowości”. W liceach nastolatkowie będą zgłębiać wiedzę o czynnikach wpływających na popęd seksualny (libido), o „różnych formach aktywności seksualnej” i „przynależności do grupy LGBTQ+”. Nowa szkoła ma zwalczać moralne i religijne wzorce, które uczniowie wynoszą z rodzinnych domów.
To oczywiste naruszenie prawa naturalnego, systemu praw człowieka i polskiej Konstytucji, które powierzają rodzicom – jako naturalnym wychowawcom – pierwszeństwo w decydowaniu o treściach przekazywanych ich dzieciom oraz wyłączne prawo do kierowania ich religijnym i etycznym wychowaniem.
Po pracach analitycznych i mobilizacji oporu społecznego, nadchodzi czas na bezpośredni apel do rodziców oraz wsparcie ich w odważnym stawieniu czoła złemu prawu. W tej sprawie będziemy potrzebowali Pana współdziałania! O szczegółach napiszę w dalszej części listu.
Nasz profesjonalny sprzeciw wobec seksedukacyjnego rozporządzenia rozpoczęliśmy od szerokich konsultacji z ekspertami – lekarzami, pedagogami oraz rodzicami. Efektem tych prac jest ponad stustronicowa analiza projektu rozporządzenia, którą przekazaliśmy oficjalnie Ministerstwu Edukacji Narodowej. Zachęceni przez nas Polacy złożyli w MEN tysiące własnych pism i zastrzeżeń do projektu.
Ale nie ograniczyliśmy się do analiz i opinii. Zainwestowaliśmy ogrom czasu i środków w nagłaśnianie sprawy wszelkimi możliwym sposobami – w internecie, w prasie, radiu i telewizji. Uruchomiliśmy internetową petycję do minister Nowackiej, pod którą podpisało się już ponad 43 000 Polaków.
Jeszcze przed publikacją projektu rozporządzenia, przygotowaliśmy i przekazaliśmy wraz z wielką Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) list do Prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wezwaliśmy głowę państwa do „wyrażenia stanowczego sprzeciwu wobec niekonstytucyjnego, sprzecznego z naturalnymi prawami rodziców oraz niemoralnego rządowego projektu”.
Skalę sprzeciwu Polaków wobec genderowej „edukacji zdrowotnej” pokazała wielotysięczna manifestacja, którą zorganizowaliśmy 1 grudnia razem z szeregiem organizacji tworzących KROPS. Nasza demonstracja była transmitowana na żywo w TV TRWAM i Telewizji Republika. Relacje z pikiety wyemitowano w Faktach TVN, Teleexpressie i głównych serwisach informacyjnych TVP.
Ponad wszelką wątpliwość Barbara Nowacka usłyszała nasz sprzeciw, którego nie będzie mogła zignorować. Zapewne wśród ekspertów ministerstwa trwają obecnie gorące dyskusje na temat tego, co dalej zrobić.
Druga strona nie śpi. Promotorzy wulgarnej seksedukacji szykują kursy dla nauczycieli oraz programy i podręczniki do nowego przedmiotu. Dlatego na bieżąco monitorujemy działania rządzących i będziemy reagować na każde zagrożenie dla naszych dzieci.
Czas na naszą kontrofensywę! Czas na powszechny i konkretny sprzeciw wobec deprawacji młodego pokolenia Polaków. Rodzice, dziadkowie oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro polskich dzieci, powinni się do niego włączyć. Genderyści muszą zrozumieć, że demoralizacja i ideologiczna indoktrynacja w Polsce nie przejdą, gdyż nie pozwolą na to przede wszystkim rodzice zatroskani losem swoich dzieci.
Nasz sprzeciw musi dotrzeć nie tylko do ministerstwa i rządu, ale także do szkół, kuratoriów i wszystkich polityków.
W tym celu przygotowaliśmy broszurę „Edukacja seksualna kontra prawa rodziców”. To konkretne informacje i bardzo konkretne rady. Broszura zawiera najważniejsze informacje o prawach przysługujących rodzicom, o zagrożeniach związanych z wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu oraz konkretne wskazówki na temat tego, co można zrobić już dziś, by powstrzymać radykalne plany MEN.
Każdy może pobrać broszurę z naszej strony, wydrukować i przekazać znajomym. My z kolei będziemy ją rozpowszechniać na wszystkich spotkaniach z ekspertami Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny, które organizujemy kilka razy w miesiącu w całej Polsce oraz na wszelkich pikietach, manifestacjach i marszach.
Broszura zawiera linki i kody QR, prowadzące do:
– wzoru pisemnej petycji do Prezesa Rady Ministrów
– wzoru pisemnej petycji do Rzecznika Praw Obywatelskich
– wzoru sprzeciwu rodzicielskiego do złożenia u dyrektora szkoły
– petycji on-line „Stop Seksualizacji Dzieci”
– artykułu przedstawiającego „w pigułce” projekt edukacji seksualnej MEN
– obszernej analizy eksperckiej całego projektu „edukacji zdrowotnej”
Zachęcam wszystkich rodziców do wydrukowania tych dokumentów, podpisania ich i złożenia w szkole oraz wysłania do Kancelarii Premiera i Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sukces zainicjowanej akcji sprzeciwu rodziców zależy od jej masowości. Jeśli do szkół trafi wystarczająco dużo deklaracji sprzeciwu wobec genderowej edukacji, samorządy i szkoły będą naciskać na MEN.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej już zostało zalane masą petycji wysyłanych przez rodziców w ramach konsultacji do podstawy programowej edukacji zdrowotnej, których wzory publikowaliśmy na naszej stronie internetowej. Czas zasypać petycjami Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz wystąpić o zdecydowaną interwencję do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Teraz kluczowe jest dotarcie do jak największej liczby obywateli – w tym rodziców. To od tego zależy, czy uchronimy miliony młodych Polaków przed demoralizacją.
Kolejnym krokiem, który już przygotowujemy na rok 2025, będzie wezwanie polskich rodziców do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa i odmowy uczestnictwa ich dzieci w niezgodnych z konstytucją lekcjach wulgarnej seksedukacji. To wielkie wyzwanie, bo będzie wymagało od naszych prawników wsparcia dla każdej rodziny, która spotka się z represjami ze strony systemu oświaty.
Zanim dojdzie do tej ostateczności, mam nadzieję, że nasza broszura i masowy protest otrzeźwią rządzących, uświadamiając im, że obudzili olbrzyma – polskie rodziny, gotowe walczyć o swoje dzieci.
Dlatego proszę Pana o przekazanie naszej broszury rodzicom dzieci w wieku szkolnym, krewnym, przyjaciołom, kolegom, sąsiadom oraz osobom z Pana parafii czy wspólnoty religijnej. Polacy muszą być świadomi rangi zagrożenia, z którym się mierzymy.
Edukacja_seksualna_kontra_prawa_rodzicow_0
Ale walka z wprowadzeniem genderowej „edukacji zdrowotnej” do polskich szkół nie jest w ostatnim czasie jedynym obszarem działania naszych prawników w sferze ochrony niewinności polskich dzieci. Nadal monitorujemy sytuację w polskich szkołach. Niestety jeszcze przed wprowadzeniem „edukacji zdrowotnej” docierają do nas sygnały, że minister Nowacka otwiera drzwi dla propagandy LGBT.
W Celestynowie na Mazowszu szkolnym psychologiem został transwestyta, który przeszedł tranzycję i występuje pod nazwiskiem Agnieszka Kardas. Rodzice obawiają się transgenderowej indoktrynacji w szkole oraz sugerowania ich dzieciom możliwości kwestionowania swojej płciowości, przyjmowania hormonów płci przeciwnej oraz poddawania się okaleczającym operacjom usuwania zdrowych organów płciowych.
Interweniując na miejscu, skierowaliśmy do władz szkoły wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej z żądaniem szczegółowych wyjaśnień. Pytamy w nim między innymi o procedury rekrutacyjne na stanowisko psychologa w szkole w Celestynowie i kompetencje kandydatów w niej uczestniczących. Po otrzymaniu odpowiedzi, podejmiemy stosowne kroki prawne.
Poniżej napiszę Panu więcej o innych działaniach podejmowanych przez prawników i ekspertów Instytutu, ale już teraz chce powiedzieć wyraźnie i stanowczo – los polskich dzieci leży dziś w naszych rękach!
Wulgarni edukatorzy seksualni i aktywiści LGBT, którzy chcą uczyć seksualności nasze dzieci nie wejdą do szkół, jeśli razem się temu sprzeciwimy. Przed objęciem Ministerstwa Edukacji Narodowej przez radykalną lewicę, było to w Polsce nie do pomyślenia. Dziś genderyści wiedzą, że mają wsparcie ministerstwa i mogą sobie pozwolić na więcej. Wyprowadzić z błędu mogą ich tylko rodzice, których masowy sprzeciw może doprowadzić do tego, że Barbara Nowacka będzie musiała się ugiąć i zrezygnować z wprowadzania ideologii gender do polskich szkół.
Bierność w kluczowym momencie walki o bezpieczną przyszłość naszych dzieci będzie brzemienna w skutki. Stawka jest zbyt wysoka. Wierzę jednak, że z pomocą ludzi takich jak Pan zablokujemy wprowadzenie genderowej indoktrynacji i wulgarnej edukacji seksualnej do wszystkich polskich szkół.
Edukacja zdrowotna czy wulgarna edukacja seksualna?
W przekazanej Ministerstwu Edukacji Narodowej analizie rozporządzenia w sprawie edukacji zdrowotnej dowodzimy, że jej obecny kształt jest próbą wprowadzenia tylnymi drzwiami do każdej polskiej szkoły systemowej seksualizacji wszystkich polskich dzieci od najmłodszych lat. Młode pokolenie ma zostać rozbudzone seksualnie, zdeprawowane i poddane ideologicznemu praniu mózgów, co fatalnie odbije się na rozwoju psychofizycznym i postępach w nauce milionów uczniów.
Uwaga dzieci już w klasach 4-6 ma zostać skierowana na poszukiwanie seksualnych przyjemności. Tak właśnie należy rozumieć wymaganie od uczniów tych klas, aby masturbację, uznawali za „normę medyczną”. Z kolei dzieci z klas 7-8 mają zostać zapoznani z pojęciami orientacji psychoseksualnej i kierunkami jej rozwoju „(heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna)”; wyjaśniać pojęcia: „tożsamość płciowa, cispłciowość, transpłciowość”, charakteryzować „metody antykoncepcji, np. mechanicznej, hormonalnej, chemicznej, naturalnej”. W szkołach ponadpodstawowych uczniowie będą zaś opisywać „stereotypy płciowe” a także omawiać ich negatywny wpływ na rozwój człowieka i relacje interpersonalne oraz omawiać sposoby przeciwdziałania im. Widać wyraźnie, że uczniowie mają być formowani w duchu ideologii gender, zgodnie z którą płeć jest jedynie konstruktem kulturowym, niemającym nic wspólnego z biologią, który można dowolnie kształtować. Trudno powiedzieć, ilu uczniów po takich lekcjach zacznie kwestionować swoją tożsamość płciową i wpadnie w łapy tranzycyjnego biznesu, który zarabia miliony na okaleczaniu zdrowych nastolatków w imię fałszywej ideologii.
Przedstawiając efekty seksualizacji, pokazujemy w naszej analizie wyniki badań przeprowadzonych w USA, z których wynika, że ponad 2/3 Amerykanek, które rozpoczęły współżycie przed ukończeniem 15. roku życia, nie była w stanie się określić jako „bardzo szczęśliwe”. Z kolei z innych badań przeprowadzonych na grupie blisko 10 tys. kobiet wynika, że odbycie inicjacji seksualnej przed ukończeniem 17. roku życia zdecydowanie częściej wiąże się z występowaniem przemocy ze strony partnera w późniejszych związkach. Innymi skutkami wczesnego rozpoczęcia współżycia są także wyższa skłonność do przygodnych stosunków i ryzykownych zachowań seksualnych w późniejszym życiu, większe ryzyko uzależnień, utrudnienie w osiąganiu satysfakcji ze współżycia, poważnie obniżone poczucie własnej wartości oraz skłonności depresyjne.
W analizie dowodzimy, że reforma minister Nowackiej transformuje polskie szkolnictwo z funkcjonującego od lat prorodzinnego modelu wychowawczo-edukacyjnego w skrajnie indywidualistyczny model biopsychospołeczny, w którym młodzi ludzie są utwierdzani w egoizmie. Przywołując przykłady zagraniczne, wskazujemy, że będzie to miało negatywne skutki dla rozwoju osobowego oraz sytuacji demograficznej i ekonomicznej kraju. Skupieni na poszukiwaniu seksualnych przyjemności młodzi ludzie będą mniej skłonni do zakładania rodzin i posiadania dzieci. W rezultacie bardzo niska dzietność Polski spadnie jeszcze bardziej, co uderzy w system emerytalny i będzie stanowić pretekst do sprowadzania milionów imigrantów z Afryki i Azji.
Uderzenie edukacji zdrowotnej w rodzinę dobitnie podkreśla fakt, że w rozporządzeniu rzadko mówi się o rodzinie, a jeżeli już się to czyni, to w kontekście bądź neutralnym bądź negatywnym (np. rodzina jako miejsce, w którym może dochodzić do manipulacji).
Znamienne jest, że w dokumencie ani razu nie padają wyrazy „małżeństwo” (pada jedynie sformułowanie „związek małżeński” w odniesieniu do aspektów formalno-prawnych oraz w zestawieniu ze związkami nieformalnymi), „mąż” albo „żona”. Uczniowie w szkołach podstawowych mają z kolei uczyć się o „różnych modelach rodzin”, co w powiązaniu z innymi fragmentami tekstu rozporządzenia (np. gdzie poruszane są wątki „LGBTQ+”) otwiera drogę do ukazywania jako jednego z „modelów rodziny” par homoseksualnych z dziećmi. Stoi to w jaskrawej sprzeczności z art. 18 Konstytucji RP, który stanowi, że „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.
Nauczyciele mogą liczyć na pomoc Ordo Iuris!
Wielu nauczycieli nie godzi się na to, aby polskie szkoły stały się miejscem, gdzie zamiast rzetelnej wiedzy przekazuje się dzieciom ideologiczne i perwersyjne treści, mające zdemoralizować młode pokolenie Polaków. W ramach sprzeciwu otwarcie informują oni rodziców o tym, czego ich dzieci mają się od nowego roku szkolnego uczyć podczas lekcji edukacji zdrowotnej. Niestety dyrektorzy niektórych szkół grożą takim odważnym nauczycielom negatywnymi konsekwencjami. W ostatnim czasie udzieliliśmy porad prawnych dwóm takim nauczycielom, informując ich o możliwościach obrony przed prześladowaniem za wykazanie troski o swoich uczniów. Gdyby ich przełożeni zdecydowali się podjąć przeciwko nim jakiekolwiek działania, natychmiast zainterweniujemy na miejscu.
Jednocześnie konsekwentnie występujemy w obronie prawa do sprzeciwu sumienia nauczycieli i pedagogów, których genderyści chcą zmusić do przekazywania dzieciom ideologicznych i wulgarnych treści. O tych skutecznych drogach prawnych obrony wolności sumienia w swoim miejscu pracy każdy nauczyciel może przeczytać w naszym poradniku dla nauczycieli pt. „Prawo nauczycieli do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem”.
W odpowiedzi na kolejne zgłoszenia nauczycieli, których władze szkół zmuszały do zwracania się do uczniów z zaburzeniami tożsamości płciowej za pomocą zaimków i imion płci przeciwnej, opublikowaliśmy kolejny poradnik pt. „Gdy Kasia twierdzi, że jest Tomkiem”. Dowodzimy w nim, że zgodnie z obowiązującym prawem dyrektor szkoły może wydawać nauczycielom polecenia dotyczące pracy, ale tylko takie, które nie są sprzeczne z prawem. Dlatego nauczyciele nie mogą być negatywnie oceniani za swoją pracę, karani dyscyplinarnie i zwalniani z pracy za zwracanie się do ucznia za pomocą zaimków zgodnych z jego rzeczywistą płcią, potwierdzoną danymi metrykalnymi.
Wskazujemy, że nauczyciel odmawiający używania niewłaściwych, preferowanych zaimków i imienia może się powołać między innymi na ustawę Prawo o aktach stanu cywilnego, zgodnie z którą to z aktu urodzenia wynika, jaką płeć, imię i nazwisko ma dziecko. Podkreślamy, że afirmowanie zaburzeń tożsamości płciowej ucznia może przyczynić się do pogłębienia jego problemów psychicznych oraz wpłynąć negatywnie na rozwój psychofizyczny jego kolegów i koleżanek z klasy, którzy mogą zacząć zadawać sobie pytania o to, czy jeśli Jaś nie jest chłopcem tylko dziewczynką, to czy, aby na pewno ja jestem chłopcem/dziewczynką?
Kto obsługuje telefony zaufania dla młodzieży?
Rodzice już teraz muszą mieć się na baczności i sprawdzać, z jakimi treściami ich dzieci mogą spotkać się w szkole. Na szkolnych korytarzach pojawiają się numery telefonów zaufania dla dzieci i młodzieży. Niestety, ze względu na anonimowość konsultantów, często nie wiadomo, na kogo po drugiej stronie słuchawki trafia dziecko, które znalazło się w trudnej sytuacji i chciałoby się kogoś poradzić, korzystając z tej formy pomocy. Nierzadko okazuje się, że osoby, na które mogą trafić dzieci, dzwoniąc na telefon zaufania, nie powinny w ogóle z nimi rozmawiać.
Potwierdza to sprawa psycholog wchodzącej w skład tzw. „Kolektywu Radykalna Troska”, która obsługuje jeden z takich telefonów. Kilka tygodni temu nasi prawnicy informowali Polaków o tym, że kobieta, do której dzwonią dzieci w sytuacjach kryzysowych, pełniła „dyżur psychologiczny” podczas… pornograficznego festiwalu „Post P_rn Arts Fest”.
Nasi prawnicy są w stałej gotowości, aby udzielać pomocy prawnej rodzicom, którzy w szkołach swoich dzieci natrafią na tego typu zagrożenia. Jeszcze przed rozpoczęciem trwającego roku szkolnego otrzymywaliśmy prośby o pomoc, gdy w niektórych polskich szkołach umieszczono na gazetkach ściennych numery „telefonów zaufania” do… organizacji promujących treści LGBT. Wszystkim zgłaszającym się do nas rodzicom udzielamy porad prawnych, informując o prawnych sposobach obrony dzieci przed tym zagrożeniem. Za każdym razem, gdy dyrekcja placówki zignoruje sprzeciw rodziców, jesteśmy gotowi interweniować.
Wcześniej przeprowadziliśmy skuteczną interwencję w sprawie szeroko reklamowanego telefonu zaufania dla młodzieży, który prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Gdy okazało się, że organizacja umieściła na swojej stronie internetowej linki do materiałów promowanych przez Kampanię Przeciw Homofobii oraz stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, w których podawano genderową definicję płci – w oderwaniu od ludzkiej anatomii – nagłośniliśmy tę sprawę oraz opublikowaliśmy analizę prawną.
Wskazaliśmy w niej, że ponieważ Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę nie podaje do publicznej wiadomości danych osobowych konsultantów dyżurujących w ramach ich „telefonu zaufania” – młodzi ludzie, bez zgody i wiedzy rodziców, kontaktują się w poufnych sprawach z nieznanymi z imienia i nazwiska osobami, o niemożliwym do zweryfikowania wykształceniu i doświadczeniu zawodowym oraz powiązaniu z organizacjami pozarządowymi.
Kogo lewica chce wpuszczać do szkół?
Uzasadnione wątpliwości rodziców budzą także aktywiści LGBT, którzy chcą uczyć nasze dzieci wulgarnej edukacji seksualnej. Obawy te potwierdza choćby niedawna afera pedofilska w środowisku LGBT w brytyjskim hrabstwie Surrey. Tamtejsza organizacja genderowych aktywistów Pride in Surrey przez lata organizowała coroczne parady LGBT. Jej założyciel i szef Stephen Ireland oraz aktywista David Sutton zostali aresztowani przez policję pod zarzutem popełnienia 15 przestępstw, w tym spisku w celu dokonania napaści seksualnej na dziecko, porwania dziecka, przygotowywania przestępstwa seksualnego na małoletnim oraz zmierzającego do podania zakazanych substancji. Irealand został oskarżony także o gwałty na dzieciach.
Z kolei w Kanadzie wyszło na jaw, że pedofilem jest Benjamin Levin – były wiceminister edukacji w prowincji Ontario i autor programu edukacji seksualnej wprowadzonego w 2010 roku do szkół w Ontario. Mężczyzna nagrywał dziecięcą pornografię oraz doradzał ludziom na forach internetowych, jak rozbudzać seksualnie dzieci. Nie powstrzymał się nawet przed doradzaniem matce gwałtu na własnej córce.
Tego typu doniesienia nie zaskakują ekspertów Ordo Iuris. Na perwersyjne i przestępcze eksperymenty prekursorów wulgarnej edukacji seksualnej zwracaliśmy uwagę Polaków w cyklu esejów „O czym nie powiedzą edukatorzy seksualni?” Wskazaliśmy tam, że ojcem genderowej edukacji jest między innymi amerykański entomolog Albert Kinsey, który prowadził na dzieciach (w tym niemowlakach!) „badania”, poddając je kryminalnym nadużyciom seksualnym. Na podstawie ich wyników stwierdził, że człowiek jest istotą seksualną od urodzenia, dlatego nawet najmniejsze dzieci mają prawo do czerpania przyjemności ze swojej seksualności.
Podobne eksperymenty prowadził także niemiecki psycholog i zdeklarowany homoseksualista Helmut Kentler. Przez lata przy wsparciu niemieckich urzędników prowadził tzw. eksperyment Kentlera, który sprowadzał się do oddawania dzieci z domów dziecka pod opiekę ludziom skazywanym za przestępstwa seksualne. Wiele z tych dzieci było maltretowanych i wykorzystywanych seksualnie przez nowych opiekunów, a nawet samego Kentlera, co potwierdziła mieszkająca u niego osoba. Kentler twierdził, że „stosunki pederastyczne mogą bardzo pozytywnie wpływać na rozwój osobowości chłopca”.
Wspólnie obronimy polską edukację!
Podczas marszów aktywistów LGBT można usłyszeć okrzyki „wasze dzieci będą takie, jak my”.
Minister Nowacka ze wszystkich sił pomaga radykałom w dotarciu z ich szkodliwym przekazem do polskich szkół i naszych dzieci.
Obowiązkiem i odpowiedzialnością ekspertów, Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris jest skuteczne pokrzyżowanie planów lewicy. Ujawniamy zatem prawdę o wulgarnej edukacji seksualnej, obnażamy kłamstwa i manipulacje aktywistów LGBT, wskazujemy prawne argumenty przeciwko pomysłom minister Nowackiej oraz udzielamy pomocy konkretnym rodzicom, którzy chcą chronić swoje dzieci. (…)
Z wyrazami szacunku
mec. Jerzy Kwaśniewski
P.S. Znajdujemy się w środku wojny o polską edukację. Lewica nie ukrywa, że chce zniszczyć jej tożsamościowy, patriotyczny charakter, a w jego miejsce wprowadzić wulgarne, często wręcz perwersyjne treści. Jeśli radykałowie zwyciężą, młode pokolenie Polaków zostanie zdemoralizowane, co będziemy odczuwać przez lata. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że z pomocą ludzi takich jak Pan, którzy wyznają podstawowe wartości naszej cywilizacji, wspólnie zatrzymamy radykalne plany minister Nowackiej.
Od redakcji! Chcącym wesprzeć finansowo działania Ordo Iuris polecam stronę – zob. https://wspieram.ordoiuris.pl/.
To Pan ma dzieci w wieku szkolnym?
A co ma piernik do wiatraka?
Wychowanie dzieci to naturalne i chyba konstytucyjne prawo rodziców. Kimże Pan jest, żeby wiedzieć lepiej? Dlaczego Pan się nie zajmie problemem pedofilii wśród duchownych, w tym z naszego regionu? Jakie Pan ma wspomnienia z katechez w wieku szkolnym? Jakie traumy wynieśli z nich Pańscy rówieśnicy i rówieśniczki?
Dobrze, skoro już dyskutujemy, to błyskawicznie odpowiadam komentatorowi Ate:
1. Wychowanie dzieci to naturalne i konstytucyjne prawo rodziców. Obecna władza łamie to prawo mając wsparcie zadaniowanych mediów. Szkoła tylko pomaga rodzicom w wychowaniu. Minister bezczelnie oświadcza, że zniszczy niewinność dzieci „bez względu na to, co boli Ordo Iuris”, pomijając fakt, że o takich sprawach decydują rodzice. To jest propaganda: rodzice=kułacy, burżuje, podżegacze, spekulanci.
2. Problemem pedofilii wśród duchownych powinna zajmować się prokuratura. Czyny pedofilskie są przestępstwami. Taki problem istnieje w każdej grupie zawodowej (kłania się głośna sprawa ze Szczecina, jaki tam był zawód?), nie tylko wśród duchowieństwa. Części społeczeństwa skutecznie wmówiono, że „jak ksiądz, to ped…”, po to aby pozbawić ludzi autorytetów. Tysiąc razy już o tym mówiono, ale ludzie swoje.
3. Ja mam dobre wspomnienia z katechez, z tych w domu katechetycznym i tych w szkole. Dorosłe dzieci bez wsparcia emocjonalnego rodziców, bez ich przykładu wiary mogą mieć „traumy” z katechez tym bardziej, że teraz taka moda wśród 50-60 latków. Pretensje można mieć tylko do własnych rodziców, bo religia nigdy nie była obowiązkowa. Rodzice mogli nie zapisywać religię, ani nie uczestniczyć w życiu kościoła, nie wysyłać dziecka do spowiedzi, ani na msze święte.
Szanowny komentatorze „Woj11”. Dziękuję za szybką reakcję. Miałem komentatorowi „ate” odpowiedzieć na wpis z godziny 10:26, ale okazało się o 12:01, że komentator „ate” to kretyn. I zrezygnowałem z rozmowy z kretynem!
„Wychowanie dzieci to naturalne i chyba konstytucyjne prawo rodziców. Kimże Pan jest, żeby wiedzieć lepiej?” Kogo pytasz? Redaktora Rysiewicza, komentatora „wma” czy też mecenasa Kwiatkowskiego? A to „chyba konstytucyjne prawo rodziców” obecna władza pod przewodem skrajnej lewaczki Nowackiej realizuje tak jak „ona to prawo rozumie”.
Wspominam katechete mierzacego minispodniczki koleżanek w podstawowce oraz razy w głowę trzepaczką do dywanów. Usuniecie z lekcji religii (nie mylić z katecheza) koleżanki bez halki. Lekcje religii o „myślach nieczystych”. Nie zapomnę. Pan Rysiewicz propaguje „gender”. Wstyd, zapewne ma jakiś problem. Są dwie płcie i kropka. Natomiast prawdziwym problemem jest pedofilia katechetów.
„Pan Rysiewicz propaguje „gender””.
A komentator „dania” to kretyn!
Pamiętam bicie po udach i po głowie kablem wiązanym w supły – tak były traktowane koleżanki w podstawówce za minispódniczki. Redaktor propaguje „gender”. Co jest z Panem nie tak?
„Redaktor propaguje „gender””.
Jak widać komentator „ate” to też kretyn!
Dania (płeć nieznana ) to kretyn. Ate (płeć nieznana) to kretyn. Woj11 to nie kretyn. A redaktor chce profesjonalnego sprzeciwu wobec seksedukacji. Redaktor to nie kretyn.
” Pan Rysiewicz propaguje „gender””. Jeżeli tak piszesz to zgadzam się z pierwszym zdaniem Twojego wpisu: „Dania (płeć nieznana ) to kretyn.”
Redaktor broni cudze dzieci przed wulgarną seksedukacją. Nie jest kretynem. Ja też jestem Spartakus! (sorki – kretyn!). Seksedukowali mnie wulgarnie koledzy. A ksiądz katecheta kijem leszczynowym po głowie, dziewczynki po pośladkach. Obok salki katechetycznej.
29% Austriaków w wieku od 18 do 65 lat nie rozumie krótkiego, prostego tekstu napisanego po niemiecku, to informacja z miejscowego rządowego radia z 11 grudnia – i z tego portalu:
https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-powazny-problem-w-kraju-ue-co-trzeci-obywatel-funkcjonalnym-,nId,7873004
W naszym nieszczęśliwym kraju jest jeszcze gorzej, tutaj grubo ponad jedna trzecia publiczności nie rozumie krótkiego, prostego tekstu napisanego po polsku. Komentarze wrzucane pod tekstem nadesłanym przez mec. Jerzego Kwaśniewskiego (tekst może nie jest krótki, ale jest jasny i prosty – i dotyczy kwestii o fundamentalnym znaczeniu) pokazują, że funkcjonalny analfabetyzm, połączony z przewrotnością i oślim uporem, trzyma się mocno. Za przyczyną Nowackiej gigantów intelektu w rodzaju „ate”, „dania”, „carpinus” będzie jeszcze więcej.
Wiem -jestem kretynem
Czyli już po diagnozie?
https://wiadomosci.wp.pl/nowy-przedmiot-w-szkolach-wzbudza-potezne-kontrowersje-padla-data-7103081178237568a
Czytamy:
„Plan wprowadzenia edukacji zdrowotnej w polskich szkołach wywołał falę protestów. Do resortu edukacji wpłynęły tysiące skarg. Jak przekazał PAP prof. Zbigniew Izdebski, który koordynuje prace nad podstawą programową nowego przedmiotu, merytoryczne uwagi powinny zostać rozpatrzone do świąt Bożego Narodzenia”.
Kto będzie oceniał, które uwagi są „merytoryczne” (i zostaną „rozpatrzone”), a które nie są „merytoryczne” – i zostaną zignorowane i wyszydzone? Nietrudno zgadnąć, oceni to tenże Izdebski. Izdebski we własnej cielesnej powłoce – która wygląda tak:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Izdebski
Tenże Izdebski powiada, że „edukacja zdrowotna nie wchodzi w kompetencje rodziców do wychowywania swoich dzieci” i że „szkoła ma obowiązek przekazywania wiedzy i to jest konstytucyjne prawo dzieci do edukacji – do wiedzy opartej na badaniach i faktach naukowych”.
To jest ciekawy koncept: „szkoła ma obowiązek przekazywania wiedzy i to jest konstytucyjne prawo dzieci do edukacji”. Wynikałoby z tego, że szkoła ma obowiązek uczyć dzieci czytać i pisać – a przecież tego nie czyni, masowo produkuje funkcjonalnych analfabetów. Za to „zdrowia seksualnego” (cokolwiek by to miało oznaczać) nauczy każdego, nawet największego gamonia!
Uzupełnienie do tego, co napisałem powyżej.
Każdy ojciec i każda matka dziecka w wieku przedszkolnym i szkolnym powinien to uważnie przeczytać: „edukacja zdrowotna nie wchodzi w kompetencje rodziców do wychowywania swoich dzieci”. Tak powiada samozwaniec Izdebski. To jest bezczelność.
W sieci czytamy, że ten Izdebski w 2010 roku „jako jedyny polski naukowiec został współpracownikiem Naukowego Instytutu Kinsey’a do Badań nad Seksem, Płcią i Reprodukcją (Kinsey Institute for Research in Sex, Gender, and Reproduction)”. Kinsey (i jego „instytut”) – i wszystko jasne.