Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”.
xxx
Bobowski wizjoner (i dzielny budowniczy) znowu doznał wizji – w przycmentarnym „Miejskim Centrum Kultury” chce urządzić … saunę (?).
Zamiar ten objawił kilka dni temu na FB:
„Początkiem lutego bieżącego roku informowałem Państwa o podjęciu starań o utworzenie kręgielni w Bobowej. Wówczas rozważane były dwie lokalizacje. Po konsultacji z projektantem wybrana została lokalizacja w nowym Miejskim Centrum Kultury na poziomie -1.
Dodatkowo inne wolne pomieszczenia w MCK będą zagospodarowane na zainstalowanie m.in. saun oraz utworzenie punktu gastronomicznego.
Szczegóły przedstawione zostaną po wykonaniu koncepcji zagospodarowania wszystkich wolnych pomieszczeń”.
To już jest pełny odlot, trzeba przy tym przyznać, że wizje, które nawiedzają bobowskiego wizjonera są – jak wszystko u tego męża – „kompleksowe” (to jego ulubiony przymiotnik!). Jak już wiemy tenże mąż planuje przy pobliskim cmentarzu „wielofunkcyjny” parking, tzn. parking przeznaczony dla żałobników, dla osób odwiedzających cmentarz w dniu Wszystkich Świętych i w Dniu Zadusznym i dla pracowników i gości „Miejskiego Centrum Kultury”. W rezultacie taki jeden z drugim żałobnik jest w pełni obsłużony: bezpośrednio po pogrzebie zasiada na widowni – do wyboru ma film, teatralne przedstawienie, jakiś recital ew. koncert orkiestry (wz)dętej – potem przechodzi do kręgielni (bo ma być i kręgielnia), następnie relaksuje się w saunie, a gdy poczuje głód (co po wizycie w saunie jest oczywiste) posili się w „punkcie gastronomicznym”. Te wynalazki (tj. kręgielnia, sauna i „punkt gastronomiczny”) mają się podobno znaleźć w piwnicy pod widownią. Co te wynalazki mają (lub mogą mieć) wspólnego z kulturą – trudno zgadnąć, ale któż rozezna i pojmie głębię myśli (i zamysłów) bobowskiego wizjonera!
A teraz kilka zdań na poważnie. Gość utopił w tej przycmentarnej budzie 13,65 miliona złotych z gminnej kasy – sam nie wiedząc, do czego aż tak wielki obiekt ma służyć. Teraz kombinuje jak by tu w nim utopić kolejne miliony, wymyśla jakieś idiotyczne wynalazki (jak chce w piwnicy robić saunę, to może jeszcze zrobi tam basen?). Już teraz tak jest, że tej budy nie ma kto sprzątać i obsługiwać. Ta buda to jest skarbonka bez dna, utrzymanie tego obiektu to są koszty, za wszystko płaci i będzie płacił gminny podatnik – także ten, który do tej budy nigdy nie zajrzy. To, co się stało już się nie odstanie, ale tę spiralę absurdu należy bezwzględnie zatrzymać. Można to zrobić tylko w jeden sposób – odesłać wizjonera (i dzielnego budowniczego) na emeryturę.
Na tytułowym obrazku: wizjoner doznaje wizji (w piwnicy). Zdjęcia w tekście zostały zacytowane z profilu FB burmistrza Wacława Ligęzy.
wma
Rok w rok ,albo co roku,emitowany jest film „Kevin sam w domu” .
W MCK będą sauny a nie sauna! Jedna będzie dla pana W., druga dla pani A., trzecia dla pani M. a czwarta dla pani B. Jakiekolwiek skojarzenia z żyjącymi osobami są całkowicie przypadkowe i nieuprawnione!
Rzuciłem okiem na wyborczą ulotkę bobowskiego wizjonera. W „ofercie programowej” gość obiecuje różne cuda na kiju (w 33 punktach!), ale żadnej sauny – jako żywo – w tej „ofercie” nie ma. Nie ma też kręgielni. Znaczy: „oferta programowa” owego męża nie jest zbiorem zamkniętym, gość doznaje kolejnych wizji i tę „ofertę” co jakiś czas poszerza. Oprócz „oferty” jest liścik do wyborców, a w nim takie coś:
„Szanowni Wyborcy! (…) Proszę o zapoznanie się z moim programem na następną kadencję. Wiecie, że jestem człowiekiem poważnym i nie składam pustych obietnic, a to, do czego się zobowiążę, zrealizuję. Ludzie, których proponuję na radnych do Rady Miejskiej są gwarantem mojej skuteczności i realizacji mojego programu. (…) z wyrazami szacunku Wacław Ligęza”.
Dowcip polega na tym, że „ludzie”, którzy mieli być „gwarantem (…) realizacji (…) programu” zostali rozpędzeni przez „szanownych wyborców” na cztery wiatry (ostały się tylko trzy biedne dusze). W takich okolicznościach przyrody cały ten „program” staje się bezprzedmiotowy (i całe szczęście), a dalsze „kandydowanie” Wacława Ligęzy jest zwykłym zawracaniem głowy.
Czyli krótko mówiąc: won!?
Pani Ć. donosi z nieustającym entuzjazmem (i z wykrzyknikiem):
W Miejskim Centrum Kultury w Bobowej ma powstać kręgielnia i strefa relaksu!
https://gorlice24.pl/pl/19_wiadomosci-z-regionu/654_bobowa/23119_w-miejskim-centrum-kultury-w-bobowej-ma-powstac-kregielnia-i-strefa-relaksu.html
Czytamy:
„Wraz z otwarciem Miejskiego Centrum Kultury w Bobowej pojawił się pomysł, by to właśnie tam, pod salą teatralno-kinową, umieścić kręgielnię, a tuż obok strefę relaksu z prawdziwego zdarzenia, która będzie wyposażona m. in. w sauny. W obiekcie brakuje też punktu gastronomicznego, dlatego jego powstanie również umieszczono w planach na najbliższy czas”.
Pani Ć. – pewnie przez niedopatrzenie – nie napisała, w czyjej głowie „pojawił się pomysł”. Na szczęście mamy tytułowe zdjęcie, na którym tę głowę ładnie widać.
Dalej czytamy:
„Budowa Miejskiego Centrum Kultury w Bobowej pochłonęła 24 miliony złotych”.
Ten wynalazek – potrzebny w gminie jak psu piąta noga – pochłonął prawie 25 milionów złotych (dokładnie: 24 903 879 złotych i 93 grosze), bobowski wizjoner (i dzielny budowniczy) straszy, że utopi w tym wynalazku kolejne miliony. Pełny odlot!