Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”.
xxx
W gminie B. trwa seria „zebrań w sołectwach” (tak w „terminarzu”), po zebraniach w Wilczyskach i Jankowej – o czym pisałem tutaj
mamy Berdechów i Stróżną:
Co tam w Berdechowie? „Pan Burmistrz” (tak w protokole) z przejęciem opowiedział o swoich nieustających „sukcesach” (w postaci tzw. „inwestycji”), następnie
„Zapewnił o dalszej realizacji zadań inwestycyjnych na terenie (…) sołectwa, bowiem ma jeszcze sporo energii i sił, aby dalej pełnić funkcję Burmistrza Bobowej. Dla Niego praca to przyjemność, a dalekie wyjazdy służbowe [nawet do Włoch! – wma] nie stanowią żadnego problemu. Mimo wielu obowiązków znajduje czas na odpoczynek i realizację swoich pasji” [fragment protokołu, pisownia oryginalna, w szczególności wielkie litery – wma].
No i mamy dysonans poznawczy, na zebraniu w Jankowej pani przewodnicząca zwierzyła się publiczności, że u burmistrza „podziwia pracowitość 24 godz. na dobę”. A sam zainteresowany zeznaje, że jednak „znajduje czas na odpoczynek i realizację swoich pasji”! Pomimo tej niezgodności w zeznaniach
„Podziękowania złożył (…) na ręce Pani Przewodniczącej Rady Miejskiej Małgorzaty Molendowicz”.
A za co „Pan Burmistrz” złożył podziękowania? A „za ogrom sił włożonych w przygotowanie obrad sesji Rady Miejskiej oraz za dobrą i owocną współpracę przez ostanie lata”.
Po występie „Pana Burmistrza” (tak w protokole) nastąpił stand-up pani przewodniczącej. Pani przewodnicząca o mało nie rozpłynęła się w zachwytach na osobą i dokonaniami „Pana Burmistrza”, w protokole skrupulatnie zapisano, że nazwała go „lokomotywą, która prze do przodu” (coś jak „parowóz dziejów”?). Coś mi się zdaje, że pani przewodnicząca trochę przesadziła z tym porównaniem, lokomotywa ma to do siebie, że jak „prze do przodu” to od czasu do czasu kogoś po drodze rozjedzie. Pani przewodnicząca – zapewne w sposób niezamierzony – ujawniła modus operandi gminnej rady:
„Radę Miejską określiła jako „zgodną radę”, gdyż radni nie przeciwstawiali się inwestycjom oraz wspierali wszelkie inicjatywy”.
To jest to samo, co swego czasu ujawnił był przewodniczący komisji budżetu i finansów:
„Radny Pan Ryszard Forczek dodał, że radni są w komfortowej sytuacji bo często jeszcze nie zdążą pomyśleć, a Pan Burmistrz przedstawia już gotowe pomysły” (protokół sesji rady gminy z 30 grudnia 2019 roku, dostępny w BIP gminy B., pisownia oryginalna).
Co to oznacza? A to, że organ uchwałodawczy gminy został całkowicie zdominowany i spacyfikowany przez organa wykonawczy (co niekoniecznie odpowiada zamysłom ustawodawcy).
Krótkie rytualne podziękowania „za dobrą współpracę z Radą Miejską oraz Panem Burmistrzem” złożyła radna Magiera, tym razem nie śpiewała „Panu Burmistrzowi” piosenek o „szczęściu” – jak to bywało w przeszłości.
Następnie dziesięcioro mieszkańców sołectwa wystąpiło do „Pana Burmistrza” z różnymi suplikami – a ten łaskawie nakłonił ucha.
Po mieszkańcach sołectwa wystąpiło trzech radnych powiatowych (zarazem kandydatów w nadchodzących wyborach) – każdy powiedział co tam uznał za stosowne.
W protokole czytamy:
„Następnie głos zabrała Pani Dorota Popiela, która przedstawiła swoją kandydaturę na Burmistrza Bobowej. (…) Podkreśliła, że jako kandydatka docenia i nie krytykuje tego, co już zostało zrobione. Swoją energię i doświadczenie chce wykorzystać w kontynuacji tego, co już jest”.
No cóż, jeśli kandydatka nie kwestionuje niczego, „co już zostało zrobione” to jest jej wybór. Ten wybór oznacza m. in. to, że nie kwestionuje wynalazku pod tytułem „SAG” w Siedliskach i nie widzi niczego złego w tym, że gmina (czyli gminny podatnik) będzie musiała zwrócić dofinansowanie do tej „strefy” – a to jest ładnych kilka milionów.
„Następnie swoją kandydaturę na Burmistrza Bobowej zaprezentował Pan ” – tak to wygląda w okazanym protokole.
„Głos zabrał ponownie Pan Burmistrz” – podzielił się z publicznością wspomnieniami z młodych lat, po czym nastąpiło coś w rodzaju polemiki z owym Panem bez nazwiska. Pan bez nazwiska „ponownie zabrał głos”, „na co Pan Burmistrz odpowiedział, że trzeba się uodpornić na krytykę”.
To tyle nt. Berdechowa. Teraz Stróżna.
Początek standardowy, „Pan Burmistrz” (tak w protokole) z przejęciem opowiada o swoich nieustających „sukcesach” (w postaci tzw. „inwestycji”) – a potem niespodzianka. W protokole nie zapisano zachwytów i podziękowań pani przewodniczącej (nie było takowych?) od razu nastąpiły „sprawy bieżące”. Powstał jakiś obywatel i wypalił (tak to zapisano w protokole, pisownia oryginalna):
„Pan Burmistrz się już napracował i należy się Panu podziękowanie i odpoczynek, bo kieruje Pan Burmistrz Urzędem już 22 lata” [nie da się ukryć, że „Pan Burmistrz” ma już ustawowy wiek emerytalny – wma].
Owego obywatela „martwią (…) stosunki międzyludzkie” w urzędzie gminy, obywatel proponuje „Panu Burmistrzowi” prywatną rozmowę (?). Pomimo tej propozycji panowie sobie jednak na zebraniu porozmawiali – i o „stosunkach międzyludzkich”, i o „poborach”. „Pan Burmistrz” miał przy tym oświadczyć:
„jestem szefem – Burmistrzem wymagającym” [tak zapisano w protokole – wma]
– po czym sam sobie zaprzeczył:
„Nikt nie poniósł żadnych odpowiedzialności za popełnione błędy”.
Na to wszystko powstał jakiś inny obywatel, ten „zwrócił się do Pana Burmistrza poprosił, żeby przerwać tę dyskusję i zająć się sprawami wiejskimi” – „Pan Burmistrz” uczynił tej suplice zadość.
Po dłuższej przerwie uaktywniła się pani przewodnicząca i
„Poinformowała, że cała Rada Miejska [jeszcze by nie! – wma] była za podniesieniem zarobków dla Pana Burmistrz [tak w protokole – wma] i że powinno się nawet więcej dać za Jego pracę dla naszej Gminy, ponieważ to co robi jest bezcenne” – dzień bez wazeliny jest dla pani przewodniczącej dniem straconym.
Następnie przemówiło trzech radnych powiatowych i dwoje kandydatów na burmistrza, konkurentów obecnego „gospodarza” (kandydatce pozostawiono w protokole nazwisko, kandydat został dokładnie „wygumkowany”).
Na koniec
„Pan Burmistrz zapewnił, że posiada jeszcze bardzo dużo energii, determinacji i skutecznie będzie dążył do wyznaczonych celów dzięki doświadczeniu jako samorządowiec”.
No i to by było (na razie) na tyle.
wma
Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało wykonane podczas zebrania w Stróżnej (źródło – https://www.facebook.com/BurmistrzBobowej/).
Taka ciekawostka. Na tym portalu kilka razy pisałem, że nadzór inwestorski nad robotami budowlanymi zlecanymi przez gminę jest fikcją (a to, co pisałem było w całości oparte na dokumentach). Bobowski wizjoner nigdy temu nie zaprzeczał – a teraz to niechcący wprost potwierdził. W polemice z pewnym obywatelem ze Stróżnej wypalił w emocjach:
„Nie podpisywałem protokołów odbiorów inwestycji, jeżeli pracownik referatu inwestycji przygotował odbiór inwestycji a robota była wykonana niewłaściwie, to żądałem doprowadzić budynek czy pomieszczenie do takiego stanu, żeby publiczne pieniądze były wydatkowane w sposób właściwy i to się niektórym nie podobało. I jeżeli byłby Pan na moim miejscu i np. zorientowałby się Pan, że ktoś, kto pełni jakąś funkcję kierowniczą ukrywa pewne rzeczy związane z realizacją inwestycji albo inaczej dubluje pewne rzeczy, które są wykonane, a trzeba by za to zapłacić to zareagowałby Pan odpowiednio”.
Skądinąd wiadomo, że takie dictum
„Nie podpisywałem protokołów odbiorów inwestycji, jeżeli (…) robota była wykonana niewłaściwie, to żądałem doprowadzić budynek czy pomieszczenie do takiego stanu, żeby publiczne pieniądze były wydatkowane w sposób właściwy (…)”
to są czcze przechwałki bobowskiego wizjonera. Na budowie „Miejskiego Centrum Kultury” gość podpisał 14 grudnia 2023 roku protokół „odbioru końcowego/ostatecznego” obiektu pomimo tego, że zamówione roboty nie były zakończone, a w obiekcie opisano (w „odrębnej notatce”) liczne „usterki”. Psotę tę uczynił po to, żeby wykonawca mógł wystawić fakturę przed końcem roku 2023, opisałem to tutaj:
https://gorliceiokolice.eu/2023/12/protokol-odbioru-koncowego-ostatecznego
https://gorliceiokolice.eu/2023/12/14-grudnia-2023-roku-i-odrebna-notatka
” … ponieważ to co robi jest bezcenne.. „. Czy ta kobieta siebie słyszy? „Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu …”. Można popierać, można być za, ale trochę szacunku dla siebie też by się przydało.