Ostatnie „zebranie w sołectwie” – cd.

Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”.

xxx

Mamy protokoły zebrań z Sędziszowej i z Siedlisk:

Protokół z zebrania sołectwa Sędziszowa

Protokół z zebrania sołectwa Siedliska

Nie będę omawiał (a tym bardziej rozkładał na czynniki pierwsze) protokołu z Sędziszowej, jeśli jest jakiś chętny do tej czynności, to niech to uczyni.

Co innego zebranie w Siedliskach. O tym zebraniu opowiedziałem tutaj:

https://gorliceiokolice.eu/2024/03/ostatnie-zebranie-w-solectwie

– a teraz kilka słów nt. tego, co zapisano w protokole. Protokolantem był młody człowiek, co widać na zdjęciach. 24 ostatnie zdjęcia opublikowane tutaj

https://naszabobowa.pl/zebrania-w-solectwach-gminy-bobowa-2024-rok/177337

to są zdjęcia z Siedlisk.

Młody człowiek zaczął tak:

„Zebranie wiejskie w Sołectwie Siedliska otworzył Pan Zdzisław Górka – Sołtys Siedlisk, który przywitał zgromadzonych mieszkańców oraz przybyłych gości.

Uczestnicy zebrania:

(…)

10) Mieszkańcy Sołectwa Bobowa w liczbie 58 wg listy obecności”.

No cóż, aller Anfang ist schwer.

Co się tyczy tego, co ja na tym zebraniu powiedziałem – a powiedziałem coś takiego:

Nie ma obawy, ja nigdzie nie kandyduję, powiem krótko, bo szkoda niedzielnego popołudnia. Mam krótkie pytanie: kto wymyślił „strefę aktywności gospodarczej” w Siedliskach [po tym pytaniu zapadła cisza, więc pytanie powtórzyłem, pan burmistrz po dłuższej chwili wydukał: „no ja zaproponowałem” – wma].

W tej „strefie” utopionych zostało 1 169 000 złotych z gminnej kasy, czyli z kieszeni gminnego podatnika, do tego 3 171 000 złotych dofinansowania z RPO. To dofinansowanie trzeba będzie teraz zwrócić, do tego z odsetkami od grudnia 2019 roku – a to z tego powodu, że do końca 2024 roku nie zostaną osiągnięte zakładane „wskaźniki rezultatu”. W sumie ta „strefa” może kosztować gminnego podatnika nawet 5 000 000 złotych – to są pieniądze wyrzucone w błoto.

Druga sprawa: „miejskie centrum kultury”. Ten obiekt miał kosztować 17 700 000 złotych, w tym 7 200 000 złotych z gminnej kasy. W zestawieniu, które dostarczono do mieszkańców gminy pocztą podano teraz kwotę 24 900 000 złotych, w tym 13 650 000 złotych z gminnej kasy, czyli z kieszeni gminnego podatnika. To jest prawie dwa razy tyle, ile kwota pierwotna. To są zmarnowane pieniądze, pieniądze wydane na obiekt, który jest zbędny, wszystkie te imprezy, które tam się mają odbywać można zorganizować w obiektach i miejscach, które już w gminie istnieją.

Wszyscy tak się martwią o pana burmistrza, że tak ciężko pracuje. Jest proste rozwiązanie. Wiek emerytalny w Polsce to 65 lat, pan burmistrz już te lata ma.

Panie burmistrz, idź pan spokojnie na emeryturę, nic się pan nie bój, nie będziesz pan głodny, emerytura będzie tłusta. Nie rób pan z urzędu i rady klubu seniora – i nie czekaj pan, aż inni pana z urzędu wyprowadzą.

Protokolant (młody człowiek) opisał to tak:

„Następnie głos zabrał Pan (…), zapytał kto wymyślił strefę aktywności gospodarczej w Siedliskach? Stwierdził, że inwestycja ta, to pieniądze wyrzucone w błoto, bo trzeba będzie zwrócić dofinansowanie otrzymane na utworzenie tej strefy. Następnie wyraził swoją opinię na temat Miejskiego Centrum Kultury w Bobowej stwierdzając, że pieniądze wydane na ten obiekt są zmarnowane, ponieważ jest zbędny, wszystkie imprezy, które tam się mają odbywać można zorganizować w obiektach i miejscach, które już w gminie istnieją. Na koniec zwrócił się do Pana Burmistrza, że nie powinien już kandydować, ponieważ osiągnął wiek emerytalny”.

Jak widać protokolant (młody człowiek) nie napisał kto wymyślił „strefę aktywności gospodarczej” w Siedliskach i starannie pominął konkretne kwoty z gminnej kasy (czyli z kieszeni gminnego podatnika), które zostały utopione w tejże „strefie” i w „miejskim centrum kultury”.

Nie będę już tutaj przepisywał i komentował tego fragmentu protokołu, w którym młody człowiek  opisał bełkotliwą tyradę jaką pod moim adresem wygłosił „Pan Burmistrz”, szkoda mi czasu. Młody człowiek nie napisał też, że nie pozwolono mi odpowiedzieć na te opowieści „Pana Burmistrza” (opowieści nie na temat) i na bezczelne personalne wycieczki pod moim adresem.

No i to by było na tyle w kwestii „zebrań w sołectwach”, czyli przedwyborczych wieców bobowskiego wizjonera (z symbolicznym udziałem pozostałych kandydatów na burmistrza). Kampania wyborcza toczy się dalej, wizjoner jest bardzo aktywny, wymyśla coraz to nowe eventy – widać, że trudno mu się rozstać z wójtowskim/burmistrzowskim stolcem.

wma

(Odwiedzono 308 razy, 1 wizyt dzisiaj)

2 przemyślenia na temat "Ostatnie „zebranie w sołectwie” – cd."

  1. Szanowny Panie Redaktorze, Szanowni Czytelnicy. Wysłuchałem dzisiaj w Trendy Radio życzeń wielkanocnych wielu Bardzo Ważnych Osób, w tym burmistrza Wacława Ligęzy. Ponieważ jest on bohaterem strony Bobowa Od Nowa, stał się dla mnie, jako stałego czytelnika swoistym idolem. Dysonans tej sytuacji polega na tym, że ja go nigdy bezpośrednio ani nie widziałem, ani nie słyszałem. Uderzył mnie jednak jego głos: młody, aktorski, mocny. Wybijał się ponad inne głosy. Mam wątpliwości, czy to burmistrz, czy to lektor. Może ktoś lepiej zorientowany wyjaśni jak jest? Jeżeli to był sam burmistrz, to gratuluję mieszkańcom gminy, bo w takim razie burmistrz nie tylko prezentuje się niezwykle okazale, ale i jak brzmi. Dobre i to. Nie dziwicie się, że mieszkańcy są zauroczeni „słowiczymi wdziękami w mężczyzny głosie”, to jest zupełnie ludzkie.

    No dobrze, to była czysta złośliwość. A tak poważnie, żeby szukać a naszym życiu rzeczy dobrych, to powiem, że ci ważniacy z radia przynajmniej nie życzyli jajka i dyngusa, ale potrafili odwołać się do prostego faktu, że święta są religijne. Nie wszyscy tak potrafią, bo nawet w naszych pobożnych Gorlicach widzę bannery odwołujące się wyłącznie do „smacznego jajka”, „mokrego dyngusa”, etc. Jakoś nie bardzo mam ochotę wchodzić do sklepu przed którym wiszą takie kpiny.

    1. No cóż, tak się złożyło, że apogeum kampanii wyborczej przypadło na Wielki Tydzień i na kilka dni po Wielkanocy. Nie dziwi zatem fakt, że różni „gospodarze” krzątają się gorliwie i uwijają koło następnej kadencji (200 tysięcy rocznie z gminnej kasy piechotą nie chodzi!). Słowiczych wdzięków w mężczyzny głosie (a tu i tam w niewiast głosie) nie brakuje.

      Co się tyczy bobowskiego „gospodarza”. Ów mąż potrafi słodko przemawiać, ale nie brakuje w gminie i takich, którzy na własne uszy słyszeli trochę inne tony.

      Co się tyczy „zauroczenia”. Najbardziej zauroczone (i „szczęśliwe”) są panie radne podgarnięte do kupki w „KWW Wacława Ligęzy” (dawniej „KWW Przyszłość”) – a pani przewodnicząca już wprost nie znajduje słów, żeby opisać swoje doznania (vide: protokoły ostatnich „zebrań w sołectwach”).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *