KAMELEON Z GORLIC

Od redakcji! Autorem artykułu jest Alicja Nowak, radna Rady Miasta Gorlice – zob.https://www.gorlice.pl/pl/409/0/rada-miasta-gorlice.html i https://gorliceiokolice.eu/category/blogi/alicja-nowak/.

xxx

Tusk ma wokół siebie wielu gamoni, ale sam takim gamoniem zupełnie nie jest …” powiedział prezes PiS na październikowej konwencji w Katowicach. – Skąd taki wniosek? – Z niektórymi kandydatami Koalicji Obywatelskiej miał widać bezpośredni kontakt i to pozwoliło mu na sformułowanie tego typu opinii.

Kandydat Witold Kochan – kariera

Mój sprzeciw budzi kandydat Witold Kochan. Nie sprawdził się w  żadnej z ról, w których przez lata go obsadzano. Pozornie dobry wizerunek, szybko zmieniała prawdziwa twarz człowieka, który nigdzie miejsca dłużej nie zagrzał. Możliwe, że tacy jak on stali się inspiracją dla wyżej cytowanej wypowiedzi Tuska, tym bardziej, że  gdy ten przed laty objął urząd premiera, szybko odwołał Kochana z funkcji wojewody małopolskiego, którą gorliczanin piastował niecały rok z rekomendacji macierzystej wówczas partii, którą było Prawo i Sprawiedliwość, o czym większość już nie pamięta, a sam kandydat się tym nie chwali. Degradacja, której doświadczył, zmieniła też jego poglądy, zrobił woltę i znalazł  się w Platformie Obywatelskiej, wymazując ze swojej biografii karierę w obecnie rządzącej partii.

Droga zawodowa i polityczna obecnego kandydata KO obfitowała w ostre zakręty. Socjolog z wykształcenia chwilę rządził w gorlickim biurze pracy, stamtąd przesiadł się na fotel dyrektora Gorlickiego Ośrodka Wsparcia Przedsiębiorczości, później był sejmik małopolski, następie Rada Powiatu Gorlickiego, pełnił funkcję starosty, krótko wojewody, posła, burmistrza ostatnio znów jest radnym w powiecie. Niektóre funkcje się dublowały, inne zmieniały. Łatwiej powiedzieć kim nie był, niż gdzie zasiadał.

Likwidacja gorlickiego dworca

Rok 2007 to czas sukcesu. Uzyskał mandat poselski, ku radości wielu gorliczan, którzy z tą nominacją wiązali wielkie nadzieje. Nasz człowiek w parlamencie zapowiadał pozytywne zmiany dla Gorlic i okolic. – Co dobrego zrobił  z tymi nadziejami? – Nic mi na ten temat nie wiadomo. Wiem natomiast, że w kwietniu 2009 roku nasz reprezentant, w interesie niewielkiej grupki, wystąpił z zapytaniem poselskim o możliwość zlikwidowania gorlickiego dworca, a konkretnie likwidacji linii kolejowej, by w jej miejscu zbudować drogę łączącą mieszczącą się w Gliniku komendę policji z gorlicką prokuraturą. Szczęśliwie dla gorliczan ówczesna podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury się nie zgodziła, wskazując, że uderzy to w interes miasta i jego mieszkańców. Odpowiedziała:

„   Linia kolejowa nr 110 Gorlice Zagórzany – Gorlice jest linią czynną i nie jest przewidziana do likwidacji. Obecnie jest na niej prowadzony ruch pociągów towarowych w dni robocze oraz okresowy ruch pociągów pasażerskich.[…]    W związku z powyższym Zarząd PKP SA nie widzi przeszkód, by miasto i gmina Gorlice w porozumieniu z licencjonowanym przewoźnikiem kolejowym uruchomiły kolejowe połączenia lokalne w dogodnych godzinach dla przejazdu podróżnych do pracy i szkół. Biorąc pod uwagę uwarunkowania lokalne, można założyć, że przewozy takie będą miały wysoki procent frekwencji podróżnych. Dodatkowym atutem jest położenie stacji Gorlice prawie w centrum miasta, co znacznie ułatwia podróżnym przemieszczanie się w obrębie miasta”.

Likwidacja targowiska przy Ogrodowej

Kolejnym rozczarowaniem, jakie zafundował poseł Kochan swoim wyborcom miało miejsce w 2010 roku. Wówczas złożył mandat poselski i stanął do wyścigu o fotel burmistrza. Wygrał. O ile w parlamencie nie mógł wiele zaszkodzić, bo pływał na dnie sejmowego akwarium, tak  w Gorlicach miał pole do popisu. Ledwo zaczął rządzić pozbawił pracy handlowców utrzymujących swoje rodziny z pracy na targowisku przy dawnym „Juhasie”, a następnie sprzedał ten teren za bezcen, chociaż był to czas, gdy inne samorządy korzystały z dużej dotacji europejskiej, której celem było wsparcie lokalnego handlu i usług. Z programu „Mój rynek” skorzystało m.in.: Zakopane, Tarnów, Sopot i wiele innych miast, ale nie Gorlice, które idealnie wpisywały się w ten unijny projekt. Miliony złotych na budowę targowiska miejskiego przy „Juhasie”, czy też w innej miejskiej lokalizacji, były w zasięgu ręki. Z jakiegoś powodu nie skorzystano z tej okazji. Teren przy Ogrodowej sprzedano prywatnemu inwestorowi za około osiemset pięćdziesiąt tysięcy, ze spłatą rozłożoną na 40 lat. Alibi tej transakcji dali związani z nim koalicją radni, którzy nie spodziewali się, że tak atrakcyjny teren zostanie zbyty za cenę  dwóch domów, spłacanych przez dziesiątki lat. Nie trzeba było długo czekać, nowy właściciel zbył teren z zyskiem kolejnemu chętnemu i mamy teraz „Galerię Gorlicką”. No cóż, też są jakieś miejsca pracy i pieniądze z dzierżawy gruntu.

Pierwszy „Budżet Obywatelski”, czyli ważne kto liczy głosy

W 2013 roku burmistrz Kochan wprowadził budżet obywatelski. Po raz pierwszy mieszkańcy mieli zdecydować, jaka inwestycja jest dla nich ważna. Do wydania było pięćset tysięcy złotych. Ustalono zasady, regulaminy, terminy. Ostatecznie wszystkie warunki złamano. Budowa boiska przy ul. Wrońskich, której jednym z gorących orędowników był radny Krzysztof Wroński – zbieżność zapewne przypadkowa – pochłonęła koszty znacznie przekraczające te planowane i dalej je generuje, chociaż nie przynosi korzyści. Jak znam życie, KOMUŚ jednak pożytek przyniósł. – Komu? –Nie chciała tego wiedzieć gorlicka prokuratura, do której złożyłam zawiadomienie podejrzenia popełnienia przestępstwa działania na szkodę interesu publicznego, złamanie regulaminu przez Burmistrza Miasta Gorlice Witolda Kochana, pełniącego, zgodnie z własnym zarządzeniem funkcję przewodniczącego zespołu do spraw budżetu obywatelskiego na rok 2014, Zawiadomienie zostało odrzucone, chociaż zarzuty były zasadne.

Tak więc maksyma Józefa Stalina: „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” znalazła w Gorlicach potwierdzenie.

Nie zdziwiło mnie więc, kiedy były burmistrz protestował pod budynkiem sądu rejonowego w obronie tych, którzy nie dopuścili, by Temida przejrzała na oczy.

„Nie każde ręce są tak dobre, jak o tym mówią”

Nie wymienię tu wszystkich argumentów, które usprawiedliwiłyby moją niechęć do gorlickiego kandydata z list Koalicji Obywatelskiej. Nie mam zamiaru z tego przypadku robić doktoratu. Wspomnę aferę, którą rozpatrywał gorlicki sąd, a dotyczyła „zniknięcia” przed kolejnymi wyborami samorządowymi, banneru przedstawiającego Witolda Kochana, uczepionych jego nóg popleczników, którzy chcieli wraz z nim dostać się do  ratusza, którego sylwetki na grafice nie zabrakło. A może to byli przeciwnicy kandydata, którzy do tego nie chcieli dopuścić. No cóż, to już kwestia interpretacji. Zainteresowanemu tego typu wizerunek nie przypadł do gustu. Zniknięcie banneru przypisywano jego ludziom. Pisała o tym Marzena Gajda w „Echu Gorlic”. Kochan pozwał redaktorkę w trybie wyborczym. Nic nie wskórał. Trudno się dziwić. Na wokandę nie trafił pozew przeciwko zleceniodawcy karykatury i wiele mówiącego hasła dotyczącego niezbyt czystych rąk. No cóż, ja wiem swoje, autor hasła i wizerunku ubiegającego się o reelekcję kandydata widocznie wiedział jeszcze więcej.

Tak się składa, że  Burmistrz i jednocześnie aktywista Gorlickiej Strefy Ekonomicznej mi pogroził paluchem Temidy.  Publicznie wskazałam na kolizję prawną, której był bohaterem, a już pismo do sądu było gotowe. Poszło, o ustawę, która zabrania samorządowcom zarządzania  mieniem komunalnym, w tym przypadku taka sytuacja miała miejsce. Pozew otrzymałam. Na wokandę nie trafił. – Rozmyślił się? – Nie, ale co z tego, że miałam rację, ktoś inny miał układy, a jak wiadomo: na układy nie ma rady. Identyczna sytuacja dotyczyła wówczas dwójki radnych Marioli Migdar i Krzysztofa Wrońskiego. Oboje z kolizji prawnej wyszli obronną ręką. Dwa razy sympatyzujący z PO Wojewoda Małopolski Jerzy Miller wzywał Radę Miasta Gorlice do wygaszenia mandatu radnej, za trzecim się rozmyślił. Do trzech razy sztuka i tak było w tym przypadku. Z radnym Krzysztofem Wrońskim w sposób mistrzowski. Ponad dwa lata prawnicy wojewody zastanawiali się, czy radny pełniąc jednocześnie funkcję skarbnika w Gorlickim Stowarzyszeniu Wspierania Przedsiębiorczości łamie prawo, czy nie. Jak się wreszcie douczyli, przyszło pismo, że jednak mandat należy wygasić i na ostatniej sesji w kadencji wygaszono, by po kolejnych wyborach lokalna koalicja uhonorowała go funkcją przewodniczącego Rady Miasta Gorlice. – Jak stąd nauka? – Ano taka, że „Kruk krukowi oka nie wykole” – dodam – obojętnie w jakim działa kole, czytaj: partii.

Od zera do milionera

W każdej partii, niezależnie od poglądów politycznych znajdują się „gamonie”, jak to stwierdził Kaczyński, bo w brew temu, co kiedyś deklarował, nie da się ukryć, że do polityki idą po kasę, która w połączeniu z władzą rodzi takie sytuacje, jak wyżej opisane.  Wszem i wobec bowiem wiadomo, że „Kasia i Władzia” mają magiczną moc. – Wiem, głupi żart zamiast poważnej puenty, ale o taką trudno, patrząc na tzw. przedstawicieli narodu, którzy w znacznej mierze naród mają w głębokim poważaniu. Można powiedzieć, że sejm to miejsce, w którym realizuje się amerykański sen: „Od zera do milionera”

Tak więc wiem, na kogo nie będę głosować. Biję się jednak z myślami, na kogo swój głos oddać. Zwykle, gdy nadchodzi czas wyborów parlamentarnych, głosuję  przeciw komuś. Raz tylko głosowałam za kimś. W 2005 roku wydawało się, że koalicja PO-PiS naprawdę zrobi coś dobrego. I zrobiła, zamiast burzenia murów, wywołała wojnę polsko – polską. Ten stan trwa.

Alicja Nowak

Od redakcji! Witold Kochan jest bohaterem wielu artykułów opublikowanych w czasopiśmie BOBOWAODNOWA / www.bobowaodnowa.eu – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/witold-kochan/.

(Odwiedzono 477 razy, 1 wizyt dzisiaj)

4 przemyślenia na temat "KAMELEON Z GORLIC"

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *