Wycieczka do Włoch – jeszcze raz

Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”!

xxx

Tekst niniejszy to jest ciąg dalszy tego, co napisałem tutaj:

https://gorliceiokolice.eu/2023/05/trebacz-z-bobowej/

https://gorliceiokolice.eu/2023/06/wycieczka-do-wloch/

Poprzednie dwa teksty napisałem w oparciu o to, co wrzucił do sieci Wojciech Molendowicz – i o to, co 1 czerwca 2023 roku na sesji rady gminy opowiedział bobowski „gospodarz”.

Po dłuższych staraniach udało się uzyskać dostęp do jakiejś części dokumentów dotyczących wyjazdu bobowskiej „delegacji” do Włoch, wyjazdu owianego – jak dotąd – nieprzeniknioną mgłą urzędowej tajemnicy. Na podstawie tych dokumentów – w szczególności korespondencji pomiędzy bobowskim „gospodarzem” a ambasadą RP w Rzymie – można już spróbować odpowiedzieć na cztery pytania:

1) skąd się wziął pomysł tego wyjazdu,

2) jaki był deklarowany cel tego wyjazdu,

3) jaki był formalny charakter tego wyjazdu (czy to był wyjazd służbowy, czy prywatna wycieczka),

4) w jaki sposób wycieczkowicze komunikowali się z otoczeniem,

– a także na pytanie (ogólnej natury) co z tego całego zamieszania wynika.

Pomysł wyjazdu do słonecznej Italii pochodzi oczywiście od bobowskiego „gospodarza” (bobowski „gospodarz” to prawdziwa kopalnia genialnych pomysłów, co wywołuje nieustający podziw i entuzjazm państwa radnych). Pomysł ten ujawnił w rozmowie z Anną Marią Anders, ambasador RP w Rzymie, to wiekopomne wydarzenie miało miejsce 15 września zeszłego roku w Starym Sączu:

http://naszabobowa.pl/burmistrz-bobowej-na-prezentacji-ksiazki-pod-tytulem-moja-droga-z-sadecczyzny-po-uzbekistan/136546

30 marca 2023 roku ambasador RP w Rzymie pisze do „gospodarza” w te słowa:

„Miło wspominam ubiegłoroczne spotkanie z Panem w Starym Sączu i przekazane wówczas informacje o woli uczczenia pamięci wyjątkowego mieszkańca Bobowej Emila Czecha (…)”.

List Ambasador Anny Marii Anders

Mamy zatem pierwszy deklarowany powód wyjazdu do Włoch: wolę uczczenia wyjątkowego mieszkańca Bobowej Emila Czecha. W liście pojawia się i drugi powód, ambasador RP w Rzymie pisze:

„Pragnę ponadto nadmienić, że miasto Capodimonte (…) zaprasza w dniu 11.05. br. na spotkanie władz z delegacją z Bobowej oraz przedstawicielkami koła rękodzieła z Bobowej i Capodimonte w celu podjęcia rozmów, mających na celu doprowadzenie do zbliźniaczenia się obu miejscowości”.

Znaczy: celem wyjazdu miały być rozmowy, a celem rozmów „zbliźniaczenie” (?) B. z C. (czy – jak kto woli – C. z B.) Nie bardzo wiadomo, na czym konkretnie miałoby polegać owo „zbliźniaczenie” (język polski nie zna takiego określenia) i jakie z tego „zbliźniaczenia” miałyby wyniknąć korzyści (materialne, czy niematerialne) dla gminy (i „miasta”) B.

Wyjazd doszedł ostatecznie do skutku w maju 2023 roku, to były cztery dni: środa, czwartek, piątek i sobota – od 10 do 13 maja. A jaki był charakter tego wyjazdu (pod względem formalnym, prawnym), czy to był służbowy wyjazd (delegacja) pracowników urzędu gminy (z przybranymi do towarzystwa osobami prywatnymi), czy prywatna wycieczka? Jeśli to był wyjazd służbowy (innymi słowy: podczas tego wyjazdu pracownicy urzędu gminy byli w pracy), to koszty tego wyjazdu powinien był pokryć pracodawca (co ostatecznie oznacza gminnego podatnika). Jeśli to była prywatna wycieczka (pracownicy nie świadczyli w tym czasie pracy na rzecz wspólnoty samorządowej, np. byli na urlopie), to wszystkie koszty powinni byli pokryć sami wycieczkowicze. Wycieczkowiczka (zarazem sekretarz gminy) Zdzisława Iwaniec pisze, że „przelot delegacji na trasie Rzym-Katowice finansowała osoba prawna tj. Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa” – co oznacza po prostu gminnego podatnika – a „pozostałe koszty zostały sfinansowane przez członków delegacji ze środków prywatnych”.

Odpowiedź

A co się kryje pod tymi „pozostałymi kosztami”? Przejazdy w Polsce i we Włoszech? Noclegi? Jadło i napitek (zgaduję, że wycieczkowicze przez te cztery dni nie pościli)? Jeśli to był wyjazd służbowy, to pracownikom urzędu gminy stała się krzywda, przejazdy w Polsce i we Włoszech, noclegi, jadło i napitek powinien im opłacić pracodawca. Jeśli to była prywatna wycieczka, to dlaczego i na jakiej prawnej podstawie „przelot (…) na trasie Rzym-Katowice finansowała osoba prawna tj. Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa” – czyli gminny podatnik?

Jeśli „pozostałe koszty” pokrywali z własnej kieszeni wycieczkowicze, to jak to się odbywało w praktyce? W mailu z 24 kwietnia 2023 roku (czyli przed wyjazdem – a raczej wylotem – do Włoch) bobowski „gospodarz” tak pisze do Anny Kurdziel, radcy ambasady RP w Rzymie:

„Jeśli chodzi o sposób przemieszczania to zarówno na przejazd na Monte Cassino, jak i do Capodimonte mamy zamówiony autobus”.

To jest odpowiedź na maila z 21 kwietnia 2023 roku od tejże Anny Kurdziel, radcy ambasady RP w Rzymie, w tymże mailu czytamy:

„Szczegóły wizyty w Capodimonte zależą od decyzji delegacji z Bobowej (…) Proszę o przedstawienie Państwa propozycji i możliwości logistycznych w dotarciu na miejsce. Z Rzymu to ok. 1,5 godz. jazdy samochodem (125 km)”.

Z tego, co 21 lipca napisała wycieczkowiczka (zarazem sekretarz gminy) Zdzisława Iwaniec (pismo nr ROiSO.1431.22.2023) wynikałoby, że ten „zamówiony autobus” opłacili „ze środków prywatnych” wycieczkowicze. Znaczy co? Zrobili zrzutkę do kapelusza? A kiedy? Jeszcze w Polsce, czy już we Włoszech? Zrzutkę zrobili w jakiej walucie? W złotych, czy w „ojro”? Ile wypadło na łebka? A może nie zrzucali się po równo, tylko według możliwości, tzn. bogatsi wrzucali więcej, biedniejsi mniej? Autobus został opłacony z góry, czy po fakcie? Wycieczkowicze dostali od przewoźnika jakiś kwit/paragon/fakturę?

A teraz coś nt. wyprawy z Rzymu do Capodimonte „w celu podjęcia rozmów, mających na celu doprowadzenie do zbliźniaczenia się obu miejscowości” (jak pisze Anna Maria Anders, ambasador RP w Rzymie).

W jakim języku toczyły się te rozmowy? Nietrudno zgadnąć, że nie był to język polski. Ale bobowski „gospodarz” nie zna języka włoskiego. Zatem potrzebny był tłumacz. 1 czerwca 2023 roku na sesji gminy „gospodarz” ze swadą opowiada, że żaden tłumacz nie był potrzebny:

„(…) w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami tak, że tutaj też od razu wyjaśniam, żeby się ktoś nie martwił nie trzeba było żadnego tłumacza ponieważ wiele osób posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa tak, że nie ponosiliśmy z tego tytułu żadnych kosztów związanych tak, że wszystkim bardzo dziękuję (…)”.

W mailu do Anny Kurdziel, radcy ambasady RP w Rzymie, wysłanym 25 kwietnia 2023 roku o godz. 8:50 „gospodarz” pisze:

„Pragnę też poinformować że będzie z nami również obecny nasz ksiądz rodak, obecnie przebywający w Nepi – ks. Paweł Zagórski, którego zaprosiliśmy do udziału w delegacji u Państwa w Ambasadzie, do Capodimonte oraz na Monte Cassino (…) i będzie nas wspomagał w tłumaczeniu języka włoskiego”.

Z tego jasno wynika, że jakiś tłumacz jednak był, co prawda darmowy, w ramach tzw. dobrego uczynku, ale był – w postaci michality Pawła Zagórskiego. Rozumiem, że to było tłumaczenie konsekutywne, o jakości tłumaczenia się nie wypowiadam (nie byłem na miejscu, nie słyszałem). Tak czy inaczej opowieści na sesji 1 czerwca o bobowskich „językoznawcach” – „wiele osób [spośród wycieczkowiczów, którzy zjechali do Capodimonte – wma] posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa” – można spokojnie między bajki włożyć (bobowski „gospodarz” używa słów, których nie rozumie; rzeczownik „językoznawca” – o czym już poprzednio pisałem – nie oznacza osoby, która zna obce języki).

A teraz pytanie (ogólnej natury) co z tego całego zamieszania wynika. Wynika to, że bobowski „gospodarz” (i wizjoner) po niezliczonych „sukcesach” na podwórku gminnym, powiatowym, wojewódzkim i ogólnopolskim najwyraźniej zapragnął sławy międzynarodowej i na sesji 1 czerwca straszy gminnego podatnika kolejnymi wyjazdami za granicę:

„(…) to było naprawdę ważne wydarzenie i na przyszłość trzeba będzie kolejne wyjazdy organizować (…)”.

A cóż może oznaczać ta „przyszłość”? Na wiosnę przyszłego roku (mniej więcej za trzy kwartały) wybory samorządowe. Jeśli mniej więcej w połowie maja przyszłego roku „gospodarz” planuje kolejną wycieczkę do słonecznej Italii to oznacza, że zapowiada siódmą kadencję.

wma

Od redakcji! Korespndencja mejlowa na linii Bobowa – Rzym, którą cytuje w tekście komentator „wma” – zob. Korespondencja mailowa dot. uroczystości 12 maja 2023 r.na Monte Cassino, List Burmistrza program. Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f4/01010_Capodimonte%2C_Province_of_Viterbo%2C_Italy_-_panoramio.jpg.

(Odwiedzono 700 razy, 1 wizyt dzisiaj)

24 przemyślenia na temat "Wycieczka do Włoch – jeszcze raz"

  1. Jest taka piosenka…..
    Tak się bawią ludzie…….itd….
    A ja myślę, że można zaśpiewać…
    Tak się bawią ludzie, w Bobowskim Urzędzie…burmistrz i jego świta….
    A trębacza Czech teraz zastąpił wnuk p.sekretarz Zdzisławy Iwaniec.
    Tz.wycieczka rodzinna ??
    Tz.że lepszego trębacza na terenie gm.Bobowej nie ma ??
    A p.Semla,czy p.Kopacz z orkiestry z Siedlisk nie potrafili by zagrać w Włoszech ?
    Tak się bawią ludzie…..burmistrz i jego świta……….?

  2. Dowcipnie opisana współpraca zbliźniaczająca. Nawet jakby trochę prywatnej przyjemności za państwowe środki, to nic strasznego nie widzę. Popatrzy sobie działacz taki na zarządzanie gminą we Włoszech i wróci mądrzejszy do swojej gminy. Serio.

    1. @Jerzy Gaweł

      Pański optymizm opiera się na nieporozumienu – i ja tego optymizmu nie podzielam. Nie podzielam z kilku powodów.

      Po pierwsze. Podczas krótkiej wizyty w gminie Capodimonte bobowski – jak Pan to nazywa – „działacz” nie patrzył na zarządzanie tamtejszą gminą. Ta wizyta (jedno krótkie popołudnie) to była czynność w ramach tzw. przemysłu rozrywkowego (w sieci są dostępne zdjęcia, każdy może sobie obejrzeć).

      Po drugie. Nie wydaje mi się, żeby italiański sindaco mógł czegoś nauczyć polskiego wójta/burmistrza (abstrahując od konkretnej sytuacji i konkretnych osób).

      Po trzecie. Nawet gdyby sindaco z miasta C. miał dla „gospodarza” z „miasta” B. jakieś dobre rady, wskazówki, sugestie, nauki etc. dotyczące zarządzania gminą, to w praktyce i tak by ich nie mógł przekazać (bariera językowa).

      A Pańska sugestia, że po rozmowie z jakimś sindaco bobowski „gospodarz” (zwany wizjonerem, laureat licznych „rankingów” i „konkursów”) mógłby być „mądrzejszy” to jest pomówienie!

      1. Taaak, Wasz burmistrz to powinien wzorować się ale na wyjazdach studyjnych dyr Szafrańca… Morze, basen, wycieczki i „słynny” ksiadz J. K.

  3. Nie trzeba jechać do Włoch za peniądze podatnika,wystarczy przejechać się gminy Korzenna,Łużna,czy Ciężkowice.
    Zobaczy jak Ciężkowice się rozbudowują,ile przybywa co rok atrakcyjności?
    Nawet ostatnio bobowski burmistrz był i podziwiał nowo oddaną ścieżkę wśród gałęzi drzew.
    Czy w Bobowej nie można wybudować coś podobnego,żeby ściągnąć turystów ????
    W Bruśniku gm.Ciężkowice jest wieża widokowa?
    W gm.Bobowa nie ma gór?
    Zamiast siedzieć za biurkiem trzeba było podpatrzeć jak to robią bardziej operatywni wójtowie,burmistrzowie? Tak tak burmistrzu Wacławie.
    Burtmistrzu,burmistrzu,czas odejść……oddać władze młodszym.

  4. Właściwe określenie, „spacer wśród gałęzi drzew…” taki powrót do pierwotnego człowieka.. Proszę sobie poczytać opinie na profilu fb tej naszej nowej atrakcji. Co do atrakcyjności ścieżki to są bardzo podzielone zdania

    1. Zgadza się, „ścieżka wśród gałęzi drzew” to jest powrót rodzaju ludzkiego na drzewo. To są jakieś kpiny – i mam nadzieję, że do takiego nonsensu w gminie B. nie dojdzie. Tych wynalazków, które już są naprawdę wystarczy.

  5. Panie WMA ,chyba kubełka z lodowatą wodą,Pan nie pożałuje , rozpalone głowy, już rowy wydeptaly do pieniędzy w gminnych kasach , nie wiem czy to pokłosie, kowidu,zabroniono wtedy wstępu do lasów i to uderzyło w Samorządowców,a lud nadal wierzy, że życie kryje się w tym co widzą nad lasem , utonie w kieszeni ,no powiedzmy, wspólników,”Malpiszona” . Ogra ,samorządowca , naiwnych ,”turystów” . Ze sławnego Moronia,tego od wichrów, widać tatrzańskie wierchy za darmo , nie daj Boże, że któryś, całą gminę,zamieni na ścieżkę od popularnego drzewa zwanego „Osiką”.

    1. Tatry widać za darmo z Siedlisk (w gminie B.), ze Staszkówki, z Ciężkowic (bez „ścieżki w koronach drzew”), także z Rożnowic i Korczyny. To są prawdziwe Tatry. A dzieci ze szkoły w Siedliskach dymają na piechotę na tyły stacji kolejowej w B. i tam „zwiedzają Tatry” uczynione przez bobowskiego „gospodarza” (w „parku geologiczno-przyrodniczym” – czy jakoś tak).

  6. Nie bawem w Bobowej przy ul.Zielonej otwarcie amfiteatru.
    Ja i nie tylko ja jesteśmy gdzie się pomieszczą wszystkie samochody> Parkink przy amfiteatrze jaest bardzo mał,na kilkanascie samochodów.
    Co będzie,gdzie się pomieści reszta samochodów? Co będzie jak na tą uroczystość czy na inne uroczystości tj.dożynki pomieszczą ciągniki,samochody z korowodami dożynkowymi? Goście zaproszeni,pani poseł Barbara Bartuś? A nie mówiąc o zwiedzających,oglądających ,klaszcących?
    Co będzie jak przyjedzie 100 albo 200 samochodów?
    No niby jest wyjście,można na placu targowym zaparkować i hop przez tory i jesteśmy pod amfiteatrem….tylko co z bezpieczeństwem?
    Albo można na SAG….ale jak będzie deszcz i będzie mokro to kto będzie wyciągał z błota samochody….?
    A czy na ul.Zielonej która prowadzi do amfiteatru ,która jest bardzo wąska,na jeden samochów,pomieszczą sie,wyminie się większa ilość samochodów?
    Jedyna szansa aby ruchem w tym miejscu kierował osobiście pan burmistrz Wacław Ligęza. Kamizelka,lizak i dawaj….

    1. Pan się nie martwi, jakoś to będzie. Pan doceni pomysłowość bobowskiego „gospodarza”. W sobotę 12 sierpnia w (i przy) „amfiteatrze” odbędzie się „piknik integracyjny”, a na drugi dzień, w niedzielę 13 sierpnia w tym samym miejscu, przy „ołtarzu polowym” odbędą się „dożynki” (co ogłoszono we wszystkich kościołach w gminie – i w sieci).

      http://naszabobowa.pl/zaproszenie-na-festiwal-kultury-pogranicza-polaczony-z-piknikiem-integracyjnym/161230

      http://naszabobowa.pl/dozynki-gminne-2023/161185

      Taki jeden z drugim parafianin chlapnie coś sobie (w „miesiącu trzeźwości”) przy okazji „pikniku” – i nie będzie musiał sobie robić przerwy. Będzie mógł – że się tak wyrażę – przenieść się płynnie na „dożynki” (bez zmiany miejsca).

      Przemysł rozrywkowy kwitnie!

      1. A na koniec ksiądz Kokoszka zrobi imprezę ze swoją ekipą na Brzanej, że pół wsi nie śpi. Można? Można… I dyrekcja się bawi i ops…. Ups

  7. Po pierwszej imprezie w sobotę można przenocować w trawie na polach SAG i będzie gotowy na dożynki ?
    Nocleg bezpłatny. Okazja..? I zaś problem….pójdą psy z budami…?
    Czy ktoś może już teraz powiedzieć ile korowodów dożynkowych wręczy wieniec dożynkowy burmistrzowi Wacławowi Ligęza ?
    A może przy okazji dożynek gminnych będzie pokaz,wystawa,ciągników,sprzętu rolniczego? Czy zwierząt hodowlanych na terenie gminy Bobowa ?
    Tak jak to robi się w innych gminach???

  8. Nie tak dawno pojeździłem po okolicy . Ładne domy , błyszczące, mające robić wrażenie, główne drzwi wejściowe i wszędzie tuje ,tuje … . Wycięto,przydomowe sady,gdzie nie gdzie, jakaś zapomniana ,grusza , czy jabłoń przy starej stodole . Zadaję sobie pytanie , skąd nagle, kwitnące wiosną drzewa owocowe, pod nimi ule z przyczółkami, zamieniono na tuje i ” wygolone” połacie trawników. Z prawdziwej polskiej wioski , zostały „dożynki” . Smutne to . Pikniki rodzinne, mają zastąpić,rodzinie wypoczynek w sadzie na kocu z własnym owocem w ręce.

    1. Tak, niestety tak, ktoś publiczności zrobił w głowie jajecznicę. A współczesne „dożynki” to już tylko przemysł rozrywkowy, który nie ma nic wspólnego z radością z zakończonych żniw.

      Jeszcze 30 lat temu, gdy się wyszło przed wieczorem na pole (w innych rejonach Polski „na dwór”), to można było usłyszeć charakterystyczne, miłe dla ucha odgłosy życia, odgłosy przedwieczornych obrządków – a teraz tylko codzienne (i całodzienne) wycie spalinowych kosiarek, które „golą” trawniki (pozostał jeszcze śpiew ptaków o brzasku – ale jak długo?).

      obrządek (w znaczeniu 2):

      https://sjp.pwn.pl/doroszewski/obrzadek;5462123.html

  9. Dożynki gminne w niedziele,a jeszcze żniwa nie zaczęte.
    Dożynki to święto po zakończonych pracach żniwnych,a tu nie widać na dzień dzisiejszy tj.7.08.2023 żeby ktoś zaczął kosić zboże…?
    Żeby było ciekawiej to już snopy dożynkowe zrobione i komisja konkursowa oceniła wieńce na dożynki gminne w Bobowej.
    Komisja uznała ,że najładniejszy wieniec wykonała wieś Sędziszowa,i ten wieniec pojedzie na dożynki wojewódzkie do Korzennej,reprezentując gminę Bobowa.
    Będzie się działo. Burmistrz będzie szedł w korowodzie dożynkowym na czele….?

    1. Tak, jak napisałem powyżej, współczesne „dożynki” (w szczególności w gminie B.) to już tylko przemysł rozrywkowy, który nie ma nic wspólnego z radością z zakończonych żniw, a uczestnicy tego przedstawienia (różni przebierańcy) ani nie orzą, ani nie sieją, ani nie zbierają.

      W czasach, gdy jeszcze wszystko stało na nogach (nie na głowie) dożynki – jak sama nazwa wskazuje – obchodzono po zżęciu ostatnich kłosów zbóż.

      https://sjp.pwn.pl/doroszewski/dozynek;5422723.html

  10. Liczymy, że burmistrz Wacław domyśli się i skosi trawe na polu,działkach SAG..?
    Nie zapominajmy ,że tego roczne dożynki są pod patronatem kampani przedwyborczej do sejmu i senatu i w Bobowej główną role będzie rozgrywała,przemawiała posłanka Barbara Bartuś.
    Już dzisiaj można przewidzieć ,że w swoim wystąpieniu będzie rolnictwo,i jak to rolnictwo za czasów PiS ma dobrze i żeby nadal na PiS głosować bo lepszych nie ma jak PiS,i swoje wystąpienie zakończy słowami Szczęść Boże….
    Napewno nikt z posłów czy senatorów nie wspomni czego jest tak żle,czego jest tak drogo itd….?
    Jedyne co nie można dziś przewidzieć,to jest to czy Barbara Baruś się spóżni na dożynki,czy z dożynek zaraz odjedzie bo się spieszy na następną impreze,czytaj Wiec przedwyborczy w innym miejscu….
    Ale najważniejsze dla sympatyków PiS ,jest to żeby Basia była i się uśmiechała…???
    A że drogo,że żle,że się nie opłaca na rolnictwie,………..to nie jest ważne ??
    ROLNICY NIC SIĘ NIE STAŁO…….???????????????????

  11. Tak się amfiteatr nie podoba,niepotrzebny a niektórzy z krytykujących pierwsi na nim wystąpili.To jest właśnie bobowski absurd

    1. A któż to taki, ten „niektóry”, co to krytykował a „pierwszy wystąpił”? Jeśli to jest osoba pełniąca funkcję publiczną, to wal Pan po nazwisku! Napisz Pan też, na czym polegał występ, ten nosiciel „bobowskiego absurdu” zaśpiewał, czy zatańczył?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *