
Od redakcji! Autorem artykułu jest komentator „wma”!
To, co poniżej to jest ciąg dalszy tego tekstu:
https://gorliceiokolice.eu/2023/05/trebacz-z-bobowej
1 czerwca 2023 roku na sesji rady gminy bobowski „gospodarz” tak opowiada o wycieczce do Włoch (tekst spisany z nagrania, najciekawsze fragmenty zaznaczyłem pogrubioną czcionką):
„W dniach od 10 do 13 maja 2023 roku wspólnie z przedstawicielami naszej gminy udałem się do Włoch na obchody 79 rocznicy bitwy o Monte Cassino yyy 11 maja 2023 roku odbyło się spotkanie w ambasadzie RP w Rzymie yyy tematem spotkania było między innymi udział delegacji z Bobowej w uroczystości upamiętniającej 79 rocznicę bitwy pod Monte Cassino, w tym samym dniu odbyło się spotkanie z władzami miasta Capodimonte celem nawiązania współpracy partnerskiej między Bobową i Capodimonte yyy łączą nas tutaj tradycje rękodzielnictwa artystycznego (…) yyy no i poza tym wola ze strony władz Capodimonte podjęcia współpracy kiedy te rzeczywiście historyczne różnego rodzaju yyy można powiedzieć to rękodzielnictwo i inne działania w mieście Capodimonte nawiązują do naszej tradycji chociażby właśnie związanej także z rękodzielnictwem także wspólnie takie działania zmierzają do tego tutaj była taka wola również władz Capodimonte spotkaliśmy się z koronczarkami z osobami, które zajmują się rękodzielnictwem oczywiście z burmistrzem, z księdzem miejscowym i z wieloma osobami współpracownikami, którzy na to spotkanie przybyli yyy myślę że yyy delegacja z Włoch z Capodimonte przyjedzie do Bobowej takie zaproszenie zostanie skierowane na okoliczność organizacji kolejnego międzynarodowego festiwalu koronki klockowej, ale to też będzie taka szansa, żeby tutaj na przyszłość ta wymiana kulturalna mogła być realizowana i pewnie jeszcze poszerzona o inne ważne elementy to ma też duże znaczenie, bo przecież można wspólnie aplikować o środki finansowe także to była inicjatywa z tamtej strony i będąc tam właśnie we Włoszech naprawdę przez te kilka dni bardzo intensywnie żeśmy tutaj przemieszczali z miejsca na miejsce (…) ja wiem że niektórym może się to nie podoba to są wyjątki, bo nie spotkałem się z krytyką oprócz może jednej czy dwóch osób, która zarzuca nas tutaj różnymi wnioskami tak podam, że ostatnio tych wniosków wpłynęło 22 a jakby policzył pytania to są tam dziesiątki tych pytań czasem powtarzane te same bo już chyba można się w tym wszystkim pogubić yyy no to nie uda się zdezorganizować tutaj temu portalowi pracy yyy tutaj naszej a przede wszystkim o to też chodzi żeby zarzucać tymi pytaniami żeby trzeba było odpowiadać na dziesiątki pytań to wymaga też czasu yyy ale yyy myślę że tutaj jakoś nie damy się yyy poddać takim różnym naciskom yyy działaniom yyy to było naprawdę ważne wydarzenie i na przyszłość trzeba będzie kolejne wyjazdy organizować (…) dziękuję wszystkim członkom delegacji, bo to była niełatwa yyy niełatwy wyjazd wymagał on wielkiej dyscypliny od rana do wieczora byliśmy yyy pod cały czas można powiedzieć takim dużym obciążeniem związanym z planem uczestniczeniem w różnych spotkaniach, które tam miały miejsce i to tak dla informacji podaję to nie była ani wycieczka ani wyjazd jakiś taki yyy wypoczynkowy tylko to była delegacja, która miała na celu promowanie naszego miasta (…) nawiązanie wspólnych kontaktów a w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami tak, że tutaj też od razu wyjaśniam, żeby się ktoś nie martwił nie trzeba było żadnego tłumacza ponieważ wiele osób posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa tak, że nie ponosiliśmy z tego tytułu żadnych kosztów związanych tak, że wszystkim bardzo dziękuję (…) Dziękuję tutaj księdzu Zagórskiemu, który yyy naszym yyy przecież yyy rodakiem i który tam przyjechał i wykazał się wielką pomocą (…) i przy tym wszystkim jeszcze wiele wysiłku włożył żeby nas tam pokierować poprowadzić chociażby wyjazd do Capodimonte poświęcił dużo czasu (…)”.
Kilka słów komentarza do zaznaczonych fragmentów „gospodarzowej” opowieści.
1) … wspólnie z przedstawicielami naszej gminy udałem się do Włoch … odbyło się spotkanie z władzami miasta Capodimonte celem nawiązania współpracy partnerskiej między Bobową i Capodimonte … spotkaliśmy się … oczywiście z burmistrzem, z księdzem miejscowym i z wieloma osobami współpracownikami, którzy na to spotkanie przybyli … i to tak dla informacji podaję to nie była ani wycieczka ani wyjazd jakiś taki yyy wypoczynkowy tylko to była delegacja, która miała na celu promowanie naszego miasta … nawiązanie wspólnych kontaktów …
Jeśli „to nie była ani wycieczka ani wyjazd jakiś taki wypoczynkowy”, tylko służbowy wyjazd oficjalnej delegacji gminy B., którego celem było nawiązanie formalnej współpracy z jakąś włoską gminą (czy też miastem), to spotkanie z „władzami miasta Capodimonte” powinno być udokumentowane na piśmie, taki protokół (czy też notatka) powinien być podpisany przez upoważnionych przedstawicieli obu umawiających się stron (upoważnionych do zaciągania zobowiązań, czy też składania jakichś obietnic). W tym protokole należało określić na czym konkretnie ma polegać ta „partnerska współpraca”, jaki jest deklarowany cel tej „współpracy”, kto i w jakim zakresie będzie ponosił jej koszty etc.
Rozumiem przy tym, że spotkanie z burmistrzem Capodimonte nie przebiegało w zupełnej ciszy, że bobowski „gospodarz” z tym Włochem o czymś rozmawiał (a może coś negocjował?). W takim razie proste pytanie: w jakim języku panowie prowadzili rozmowę? Włoskim? Polskim? A może panowie umówili się na angielski? W takim przypadku bobowski „gospodarz” musiałby dobrze znać język włoski – albo angielski (bo nie wydaje mi się, żeby burmistrz Capodimonte znał język polski). Bobowski „gospodarz” to człowiek wielu talentów i umiejętności, ale akurat językiem włoskim i/lub angielskim zdaje się nie „włada”. Nadworny pisarz Wojciech Molendowicz w swoim (wiekopomnym) dziele „Bobowa od A do Ż”
https://www.dts24.pl/wp-content/uploads/2017/02/BOBOWA_book_kopia.pdf
nic o takich talentach (czy też umiejętnościach) bobowskiego „gospodarza” nie wspomina.
Co się tyczy „promowania” (?) „miasta” B. we Włoszech (w szczególności w mieście Capodimonte). Od tego „promowania” (?) żaden mieszkaniec „miasta” B. (czy też gminy B.) nie będzie ani zdrowszy, ani mądrzejszy, ani bogatszy, to jest para w gwizdek.
2) … ta wymiana kulturalna mogła być realizowana i pewnie jeszcze poszerzona o inne ważne elementy to ma też duże znaczenie, bo przecież można wspólnie aplikować o środki finansowe …
No tak, „gospodarz” będzie „wspólnie aplikować o środki finansowe”. A cóż takiego chciałby za te hipotetyczne „środki” w „mieście” B. zrealizować, czym jeszcze chciałby gminny lud uszczęśliwić? Jakiś następny „kompleks”, jakaś kolejna „strefa”, jakieś kolejne „centrum”? A gdzie ten wynalazek upchnie? W „mieście” B. już miejsca nie ma, wynalazek pod tytułem „Miejskie Centrum Kultury” upchnął na niewielkiej działce niedaleko cmentarza, okoliczni mieszkańcy nie są tą lokalizacją zachwyceni. A może jeszcze jeden „festiwal”, jeszcze jeden „festyn” (albo „piknik”), jeszcze jeden „koncert” (jakiś Świerzyński, jakaś „Jesika”)?
3) … ja wiem że niektórym może się to nie podoba to są wyjątki, bo nie spotkałem się z krytyką oprócz może jednej czy dwóch osób …
No proszę, bobowski „gospodarz” nie spotkał się z krytyką! A któż niby miałby go krytykować, któż niby miałby mu zwrócić uwagę, żeby się przestał wygłupiać? Ciężko przestraszony urzędnik z urzędu gminy (ciężko przestraszony, bo jego materialny byt w całości zależy od widzimisię „gospodarza”)? Radny/a podgarnięty/a do kupki w „KWW Wacława Ligęzy”? Bobowski „gospodarz” nie po to dobrał sobie tych ludzi w korcu maku, żeby mu patrzyli na ręce, podgarnął ich do kupki po to, żeby go chwalili (co z wielką gorliwością czynią).
4) … to było naprawdę ważne wydarzenie i na przyszłość trzeba będzie kolejne wyjazdy organizować …
Wygląda na to, że po licznych „sukcesach” na podwórku gminnym, powiatowym („silny człowiek gorlickiego”), wojewódzkim i krajowym („perła samorządu”, „wizjoner”) bobowski „gospodarz” zapragnął sławy międzynarodowej – a za całą tę zabawę zapłaci gminny podatnik (w zamian otrzyma opowieści o „promocji naszego miasta”, ewentualnie jakiś „festyn”, albo „piknik”).
5) … w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami … nie trzeba było żadnego tłumacza ponieważ wiele osób posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa …
Z kontekstu wynika, że przez wykształcenie w zakresie językoznawstwa bobowski „gospodarz” rozumie znajomość języków obcych. Innymi słowy: według bobowskiego „gospodarza” językoznawca to osoba, która włada kilkoma językami. Bobowski „gospodarz” z właściwą sobie pewnością siebie wypowiada się w kwestiach, o których nie ma zielonego pojęcia. Językoznawca nie musi znać języków obcych (w szczególności kilku, na dodatek biegle) – z bardzo prostego powodu: nie zajmuje się i nie posługuje językami obcymi, w szczególności kilkoma, dogłębnie poznaje i bada język własny, ojczysty (niem. Muttersprache). Najkrótsza definicja językoznawstwa wygląda tak:
językoznawstwo – dział nauk humanistycznych zajmujący się budową, funkcją i rozwojem języka; dwa główne kierunki: historyczno-porównawczy i porównawczo-funkcyjny (typologiczny).
To, że ktoś zna jakiś język obcy nie oznacza, że jest językoznawcą. To, że ktoś zna kilka języków obcych też nie oznacza, że jest językoznawcą – to oznacza, że jest poliglotą.
Jeśli językoznawca w rzeczy samej zna jakiś język obcy, albo kilka języków obcych (= jest poliglotą), to jest to dodatkowa umiejętność, nie pozostająca w bezpośrednim związku z dziedziną, w której prowadzi naukowe badania.
A czy w przyrodzie istnieje coś takiego jak „wykształcenie w zakresie językoznawstwa”? Owszem, istnieje – ale oznacza coś zupełnie innego, niż „gospodarz” sobie wyobraża.
Procedura wygląda mniej więcej tak:
https://sylabus.uj.edu.pl/pl/4/1/3/14/152?masterElement=14
https://bip.uj.edu.pl/documents/1384597/148333347/070.21_UJ.WF_LIN_2_S.pdf
W największym skrócie: jakaś dusza, która ma licencjat zgłasza się na studia drugiego stopnia (to są 4 semestry), program studiów obejmuje tylko 270 godzin praktycznej nauki wybranego języka obcego (po 90 godzin w pierwszym, drugim i trzecim semestrze), jeśli student zaczyna naukę tego języka od zera ma obowiązek osiągnąć poziom B1 – a poziom B1 w żadnym wypadku nie oznacza dobrej znajomości języka, to są zaledwie (trudne) początki.
Jeśli „w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami” – jak opowiada „gospodarz” – to należałoby ustalić, na czym konkretnie polega to „władanie” (tzn. określić poziom znajomości języka w skali CEFR). Stąd taki wniosek (we wniosku jest czeski błąd, chodzi oczywiście o skalę CEFR, nie „CERF”):
Zapytanie prasowe_ dotyczy tzw. delegacji do Włoch – 11-06-2023
Odpowiedź, której z upoważnienia „gospodarza” udzieliła sekretarz gminy (brała udział w wycieczce do Włoch) wygląda tak:
Odpowiedź – 23-06-2023 i 202306231219
Znaczy: nie dowiemy się, o których osobach i o jakich językach opowiada bobowski „gospodarz”:
… w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami … nie trzeba było żadnego tłumacza ponieważ wiele osób posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa …
Nie pozostaje nam nic innego, jak przyjąć, że delegacja składała się z samych poliglotów, którym „nie trzeba było żadnego tłumacza”.
Możliwy też jest taki wariant: rozmowy (negocjacje?) z burmistrzem Capodimonte (w parze włoski-polski, polski-włoski) tłumaczył w czasie rzeczywistym jeden z naszych drogich wycieczkowiczów (wycieczkowiczek?). Jestem pełen podziwu dla tej tajemniczej persony. Umiejętność tłumaczenia ustnego to jest coś zupełnie innego niż praktyczna znajomość jakiegoś języka na własny użytek (mamy dwa podstawowe rodzaje tłumaczenia ustnego: konsekutywne i równoczesne). Innymi słowy: samo rozumienie ze słuchu i swobodne formułowanie własnych myśli (do tego jest potrzebny co najmniej poziom C1) nie oznacza umiejętności poprawnego i sprawnego tłumaczenia cudzej wypowiedzi, w szczególności tłumaczenia równoczesnego, ten sposób tłumaczenia wymaga dodatkowych predyspozycji i dobrych kilku lat praktycznych ćwiczeń (tutaj nic nie przychodzi za darmo, samo z siebie).
Ten tajemniczy wycieczkowicz (wycieczkowiczka?) zdecydowanie się marnuje w „mieście” B. (w urzędzie gminy? w radzie gminy?). Zdecydowanie powinien sobie poszukać bardziej intratnego i prestiżowego zajęcia.
6) Dziękuję tutaj księdzu Zagórskiemu … który tam przyjechał i wykazał się wielką pomocą … i przy tym wszystkim jeszcze wiele wysiłku włożył żeby nas tam pokierować poprowadzić chociażby wyjazd do Capodimonte poświęcił dużo czasu …
Znaczy co? Oficjalną delegację „miasta” B. „pokierował” dobry człowiek, ochotnik spoza tej delegacji? Tenże dobry człowiek „poprowadził” wyjazd do Capodimonte? Poświęcił na ten dobry uczynek dużo czasu? A konkretnie na co? Na jakie czynności? Czyżby na tłumaczenie rozmowy bobowskiego „gospodarza” z tamtejszym burmistrzem (i proboszczem)? Oficjalna delegacja „miasta” B. bez pomocy („wielkiej pomocy”!) tego ochotnika by sobie nie poradziła, gdzieś by się tam na tym półwyspie zagubiła? Jeśli tak, to może należałoby dać sobie spokój z wycieczkami za granicę i nie organizować kolejnych wyjazdów?
No i to by było (na razie) na tyle. Czekamy na kolejne międzynarodowe „sukcesy” bobowskiego „gospodarza” (i na kolejne opowieści dziwnej treści na sesjach rady gminy).
wma
Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Capodimonte-VT-Monte-Bisenzio-Lago-Di-Bolsena-Lake-Of-Bolsena-Isola-Bisentina-Isola-Martana-Punta-San-Bernardino-Valentano-Marta-Vista-Dal-Drone-Phantom-DJI-Tuscia-Viterbo-Alta-Tuscia-Lazio-Alto-Lazio-8.jpg.
Byli, zwiedzili, wrócili…podatnik zapłacił za wyjazd. Podatnik zapłaci za wszystko czy chce czy nie chce – o większości nawet sobie nie zdaje sprawy. Czy mieszkańcy Łużnej wiedzą, że płacą za paliwo samochodu służbowego wójta, który jest traktowany jako pojazd prywatny? A może powinni jeszcze być wdzięczni, że wójt parkuje go u siebie?
Jak widać ,pomniejsi „włodarze” biorą przykład z góry i doją nas w majestacie „prawa” bo „im się należy”jak wygarnęła kiedyś B.Szydło ,jeszcze premier.A przecież „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”.Większość mieszkańców nie wie zapewne jak ich pieniędzmi dysponują przywołani tutaj wójtowie i podległe im rady gmin ale może powinni.Wybory samorządowe coraz bliżej…
P.S.Rada gminy czy miasta,formalnie rzecz jasna,jest całkowicie niezależna od władzy wykonawczej …
https://www.youtube.com/watch?v=4pIXBvtaLOo
Kilka słów komentarza do tej „odpowiedzi”:
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2023/06/202306231219.pdf
na taki wniosek o dostęp do informacji publicznej:
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2023/06/zapytanie-prasowe_-dotyczy-tzw.-delegacji-do-wloch-11-06-2023.pdf
We wniosku pada proste pytanie: jakie wykształcenie w zakresie językoznawstwa ma Wacław Ligęza, Małgorzata Molendowicz, Ryszard Forczek, Zdzisława Iwaniec, Dorota Krok, Agata Wrona, Józef Kantor, Jadwiga Śliwa, Filip Skórski i proboszcz Marian Chełmecki – i iloma językami włada tenże Wacław Ligęza, Małgorzata Molendowicz, Ryszard Forczek, Zdzisława Iwaniec, Dorota Krok, Agata Wrona, Józef Kantor, Jadwiga Śliwa, Filip Skórski i proboszcz Marian Chełmecki. To pytanie ma związek z publicznym oświadczeniem, jakie bobowski „gospodarz” wygłosił na sesji rady gminy 1 czerwca 2023 roku:
„W dniach od 10 do 13 maja 2023 roku wspólnie z przedstawicielami naszej gminy udałem się do Włoch (…) i to tak dla informacji podaję to nie była ani wycieczka ani wyjazd jakiś taki yyy wypoczynkowy tylko to była delegacja, która miała na celu promowanie naszego miasta (…) nawiązanie wspólnych kontaktów, a w delegacji uczestniczyły osoby, które władają kilkoma językami tak, że tutaj też od razu wyjaśniam, żeby się ktoś nie martwił nie trzeba było żadnego tłumacza ponieważ wiele osób posiada świetne wykształcenie i również w zakresie językoznawstwa (…)”.
Sekretarz gminy (z up. „gospodarza”) pisze tak:
„O ile w orzecznictwie przyjmuje się, że informację publiczną stanowią informacje o wykształceniu posiadanym przez osoby pełniące funkcje publiczne, w tym o kierunkach ukończonych studiów (…) o tyle takiego charakteru w ocenie tut. Organu nie ma informacja o tym, jakimi językami posługują się te osoby i iloma językami władają”.
Osoba, która pełni funkcję radnego, wójta/burmistrza, sekretarza gminy, skarbnika – albo jest pracownikiem urzędu gminy odpowiedzialnym za wydanie decyzji administracyjnej – pełni funkcję publiczną. Sekretarz gminy przyznaje, że „informację publiczną stanowią informacje o wykształceniu posiadanym przez osoby pełniące funkcje publiczne, w tym o kierunkach ukończonych studiów”. Skoro tak, to bezwzględnie powinna była odpowiedzieć na pytanie jakie wykształcenie w zakresie językoznawstwa ma Małgorzata Molendowicz, Ryszard Forczek, Wacław Ligęza, Zdzisława Iwaniec, Dorota Krok, Agata Wrona i Józef Kantor. Dlaczego? A dlatego, że wykształcenie w zakresie językoznawstwa można zdobyć tylko w jeden sposób: podejmując studia na kierunku językoznawstwo, mogą to być studia pierwszego stopnia (po maturze), drugiego stopnia (od kandydata wymagany jest licencjat uzyskany na dowolnym kierunku humanistycznym) lub trzeciego stopnia (od kandydata wymagany jest tytuł magistra uzyskany na dowolnym kierunku humanistycznym). Sekretarz gminy miała obowiązek odpowiedzieć tak (w zależności od stanu faktycznego):
Małgorzata Molendowicz nie ma żadnego wykształcenia w zakresie językoznawstwa – ew. Małgorzata Molendowicz w roku … ukończyła studia pierwszego/drugiego/trzeciego stopnia na kierunku językoznawstwo na/w … (tutaj nazwa uczelni/ szkoły) i uzyskała w tym zakresie tytuł …
Ryszard Forczek nie ma żadnego wykształcenia w zakresie językoznawstwa – ew. Ryszard Forczek w roku … ukończył studia pierwszego/drugiego/trzeciego stopnia na kierunku językoznawstwo na/w … (tutaj nazwa uczelni/ szkoły) i uzyskał w tym zakresie tytuł …
Wacław Ligęza nie ma żadnego wykształcenia w zakresie językoznawstwa – ew. Wacław Ligęza w roku … ukończył studia pierwszego/drugiego/trzeciego stopnia na kierunku językoznawstwo na/w … (tutaj nazwa uczelni/ szkoły) i uzyskał w tym zakresie tytuł …
etc.
Większość poza językiem polskim włada też ,,Łaciną,, ?
A może wnuk pani sekretarz Iwaniec który też tam był zna włoski język….?
Bo na pewno umie grać na trąbce ? Nawet w Włoszech?