
Plan UE jest jasny i nieskomplikowany. W europejskim tzw. prawie o klimacie zapisano, że do 2030 r. emisja CO₂ zostanie na kontynencie europejskim ograniczona co najmniej o 55 proc. a neutralność klimatyczną, czyli utopijne „zero emisji”, UE chce osiągnąć do 2050 r. Nie wiadomo tylko, co na to fotosynteza, która nie może istnieć bez dwutlenku węgla, ale w eurokołchozie takie drobiazgi nikomu nie spędzają snu z powiek. W jaki sposób Bruksela chce ograniczyć emisję „gazów cieplarnianych” do atmosfery ziemskiej? To proste jak konstrukcja cepa. Musimy zrezygnować z użytkowania samochodów napędzanych paliwami ropopochodnymi, równolegle trzeba zlikwidować rolnictwo i hodowlę zwierząt gospodarskich, dachy wszystkich budynków zamienić w panele fotowoltaiczne a elektrowniami wiatrowymi, tj. wiatrakami, które przy okazji rozprawią się z niepotrzebnym ptactwem, naszpikujemy każdy kilometr kwadratowy europejskiej ziemi a może nawet gęściej, bo wiatr wieje to tu, to tam i trzeba szukać wiatru w polu. Zaostrzony zostanie oczywiście unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO₂ dla wszystkich działów europejskiej gospodarki w tym budownictwa, transportu i wszelkiej produkcji, co będzie oznaczało tylko jedno – deindustrializację, czyli upadek cywilizacji europejskiej. Fakt, zużyła nam się i znudziła ta cywilizacja po kilku tysiącach lat trwania i trzeba ją trochę przewietrzyć przy pomocy wyrugowania dwutlenku węgla, który stanowi przerażające, bo aż 0,04 proc. atmosfery ziemskiej. Ale proszę się nie obawiać, każdy mieszkaniec zeroemisyjnego Konzentrationslager „Europa” otrzyma wraz z elektronicznym dochodem gwarantowanym paszport węglowy, raczej w formie elektronicznego czipa wstrzelonego do mózgu (niż plastikowej karty magnetycznej), który sprawiedliwie przydzieli i rozliczy limity emisji CO₂ dla każdego obywatela. Mówi się, że będzie do dyspozycji aż 3 tony CO₂ rocznie „na łebka”. Da się żyć. Trzeba będzie tylko mało jeść, nie wychodzić z domu (bo i po co), zgasić jedyną żarówkę, którą nam przydzieli światowa wspólnota ekonomiczna z Davos i brać prysznic raz do roku albo w ogóle! Dobre zachowanie może skutkować poważnymi oszczędnościami i być może uda się pohandlować na czarnym dwutlenkowowęglowym rynku jakąś emisyjką CO₂, bo jakoś trudno uwierzyć, że w zeroemisyjnym Konzentrationslager „Europa” korupcja zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej a zielonej różdżki klimatycznej. Wszak korupcja to zjawisko z natury zeroemisyjne i należy ją popierać. Zwłaszcza, że zarządcy Konzentrationslager „Europa” nadal muszą latać wypasionymi jetami, żeglować jachtami dalekomorskimi i zaopatrywać się w wyroby motoryzacyjne z silnikami wysokoprężnymi i benzynowym turbodoładowaniem w fabrykach Ferrari albo innego Lamborghini. Jedno jest pewne cel zostanie osiągnięty i już w 2050 r. temperatura, szkoda, że tylko w Europie, która stanowi 2 proc. całej powierzchni kuli ziemskiej, ale od czegoś trzeba zacząć, obniży się o całe 2º Celsjusza i w ten sposób uratujemy całą planetę przed zagładą. W tym czasie Chiny, Indie i Afryka z zazdrością, ale i ze wstydem będą spoglądać na Europę, która z taką determinacją podjęła walkę z ociepleniem klimatu. Pomimo niewątpliwego poczucia wstydu Chińczycy et consortes nadal będą karbonizować się na potęgę, bo ktoś musi produkować baterie nie tylko do samochodów elektrycznych. Tylko czy dzieci z Konga nadążą z fedrowaniem kobaltu, bez którego zeroemisyjna utopia nie ma racji bytu?
Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/w-kopalniach-kobaltu-umieraja-dzieci-pozew-przeciwko-technologicznym-gigantom/0dz4b6j.
W tym felietonie zawarł Pan Redaktor cały „obraz” UE . Twórców z pomysłami nie brakuje. Po euforii, wiatraków,paneli fotowoltaicznych, zostanie,problem z utylizacją zużytych,paneli fotowoltaicznych i kolosalnych wiatraków. Destrukcyjne to pomysły dla przyrody.A wcześniej ileż energii ,emisji CO2 pójdzie na produkcję, paneli i wiatraków.Plastik ,folia króluje nadal , fabryka plastiku,foli nie przeszkadza . Krowa , koń,owca , wrogiem przyrody.
Nieskromnie zapytam ,tony papierowej,mam nadzieję, na wskroś ekologicznej dokumentacji, przewożą z Brukseli do Strasburga i z powrotem na osiołkach, czy innym ekologicznym transportem?.Dalsze , bardziej bolesne pytanie,eurokraci ,czerwone dywany z czego pozyskują?. Nie chodzą po nich boso . Buciki to tworzywo czy skóra zwierząt?.A tych gigantycznych rozmiarów „stadionów” , budowli , ogrzewają chrustem leśnym?.
Szanowny „Oświecony”! Osiołek nie jest w UE zaliczany do kategorii „transport ekologiczny” i razem z innymi zwierzętami gospodarskimi powinien zniknąć z pola widzenia globalistów!!!
Z biblijnego potopu ocalało wiele zwierząt. STWÓRCA je ocalił dla zachowania gatunków. W poprawianie dobrobytu własnego wdali się Szwedzi zalali Polskę.To był potop szwedzki, zdrajcy polscy ,uaktywnili się radykalnie. Teraz sypie się grad kamieni na Polskę przy aktywnym udziale zdrajców.W poprawianie ŚWIATA wdali się globalisci ze swoim CO2 .Jak pogodzą, niszcząc wszystko z wolą STWÓRCY. Czy z plag wielu , chociaż osiołek ocaleje?.