Prezydent Andrzej Duda w „oślej ławie”!

Szczerze mówiąc myślałem, że pomysły polityczne Jarosława Kaczyńskiego, wyrażone podczas „wyprawy kijowskiej”, żeby na Ukrainę wysłać wojskową „misję pokojową NATO”, umrą śmiercią naturalną i zostanie na te brednie spuszczona w Polsce zasłona milczenia. Niestety! Nie doceniłem rządzącego Polską „obozu rekonstrukcji przedwojennej sanacji”. Ktoś gdzieś napisał, że PiS to partia wojny i chyba miał rację. Bo zaraz po powrocie Morawieckiego i Kaczyńskiego z Kijowa wydano komunikat, że na najbliższych szczytach NATO i Rady Europejskiej w Brukseli prezydent Andrzej Duda będzie namawiał członków Sojuszu Północnoatlantyckiego i „przyjaciół” z RE do realizacji „pokojowych” postulatów sformułowanych przez Naczelnika Państwa. Premier Morawiecki w charakterze merytorycznego uzasadnienia dodał, że polskie władze przedstawią w Brukseli postulaty sformułowane w Kijowie, „aby Rosja wiedziała, że nie jest bezkarna, a Ukraina jest suwerennym państwem i może zaprosić do ochrony swego terytorium różnego rodzaju misje”. Jestem pewien, że na powyższe słowa Kreml zadrżał w posadach a duma obywateli Ukrainy z poczucia suwerenności państwowej dodała im skrzydeł w drodze… do polskiej granicy. Natomiast w Brukseli balon „misji pokojowej NATO” został przedziurawiony od razu 24 marca 2022 roku, zanim ktokolwiek chciał go napompować, a prezydent Andrzej Duda został ustawiony w ostatnim rzędzie do okolicznościowego zdjęcia z koleżankami i kolegami z Sojuszu Północnoatlantyckiego – zob. zdjęcie tytułowe! Prawdopodobnie do Jensa Stoltenberga (na zdjęciu tytułowym stoi w pierwszym rzędzie czwarty, licząc od lewej lub od prawej), szefa NATO, dotarły echa skandalicznego wywiadu, którego udzielił Polskiemu Radiu 24 wierny współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, niejaki Józef Orzeł, członek tzw. zakonu PC, czyli zakonu Porozumienia Centrum (kto ciekawy musi pomyszkować w Sieci w sprawie PC)! I Stoltenberg, gdy mu doniesiono o słowach Józefa Orła, nie miał wyboru i  musiał prezydenta Andrzeja Dudę upokorzyć w „oślej ławie”! A wypowiedź Józefa Orła, objawiona na falach eteru 23 marca 2022 r., o konieczności zorganizowania „pokojowej misji NATO” na Ukrainie z udziałem, a jakże, polskiej armii, brzmiała: „Misja NATO w zachodniej Ukrainie oczywiście zakończy się strzelaniem. Jeśli wejdą tam polskie jednostki, to Rosja może uznać, że trzeba jakieś rakiety przyszykować na Polskę. (…) Skutki byłyby bardzo twarde. Mielibyśmy starcie lotnictwa NATO – przede wszystkim amerykańskiego, ale nie tylko – z rosyjskim. Straty byłyby po obu stronach, ale po kilku dniach mielibyśmy „niebo natowskie”. Józef Orzeł mówi o „jakiś rakietach” przyszykowanych na Polskę i o „twardych skutkach”. Nic to, „matuszka Rosija” słabieńka, wynik starcia wojskowej „misji pokojowej NATO” z mocarstwem atomowym jest już dzisiaj, zdaniem Józefa Orła, przesądzony. Do przodu Polsko/Do boju Polsko – tak śpiewał Marek Torzewski! Nie mamy co prawda systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej, bo III RP przez ponad 30 lat nie udało się takiego systemu zainstalować we współpracy z naszym sojusznikiem zza oceanu. Baza w Redzikowie nie jest ciągle gotowa, ale ruszamy „pokojowo” na Ukrainę i zaczynamy tam wielkie strzelanie! W tym czasie „jakieś rakiety” spadną co prawda na Warszawę, Kraków i Poznań, ale bezpieczne „niebo natowskie” będzie nad nami a prawo moralne w nas! O przepraszam, oczywiście bezpieczne „niebo natowskie” rozpościerać będzie się nad Ukrainą po „pokojowej misji NATO”: (prawo moralne bez zmian). Józef Orzeł należy do najbardziej wpływowych osobistości z otoczenia prezesa PiS. Od lat raczej w cieniu, niż w światłach reflektorów. Może tylko warto wspomnieć na koniec, że urodził się w 1946 r. w Charkowie. Nic tylko snuć kolejne spiskowe teorie dziejów!

Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://tvn24.pl/swiat/szczyt-nato-w-brukseli-jens-stoltenberg-stoimy-z-ludzmi-ukrainy-ramie-w-ramie-sekretarz-nato-wspomnial-o-bialorusi-i-chinach-5647247. Prezydent Andrzej Duda stoi w „honorowym” czwartym rzędzie jako przywódca największego państwa na wschodniej flance NATO a przy okazji największego państwa graniczącego z objętą wojną Ukrainą i państwa z diasporą ukraińska przekraczająca już 4 mln dusz! Ten Stoltenberg to  dobry człowiek i postanowił ukryć polskiego prezydenta w czwartym rzędzie, żeby nie rzucał się Putinowi w oczy z „pokojową wojskową misja NATO” na Ukrainie?

(Odwiedzono 803 razy, 1 wizyt dzisiaj)

37 przemyśleń na temat "Prezydent Andrzej Duda w „oślej ławie”!"

  1. Ja nikogo się nie boję, choćby (ruski) niedźwiedź to dostoję.

    W razie czego pan prezydent osobiście pochowa napastników:

    „Jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować, czy to od strony północnej, czy wschodniej, czy z jakiejkolwiek innej strony, musi liczyć się z tym, że my twardo staniemy do obrony swojej ojczyzny. Zapewniam, że jest ona wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie napastników pochować”.

    Jest tylko jeden mały problem: żeby napastników pochować trzeba ich najpierw pozabijać. A to nie jest takie proste. Striłci na Ukrainie każdego dnia zadają kacapom „druzgocące ciosy” – a mimo to napór Ukraińców na polską granicę nie ustaje. Przed kim tak uciekają?

      1. Drogi Panie

        Nie jestem z Panem na „ty” (innymi słowy: więcej poufałości niż znajomości). Co się tyczy tego „jechania”. A dokąd to – zdaniem Szanownego Pana – miałbym „jechać”? I co konkretnie miałbym „sprawdzać”?

        1. Już nie raz na tym portalu mnie wyzywałeś i mieszałeś z błotem nie zwracając uwagi na uprzejmości, więc nie wiem skąd ta zmiana. A wracając do pytania- jedź na Ukrainę i sprawdź przed czym uciekają ci ludzie do Polski i nie tylko. Albo przyjedź np do Uścia Gorlickiego i pogadaj z kobietami i dziećmi, których mężowie i ojcowie zginęli kilka dni temu pod Kijowem.

          1. Drogi Panie

            Ma Pan problem ze zrozumieniem prostego tekstu napisanego po polsku? Napisałem wyraźnie: nie jestem z Panem na „ty” (innymi słowy: więcej poufałości niż znajomości).

            Na tym portalu do nikogo nie zwracałem się na „ty” – i nie życzę sobie, żeby ktoś się w ten sposób do mnie zwracał.

            Przypadłość polegającą na niezrozumieniu prostego tekstu napisanego po polsku nazywamy funkcjonalnym analfabetyzmem. Jak się Szanowny Pan tej przypadłości pozbędzie – a potem przeczyta Pan (na wszelki wypadek powoli i kilka razy) tekst, który napisał właściciel tego portalu – to pojawi się szansa, że Pan zatrybi o czym traktuje mój komentarz. Wtedy stanie się dla Szanownego Pana jasne, że nigdzie nie muszę „jechać”, ani niczego „sprawdzać” – ani z nikim „gadać”. Jeśli Szanowny Pan ma potrzebę „jechania”, czy „gadania” – niech Pan „jedzie” i/lub „gada”.

  2. Pan prezes nie ukrywa, kto będzie ponosił koszty utrzymania ukraińskich uciekinierów – koszty te poniesie polski podatnik. Ale to nie problem, bo jesteśmy bogaci:

    „Mamy zasadę – żadnych relokacji. Jak ktoś chce tu zostać, to zostaje, a jak chce wyjechać, to wyjeżdża. Nikogo nie zmuszamy do niczego. I druga zasada – nie chodzimy po prośbie. Oczywiście uważamy, że należy nam się jakaś pomoc, ale po prośbie nie chodzimy. Jesteśmy państwem w zupełnie dobrej kondycji, przeszło trzy razy bogatszym niż na początku lat 90. i przeszło trzy razy bogatszym niż Ukraina, licząc na głowę mieszkańca – powiedział Kaczyński”.

    https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/uchodzcy-z-ukrainy-jaroslaw-kaczynski-zadnych-relokacji/dwr8d7e,79cfc278

  3. Krawaty w niebieskim .Czerwony jeden .To zdjęcie, unikatem .Pan Redaktor wypolitykowal NATO. Wszyscy za jednego?.

  4. 11 marca ukraiński król miał przez naszymi drogimi posłami i senatorami stand-up, opowiadał państwu posłom i senatorom o „zwycięstwie” i obiecywał, że się z nami tym „zwycięstwem” podzieli:

    https://www.salon24.pl/newsroom/1212504,fantastyczna-przemowa-zelenskiego-na-zn-polska-i-ukraina-przeszly-dluga-droge

    Na razie podesłał nam sieroty z ukraińskich domów dziecka, te dzieci były w takim stanie:

    „A dzieci chudziutkie, zaniedbane, odparzone. Pewnie od długo nie zmienianych pampersów. Pupy i genitalia bordowe, spuchnięte, ogniste. Kazali mi je nacierać maścią. (…) Dzieci były też niedożywione. I nie mam na myśli, że jechały głodne przez dwa dni, uciekając przed wojną, tylko już wcześniej.
    Widziałam tam dzieci z zespołem Downa, jeden chłopczyk miał może z pięć miesięcy. Widziałam dzieci z FAS – alkoholowym zespołem płodowym. Dzieci z chorobą sierocą. Dwulatki, które siedziały i bujały się w przód i w tył, kiedy jadły”.

    https://wiadomosci.wp.pl/niemowleta-z-ukrainskiego-sierocinca-to-ja-poprosze-jedno-6751375042874304a

    Pan premier powiada, że „Ukraina jest suwerennym państwem i może zaprosić do ochrony swego terytorium różnego rodzaju misje”. Jasne, Ukraina jest suwerennym państwem i zabiedzone ukraińskie sieroty może podesłać komu chce, a obdarowany ma obowiązek je przyjąć i odkarmić. A może na odwrót: „Ukraina jest suwerennym państwem” i o losie ukraińskich dzieci powinna była pomyśleć wcześniej.

    Niektórym naszym dygnitarzom marzy się „strzelanie”, jedyny problem jaki widzą z związku z tym „strzelaniem” to konieczność pogrzebania martwych kacapów – ale zapewniają, że sobie z tą niedogodnością poradzą. Jasne jest przy tym, że jak my będziemy „strzelać”, to do nas nikt „strzelać” nie będzie.

      1. Widząc co się dzieje, to szaleństwo, proponuję wprowadzić w Polsce jako drugi język oficjalny ukraiński.

        Rosja daje warunek wprowadzenia w Ukrainie języka rosyjskiego jako oficjalnego. Polska bez warunków dostosowuje już systemy administracji publicznej do języka ukraińskiego.

        1. Czekam na otwarcie szkoły z wykładowym językiem ukraińskim w gminie Bobowa. Może w Sędziszowej, tam warunki lokalowe mamy jak znalazł!

          1. To nie powinien być żaden problem. Pan burmistrz na pewno wymyśli jakiś program z dofinansowaniem na naukę mniejszości w języku UA. W zasadzie to już powinien słać polskich nauczycieli na naukę języka UA. Czemu jeszcze tego nie robi. Nie wiadomo. Widać tutaj opóźnienia.

          2. Burmistrz powinien sobie życie ułatwić i zatrudnić wreszcie wiceburmistrza. Багато Ukraińców dookoła… Może tym wice powinien zostać Ukrainiec? Przecież taki ukraiński wice najlepiej znałby potrzeby swoich pobratymców!
            Ps. Zwracam uwagę, że ja już zacząłem uczyć się języka ukraińskiego. Niedługo pójdę śladem burmistrza Ligęzy i artykuły będą tłumaczone na język ukraiński, np. Незабаром я піду за мером Лігензи, і статті будуть перекладені українською!
            Ps. Ciekawe, ile zrobiłem błędów w powyższym przekładzie?

        2. „kapcior”
          Po polsku to jednak „na Ukrainie”!!!!!!!!!!!!!! Skończcie wreszcie z tą śmieszną poprawnością!

          1. Zgadza się, po polsku „na Ukrainie”. Jeśli już ktoś koniecznie chce „w”, to tak: w krainie U.

            W krakowskich Sukiennicach, w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku można obejrzeć obraz Leona Wyczółkowskiego „Orka na Ukrainie” („na” – nie „w”):

            https://sztukipiekne.pl/arcydziela-polskich-mistrzow-orka-na-ukrainie-leona-wyczolkowskiego

            35 lat temu zaprowadziłem do Sukiennic Ukrainkę z Kijowa (sama siebie nazywała człowiekiem sowieckim), przy tym obrazie zatrzymałem się na dłuższą chwilę i wyjaśniłem jej dlaczego w polskim muzeum wisi obraz polskiego malarza z takim tytułem. Porozumiewaliśmy się (bez żadnego problemu) w ten sposób: ja mówiłem po polsku, Ukrainka – po rosyjsku.

        3. Co się tyczy języka rosyjskiego. W Polsce jest trochę rusycystów (z dawnych czasów), ale wszystko co jest rosyjskie/ruskie jest teraz wyklęte (łącznie z pierogami). Wszyscy rusycyści muszą się ze wstydem pochować do mysiej dziury. A ja jestem usprawiedliwiony: na szkolnych świadectwach mam z tego języka tylko dostateczny!

          1. Kilka lat temu jakbyś Pan powiedział w szkole na lekcji ruskie zamiast rosyjskie to byś Pan dostał po łapach.

          2. @Adam

            Kilka lat temu? Ma Pan na myśli tak zwany poprzedni etap – i „przesłanie” do narodów Polski i Rosji, podpisane 17 sierpnia 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie przez patriarchę moskiewskiego i całej Rusi Cyryla I oraz metropolitę przemyskiego arcybiskupa Józefa Michalika? Zmienił się etap, padły inne rozkazy – nie „jednamy” się już z Rosją (czyli z „dziczą” i „kacapami” – jak to w rządowym radiu określił poseł Kukiz, co słyszałem na własne uszy), tylko z Ukrainą (poseł Kukiz zwierzył się w rządowym radiu, że Ukrainę „kocha”). Nawet nie tyle „jednamy” z Ukrainą, my mamy się w całości dla Ukrainy poświęcić (niektórzy – jak niejaki Orzeł, stary kumpel pana prezesa – uważają, że mamy „strzelać”).

            Co się tyczy pierogów ruskich. Pierogi ruskie to oczywiście nie są pierogi rosyjskie – jak się wydaje idiotom, którzy wyrzucają tę nazwę z jadłospisu (i piszą np. „pierogi z ziemniakami i serem”); to są pierogi z Rusi, czyli z polskich Kresów. Ale jak jest rozkaz, to nie ma czasu na myślenie.

    1. Żoliborski wycieczkowicz wyskoczył ze swoim genialnym pomysłem jak Filip z konopi – ale to „nie wpłynie na nasze relacje z Ukrainą”. Oczywiście, że nie wpłynie; jeszcze by tego brakowało, żeby nadgorliwość pana prezesa miała osłabić nasz entuzjazm i poparcie dla Ukrainy. To poparcie z definicji jest bezterminowe i bezwarunkowe.

      https://wiadomosci.wp.pl/plan-kaczynskiego-zawieszony-prezydent-zelenski-odcina-sie-od-pomyslu-prezesa-rzad-to-nie-wplynie-na-nasze-relacje-z-ukraina-6752149932379072a

  5. Panie redaktorze, czytał Pan ostatni wpis „Ściosa”? Ciekawy jestem opinii na poruszony tam temat wojny!

    1. Przeczytałem to, co napisał p. Ścios (chociaż nie jestem „redaktorem”). Powiem szczerze: nie wiem, kim jest p. Ścios. W sieci znalazłem taką informację:

      Aleksander Ścios – bloger i publicysta, od 11 lat prowadzi autorski blog pod adresem: bezdekretu.blogspot.com. W Wydawnictwie Prohibita w 2017 roku ukazała się jego książka „Nudis verbis – przeciw mitom”.

      Autor (tzn. p. Ścios) zaczyna tak (z brzydkim błędem ortograficznym):

      „Czas wojny wymaga słów prostych i twardych. Bez „światłocienia”, które jest mową oszustów i pseudo-analiz, skrywających pokrętne intencje. To będzie tekst prosty – rozpisany na punkty i tezy, bez retorycznych niuansów i akademickiej argumentacji. Racjonalność jest dziś w takiej pogardzie, że nie warto wystawiać jej na dalsze upokorzenia”.

      Znaczy: autor sam sobie przypisuje atrybut racjonalności. Jak „racjonalność” – to racjonalność. Z całego tekstu wydestylowałem jeden racjonalny fragment (to ma być jeden z trzech scenariuszy zakończenia „tej wojny”):

      „Drugi – w którym po miesiącach niszczenia miast ukraińskich, po tysiącach zbrodni i rzezi, popełnionych przez rosyjskich najeźdźców, dochodzi do podpisania rozejmu: z gwarancją „neutralności” Ukrainy, rezygnacji z akcesu do NATO i oddaniem Krymu”.

      No i tak pewnie będzie, niekoniecznie aż „po miesiącach”. Sam ukraiński król daje do zrozumienia, że jest (poniewczasie) zainteresowany takim rozwiązaniem (neutralność Ukrainy, rezygnacja z akcesu do NATO i oddanie Krymu, a może i Donbasu):

      https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/ukraina-rozwaza-przyjecie-statusu-panstwa-neutralnego/rxyqzzd,79cfc278

      Problem z p. Ściosem polega na tym, że ten racjonalny fragment poprzedza takie dictum:

      „Można wymienić trzy, realne scenariusze zakończenia tej wojny. Każdy zakłada dalsze istnienie państwa rosyjskiego, co oznacza, że groźba wojny światowej nie zostanie zażegnana”.

      Wbrew temu, co się panu Ś. wydaje, Ukraina w NATO (co oznacza US Army bezpośrednio na granicy z Rosją) zwiększa groźbę „wojny światowej”, Ukraina neutralna (tzn. neutralny bufor między Polską, która już jest w NATO a Rosją) taką groźbę zmniejsza.

      Ogólnie, co się tyczy groźby (czy choćby hipotetycznej możliwości) „wojny światowej”:

      Nawet jeśli Rosja jako taka zniknie, czego tak pragnie p. Ścios (osobne pytanie: w jaki sposób? jakim cudem? wysublimuje? zdematerializuje się?) to zostaną USA – i Chiny. A ta para (bez Rosji) może samodzielnie zrobić taką „wojnę światową”, że i USA, i Chiny, i cała reszta świata (wraz z p. Ściosem) tak, czy inaczej przestanie istnieć (sama planeta Ziemia – w postaci silnie radioaktywnego skwarka – przetrwa, oczywiście tylko do czasu, gdy Słońce zamieni się w czerwonego olbrzyma, to będzie koniec naszej planety).

    2. Panie Piotrze! Komentator „wma”, w sposób bardzo błyskotliwy, mnie wyręczył! Może tylko jeszcze dodam, że na moje oko Aleksander Ścios namawia nas do zbrojnego i samotnego poparcia Ukrainy; na przekór zdrajcom z NATO i amerykańskim politykom, „których wiedza o Rosji nie przekracza poziomu gimnazjalisty”. Szczególnie „spodobał mi się” postulat zamknięcia granicy rosyjsko – białoruskiej. Widać, że wiedza Sciosa o Rosji zdecydowanie przekracza poziom gimnazjalisty. A ogólnie rzecz biorąc, Ścios buja w mocarstwowych obłokach: „Silne zbrojenie Ukrainy ( w tym przekazanie samolotów), zamknięcie granicy rosyjsko-białoruskiej, (…) budowanie wespół z Ukrainą nowego sojuszu militarnego z krajami bałtyckimi, (…) to minimum, jakie rząd III RP winien przedsięwziąć w obliczu obecnych wydarzeń”. Przypominam, że od czasów tzw. Związku Bałtyckiego nie udało się zbudować takiego sojuszu! A w 1922 roku na taki sojusz była o wiele większa szansa niż dzisiaj.
      Ciekawi mnie dlaczego Aleksander Ścios nie ma pretensji do Józefa Piłsudskiego, który po wiktoriach w bitwie warszawskiej a zaraz potem w bitwie nad Niemnem nie ruszył na Moskwę, żeby ostatecznie rozprawić się z bolszewikami?
      Aleksander Ścios snuje swoje mocarstwowe mrzonki o ostatniej szansie w historii na destrukcję Rosji a na koniec bezsilnie stwierdza, „że nie mamy przywódców i nie mamy narodu, by ten cel osiągnąć”.
      Fatalny tekst!

      1. Pan Ś. pragnie „walki z Rosją i zniszczenia bandyckiego państwa”. Pan Ś. przyznaje jednak (z boleścią), że „nie mamy przywódców i nie mamy narodu, by ten cel osiągnąć”. No cóż, panu Ś. nie pozostaje nic innego, jak wymienić naród.

        A te lamenty

        „nie mamy przywódców i nie mamy narodu, by ten cel osiągnąć”

        przypominają mi dowcip z czasów Gomułki (a może wczesnego Gierka – już dokładnie nie pamiętam): jak by my mieli mięso, to by my zarzucili Zachód konserwami – ale ni momy blachy!

  6. Ukraiński król już mówi o neutralności Ukrainy (już nie chce do NATO?) – czyli o tym, o co ruskiemu carowi chodziło od samego początku (mówił też o tym ruski ambasador w Polsce). Ukraiński król daje też do zrozumienia, że jest gotów odpuścić Krym i Donbas, chce się w tej sprawie spotkać z ruskim carem (pytanie: czy ruski car zechce się teraz spotkać). „Ukraińcy mają dość wojny i zniszczenia. To nie jest radość wojenna. To tragedia narodowa” – powiada (poniewczasie) ukraiński król. Nie lepiej było się dogadać zawczasu, nie czekać aż hufce ruskiego cara wejdą w granice ukraińskiego królestwa? Tak to jest jak się lekceważy to, co napisano w starożytnych księgach:

    „Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju” (Łk 14, 30-35).

    https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/ukraina-rozwaza-przyjecie-statusu-panstwa-neutralnego/rxyqzzd,79cfc278

    1. Szanowny Panie

      Nie wiem, do kogo Pan pije. Jeśli do mnie, to odpowiem Panu tak: a skąd Pan wie co ja bym chciał?

  7. Panu WMA , bardzo dziękuję za „gazete krakowską”, nie wiedziałem. Hansa Franka marzenie i nie tylko o jego władzy nad Małopolską.Prawda rus . Czyja to prawda ? . Nasza Bobowa to mix prawd wszelakich?.

    1. Szanowny Panie „wma”, mój „układ pokarmowy” z wielkim trudem „trawi” lewacką papkę informacyjną „Onet”- pomimo, że w części prawdziwa!

      1. To, że część prawdziwa jest zanurzona w papce – nic na to nie poradzę. Tę część prawdziwą mógłbym napisać sam (i wrzucić do sieci bez dodatku papki), ale mojego tekstu i tak żaden zjadacz onetowej papki z własnej woli nie przeczyta. Jest za to jakaś szansa, że przeczyta tekst z jakiegoś „Przeglądu” (z częścią prawdziwą) – a wtedy zdarzyć się może, że jakaś część tej części prawdziwej zahaczy mu się w łepetynie i – kto wie – może go nawet przywiedzie do opamiętania? A jeśli nawet nie przywiedzie, to przynajmniej przyprawi go o poznawczy dysonans – a to już coś.

        Co się tyczy samego tekstu.

        „Przepełnione już grupy przedszkolne i klasy szkolne teraz puchną od dzieci ukraińskich. Nie da się tak po prostu wrzucić do systemu edukacji tysięcy dzieci z kompletnie innego systemu, w dodatku nieznających języka”.

        W rzeczy samej, nie da się (a nasi wodzowie uważają, że się da – i że nie mieliśmy i nie mamy innego wyjścia).

        „Śródmiejska szkoła w dużym mieście. W klasie VII nauczycielka o poranku zastaje 19 uczniów polskich i 15 ukraińskich, którzy słowa po polsku nie znają. Akurat w sali znajduje się tablica multimedialna. Nauczycielka podłącza ją do tłumacza Google z językiem ukraińskim, próbuje realizować temat wypadający zgodnie z podstawą programową”.

        W taki sposób pani nauczycielka nikogo niczego nie nauczy, to jest oczywista strata czasu – tak dla Polaków, jak i dla Ukraińców.

        „To nie może się udać. (…) Powstrzymajmy to szaleństwo, póki czas. Już na wstępie generuje się konflikt i totalny chaos – opowiada podłamana nauczycielka”.

        W rzeczy samej, to jest totalny chaos – i oczywisty nonsens.

        „Kolejna sprawa, delikatna, acz konieczna do podjęcia – szczepienia ukraińskich uczniów. Ze szczepieniami w Ukrainie nigdy nie było dobrze. Wielka miłość polsko-ukraińska przerodzi się w nienawiść wraz z pierwszym przypadkiem polio wśród polskich uczniów. Albo cholery, bo i ta w Ukrainie się pojawia”.

        Bez komentarza. To się samo komentuje (z wyjątkiem tego „w Ukrainie”, padł rozkaz i onet nie napisze tego inaczej).

        „Rodzice, których dzieci z powodu braku miejsc wcześniej do przedszkola się nie dostały, pytają, dlaczego ich dzieci nie mogły, a dzieci z Ukrainy są od razu przyjmowane. Naiwnie zakładałam, że wszyscy zrozumieją tę trudną sytuację. Powoli zaczynają się pojawiać kontrowersje, uprzedzenia, podziały na my i oni”.

        To było do przewidzenia.

        „Warto też przypomnieć, że w rodzimej podstawie programowej nie brakuje klimatów narodowo-wyzwoleńczych [tak w onetowym oryginale; to jest ortograficzny błąd – wma]. Wyobraźmy sobie lekcję z analizą „Litwo, ojczyzno moja” bez znajomości kontekstu. Albo omawianie „Ogniem i mieczem”. Co może się stać, gdy podlejemy młodych Ukraińców naszym narodowowyzwoleńczym sosem?”.

        Odwróćmy pytanie. Co się może stać, gdy młody Ukrainiec oświadczy pani nauczycielce, że mieszkał przy ulicy Bandery i że Bandera jest jego idolem (bo tak go nauczono w domu i w ukraińskiej szkole)? Pewnie nic się nie stanie, pani nauczycielka przełknie to jak gęś kluskę. Jedyna nadzieja, że trafi się w klasie chociaż jeden normalny uczeń, który wyręczy panią nauczycielkę.

        „Dzwonią do mnie dyrektorzy z południa Polski, którzy uwierzyli ministrowi i zaczęli hurtowo przyjmować ukraińskich uczniów do klas. Gdy było ich kilku w szkole, dawali radę, teraz, gdy są już dziesiątki, przestali ogarniać rzeczywistość. Załamują się – przyznaje Gajęcka. – Porywy serca szybko się skończą, gdy tsunami nieodpowiedzialnych decyzji zaleje polską szkołę”.

        No proszę, polską szkołę „zaleje tsunami”. Jak ktoś sam się prosi o „tsunami” – to dostanie „tsunami”. Mówisz – masz.

        „Ukraińskim dzieciom robimy krzywdę, wpychając je bezpośrednio do klas w polskich szkołach. W ten sposób generujemy kolejne lęki. Oto mała szkoła podstawowa w Warszawie. W klasie IV pojawia się ukraiński chłopiec. Ni w ząb nie rozumie, co się do niego mówi. A ponieważ nie rozumie, wiele zachowań kolegów odbiera jako wyśmiewanie się z niego. Z dnia na dzień staje się coraz bardziej agresywny, kopie i bije. Chłopcy próbują za pomocą tłumacza Google powiedzieć mu, o co im chodzi. Dla nich to też szok”.

        No proszę, sfrustrowany ukraiński chłopiec w polskiej szkole bije polskie dzieci. Jak podrośnie swoją frustrację wyładuje na kimś dorosłym. Swoją drogą ci dziesięcioletni polscy chłopcy – którzy mają „szok”, bo ukraiński chłopiec ich kopie i bije i którzy „próbują za pomocą tłumacza Google powiedzieć mu, o co im chodzi” – to są jakieś sieroty.

    2. Pogotuje się w polskim tygielku. Agencji , toć unas dostatek . Tak czy inaczej dobroć ta spadnie na utrzymanie i agencyjnych dobroczyńców i agencyjnymi darami obdarowanych. Tylko pytanie co agencje produkują?. Łatwo przewidzieć, zwalą wyżywienie na wieś,a edukację na nauczycieli. Byt zapewniony i gloria chwały też.

  8. My mamy w Warszawie zmieniać nazwę ulicy Belwederskiej (bo takie jest ukraińskie widzimisię), za to we Lwowie jest (i ma pozostać) ulica Bandery.

    https://nczas.com/2022/03/29/ukraincy-domagaja-sie-zmian-nazw-ulic-w-kilkudziesieciu-miastach-na-swiecie-wsrod-nich-warszawa

    Ale cóż się dziwić ukraińskiej bezczelności, skoro radny miejski Marek Szolc uważa, że oznakowanie ulic w Warszawie nie jest dostosowane do „nowych mieszkańców miasta”.

    https://www.portalsamorzadowy.pl/wydarzenia-lokalne/nazwy-ulic-po-ukrainsku-jest-propozycja-warszawskiego-radnego,361455.html

    A tutaj mamy radnego Szolca w całej okazałości:

    https://um.warszawa.pl/waw/radawarszawy/-/marek-szolc-radny-m-st-warszawy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *