
Od redakcji! Wczoraj, tj. 3 marca 2021 roku, wójt Gminy Lipinki Czesław Rakoczy przesłał do redakcji czasopisma „BOBOWAODNOWA”/www.bobowaodnowa.eu list-oświadczenie w odpowiedzi na artykuł z 13 lutego 2021 roku pt. Wójt Czesław Rakoczy z Lipinek znokautowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Krakowie!. Zgodnie z ustawą Prawo prasowe treść listu-oświadczenia wójta Czesława Rakoczego przekazuję Czytelnikom mojego czasopisma do wiadomości w wersji oryginalnej i bez komentarza!
Maciej Rysiewicz
xxx
Szanowny Pan Redaktor Maciej Rysiewicz.
Kierując się obietnicą krótkiej odpowiedzi na artykuł Szanownego Pana odnośnie uwag wynikających z zarzutów Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie z ostatniej kontroli, ustosunkuję się głównie do pobranego ekwiwalentu za urlop. Na wstępie dodam, że nie mam zastrzeżeń, co do prawdziwości podanych przez Pana faktów. Faktycznie pobrałem ekwiwalent urlopowy w wysokości około 10 000 zł brutto za rok pracy, co netto licząc w 32% skali podatkowej daje kwotę ok. 5 800 zł netto rocznie, a na miesiąc ok. 483 zł netto dodatkowego wynagrodzenia do pensji. Pobranie ekwiwalentu urlopowego wynika z tego, że podejmuję się innych różnych obowiązków takich jak prowadzenie gminnej gospodarki komunalnej czy funkcji kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, co nie pozwala mi na korzystanie z dłuższych przerw w pracy. Sam też odbywam wszystkie podróże służbowe. Nadmieniam, że od około 19 lat oprócz obligatoryjnej w samorządzie 13 pensji nigdy z tytułu umowy o pracę nie otrzymałem nagrody, premii itp. W przeciwieństwie do moich pracowników Urzędu Gminy, czy jednostek organizacyjnych gminy, którzy wielokrotnie byli wyróżniani byli nagrodami, dodatkami motywacyjnymi. Od 2008 roku nie otrzymałem najmniejszej podwyżki, a od 2018 roku po obniżeniu przez rząd poborów o 20%, zarabiam 10 180 zł brutto / ok. 6950 zł netto/. Jako wójt odpowiadam jednoosobowo za realizację budżetu w wysokości około 40 mln zł. co daje za kadencję prawie 200 mln zł. a także za skomplikowane procedury wszelkich inwestycji, przetargów, zamówień. Nadzoruję pracę szkół, przedszkoli, straży pożarnych, kultury, opieki społecznej. Budujemy drogi gminne ale i powiatowe oraz wojewódzkie które nie są zadaniami gminy. W chodniki zainwestowaliśmy w tym roku ok. 6 mln zł. Odpowiadam także za ochronę środowiska, kanalizację, oczyszczalnie i wywóz śmieci itp. Gmina Lipinki nie jest bogatą gminą, nie mamy działek do sprzedania ani innych możliwości wzmocnienia budżetu gminy, a z własnych dochodów dopłacamy do utrzymania oświaty ponad 3 mln zł., co znacznie osłabia budżet gminy. Aby sprostać tym wszystkim zadaniom muszę być w pracy i starać się pozyskiwać z źródeł zewnętrznych jak najwięcej środków na utrzymanie gminy. Kwota za ekwiwalent za urlop to nie nagroda lecz wynagrodzenie za przepracowany czas. Wszyscy pracownicy gminy mają płacone za dodatkowo przepracowany czas. W moim przypadku, aby wypełnić wszystkie swoje obowiązki, nie korzystałem z urlopu a także dodatkowo pracowałem w dni wolne od pracy , co przez ostatnie 6 lat dało 182 dni, co średnio na rok dawało 30 dni, za kwotę ok. 12 000 zł. Wójtowie mają nienormowany czas pracy i nie mają nadgodzin. Według wielu opinii prawnych (przesyłam jedną z nich) za dni wolne mogą brać wynagrodzenie. Ja nie stosuję tego – nie wziąłem za pracę w te dni ani złotówki. Ponadto jak wspomniałem wcześniej, Gmina Lipinki nie ma przedsiębiorstwa komunalnego (jednostki budżetowej komunalnej), więc odpowiadam za prezesa czy dyrektora, co przynosi oszczędność roczną około 6 000 zł na miesiąc, na rok około 80 000 zł. Jestem także kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego, co daje oszczędność w wysokości około 20 000 zł. rocznie. Nie posiadam też samochodu służbowego i kierowcy, co przynosi oszczędność około 80 000 zł. rocznie. Można wyliczać jeszcze dużo, aby uzasadnić moje niekorzystanie z urlopów w pełnym wymiarze, ale nie o to chodzi. Moi Mieszkańcy zasłużyli na każdą ofiarę z mojej strony i moich współpracowników. Niczego nie robię sam. Dodam, że mamy problemy z pozyskaniem kwalifikowanych fachowców którzy oczekują wysokich wynagrodzeń bliskich pensji Wójta. Naszej gminy nie stać na zatrudnienie kilku specjalistów. U nas jeden pracownik zajmuje się wieloma sprawami. W jednostkach nadzoru kontrolerzy są wyspecjalizowani w swojej dziedzinie, stąd łatwiej dostrzegają błędy. Podsumowując, odpowiadam za wiele, błędy mogą wiele kosztować i tak czasem się zdarza. Praca Wójta to misja i tak ją traktuję od zawsze. Od lat nie byłem na chorobowym, pracuję w miarę swoich sił i zdolności i chciałbym, aby tak pozostało. W takich gminach jak moja brak środków na utrzymanie gminy wymusza na Wójcie olbrzymią aktywność w pozyskiwaniu środków i brak czasu na odpoczynek. Trzeba tego dopilnować, bo przy błędach i wykazaniu strat nikt nad Wójtem nie ma litości – więc staram się pilnować swoich obowiązków jak najlepiej potrafię. Serdecznie pozdrawiam Szanownego Pana Redaktora i Czytelników.
Czesław Rakoczy – Wójt Gminy Lipinki
@Maciej Rysiewicz
Rozumiem, że Pan – jako właściciel portalu – nie może powyższego „listu-oświadczenia” skomentować. A czy zwykły czytelnik (np. ktoś taki jak ja) może?
Artykuł 32 pkt 6 ustawy Prawo prasowe w brzmieniu:
„W tekście nadesłanego sprostowania lub odpowiedzi nie wolno bez zgody wnioskodawcy dokonać skrótów ani innych zmian, które by osłabiały jego znaczenie lub zniekształcały intencję autora sprostowania; tekst sprostowania nie może być komentowany w tym samym numerze lub audycji; nie odnosi się to do odpowiedzi; nie wyklucza to jednak prostej zapowiedzi polemiki lub wyjaśnień”
dotyczy redakcji/redaktora naczelnego. Nie widzę przeszkód, żeby Czytelnicy czasopisma internetowego w normalnym trybie nie mogli zamieszczać komentarzy pod tekstem listu-oświadczenia wójta Czesława Rakoczego. Zwłaszcza, że ww. dokument nie posiada wszystkich formalnych cech tzw. sprostowania, bo na przykład został doręczony do redakcji via przekaz elektroniczny a nie (obligatoryjnie) listem poleconym na adres redakcji.
Znaczy: powyższy list należy traktować jako odpowiedź, nie jako sprostowanie.
W takim razie napiszę kilka słów.
Po pierwsze. Zdecydowanie należy docenić fakt, że taka odpowiedź się pojawiła. W powiecie gorlickim nie jest to zjawisko zwykłe.
Po drugie. Odpowiedź jakoś trzyma się rzeczywistości (opisanej z punktu widzenia wójta gminy Lipinki), nie jest do coś w rodzaju „nieprawdą jest albowiem nieprawdą jest”.
Po trzecie. Z tego, co pisze pan wójt wynika, że jest on jak Atlas, który (z niewielką pomocą pozostałych gminnych urzędników) dźwiga na swoich barkach całą gminę. Z drugiej strony pan wójt daje do zrozumienia, że taka sytuacja mu odpowiada.
Pan wójt pisze, że ma „problemy z pozyskaniem kwalifikowanych fachowców którzy oczekują wysokich wynagrodzeń”, że „gminy nie stać na zatrudnienie kilku specjalistów”, w związku z tym „jeden pracownik zajmuje się wieloma sprawami”. Ależ to nie jest nic nadzwyczajnego, człowiek całe życie się uczy – i musi sobie radzić z różnymi rzeczami. Podam przykład z mojej dziedziny. Jeśli ktoś mi powie, że jest zbrojarzem – i tylko zbrojarzem – to ja takiego „fachmana” na budowie nie potrzebuję. Żadna firma nie przetrwa, jeśli będzie zatrudniać kogo innego do deskowania (cieśla szalunkowy), kogo innego do układania zbrojenia (zbrojarz) i kogo innego do układania betonu (betoniarz).
„W chodniki zainwestowaliśmy w tym roku ok. 6 mln zł” – powiada pan wójt. Moja rada: nie „inwestować” w chodniki.
„(…) z własnych dochodów dopłacamy do utrzymania oświaty ponad 3 mln zł, co znacznie osłabia budżet gminy” – powiada pan wójt. To tak wygląda, jakby pieniądze wydane na szkoły były stracone – w przeciwieństwie do pieniędzy wydanych na chodniki (te pieniądze są „zainwestowane”). Pieniądze na szkoły należy wydawać racjonalnie (unikać zbędnych wydatków i unikać działań pozornych, tzn. jak najwięcej normalnej, rzetelnej nauki, jak najmniej akademii, przedstawień i innych wygłupów). Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że ze szkołami w gminie Lipinki nie jest tak źle (w porównaniu np. z taką Bobową) – zeszłoroczny wynik egzaminu z języka angielskiego po ósmej klasie jest najlepszy w skali powiatu (i lepszy niż średnia w województwie). Dobrze byłoby się podciągnąć z innych przedmiotów (język ojczysty, matematyka) – nie ma co żałować tych trzech milionów.
Dlaczego nie inwestować w chodniki ?
Dlaczego nie „inwestować” w chodniki? Ponieważ chodnik nie jest inwestycją, w większości przypadków są to pieniądze wyrzucone w błoto. Cała gminna i powiatowa Polska została w ostatnich 20 latach „ochodnikowana” (= wyłożona betonową kostką) – co jest oczywistym nonsensem.
Dlaczego nonsens budowa chodników ? Jest bezpieczniej . Mieszkańcy proszą wójtów, burmistrzów o ich budowę . A władz jest po to , żeby spełniać oczekiwania mieszkańców .
Tu nie chodzi o chodnik jako taki (tzn. o szerokie, utwardzone pobocze). Tu chodzi o setki kilometrów krawężników i betonowej kostki przy wiejskich drogach (szerokie, utwardzone pobocze można zrobić bez krawężnika i bez betonowej kostki).
Co się tyczy „mieszkańców”. Jedni „proszą” – a inni nie proszą. „(…) władz jest po to, żeby spełniać oczekiwania mieszkańców”. Tak? Wszystkie oczekiwania – i wszystkich mieszkańców? Jakoś tak się składa, że największym marzeniem „mieszkańców”, realizowanym w pierwszej kolejności przez wójtów/burmistrzów, jest krawężnik i betonowa kostka.
Wójt Lipinek tłumaczy się, że gmina Lipinki nie jest bogatą gminą – a mimo to buduje „drogi gminne, ale i powiatowe oraz wojewódzkie, które nie są zadaniami gminy”, a w chodniki „zainwestowała” ok. 6 milionów złotych. Równocześnie pisze, że dopłaca „do utrzymania oświaty” ponad 3 miliony złotych, „co znacznie osłabia budżet gminy”. Znaczy: krawężnik i betonowa kostka przy drodze (i nie tylko przy drodze) nie osłabia – a szkoła osłabia.
„przemek27”
Następnymi inwestycjami spełniającymi oczekiwania mieszkańców będzie budowa urwisk (wież) dla lemingów i paśników dla pelikanów…!
A po nas choćby i potop…!
„wma”
Pana pomysł na budowę utwardzonych poboczy się nie przyjmie, ma on kilka istotnych „wad”! Jak Pan słusznie zauważył wybudowanie chodników nie obciąża budżetu gminy, a skoro nie obciąża to trzeba to zrobić jak najdrożej…! Wyraźnie zatem widać, że Pański pomysł jest zbyt tani. Proszę również porównać koszt utrzymania zimowego drogi z chodnikiem i utwardzonym poboczem-co te gminy zrobią z tymi pieniędzmi, które przecież nie obciążają budżetu. Należy również pamiętać, że te chodniki wybudowane są często przy drogach o tragicznym stanie technicznym w wielu wymiarach. Stan ten będzie determinował konieczność naprawy- przebudowy tejże drogi, jak również chodnika. Musi Pan pamiętać, że nie każda gmina może sobie pozwolić na strefę aktywności gospodarczej , czy jakoś tak.To jest złoty interes obliczony na lata, a nie zrobić tanio raz i dobrze!
Chodzi z tą oświata o to, że cały system edukacji oprócz budynków szkół leży finansowo w gestii ministerstwa edukacji. Rząd podnosi płace nauczycielom ale subwencji dla gmin nie, pomimo, że to jego psi obowiązek. Gminy chcąc utrzymać daną szkołę (a wiemy co jest, jak jakiś wójt chce szkołę zlikwidować) muszą dopłacać z budżetu gminy te przykładowe 3 mln, w związku z tym brakuje im na inne swoje zadania. Nie rozumiem też dlaczego Pan wma nie chce budowy chodników tylko „szerokie pobocze”. Pan wma widać jest nie tylko wybitnym specjalistą budowlańcem, znawcą ekonomii i edukacji, ale również specjalistą od bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przypomnę tylko, że w Polsce jest takie fajne porzekadło – jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do … (?)
Panie Oponka, niech Pan się nie spina, bo Panu żyłka pęknie.
Publiczne szkoły podstawowe zakładają i prowadzą gminy (szkoły są jednostkami organizacyjnymi gminy). Jeśli gmina dokłada do płacy państwa nauczycielstwa, to niech organ wykonawczy tejże gminy (tzn. wójt) zrobi przynajmniej jedno: niech zadba o to, żeby dyrektorem szkoły (który zatrudnia i zwalnia nauczycieli) nie była osoba przypadkowa. Innymi słowy: niech zadba o to, żeby pieniądze z gminnej kasy nie były wypłacane byle komu (to, czy te pieniądze są wypłacane byle komu – czy nie byle komu – można rozpoznać np. po wynikach egzaminu ósmoklasisty).
„ (…) a wiemy co jest, jak jakiś wójt chce szkołę zlikwidować (…)”.
A co by miało być? W gminie Bobowa tutejszy „gospodarz” zlikwidował szkołę w Sędziszowej i wszyscy państwo radni (także nauczyciele) grzecznie podnieśli rączki (tylko jedna osoba, akurat z Sędziszowej, nie zagłosowała za likwidacją szkoły – ale bardzo pana burmistrza za tę niesubordynację przepraszała).
„Nie rozumiem też dlaczego Pan wma nie chce budowy chodników tylko „szerokie pobocze””.
Pan jeszcze wielu rzeczy nie rozumie, budujące jest przy tym to, że się Pan do tego przyznaje. W zrozumieniu tego, że krawężnik i betonowa kostka przy każdej wiejskiej drodze jest nonsensem bardzo by Panu pomogła jakaś wycieczka, np. do Bawarii (to najbogatszy land w Niemczech). W tych czasach, gdy prowadziłem tam budowę jeszcze były normalne granice, paszporty i wizy, ale teraz ma Pan łatwiej, może Pan tam jechać bez paszportu.
„Pan wma widać jest nie tylko wybitnym specjalistą budowlańcem (…)”.
Widać, że Pan niczego w życiu nie wybudował, podejrzewam, że Pan nigdy nawet nie widział budowy (choćby z daleka). Dam Panu radę: do dobrego murarza/cieśli – czy choćby do chłopaka, który robi suchą zabudowę i ładnie kładzie flizy – niech Pan nie mówi „budowlaniec” – to może być dla Pana bolesne (dosłownie). A „wybitny specjalista budowlaniec” to jest oksymoron.
„(…) ale również specjalistą od bezpieczeństwa ruchu drogowego”.
Jak Pan się boi chodzić po wiejskiej drodze, to niech Pan nie wychodzi z domu – a najlepiej niech się Pan schowa ze strachu pod łóżko. Jeśli Pan uważa, że szerokie utwardzone pobocze to jest dla Pana śmiertelna pułapka, a tylko betonowa kostka zapewni Panu „bezpieczeństwo”, to nic na to nie poradzę – może tylko tyle, że można byłoby w tej sprawie porozmawiać z jakimś psychologiem.
„Przypomnę tylko, że w Polsce jest takie fajne porzekadło – jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do … (?)”.
Bardzo Panu dziękuję za ten komplement – ale niepotrzebnie się Pan fatyguje, mnie Pańskie komplementy nie są do niczego potrzebne.
Ale bajki Oponka. Skoro jest takie narzekanie, że trzeba niesłusznie dopłacać do szkolnictwa, to niech burmistrz odzyska pieniądze, które jego zdaniem były niesłusznie wpompowane z kasy gminy. Niech burmistrz bajek nie opowiada. Dobra wymówka, żeby pieniądz stracić w systemie.
Gminy, które tak uważały jak Oponka już dawno pozwały skarb państwa.
https://www.prawo.pl/samorzad/kolejne-miasto-krakow-pozywa-skarb-panstwa-o-zalegle-srodki-na,481365.html
Może mi Pan podać przykład czy jest gmina lub miasto w Polsce , gdzie nie budują chodników a tylko utwardzają pobocza ? Może mi wysłać Pan an email , jak to wygląda ? Może jakieś zdjęcie ?Skąd w Polsce taka moda na chodniki ? Przecież nie z zachodu ? Może firmy produkujące kostkę jakoś to rozpromowały , żeby zarobić ? Może zaczęli od chodników w dużych miastach a później wójtom się spodobał ten pomysł i zaczęli to samo robić ? Mój email : przemek27@poczta.fm
Chodnik przy wiejskiej drodze (gminnej, powiatowej, wojewódzkiej – bez znaczenia) to jest nonsens, a chodnik z betonowej kostki to jest nonsens do kwadratu. Chodniki układa się w mieście – ale i tutaj nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby układać betonową kostkę, tańsze i lepsze są betonowe płyty chodnikowe (najlepiej 50 x 50). Przy wiejskiej drodze wystarczy szerokie utwardzone pobocze (np. z kruszywa łamanego stabilizowanego mechanicznie), to jest najprostsze i najtańsze rozwiązanie. Na poboczu można też położyć nawierzchnię z mieszanki mineralno-asfaltowej (o takiej samej nośności jak na jezdni i na takiej samej wysokości), po czym oddzielić je od jezdni linią krawędziową.
Jeśli na poboczu wiejskiej drogi ułożymy betonową kostkę, to jest to dodatkowy koszt – i dodatkowe kłopoty podczas użytkowania drogi (przede wszystkim w zimie – ale nie tylko). Kostka musi być oparta o krawężnik (w przeciwnym razie się rozłazi). W zimie po tej stronie drogi, gdzie nie ma chodnika, jezdnia wraz z poboczem jest czysta (pług może zepchnąć śnieg do przydrożnego rowu), a chodnik (po którym mają chodzić piesi) jest grubo pokryty mokrym śniegiem (po tej stronie drogi pług nie może zepchnąć śniegu do rowu, mokry śnieg z jezdni jest wyrzucany/spychany na chodnik; każdy, kto choć raz przeszedł się po takim chodniku będzie wiedział, o czym piszę).
Jeśli pobocze jest na tym samym poziomie, co jezdnia wtedy nie ma problemu z odwodnieniem korony drogi (także przy nawalnym deszczu), jeśli jest chodnik (krawężnik i kostka) musimy wykonać kanalizację burzową – to jest dodatkowy koszt i kłopoty w przyszłości. Przy krawężniku są kratki ściekowe, te kratki lubią się zatykać (i w zimie, i w lecie) – ale nawet wtedy, gdy nie są zatkane może się zdarzyć, że przy nawalnym deszczu kanalizacja nie odprowadzi wody, w skrajnym przypadku odwraca się kierunek przepływu i nadmiar wody jest wyrzucany ze studzienek kanalizacyjnych, kończy się to zniszczeniem (wypłukaniem) podbudowy chodnika i betonowa kostka się zapada.
Jeśli chodzi o wyżej postawione pytania.
1) Może mi Pan podać przykład czy jest gmina lub miasto w Polsce, gdzie nie budują chodników a tylko utwardzają pobocza?
Nie mogę, wszystkie gminy w Polsce „budują chodniki”. A dlaczego tak jest? Kto pomyśli – może zgadnie.
2) Może mi wysłać Pan email, jak to wygląda? Może jakieś zdjęcie?
Zdjęcie? Nie z polskiej gminy.
3) Skąd w Polsce taka moda na chodniki?
Ta moda zbiegła się z tak zwaną reformą samorządu terytorialnego i tak zwanymi „unijnymi funduszami”. „Gospodarze” zaczęli na wyścigi „aplikować”, a ten „gospodarz”, który wyda najwięcej pieniędzy (nie tylko z „unijnych funduszy”, także z gminnej kasy, czyli z kieszeni gminnego podatnika) dostaje laurkę (a do tego kapelusz). Ponieważ chodnik jest droższy niż normalne pobocze, to wszyscy robią chodniki, a ponieważ chodnik z betonowej kostki jest droższy niż chodnik z płyt 50 x 50, to wszyscy układają betonową kostkę.
4) Może firmy produkujące kostkę jakoś to rozpromowały, żeby zarobić?
Prawdziwy biznes nie polega na tym, że produkujemy i sprzedajemy to, co ludziom jest potrzebne (tzn. reagujemy na realny popyt). Prawdziwy biznes polega na wykreowaniu popytu, a na taki numer „firmy produkujące kostkę” są za cienkie. Tu byli czynni inni szatani.
5) Może zaczęli od chodników w dużych miastach a później wójtom się spodobał ten pomysł i zaczęli to samo robić?
Jak już wyżej napisałem: chodnik z kostki jest droższy niż chodnik z płyt (pomijając już kwestię, czy w danym miejscu jakikolwiek chodnik jest potrzeby) – i o to chodzi.
Co sądzi Pan o takim rozwiązaniu , jakie jest wykonane na nagraniu z boku drogi ?. Jest to na nagraniu czas 1;04:25 . https://www.youtube.com/watch?v=-ZjMXJvLSMQ
Chodzi o tę idiotyczną kostkę brukową po prawej stronie jezdni? Kostkę, która się rozłazi, zapada – i na której można wybić zęby?
Co o tej kostce sądzę? To samo, co o takiej samej kostce na ulicy Cichej, Stróżowskiej i Mickiewicza w Gorlicach (dzieło Janusza Fugla, „wiceburmistrza” Gorlic; tenże Fugiel od stycznia 2019 roku był „głównym specjalistą ds. inwestycji i zamówień publicznych” w urzędzie gminy w Bobowej, obecnie zasiada na stolcu kierownika referatu inwestycji i gospodarki komunalnej – i zajmuje się m. in. takimi ważnymi rzeczami jak rozsyłanie zawiadomień o wysokości opłaty za wywóz śmieci).
„Za jego największe osiągnięcia podczas sprawowania tej funkcji uważa się m. in.: rozpoczęcie rewitalizacji gorlickiej starówki (…)”.
https://bip.malopolska.pl/umgorlice,a,377762,janusz-fugiel-zastepca-burmistrza.html
Pieniądze wydane na setki kilometrów kostki przy wiejskich drogach można było wydać np. na konkretny kawałek autostrady (autostrada powinna mieć trzy pasy ruchu; to coś, co mamy teraz między Katowicami a Rzeszowem ma tylko dwa pasy ruchu), oczywiście bez tych idiotycznych, ciągnących się dziesiątkami kilometrów „akustycznych ekranów”.
a co z wyjaśnieniami od pozostałych guru ekwiwalentu urlopowego?
Powiem tak, nawet gdyby tych zasług było pięć razy tyle, to pobierane ekwiwalentu za urlop przez wójta z wizerunkowego punktu widzenia wygląda tragicznie! Tylko tyle i aż tyle!
Pan wójt pisze, że ma „problemy z pozyskaniem kwalifikowanych fachowców którzy oczekują wysokich wynagrodzeń”, że „gminy nie stać na zatrudnienie kilku specjalistów”, w związku z tym „jeden pracownik zajmuje się wieloma sprawami”
Panie Wójcie Rakoczy myśli Pan, że ta sytuacja to tylko na Pańskim podwórku?
No dobrze. Nie tyczy się to Lipinek, ale ja zapytam jeśli do szeroko rozumianej budżetówki są zatrudniani ludzie jak kelnerka ->stanowisko urzędnicze, osoba będąca około 10 lat bezrobotną -> stanowisko urzędnicze, pracownik sklepu -> stanowisko dyrektor (!), pracownica warzywniaka -> stanowisko kierownik to jak to się ma do tego o czym Pan mówi? To przykłady o których się wie. Ludzie ponarzekają, temat ucichnie, a życie toczy się dalej.
Nie lepiej było zrobić w gminie wodociągi i kanalizację zamiast tych pseudo ścieżek rowerowych,i za czyje pieniądze remontuje ,powstaje te „rydzykowo” w Lipinkach koło starego kościoła ,bo ni na pewno ze składek
Ten wójt to [ocenzurowano – M.R.]
„jan”! Albo pan jest idiotą, albo prowokatorem. Innej możliwości nie ma!