
Jakiś już czas temu, bo 16 lipca 2019 roku, w artykule – zob. Burmistrz Wacław Ligęza bije kolejne rekordy bezczelności i hipokryzji!, przekazałem Czytelnikom – między innymi – następujące wiadomości:
„Gmina Bobowa nie może wprost opędzić się od afer. Wczoraj na łamach „Gazety Krakowskiej” ukazał się materiał prasowy o prawdopodobnym skażeniu gleby toksycznymi substancjami na jednej z prywatnych działek w Jankowej – zob. https://gazetakrakowska.pl/w-jankowej-ktos-ukryl-toksyczne-odpady-wszystko-moze-wplynac-do-rzeki-bialej-zdjecia/ar/c1-14276203. Jak widać sprawa jest rozwojowa, bo i prokuratura zaczęła działać, i nowosądecka delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. To dobrze. Trucicieli i niszczycieli środowiska naturalnego trzeba wypalać gorącym żelazem, (…)”.
Aferze z toksycznymi substancjami w Jankowej w tle postanowiłem wówczas nie przyglądać się szczególnie uważnie – chociaż, jak widać powyżej, nie zamiotłem jej pod dywan – nie dlatego, że ją zlekceważyłem, ale dlatego, że pierwsze informacje, które na ten temat dotarły (vide „Gazeta Krakowska”) jednoznacznie wskazywały na wyłącznie prywatny kontekst domniemanego przestępstwa. A moja gazeta – jak wiadomo – skupia uwagę przede wszystkim na aferach, w które zamieszane są władze publiczne. Afery prywatne staram się konsekwentnie „omijać szerokim łukiem”!
I czekałem na rozwój wydarzeń. W międzyczasie, tj. już w lipcu 2019 roku, nawiązał ze mną kontakt mejlowy Pan Piotr Rymarowicz, prezes Towarzystwa na rzecz Ziemi z Oświęcimia – zob. http://www.tnz.most.org.pl/kontakt, który aferą w Jankowej interesował się niejako zawodowo i statutowo. I to prezes Piotr Rymarowicz otwierał mi oczy na skalę – jak się miało niedługo okazać – tego przestępczego przedsięwzięcia. W kolejnych mejlach prezes Piotr Rymarowicz podsyłał mi kolejne „ciekawostki” – na przykład – zob. https://www.detektywkoczanowski.pl/aktualnosci/50-detektyw-koczanowski-i-interwencja-polsat albo https://gazetakrakowska.pl/wios-pobiera-probki-z-nielegalnego-skladowiska-odpadow-w-jankowej-wszystko-pod-nadzorem-prokuratora/ar/c1-14305481.
Wczoraj, tj. 25 lutego 2021 roku, prezes Piotr Rymarowicz, przesłał mi kolejną wiadomość następującej treści:
„Dzień dobry, wracam do tematu, polecam nasz dzisiejszy post
https://www.facebook.com/TowarzystwonarzeczZiemi/posts/3992156307501691
Prześlę też Panu pismo GIOŚ bez cenzury.
Pozdrawiam,
Piotr Rymarowicz”.
A w ślad za powyższą informacją pojawiło się w mojej skrzynce poczty elektronicznej owe – jak to określił prezes Piotr Rymarowicz – „pismo GIOŚ bez cenzury”.
Bezzwłocznie zagłębiłem się w lekturze ww. pisma (z 10.02.2021 r.) Głównego Inspektora Ochrony Środowiska do prezesa Piotra Rymarowicza i… decyzja mogła być tylko jedna. Postanowiłem ww. pismo ujawnić moim Czytelnikom, ale dokonałem w tym dokumencie licznych tzw. anonimizacji, tzn. zakryłem wrażliwe dane dotyczące nazw firm, nazwisk osób i numerów działek w Jankowej – zob. GIOŚ do Piotr Rymarowicz_anonimizowany.
A kto uważnie zapoznał się z ww. dokumentem ten już wie, że tytuł dzisiejszego artykułu nie jest ani przypadkowy, ani specjalnie sensacyjny. To nie jest mała aferka, która zaczyna się i kończy w Jankowej! Mafia śmieciowa – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/glimar/, uwiła sobie tylko tutaj gniazdko – licząc, że będzie jednak bardziej przytulne.
Co dalej? Zdanie z mojego artykułu z 16 lipca 2019 roku, że sprawa jest rozwojowa nadal jest aktualne. Interesy śmieciowe to naprawdę nie jest w Polsce „zabawa” dla grzecznych chłopców, którzy rezygnują z „zabawy” zaraz po pierwszym niepowodzeniu! Problem w tym, że – jeśli już – to na ławę oskarżonych trafiają tzw. płotki! A „grube ryby” dalej pływają sobie w śmieciowym oceanie!
Cdn.
Od redakcji! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. https://gazetakrakowska.pl/w-jankowej-ktos-ukryl-toksyczne-odpady-wszystko-moze-wplynac-do-rzeki-bialej-zdjecia/ar/c1-14276203.
https://gorlice.naszemiasto.pl/henryk-s-i-marek-s-oskarzeni-za-zwozenie-do-jankowej/ar/c1-9082423
Ale to jest link do tekstu z listopada zeszłego roku, ten link był już na portalu publikowany. Pamiętam to dobrze, bo do tego fragmentu
„Sprawę gmina zgłosiła na policję i do WIOŚ i cały czas ją monitoruje. Wdrożona została również procedura administracyjna. To na jej podstawie gmina wnioskowała do właściciela działki o usunięcie niebezpiecznych dla środowiska i zdrowia ludzkiego odpadów. Sprawa jest w toku. Co ciekawe, poza tym, że magazynowane odpady złożone zostały na działce prywatnej, położnej na terenach zalewowych, to jest to jeszcze obszar Natury 2000. – Wszystko to, co znajduje się wzdłuż rzeki Białej w dół i w górę od Bobowej, to obszar chroniony – dodaje burmistrz”
napisałem komentarz.
„W ramach postępowania trwającego w Sądzie Rejonowym w Gorlicach przesłuchano już świadków. Sąd oczekuje teraz na ekspertyzę zleconą biegłemu z zakresu ochrony środowiska, która ma głównie skoncentrować się wokół zagrożenia dla rzeki Białej i źródeł wody pitnej”.
No i co, Sąd Rejonowy w Gorlicach nadal oczekuje na ekspertyzę?
Zamieściłem ten link, bo mi wpadł dzisiaj w oko przy okazji lustrowania w Sieci innych gorlickich afer. Wydawał mi się znajomy, ale zamieściłem, żeby mi nie umknął z pola widzenia. Zapytam co w tej trawie piszczy w SR w Gorlicach!
Ja bym się chętnie od pana prokuratora (lub pani prokurator) dowiedział, od kiedy to podczas budowy dróg powstają tego typu odpady, w jaki sposób doszło do ich powstania i jakie to były drogi? (chyba dość kręte)
Szanowny Panie Prezesie, po nowelizacji art. 156 k.p.k. – zob. https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-postepowania-karnego-16798685/art-156, tj. po dopisaniu do ww. artykułu §5b w brzmieniu: „Przepis §5 stosuje się odpowiednio do udostępniania akt zakończonego postępowania przygotowawczego”, niestety „pan prokurator” może (w majestacie prawa) uchylić się od odpowiadania na wszystkie zadane, przez osoby, które nie są „stronami, obrońcami lub pełnomocnikami i przedstawicielami ustawowymi” stron, pytania. Taki mamy klimat w „krainie czerwonych żabotów”!