Informacja publiczna prosta to informacja publiczna przetworzona albo odwrotnie. Burmistrz Wacław Ligęza zamyka dokumentację urzędową dotycząca „wielofunkcyjnego placu miejskiego” w „kancelarii tajnej” Urzędu Miejskiego w Bobowej

I nadeszło to, co nieuchronnie musiało nadejść. Burmistrz Wacław Ligęza w decyzji administracyjnej z dnia 26 sierpnia 2020 roku – znak RIiGK.1431.29.2020 – zob. Decyzja RIiGK.1431.29.2020, odmówił udostępnienia „pełnej dokumentacji wytworzonej w sprawie inwestycji pod nazwą „Wielofunkcyjny plac miejski w Bobowej”. Pozostałe szczegóły tej historii – zob. „Wielofunkcyjny plac miejski w Bobowej” na razie tajny przez poufny! i w komentarzach do powyżej podlinkowanego artykułu (polecam szczególnie wypowiedzi komentatora o nicku „Mecenas”).

Co dalej? Zobaczymy. Podchodzę do tej sprawy bez szczególnej emocji. Skarga na bezczynność tzw. organu (tutaj – Burmistrza Bobowej) w przedmiotowej sprawie została już wcześniej wysłana do WSA w Krakowie. Teraz trzeba formalnie złożyć odwołanie od ww. decyzji do SKO w Nowym Sączu. Urzędnicy i sędziowie III RP nie będą się nudzić. Przecież pobierają sowite wynagrodzenia za pilnowanie, żeby państwo absurdu trwało na straży absurdu i żeby słynne powiedzenie ministra Bartłomieja Sienkiewicza, zajadającego się onegdaj ośmiorniczkami w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, że Polskie Inwestycje Rozwojowe to: „(…) ch…, d…, i kamieni kupa (…)” każdego dnia znajdowało twórcze rozwinięcie w otaczającej nas rzeczywistości.

A na koniec tylko jeden cytat z „pism wybranych” – zob. Decyzja RIiGK.1431.29.2020, burmistrza Wacława Ligęzy:

„Prawo obywateli do informacji na temat sposobu działania organów administracji publicznej nie stanowi wystarczającego ogólnego uzasadnienia do uzyskania dostępu do informacji publicznej przetworzonej w ramach każdorazowa złożonego wniosku”.

A co na temat „prawa obywateli do informacji” mówi Konstytucja RP (art. 61)?

  1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
  2. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
  3. Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa.
  4. Tryb udzielania informacji, o których mowa w ust. 1 i 2, określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy.

Jakieś licho musi jednak siedzieć w tych dokumentach na temat „wielofunkcyjnego placu miejskiego” w Bobowej skoro burmistrz Wacław Ligęza postanowił zostać wybitnym „konstytucjonalistą”!

Od redakcji! Na zdjęciu tytułowym „Silny Człowiek Ziemi Grolickiej”. Zdjęcie zostało zacytowane ze strony – zob. http://www.bobowa.pl/blog/2016/07/19/waclaw-ligeza-silny-czlowiek-ziemi-gorlickiej/. Ta Ziemia Grolicka wygląda dokładnie tak samo, jak dostęp do informacji publicznej na samorządowym folwarku u burmistrza Wacława Ligęzy!!!

 

(Odwiedzono 31 razy, 1 wizyt dzisiaj)

17 przemyśleń na temat "Informacja publiczna prosta to informacja publiczna przetworzona albo odwrotnie. Burmistrz Wacław Ligęza zamyka dokumentację urzędową dotycząca „wielofunkcyjnego placu miejskiego” w „kancelarii tajnej” Urzędu Miejskiego w Bobowej"

  1. Panie Redaktorze.
    Bobowski burmistrz widać nie jedno krotnie przekamaza się z Panem.
    A ostatecznie przy pomocy SKO czy WSA daje Panu to co Pan zechce…inaczej mówiąc daje Panu na TACY…
    I po co to wszytko burmistrzu??

    1. Nie jestem pewny, czy ta obserwacja jest prawdziwa, a nie chce mi się teraz sprawdzać. Natomiast na pewno burmistrzowi Ligęzie wielokrotnie udawało się zablokować dostęp do informacji publicznej, na przykład wyliczając horrendalne kwoty za przygotowanie informacji publicznej do udostępnienia. Zawsze wtedy rezygnowałem, bo niby dlaczego miałbym jeszcze płacić za dostęp do informacji publicznej.

  2. Jedna uwaga w sprawie. Nie trzeba składać odwołania do SKO. Można wprost decyzję zaskarżyć do WSA doręczając skargę Burmistrzowi (będzie szybciej). Burmistrz przekazuje w terminie 15 dni skargę do WSA.

    Można do SKO – będzie dłużej.

    Przewidywania się sprawdziły. Z 30 września zrobił się 26 sierpnia. Przez to Burmistrz nie mógł iść na spokojny urlop – proszę zrobić ankietę czy to było w interesie publicznym.

  3. Sprawa jest – na dwoje babka wróżyła. Rzeczywiście obszerność dokumentacji może być duża.

    W razie wątpliwości można w toku postępowania odwoławczego do SKO zmienić sposób udostępnienia poprzez okazanie dokumentów do wglądu w siedzibie organu.

    1. Obszerność dokumentacji nie ma w tej sprawie nic do rzeczy.
      A poza tym, kto trzyma rękę na wiedzy, czy dokumentów do okazania jest 5 czy 105 i czy do odnalezienia, skserowania czy zeskanowania tych kwitów potrzeba 2 godziny czy dwa tygodnie? Burmistrz zaświecił Panu efektami specjalnymi po oczach i od razu stracił Pan pewność siebie. Ludźmi łatwo manipulować.
      A zadał Pan sobie pytanie, jakież to nazwiska w tych dokumentach trzeba ukryć przed światem? Przecież tych dokumentów nie wytwarzano u Pana cioci na imieninach. W tych dokumentach nie ma praktycznie żadnych prywatnych danych osobowych do usuwania. Jeżeli to incydentalnie.
      Burmistrz może sobie napisać cokolwiek w takiej decyzji, bo potem ani SKO, ani sąd nie będą tego sprawdzać. A może zażądają wydania całego archiwum UM w Bobowej do wglądu, powyciągają te dokumenty, które powinny być udostępnione na mój wniosek, przepatrzą, policzą roboczogodziny i wydadzą werdykt: tak, burmistrz Wacław Ligęza miał rację. Obszerność dokumentacji uzasadniała decyzję odmowną. Wolne żarty!
      Dał się Pan nabić w butelkę!

  4. „Obszerność dokumentacji nie ma w tej sprawie nic do rzeczy”. Ano ma drogi Panie. Jest istotna w kontekście kwalifikacji czy żądana informacja jest informacją przetworzoną, czy informacją prostą.

    Czy zadałem sobie pytanie jakie nazwiska trzeba anonimizować? Tak zadałem sobie. Stwierdziłem, że większość dokumentów np. pochodzących z przetargów itd. nie potrzeba anonimizować. Przyszły mi także do głowy dokumenty, np. jakieś decyzje administracyjne dotyczące podziału działek, pozwoleń, w których pojawiały się dane osób prywatnych. Racja, że w kontekście obszerności dokumentacji, będą to przypadki incydentalne. Moim zdaniem powinien Pan spróbować wykazać istotność tej informacji dla interesu publicznego. Osobiście Burmistrz przekonał mnie swoim uzasadnieniem zawartym w decyzji.

    Przy tak szeroko sformułowanym zapytaniu:
    pełna dokumentacja wytworzona w sprawie inwestycji pod nazwą „wielofunkcyjny plac miejski w Bobowej” – zob. http://naszabobowa.pl/odbior-wielofunkcyjnego-placu-miejskiego-w-bobowej/107749/, zrealizowanej w ramach projektu pn. „Rewitalizacja zdegradowanych terenów pokolejowych w Bobowej” w tym: wnioski, protokoły, projekty, uchwały, oferty, zapytania, dokumentacja przetargowa, pełna dokumentacja dotycząca dofinansowania zadania/projektu, korespondencja do i od Gminy Bobowa/Burmistrza Bobowej/UM w Bobowej w sprawie przedmiotowego zadania.

    obawiam się, że odmowa może być zasadna.

    1. Nie odpowiedział Pan na najważniejszy wątek mojego komentarza w sprawie mniemanych rozmiarów dokumentacji wytworzonej w sprawie tego placu. Nie ma obowiązku, ale jeśli Pan odniesie się jeszcze do tej części mojej wypowiedzi, wtedy zrewanżuję się kompletnym komentarzem do Pańskich uwag.

      1. Nie wiem do czego jeszcze się odnosić. Uzasadnienie decyzji w zakresie obszerności dokumentacji jest przekonujące, chociaż mogłoby być bardziej rozbudowane w tym zakresie.

        Dokumentacja obejmuje lata 2015-2020, kilkanaście segregatorów, zawiera wnioski, pozwolenia, zezwolenia, korespondencje, decyzje, umowy, dokumenty dotyczące finansowania itd.

        Prawidłowość udostępnienia wymaga analizy treści każdego dokumentu z osobna, a nie skanowania jak leci wszystkiego co podejdzie pod rękę.

        Także kwalifikacja tej informacji wydaje się być prawidłowa.

        Proszę wykazać szczególną istotność dla interesu publicznego lub zawęzić zapytanie. Ewentualnie skarżyć dalej decyzję, ale tak jak napisałem – na dwoje babka wróżyła.

          1. Tego nie wiem, ale wyobrażam sobie że tak może faktycznie być. Przy takich projektach papierologia to standard. Jeżeli ma Pan podstawy do przypuszczeń że tych dokumentów jest mało, to proszę to podnieść. Nie mam wiedzy innej niż ta, którą pozyskałem z uzasadnienia decyzji.

  5. Informacja publiczna to trudna informacja dla władzy.
    Panie Macieju powinien się Pan cieszyć, że Pana mail nie został zablokowany przez urząd. Moje pytania do Wójta Gminy Łużna były niestety niewygodne i zostałem zablokowany. Czyżby Wójt Gminy Łużna bał się udzielać odpowiedzi…
    Nie mam nawet możliwości zapytania co stało się z drzewem, które pięknie rosło na poboczu drogi – jadąc wojewódzką i skręcając w prawo w kierunku szkoły w Łużnej rosło sobie drzewo i nagle zniknęło…ciekawe zjawisko.

  6. Burmistrz twierdzi , że on i jego urzędnicy lepiej by zorganizowali wszystko w sprawie SAG w Siedliskach .Jak relacjonuje burmistrz, była już możliwość, by w strefę zainwestował duży przedsiębiorca, jednak w chwili, gdy wyraził taki zamiar, przetarg unieważniono z powodu koronawirusa. – Jestem przekonany, że moje służby poradziłyby sobie z tymi przetargami bez najmniejszych problemów – mówi. – Istotne jest tu też racjonalne wycenienie gruntów. Zwłaszcza teraz, gdy sytuacja gospodarcza nie jest do końca pewna.

    https://gorlice.naszemiasto.pl/strefa-w-siedliskach-nadal-nie-dziala-nie-ma-chetnych-na/ar/c1-7835634

    1. „Jestem przekonany, że moje służby poradziłyby sobie z tymi przetargami bez najmniejszych problemów” – powiada „gospodarz”.

      Gmina nigdy nie była (i nie jest) właścicielem tych gruntów. Bobowski „gospodarz” może je tak samo sprzedawać (czy nawet za darmo rozdawać) jak Zamoyski Niderlandy (widać, że „gospodarz” nie czytał „Potopu”).

      „Jak relacjonuje burmistrz, była już możliwość, by w strefę zainwestował duży przedsiębiorca, jednak w chwili, gdy wyraził taki zamiar, przetarg unieważniono z powodu koronawirusa”.

      O tak, ten „koronawirus” ma nie tylko „plusy ujemne”, ma też „plusy dodatnie”. Dlaczego „po strefie hula wiatr” (i bujnie rosną chwasty)? Czy dlatego, że coś się komuś od samego początku pomyliło, albo przywidziało? Nie! Dlatego, że zły Chińczyk podesłał nam „koronawirusa”!

  7. Burmistrz mówi co mu pasuje, co mu wygodniej. Kupiono działkę w Jeżowie gdzie miał być mini zalew itp.
    Tyle lat i nic nie ma…
    Zobaczmy, każda inwestycja jest spartolona..
    Zaczekajmy jeszcze chwilę i zobaczymy następny bubel. Mamy budowę drogi Siedliska Siedliska…
    I pytanie do burmistrza, czy będzie połączony chodnik nowo budowany z chodnikiem z Strefą Aktywności Gospodarczej? To jest na wysokości skrzyżowania.
    Oczywiście burmistrz się wymiga, będzie się tłumaczył, że to jest droga powiatowa, ale piasek sypał.. Wszyscy widzieli.
    Po co się tam pchał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *