
Od redakcji! Autorem poniższego felietonu jest komentator „wma”! Zdjęcie tytułowe zostało zacytowane ze strony – zob. http://naszabobowa.pl/wp-content/uploads/2018/05/IMG_0785.jpg.
Zakończyło się dwutygodniowe przedstawienie pod tytułem „kampania wyborcza przed drugą turą”.
Nie będę tutaj komentował tego festiwalu obietnic (bez pokrycia – i bez sensu), napiszę kilka słów nt. akcji, którą jakiś geniusz z MSWiA nazwał „bitwą o wozy”.
Na stronie przeznaczonej dla wielbicieli i wyznawców bobowskiego „bardzo dobrego gospodarza” kilka dni temu pojawił się taki apel:
http://naszabobowa.pl/walczymy-o-jak-najwyzsza-frekwencje/107433
Na początek kilka słów natury ogólnej. Jest kandydat A i kandydat B, jeśli ktoś widzi między nimi różnicę (w szczególności istotną różnicę) może sobie „wybierać”.
Z punktu widzenia ważności wyborów „frekwencja” nie ma żadnego znaczenia. Wybory – w przeciwieństwie do referendum – są ważne nawet przy „frekwencji” wynoszącej jeden promil (albo ułamek promila). Nawet gdyby głosowali tylko kandydaci A i B z rodzinami i różnica w liczbie ważnych głosów wynosiła 1 (co oznacza jednego pociotka więcej), to wybory byłyby rozstrzygnięte i ważne. Jedynym realnym skutkiem sztucznego nadymania „frekwencji” jest zwiększenie kosztów całej tej zabawy (bez wpływu na wynik; ten i tak nie może być inny niż A – albo B).
Sztuczne nadymanie „frekwencji” poprzez rozdawanie wozów strażackich (taki wóz kosztuje ok. 800 tys. złotych) to jest szyderstwo ze zdrowego rozsądku i traktowanie bądź co bądź dorosłych ludzi jak małe dzieci (jak zrobisz to lub tamto, to dostaniesz lizaka). Pan minister kupuje 49 wozów strażackich (nie kupuje ich za własne pieniądze, kupuje je za pieniądze zabrane wcześniej polskiemu podatnikowi), po czym rozdaje je gminom, gdzie była najwyższa „frekwencja” – bez względu na to, czy w danej gminie taki wóz jest rzeczywiście potrzebny, czy będzie odpowiednio wykorzystany, czy nie będzie bezczynnie rdzewiał pod chmurką.
Teraz zejdźmy na grunt bobowski. Osoba ukrywająca się pod pseudonimem „GCR” pisze tak:
„Burmistrz Bobowej zachęca mieszkańców Gminy Bobowa do udziału w II turze wyborów prezydenckich. Pokażmy, że nasz głos jest ważny, bądźmy aktywni i zawalczmy dla swojej społeczności o samochód gaśniczy. Druhowie strażacy aktywizujcie lokalną społeczność!!”.
Z tego, co wiem wszystkie OSP w gminie mają sprawne wozy bojowe (MAN, Mercedes, Renault), nowy wóz jest nawet w Sędziszowej, która ma raptem 500 mieszkańców (państwo radni właśnie zlikwidowali w Sędziszowej szkołę podstawową – ale nowo wybudowana remiza jest!):
http://naszabobowa.pl/wp-content/uploads/2020/06/DSC_0356.jpg
Czemu miałby służyć jeszcze jeden „samochód gaśniczy”? Która OSP miałaby go przejąć, gdzie miałby stać/garażować – i kto miałby nim jeździć? Może strażacy z OSP w Bobowej?
wma
Ps. Jeszcze jednego „samochodu gaśniczego” w Bobowej nie będzie (w gminie Ropa była większa „frekwencja”). Przy okazji rozwiązał się dodatkowy praktyczny problem: do Bobowej trzeba by go było przysłać razem z kierowcą.
Co z tego jeśli Osp Bobowa dostała by nowy wóz za frekwencję w wyborach ??!! Jak nawet na jeden samochód nie ma ludzi … tym bardziej nie ma kierowcy ! A co najważniejsze Panu Adamowi Szczepankowi szkoda zawsze paliwa na dwa samochody … Stało by w garażu bezużyteczne i co pare razy w roku może by się udało wyjechać w weekend … bezsensowne dla naszej jednostki …
Małe sprostowanie do tego fragmentu:
„Pan minister kupuje 49 wozów strażackich (nie kupuje ich za własne pieniądze, kupuje je za pieniądze zabrane wcześniej polskiemu podatnikowi), po czym rozdaje je gminom, gdzie była najwyższa „frekwencja” – bez względu na to, czy w danej gminie taki wóz jest rzeczywiście potrzebny, czy będzie odpowiednio wykorzystany, czy nie będzie bezczynnie rdzewiał pod chmurką”.
Pan minister nie kupuje i nie rozdaje wozów strażackich. Paweł Szefernaker (sekretarz stanu w MSWiA) rozdał dzisiaj 49 wójtom „promesy”. Każda taka „promesa” to 800 tys. złotych (w sumie 39 milionów złotych), za te pieniądze panowie wójtowie sami sobie te wozy kupią.