
Wiadomość z ostatniej chwili (tj. z 22 czerwca 2020 roku)! Oto kolejna lekcja poglądowa pt. „Dialog z folwarkiem samorządowym burmistrza Wacława Ligęzy”. 26 maja 2020 roku wysłałem tam wniosek następującej treści:
Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza
W treści materiału prasowego – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/05/afera-sciekowa-burmistrza-waclawa-ligezy-ucieczka-do-przodu-czyli-oblawa-z-nagonka/, zostały publicznie zadane pytania oznaczone numerami od 1 do 6. Na podstawie art. 241 kpa zwracam się z wnioskiem o udzielenie na ww. pytania wyczerpujących (i merytorycznych!!!) wyjaśnień i odpowiedzi!
Na podstawie art. 241 kpa i par. 13, ust 1, pkt 5 Regulaminu Organizacyjnego UM w Bobowej, składam także wniosek o podpisanie dokumentu urzędowego, tj. odpowiedzi na niniejszy wniosek osobiście przez burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę!
Maciej Rysiewicz
Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”.
Na mój wniosek złożony w trybie art. 241 kpa (co widać, słychać i czuć organoleptycznie) odpowiedź nadchodzi 9 czerwca 2020 roku – zob. GJUK.1431.10.2020. Jak widać kierownik Dorota Popiela z upoważnienia burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy stwierdza (mimochodem), że mój wniosek został złożony w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Gry i zabawy w urzędową ciuciubabkę na samorządowy folwarku u burmistrza Wacława Ligęzy trwają w najlepsze. A dlaczego? Szanowny Czytelniku, zaraz się przekonasz!
Na „gierki” zawarte w dokumencie urzędowym – zob. GJUK.1431.10.2020, odpowiadam, jeszcze tego samego dnia, tj. 9 czerwca 2020 roku, z cierpliwością i wyrozumiałością dla zagubionych na tym łez padole,:
Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza
Dorota Popiela
Kierownik GJUK Gminy Bobowa
Pytania, na które należy, zgodnie z moim wnioskiem, odpowiedzieć zostały precyzyjnie zadane a udzielona dzisiaj odpowiedź na mój wniosek zmierza do przewlekłego prowadzenia postępowania. Oto więc te pytania jeszcze raz:
- 1) od kiedy trwa w Bobowej proceder spustu nadmiaru tłuszczów, olejów i pozostałego badziewia do studzienek kanalizacyjnych,
- 2) dlaczego służby Gminnej Jednostki Usług Komunalnych w Bobowej, w tym pracownicy bezpośrednio nadzorujący prace oczyszczalni ścieków, nie zauważyli żadnych problemów (np. z nadmiarem tłuszczów) w procesie oczyszczania ścieków, a więc dlaczego nie zauważyli odpowiednio wcześnie „zaciągania osadu spowodowanego nielegalnymi zrzutami tłuszczów do studzienek kanalizacyjnych przez podmioty prowadzące działalność gospodarczą”? (Cytat pochodzi z tekstu zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/05/afera-sciekowa-w-bobowej-burmistrz-waclaw-ligeza-idzie-na-wojne-z-polskim-zwiazkiem-wedkarskim-w-nowym-saczu/),
- 3) czy burmistrz Bobowej Wacław Ligęza, kierownik Dorota Popiela i inni pracownicy samorządowi Gminy Bobowa (Barbara Falisz, Renata Ziomek, Tomasz Kiełbasa) nic nie wiedzieli, że w Bobowej działają podmioty gospodarcze, które mają obowiązek podpisywać umowy np. na odbiór zużytych tłuszczów i olejów?
- 4) kiedy służby burmistrza Wacława Ligęzy ostatni raz przeprowadziły kontrolę jakości odprowadzanych ścieków przez bobowskie podmioty gospodarcze przed ujawnieniem afery ściekowej przez Społeczną Straż Rybacką z Grybowa?
- 5) dlaczego Komisariat Policji w Bobowej nie zauważył (i nie podjął czynności z urzędu), że do Białej Tarnowskiej zostały wielokrotnie, na przełomie 2019 i 2020 roku, wpompowane tzw. niedoczyszczone ścieki. Czy mam przez to rozumieć, że Komisariat Policji w Bobowej „kryje” pracowników samorządowych Gminy Bobowa odpowiedzialnych za skażenie środowiska naturalnego?
- 6) czy Komisariat Policji w Bobowej podjął działania wobec pracowników samorządowych Gminy Bobowa odpowiedzialnych za bark właściwego nadzoru nad gospodarka ściekową w gminie Bobowa?
Wnoszę o nadesłanie odpowiedzi na adres pow1@o2.pl. Przypominam, że ta odpowiedź powinna być podpisana przez burmistrza Wacława Ligęzę!
Maciej Rysiewicz
Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”.
Na powyżej zacytowane pismo ostateczna odpowiedź wpływa dzisiaj, tj. 22 czerwca 2020 roku – zob. GJUK.1431.10.2020. Prawda, że majstersztyk? W każdym razie tak uważają na pewno burmistrz Wacław Ligęza i kierownik Dorota Popiela. Na pytania zawarte w punktach nr 2 i nr 3 wyżej wymienieni nie odpowiadają, bo ubrdali sobie (prawem kaduka), że mój wniosek został złożony w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Pytania należały do tzw. pytań niewygodnych, dlatego podjęto decyzję, żeby uchylić się od odpowiedzi i zastosowano ucieczkę w starą i już wielokrotnie wypróbowaną zabawę w urzędową ciuciubabkę – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/ciuciubabka/. Farsa na samorządowym folwarku u burmistrza Wacława Ligęzy trwa nadal i za publiczne pieniądze!
Nie będę długo pastwił się nad dokumentem – zob. GJUK.1431.10.2020, bo jak wiadomo policja dostrzegła już wcześniej, że funkcjonariusze publiczni z UM w Bobowej mogą mieć problemy z art. 231 kk zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/06/swiat-sie-wali-policja-powziela-podejrzenie-ze-pracownicy-gminy-bobowa-w-sprawie-oczyszczalni-sciekow-w-siedliskach-nie-dopelnili-obowiazkow-sluzbowych-jak-zyc-byc-moze-takie-pytanie-zadaje-sobie/. Niech się policja teraz zajmie tym „zjawiskiem urzędowym” i odpowie prokuratorowi na pytanie „od kiedy trwa w Bobowej proceder spustu nadmiaru tłuszczów, olejów i pozostałego badziewia do studzienek kanalizacyjnych” i dlaczego urzędnicy UM w Bobowej tak późno, bo dopiero w dniach 11-12 grudnia 2019 roku dowiedzieli się, że przepracowane oleje jadalne (a może i silnikowe – kto to wie?) trafiały do kanalizacji, potem do oczyszczalni w Siedliskach, a potem do Białej Tarnowskiej, a potem do Dunajca, a potem do Wisły, a na końcu do Morza Bałtyckiego.
Jak widać afera ściekowa zatacza coraz szersze kręgi. Bo co ja mam myśleć o pracownikach samorządowych, którzy z premedytacją nie odróżniają kodeksu postępowania administracyjnego od ustawy o dostępie do informacji publicznej? Być może właśnie dlatego 24 kwietnia 2019 roku, podczas kontroli jakości ścieków odprowadzanych przez podmioty gospodarcze „do Morza Bałtyckiego”, ci pracownicy samorządowi nie zauważyli niczego zdrożnego w działaniach kontrolowanych firm. Wtedy, tj. 24 kwietnia 2019 roku, na pewno wszystko było w porządku, a jakże; i umowy na odbiór zużytych tłuszczów, i umowy na wprowadzanie do kanalizacji sanitarnej ścieków przemysłowych, i tzw. separatory… 24 kwietnia 2019 roku było miło, a już 11-12 grudnia 2019 roku tłuszcze się rozlały? A to pech!
Właśnie! Ten burmistrz Wacław Ligęza ma strasznego pecha ostatnio. Afera goni aferę i aferą pogania. Może włodarz powinien osobiście podpisywać odpowiedzi na moje wnioski? Taki gest dobrej woli lico burmistrzowskie mógłby rozchmurzyć, dobrej energii doładować i uzmysłowić, że nie samym ekwiwalentem za niewykorzystany urlop człowiek żyje. Może i bobowskie tłuszcze stałyby się wtedy mniej tłuste!
Burmistrz jest jeden etat w plecy przez te Pana wnioski. Tydzień bez artykułu o burmistrzu jest dla Pana tygodniem straconym. Pracownicy zamiast wykonywać codzienne czynności muszą być angażowani do udzielania odpowiedzi, które defacto składają się na całość publikowanych przez Pana treści. Pracownicy w ten sposób partycypują w Niezależnym Portalu Społeczno-Politycznym Gorlice i Okolice, a nie mają tego w zakresie obowiązków. Cały czas są przez Pana uczeni kultury. Kiedy wreszcie osiągną pułap, który Pan założył? To nie Pan decyduje kto podpisuje pisma. Burmistrz w ramach swoich kompetencji podejmuje w tym zakresie decyzje, czy się to komuś podoba, czy nie. Został do tego upoważniony uzyskując mandat większości. Mniejszość powinna to uszanować.
„Zaciekawiony”! Pański komentarz to prawdziwa kopalnia wiedzy nie tylko na temat gminy i Gminy Bobowa, ale także na temat III RP. Może przypadkowo (a może nie) stał się Pan wyrazicielem poglądów, które strukturalnie dewastują polskie życie publiczne.
Po pierwsze, ujawnił Pan autorytarne zapędy, dając niedwuznacznie do zrozumienia, że „mniejszość” nie powinna wchodzić w paradę „większości”.
Po drugie, nie wiem czy Pan zdaje sobie z tego sprawę, ale jest Pan wrogiem Konstytucji (III)RP – zob. art. 61:
„1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
2. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
3. Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa.
4. Tryb udzielania informacji, o których mowa w ust. 1 i 2, określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy”.
Jeśli przeczytał Pan uważnie art. 61 Konstytucji (III)RP powinien Pan zrozumieć, że urzędnicy w „zakres obowiązków” mają wpisaną ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Po trzecie, „większość” i „mniejszość”, w gminie Bobowa i poza gminą, ma już – lekko licząc – kilkanaście milionów złotych „w plecy” z powodu radosnej twórczości bobowskiej „władzy ludowej” – zob. SAG w Siedliskach, afera wodociągowa w Brzanie, afera B-18, afera ściekowa etc. Dlatego płacz, że „Burmistrz jest jeden etat w plecy przez te [moje, tj. Macieja Rysiewicza] wnioski” wygląda dość groteskowo.
Po czwarte, niesprawiedliwość w ocenach wprost kipi z Pańskiego komentarza. Nie dostrzegł Pan, że moje czasopismo zajmuje się dziesiątkami innych spraw a burmistrz Bobowej nie jest jedynym bohaterem moich artykułów. Polecam o wiele ważniejszy watek niż „burmistrz Wacław Ligęza”, tj. wątek „prokurator Tadeusz Cebo”!
Po piąte, dobre maniery jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Przecież nie idzie Pan do cioci na imieniny z zamiarem puszczania bąków przy stole?
Po szóste, czy naprawdę burmistrz Wacław Ligęza potrzebuje „Zaciekawionego”, żeby odezwać się do bobowskiej wspólnoty samorządowej na łamach tego portalu? Innymi słowy, burmistrz Wacław Ligęza to przecież duży chłopiec i jako samorządowiec nie powinien unikać kontaktów z bobowską wspólnota samorządową. Przy okazji mógłby także dowartościować tzw. mniejszość, bo chyba uważa siebie za prawdziwego demokratę (a może się mylę?). Tak czy siak, unikanie takiego kontaktu dowodzi, że burmistrz Wacław Ligęza jest na bakier nie tylko z zasadami dobrego wychowania, ale także nie rozumie, co to znaczy samorządność i służba publiczna.
Bardzo mi się podoba powyższy komentarz „zaciekawionego” urzędnika (napisany ciemną nocą) – jako opis stanu urzędniczego umysłu.
Urzędnik daje do zrozumienia, że „pracownicy” nie wykonują „codziennych czynności”, bo muszą udzielać odpowiedzi na wnioski jakiegoś „Pana”. Obawiam się, że jest odwrotnie: „pracownicy” nie wykonują swoich podstawowych obowiązków (przykład: nadzór inwestorski nad robotami budowlanymi zlecanymi przez gminę jest fikcją) – dlatego muszą odpowiadać na wnioski tego „Pana” („zaciekawionemu” urzędnikowi pomylił się skutek z przyczyną).
W szczególności podoba mi się ten fragment (jako opis stanu urzędniczego umysłu):
„Burmistrz w ramach swoich kompetencji podejmuje (…) decyzje, czy się to komuś podoba, czy nie. Został do tego upoważniony uzyskując mandat większości. Mniejszość powinna to uszanować”.
W jaki sposób „burmistrz” uzyskał „mandat większości” – i czy rzeczywiście „większości”. W 2018 roku w gminie Bobowa publiczność nie miała możliwości wyboru, zamiast wyborów był rodzaj plebiscytu. Proponuję „zaciekawionemu” urzędnikowi, żeby sobie podzielił (najlepiej na jakimś liczydle, bo liczenie w pamięci może się nie udać) liczbę głosów za „gospodarzem” przez liczbę uprawnionych do głosowania. Podpowiem „zaciekawionemu” urzędnikowi, że wyjdzie liczba 0,4 – a to nie jest większość (większość byłaby wtedy, gdyby wynik przekroczył 0,5).
W tej nawalance Panowie jesteście już nudni i rażąco nieskuteczni. Niby wielkie afery a efektu w postaci zarzutów brak. Żyjemy w państwie prawa i o tym czy ktoś jest przestępcą decyduje sąd a nie jakiś pismak. W całym sporze między wami chodzi tylko o ambicje. Panowie pewnie razem w przeszłości musieliście jakiś biznes razem prowadzić i pewnie wam nie wyszło i ot cała historia tej zaciekłości między wami. Jednemu się powodzi drugiemu już mniej… Postawa pana ,,redaktora”, który lansuje się jako jedyny sprawiedliwy, na wszystkim się znający (od wszystkich zagadnień prawa, sądownictwa, ustroju Państwa Polskiego po zachowania społeczne obywateli) Polaka – katolika – patrioty jest nieprawdziwa. Lubiłem tu zajrzeć czasem ale czuję się zniesmaczony treścią, a w szczególności brakiem obiektywizmu redaktorskiego. Jad, który się tu sączy z każdym słowem jest po prostu szkodliwy ma na celu przywalić a nie dążyć do zmian.
Świat który was otacza wcale nie jest taki zły..
PRL też był państwem prawa i o tym, czy ktoś był przestępcą decydował sąd a nie jakiś pismak. Ile trzeba było zmienić, towarzyszu „sąsiedzie”, żeby wszystko pozostało po staremu? Rzeczywiście, świat, który was otacza, towarzyszu „sąsiedzie”, nie jest wcale taki zły!
„sąsiad”
Czy ktoś ciebie prosił żebyś tutaj na ten portal wchodził?
Prosił cię ktoś o opinię?
Czy wszyscy muszą mieć takie zdanie jak Ty??
Nie pasuje to nie wchodzę. I po sprawie.
Ja dziennika TVP nie oglądam, bo mi się nie podoba jak tylko PiS się pokazuje, reklamuje. A resztę tylko krytykuje…
Czy ja się skarżę…
Zawsze są dwa wyjścia…
„sąsiad”
ŻEGNAJ na zawsze…
Nik nie będzie za Tobą płakał…
Tomcio, no co Ty?! Nie przeganiaj sąsiada, niech pisze, to jest tylko dowód na to, że „pisanina” ma sens – jednak doskwiera! Ta kropla da rade tej skale!!!