Afera asfaltowa w Wilczyskach. A urzędnicy Janusz Fugiel i Anna Smoła protokołują jak w ukropie

Od redakcji! Tak jak przypuszczałem – zob. Afera asfaltowa. Zamiatanie czas zacząć?, kierownik Maria Gucwa-Barylak „z up. burmistrza Wacława Ligęzy” zabawiła się z moim wnioskiem z 30 maja 2020 roku w urzędową ciuciubabkę, gdy 12 czerwca 2020 roku – zob. odpowiedź, stwierdziła, że po 8  kwietnia 2020 roku w UM w Bobowej nie zostały wytworzone żadne dokumenty „dotyczące weryfikacji (…) zgodnej z warunkami zawartej umowy, realizacji tzw. „zadania”, tj.  wszystkich robót na 13 odcinkach  dróg gminnych w Bobowej, Wilczyskach, Stróżnej, Brzanie, Jankowej, „zadania” nazwanego „przebudowa i remont dróg gminnych (…) etap II część nr II”.

Podejrzewając „ściemę” w wykonaniu kierownik Marii Gucwy-Barylak (upoważnionej do takiej „ściemy” przez burmistrza Ligęzę), 15 czerwca 2020 r. wezwałem burmistrza Wacława Ligęzy „do bezzwłocznego, tj. do dnia 15 czerwca 2020 roku, uzupełnienia braków w dostępie do informacji publicznej na wniosek złożony przeze mnie 30 maja 2020 roku”. Takie wezwania nie robią jednak na tzw. „bardzo dobrym gospodarzu” większego wrażenia i jeszcze tego samego dnia, tj. 15 czerwca 2020 roku z sekretariatu UM w Bobowej otrzymałem dokument urzędowy następującej treści – zob. Odpowiedź (8). Nie mogłem pozostać bierny na tak kłamliwe oświadczenie (że niby składam nowy wniosek) i natychmiast zareagowałem tak:

„Burmistrz Wacław Ligęza

Moje pismo z 15 czerwca 2020 roku nie jest oddzielnym wnioskiem. Wniosek z 30 maja 2020 roku wyraźnie precyzował, że powinny być udostępnione dokumenty wytworzone po 8 kwietnia 2020 roku. To właśnie 8 kwietnia 2020 roku komisja z UM w Bobowej stwierdziła usterki na drodze w Wilczyskach i nakazała ich usunięcie a punkt nr 2 mojego wniosku z 30 maja 2020 roku wyraźnie ustawił cezurę ewentualnie podjętych działań kontrolnych, w tym wytworzenie kolejnych dokumentów, dotyczących stanu wykonanych robót remontowych, na dzień od 8 kwietnia 2020 roku. Należy czytać wnioski powoli i ze zrozumieniem!

Termin minął.

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”

Takie obywatelskie bajania (jak powyższe) burmistrz Wacław Ligęza i kierownik Maria Gucwa-Barylak puścili oczywiście mimo uszu i nadesłali odpowiedź, na mój wniosek z 30 maja 2020 roku, dopiero wczoraj, tj. 29 czerwca 2020 roku – zob. Odpowiedź. Jak widać, dla niepoznaki, żeby prokurator nie miał żadnych wątpliwości, czarne na białym stoi, że odpowiedź dotyczy wniosku z 15 czerwca 2020 roku. Jak „ściema” to do końca! Przykro mi, że zamęczam Czytelników takimi szczegółami, ale „specjalna kasta sędziowska” nie śpi i „rozkminia” pod mikroskopem każdy „kłamliwy bełkot”, opublikowany na tym portalu!

A teraz już tylko o aferze asfaltowej, bo przecież okazało się – zob. Odpowiedź, że po 8 kwietnia 2020 roku zostały jednak wytworzone, wbrew oświadczeniu samorządowego duetu Ligęza – Gucwa-Barylak z 12 czerwca 2020 roku, dość istotne dokumenty w sprawie afery asfaltowej.

I poprosiłem komentatora (i autora) „wma” o kilka słów komentarza na temat tych „urzędowych kwitów”, nadesłanych przez UM w Bobowej 29 czerwca 2020 roku – zob. Odpowiedź. Poniżej przedstawiam pełną treść tekstu, który nadesłał 29 czerwca 2020 roku komentator „wma”:

„12 maja 2020 roku w Wilczyskach usunięto z kwitnącej drogi asfaltową nawierzchnię (grubości ok. 5 cm), 13 maja 2020 roku ok. godz. 5:30 obejrzałem tę drogę, zrobiłem też odkrywki (w trzech miejscach w osi drogi) – po czym napisałem ten tekst:

https://gorliceiokolice.eu/2020/05/asfaltowa-laka-w-wilczyskach

Protokół z 8 maja dotyczący „sprawdzenia grubości nawierzchni asfaltowej” podpisany przez Fugla, Smołę i W. Szpilę (nie ma J. K. Góry – kierownika budowy) jest bezprzedmiotowy, nikt nie kwestionuje faktu, że ta nawierzchnia miała grubość ok. 5 cm (jak w zamówieniu).

W protokole opatrzonym datą 13 maja (to ten sam dzień, w którym zrobiłem trzy odkrywki) dotyczącym „sprawdzenia grubości podbudowy” Fugiel, Smoła i W. Szpila (nie ma J. K. Góry – kierownika budowy) twierdzą, że też zrobili trzy odkrywki (dlaczego nie pięć – albo sześć – tylko akurat trzy?) i „stwierdzili”, że podbudowa jest wykonana z „kruszywa naturalnego i łamanego” i ma 33, 34 i 38 cm, a wg umowy miała wynosić 30 cm (towarzystwo nie zajrzało do umowy, w przedmiarze i kosztorysie umownym jest 28 cm). Towarzystwo zdecydowanie przesadziło z tą grubością, przy zagęszczonej podbudowie grubości 34-38 cm mniszek lekarski zakorzeniony w podłożu gruntowym nie rozsadziłby asfaltowej nawierzchni w niecałe 4 miesiące (z czego 3 miesiące to miesiące zimowe!).

Protokół z odbioru robót gwarancyjnych z 3 czerwca to jest jakieś curiosum. Towarzystwo w składzie Fugiel, Smoła, W. Szpila (nie ma J. K. Góry – kierownika budowy) pisze, że została wykonana nowa nawierzchnia asfaltowa, że „pobrano wycinki próbek” i „zmierzono ich grubości”, w wyniku czego stwierdzono, że „wszystkie próbki mają grubość co najmniej 5 cm, tj. grubość umowna nawierzchni”. Towarzystwo nic nie pisze o robotach dotyczących podbudowy (a takowe zostały wykonane) – wynika to z faktu, że wcześniej związało sobie ręce protokołem opatrzonym datą 13 maja (to jest dzień po zerwaniu nawierzchni asfaltowej zniszczonej przez łąkowe rośliny) –  w tym protokole towarzystwo twierdzi, że podbudowa jest wykonana z „kruszywa naturalnego i łamanego” i ma 33, 34 i 38 cm (w tym trzecim przypadku aż o 10 cm więcej niż w zamówieniu!).

Co wynika z tych trzech protokołów? A to, że towarzystwo trochę w tych papierach przesadziło – i znowu rozminęło się z prawdą.

wma

Ps. Nie wykluczam, że ta podbudowa może mieć teraz większą grubość (nawet do ok. 30 cm – bo 38 cm to już zdecydowana przesada) niż miała wczesnym rankiem 13 maja (po zerwaniu nawierzchni asfaltowej rozsadzonej przez rośliny) – ale to może być wyłącznie skutek czynności wykonanych przez W. Szpilę między 14 i 20 maja (o tych czynnościach „protokół z odbioru robót gwarancyjnych” z 3 czerwca chwalebnie milczy), a nie stan identyczny ze stanem z 13 maja (a tym samym stanem z grudnia zeszłego roku, z dnia końcowego „komisyjnego” odbioru robót)”.

Od redakcji! Poniżej moje (tj. Macieja Rysiewicza) „trzy grosze” do powyższej analizy przedstawionej przez komentatora „wma”.

Po pierwsze, informacja, że podbudowa pod asfaltową łąkę w Wilczyskach ma „kilkanaście centymetrów (mniej więcej połowa tego, co zapisano w przedmiarze, umowie o roboty budowlane i kosztorysie umownym)”, została ujawniona przez komentatora „wma” w artykule Asfaltowa łąka w Wilczyskach dokładnie 13 maja 2020 roku o godzinie 8.44 (dowód rzeczowy zapisany w panelu administratora portalu www.bobowaodnowa.eu). Warto zwrócić uwagę, że reakcja urzędników Janusza Fugla i Anny Smoły była błyskawiczna (przypadek?). Bo dokładnie tego samego dnia, tj. 13 maja 2020 roku sporządzono protokół stwierdzający, że komentator „wma” kłamie, bo tak należy interpretować informację, poświadczoną podpisami przez Janusza Fugla, Annę Smołę i Wojciecha Szpilę, że  grubość podbudowy wynosiła 33 cm, 34 cm i 38 cm w trzech losowo wybranych miejscach,

Po drugie, komentator „wma” podczas (prywatnej) wizji lokalnej 13 maja 2020 roku (ok. godziny 5.30) nie wykonał – niestety – fotografii poglądowych. Szkoda, ale oświadczenie „wma”, że podbudowa miała ledwie kilkanaście centymetrów, należy uznać za wiarygodne, bo w przeciwnym razie rośliny łąkowe nie miałyby żadnych szans w starciu z dwukrotnie grubszą podbudową (plus 5 centymetrowy asfalt),

Po trzecie, urzędnicy: Janusz Fugiel i Anna Smoła (mniejsza o przedsiębiorcę Wojciecha Szpilę, który był tylko – nomen omen – kwiatkiem do tego asfaltowego kożucha) dołożyli wielu starań, żeby protokół z 13 maja 2020 roku prokurator mógł uznać za wiarygodny dowód. Jest data, są pieczątki i podpisy… Zadano także natychmiast kłam relacji komentatora „wma” z 13 maja 2020 roku (żadne tam kilkanaście centymetrów podbudowy tylko więcej niż dwa razy tyle). Jednak protokół z 13 maja 2020 roku, podpisany przez urzędników Janusza Fugla i Annę Smołę, ma kilka wad, które de facto dyskwalifikują strukturalnie ten dokument:

a) „asfaltowi aferzyści”, a przecież urzędnicy UM w Bobowej, mieli obowiązek (w przeciwieństwie do „wma”) wykonania fotografii poglądowych na dowód, że losowo wykonali trzy odkrywki, stwierdzające podaną w protokole grubość podbudowy. Wykonanie zdjęć i dołączenie ich do protokołu miało w tym wypadku charakter absolutnie obowiązkowy, ale zdjęć brak i brak na ich temat jakiejkolwiek adnotacji w protokole (a może uda się jeszcze dorobić jakieś „zdjątka? dla chcącego nie ma nic trudnego!),

b) „asfaltowi aferzyści” nie skorzystali z tzw. instrukcji kancelaryjnej – zob. https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/instrukcja-kancelaryjna-jednolite-rzeczowe-wykazy-akt-oraz-instrukcja-17677350 i nie opisali prawidłowo wytworzonych dokumentów – zob. Odpowiedź. Brak takiego opisu może budzić podejrzenia, że ww. dokumenty zostały wytworzone kiedykolwiek i kiedykolwiek zostały dołączone do akt przedmiotowej sprawy,

c) urzędnicy: Janusz Fugiel i Anna Smoła nie posiadają atrybutu wiarygodności, ponieważ w przestrzeni publicznej ujawniano (już od 24 kwietnia 2020 roku) – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/afera-asfaltowa/, strukturalne i wielowątkowe zaniedbania podczas remontu drogi wewnętrznej w Wilczyskach. A przecież ww. urzędnicy byli aktywnymi uczestnikami tych robót remontowych. Urzędnicy Janusz Fugiel i Anna Smoła powinni być wyłączeni przez burmistrza Wacława Ligęzę z obowiązków służbowych w tej konkretnej sprawie. Wartość dowodowa sporządzonych po 24 kwietnia 2020 roku przez ww. urzędników dokumentów – zob. Odpowiedź, jest zerowa.

A teraz, mam nadzieję, że prokurator Łukasz Brytan (?) oddali świadectwo komentatora „wma” jako bezwartościowe a uzna protokoły Janusza Fugla i Anny Smoły za wiarygodne, profesjonalne i godne najwyższego kancelaryjnego zaufania! Prawo i sprawiedliwość muszą być przestrzegane. Na pohybel kłamliwemu bełkotowi!

Ps. Musze powiedzieć, że urzędnik Janusz Fugiel – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/janusz-fugiel/, zaczyna mi naprawdę imponować!

(Odwiedzono 45 razy, 1 wizyt dzisiaj)

9 przemyśleń na temat "Afera asfaltowa w Wilczyskach. A urzędnicy Janusz Fugiel i Anna Smoła protokołują jak w ukropie"

  1. Uzupełnienie do tego, co napisałem powyżej.

    Z trzech „protokołów” wyprodukowanych przez towarzystwo Fugiel, Smoła, W. Szpila (bez udziału J. K. Góry, tj. kierownika budowy) najciekawszy jest „protokół” opatrzony datą 13 maja 2020 roku. Towarzystwo twierdzi, że w pod koniec listopada lub w pierwszej połowie grudnia zeszłego roku na istniejącym podłożu (wg przedmiaru i kosztorysu umownego grunt kat. II-IV) ułożono podbudowę z „kruszywa naturalnego i łamanego” o łącznej grubości (po zagęszczeniu!) 33-38 cm, a na tej podbudowie ułożono nawierzchnię z mieszanki mineralno-asfaltowej grubości 5-6,2 cm („protokół” opatrzony datą 8 maja 2020 roku). Po mniej więcej trzech zimowych miesiącach (druga połowa grudnia, styczeń, luty, początek marca) rośliny łąkowe (przede wszystkim mniszek) zakorzenione w gruntowym podłożu zaczęły rozsadzać asfaltową nawierzchnię, a pod koniec marca zniszczyły ją zupełnie. Jeśli „protokół” opatrzony datą 13 maja opisuje stan faktyczny, to razem z tym, co się stało w marcu mamy niezwykłe zjawisko przyrodnicze: mniszek lekarski, który wyrósł w zimie (podkreślam: w zimie!) na wysokość 38 cm od korzenia, po czym przebił nawierzchnię asfaltową grubości 5-6 cm. W sumie daje to 43-44 cm. To musiałby być jakiś mutant, w dodatku na sztucznym wspomaganiu!

  2. To urzędnicy nie domyślili się , że przez asfalt zacznie przebijać się mniszek lekarski i będzie z tego afera ?

    1. Nie domyślili się, bo nikt ich nie ukarał za milczenie po katastrofie budowlanej w Jeżowie. Proste jak konstrukcja cepa!

  3. Jeszcze kilka słów nt. „protokołu” opatrzonego datą 8 maja. Ktoś, kto ten „protokół” wymyślił ma „bardzo mały rozumek” (jak Miś Uszatek) – i nie chodzi tutaj o praktyczną wiedzę i doświadczenie na budowie, tylko o brak logiki. Co najmniej od 8 kwietnia (kontrola obiektu w ramach gwarancji) wiadomo, że mniszek (i inne rośliny łąkowe) zniszczył (tj. rozsadził od spodu) asfaltową nawierzchnię – i że problem nie dotyczy nawierzchni jako takiej, tylko podbudowy. Mija miesiąc od ustalenia tych faktów i nagle ekipa w składzie Fugiel, Smoła, W. Szpila (bez J. K. Góry) „wycina próbki” (?) i „mierzy” grubość nawierzchni. Po co? Co z tego pomiaru ma wynikać? W „protokole” podano „zmierzoną” grubość (5-6,2 cm) z radosną konstatacją, że jest ona zgodna z umową. 4 (słownie: cztery) dni po tym odkryciu W. Szpila zrywa tę nawierzchnię w całości. Skoro była wykonana zgodnie z zamówieniem, to dlaczego ją zrywa? W następnej kolejności (13 maja) odbywa się „pomiar” grubości podbudowy. Ekipa w składzie Fugiel, Smoła, W. Szpila (bez J. K. Góry) „stwierdza”, że podbudowa ma ponad 30 cm grubości (a w jednym miejscu nawet 38 cm – 10 cm więcej niż w zamówieniu!) – i to ma być argument na korzyść wykonawcy. Załóżmy, że podbudowa „z kruszywa naturalnego i łamanego” rzeczywiście ma grubość ponad 30 cm (nawet 38 cm). Pierwszą czynnością opisaną w przedmiarze i kosztorysie umownym było wyprofilowanie i zagęszczenie istniejącego podłoża gruntowego kat. II-IV (to są roboty ziemne). Na czym niby polegało to wyprofilowanie podłoża (przy okazji należało usunąć rośliny zakorzenione w tymże podłożu) skoro do osiągnięcia zakładanej niwelety asfaltowej nawierzchni o grubości 5 cm trzeba było zwiększyć grubość podbudowy z kruszywa aż o 10 cm? Kto zapłacił za dodatkowe metry sześcienne zużytego materiału (tj. kruszywa)? Wykonawca łaskawie zapłacił za niego z własnej kieszeni? A może wcale do tego interesu nie dołożył, może to „kruszywo” to nie było kruszywo opisane w przedmiarze (kruszywo łamane, czyli grys lub kliniec)? Na zdjęciach wykonanych 12 maja wyraźnie widać, że to nie jest grys – i nie jest to kliniec.
    Niezależnie od powyższego, jeśli prawidłowo zagęszczona podbudowa wraz z nawierzchnią miała aż 43-44 cm, to jakim cudem wieloletnia roślina zielna (innymi słowy: bylina) – w tym przypadku mniszek – pokonała tę przeszkodę w niecałe 4 miesiące (z czego pełne 3 miesiące to były miesiące zimowe – od połowy grudnia, do połowy marca). To musiałby być jakiś supermniszek – albo mniszek z turbodoładowaniem.

    1. Sprostowanie

      Zwrócono mi uwagę, że „bardzo mały rozumek” miał Kubuś Puchatek – nie Miś Uszatek. Zatem prostuję (zanim Miś Uszatek nie oskarży mnie przed niezawisłym sądem o zniesławienie): „bardzo mały rozumek” miał Kubuś Puchatek.

  4. Czepiasz się wma tej masy. Zrobili odwierty w nawierzchni, stwierdzili, że grubość masy jest prawidłowa, więc kazali ją zerwać, ponieważ (według inspektorów) przyczyna musi być w takim razie w podbudowie. No i tu już można wróżyć z fusów. Prawdopodobnie droga przed przebudową miała już jakąś nawierzchnię żwirową, bo trudno żeby na gołej ziemi robić tylko 28 czy 30 cm podbudowy, więc próbka z odwiertem może wskazywać łączną sumę starej podbudowy z nową. W starej mogły rosnąć mniszki, a że nowa była za cienka to się przebiły. Tadam, należy się pisiont złotych za ekspertyzę, o które wystąpię do burmistrza.

    1. Panie urzędniku Oponka

      Jeszcze raz – bo widzę, że do urzędniczej głowy nie dociera. Nie jesteśmy na ty.

      Co do reszty. Niczego się nie czepiam – w szczególności „masy” (?). Jeśli „masa” ma oznaczać nawierzchnię z mieszanki mineralno-asfaltowej, to jej grubość można było bez problemu ocenić już 8 kwietna (bez konieczności robienia „odwiertów”). Nie zakładam aż takiej tępoty „inspektorów”, żeby nie byli w stanie ocenić tego, co widzą na własne oczy w miejscach, gdzie mniszek rozsadził nawierzchnię. To, że „przyczyna musi być w podbudowie” jest jasne od samego początku. W kwestii „gołej ziemi”. Istniejące podłoże opisano w przedmiarze i kosztorysie umownym jako „grunt kat. II-IV”, to podłoże należało wyprofilować i zagęścić (jasne jest, że należało też usunąć rośliny łąkowe zakorzenione w tymże podłożu). Po tym, co się stało pod koniec marca i na początku kwietnia jasne jest, że tych trzech czynności nie wykonano. Zgadza się, podbudowa wykonana w listopadzie/grudniu jest „cienka”, na dodatek nie została wykonana z takiego materiału, jak przewidywał przedmiar i kosztorys umowny i nie została odpowiednio zagęszczona.

      Ps. A na „pisiont złotych” od bobowskiego gospodarza niech Pan nie liczy, gospodarz ma węża w kieszeni (jak Pan nie wierzy, to niech Pan zapyta bobowskich strażaków).

  5. Masz (Pan/Pani) jakiś kompleks na punkcie zwrotów grzecznościowych? W internecie obowiązuje (n)etykieta i nie powinno się mieć pretensji o zwroty na „ty”, skoro zdecydowało się ukryć za nickiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *