
Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej – spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością – należy ponad wszelką wątpliwość uznać za jeden z okazalszych okrętów flagowych floty samorządowej burmistrza Wacława Ligęzy. Pisałem o tej bobowskiej firmie samorządowej często i… gęsto. Można sprawdzić – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/. I trzeba chuchać i dmuchać na ten „biznes”, bo przynosi krociowe zyski a na dodatek walczy z bezrobociem i niegospodarnością w naszej gminie prawie dokładnie tak samo skutecznie jak Strefa Aktywności Gospodarczej w Siedliskach. Burmistrz Wacław Ligęza doskonale zdaje sobie sprawę, że trzyma w rękach kurę, która znosi złote jaja. Dlatego (być może) rezygnuje z przysługującego mu urlopu wypoczynkowego przy każdej nadarzającej się okazji, żeby tylko dopilnować interesów tej – nomen omen – perły samorządowego biznesu w gminie i Gminie Bobowa.
Onegdaj, a było to 1 kwietnia 2015 roku (stare dzieje), burmistrz Wacław Ligęza stawił się przed srogim obliczem notariusza (chyba w Grybowie), żeby podpisać akt założycielski Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej Gminy Bobowa. Już wtedy burmistrz Wacław Ligęza na pewno podejrzewał, że ta spółka zostanie rekinem biznesu. I że trzeba się śpieszyć, bo kajaki i rowery wodne, bo zalew nad Białą, żwirownia, niekoncesjonowane wysypisko śmieci a nawet składowisko padlin różnej maści miały natychmiast przynosić zyski i sławić imię inicjatora tak gigantycznego przedsięwzięcia gospodarczego na łamach czasopisma (na przykład) „Bobowa Od-Nowa”. Dlatego burmistrz Wacław Ligęza stawił się 1 kwietnia 2015 roku u notariusza (w Grybowie?) jak „po swoje”, bo przecież Rada Miejska w Bobowej nie tylko od 17 stycznia 2014 roku stała murem, w sprawie GZGK Gminy Bobowa, za bobowskim włodarzem. Wystarczy zerknąć na wyciąg z uchwały RM nr XLI/307/14:
Jak widać sytuacja wyglądała na klarowną. I burmistrz Wacław Ligęza, podpisując akt notarialny, zaciągnął przed notariuszem zobowiązanie w wysokości 5000 złotych pomimo braku zabezpieczenia środków na ten cel w planie finansowym Urzędu Miejskiego w Bobowej. Nikt o nic burmistrza Wacława Ligęzy nie pytał (nawet notariusz), bo i o co? Pytać o 5000 złotych, a zwłaszcza na tak szczytny cel? Wolne żarty! Zresztą, gdy się „kasuje” blisko 100 tysięcy złotych z tytułu ekwiwalentu za niewykorzystany urlop – zob. https://gorliceiokolice.eu/2015/10/ekwiwalent-za-niewykorzystany-urlop-burmistrza-waclawa-ligezy-ile-72-tysiace-89-zlotych-i-31-groszy/ i https://gorliceiokolice.eu/2020/05/dlaczego-burmistrz-waclaw-ligeza-nie-wypoczywa-jak-iii-rp-przykazala-i-dlaczego-nie-wstyd-mu-potem-inkasowac-27-tysiecy-857-zl-i-4-grosze-z-tytulu-ekwiwalentu-za-niewykorzystany-urlop/, to taka kwota jak 5000 zł, której radni nie „zdążyli” jeszcze przeksięgować do planu finansowego UM w Bobowej, na nikim na pewno nie robiła wrażenia. Bobowscy „samorządowcy” bardzo szybko zresztą pozamiatali problem tych 5000 złotych i już 28 lipca 2015 roku sprawa została „wyprostowana” kolejną uchwałą RM w Bobowej.
Bez wątpienia ciężar spadł z serca burmistrzowi Wacławowi Ligęzie, bo znając pryncypialność i krystaliczną uczciwość naszego włodarza, można domniemywać, że sumienie go gryzło. Wszak nie tylko wprowadził w błąd notariusza, a więc funkcjonariusza publicznego, ale przede wszystkim naruszył zasady gospodarki finansowej określone w ustawie o finansach publicznych. Miał zatem nasz burmistrz na sumieniu dwa grzechy, a jak wiadomo, co dwa grzechy to nie jeden!
Życie nie znosi próżni a na dodatek nadal leniwie toczyło się w UM w Bobowej i nikt nie składał żadnych wniosków o dostęp do informacji publicznej, bo nie było takiego powodu. W zasadzie najdrobniejsza informacja, np. z posiedzeń komisji Rady Miejskiej w Bobowej, natychmiast trafiała na strony Biuletynu Informacji Publicznej Gminy Bobowa. A poza tym nastały czasy Strefy Aktywności Gospodarczej w Siedliskach – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/sag-w-siedliskach/ i burmistrz Wacław Ligęza odbierał jak najbardziej zasłużone hołdy od radnej Teresy Magiery (i nie tylko). I ta sielanka trwałaby do końca świata, gdyby jak grom z jasnego nieba nie spadł na burmistrza Wacława Ligęzę protokół RIO z Krakowa – zob. MiG Bobowa (k) 19. A w tym protokole objawiły się (między innymi) takie „kwiatki”:
Jak widać szydło wyszło z worka, tzn. okazało się, że burmistrz Wacław Ligęza, choć na pewno w najlepszej wierze, to jednak dopuścił się maleńkiej nieprawidłowości. Nie mówmy jednak, broń Panie Boże, o nadużyciu, bo po tylu sukcesach bobowskiego włodarza jedna „wtopa” mu się należała, jak psu buda!
W obliczu zaistniałych faktów, pomyślałem, że trzeba burmistrzowi Wacławowi Ligęzie jakoś pomóc. Bo przecież, gdy ktoś niewprawny w czytaniu protokołów RIO zobaczy taki opis nieprawidłowości, jak ten oznaczony nr 7, to gotów pomyśleć, że na samorządowym folwarku u Wacława Ligęzy bezhołowie jakieś panuje i wolna amerykanka. Dlatego wystosowałem 7 maja 2020 roku do naszego burmistrza taki oto wniosek:
Na podstawie art. 241 kpa składam wniosek o udzielenie wszelkich informacji odnoszących się do opisu nieprawidłowości (nr 7) do wniosku pokontrolnego RIO z dnia 20 marca 2020 r. – znak WK-613-9-/19/20 a dotyczącego zobowiązania w wysokości 5000 zł, wniesionego do „Spółki” – i dalej, jak w treści ww. protokołu RIO, tj. przesłanie pełnej dokumentacji urzędowej stwierdzającej na jakiej podstawie burmistrz Bobowej Wacław Ligęza/Gmina Bobowa/UM w Bobowej przedstawił w akcie notarialnym, wymienionym w opisie nr 7 ww. protokołu RIO, ww. środki finansowe, pomimo braku zabezpieczenia na ww. cel w planie finansowym UM w Bobowej. Wnoszę także o przedstawienie na piśmie (udokumentowanie), z którego działu klasyfikacji budżetowej ww. środki zostały zaczerpnięte, ew. wskazanie skąd w ogóle wzięły się ww. środki. Taka dokumentacja powinna zawierać dokumenty stwierdzające, na jakiej podstawie do aktu notarialnego zostały przedłożone fałszywe dane finansowe. Wnoszę także o przesłanie dokumentu, wystawionego przez Burmistrza Bobowej/Gminę Bobowa lub jakiegokolwiek pracownika samorządowego, zatrudnionego w UM w Bobowej/Gminie Bobowa, zawiadamiającego organy prokuratury o podejrzeniu poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych, niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego/urzędnika/pracownika samorządowego w związku z podpisaniem aktu notarialnego w przedmiotowe sprawie, opisanej w protokole RIO z dnia 20 marca 2020 r. – znak WK-613-9-/19/20.
Odpowiedź należy przesłać na adres pow1@o2.pl.
Maciej Rysiewicz
Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”
A dzisiaj otrzymałem odpowiedź – zob. Pismo przewodnie, uchwały.
A teraz, kto będzie próbował „wieszać psy” na burmistrzu Wacławie Ligęzie, niech bardzo uważnie przeczyta zamieszczony poniżej fragment tzw. Pisma przewodniego z dnia 20 maja 2020 roku autorstwa tandemu samorządowego Wacław Ligęza – Barbara Falisz:
Z tego wszystkiego wynika, że RIO w Krakowie ogłosiło jakieś kompletne bzdury. Jak to możliwe, żeby RIO „pluło w twarz” naszemu burmistrzowi. Jest tylko jeden problem. Dlaczego burmistrz Wacław Ligęza dał sobie wcisnąć taki kłamliwy protokół – zob. MiG Bobowa (k) 19? I dlaczego nie odpowiedział na wszystkie moje pytania i wątpliwości zawarte we wniosku z 7 maja 2020 roku? Może burmistrz jest przemęczony i jednak powinien wziąć urlop?
Mnie szczególnie wzruszył ten fragment uchwały RM w Bobowej:
„§ 1. W celu zaspokojenia potrzeb wspólnoty samorządowej na lokalnym rynku budownictwa (…) tworzy się jednoosobową spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością (…) pod firmą: Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Bobowej (…)”.
Prezesem tej „firmy” jest Anna Smoła – ta sama Anna Smoła, która wg Wacława Ligęzy miała być „inspektorem nadzoru inwestorskiego” przy „przebudowie” gminnej drogi przy torach w Wilczyskach (patrz umowa nr RIiGK 272.26.2019 z 15 listopada 2019 roku). Droga ta po niecałych czterech miesiącach od odbioru pięknie zakwitła. Jaka szkoda, że „Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością” istnieje tylko na papierze i że nie był wykonawcą tej „przebudowy”. Pani „prezes” na pewno by nie zrobiła Wacława Ligęzy („organ wykonawczy” gminy!) w konia i dostarczyła mu przedmiot umowy zgodnie z przedmiarem i kosztorysem umownym.
Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej – to brzmi dumnie.
W Łużnej też „takie coś” powstało i pewnie też jest dumą władzy.
Główna praca w terenie to wybieranie ziemi z rowów przy drogach gminnych i obsypywanie poboczy dróg gminnych. Szkoda tylko, że obsypywanie takim wielkim tłuczniem, który pod naporem wagi samochodów przy wymijaniu wysypuje się na asfalt. Strach pomyśleć co będzie gdy w te kamienie leżące na drodze wjedzie ktoś rowerem lub motocyklem albo nawet spod kół samochodu wypadnie i uderzy w kogoś lub coś – ale czy o tym ktoś pomyślał…
Też Łużna Nowy wójt obiecywał że nowy maszt telefonii komórkowej nie powstanie na Pustkach i nie będzie zasłaniał cmentarza wojennego Okazuje się że powstanie a władza nie może nic Czyli kolejny sukces władzy Obiecywać można wszystko