Czy burmistrz Wacław Ligęza i kierownik Maria Gucwa-Barylak poszli po rozum do głowy?

Czytelnikom mojego wczorajszego artykułu – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/05/czy-nad-kukulczym-gniazdem-leci-z-nami-pilot/, winny jestem bardzo ważną informację. Otóż zanim ten artykuł został opublikowany na moim portalu (dokładnie 26 maja 2020 roku o godzinie 11.58), to kilka godzin wcześniej, bo o godzinie 8.01, wystosowałem do burmistrza Wacława Ligęzy wezwanie następującej treści:

Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza

Wniosek o dostęp do informacji publicznej złożony przez Macieja Rysiewicza w dniu 11 maja 2020 roku brzmiał:

Burmistrz Bobowej Wacław Ligęza

Na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) zwracam się z wnioskiem o udostępnienie informacji w następującym zakresie:

– dokumenty uprawniające do wykonywania nadzoru inwestorskiego, jako samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie, opisanej w art. 12 ustawy Prawo budowlane, którymi legitymują się pracownicy samorządowi/urzędnicy: Anna Smoła, Grzegorz Janota, Maria Gucwa-Barylak, Janusz Fugiel lub inni zatrudnieni w UM w Bobowej/Gminie Bobowa/jednostkach organizacyjnych Gminy Bobowa.

Informację proszę przesłać na adres: pow1@o2.pl

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”

www.bobowaodnowa.eu

38-350 Bobowa, Wilczyska 27

11.05.2020 r.

Odpowiedź udzielona w dniu 25 maja 2020 roku – zob. poniżej i załącznik (zob. Odpowiedź– przyp. M.R.), nie stanowi odpowiedzi na ten wniosek. W związku z faktem, że termin na przesłanie dokumentacji urzędowej wskazanej we wniosku 11 maja 2020 roku minął 25 maja 2020 roku, wzywam Burmistrza Bobowej do bezzwłocznego udostępnienia: – dokumentów uprawniających do wykonywania nadzoru inwestorskiego, jako samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie, opisanej w art. 12 ustawy Prawo budowlane, którymi legitymują się pracownicy samorządowi/urzędnicy: Anna Smoła, Grzegorz Janota, Maria Gucwa-Barylak, Janusz Fugiel lub inni zatrudnieni w UM w Bobowej/Gminie Bobowa/jednostkach organizacyjnych Gminy Bobowa.

Przedmiotowe dokumenty należy przesłać na adres pow1@o2.pl w terminie do 26 maja 2020 roku włącznie. Brak odzewu na przedmiotowe wezwanie będzie skutkował złożeniem zawiadomienia do Prokuratury Rejonowej w Gorlicach w związku z naruszeniem art. 23 ustawy O dostępie do informacji publicznej.

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”

38-350 Bobowa, Wilczyska 27

A gdyby ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, czy moje wezwanie do burmistrza Wacława Ligęzy miało charakter „wezwania” do usunięcia naruszenia prawa w związku z faktycznym brakiem odpowiedzi na mój wniosek o dostęp do informacji publicznej złożony 11 maja 2020 roku, to może rzucić okiem także na nagłówek ze skrzynki mojej poczty elektronicznej identyfikujący tytuł listu nadanego 26 maja 2020 roku o godzinie 8.01 z mojego adresu pow1@o2.pl do burmistrza Wacława Ligęzy:

Po tym długim, ale koniecznym wstępie, przejdźmy do meritum kolejnych wydarzeń. Stan faktyczny był następujący. Najpierw zaraz po godzinie 8, 26 maja 2020 roku, na biurku burmistrza Wacława Ligęzy wylądowało moje wezwanie (treść i forma powyżej), potem o godzinie 11.58 na moim portalu zostaje opublikowany felieton – zob. https://gorliceiokolice.eu/2020/05/czy-nad-kukulczym-gniazdem-leci-z-nami-pilot/. I na samorządowym folwarku u burmistrza Wacława Ligęzy, jak można domniemywać, trwały gorączkowe ustalenia, co począć z takim fantami.

Zabawa w brednie i ciuciubabkę, zaprezentowana w dokumencie, który został przesłany przez Karolinę Welsandt z sekretariatu UM w Bobowej do mojej redakcji 25 maja 2020 roku (jako  odpowiedź na wniosek z 11 maja 2020 roku) – zob. Odpowiedź, nie wyglądała najlepiej.

Po pierwsze, dowodziła, że ktoś w UM w Bobowej powinien skorzystać z porady lekarza „od stanów emocjonalnych i behawioralnych”.

Po drugie, z tych bredni i ciuciubabki wynikało wprost rażące naruszenie prawa, tj. art. 23 ustawy O dostępie do informacji publicznej.

Po trzecie, sprawa nabrała rozgłosu i trzeba było  temu rozgłosowi dać jakikolwiek odpór. I dlatego, jak znowu mam prawo domniemywać, zapadła decyzja na najwyższym szczeblu, żeby jednak zastosować się do mojego wezwania, w którym zagroziłem burmistrzowi Wacławowi Ligęzie prokuratorem (to był prawdopodobnie najmniej istotny argument). I 26 maja 2020 roku, w terminie określonym w moim wezwaniu z 26 maja 2020 roku, o godzinie 15.29 w mojej poczcie elektronicznej wylądowała odpowiedź na mój wniosek o dostęp do informacji publicznej, złożony 11 maja 2020 roku – zob.  Odpowiedź 2:

Jak widać burmistrz Wacław Ligęza i kierownik Maria Gucwa-Barylak (a może ktoś jeszcze…, radca prawny?) poszli po rozum do głowy i grzecznie, choć z jednodniowym opóźnieniem, wywołując jednak tu i tam salwy śmiechu, ujawnili dokumenty uprawniające do wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie, opisanej w art. 12 ustawy Prawo budowlane, a dotyczące w tym konkretnym przypadku urzędników: Janusza Fugla i Grzegorza Janoty. Do tych dokumentów powrócę w odrębnym artykule już niedługo, żeby nie mieszać dwóch różnych wątków z dziejów samorządowego folwarku burmistrza Wacława Ligęzy (tj. sprawy dostępu do informacji publicznej i afery asfaltowej). Proszę o cierpliwość!

Czy można powiedzieć, że ta historia zakończyła się happy endem? Poniekąd! Opór pracowników samorządowych: Wacława Ligęzy i Marii Gucwy-Barylak, w dziele blokowania dostępu do informacji publicznej, został złamany. Wyżej wymienieni uznali, że straty wizerunkowe rosną i lepiej uciąć „kłamliwy bełkot” redaktora naczelnego czasopisma www.bobowaodnowa.eu Macieja Rysiewicza w tej sprawie. Jednak na samorządowym folwarku u burmistrza Wacława Ligęzy zabawy w mataczenie i ciuciubabkę z dostępem do informacji publicznej w tle tak weszły pracownikom samorządowym w krew, że i w tej żałosnej historii nie mogli odmówić sobie „niewinnego kłamstewka”. Proszę zwrócić uwagę jak zaanonsowała 26 maja 2020 roku urzędnik Karolina Welsandt, wystawiony i podpisany przez kierownik Marię Gucwę-Barylak „Z up. BURMISTRZA” dokument – zob. Odpowiedź 2, z dnia 26 maja 2020 roku – znak RIiGK.18.2020:

Urzędnik Karolina Welsandt – jak widać na załączonym obrazku – napisała: „W załączeniu przekazuje się odpowiedź na wniosek z dnia 26.05.2020 r.”.

I to samo, w treści dokumentu z 26 maja 2020 roku, powtórzyła kierownik Maria Gucwa-Barylak. Wypada tylko podkreślić, że obie urzędniczki złożyły fałszywe oświadczenie (na dodatek „Z up. BURMISTRZA” Wacława Ligęzy).

Wniosek, na który została udzielona odpowiedź 26 maja 2020 roku, złożyłem 11 maja 2020 roku, a 26 maja 2020 roku wezwałem (oddzielnym pismem) burmistrza Wacława Ligęzę do zaniechania uprawiania bredni i zabawy w ciuciubabkę. A to jest różnica! 26 maja 2020 roku uprzejmie przypomniałem, że nie otrzymałem odpowiedzi na mój wniosek z 11 maja 2020 roku. Pracownicy samorządowi: Wacław Ligęza i Maria Gucwa-Barylak nie mogli sobie jednak odmówić kolejnych krętactw. Oświadczenie, złożone 26 maja 2020 roku: „W załączeniu przekazuje się odpowiedź na wniosek z dnia 11.05.2020 r.”, oznaczałoby wprost przyznanie się do naruszenia czternastodniowego terminu na udzielenie dostępu do informacji publicznej a więc złamanie prawa. A na papierze ma być wszystko cacy i czyściutko! O co ta cała awantura? Na wniosek z 26 maja odpowiadamy przecież 26 maja… Jakieś terminy nie zostały dotrzymane? Wolne żarty!

Ktoś może powiedzieć, że ta gra w daty jest bez znaczenia w tej historii. Myli się! Bo służba publiczna nie może podpierać się matactwami i krętactwami, zwłaszcza, że burmistrz Wacław Ligęza i Maria Gucwa-Barylak, podejmując wcześniej zabawę w ciuciubabkę, w bardzo konkretnym celu (jak uważam) próbowali ukryć dokumenty (na zasadzie –  „a może się uda”), poświadczające uprawnienia budowlane pracowników UM w Bobowej. Ale o tym opowiem już następnym razem w artykule podsumowującym mroczne szczegóły afery asfaltowej w Wilczyskach!

 

(Odwiedzono 61 razy, 1 wizyt dzisiaj)

19 przemyśleń na temat "Czy burmistrz Wacław Ligęza i kierownik Maria Gucwa-Barylak poszli po rozum do głowy?"

  1. Z tymi terminami i prokuraturą bym się tak nie zapędzał. Po pierwsze terminy biegną dopiero od niedzieli za sprawą art. 68 ust. 6 i 7 ustawy z dnia 14 maja 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-21. Po drugie chcący takiego pana do prokuratury zgłosić, to pierwsze wypadałoby uzyskać wyrok sądu administracyjnego stwierdzający bezczynność. Inaczej zgłoszenie do prokuratury będzie nic nie warte.

    1. Oba wpisy komentatora „Mecenasa” dobitnie świadczą, że nadajemy na zupełnie innych częstotliwościach. Jak u Barei; jest prawda czasu i prawda ekranu, czyli patologia!

      1. Oczywiście zgadzam się, że niezależnie od terminów organ powinien dążyć do jak najszybszego i sumiennego udzielenia informacji.

          1. Można by przecież inaczej! Zwołać konsylium i ocenić stan organu! Jeżeli nie rokuje zastąpić protezą, albo jakim przeszczepem???!!!

  2. Patrząc okiem prokuratora dopiero uporczywa odmowa udostępnienia informacji publicznej pomimo wydanego wyroku i zobowiązania delikwenta do udzielenia takiej informacji mogłaby być rozpatrywana jako nosząca znamiona przestępstwa.

    Oczywiście prokuratura mogłaby interweniować na innej zasadzie niż postępowanie karne, bo sama może się włączać w sprawy administracyjne, ale czy byłaby tym zainteresowana?

  3. @Mecenas

    „Po drugie chcący takiego pana do prokuratury zgłosić, to pierwsze wypadałoby uzyskać wyrok sądu administracyjnego stwierdzający bezczynność. Inaczej zgłoszenie do prokuratury będzie nic nie warte”.

    Nie jestem tak biegły w paragrafach jak Pan (w szczególności w paragrafach związanych z „wirusem”), mimo to ośmielę się zwrócić Panu uwagę, że w tym kontekście nie mówimy o „zgłoszeniu” (w dodatku „takiego pana”), tylko o ew. zawiadomieniu (o możliwości/podejrzeniu popełnienia przestępstwa) – patrz art. 304 § 1 kpk.

    Poza tym chętnie udzielę Panu darmowych korepetycji z języka polskiego.

    1) „Po drugie chcący takiego pana do prokuratury zgłosić, to pierwsze wypadałoby uzyskać wyrok sądu (…)”.

    W tym kontekście nie „chcący” (imiesłów przymiotnikowy czynny), tylko „chcąc” (imiesłów przysłówkowy współczesny):

    „Po drugie, chcąc takiego pana (…) zgłosić (…)”.

    2) „Inaczej zgłoszenie do prokuratury będzie nic nie warte”.

    Jeżeli już, to nic niewarte.

    Niezależnie od powyższego mam wrażenie, że pisze Pan cokolwiek nie na temat. Rzeczywiste znaczenie w tej sprawie ma to, że M. Gucwa-Barylak uchyliła wreszcie rąbka tajemnicy nt. uprawnień budowlanych gminnych urzędników (niektórzy z nich na polecenie bobowskiego „gospodarza” mieli pełnić nadzór inwestorski nad robotami budowlanymi zlecanymi przez gminę – a to oznacza delikt opisany w art. 91 ustawy prawo budowlane).

  4. Skoro mecenas wspomniał o terminach to czy ktoś posiada informacje kiedy UM w Bobowej zamierza przyjmować interesantów w biurach a nie przez szpare w drzwiach?

    1. @Wera są środki komunikacji elektronicznej z urzędem. Zacznij je intensywnie wykorzystywać, złóż pisma do urzędu połączone z wnioskiem o obsługę bezpośrednią w urzędzie, nie przez szparę i może coś z tego będzie.

      1. Mecenas a co zaproponujesz ludziom którzy nie posiadają internetu lub urządzeń do komunikacji elektronicznej? W gminie Bobowa jest takich wielu.

  5. Bardzo dziękuję za porady z języka polskiego. Korzystając z nich podkreślę, że chcąc zgłosić tą osobę do prokuratury zalecałbym najpierw uzyskać prawomocny wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego ze zobowiązaniem organu do udzielenia informacji publicznej. Wszystko po to aby nie był Pan rozczarowany, że słynny szef prokuratury umarza postępowanie. Zapewne Pan Wacław do takiej sytuacji by nie dopuścił, że pomimo prawomocnego wyroku WSA nie udzieliłby Panu informacji, chociażby pokrętnej.

    Niezależnie od oceny prawnokarnej, pełna transparentność powinna mieć miejsce. Dlatego wszelkie próby tajenia informacji potępiam.

    1. Jaka szkoda, że „Pan Wacław” nie czyta kłamliwego bełkotu na tym portalu. Bo gdyby czytał, to może wziąłby sobie Pańskie uwagi do serca i przestał udzielać wreszcie „pokrętnych” informacji.

    2. Panie Mecenasie

      Widzę, że jest Pan odporny na wiedzę. Po raz drugi pisze Pan coś takiego:

      „(…) podkreślę, że chcąc zgłosić tą osobę do prokuratury (…)”.

      Wyraźnie Panu napisałem, że „do prokuratury” nie zgłasza się osoby – w prokuraturze można złożyć zawiadomienie (zawiadomienie o możliwości/podejrzeniu popełnienia przestępstwa).

      Pisze Pan też coś takiego:

      „Bardzo dziękuję za porady z języka polskiego. Korzystając z nich podkreślę, że chcąc zgłosić tą osobę do prokuratury zalecałbym najpierw uzyskać prawomocny wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego ze zobowiązaniem organu do udzielenia informacji publicznej”.

      Za „porady z języka polskiego” Pan dziękuje – co nie znaczy, że Pan je rozumie i z nich korzysta. Po polsku mówimy/piszemy „tę osobę” (nie „tą osobę”). Poza tym informuję Pana, że taka konstrukcja z imiesłowem „chcąc”

      „Korzystając z nich podkreślę, że chcąc zgłosić tą osobę do prokuratury zalecałbym najpierw (…)”

      to klasyczny przykład szkolnego błędu (z pierwszych klas szkoły podstawowej) – coś jak „idąc do szkoły padał deszcz”.

      Pierwszej lekcji udzieliłem Panu gratis, tej też – ale kolejnego gratisu nie będzie.

      Ps.

      Jeśli nie wie Pan, na czym polega Pana błąd z imiesłowem „chcąc” to tutaj ma Pan link:

      http://filologpolski.blogspot.com/2016/10/idac-ulica-zacza-padac-deszcz-czyli-o.html

  6. Jak to nie czyta??? Przecież sam Pan pisał że pracownicy przy herbatce przeglądając ten bełkot wykryli że trzeba udzielić Panu informacji! To może i Pan Wacław też zagląda.

    1. „Pan Wacław” złożył takie oświadczenie publicznie 2 grudnia 2019 roku podczas obrad sesji Rady Miejskiej w Bobowej! Ja to sobie mogę napisać cokolwiek. Bełkot to bełkot, a na dodatek kłamliwy. I koniec!

    1. Sprawa dotyczyła także dostępu do tzw. informacji publicznej. Złożyłem wniosek elektronicznie. W terminie na mojej skrzynce nie pojawiła się odpowiedź. Złożyłem zawiadomienie do prokuratury, że burmistrz Wacław Ligęza nie udzielił mi odpowiedzi na wniosek. UM w Bobowej przedstawił wydruk z ich skrzynki pocztowej, że odpowiedzi udzielił. A na mojej skrzynce tej odpowiedzi nie było. Może zwariowałem! Sprawa z powództwa cywilnego wylądowała w sądzie. Sąd miał zwykły wydruk z poczty UM w Bobowej, że wiadomość została wysłana, a ja miałem taki sam wydruk z mojej skrzynki, że wiadomość nie dotarła. Słowo przeciwko słowu. Z niewiadomych powodów sąd uznał, że oświadczenie UM w Bobowej jest wiarygodne a moje nie jest wiarygodne. Dlaczego? Tajemnica to wielka. Sąd nie dokonał sprawdzenia źródła na serwerach i uznał, że muszę przeprosić burmistrza Ligęzę, że napisałem, że nie udzielił mi dostępu do informacji publicznej. Złożyłem apelację, ale okazało, że w takich sprawach, które rozpatrywane są w ramach Prawa prasowego terminy są krótsze (o czym nie wiedziałem) i spóźniłem się z apelacją dwa czy trzy dni i apelacja została oddalona. Ot i cała historia. Przeprosiny opublikowałem z niewiadomych powodów w aż trzech gazetach (taki sąd był miły) chociaż artykuł pojawił się na niszowym portalu Macieja Rysiewicza. Powtórzę jeszcze raz, może zwariowałem i wpadłem na pomysł, że wiedząc o mejlu z UM w Bobowej, postanowiłem zawiadomić prokuratora, że tego mejla nie ma na mojej skrzynce. To brzmi bardzo prawdopodobnie i logicznie!
      Powiedzieć, że ta historia w obliczu afer wygenerowanych na samorządowym folwarku w Bobowej, ma jednak wymiar mikroskopijny, to jakby nic nie powiedzieć!
      Polecam – http://gorliceiokolice.eu/tag/waclaw-ligeza/. Z zawartych tutaj opowieści wyłania się dość ponury obraz włodarzowania „Pana Wacława”.

      1. Faktycznie, dobry sposób żeby pana uwalić a później korzystając z tego przy innych okazjach dyskredytować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *