
Krzysztof Hollender trafił na łamy mojego portalu nagle i niespodziewanie na początku 2018 roku. Bo oto nieznany mi wcześniej obywatel, podający się za działacza ruchu Kukiz’15 z Gorlic, zaczepił mnie i moje dziennikarstwo donosem skierowanym do byłego posła na sejm RP prof. Józefa Brynkusa. Ta zaczepka nieco mnie zdziwiła, bo ja o istnieniu Krzysztofa Hollendra nic wcześniej nie wiedziałem (zresztą nie poznałem Krzysztofa Hollendra do dzisiaj) a Krzysztof Hollender twierdził – w donosie do posła Brynkusa – wprost przeciwnie, że mnie zna i w związku z tą znajomością a po lekturze moich materiałów prasowych na temat poseł Barbary Bartuś ma na mój i mojej postawy jako dziennikarza bardzo dużo negatywnych rzeczy do powiedzenia i tę żółć właśnie wylewa wprost „do ogródka” posła Józefa Brynkusa. Kto chce może sobie przypomnieć szczegóły tej historii, bo opisałem ją z detalami w artykule – zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/01/krzysztof-hollender-maz-zaufania-ruchu-kukiz15-w-gorlicach-z-zazenowaniem-czyta-artykuly-macieja-rysiewicza/. Warto dodać, że Krzysztof Hollender, który oświadczył publicznie, że mnie zna, na materiał prasowy podlinkowany powyżej w ogóle nie zareagował. A więc nie było telefonu z przeprosinami (to był wariant maksimum) i nie było koniecznego, w obliczu postawionych przeze mnie zarzutów, sprostowania (to był wariant minimum). I sprawa przyschła, i kolejne lata mijały…
Kilka miesięcy temu zatelefonował do mnie radny z Tarnowa, znany mi osobiście od lat, dr Marek Ciesielczyk – zob. http://www.marekciesielczyk.com/zyciorys, doskonale znany także stałym Czytelnikom tego portalu – zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/marek-ciesielczyk/. I dr Marek Ciesielczyk, którego darzę szacunkiem nie tylko za jego bezkompromisową walkę z tarnowską sitwą samorządową, zadał mi dość zaskakujące pytania. Po pierwsze, czy znam pana Krzysztofa Hollendra osobiście, a po drugie, czy znane są mi jakiekolwiek szczegóły dotyczące biografii ww. obywatela? Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że w zasadzie nic nie wiem na temat Krzysztofa Hollendra i jego CV i podesłałem dr. Markowi Ciesielczykowi mój – wspomniany już powyżej – materiał prasowy ze stycznia 2018 roku – zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/01/krzysztof-hollender-maz-zaufania-ruchu-kukiz15-w-gorlicach-z-zazenowaniem-czyta-artykuly-macieja-rysiewicza/.
W rewanżu dr Marek Ciesielczyk przesłał mi zestaw dokumentów i artykułów – zob. https://marekciesielczyk.neon24.pl/post/149907,czy-mozna-bylo-byc-wspolpracownikiem-sb-na-80 i https://niepoprawni.pl/blog/marek-ciesielczyk/krzysztof-hollender-vel-holender-vel-ko-sb-lotnik-linki, ujawniających wstydliwe szczegóły biografii (nie tylko politycznej) działacza Krzysztofa Hollendra. Nie ukrywam, że po lekturze tej dokumentacji, zgromadzonej przez dr. Marka Ciesielczyka z Tarnowa, donos Krzysztofa Hollendra do posła Józefa Brynkusa nabrał dla mnie szczególnych i dodatkowych znaczeń i „smaczków”!
Do dnia dzisiejszego nie znalazłem w Internecie oficjalnego dementi Krzysztofa Hollendra w sprawie „Kontaktu Operacyjnego Służby Bezpieczeństwa „Lotnik”. Jeśli źle szukałem albo coś przeoczyłem to proszę mnie oświecić.
Natrafiłem natomiast w Sieci na artykuł (z 14 marca 2020 roku) wybitnego dziennikarza niemieckiej gazety dla Polaków, tj. „Gazety Krakowskiej”, Lecha Klimka (także dobrze znanego moim Czytelnikom – zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/03/dziennikarz-lech-klimek-albo-o-wodzie-w-mozgu/ albo https://gorliceiokolice.eu/2019/07/dziennikarz-lech-klimek-o-przetargu-w-moszczenicy-na-lamach-gazety-krakowskiej-i-nie-wiadomo-tylko-czy-smiac-sie-czy-zaplakac-nad-takim-dziennikarstwem/, opowiadający o powołaniu w Stróżach społecznego komitetu obrony Stanisława Koguta – zob. https://gazetakrakowska.pl/mieszkancy-stroz-murem-za-bylym-senatorem-pis-stanislawem-kogutem/ar/c1-14849959. Sprawa sama w sobie była bardzo interesująca, dlatego zagłębiłem się natychmiast w lekturze.
Dziennikarz Lech Klimek napisał między innymi:
Stanisław Kogut, były senator PiS nadal przebywa w areszcie. Został zatrzymany 14 stycznia przez funkcjonariuszy krakowskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego. (…) W Stróżach zawiązał się społeczny komitet obrony Stanisława Koguta. Jednym z jego członków jest gorliczanin Krzysztof Hollender.
Oto i znowu Krzysztof Hollender wyskoczył mi jak królik z kapelusza. Po mariażach z Prawicą RP, Kukiz’15 i Bezpartyjnymi Samorządowcami, po rewelacjach dr. Marka Ciesielczyka w sprawie „KO SB „Lotnik””, teraz Krzysztof Hollender stanął w pierwszym szeregu obrony byłego senatora Stanisława Koguta. I musi być prominentnym działaczem powołanego w Stróżach komitetu obrony, bo dziennikarz Lech Klimek traktuje słowa Krzysztofa Hollendra jako podstawowe źródło informacji. Znowu zadumałem się nad „nieznośną lekkością bytu” (licentia poetica – Milan Kundera) III RP.
A Pan Młody w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego już grubo ponad 100 lat temu powiedział:
(…) jak się wszystko dziwnie plecie;/myśmy wszystko zapomnieli:/o tych mękach, nędzach, brudzie;/stroimy się w pawie pióra (…)
Wiem, wiem…, cytat z „Wesela” pobrzmiewa prawdziwie kłamliwym bełkotem, bo kto dzisiaj czyta Wyspiańskiego. Autorze stuknij się w głowę!
Od redakcji! Na zdjęciu Krzysztof Hollender. Zdjęcie zostało zacytowane ze strony – zob. https://gazetakrakowska.pl/tag/gorlice-krzysztof-hollender.
Obrońcy Stanisława Koguta (Lech Klimek podaje, że to „blisko 1000” dusz, „wśród nich osoby cieszące się na tym terenie dużym autorytetem”) zwyczajnie zaspali gruszki w popiele – i piszę to bez żadnej złośliwości. Petycja i list (a tym bardziej jakieś „delegacje”, czy „pikiety”) służą raczej poprawie własnego samopoczucia tychże osób – nie poprawie smutnego losu Stanisława Koguta. Najprostszym (i jedynym) sposobem uchronienia Stanisława Koguta przed obecnym smutnym losem był wybór na kolejną kadencję w senacie – Stanisław Kogut miałby wtedy immunitet i nie można by go było aresztować.
Jako radnego oceniam go bardzo pozytywnie . Najlepszy radny miasta Tarnowa . Zrobił wiele dla tego miasta , jak i dla polski .Panie Macieju Rysiewiczu czy wie Pan , że Marek Ciesielczyk bił swoją pierwszą żonę , oskarżał ją , że była agentem KGB . . To ona utrzymywała rodzinę, Ciesielczyk zajmował się studiami i tropieniem agentów . Maltretowana,bita kobieta, po próbie gwałtu, na oczach jej córeczki, którą Ciesielczyk nazywał „sroczka”, w końcu zdecydowała się odejść od męża. Zamieszkała w domu samotnej matki, zaś ojciec mógł odwiedzać córeczkę raz na dwa tygodnie. Podczas wizyt groził matce tym, iż nigdy nie zobaczy swojego dziecka, żonę zaś pobije, gdyż jako agentka KGB na nic innego nie zasługiwała. Porwał on swoją córkę i wyjechał z nią do Chicago . Dzięki pomocy przyjaciół Małgorzata Ciesielczyk wkrótce ustaliła adres, gdzie kątem, wraz z porwanym dzieckiem mieszkał Marek Ciesielczyk. Wraz ze swoim niemieckim adwokatem, zebrała niezbędne pieniądze i poleciała do Chicago. Ciesielczyk korzystając z gościny znajomych mieszkał w Park Ridge, niedaleko granicy z Chicago. Pod adres zamieszkania Ciesielczyka, 24 marca 1992 roku, podjechała mocno zdenerwowana matka, adwokat oraz panowie Marek Bober i Krzysztof Koch. Matce udało się wejść do domu bocznym wejściem i kompletnie zaskoczyć Ciesielczyka. Matka natychmiast zabiera dziecko i szybko ucieka do czekającego na nią samochodu. Pan Koch w rozmowie z redakcją wspominał, że dziecko było zaniedbane, nie było odpowiednio przewijane. Miało wyraźnie za małe buciki.Jednak po trzech miesiącach Ciesielczyk ponownie straszy matkę, że porwie dziecko. Jednak Ciesielczyk może już niewiele. Gdyby usiłował przekroczyć granicę Niemiec groziłoby mu aresztowanie. W Chicago Ciesielczyk krótko pracował w redakcjach Dziennika Chicagowskiego oraz Relaxu, z obu pism został jednak wyrzucony. Próbował założyć swoje pismo, „Alternatywa” jednak nic z tego nie wyszło poza długami jakich nabawił się potencjalny wydawca.
https://progressforpoland.org/jak-marek-ciesielczyk-corke-porwal/
Ta informacja była mi zupełnie nieznana. Dr Marka Ciesielczyka znam od 6-7 lat. Rozmawialiśmy twarzą w twarz może 3-4 razy a telefonicznie też nie częściej. Nasze kontakty dotyczyły wyłącznie tematów publicznych i miały miejsce także tylko przy okazji spotkań publicznych. Zatwierdziłem ten komentarz trochę wbrew moim zasadom, bo ja trzymam się z daleko od spraw prywatnych – nawet jeśli dotyczą osób publicznych. Sprawy prywatne, nacechowane wielopoziomowymi emocjami, pozostają trudne do jednoznacznej oceny. Jednak materiał Andrzeja Jarmakowskiego o Ciesielczyku mocny. Dlatego spojrzałem przez chwilę na dorobek red. Andrzeja Jarmakowskiego, o którym nic wcześniej nie słyszałem. I trochę się przeraziłem. Raczej nie byłbym w stanie podać mu ręki! Dzieli nas ideowa i etyczna przepaść!
Ps. Dobrze, że podlinkował Pan ten komentarz przekierowaniem na Jarmakowskiego. W przeciwnym razie na 100% Pańskie info znalazłoby się w koszu! I żeby było jasne. Nie zamierzam śledzić życia prywatnego dr. Marka Ciesielczyka i zastanawiać się, dlaczego RFN nie wezwała Polski do wydania Ciesielczyka niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości! W UE takie wezwania to bułka z masłem!
Areszt wydobywczy? Zob. https://www.halogorlice.info/wiadomosci/21824,byly-senator-nadal-w-areszcie-szansa-na-jego-opuszczenie-jest-kaucja-w-niebagatelnej-kwocie!
komuniści trzymali sie zawsze razem. a co do pana koguta( ze względu na nazwisko) nie napisze co myśle o (ocenzurowano – M.R.)..zostawie wam do dodania. (ocenzurowano – M.R.)
Ciesielczyk zdemaskował Jarmakowskiego jako agenta. I to powinno zamknąć temat.