
Czytelnicy mojego wczorajszego materiału prasowego już wiedzą, że ekspertyzę dotyczącą „katastrofalnego ogrodzenia” zobaczymy najwcześniej dopiero po 15 lipca 2019 roku. Od wczoraj wiemy już jednak, kto tę ekspertyzę przygotowuje dla zarządzającego folwarkiem samorządowym na Bobowej Wacława Ligęzy. Część dokumentów w tej sprawie dotarła bowiem ostatecznie do mojej redakcji 10 lipca 2019 roku – zob. Odpowiedź_płot_ekspertyza_1.
Autorzy ekspertyzy: Wacław Porębski i Marcin Małachowski, to nie są inżynierowie nieznani na bobowskim folwarku samorządowym. Polecam mój materiał prasowy z 2016 roku o niedoszłym kąpielisku w Bobowej – zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/12/sciernisko-czyli-kapielisko-burmistrza-waclawa-ligezy i https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2016/12/54.pdf. Jak widać za projekt kąpieliska, którego jak do tej pory nikt w Bobowej nie widział, właściciele spółki cywilnej MW Technologie Wacław Porębski i Marcin Małachowski „przytulili” 60 730 zł (brutto). Faktem, że kąpielisko do dzisiaj nie powstało, nie można oczywiście obarczać ww. projektantów. To oczywiste. Przypominając te dane uznałem tylko, że warto Czytelnikom portalu „Gorlice i Okolice” zwrócić uwagę, że znajomość burmistrza Wacława Ligęzy z właścicielami spółki cywilnej MW Technologie z Gorlic nie jest nowa. Czy ma to jakieś znaczenie dla naszej historii z „katastrofalnym ogrodzeniem”? Czas pokaże, a może nie pokaże. Kto to wie?
ROZMOWA I INŻYNIEREM WACŁAWEM PORĘBSKIM
Dzisiaj, tj. 11 lipca 2019 roku, postanowiłem uzupełnić wiedzę na temat dokumentacji okazanej wczoraj przez burmistrza Wacława Ligęzę i zatelefonowałem do inż. Wacława Porębskiego. Nasza rozmowa rozpoczęła się o godzinie 10.11 i trwała dokładnie 4 minuty i 36 sekund. Inżynier Wacław Porębski odmówił mi udzielenia jakichkolwiek informacji na temat zlecenia, które otrzymał od Gminy Bobowa, reprezentowanej przez burmistrza Wacława Ligęzę i oświadczył, że muszę z wszystkimi pytaniami zwrócić się do zleceniodawcy. Nie otrzymałem zatem żadnej odpowiedzi na zadane w trakcie rozmowy pytania, dotyczące: 1) dlaczego doszło do zwłoki w przygotowaniu ekspertyzy, 2) na jakiej podstawie formalnej spółka cywilna MW Technologie otrzymała przedmiotowe zlecenie i 3) jakie są wstępne wyniki ekspertyzy i czy ekspertyza już została ukończona i przekazana zleceniodawcy.
Inżynierowi Wacławowi Porębskiemu zadałem także pytanie, czy zapoznał się z materiałami prasowymi, które dotyczą „katastrofalnego ogrodzenia”, a które zostały opublikowane na portalu „Gorlice i Okolice”. Mój rozmówca kategorycznie stwierdził, że ich nie zna, a, na moje delikatne zdziwienie w tej kwestii, oświadczył, że „nie musi wszystkiego czytać”. To fakt, inżynier Wacław Porębski nie musi wszystkiego czytać! Mimo to, zwróciłem w rozmowie uwagę, że sprawa ma charakter na wskroś publiczny, poleciłem inżynierowi Porębskiemu, bodaj dwa razy, rzucenie jednak okiem na artykuły o „katastrofalnym ogrodzeniu” w Wilczyskach. Czy skorzysta z mojej rady? Raczej nie zabrzmiało w telefonie, że go zainteresowałem moją i komentatora „wma” pisaniną; ale może się mylę! Na koniec inżynier Wacław Porębski dodał jeszcze, że on nie ma się czego obawiać, a ja na to odpowiedziałem, że też mam prawo tak uważać, zwłaszcza na tym etapie mojego dziennikarskiego śledztwa.
Bardzo się cieszę, że poznałem inżyniera Wacława Porębskiego. Odebrał telefon, był uprzejmy, choć kategoryczny i mam prawo złożyć do mojego redakcyjnego archiwum kolejne materialne wnioski, pokazujące istotę polskiego życia publicznego w tzw. III RP. Dla dziennikarza, to rzecz doprawdy bezcenna! Inna sprawa, że te wnioski nie napawają optymizmem, ale co zrobić. Koń jaki jest, każdy widzi, jak napisał przed laty dobrodziej Benedykt Chmielowski.
A zatem czekamy cierpliwie na ekspertyzę inżynierów Porębskiego i Małachowskiego w nadziei, że współautorem tej ekspertyzy nie będzie zarządzający folwarkiem samorządowym na Bobowej burmistrz Wacław Ligęza.
PS1
Na koniec kilka słów w kwestii formalnej! W moim wczorajszym artykule – zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/07/katastrofalne-ogrodzenie-w-wilczyskach-panika-na-samorzadowym-folwarku-u-waclawa-ligezy/, zwróciłem uwagę burmistrzowi Wacławowi Ligęzie, że spóźnił się z udzieleniem mi odpowiedzi na wniosek o dostęp do informacji publicznej. Mój artykuł opublikowałem kilka minut przed godzina 8 rano i okazałem dowody na złożenie ww. wniosku w dniu 25 czerwca 2019 r. Z burmistrzem Wacławem Ligęzą trudno się jednak dogadać. Oto dowód:
Ze zrzutu ekranowego z mojej poczty elektronicznej dowodnie wynika, że mój wniosek był złożony 25 czerwca 2019 roku, a sekretariat UM w Bobowej podaje wbrew oczywistym faktom, że stało się to 26 czerwca 2019 roku. Kolejne „gry i zabawy” urzędników i samorządowców w tzw. ciuciubabkę, o czym już wielokrotnie pisałem.
Z ostatniej chwili!!!
W tej sprawie, dokładnie kilka minut temu (o 10.42) otrzymałem, od sekretarz UM w Bobowej Zdzisławy Iwaniec następujące pismo – zob. Odpowiedź_termin odpowiedzi_informacja_publiczna.
Odpowiem tak. Z mojej praktyki wynika, że wszystkie instytucje honorują datę nadania pisma drogą mejlową, bez względu na godzinę nadania wniosku, jako początek biegu terminu na udzielenie dostępu do informacji publicznej. I mogę to udowodnić, bo składam setki wniosków rocznie. Tylko Gmina Bobowa ma zawsze jakieś problemy z terminami i, co najważniejsze, z dostępem do informacji publicznej (to też mogę udowodnić). I tyle „w tym temacie”!
PS2
Chciałbym jeszcze przypomnieć PINB w Gorlicach Aleksandrowi Górskiemu, że do dnia dzisiejszego nie okazał mi dokumentu, który opisałem już w moim wczorajszym artykule:
W „Uzasadnieniu” ww. „Postanowienia” PINB Aleksander Górski napisał, że do zmiany terminu doszło na wniosek „Burmistrza Bobowej” – czytaj burmistrza Wacława Ligęzy, na mocy pisma „z dnia 28 czerwca 2019 roku znak: RLiGK.6740.2019”, w którym napisano, m. in. że „Zamawiający” ekspertyzę musi dokonać jej oceny. I jeszcze trzeba tę ocenę zatwierdzić…
Panie PINB w Gorlicach! No, nie uchodzi tak lekceważyć redaktora naczelnego gazety i milczeć, szczególnie w obliczu takiego wezwania:
Dwie uwagi to tego fragmentu Pańskiego tekstu:
„Raczej nie zabrzmiało w telefonie, że go zainteresowałem moją i komentatora „wma” pisaniną; ale może się mylę! Na koniec inżynier Wacław Porębski dodał jeszcze, że on nie ma się czego obawiać, a ja na to odpowiedziałem, że też mam prawo tak uważać, zwłaszcza na tym etapie mojego dziennikarskiego śledztwa”.
1) To, co napisałem na tym portalu nt. ogrodzenia przedszkola i szkoły w Wilczyskach (a także nt. ściany oporowej przy przystanku w Jeżowie) nie jest „pisaniną”, to jest ścisły opis stanu faktycznego.
2) Pan Porębski „dodał (…), że on nie ma się czego obawiać”? Jeśli to on jest autorem ekspertyzy (a nie weterynarz Wacław Ligęza) i jeśli opisał w niej stan faktyczny, to rzeczywiście nie ma się czego obawiać.
Niech Pan wystąpi jeszcze raz do PINB (i do bobowskiego „bardzo dobrego gospodarza”) o okazanie ekspertyzy autorstwa (mam nadzieję) inż. Porębskiego.
Szanowny „wma”! W określeniu „pisanina” nie było ani krztyny próby dezawuowania Pańskich opisów i komentarzy. Niech się Pan nie obraża o takie stylistyczne figury, bo przyjdzie mi naprawdę zwątpić w sens mojej działalności na tym portalu. Miałem na myśli przesłanie, że racjonalne i logiczne argumenty już dawno powinny spowodować rozliczenie tej afery. Ta stylistyka miała nieco prześmiewczy charakter, ale nie dotyczyła drwiny z Pańskich tekstów. Błagam, trochę luzu!!!
Oczywiście o ekspertyzę wystąpiłem!