Z dziejów Rady Miejskiej w Bobowej. O kolejnych dokumentach, w których wielokrotnie poświadczano nieprawdę, żeby autoryzować bezprawie

Samodzielna Katedra Łopatologii Stosowanej portalu „Gorlice i Okolice” przedstawia dzisiaj kolejny wykład  zatytułowany „O kłamstwach i bredniach zawartych w urzędowej twórczości Rady Miejskiej w Bobowej na podstawie dokumentacji pt. „Uchwała Nr VI/56/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.”. Gwoli ścisłości należy dodać, że do ww. uchwały, przewodnicząca RM w Bobowej Małgorzata Molendowicz dołączyła dokument, który nazwano „Uzasadnienie”, czyli „Załącznik Nr 1 do uchwały Nr VI/56/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.”. Ww. dokumenty zostały opublikowane w tzw. ANEKSIE do niniejszego materiału prasowego!

Na marginesie „Załącznika Nr 1” od razu trzeba obwieścić, że do tzw. „Uzasadnienia” nie dołączono ani „Załącznika Nr 2”, ani „Załącznika Nr 3”, ani żadnych innych załączników. A przecież w tzw. „Uzasadnieniu” przewodnicząca Małgorzata Molendowicz napisała:

W trakcie rozpatrywania skargi Rada Miejska w Bobowej zapoznała się z zebraną dokumentacją oraz wyjaśnieniami udzielonymi w sprawie przez Dyrektora Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa, a także ze stanowiskiem Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej w Bobowej w sprawie zarzutów postawionych w skardze (…)

A skoro przewodnicząca Molendowicz raczyła ujawnić, że zebrano jakąś dokumentację (jaką?), że wysłuchano wyjaśnień dyrektor Król i że Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej przedstawiła jakieś stanowisko (jakie?), to dlaczego skarżący, tj. Maciej Rysiewicz, nie otrzymał w tej sprawie choćby jednego świstka dowodu „na papierze”? Ww. dokumentacja, to powinien być „Załącznik Nr 2”, ww. wyjaśnienia dyrektor Król, to „Załącznik Nr 3”, a ww. stanowisko Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, to „Załącznik Nr 4”.  Brak tych dokumentów oznacza, że przewodnicząca Małgorzata Molendowicz naruszyła prawa skarżącego Macieja Rysiewicza, ukrywając przed nim dowody, które stanowiły o uznaniu skargi za bezzasadną i nie dopełniła, jako funkcjonariusz publiczny, obowiązków służbowych, wynikających wprost (chociażby) z art. 7, 8 i 9 Kodeksu postępowania administracyjnego. Niestety, może być też tak, że tzw. „wyjaśnienia” złożone przez dyrektor Król i tzw. „stanowisko” Komisji Skarg, Wniosków i Petycji zostały przekazane Radzie Miejskiej i przewodniczącej Molendowicz „na gębę” i nie ma żadnego materialnego śladu tej części „śledztwa” Rady Miejskiej w Bobowej, dotyczącego skargi Macieja Rysiewicza. Tak źle i tak niedobrze! Ustalenia w tej kwestii powinien jednak już poczynić prokurator! Jak było tak było, ale jedno nie podlega dyskusji; przewodnicząca Molendowicz, ukrywając przed Maciejem Rysiewiczem dowody w sprawie, dała kolejny dowód, że „poświadczenie nieprawdy, co do okoliczności mających znaczenie prawne” w dokumencie urzędowym, to dla niej „bułka z masłem”.

A teraz wróćmy do meritum, bo w „meritum” dzieją się rzeczy bardzo, bardzo ciekawe.

25 lutego  2019 r. złożyłem do „Burmistrza Bobowej” skargę na działania dyrektor Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa Beatę Król. Czytelnicy „Gorlic i Okolic” mają pełną wiedzę na temat motywów, które skłoniły mnie do wszczęcia tego postępowania skargowego. Na bieżąco informowałem na łamach mojego portalu o kolejnych apelach, kierowanych do władz Gminy Bobowa, a dotyczących upowszechnienia na publicznych stronach Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa wiedzy z książek i o książkach Karola Majchra i Piotra Gryglaszewskiego, które ponad wszelką wątpliwość stanowią część dziedzictwa kulturalnego Ziemi Bobowskiej. Moje liczne artykuły na ten temat dostępne są m. in. tutaj, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/karol-majcher/ i tutaj, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/piotr-gryglaszewski/.

Oto treść mojej skargi:

 

Moja skarga została uznana „z przyczyn określonych” w tzw. „Uzasadnieniu”, za bezzasadną, co stwierdza „Uchwała Nr VI/56/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.”, sygnowana przez przewodniczącą Rady Miejskiej w Bobowej Małgorzatę Molendowicz. Jak już wspominałem z ww. dokumentami można zapoznać się w ANEKSIE do niniejszego artykułu.

A teraz pochylmy się nad wszystkimi argumentami i „argumentami” oraz dowodami i „dowodami”, które zostały ujawnione i objawione w niniejszej sprawie.

  1. Bezspornym w przedmiotowej opowieści pozostaje fakt, że dyrektor Beata Król odmówiła zaprezentowania książek Karola Majchra i Piotra Gryglaszewskiego na stronie internetowej Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa (i nie tylko na tej stronie). Tej odmowie dyrektor Beata Król, w piśmie z dnia 2 stycznia 2019 roku do Macieja Rysiewicza, dała taki wyraz: „W odpowiedzi na Pana wniosek z dnia 03.12.2018 r. o zaprezentowanie na publicznej stronie internetowej Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa następujących książek: 1. Piotr Gryglaszewski, „Dwór w Jeżowie. Szlacheckie gniazdo nad Białą Dunajcową” (…), 2. Karol Majcher, „Bobowa. Historia, ludzie, zabytki ” (…) informuję, iż nie może on zostać rozpatrzony pozytywnie. Na publicznej stronie internetowej Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa, tj. ck.bobowa.pl, a także na stronie internetowej www.nasza-bobowa.pl, są promowane jedynie wydawnictwa finansowane przez Gminę Bobowa”. Pełna treść listu dyrektor Król z 2 stycznia 2019 r. znajduje się w materiale prasowym, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/01/ksiazki-karola-majchra-i-piotra-gryglaszewskiego-ciagle-na-indeksie-w-gminie-bobowa-w-rolach-glownych-cenzorow-polonista-nauczyciel-i-samorzadowiec-malgorzata-molendowicz-i-dyrektor-ckipgb-beata-kro/.
  2. Po lekturze ww. odmowy z dnia 2 stycznia 2019 r. nie dawało mi spokoju zdanie, wypowiedziane przez dyrektor Król, że „Na publicznej stronie internetowej Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa, tj. ck.bobowa.pl, a także na stronie internetowej www.nasza-bobowa.pl, są promowane jedynie wydawnictwa finansowane przez Gminę Bobowa”. Bo użycie partykuły ograniczającej „jedynie”, zdeterminowało nieodwołalnie logiczny i semantyczny zakres komunikatu. Na portalach Gminy Bobowa można zatem, według dyrektor Król, promować jedynie, czyli wyłącznie, a więc bez żadnych odstępstw, tylko te wydawnictwa, które skorzystały choćby z niewielkiego wsparcia finansowego z samorządowej kasy. Należało sądzić, po słowach dyrektor Król, że każde wydawnictwo finansowane z innych środków, ustawodawca, a w ślad za nim twórca prawa lokalnego, definitywnie skazał „na zapomnienie” w publicznych mediach zarządzanych przez lokalny samorząd terytorialny.
  3. Takie postawienie sprawy wydało mi się cokolwiek absurdalne, bo gdyby tak było, to ten ustawodawca, w wolnym podobno i demokratycznym kraju, zakazałby samorządowi terytorialnemu wspominania o 99,99999% wydawnictw, które ukazały się lub ukażą się na rynku wydawniczym (jak Polska długa i szeroka). Postanowiłem dlatego poprosić uprzejmie autorkę tej wiekopomnej deklaracji o podanie podstawy prawnej do oświadczenia, że na stronach publicznych Gminy Bobowa, jedynie (wyłącznie) pokazywane/promowane są tylko te wydawnictwa, które łaskawie Gmina zdecydowała się z publicznej kasy dofinansować. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Szczegóły mojego wniosku przedstawiłem w tekście, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/02/dyrektor-centrum-kultury-i-promocji-gminy-bobowa-beata-krol-na-wojnie-z-dziedzictwem-kulturalnym-ziemi-bobowskiej-o-zakazanych-ksiazkach-karola-machjra-i-piotra-gryglaszewskiego-raz-jeszcze/.
  4. W odpowiedzi, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/02/dyrektor-centrum-kultury-i-promocji-gminy-bobowa-beata-krol-na-wojnie-z-dziedzictwem-kulturalnym-ziemi-bobowskiej-o-zakazanych-ksiazkach-karola-machjra-i-piotra-gryglaszewskiego-raz-jeszcze/attachment/20190222144056151/, dyrektor Król napisała m. in.: W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 9 lutego 2019 roku podaję, że zgodnie z art. 7 ust. 1 pkt. 18 ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym (Dz. U. z 2018 r., poz. 994 z późn. Zm.) Zaspokojenie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy. W szczególności zadania własne obejmują sprawy: (…) promocji gminy. To do gminy należy zatem decyzja, jakimi środkami posługuje się do realizacji w/w zadania własnego.
  5. Po lekturze podstawy prawnej, którą podała dyrektor Król, a dotyczącej (podobno) formalno-prawnego wykluczenia, z punktu widzenia na brak publicznego dofinansowania, książek Majchra i Gryglaszewskiego z kanonu wydawnictw godnych opisu na portalu Centrum Promocji i Kultury Gminy Bobowa, pomyślałem sobie, że albo ja zwariowałem albo autorka tych formalno-prawnych wynurzeń. Przecież w art. 7 ust. 1 pkt. 18 ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym nie ma ani słowa na temat wykluczania z zadań promocji gminy wydawnictw, które nie uzyskały publicznego dofinansowania. Ww. artykuł ustawy w żaden sposób nie ogranicza gminie zadań promocyjnych. Wręcz przeciwnie, otwiera tę przestrzeń najszerzej jak to możliwe. A wypowiadając zdanie: „To do gminy należy zatem decyzja, jakimi środkami posługuje się do realizacji w/w zadania własnego” dyrektor Beata Król postawiła się w roli urzędnika-uzurpatora, który stawia znak równości pomiędzy stolcem, na którym zasiada, otrzymując za to zasiadanie publiczne pieniądze, a „gminą”, tj. lokalną wspólnotą samorządową. Ja i tylko ja, zdaje się mówić urzędnik Beata Król, będę decydować, w jaki sposób promować „gminę”. Tak stawiając sprawę dyrektor Król, dała przy okazji dowody, że w określonych przez dyrektor Król sytuacjach, promocja „gminy” może, a nawet musi, polegać na… cenzurowaniu promocji „gminy”. Jak mi się spodoba, to ukryję przed światem wszystkie wydawnictwa, tzw. komercyjne, bo ja, urzędnik, lepiej wiem, jak zaspokoić zbiorowe potrzeby wspólnoty! Krótko mówiąc, urzędnik Beata Król, autorytatywnie i bezapelacyjnie, przywłaszczyła sobie, prawem urzędniczego kaduka, zadania własne „gminy” i Majcher z Gryglaszewskim i Rysiewiczem oraz cała wspólnota samorządowa „mogą jej skoczyć na bambus”! Za pisma z dnia  2 stycznia 2019 roku i 22 lutego 2019 roku do Macieja Rysiewicza dyrektor Beata Król powinna być dyscyplinarnie zwolniona ze stanowiska za działanie na szkodę bobowskiej wspólnoty samorządowej. Powinna być także zwolniona z tych obowiązków, dlatego, że poświadczyła nieprawdę w dokumencie urzędowym, powołując się na artykuł ustawy, który z wnioskiem Macieja Rysiewicza nie miał nic wspólnego. Innymi słowy próbowała oszukać wnioskodawcę! Powoływanie się na nieprawdziwą (nieadekwatną) podstawę prawną, w rozstrzygnięciu urzędowym, powinno być jak najsurowiej karane!
  6. No i w takim stanie faktycznym do akcji wkroczyła Rada Miejska w Bobowej. W mojej skardze postanowiłem przypomnieć władzom Gminy Bobowa o kilku fundamentalnych zapisach statutu Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa, które, w mojej ocenie, w rażący sposób naruszyła dyrektor Beata Król, wprowadzając – de facto – cenzurę prewencyjną do programu „zaspokojenia zbiorowych potrzeb wspólnoty” mieszkańców gminy Bobowa. Zapisy ww. statutu, na które się powołałem brzmią m. in.: 6. Centrum realizuje zadania w dziedzinie: 1) Tworzenia warunków dla rozwoju (…) zainteresowania wiedzą i sztuką, (…) 3) Rozpoznawania, rozbudzania i zaspokajania potrzeb oraz zainteresowań kulturalnych społeczeństwa, 4) Promowania osiągnięć (…) kulturalnych (…) gminy w środkach masowego przekazu. (…) § 7.1. Szczegółowe zadania w zakresie działalności Centrum to: 1) Prowadzenie wielokierunkowej działalności zgodnej z założeniami polityki kulturalnej państwa i samorządu terytorialnego, 2) Realizowanie działań w dziedzinie (…) upowszechniania kultury i sztuki, nauki wiedzy i czytelnictwa, 3) Rozbudzenia zainteresowań oraz potrzeb kulturalnych, 4) Kształtowanie wzorów i nawyków aktywnego uczestnictwa w kulturze (…)
  7. W treści „Uzasadnienia” do „Uchwały Nr VI/56/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.”, zob. ANEKS, próżno szukać choćby śladu polemiki z zarzutami naruszenia statutu Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa przez dyrektor Beatę Król. Rada Miejska nie polemizuje. Rada Miejska stwierdza, że „nie doszło do naruszenia (…) postanowień statutu”. Rada Miejska zamiast statutowy paragraf po paragrafie poddać takiej analizie i interpretacji, by bezzasadność mojej skargi wykazać logicznie i merytorycznie, milczy na temat obligatoryjnych obowiązków, które statut Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa nakłada na swojego dyrektora. Powtarzam: mówię o obligatoryjnych obowiązkach!!! Chciałbym zatem zapytać czy zaprezentowanie książek Majchra i Gryglaszewskiego na publicznej stronie Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa sprzeczne byłoby z założeniami polityki kulturalnej państwa polskiego i samorządu terytorialnego w Bobowej? Czy zaprezentowanie ww. książek na publicznych portalach gminy i Gminy Bobowa, a więc w środkach masowego przekazu, nie służyłoby zaspokojeniu zainteresowań kulturalnych społeczeństwa i rozbudzaniu czytelnictwa? Czy książki Majchra i Gryglaszewskiego szkodzą upowszechnianiu kultury, sztuki i wiedzy w gminie i w Gminie Bobowa i w Rzeczypospolitej Polskiej? Czy Rada Miejska wskazała, gdzie jest napisane, że z upowszechniania kultury należy wykluczyć wydawnictwa, do których gminny podatnik nie dołożył ani grosza? A może Rada Miejska powinna udowodnić, że książki Majchra i Gryglaszewskiego nie należą do dorobku kulturalnego Ziemi Bobowskiej? Proszę bardzo, chętnie posłucham takiej argumentacji, ale ja tej argumentacji w tzw. „Uzasadnieniu” nie odnalazłem!
  8. Rozczulił mnie fragment z tzw. „Uzasadnienia”, dotyczący wspomnianej już w tym artykule tzw. partykuły ograniczającej „jedynie”, użytej przez dyrektor Król w zdaniu: „Na publicznej stronie internetowej Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa, tj. ck.bobowa.pl, a także na stronie internetowej www.nasza-bobowa.pl, są promowane jedynie wydawnictwa finansowane przez Gminę Bobowa”. I w tym miejscu właśnie trzeba zwrócić uwagę, że przewodnicząca Małgorzata Molendowicz, polonistka i nauczycielka języka polskiego, podpisała się pod takim karkołomnym oświadczeniem (dotyczy znaczenia partykuły „jedynie”): Powyższe stwierdzenie nie jest jednak równoznaczne z tym, że „tylko publikacje finansowane na podstawie niejasnych decyzji urzędników”, jak twierdzi Pan Maciej Rysiewicz. Dyrektor Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa wskazała jedynie, jaka praktyka jest stosowana w tym zakresie w Gminie Bobowa”. Polonistka Molendowicz pisze nowy rozdział w badaniach semantyki języka polskiego. Partykuła „jedynie” w zdaniu: „(…) są promowane jedynie wydawnictwa finansowane przez Gminę Bobowa” nie oznacza już, że tylko i wyłącznie promowane są finansowane przez Gminę wydawnictwa. Od tej chwili partykuła „jedynie” oznacza, że mogą być promowane także wydawnictwa pozbawione publicznego finansowania (tylko że praktyka w Centrum Promocji i Kultury Gminy Bobowa wyeliminowała przypadkowo z promocji te pozbawione publicznej dotacji wydawnictwa). Partykuła „jedynie” (dotychczas rozumiana także jako „tylko”, „wyłącznie”, etc.) rozszerzyła swój zakres semantyczny o całkowicie przeciwstawne znaczenie. Według wykładni Małgorzaty Molendowicz partykuła „jedynie” może być synonimem słów „także” albo „włącznie”! Tylko co zrobi Małgorzata Molendowicz ze zdaniem, które sama napisała, żeby oświecić Macieja Rysiewicza w sprawie znaczenia partykuły „jedynie”? A napisała tak: Dyrektor Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa wskazała jedynie, jaka praktyka jest stosowana w tym zakresie w Gminie Bobowa”. Znowu ta nieszczęsna partykuła. Tylko teraz, to ja już nic nie rozumiem. Co dyrektor Król „wskazała jedynie” i jaka „jedynie” jest praktyka stosowana w Gminie Bobowa? Małgorzata Molendowicz, jak klasyk Bolek, jest za a nawet przeciw! Coś mi się wydaje, że przewodnicząca Rady Miejskiej zaplątała się w piramidalne brednie!
  9. Ja się tutaj pastwię nad „ojczyzną polszczyzną” Małgorzaty Molendowicz, a przewodnicząca Małgorzata Molendowicz, żeby wyciągnąć z tarapatów dyrektor Beatę Król, zaczęła przecież snuć wątek praktyk stosowanych wobec wydawnictw promowanych na publicznych portalach Gminy Bobowa. I wynikać miało z tego oświadczenia, że Gmina Bobowa promowała zawsze, tylko i „jedynie” wydawnictwa subsydiowane ze środków publicznych. No to rzuciłem okiem na stronę http://www.ck.bobowa.pl/ i potem, bez większych ceregieli wykonałem cztery zrzuty ekranowe, na których widać, że Centrum Promocji i Kultury Gminy Bobowa nie miało nigdy oporów, żeby promować wydawnictwa tzw. komercyjne, jak to zostało nazwane przez Radę Miejską. Proszę tylko spojrzeć!
  10. A więc to, co Czytelniku widzisz na obrazkach, zacytowanych ze strony Centrum, stanowi dowód na poświadczenie nieprawdy w dokumencie urzędowym przez przewodniczącą Małgorzatę Molendowicz. A przecież to poświadczenie nieprawdy miało na celu zdjęcie odium odpowiedzialności z dyrektor Beaty Król oskarżonej o rażące naruszenie zapisów statutu. Jak widać moja skarga została uznana za bezzasadną na podstawie kłamliwego oświadczenia. A teraz nikt nie wyciągnie konsekwencji służbowych wobec dyrektor Beaty Król, którą utrzymuje gminny podatnik. To tylko zapytam: czy udowodnione właśnie (vide promocja książek udokumentowana na zrzutach ekranowych ze strony Centrum) poświadczenie nieprawdy miało jakiekolwiek znaczenie dla okoliczności mających znaczenie prawne (tj. oddalenia mojej skargi i ewentualnego rozliczenia dyscyplinarnego dyrektor Król), czy nie miało? Kończę ten wątek. Przewodniczącej Małgorzacie Molendowicz chciałbym przypomnieć jeszcze, jak to kiedyś na publicznej stronie bobowskiego Centrum Kultury promowano „Klub Aikido”, zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/12/koniec-aikido-w-bobowej-albo-dlaczego-p-o-dyrektora-ckipgb-beata-krol-ukrywa-kwalifikacje-zawodowe/. Ten klub także był subsydiowany „jedynie” i wyłącznie z kasy publicznej Gminy Bobowa a na dodatek stanowił wielkie dziedzictwo kulturalne Ziemi Bobowskiej. Dlatego trzeba było ten klub propagować!!!
  11. Na koniec zadam pytanie najprostsze z najprostszych. Bo jeśli, jak stwierdzono w tzw. „Uzasadnieniu”, dyrektor Beata Król promuje artystów z Wietnamu i Australii, to dlaczego, na publicznych portalach, finansowanych z pieniędzy bobowskiego podatnika, zabrakło miejsca dla Karola Majchra, Piotra Gryglaszewskiego i ich książek. Cudze chwalicie swego nie znacie? „Uchwała Nr VI/56/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.” została wydana z rażącym naruszeniem prawa, bo nie przedstawiła jakiejkolwiek argumentacji stwierdzającej powody wprowadzenia zapisu cenzury na książki, których nie sposób nie zaliczyć do dorobku kulturalnego naszej gminy. Ww. uchwała została wydana z rażącym naruszeniem prawa, bo szermuje kłamstwem i matactwem, w tym podstawą prawną, która nie ma nic wspólnego z przedmiotem sporu. Jako skarżący, nie otrzymałem merytorycznej odpowiedzi na moje zarzuty literalnie związane z zapisami statutu CKiP GB. Nie przedstawiono mi także wszystkich dokumentów (załączników) wytworzonych w sprawie (a może ich w ogóle nie wytworzono?). Ww. argumenty po raz kolejny dowodzą, zob. także materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2019/04/przewodniczaca-malgorzata-molendowicz-wystawila-i-podpisala-dokument-w-ktorym-poswiadczyla-nieprawde-co-do-okolicznosci-majacych-znaczenie-prawne-czy-koparka-na-telefon-to-juz-ur/, że przewodnicząca Małgorzata Molendowicz wielokrotnie poświadczyła nieprawdę, co do okoliczności mających znaczenie prawne, w dokumentach urzędowych. Tym razem w sprawie rozliczenia rażącego, w mojej ocenie, naruszenia obowiązków służbowych i statutowych przez dyrektor Beatę Król.

Powołałem się górnolotnie w skardze na Konstytucję RP, tj. na następujący zapis (art. 6.1): Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju. Odmowa zaprezentowania książek Majchra i Gryglaszewskiego na publicznych stronach Gminy Bobowa, dowodzi, że Rada Miejska w Bobowej, przewodnicząca Małgorzata Molendowicz, dyrektor Beata Król, przestali chyba rozumieć, co jest źródłem tożsamości narodu polskiego. Ta tożsamość składa się z miliona malutkich gestów, wykonywanych każdego dnia przez członków tej narodowej wspólnoty. A podstawą tych gestów powinna być republikańska troska o dobro wspólne. Odmawiając książkom Karola Majchra i Piotra Gryglaszewskiego choćby kilku zdań wspomnienia na publicznych portalach Gminy Bobowa, utrzymywanych przez wspólnotę samorządową tej gminy, tę republikańską troskę opluto i znieważono! I zrobiono to z zimną krwią w obliczu paragrafów 231 i 271 Kodeksu karnego!

Od redakcji! Zdjęcie tytułowe wykorzystano wyłącznie jako prawo cytatu w myśl Art. 29. Prawo cytatu Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zdjęcie zostało zacytowane ze strony, zob. http://naszabobowa.pl/ii-sesja-rady-miejskiej-w-bobowej/82484/!

ANEKS

(Odwiedzono 20 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *