Tuszowanie afery płotowej w Wilczyskach. Odsłona nr 1. W rolach głównych Józef Adamkiewicz i Piotr Mrozek z urzędu Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Gorlicach

I znowu wszystko trzeba opowiedzieć po kolei i łopatologicznie, chociaż, w zderzeniu (na przykład) z Radą Miejską w Bobowej, nawet łopatologia nie pomaga, ale „niech żywi nie tracą nadziei”… Może dzisiejszy łopatologiczny wykład oświeci Prokuraturę Rejonową w Gorlicach, która prowadzi postępowanie (sygn. PR Ds. 589.2019) w sprawie „afery płotowej”. Myślę jednak, że wątpię i dlatego w tytule zasygnalizowałem, że dzisiaj tylko „odsłona nr 1” tuszowania. „Odsłona nr 2” prawdopodobnie już niedługo.

A teraz do rzeczy.

13 marca 2019 roku na portalu „Gorlice i Okolice” ukazuje się materiał prasowy, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/03/katastrofka-budowlana-w-wilczyskach/, z którego „świat i okolice” dowiadują się, że 11 marca 2019 r. wiatr obalił, już drugi raz w historii, płot przy szkole w Wilczyskach.

14 marca 2019 roku na biurkach Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Gorlicach i Prokuratora Rejonowego w Gorlicach ląduje taki oto dokument podpisany i wysłany przez Macieja Rysiewicza:

 

Przed 22 marca 2019 roku (dokładnej daty nie znam) Prokuratura Rejonowa wszczyna postępowanie w sprawie „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez zawalenie się (…) płotu w Wilczyskach, tj. o przestępstwo z art. 160 §1 k.k.” i „postępowanie (…) dotyczące niedopełnienia obowiązków służbowych przez osoby odpowiedzialne (…) [za] zawalenie się budowli – płotu w Wilczyskach, tj. o przestępstwo z art. 231 §1 k.k.” (sygn. sprawy PR Ds. 589.2019). Wszystkie dokumenty na ten temat, zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2019/03/katastrofalny-plot-z-wilczysk-u-prokuratora-panie-burmistrzu-ligeza-czy-juz-nadszedl-czas-ze-strach-sie-bac-czy-ciagle-jeszcze-spoko-i-zmory-nie-przesladuja/.

28 marca 2019 roku w materiale prasowym, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/03/plot-w-wilczyskach-podremontowany-zaklajstrowany-i-zapackany-czy-przypadkiem-ktos-tutaj-nie-zaciera-sladow-przestepstwa/, donoszę, że „katastrofalny płot” w Wilczyskach został podniesiony z ruin. W chwili pisania powyższego artykułu nic nie wiadomo na temat kulis tego remontu, czyli kto i na jakiej podstawie „dopuścił się” tego remontowego aktu. Stawiam w powyższym artykule tezę, że mogło dojść do zacierania śladów przestępstwa. Bo jeśli płot zaklajstrowano bez wcześniejszych urzędowych oględzin (zaraz po zawaleniu), to po odbudowie straciliśmy szansę na skuteczna weryfikację wiedzy czy płot został prawidłowo, czy wadliwie zbudowany, w tym: prawidłowo czy wadliwie zazbrojony. To jest jasne jak konstrukcja cepa!

Zbliżamy się powoli do sedna dzisiejszego artykułu. Uważny Czytelnik może teraz poruszyć następującą kwestię. No dobrze, prokurator przystąpił do akcji, co wynika z dokumentu z dnia 22 marca 2019 r. A w jaki sposób zareagował Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gorlicach, który o katastrofce budowlanej w Wilczyskach dowiedział się najpóźniej 14 marca 2019 r.?

Zatem spróbujmy rozświetlić meandry i mroki toku myślenia i działania PINB w Gorlicach.

28 marca 2019 roku składam do PINB w Gorlicach taki oto wniosek:

 

W odpowiedzi – 5 kwietnia 2019 roku – otrzymuję takie oto dokumenty:

 

i (pod tym króciutkim linkiem – prot. – kryje się niezwykle ważny, a właściwie kluczowy, dla moich rozważań, dokument, tj. Protokół PINB w Gorlicach z dnia 29 marca 2019 r. z wizji lokalnej w Wilczyskach – uwaga, proszę nie przeoczyć – zob. też tutaj: prot.).

Dopiero teraz, po lekturze powyżej udostępnionej dokumentacji, wywołany do tablicy, tzw. uważny Czytelnik, ma szanse na wyciągnięcie wniosków. Możemy zacząć wspólnie!

  1. PINB w Gorlicach z wizją lokalną przy katastrofalnym płocie czekał do 29 marca 2019 roku. Przypominam, że o katastrofce w Wilczyskach dowiedział się 14 marca 2019 roku. Przypominam także, że 28 marca 2019 r. otrzymał ode mnie wniosek, w którym dopominałem się m. in. o świadectwa dotyczące wizji lokalnej przy „katastrofalnym płocie”. Coś mi się wydaje, że PINB w Gorlicach, jak zobaczył mój wniosek 28 marca 2019 roku, to „w te pędy” zdecydował się pofatygować 29 marca 2019 roku do Wilczysk. To już nawet nie jest śmieszne, bo to oznacza, że PINB w Gorlicach dołączył do tej grupy funkcjonariuszy publicznych i budowlańców, którzy nie dopełnili obowiązków służbowych!!! Jeśli Prokurator Rejonowy zdążył zauważyć, od razu po 14 marca 2019 roku, że możemy mieć tutaj do czynienia z przestępstwem, penalizowanym w art. 160 Kodeksu karnego, a w tym samym czasie PINB w Gorlicach, aż do 29 marca 2019 roku, siedzi sobie spokojnie na d… w pieleszach gorlickiego urzędu i czeka na zmiłowanie, to znaczy, że nadrapał sobie brudu za paznokcie.
  2. Można dzisiaj odnieść wrażenie, że PINB w Gorlicach, nie podejmując bezzwłocznie urzędowych działań, zaraz po otrzymaniu ode mnie 14 marca 2019 roku informacji o katastrofce budowlanej w Wilczyskach, czekał aż ktoś zapaćka i zaklajstruje dowody, świadczące o przestępczej działalności budowlańców i inwestora przy budowie płotu. Proszę zauważyć, że PINB w Gorlicach zwleka z wizją lokalną do 29 marca 2019 roku, tak jakby czekał na zakończenie prac remontowych, do których doszło przed 28 marca 2019 roku. Muszę powiedzieć, że to jest niebywała wprost bezczelność w zaniechaniach przy wykonywaniu obowiązków służbowych.
  3. Wczytajmy się teraz w tzw. PROTOKÓŁ Z PRZEPROWADZONYCH CZYNNOŚCI KONTROLNYCH NR 138/2019 Z DNIA 29 MARCA 2019 ROKU. W kontroli wzięli udział, co warto odnotować: Józef Adamkiewicz i Piotr Mrozek, przedstawiciele PINB w Gorlicach oraz Barbara Włodarz, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wilczyskach i Grzegorz Janota, przedstawiciel UM w Bobowej, owiany bardzo złą sławą urzędnik i „wspólnik” burmistrza Wacława Ligęzy i urzędnik Renaty Ziomek w aferze z bakteriami coli i enterokokami w wodzie w studni w Jankowej, zob. m. in. https://gorliceiokolice.eu/2016/11/bakterie-coli-i-enterokoki-dla-rodziny-gawlikow-i-rodziny-w-kolejne-dowody-na-przestepcza-dzialalnosc-burmistrza-waclawa-ligezy-i-urzednikow-renaty-ziomek-i-grzegorza-janoty/. Co stwierdzili inspektorzy powiatowego nadzoru Adamkiewicz i Mrozek? Ano, że wszystko jest „picuś-glancuś”, naprawione, zapaćkane klejem mrozoodpornym, płot na oko stoi równo i nijakiego zagrożenia (także na oko) nie ma! Adamkiewicz i Mrozek „przyjęli na ciało”, bezrefleksyjnie i bez cienia sprzeciwu, oświadczenie, jak rozumiem Barbary Włodarz i owianego bardzo złą sławą urzędnika Janoty, że słupek został zazbrojony w trakcie odbudowy. Mało tego, okazało się, że nowe pręty zbrojeniowe zostały dospawane do starych prętów, których jednak na poniższym zdjęciu, zob. foto z dnia 13 marca 2019 r., nie widać. Ale może były, tylko wadliwie ułożone. Słupek odbudowano i, według oświadczenia, zazbrojono, pręty były wcześniej, wystarczyło tylko pospawać…, o co ta cała awantura? Ale jak ten słupek rozpadł się w proch i pył skoro był zazbrojony (?); ten problem Adamkiewiczowi i Mrozkowi nie spędza snu z powiek. Gdyby Adamkiewicz z Mrozkiem przyjechali do Wilczysk od razu po zgłoszeniu katastrofki, to mogliby wtedy dokonać prawidłowych oględzin i stwierdzić, jakie i jak zbrojenie zastosowano i ułożono i jakie ewentualnie popełniono błędy budowlane. Czytajmy dalej protokół. Pionowe pęknięcia, na oko wyglądają niegroźnie i tak w ogóle brak oznak jakiegokolwiek zagrożenia. Adamkiewicz i Mrozek nie poruszają tematu, że płot runął już drugi raz, Adamkiewicz i Mrozek nie żądają przedłożenia jakiejkolwiek dokumentacji remontowej, w tym uprawnień budowlańców i osoby nadzorującej remont. Okazano im zdjęcie dowodzące, że zazbrojono ogrodzeniowy słupek i wykonano spawanie. Kto robił zdjęcie, kto remontował, na czyje polecenie, nie wiadomo! Nie wiadomo także dlaczego w protokole nie ma ani słowa, kto zgłosił do PINB w Gorlicach tę katastrofkę budowlaną. Może prócz (skrzętnie ukrywanego w protokole) Macieja Rysiewicza także dyrektor Włodarz albo ktokolwiek, na przykład owiany złą sławą urzędnik Grzegorz Janota dokonali takiego zgłoszenia? Dla Adamkiewicza i Mrozka w ogóle nie ma takiego wątku. Po prostu, przechodzili przypadkowo przez Wilczyska i także przypadkowo spotkali dyrektor Barbarę Włodarz, która wesoło gawędziła sobie z urzędnikiem Janotą, który jak wiadomo owiany jest… itd. Powiem jeszcze tylko, że inspektor nadzoru budowlanego Józef Adamkiewicz przesyłając mi protokół z 29 marca 2019 roku, „przypadkowo” nie dołączył do protokołu zdjęć, o których mowa w treści dokumentu. A przecież te zdjęcia stanowią integralną część tej dokumentacji. Przy okazji inspektor Adamkiewicz, oprócz ewidentnego niedopełnienia obowiązków służbowych, bo za taki protokół powinien zostać natychmiast zatrzymany do dyspozycji prokuratora, naruszył jeszcze ustawę o dostępie do informacji publicznej. Ma szczęście ten inspektor, że nie mieszkamy w USA, bo tam zasądzone przez sądy kary więzienia kumulują się!
  4. Na koniec zwracam uwagę Czytelników, co odpowiedział inspektor Józef Adamkiewicz na punkt nr 2 z mojego wniosku z 28 marca 2019 roku o udostępnienie informacji publicznej, tj. w sprawie: Dokumentów (wniosków, opracowań, projektów budowlanych etc) przedłożonych po 14 marca 2019 r. przez UM w Bobowej lub SP w Wilczyskach, dotyczących remontu ww. płotu. Na takie dictum inspektor Adamkiewicz miał tylko tyle do powiedzenia: Jednocześnie informuję, że innych dokumentów wymienionych w pkt. 2 ww. pisma PINB w Gorlicach nie posiada. Bingo!

Przedstawiłem w tym artykule nie poszlaki, ale dowody na tuszowanie katastrofki budowlanej w Wilczyskach. Obligatoryjne czynności urzędowe, których zaniechał PINB w Gorlicach wołają o pomstę do… Prokuratury Rejonowej w Gorlicach. Gra na zwłokę, zaniechania, fundamentalne braki w wytworzonej dokumentacji (patrz protokół nr 138/2019), brak weryfikacji oświadczeń dyrektora szkoły i urzędnika, zwłaszcza, że owianego złą sławą, ukrywanie dostępu do informacji publicznej (vide brak zdjęć z protokołu, których nie otrzymałem do chwili obecnej), dopuszczenie do zatarcia śladów po przewrotce płotu, tj. niezabezpieczenie miejsca zdarzenia, ewidentna próba legalizacji, moim zdaniem nielegalnego remontu, słowem panom Adamkiewiczowi i Mrozkowi kłaniają się artykuły 231 i 271 Kodeksu karnego.

W całej tej aferze jest jeszcze tylko jedna niewiadoma. I na razie puszczę tylko wodze fantazji. Zastanawiam się dlaczego Prokurator Rejonowy z Gorlic, w związku z podjęciem postępowania w przedmiotowej sprawie – sygn. PR Ds. 589.2019 – nie zabezpieczył w żaden sposób miejsca katastrofki budowlanej w Wilczyskach i dopuścił do zatarcia śladów? A może działał wspólnie i w porozumieniu z Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego? PINB z Gorlic poczekał z wytworzeniem protokołu nr 138/2019 aż nieznani sprawcy, bo ja do  dzisiaj nie wiem, kto naprawił płot, na czyje polecenie i na jakich papierach, a teraz Prokurator Rejonowy ten skandalicznie wytworzony i skandaliczny merytorycznie protokół „podepnie” pod akta i… odsłona nr 2 tuszowania afery płotowej nastąpi w całej swojej okazałości.

PS Jeśli urzędnik Grzegorz Janota, jak wiadomo owiany bardzo złą sławą, bo – wicie-rozumicie – coli i enterokoki w wodzie, ale mimo to ciągle urzędnik, zauważył gdzieś błąd w moim rozumowaniu, to bardzo proszę o korektę!

Więcej na ten sam temat, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/plot/.

Od redakcji! W powyższym artykule, który został opublikowany kilka dni temu, wytknąłem PINB w Gorlicach, że nie dołączył do protokołu nr 138/2019 zdjęć z wizji lokalnej, o których ten protokół wspominał, co uznałem za naruszenie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Inspektor Józef Adamkiewicz, 11 kwietnia 2019 roku, nadesłał brakujące materiały fotograficzne wraz z listem przewodnim. Bezzwłocznie przekazuję całość korespondencji od inspektora Adamkiewicza do wiadomości Czytelników „Gorlic i Okolic”!

WIADOMOŚĆ NADESŁANA PRZEZ INSPEKTORA JÓZEFA ADAMKIEWICZA 11 KWIETNIA 2019 ROKU

zał. do prot.-strony-1-2

zał. do prot. 3-4

zał. do prot. 5

(Odwiedzono 40 razy, 1 wizyt dzisiaj)

17 przemyśleń na temat "Tuszowanie afery płotowej w Wilczyskach. Odsłona nr 1. W rolach głównych Józef Adamkiewicz i Piotr Mrozek z urzędu Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Gorlicach"

  1. Tego, w jaki sposób wykonano (wybudowano) to rozsypujące się i przewracające ogrodzenie dowiemy się, gdy zajrzymy do projektu budowlanego opracowanego w roku 2010 przez biuro projektów ETA Sp. z o. o. z Nowego Sącza i do dziennika budowy. Te dokumenty leżą w jakiejś szafie (albo szufladzie) w urzędzie gminy w Bobowej – gdzie dokładnie, to wie urzędnik Klara albo urzędniczka Gucwa-Barylak.

    Już teraz możemy napisać, skąd się to ogrodzenie wzięło (tzn. w czyjej głowie się urodziło) – i kto dokonał „uroczystego otwarcia”.

    Przed rokiem 2010 teren wokół szkoły w Wilczyskach był oczywiście ogrodzony. Ogrodzenie stało, jakoś się nie przewracało – i nikomu to nie przeszkadzało. Do czasu. W gminie Bobowa panoszy się od kilkunastu lat dzielny budowniczy nazwiskiem Ligęza. W chorej głowie tegoż Ligęzy urodził się pomysł, żeby ogrodzenie, które stoi, wymienić na ogrodzenie, które się przewraca. To nowe, przewracające się ogrodzenie, jest częścią większego wynalazku pod tytułem „przebudowa, rozbudowa i modernizacja ogólnodostępnej przyszkolnej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej w gminie Bobowa w latach 2010-2011”.

    Niejaki Rutka opisywał ten wynalazek w ten sposób (należy przy tym zwrócić uwagę na bobowską ortografię – rzeczownik pospolity „burmistrz” pisany jest wielką literą):

    „Aktywność Burmistrza w pozyskiwaniu środków (…) zagwarantowała, że tak duża inwestycja została zrealizowana w naszej gminie. Jest to ewenement na skalę nie tylko województwa małopolskiego. Był to pomysł Burmistrza, aby spowodować rozwój bazy sportowej kompleksowo w całej gminie. Powstałe obiekty posłużą
    nie tylko młodzieży szkolnej, ale również dorosłym”.

    http://pogorze24.pl/wp-content/uploads/2013/03/polmetek-kadencji-bobowa-2013.pdf

    Niejaki Rutka podkreśla, że „aktywność” bobowskiego burmistrza to „ewenement”. W rzeczy samej – ewenement. Chorobliwa nadaktywność tego człowieka byłaby może śmieszna, gdyby nie była tak kosztowna, a czasami niebezpieczna (przewracające się ogrodzenie szkoły w Wilczyskach, „oberwisko” w Jeżowie).

    24 października 2011 na portalu naszabobowa.pl (strona przeznaczona dla wielbicieli i wyznawców bobowskiego „gospodarza”) ukazał się taki tekst:

    „W dniu 29 września 2011 r. w Gminie Bobowa odbyło się uroczyste otwarcie wielofunkcyjnych boisk sportowych przy szkołach w Brzanie, Sędziszowej, Siedliskach, Stróżnej, Jankowej i Wilczyskach. W uroczystości wzięli udział: Pani Barbara Bartuś Poseł na Sejm RP, Senator RP Pan Stanisław Kogut, Dyrektor Wydziału Zarządzania Funduszami Europejskimi Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego Pan Stanisław Pajor, Radny Województwa Małopolskiego Pan Leszek Zegzda, Starosta Gorlicki Pan Mirosław Wędrychowicz, Radni Powiatu Gorlickiego, Radni Gminy Bobowa, Kierownicy jednostek organizacyjnych Gminy, Sołtysi, Pracownicy Urzędu Miejskiego. Rozpoczęcie uroczystości nastąpiło Przy Zespole Szkół w Brzanie. Następnie zaproszeni goście przemieszczali się do Sędziszowej, Siedlisk, Stróżnej, Jankowej i Wilczysk. (…) Poświęcenia obiektów dokonali proboszczowie parafii w poszczególnych miejscowościach”.

    http://naszabobowa.pl/otwarcie-wielofunkcyjnych-boisk-sportowych-w-gminie-bobowa/2837

    Pierwsza rzecz, na którą należy zwrócić uwagę to bobowska ortografia – kilkanaście rzeczowników pospolitych (nie tylko „poseł”, „senator”, „dyrektor”, „starosta” – ale nawet „sołtys” i „pracownik”) napisano wielką literą (wyjątek uczyniono tylko dla rzeczownika „proboszcz” – ciekawe dlaczego).

    Druga rzecz, to informacja, że zaproszeni goście „przemieszczali się” (pani Bartuś na miotle?) do Sędziszowej, Siedlisk, Stróżnej, Jankowej i Wilczysk. W Wilczyskach owi „goście” podziwiali piękne nowe ogrodzenie przyszkolnego terenu. To piękne (i kosztowne) ogrodzenie nie wytrzymało nawet roku – przewróciło się niecałe 8 miesięcy po „uroczystym otwarciu” (w czerwcu 2012 roku). Zostało naprawione – a w tym roku przewróciło się ponownie (w tym samym miejscu, gdzie było naprawiane).

    Niejaki Rutka napisał też, że w Siedliskach – w ramach „przebudowy, rozbudowy i modernizacji ogólnodostępnej przyszkolnej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej w gminie Bobowa w latach 2010-2011” – powstał kort tenisowy.

    http://pogorze24.pl/wp-content/uploads/2013/03/polmetek-kadencji-bobowa-2013.pdf

    Rzecz w tym, że na tym „korcie” nie rozegrano do dzisiaj (czyli przez ponad 7 lat) ani jednego seta – ani nawet gema (po jakimś czasie przerobiono ten „kort” na boisko do siatkówki – z tego boiska też nikt nie korzysta). Pieniądze wydane na ten „kort” to są pieniądze wyrzucone w błoto.

    Przy okazji ciekawostka. Jednym z „zaproszonych gości”, dokonujących „uroczystego otwarcia”, był „Senator RP Pan Stanisław Kogut” (bobowska ortografia). W tak zwanym międzyczasie Kogut wypadł z obiegu i nikt go do Bobowej nie zaprasza, nikt o nim nie wspomni nawet marnym słowem (napisanym małą literą). To trochę nieładnie, że bobowski „gospodarz” zapomniał o starym kumplu, że nie zaprasza go od czasu do czasu na jakąś fajną imprezkę, np. przedstawienie pod tytułem „zebranie wiejskie w Wilczyskach” (a po przedstawieniu na jednego głębszego).

    1. „Dobrego gospodarza” obgadaliśmy, a jak się Panu podoba protokół inspektorów Adamkiewicza i Mrozka?

      1. A cóż ja mogę powiedzieć. Czytać hadko.

        Rozumiem, że ten cały Mrozek do spółki z Adamkiewiczem (czy też Adamkiewicz do spółki z Mrozkiem) to są chłopaki po politechnice (na dodatek z uprawnieniami budowlanymi). Kompromitacja. Mam nadzieję, że nie kończyli tej samej politechniki, co ja.

        Revenons à nos moutons – to znaczy do bobowskiego „gospodarza” (bo to „gospodarz” jest prawdziwym problemem gminy B., nie jakiś śmieszny Mrozek do spółki z Adamkiewiczem – czy też Adamkiewicz do spółki z Mrozkiem).

        Firma, która w 2010 roku „wygrała przetarg” na to ogrodzenie (oraz inne wynalazki w ramach „przebudowy, rozbudowy i modernizacji ogólnodostępnej przyszkolnej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej w gminie Bobowa w latach 2010-2011”) – tj. Masters S. A. ze Szczecina – niecały rok po „uroczystym otwarciu” przestała istnieć (sąd ogłosił upadłość likwidacyjną spółki). W takich okolicznościach ewentualna gwarancja na wykonane roboty (zapisana w umowie o roboty budowlane) staje się fikcją. Szukaj wiatru w polu, pisz na Berdyczów.

        http://www.krs-online.com.pl/masters-s-a-w-upadlosci-likwidacyjnej-krs-346332.html

        Nie da się ukryć, że bobowski „gospodarz” ma wybitny talent do wyszukiwania tych wszystkich „wykonawców” (oraz „inspektorów”).

  2. Miałem tego nie pisać – ale jednak napiszę. W końcu te dwa powiatowe inspektory (A. i M.) są utrzymywane z moich podatków – nie ma powodu, żeby ukrywać ich niekompetencję.

    Inspektory (A. i M.) piszą tak:

    „Wg przekazanych informacji przedmiotowy słupek w trakcie jego odbudowy został zazbrojony czterema prętami poprzez dospawania do istniejącego zbrojenia (w załączeniu zdjęcie wykonane podczas prac)”.

    Ta opowieść jest bardzo grubymi nićmi szyta. Jeśli „przedmiotowy słupek w trakcie jego odbudowy został zazbrojony czterema prętami poprzez dospawania do istniejącego zbrojenia”, to znaczy, że z cokołu wystawały cztery pionowe pręty (niem. Anschlussbewehrung) o długości co najmniej 20 cm – i z tymi prętami połączono na zakład cztery pręty stanowiące zbrojenie nowego (już trzeciego) słupka. Żadnych pionowych prętów wystających z podstawy przewróconego słupka nie widać:

    http://gorliceiokolice.eu/2019/03/katastrofka-budowlana-w-wilczyskach/20190312_103146/

    Jeśli nie były to pręty pionowe (takowych na zdjęciu nie widać), to jakie? Poziome? To znaczy poprowadzone w cokole pod słupkiem? Jeśli tak, to w jaki sposób je odsłonięto – i jak dospawano nowe pręty (jaką spoiną i na jakiej długości)?

    Jeśli „przedmiotowy słupek w trakcie jego odbudowy został zazbrojony czterema prętami”, to co ze słupkiem, który się przewrócił? Też był zazbrojony czterema prętami? Jeśli był zazbrojony (nieważne: dwoma, trzema, czterema prętami), to gdzie się to zbrojenie podziało (i jak było połączone ze zbrojeniem cokołu)? Wyparowało? Jeśli słupek był zazbrojony, to jak to się stało, że się przewrócił?

    Powiatowe inspektory (A. i M.) piszą o jakimś „zdjęciu”. Gdzie jest to „zdjęcie”? Kto, gdzie i kiedy je wykonał? Powiatowe inspektory (A. i M.) twierdzą, że „podczas prac”. Nie ukrywam, że te „prace” mnie wzruszyły. Już to kiedyś w innym miejscu pisałem: jeśli ktoś roboty budowlane nazywa „pracami”, to oznacza, że niczego w życiu nie wybudował. To ciekawe zjawisko: powiatowe inspektory „nadzoru budowlanego”, które nigdy nie były czynne na budowie.

    Powiatowe inspektory (A. i M.) piszą dalej tak:

    „(…) uszkodzenia słupków zostały naprawione poprzez wypełnienie pęknięć klejem mrozoodpornym (…)”.

    Naprawianie (wypełnianie) pęknięć klejem mrozoodpornym jest rozwiązaniem doraźnym – i z definicji nieskutecznym (to, że ten klej jest „mrozoodporny” nie ma żadnego znaczenia).

    Dalej:

    „Na cokole ogrodzenia widoczne są pionowe pęknięcia, które zdaniem kontrolujących nie stwarzają zagrożenia”.

    Powiatowe inspektory (A. i M) nie piszą, czy te pęknięcia dotyczą tylko prefabrykowanych bloczków, czy również betonowego rdzenia – takie pęknięcia mogą oznaczać, że fundament ogrodzenia nie został odpowiednio (albo wcale) zazbrojony, albo zbyt płytko posadowiony.

    Dalej:

    „Z uwagi na narażenie ogrodzenia na działanie czynników atmosferycznych niezbędne jest dokonywanie przez zarządcę budynku szczegółowych kontroli stanu technicznego ogrodzenia, co najmniej raz w roku lub w przypadku wystąpienia czynników zewnętrznych oddziałujących na obiekt wymienionych w art. 61 Prawa budowlanego”.

    To jest najlepszy kawałek z tego „protokołu” (chociaż inne kawałki też są niezłe).

    Okazało się nagle, że ogrodzenie jest narażone na działanie czynników atmosferycznych! Straszne!

    Poprzednie ogrodzenie też było narażone na działanie czynników atmosferycznych – i jakoś się nie przewracało.

    Art. 61 ustawy, o której piszą powiatowe inspektory, stanowi m. in., że:

    „Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany (…) zapewnić, dochowując należytej staranności, bezpieczne użytkowanie obiektu w razie wystąpienia czynników zewnętrznych oddziałujących na obiekt, związanych z działaniem (…) sił natury, takich jak: wyładowania atmosferyczne, (…) silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne (…), w wyniku których następuje uszkodzenie obiektu budowlanego lub bezpośrednie zagrożenie takim uszkodzeniem, mogące spowodować zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska”.

    To po to bobowski „dobry gospodarz” wydał kupę forsy na rozbiórkę starego i wykonanie nowego ogrodzenia, żeby teraz po każdej burzy, większym deszczu, czy po każdym podmuchu silniejszego wiatru ktoś biegał koło tego ogrodzenia i patrzył ze strachem czy już się wali, czy jeszcze nie? Zamienił stryjek (z zawodu weterynarz) siekierkę na kijek.

    Stan faktyczny jest taki:
    To ogrodzenie to jest gówno. Wybrano niewłaściwe rozwiązanie (niezależnie od tego, czy cokół i słupki zostały zazbrojone, czy nie). Nie trzeba żadnej burzy, czy silnego wiatru (ani powodzi, ani wstrząsów sejsmicznych – bo o nich ustawa prawo budowlane też wspomina). Wystarczy czas. To ogrodzenie ulega z czasem naturalnej degradacji – i proces ten (tzn. pękanie i rozsypywanie się prefabrykowanych bloczków, destrukcja drewnianych sztachet) będzie się w kolejnych latach nasilał.
    To gówno urodziło się w głowie dzielnego budowniczego nazwiskiem Ligęza.

    Ps.

    Na koniec ciekawostka. W ujednoliconym tekście ustawy prawo budowlane, dostępnym na oficjalnej stronie sejmu

    http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu19940890414

    w art. 61 napisano tak:

    „Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany (…) zapewnić, dochowując należytej staranności, bezpieczne użytkowanie obiektu w razie wystąpienia czynników zewnętrznych odziaływujących na obiekt, związanych z działaniem (…)”.

    Nie „odziaływujących” (ani nie „oddziaływujących”), tylko oddziałujących (poprawnie mówimy/piszemy „oddziałuje” – nie „oddziaływuje”).

    1. Czyli dobrze napisałem, że „za taki protokół [Adamkiewicz] powinien zostać natychmiast zatrzymany do dyspozycji prokuratora”? A politechniki nie kończyłem!

    2. Szanowny „wma”! Przed chwilą zmieniłem obrazek tytułowy, żeby jeszcze dobitniej pokazać, że ma Pan rację w sprawie zbrojenia, spawania i tym podobnych bredni z protokołu. Dokonałem powiększenia jednego ze zdjęć z gruzami po słupku. W obalonym na ziemię słupku widać jakieś pręty zbrojeniowe. Czterech prętów na pewno nie ma.Ja widzę dwa i to na dodatek zabetonowane zostały jeden obok drugiego. Na pewno też zbrojenie słupka nie zostało połączone z cokołem ogrodzenia. To widać jak na dłoni. Ja jestem tylko pismakiem, bez szczególnego wykształcenia, ale na moje oko ten słupek ogrodzeniowy w ogóle nie został zespolony z cokołem. Słupek po prostu zbudowano/postawiono na cokole i tyle. Wystarczy lekko pchnąć taki słupek i on się wywraca. Pańskie uwagi powinien przeczytać prokurator!!! Duet Adamkiewicz-Mrozek, tak jak napisałem, stoi w obliczu art. 231 i 271 Kodeksu karnego za taki protokół!!!
      Aa i jeszcze jedno. Napisałem dzisiaj, już z samego rana, jak pisałem artykuł, do inspektora Adamkiewicza, żeby łaskawie przesłał mi te zdjęcia, które, jako żywo, stanowią część „katastrofalnego protokołu”, a których „zapomniał” udostępnić na wniosek (przypadkowo)!

      1. Na powiększonym zdjęciu rzeczywiście widać dwa pręty – ale to jest takie zbrojenie na niby. Te pręty w ogóle nie były zakotwione w cokole. Zbrojenie słupka powinno być połączone na zakład z pionowymi prętami zbrojeniowymi wyprowadzonymi z cokołu (niem. Anschlussbewehrung).

        Prawidłowo zazbrojony słupek przy obciążeniu wiatrem pracuje jak wspornik (belka utwierdzona). Słupek „zazbrojony” tak, jak na zdjęciu w ogóle nie pracuje na zginanie – przy silnym wietrze działającym na zamocowane do niego przęsła (segmenty) ogrodzenia złożone z osiemnastu szerokich sztachet po prostu się przewraca.

        Jeśli trzecia wersja tego słupka jest „zazbrojona” tak, jak wersja druga (widoczna na zdjęciu), to jest to takie samo gówno – i to gówno wcześniej, czy później też się przewróci.

        Jest dla mnie wielką zagadką, co do czego (i w jaki sposób) przyspawano.

        1. Spawanie, to było info od Włodarz i Janoty, które zostało przyjęte jako dogmat przez Adamkiewicza i Mrozka. Na tej zasadzie można było w protokole napisać, że dokonano wiercenia na jeden metr głęboko i zakopano tam dyplom dla „perły samorządu”, żeby zachował się dla potomności!

  3. Mam wrażenie, że podstawowym zadaniem panów A. i M. powinno być ustalenie z jakiego powodu ten słupek się przewrócił, a nie radosna konstatacja, że właśnie został odbudowany – i że na oko stoi teraz prosto. Ten słupek, który panowie A. i M. w protokole opisali (powtarzając przy tym zasłyszaną opowieść, w jaki to sprytny sposób został zazbrojony), to jest już trzeci słupek w tym samym miejscu.
    A zalecenie, żeby zarządca obiektu (zarządcą obiektu jest zdaje się gmina) po każdej burzy (z wiatrem lub bez) oraz po każdym większym deszczu sprawdzał, czy to ogrodzenie już się przewraca, czy jeszcze nie, jest doprawdy wzruszające. Proponuję, żeby tych oględzin dokonywało dwóch najbardziej znanych mieszkańców sołectwa: Tomasz Tarasek i Wacław Ligęza.
    Oj, przepraszam, pomyliłem kolejność, miało być tak: Wacław Ligęza i Tomasz Tarasek. Wacław Ligęza jest przecież ważniejszy; Tomasz Tarasek to też ważna figura – ale świeci światłem odbitym.

  4. Pękanie i rozsypywanie się prefabrykowanych betonowych bloczków, z których wykonano ogrodzenie – a w skrajnych przypadkach przewracanie się słupków – świadczy o tym, że przy budowie (montażu) ogrodzenia popełniono jakiś błąd (albo kilka błędów naraz). Typowe błędy przy budowie tego typu ogrodzeń to zbyt płytkie posadowienie fundamentu, źle ułożone zbrojenie fundamentu i słupków (albo jego brak), brak poziomej izolacji fundamentu, źle dobrana mieszanka betonowa do wypełniania bloczków (wymagany jest beton klasy C15 lub C20), niedokładne wypełnienie komór wewnątrz bloczków, niedokładne uszczelnienie daszków na łączeniach ze słupkami.

    W przypadku ogrodzenia w Wilczyskach z całą pewnością nie wykonano prawidłowego zbrojenia. Czy dotyczy to tylko tych czterech słupków, które przewróciły się w roku 2012 (w tym słupka, który w tym roku przewrócił się po raz drugi), czy całego ogrodzenia – tego nie wiadomo. O tym można by się przekonać dokonując dwóch – trzech odkrywek (w tym wypadku musiałaby to być całkowita rozbiórka dwóch – trzech losowo wybranych słupków). Jest też inna metoda: czekanie. W ten sposób też się dowiemy, czy to ogrodzenie – jako całość – zostało prawidłowo zazbrojone, czy nie. Wadą tej metody jest to, że nie wiadomo, kiedy się tego dowiemy – i jakie będą koszty tej wiedzy.

    1. Mieliśmy już dwa razy naturalne odkrywki w 2012 roku i teraz przed paroma tygodniami. Fakt, że w 2012 roku burmistrz Bobowej Wacław Ligęza zlekceważył problem, a zlekceważył, bo dowody na lekceważenie przyniósł i ujawnił wicher w marcu 2019 roku, ma swoja szczególną wymowę. Drugą naturalna odkrywkę pozamiatał pod dywan duet powiatowych inspektorów nadzoru budowlanego Adamkiewicz-Mrozek (w koprodukcji z „ekipą remontową”, którą musiały zorganizować władze UM w Bobowej albo dyrektor Barbara Włodarz, albo wspólnie i w porozumieniu). Adamkiewicz i Mrozek wystawili, urągający obowiązkom służbowym i inżynierskim (o zdrowym rozsądku nie wspominając), protokół podczas wizji lokalnej, bodaj 29 marca 2019 roku. Ciąży nad nimi także zarzut, że nie dojechali do naturalnej odkrywki przed remontem „katastrofalnego płotu”, a wiedzieli o zdarzeniu. Pytam jeszcze raz, bo wiadomo, że Prokuratura Rejonowa w Gorlicach prowadzi w sprawie katastrofki budowlanej w Wilczyskach postępowanie wyjaśniające i czyta te komentarze, dlaczego zaraz po ujawnieniu afery nikt nie zabezpieczył miejsca zdarzenia a zaraz potem nie dokonał fachowych oględzin gruzu, bloczków, betonu, zbrojenia etc. Pytam także, kto zezwolił na remont tego „gówna” (to jest cytat z poprzednich komentarzy)? A może doszło do samowolki remontowej? Mam nadzieję, że pan Adamkiewicz, pan Ligęza i pani Włodarz złożą w tej sprawie stosowne i wyczerpujące wyjaśnienia! Prokurator Rejonowy w Gorlicach znowu stanął w obliczu ważnych decyzji. Przyłączyć się do burmistrza Wacława Ligęzy i inspektora Adamkiewicza czy jednak pogrozić im palcem? A może karty w tej grze znowu będzie rozdawał wiatr? Tylko jak rozda karty po raz trzeci, to odpowiedzialnych za katastrofkę w Wilczyskach przybędzie! Nie wiem czy warto ładować się w takie kłopoty. Ja bym się nie ładował!

  5. Kilka słów nt. zdjęć dostarczonych przez p. Adamkiewicza.

    W protokole nr 138/2019 z dnia 23 marca 2019 roku – podpisanym przez Józefa Adamkiewicza, Piotra Mrozka, Barbarę Włodarz i Grzegorza Janotę – czytamy:

    „Według informacji przekazanej przez zarządce budynku szkoły podczas silnego wiatru w nocy z 10 na 11 marca przewróceniu uległ jeden słupek ogrodzenia od strony drogi wojewódzkiej wraz z przymocowanymi do niego przęsłami. Na dzień kontroli uszkodzony słupek został odbudowany. Wg przekazanych informacji przedmiotowy słupek w trakcie jego odbudowy został zazbrojony czterema prętami poprzez dospawanie prętów do istniejącego zbrojenia (w załączeniu zdjęcie wykonane podczas prac)”.

    Bardzo przepraszam, ale zdjęcie z odręcznym podpisem

    „zał. do protokołu nr 138/219 zdjęcie przekazane przez p. Grzegorza Janotę”

    i opieczętowane pieczęcią

    POWIATOWY INSPEKTOR
    NADZORU BUDOWLANEGO w GORLICACH
    38-300 Gorlice ul. Michalusa 18

    nie jest żadnym dowodem na to, że podczas odbudowy przewróconego słupka ktokolwiek cokolwiek do czegokolwiek spawał. Widać jakieś cztery pręty – i tyle. Nie ma żadnego dowodu na to, że zostały zakotwione w betonowym fundamencie słupka – albo, że zostały dospawane „do istniejącego zbrojenia”. Na zdjęciu zniszczonego (przewróconego) słupka

    http://gorliceiokolice.eu/2019/03/katastrofka-budowlana-w-wilczyskach/20190312_103146/

    żadnego „istniejącego zbrojenia” nie widać.

    1. Bezapelacyjnie! Zwracam także uwagę na podpis, który informuje, że to zdjęcie zostało przekazane przez p. Grzegorza Janotę. Przypominam, że p. Grzegorz Janota „jest owiany złą sławą” i powinien już dawno „beknąć” za bakterie coli w Jankowej (razem z dwoma innymi osobami, o czym już dawno otwartym tekstem napisałem i „dobry gospodarz” nie nadesłał sprostowania w tej sprawie, p. Grzegorz Janota też nie nadesłał). Nie mam wątpliwości, że p. Grzegorz Janota powinien złożyć zeznania w sprawie tego zdjęcia, które wygląda na legendowanie remontu ogrodzenia. Miałbym jeszcze taką uwagę. Mam nadzieję, że jednak wkrótce się dowiemy, kto i na czyje polecenie podjął się wyremontowania tego ogrodzenia w trybie jak najbardziej ekspresowym. Powiedzieć, że tutaj śmierdzi, to właściwe nic nie powiedzieć!!!

      1. Jeśli te cztery pręty, które widzimy na zdjęciu okazanym przez Grzegorza Janotę, nie są połączone na zakład z czterema prętami wyprowadzonymi z fundamentu (tak należy rozumieć „istniejące zbrojenie”), to czekamy na następny wiatr.

        Na wszelki wypadek pokażmy jeszcze, o który słupek chodzi:

        http://bobowa24.pl/wp-content/uploads/2014/09/mimg_9800.jpg

        To jest trzeci słupek od lewej (na pierwszym planie pierwszy od lewej Wacław Ligęza – „dobry gospodarz” i dzielny budowniczy).

        1. No dobrze, a co ze spawaniem? Czy pręty, które widzimy na zdjęciu autoryzowanym przez PINB z Gorlic, a które to zdjęcie ofiarował inspektorowi Adamkiewiczowi „owiany złą sławą” urzędnik Janota, zostały przyspawane do prętów wychodzących z fundamentu? A może dopiero do tych prętów, które widzimy, przyspawano kolejne pręty i odbudowano ten nieszczęsny słupek? Matnia!

  6. Ja bym chciał wiedzieć, jak się nazywa „spawacz”, który ten słupek odbudował, kto tego artystę wynajął (szkoła? gmina?), kto mu powiedział, co i jak ma zrobić, kto (i ile) mu zapłacił za materiał i za wykonane czynności – a jeśli płacił, to na jakiej podstawie (był jakiś kosztorys?) – czy ktoś z urzędu gminy te roboty nadzorował (a jeśli tak, to czy ta osoba ma uprawnienia w specjalności konstrukcyjno-budowlanej), czy istnieje jakiś materialny dowód (zdjęcie/a), że pręty widoczne na zdjęciu dostarczonym przez niejakiego Janotę zostały połączone na zakład z prętami wyprowadzonymi z fundamentu, czym wypełniono prefabrykowane bloczki (klasa betonu), czy beton, którym wypełniono bloczki, został odpowiednio zagęszczony.

    Może Pan zapyta bobowskiego „dobrego gospodarza” – przepraszam – „bardzo dobrego gospodarza”?

    1. Oczywiście zapytam. PINB napisał, że nie otrzymał żadnych dokumentów od „b. dobrego gospodarza” w sprawie remontu nr 2!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *