
Rada Miejska w Bobowej – 25 marca 2019 roku – wydała dokument urzędowy, nazwany „Uchwała Nr VI/59/19”, a dotyczący rozpatrzenia skargi Macieja Rysiewicza na burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę. Ww. skargę, złożoną 18 marca 2019 roku, radni bobowscy uznali za bezzasadną z przyczyn określonych w uzasadnieniu do uchwały. Pełna treść mojej skargi, ww. uchwała Rady Miejskiej w Bobowej i tzw. „Uzasadnienie” do uchwały, zob. ANEKS do niniejszego artykułu.
Uchwałę nr VI/59/19 RM w Bobowej i tzw. „Uzasadnienie” własnoręcznym podpisem sygnowała przewodnicząca RM w Bobowej Małgorzata Molendowicz. W treści „Uzasadnienia”, które stanowi tzw. „Załącznik Nr 1 do uchwały Nr VI/59/19 Rady Miejskiej w Bobowej z dnia 25 marca 2019 r.”, przewodnicząca Małgorzata Molendowicz, jako sygnująca ww. dokument, wielokrotnie poświadczyła nieprawdę, odnosząc się tylko do wybranych aspektów stanu faktycznego i prawnego, zawartego i opisanego w treści skargi Macieja Rysiewicza. W tzw. „Uzasadnieniu” brak jakiegokolwiek odniesienia do dowodów, tj. do zdjęcia autorstwa red. Mateusza Książkiewicza czy formalnego rozstrzygnięcia, które zapadło w przedmiotowej sprawie w Komisariacie Policji w Bieczu. Ww. wady tzw. „Uzasadnienia” dyskwalifikują w całości ten dokument podpisany przez przewodniczącą Małgorzatę Molendowicz.
Należy podkreślić, że uchwała RM (nr VI/59/19) z 25 marca 2019 roku została wydana już po udokumentowaniu przez Komisariat Policji w Bieczu wykroczenia z art. 86 §1 Kodeksu wykroczeń, stwierdzającego „zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym” (17 stycznia 2019 roku) przez kierowcę wozu bojowego OSP Bobowa. Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz, znając pismo KP w Bieczu do Macieja Rysiewicza z dnia 7 marca 2019 roku, znak RSOW – 129.19.AS, nie poświęciła temu dokumentowi nawet małej wzmianki w tzw. „Uzasadnieniu”. Równolegle, abstrahując od powyższego stanu faktycznego i prawnego, podjęła całkowicie niemerytoryczne rozważania, dotyczące pojęć „wypadek drogowy” i „kolizja drogowa”, które z zarzutami skargowymi Macieja Rysiewicza, potwierdzonymi m. in. komunikatem KP w Bieczu, nie miały nic wspólnego.
- Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz (co należy uznać za całkowicie kuriozalną sytuację), wbrew oczywistym dowodom w przedmiotowej sprawie, tj. zdjęciom z miejsca zdarzenia, które wykonał i opublikował red. Mateusz Książkiewicz oraz wbrew decyzji mandatowej KP w Bieczu, stwierdzającej „zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym”, konsekwentnie podtrzymuje w tzw. „Uzasadnieniu” nieprawdziwą wersję wydarzeń, że „samochód nie wpadł do rowu, ale zjechał z drogi publicznej w zaspę śnieżną”.
- Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz stwierdzając, że „skutkiem tego zdarzenia nie były (…) żadne straty materialne” i „Zdarzenie to nie skutkowało żadnymi publicznymi stratami finansowymi” poświadcza wprost nieprawdę (a mówiąc bez ogródek bezczelnie kłamie). Nie ulega żadnej wątpliwości, że samochód strażacki MAN nie dojechał do pożaru, tj. nie wziął udziału w akcji, ale wyjechał 17 stycznia 2019 roku z remizy w Bobowej. W jaki sposób – bezkosztowo – wóz bojowy OSP Bobowa pojawił się w Stróżnej, gdzie utknął w rowie, pozostanie tajemnicą przewodniczącej Małgorzaty Molendowicz. Trzeba także zadać następne pytanie! W jaki sposób – bezkosztowo – na miejscu zdarzenia pojawiła się koparka UM w Bobowej, także pozostaje wiedzą, którą ukrywa w dokumencie urzędowym przewodnicząca Małgorzata Molendowicz. Rozumiem, że przewodnicząca Molendowicz nie uznaje za publiczne straty finansowe także kosztów czasu pracy wszystkich uczestników tego zdarzenia, zużycie sprzętu i kosztów absencji podczas pożaru, do którego wóz bojowy OSP Bobowa nie dojechał.
- Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz stwierdziła: „Nie ma żadnych podstaw twierdzenie, że oświadczenie złożone przez Sekretarz Gminy Zdzisławę Iwaniec oraz Prezesa OSP Bobowa były fałszywe” (a przy okazji; komentator „wma” załamie się, bo cała Jego ofiarna pomoc ortograficzna idzie na marne – „sekretarz” i „prezes” i tak są „Sekretarzem” i „Prezesem” – rozpacz). Otóż, niestety, są i były nie tylko podstawy, ale i dowody na stwierdzenie, że oświadczenia sekretarz Iwaniec i prezesa Szczepanka rozmijały się z prawdą. Po pierwsze, podstawę do takich twierdzeń dawało zdjęcie red. Mateusza Książkiewicza, znane wszem i wobec od 18 stycznia 2019 roku! Po drugie, były ustalenia śledztwa dziennikarskiego Macieja Rysiewicza, znane przewodniczącej Małgorzacie Molendowicz, a udokumentowane w materiale prasowym, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/03/osp-bobowa-w-rowie-studium-klamstwa-i-systemowej-manipulacji-w-rolach-glownych-urzednicy-i-samorzadowcy-zdzislawa-iwaniec-malgorzata-molendowicz-i-waclaw-ligeza/. Po trzecie, pojawiło się postanowienie Komisariatu Policji w Bieczu, znane Małgorzacie Molendowicz, co najmniej od 14 marca 2019 roku, a ujawnione w materiale prasowym https://gorliceiokolice.eu/2019/03/osp-bobowa-w-rowie-kierowca-strazackiego-wozu-bojowego-ukarany-to-jednak-nie-koniec-afery-teraz-policja-szuka-funkcjonariuszy-publicznych-ktorzy-poswiadczali-nieprawde/. Biorąc to wszystko pod uwagę należy stwierdzić, że tych podstaw (i dowodów) było aż nadto, żeby pochylić się ze zrozumieniem nad „zarzutami skargowymi” Macieja Rysiewicza i zadbać o publiczny interes w zgodzie z prawem i zdrowym rozsądkiem!
- Kliniczny przykład kłamstw i matactw, poświadczonych w dokumencie urzędowym, zawarty został także w następującej wypowiedzi przewodniczącej Małgorzaty Molendowicz: „Wnioskującemu nie udostępniono dokumentacji urzędowej dotyczącej powyższego zdarzenia ponieważ taka dokumentacja nie została wytworzona. Zadysponowanie koparki nastąpiło telefonicznie. Organ nie mógł zatem udostępnić wnioskującemu informacji w postaci dokumentów urzędowych, których nie posiadał”. Czytając ten fragment tzw. „Uzasadnienia” nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ale po kolei! W tym komunikacie przewodniczącej Małgorzaty Molendowicz prawdziwe jest oświadczenie, że organ nie udostępnił mi informacji publicznej na temat wyjazdu koparki do pomocy strażakom z OSP Bobowa w dniu 17 stycznia 2019 roku. Ale dalej już nic się nie zgadza, a następują same matactwa i… dowody na (de facto) przestępczą działalność urzędników. Po pierwsze, przewodnicząca Małgorzata Molendowicz milczeniem pomija fakt, że sekretarz Zdzisława Iwaniec nie raczyła mnie poinformować, że „dokumenty wyjazdowe” koparki z dnia 17 stycznia 2019 roku nie zostały wytworzone, a więc organ ich nie posiada, a więc nie może ich udostępnić. Proszę przeczytać uważnie pismo sekretarz Zdzisławy Iwaniec z 30 stycznia 2019 r., znak ROiSO.1431.2.2019, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2019/02/odpowiedz-2.pdf. Na temat „dokumentów wyjazdowych” koparki sekretarz Iwaniec po prostu milczy! Jeśli sekretarz Iwaniec nie udostępniła mi tych dokumentów na wniosek, a nie udostępniła, to powinna była, zgodnie z ustawą O dostępie do informacji publicznej, poinformować mnie o powodach takiej sytuacji. Jeśli zbyła mnie milczeniem, a zbywa mnie w tej sprawie milczeniem do dzisiaj, to znaczy, że w rażący sposób naruszyła prawo, bo ja o tym, że „dokumenty wyjazdowe” koparki nie zostały wytworzone, dowiedziałem się z tzw. „Uzasadnienia”, podpisanego 25 marca 2019 roku przez przewodniczącą Małgorzatę Molendowicz. Przewodnicząca Molendowicz nie może nie znać pisma sekretarz Iwaniec z 30 stycznia 2019 roku. Zamiast zatem tłumaczyć mi, że nie otrzymałem tych dokumentów i dlaczego (bo nie zostały wytworzone), powinna natychmiast wdrożyć postępowanie, dotyczące rażącego naruszenia prawa dostępu do informacji publicznej przez sekretarz Zdzisławę Iwaniec i burmistrza Wacława Ligęzę, bo to burmistrz Wacław Ligęza upoważnił sekretarz Iwaniec (co stwierdza pieczęć pod ww. pismem) do ukrycia wiadomości, że „dokumenty wyjazdowe” koparki z 17 stycznia 2019 r. nie zostały wytworzone. I sprawa ostatnia, dotycząca tego wątku. Przewodnicząca Molendowicz nie dostrzega, że publiczna koparka wyjeżdża z gminnego garażu lub skądkolwiek, gdzie parkuje, i spieszy na pomoc strażakom, tkwiącym w rowie po uszy i po osie i nikt tego faktu w UM w Bobowej nie ewidencjonuje. Koparka „wyjeżdża sobie” tak po prostu na telefon! Przecież to oświadczenie dowodzi, że doszło do bezprawnego korzystania i zużycia mienia publicznego, na przykład oleju napędowego. Skoro nikt nie stwierdził w papierach, że koparka „sobie wyjechała”, to nikt nie zauważył paliwa, które zostało zużyte w akcji. Paliwa ubyło, to pewne, ale ile i kiedy, nie wiadomo? Bo dokumentów nie wytworzono. W tym stanie rzeczy, że napiszę z przekąsem, to naprawdę cała akcja w rowie w Stróżnej był bezkosztowa! A przewodnicząca Molendowicz i radni bobowscy, w tym stanie rzeczy, oddalają moją skargę, na niedopełnienie obowiązków służbowych i zaniechania burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy, jako oczywiście bezzasadną. Latający Cyrk Monthy Pythona przybył do Bobowej i drwi sobie z przewodniczącej Molendowicz w niebogłosy! A ja napiszę tak. Wszyscy radni powinni dobrowolnie zgłosić się do prokuratora w tej sprawie i złożyć zeznania! Nazwiska radnych, zob. ANEKS do niniejszego artykułu. Panie burmistrzu Ligęza, ile razy w przeszłości koparka gminna „wyjeżdżała sobie” wezwana na telefon i śladu, i znaku nikt nie zostawił w dokumentacji? A kto płacił za paliwo podczas tych wyjazdów? To jest oczywiście pytanie retoryczne! Panie Ligęza! Czy to nie pachnie przypadkiem złodziejstwem?
EPILOG
Kłamstwa i matactwa, które zinwentaryzowałem powyżej, zmierzały do oddalenia mojej skargi na burmistrza Wacława Ligęzę. I uważam, że doszło w tym przypadku do przestępstwa. Bo kłamstwa i matactwa z pełnym rozmysłem autora/autorów, ale sygnowane przez przewodniczącą Molendowicz, służyły uznaniu mojej skargi za bezzasadną a w konsekwencji służyły zdjęciu odpowiedzialności z funkcjonariuszy publicznych za urzędowe zaniechania a może i przestępstwa. Uznanie mojej skargi za bezzasadną oznacza, że nikt nie zinwentaryzuje publicznych kosztów karygodnej działalności urzędników, strażaków i samorządowców na szkodę interesu publicznego. Oddalenie mojej skargi na podstawie matactw i poświadczania nieprawdy ma ewidentnie zatem znaczenie prawne. Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz i radni bobowscy brną w brednie i kłamstwa i na nic nie zważają. Zdjęcia red. Mateusza Książkiewicza z miejsca zdarzenia nie widzą, komunikatu KP w Bieczu nie widzą, koparki, która wyjeżdżą „na telefon” nie widzą, naruszenia ustawy o dostępie do informacji publicznej nie widzą, ukrywania braku rozliczeń koparki gminnej nie widzą, domniemania złodziejstwa w UM w Bobowej nie widzą. Brawo! Brzydko się państwo bawicie za publiczne pieniądze!
I na koniec jeszcze jedna uwaga! Jeśli burmistrz Wacław Ligęza zasłania się oświadczeniem, że uwierzył prezesowi Adamowi Szczepankowi w brednie o zaspie, to, bezzwłocznie po ujawnieniu przez Macieja Rysiewicza 14 marca 2019 roku komunikatu KP w Bieczu, zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2019/03/osp-bobowa-w-rowie-kierowca-strazackiego-wozu-bojowego-ukarany-to-jednak-nie-koniec-afery-teraz-policja-szuka-funkcjonariuszy-publicznych-ktorzy-poswiadczali-nieprawde/, powinien przejrzeć na oczy i uznać, że został oszukany i… wdrożyć postępowanie wyjaśniające, policzyć koszty i straty, także zawiadomić prokuratora, bo prezesa Szczepanka chyba także dotyczy art. 271 Kodeksu karnego. Burmistrz Ligęza do dnia dzisiejszego, tj. do 2 kwietnia 2019 roku, nie robi nic, a przewodnicząca Małgorzata Molendowicz z radnymi bobowskim zajmuję się wyłącznie zamiataniem tej afery pod dywan, dość topornie działając, ale wspólnie i w porozumieniu z burmistrzem Ligęzą.
Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz w ostatnich słowach tzw. „Uzasadnienia” napisała: [Uchwała – przyp. M.R.] była (…) słuszna, wydana na podstawie rzetelnych i obiektywnych ustaleń. Jak wynika z powyższego, stawiane w skardze zarzuty nie są prawdziwe i mają charakter pomówień”. Trudno powiedzieć czy śmiać się, czy raczej płakać po takim oświadczeniu, bo w tle tej uchwały majaczy rażące naruszenie prawa karnego, tj. art. 231 i 271 Kodeksu karnego oraz 304 Kodeksu postępowania karnego i art. 23 ustawy O dostępie do informacji publicznej. I nie wiem tylko jak zakwalifikować złodziejskie praktyki w gospodarowaniu mieniem komunalnym, tj. „koparką na telefon”, ale prokurator Tadeusz Cebo zna się na tym lepiej niż ja, to może nam coś podpowie!
ANEKS
SKARGA MACIEJA RYSIEWICZA Z 18 MARCA 2019 ROKU
Rada Miejska w Bobowej w składzie:
- Ziomek Maria
2. Molendowicz Małgorzata
3. Gniadek Barbara
4. Zagórski Antoni
5. Magiera Teresa
6. Kloc Piotr
7. Juruś Jan
8. Zięba Józef
9. Forczek Ryszard
10. Truchan Ewa
11. Zarzycka Maria
12. Wiejaczka Anna
13. Mucha Urszula
14. Tarasek Tomasz
15. Janota Wiesław
Na podstawie art. 241 kpa składam skargę na burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę, który po wypadku wozu bojowego OSP Bobowa w dniu 17 stycznia 2019 r. nie dopełnił obowiązków służbowych, zgodnych z ustawą O samorządzie gminnym, Statutem Gminy Bobowa i Kodeksem postępowania karnego, w tym:
- Posiadając, ogólnie dostępny w mediach, a także przekazany przez Macieja Rysiewicza do wglądu 18 stycznia 2019 r., materiał dowodowy, pochodzący z wielu źródeł (portale „Bobowa24” i „Gorlice i Okolice”, komentarze czytelników), w tym zdjęcie wykonane przez red. Mateusza Książkiewicza, nie zawiadomił policji o wydarzeniach z udziałem wozu bojowego OSP Bobowa nr rej. KGR XS82, tj. o zagrożeniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, do którego doszło 17 stycznia 2019 r. – zob. załącznik do niniejszej skargi, tj. pismo Komisariatu Policji w Bieczu do Macieja Rysiewicza z dnia 7 marca 2019 r.
- Posiadając ww. materiał dowodowy, burmistrz Wacław Ligęza nie przeprowadził urzędowego, wewnętrznego postępowania, zmierzającego do ustalenia publicznych strat finansowych związanych z bezskutecznym udziałem w akcji pożarniczej samochodu OSP Bobowa (wraz z personelem) i wysłaną na pomoc koparką, etc. Brak takich ustaleń dowodzi, że burmistrz Wacław Ligęza działał na szkodę majątku publicznego.
- Posiadając ww. materiał dowodowy burmistrz Wacław Ligęza uznał za prawdziwe fałszywe oświadczenia sekretarz Zdzisławy Iwaniec (złożone Maciejowi Rysiewiczowi) i Prezesa OSP Bobowa (z pisma z dnia 4 lutego 2019 r. do burmistrza Ligęzy) o utknięciu wozu strażackiego w zaspie. W rzeczywistości doszło wówczas do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Należy uznać za rażące niedopełnienie obowiązków służbowych faktu, że ww. fałszywe oświadczenia sekretarz Iwaniec i prezesa OSP Bobowa zostały przez burmistrza Wacława Ligęzę użyte w postępowaniu skargowym, które prowadziła RM w Bobowej, a które zakończyło się uznaniem skargi Macieja Rysiewicza za bezzasadną – zob. uchwała RM nr V/49/19 z 25.02.2019 r. Okoliczność ta stanowi dowód na poświadczenie nieprawdy przed organem Gminy Bobowa przez burmistrza Wacława Ligęzę. Ww. fałszywe oświadczenia sekretarz Iwaniec i prezesa OSP Bobowa wymagały obligatoryjnej weryfikacji, zwłaszcza w obliczu dowodów okazanych przez Macieja Rysiewicza – w tym zdjęć i relacji red. Mateusza Książkiewicza.
- Burmistrz Wacław Ligęza do dnia dzisiejszego nie przedstawił, na mój wniosek z 18 stycznia 2019 r., pełnej dokumentacji urzędowej związanej z wysłaniem przez GJUK (przez kierownik Dorotę Popielę) koparki, która pomogła wyciągnąć wóz bojowy OSP Bobowa z rowu.
- Rada Miejska w Bobowej, podczas rozpatrywania niniejszej skargi, powinna wziąć pod uwagę, że nikt w Gminie Bobowa nie „wpadł na pomysł”, żeby zawiadomić policję w przedmiotowej sprawie. Wystawia to urzędnikom i samorządowcom jak najgorsze świadectwo i z tym faktem niestety też należy się zmierzyć!!!
Lista rażących błędów w postępowaniu burmistrza Wacława Ligęzy, po otrzymaniu mojego wniosku z 18 stycznia 2019 r., każe postawić tezę, że burmistrz Bobowej (w rażący sposób) nie tylko zlekceważył swoje obowiązki służbowe i przyczynił się do poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych, także składając wyjaśnienia przed RM w Bobowej, ale działał z pełną premedytacją w celu zatuszowania karygodnych działań zagrażających bezpieczeństwu publicznemu. Urzędujący burmistrz nie może lekceważyć takich dowodów jak np. zdjęcie i publiczna relacja red. Książkiewicza i „namawiać” na zbiorową halucynację nie tylko urzędników UM w Bobowej, ale także radnych. Czy naprawdę nikt w UM w Bobowej i w Radzie Miejskiej nie dostrzegł, że samochód OSP Bobowa zjechał do rowu i mogło dojść do nieszczęścia. Tuszowanie takich faktów należy uznać za skrajnie karygodne. A wystarczyło zawiadomić policję i dokonać rzetelnego rozliczenia tych zagrażających bezpieczeństwu publicznemu wydarzeń. Biorąc to wszystko pod uwagę należy stwierdzić, że uchwała RM w Bobowej z 25 lutego 2019 r. nr V/49/19 została wydana z rażącym naruszeniem prawa, bo nie miała i nie ma pokrycia w faktach i w rzeczywistości. Ponadto, sygnująca ww. dokument, przewodnicząca Molendowicz, w imieniu całej RM w Bobowej, zarzuciła piszącemu prawdę Maciejowi Rysiewiczowi pomówienia, co stanowi ewidentny delikt zniesławienia i znieważenia.
Dlatego wnoszę jak na wstępie.
Maciej Rysiewicz
Redaktor naczelny „Bobowa Od-Nowa”
38-350 Bobowa, Wilczyska 27
18 marca 2019 r.
PS Więcej na temat uchwały RM w Bobowej z 25 lutego 2019 r. nr V/49/19, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/03/osp-bobowa-w-rowie-studium-klamstwa-i-systemowej-manipulacji-w-rolach-glownych-urzednicy-i-samorzadowcy-zdzislawa-iwaniec-malgorzata-molendowicz-i-waclaw-ligeza/.
UCHWAŁA RADY MIEJSKIEJ NR VI/59/19 Z 25 MARCA 2019 ROKU WRAZ Z UZASADNIENIEM
Powiem tak: Wacław Ligęza (czasowo na posadzie wójta/burmistrza) jest człowiekiem chorym. Trzódka, którą zebrał w „KWW Wacława Ligęzy” to są ludzie chorzy. Choroba Wacława Ligęzy nazywa się mania grandiosa – do tego dochodzi utrata kontaktu z rzeczywistością. Tą drugą przypadłością zaraziła się (od Wacława Ligęzy) trzódka zebrana w „KWW Wacława Ligęzy”.
Powiada Pan tak:
Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz stwierdziła: „Nie ma żadnych podstaw twierdzenie, że oświadczenie złożone przez Sekretarz Gminy Zdzisławę Iwaniec oraz Prezesa OSP Bobowa były fałszywe” (a przy okazji; komentator „wma” załamie się, bo cała Jego ofiarna pomoc ortograficzna idzie na marne – „sekretarz” i „prezes” i tak są „Sekretarzem” i „Prezesem” – rozpacz).
Nie, nie załamuję się. Wprost przeciwnie. W przyrodzie nic nie ginie, ani nie bierze się znikąd. Małgorzata Molendowicz (née Kazana) nauki pobierała w bobowskiej szkole podstawowej oraz w bobowskim „liceum”. Problemy z ortografią są oczywistą konsekwencją tego faktu. A serwilizm i oportunizm to ta kobieta ma zapisane w genach.
Tylko mniejsza o tę ortografię, bo to jest detal. Jak Pan wie ja też solę byki, bo mi się już w oczach czasem mieni na starość. Nawet Pan nie wie, ile razy czasami sobie sprawdzam pisownię. Ale cała ta akcja z zamiataniem pod dywan afery ze strażakami w rowie, to zaczyna być niezły kryminał!
Pani Molendowiczowa powiada tak:
„Jak wynika z powyższego, stawiane w skardze zarzuty nie są prawdziwe i mają charakter pomówień”.
Małgorzata Molendowiczowa nauczyła się tych „pomówień” od Wacława Ligęzy – a ten usłyszał to od jakiegoś jurysty (wynajętego na koszt gminnego podatnika). Usłyszał – i ciągle powtarza. Dla Wacława Ligęzy każda uwaga na temat jego wójtowania, która nie składa się z samych ochów i achów, to są „pomówienia”.
Co się tyczy ortografii. Zgadza się, to jest „detal” – ale detal dający do myślenia. Przykład: jegomość, który sam o sobie pisze „Wacław Ligęza – Burmistrz Bobowej” – i podpisuje się „Wacław Ligęza Burmistrz Bobowej” (słynne „Sprostowanie”). Mania grandiosa.
Co się tyczy starości. Wiem coś o tym. Człowiek zaczyna się pomału rozsypywać – i nic na to nie można poradzić.
Janusz Szpotański kiedyś napisał:
„Jeśli chcesz mieć różowy balet,
wygodną chatę, wózek, szkło,
nie licz na żadną z twoich zalet,
lecz wstąp czym prędzej do MO”.
W tej strofie tylko tajemnicze „MO” wygląda nieco dziwnie, ale nie dlatego, że coś się nie zgadza, tylko dlatego, że zmieniły się nieco dekoracje na scenie.
Nie ukrywam,że szkoda mi p.Małgosi Molendowicz,znam JĄ od dziecka.
ONA będzie brnąć,coraz głębiej,a tylko dla tego że JEST uzależniona od wielce panującego.
A pisma są redagowane nie osobiście przez .Molendowicz,tylko ONA podpisuje i na tym się kończy JEJ rola.
P.Gosiu,tak nie można !
Powiem tak! Polskie ustawy samorządowe nadają się do kosza! Pisałem o tym wielokrotnie i nie tylko na łamach „Gorlic i Okolic”. Mamy jednak takie prawo jakie mamy i można z niego skorzystać. Warto przypomnieć, że tzw. burmistrz nie jest najważniejszą osobą w gminie i w Gminie. Burmistrz zgodnie z naszym prawem ma wykonywać polecenia, które wyda mu Rada Miejska. Przewodnicząca Rady Miejskiej w tym systemie ma o wiele silniejsza pozycję od burmistrza (o czym gawiedź zapomniała). Burmistrz w Bobowej, prawem kaduka, „obwołał się” „panem i władcą” i kręci Radą Miejską i przewodniczącym Rady Miejskiej jak chce i kiedy chce. Dlaczego Rada Miejska godzi się na ten upokarzający dyktat, to ja tego nie rozumiem. A cena coraz większa! Bo Rada coraz bardziej brnie w absurdy i łamanie prawa (o śmieszności nie wspominając). To jest sytuacja całkowicie kuriozalna. W Bobowej powstała mała republika bananowa. Ta republika upadłaby z hukiem, ale posłowie, senatorowie, prokuratorzy, sędziowie tolerują ten układ, bo ten układ zbudował dobrobyt i spokój lokalnemu establiszmentowi. Spokój społeczny żeruje na strachu i tumiwisizmie obywateli. Wystarczy przeczytać co mają do powiedzenia, np. „strażak” i „sowa i przyjaciele”, na tym portalu, żeby zrozumieć ten rodzaj abnegacji społecznej. Prasa lokalna ma ręce unurzane w g… po same łokcie, tj. w serwilizmie i kryciu afer. „Dziennikarze” zajmuje się wypadkami drogowymi, bo zawsze gdzieś, ktoś wpadnie na drzewo, gapie stoją i patrzą się jak sroka w gnat. Jednak w każdej układance coś się nie zgadza. A w tej nie zgadzają się „Gorlice i Okolice”. Dlatego jazda będzie coraz ostrzejsza! Trzeba mnie wsadzić do wiezienia, żebym zamilkł. Teraz więzienia lekkie. Dadzą mi komputer i wi-fi w celi… dogadam się z klawiszami!
Zgadza się, wójt/burmistrz jest urzędnikiem (organem wykonawczym gminy) – i jako taki ma wykonywać polecenia rady gminy. We wsi (a obecnie „mieście”) B. wszystko stoi na głowie: przewodniczący rady gminy jest przybocznym (przydupasem) wójta/burmistrza. Przez wiele lat przydupasem bobowskiego „gospodarza” był traktorzysta Siedlarz (bobowski „gospodarz” i tenże Siedlarz są obecnie swatami).
Co konkretnie powodowało Małgorzatą Molendowiczową (poza rodzinnym serwilizmem i oportunizmem), że podjęła się roli przybocznego – tego nie wiem. Nie wszystko muszę wiedzieć.
Co powodowało? Vide Szpotański i perspektywy oraz nadzieje „samorządowe” za 4,5 roku!
W rzeczy samej, bobowskiemu „gospodarzowi” może zależeć na tym, żeby jego następca pochodził z tego samego układu. Człowiek z zewnątrz (spoza watahy) mógłby być niebezpieczny. Jasne jest, że po objęciu posady burmistrza ktoś taki uzyskałby wgląd w różne papiery (i wstydliwe zakamarki) – mógłby próbować te rzeczy jakoś wykorzystać. Na tym stolcu potrzebny jest ktoś związany przysięgą wierności wobec poprzednika.
Nie jest wykluczone, że pani Molendowiczowa (née Kazana) właśnie do tej roli została wyznaczona.
A mnie pani Molendowiczowej nie szkoda. Nikt jej nie zmuszał do obejmowania posady przybocznego (ani do kandydowania do rady gminy z „KWW Wacława Ligęzy”) – chyba, że jest coś, czego nie wiem (w końcu nie wszystko muszę wiedzieć).