Trzy organizacje: Stowarzyszenie Przyjaciół Łoberwiska, Towarzystwo Krzewienia Katastrof Budowlanych i Klub Inspektorów Fikcyjnego Nadzoru Budowlanego, działające na rzecz urzędniczego dobrobytu, nawołują od dzisiaj, tj. od 1 kwietnia, do wzięcia udziału w wielkiej akcji protestacyjnej przeciwko petycji, którą zorganizowano pod hasłem ODWOŁAĆ WŁODARZA. Niestety, nie jest tajemnicą, że po naszej okolicy krąży taka petycja i… (przy okazji) referendalne zagrożenie dla spokoju i bezpieczeństwa publicznego. Jako redaktor gazetki ściennej „Wieści Bez Treści” i człowiek z natury rzeczy dość ciekawski, postanowiłem czegoś więcej dowiedzieć się na temat politycznego – bądź co bądź – zamieszania w naszej miejscowości. Zwłaszcza, że petycja jeszcze do mnie nie dotarła. Chciałem nieco uprzedzić fakty i ruszyłem przed siebie z dyktafonem w dłoni.
Przed budynkiem Urzędu Miasta i Włodarza (na zdjęciu) spotkałem szefa komitetu organizacyjnego akcji protestacyjnej panią Korupcję Lizę Dubską ze Stowarzyszenia Przyjaciół Łoberwiska. Pani Korupcja, zbulwersowana (do granic psychicznej wytrzymałości) wypadkami ostatnich dni, wymachując kończynami, pokrzykiwała na całą ulicę.
– Panie Jeżosławie, mimo że petycja w sprawie zorganizowania referendum spotyka się z obojętnością a nawet wrogością mieszkańców, nie możemy lekceważyć tego bezprzykładnego aktu agresji, skierowanego przeciwko naszemu Włodarzowi. To nie tylko skandal, ale zamach na nasze prawa urzędników a więc obywateli pierwszej kategorii. To także obelga rzucona w twarz człowiekowi niezłomnego charakteru. Człowiekowi, który zapisał duszę diabłu, żeby mieszkańcom tej ziemi nieba przychylić. No, może trochę przesadziłam, ale krew mnie zalewa…
– Koleżanka Dubska dobrze mówi – wtrącił się stojący obok pan Przewał Przetargowicz z Towarzystwa Krzewienia Katastrof Budowlanych. – To niedopuszczalne, żeby tak poniewierać Włodarzem. Wasze niedoczekanie, wichrzyciele…
W tym momencie pan Przewał, zaciśniętą pięścią, zaczął wygrażać przechodzącemu obok jegomościowi w czapce pilotce, pamiętającej jeszcze czasy epoki słusznie minionej.
– Przewał, co ty – odezwał się osobnik w pilotce, wyglądający jakby żywcem wyjęty z realnego socjalizmu. – Nie poznajesz mnie? Przecież to ja, Drutosław Zbrojny z Klubu Inspektorów Fikcyjnego Nadzoru Budowlanego. Pogięło cię, żeby mi tak wygrażać?
– O kuśwa – zaklął haniebnie Przewał Przetargowicz. – To chyba ta specyficzna specyfikacja istotnych warunków zamówienia dla zadania „Budowa Pomnika Włodarza” rzuciła mi się na oczy. Od tygodnia dzwoni klient, no wiesz, klient nasz pan, i dopytuje się czy już wiadomo, że to właśnie on wygrał ten przetarg na pomnik. Ludzie myślą, że to takie proste przetarg rozstrzygnąć, że cena…, że doświadczenie… i po krzyku. Człowiek musi się trochę nagimnastykować. Wiadomo… z czegoś trzeba żyć, no nie? Jedna taka mówiła w telewizji, że chyba tylko idiota pracuje za sześć tysięcy złotych miesięcznie i miała rację! Wybacz Drucik, trochę się zakręciłem tym przetargiem a na dodatek ta petycja! Masz u mnie dużą wódkę na przepraszam, że cię nie rozpoznałem. A przy okazji, to kup sobie wreszcie inną czapkę, bo wyglądasz jak szpieg z krainy czerwonych dreszczowców – zarechotał Przetargowicz, bo spodobał mu się własny dowcip.
– Dobrze, już dobrze – Zbrojny wyglądał na udobruchanego i chyba myślami odpłynął już do baru za rogiem. Wiedział, że Przetargowicz dotrzymuje słowa. Jak już obiecał prawidłowo rozstrzygnąć przetarg, to go prawidłowo rozstrzygał. Dlaczego o gorzałce miałby zapomnieć? Normalne przecież, że sprawy opiera się o bufet.
– Proszę państwa! – próbowałem wreszcie wtrącić swoje trzy grosze. – Ale co z akcją protestacyjną? Co zamierzacie! Petycja u wrót. Włodarz w potrzebie!
– Po pierwsze – zaczęła pani Dubska – oflagujemy się w Urzędzie Miasta i Włodarza. A potem… – głos jednak utknął jej w gardle. Widać było wyraźnie, że nie bardzo wiedziała, co ma jeszcze powiedzieć, bo błagalnie spoglądała na Przetargowicza i Zbrojnego.
– No, jak to – uratował sytuację Przetargowicz. – Budujemy przecież pomnik Włodarza, betonowy, drutem żebrowanym będzie zazbrojony i żadna siła go nie przewróci; ani wiatr, ani jakaś wszawa petycja!
– I niech pan napisze w tym swoim szmatławcu, że tę petycję, to trzeba przesłać do biura poselskiego Posłancji Lipinkiewicz z partii Powiat i Sitwa – dodał Zbrojny, przeszywając mnie zimnym spojrzeniem starego czekisty. – Dowiemy się przynajmniej, kto petycję przeciwko Włodarzowi podpisał – tu Zbrojny zawiesił głos, ale tylko na chwilę, bo cedząc przez dziurawe zęby dodał – i żadnym RODO nikt nie będzie pluł nam w twarz.
– Przewał idziemy do tego baru czy nie? Szkoda czasu na głupoty – dodał Zbrojny na koniec, nieco zniecierpliwiony, bo niechybnie zaschło mu w gardle.
Przez chwilę zadumałem się nad nieznośną lekkością bytu i wyłączyłem dyktafon. Ten Zbrojny, to twardy gość. Lata umacniania sojuszu robotniczo-chłopskiego zrobiły swoje! Nawet RODO mu dzisiaj niestraszne. Jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Skąd Zbrojny wie, że poseł Posłancja Lipinkiewicz ma gorąca linię z Włodarzem? Trzeba to przemyśleć, zanim cokolwiek napiszę do mojej gazetki ściennej!
Powyższe opowiadanie jest fragmentem powieści Jeżosława Straceńskiego pt. „Prima aprilis na folwarku u Włodarza”. Podczas lektury tekstu należy bezwzględnie pamiętać, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.
Słabe. Bardzo słabe.
Prześlę Pana uwagę Jeżosławowi Straceńskiemu do wiadomości. Niech się wstydzi!
STRAŻAK
Lepiej napisz co to była dziś za AFERA z wodą na rzece Białej….
OSP Bobowa, PSP Gorlice na moście w Bobowej…. ?
A może to było dokarmianie rybek w rzece Biała..??
Nie wiem. Nie pasjonuję się aferami w Bobowej. Pana Jeżosława zapytaj. On wie.
Strażak
Nie p…l że Cię nie interesują afery..
To po co wchodzisz na Gorlice i Okolice??
Bo mogę.
Do pana „Strażaka” i pana (pani?) Ady
Podobno nie było żadnej afery. Człowiek od Książkiewicza był na miejscu.
http://bobowa24.pl/2019/04/bobowa-straznik-strazy-rybackiej-powiadomil-sluzby-o-zanieczyszczeniu-rzeki-biala/
Proszę przekazać panu Jeżosławowi, że przytrafiła mu się mała ortograficzna wpadka:
„Nawet RODO mu dzisiaj nie straszne”.
Coś takiego trzeba jednak napisać tak:
Nawet RODO mu dzisiaj niestraszne.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Taki-wiatr-mi-nie-straszny;15034.html
Dzięki, to wina redaktora, a nie pana Jeżosława!!! Poprawione.
„Strażak”
Nie zauważyłeś,że p.Rysiewicz,na Gorlice i Okolice pokazuje tylko afery ,w tym na terenie gminy Bobowa ??