Kierowca wozu bojowego OSP Bobowa, który za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym został ukarany mandatem, woła o anonimowość

Pismo, które właśnie odebrałem, od strażaka-kierowcy OSP w Bobowej, który 17 stycznia 2019 roku kierował samochodem marki MAN, nr rej. KGR XS82, i został uznany przez Komisariat Policji w Bieczu za sprawcę wykroczenia z art. 86 §1 kw, stanowi wezwanie do usunięcia z portalu „Gorlice i Okolice” danych autora wezwania, tj. jego imienia i nazwiska.

Oto WEZWANIE w tej sprawie z 24 kwietnia 2019 roku do Macieja Rysiewicza:

Warto podkreślić, że dopiero po 44 dniach od opublikowania w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/03/osp-bobowa-w-rowie-kierowca-strazackiego-wozu-bojowego-ukarany-to-jednak-nie-koniec-afery-teraz-policja-szuka-funkcjonariuszy-publicznych-ktorzy-poswiadczali-nieprawde/, zawiadomienia komendanta Komisariatu Policji w Bieczu podinsp. Mariana Stępnia, tj. pisma do Macieja Rysiewicza z dnia 7 marca 2019 r. – znak RSOW – 129.19.AS, strażak-kierowca z OSP Bobowa postanowił domagać się usunięcia z przestrzeni mojego portalu swojego imienia i nazwiska. Dlaczego czekał tak długo?

Podstawa prawna (wyrwana zresztą z kontekstu, o czym opowiem później), rodem z tzw. RODO, na którą powołał się autor WEZWANIA wzbudziła moje rozliczne wątpliwości, a nawet sprzeciw, dlatego postanowiłem przedstawić polemiczny punkt widzenia w tej sprawie.

Zacznijmy ab ovo. Kierowca-strażak OSP Bobowa jest ochotnikiem i 17 stycznia 2019 roku, ochotniczo i z własnej nieprzymuszonej woli, postanowił wziąć udział w akcji przeciwpożarowej. Powiem więcej, nie tylko postanowił, ale w tej akcji wziął udział! Mam nadzieję, że dla nikogo te fakty nie ulegają żadnej wątpliwości.

W myśl ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej z ochrony przewidzianej w Kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych korzystają:

  • Strażacy jednostek ochrony przeciwpożarowej i członkowie ochotniczych straży pożarnych biorących udział w działaniu ratowniczym lub wykonujący inne zadania związane z ochroną przeciwpożarową; (…)

Status funkcjonariusza publicznego wiąże się również z inną kwestią dotyczącą ochrony wizerunku. Wizerunek są to dostrzegalne cechy człowieka, które pozwalają na jego identyfikację przez inne osoby. (…) Ustawodawca nie uregulował kwestii samego rejestrowania działań funkcjonariuszy publicznych, nie ma przepisu zabraniającego takiego działania, (…) Zasadą jest, że rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na niej przedstawionej, jednakże zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby, której wizerunek wykonano w związku z pełnieniem funkcji publicznych, co dotyczy m.in. wykonujących działania ratownicze członków OSP – (źródło, zob. https://prawonasygnale.wordpress.com/2017/07/10/strazak-osp-jako-funkcjonariusz-publiczny/).

Mamy zatem pierwsze bardzo ważne spostrzeżenie dla strażaka-kierowcy z OSP Bobowa. Komendant Komisariatu Policji w Bieczu, podinsp. Marian Stepień, nie miał żadnych oporów, żeby przekazać do wiadomości publicznej, w piśmie z dnia 7 marca 2019 r. – znak RSOW – 129.19.AS, danych osobowych (imienia i nazwiska) ochotnika strażaka-kierowcy, bo ten dopuścił się wykroczenia, w tym przypadku podczas pełnienia obowiązków publicznych, tj. w trakcie działań ratowniczych, a te, ponad wszelką wątpliwość, wystąpiły od chwili wyjazdu pojazdu MAN, nr rej. KGR XS82, w dniu 17 stycznia 2019 r. z garażu OSP Bobowa i trwały do chwili zjechania pojazdu do rowu, a właściwie jeszcze dłużej, bo do czasu kiedy ww. pojazd wrócił do bazy w Bobowej.

Komendant podinsp. Marian Stępień, z tego punktu widzenia, zob. także post scriptum do niniejszego artykułu, nie miał obowiązku uzyskiwać zgody ochotnika strażaka-kierowcy, na upublicznienie jego wizerunku, tj. imienia i nazwiska. Tym bardziej, dziennikarz Maciej Rysiewicz, który zgodnie z prawem wszedł w posiadanie przedmiotowego dokumentu, wystawionego przez funkcjonariusza publicznego z KP w Bieczu, i w poczuciu zaufania do działania władzy publicznej, w zgodzie z art. 8 kpa, który stanowi, że „organy administracji publicznej prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej”, miał wszelkie dane, żeby dokument z dnia 7 marca 2019 r. – znak RSOW – 129.19 przekazać dalej do wiadomości publicznej, tj. opublikować, jako wystawiony bez żadnych uchybień formalnych. Trzeba od razu dodać, że ewentualne uchybienia w procedurze, w obliczu takiego stanu faktycznego, spadają w oczywisty sposób na wystawcę takiego dokumentu.

Strażak-kierowca w WEZWANIU do Macieja Rysiewicza z dnia 24 kwietnia 2019 roku powołuje się na RODO. Przyjrzyjmy się bliżej tym zapisom. Strażak-kierowca podaje:

Nadmieniam, że jak stanowi art. 10 RODO Przetwarzania danych osobowych dotyczących wyroków skazujących oraz czynów zabronionych lub powiązanych środków bezpieczeństwa na podstawie art. 6 ust. 1 wolno dokonywać wyłącznie pod nadzorem władz publicznych lub jeżeli przetwarzanie jest dozwolone prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego przewidującymi odpowiednie zabezpieczenia praw i wolności osób, których dane dotyczą. Wszelkie kompletne rejestry wyroków skazujących są prowadzone wyłącznie pod nadzorem władz publicznych.

I żeby wszystko było jasne, zacytujmy art. 6 ust. 1 RODO, do którego odwołuje się art. 10 RODO:

  1. Przetwarzanie jest zgodne z prawem wyłącznie w przypadkach, gdy – i w takim zakresie, w jakim – spełniony jest co najmniej jeden z poniższych warunków:
  2. a)     osoba, której dane dotyczą wyraziła zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w jednym lub większej liczbie określonych celów;
  3. b)     przetwarzanie jest niezbędne do wykonania umowy, której stroną jest osoba, której dane dotyczą, lub do podjęcia działań na żądanie osoby, której dane dotyczą, przed zawarciem umowy;
  4. c)      przetwarzanie jest niezbędne do wypełnienia obowiązku prawnego ciążącego na administratorze;
  5. d)     przetwarzanie jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów osoby, której dane dotyczą, lub innej osoby fizycznej;
  6. e)     przetwarzanie jest niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi;
  7. f)      przetwarzanie jest niezbędne do celów wynikających z prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez administratora lub przez stronę trzecią, z wyjątkiem sytuacji, w których nadrzędny charakter wobec tych interesów mają interesy lub podstawowe prawa i wolności osoby, której dane dotyczą, wymagające ochrony danych osobowych, w szczególności gdy osoba, której dane dotyczą, jest dzieckiem.

Akapit pierwszy lit. f) nie ma zastosowania do przetwarzania, którego dokonują organy publiczne w ramach realizacji swoich zadań.

Zacytowane powyżej uregulowania odnoszą się do naszej konkretnej sytuacji, ale w zupełnie innym znaczeniu, różnym od tego, które strażak-kierowca chciałby „wyinterpretować” z art. 10 w związku z art. 6 ust.1 RODO. Przecież nasz strażak-kierowca podjął działania publiczne, których rejestrowania, np. przez media, polskie prawo nie zabrania i podczas tych działań, korzystając z mienia publicznego, dopuścił się wykroczenia. Strażak-kierowca, to nie był zwykły Jan Kowalski, który, gdyby spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to jego dane osobowe być może nigdy nie ujrzałyby światła dziennego w piśmie podinsp. Mariana Stępnia. Strażak-kierowca w chwili popełnienia wykroczenia podlegał ochronie jako funkcjonariusz publiczny z całym dobrodziejstwem tego inwentarza; aż do ujawnienia jego wizerunku w postaci imienia i nazwiska. RODO zacytowane przez strażaka-kierowcę przecież stwierdza wyraźnie:

Przetwarzania danych osobowych dotyczących (…) czynów zabronionych lub powiązanych środków bezpieczeństwa na podstawie art. 6 ust. 1 wolno dokonywać wyłącznie pod nadzorem władz publicznych (…)

i dalej

Przetwarzanie jest zgodne z prawem wyłącznie w przypadkach, gdy – i w takim zakresie, w jakim – spełniony jest co najmniej jeden z poniższych warunków: (…)

a został spełniony co najmniej jeden, tj.:

e)     przetwarzanie jest niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi;

Jeśli tak, to po pierwsze podisnp. Marian Stepień przetworzył dane osobowe strażaka-kierowcy w związku z popełnieniem przez strażaka-kierowcę czynu zabronionego, a więc to podinsp. Marian Stępień, jako przedstawiciel władzy publicznej, nadzorował przetwarzanie danych osobowych w tym konkretnym przypadku, a nadzorował (i postanowił ujawnić), bo miał do tego prawo, bo było to niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi i, bo strażak-kierowca w chwili popełnienia wykroczenia korzystał, zgodnie z ustawą O ochronie przeciwpożarowej, a więc z prawa krajowego, o którym mówi RODO, z uprawnień funkcjonariusza publicznego, a więc jego wizerunek nie podlegał totalnej ochronie i nie wymagał jego zgody na upublicznienie imienia i nazwiska. Koło się zamyka!

Portal „Gorlice i Okolice” też działa w interesie publicznym, chociaż w innym sensie niż władza publiczna i ujawnia imiona i nazwiska osób publicznych lub wykonujących czasowo zadania publiczne, jak miało to miejsce w tym konkretnym przypadku. I jak na razie nikt tego nie zabronił. Napiszę łopatologicznie; jeśli kierowca-strażak dopuściłby się przedmiotowego wykroczenia jako osoba prywatna, jadąc własnym samochodem do cioci na imieniny, to wtedy ujawnienie jego wizerunku byłoby dopuszczalne tylko na podstawie jego osobistej zgody. Jako ochotnik strażak-kierowca, biorąc udział w akcji pożarniczej, takiego przywileju sam się pozbawił.

Czytajmy dalej strażaka-kierowcę, bo strażak-kierowca żąda usunięcia swojego imienia i nazwiska także na podstawie ustawy Prawo prasowe (art. 13 ust. 2):

Nie wolno publikować w prasie wizerunku i innych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również wizerunku i innych danych osobowych świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę.

Strażak-kierowca w chwili przyjęcia mandatu został prawomocnie skazany. Procedura się zakończyła. Komendant Stępień z Biecza poinformował o tym fakcie po fakcie, tzn. w czasie prawomocności postanowienia Komisariatu Policji w Bieczu. W tym momencie nie toczyło się już żadne postępowanie przygotowawcze ani sądowe. Dziennikarz Maciej Rysiewicz był dokładnie w takiej samej sytuacji. Opublikował dokument Komisariatu Policji w Bieczu, mając wiedzę, że mandat dla strażaka-kierowcy uprawomocnił się w chwili jego przyjęcia przez strażaka-kierowcę, czego strażak kierowca nigdy nie kwestionował. Bo gdyby kwestionował, to komendant Stępień nigdy nie wysłałby do dziennikarza Macieja Rysiewicza pisma o ukaraniu sprawcy wykroczenia, podanego z imienia i nazwiska, grzywną w kwocie 220 zł. Znowu koło się zamyka.

A teraz muszę oświadczyć, że nic mi nie wiadomo, żeby w sprawie mandatu i grzywny dla strażaka-kierowcy za wykroczenie z dnia 17 stycznia 2019 r. toczyło się jakiekolwiek kolejne postępowanie przygotowawcze lub sądowe. Słowem żądanie usunięcia imienia i nazwiska strażaka-kierowcy na podstawie tego konkretnego zapisu ustawy Prawo prasowe należy całkowicie zdyskwalifikować.

Uważam, że z formalnego punktu widzenia żądanie strażaka-kierowcy, dotyczące usunięcia z portalu „Gorlice i Okolice” jego imienia i nazwiska uważam za absolutnie nieuprawnione. Podana podstawa prawna nie ma też nic wspólnego z rzeczywistością, która otacza strażaka-kierowcę jako osobę publiczną, którą to osobą publiczną strażak jest tylko od czasu do czasu, tzn. wtedy, gdy wsiada do wozu bojowego OSP Bobowa i wyrusza gasić pożar. Niestety to wystarczy, żeby społeczeństwo miało prawo wiedzieć czy taki „strażak od czasu do czasu” dobrze wypełnia swoje ochotnicze, ale przecież publiczne zadania, korzystając z publicznego mienia.

Strażak-kierowca ma chyba złych doradców, bo w obliczu faktów niepotrzebnie brnie w eskalację tej afery.  I popełnił cała masę błędów od chwili, gdy zjechał do rowu. Po pierwsze powinien wezwać policję sam albo zażądać od dowódcy pojazdu OSP Bobowa albo prezesa OSP Bobowa, 17 stycznia 2019 r., żeby to oni wezwali policję. Po drugie, nie powinien się zgodzić na kłamliwy komunikat, nadany przez radio do centrum kierowania PSP w Gorlicach, że MAN utknął w zaspie, a nie w rowie. Po trzecie, jeśli jednak uważał, że utknął w zaspie a nie w rowie, powinien był wysłać sprostowanie do portalu „Bobowa24”, który expressis verbis przecież napisał, że pojazd strażacki marki MAN, nr rej. KGR XS82, 17 stycznia 2019 r. zjechał do rowu. Po czwarte, po opublikowaniu pierwszego artykułu na portalu „Gorlice i Okolice” mógł napisać do mojej redakcji i przedstawić własny punkt widzenia. Po piąte, jak uważał, że nie zjechał do rowu, to nie powinien był przyjmować mandatu i „w ciemno” udać się do sądu.

Konsekwencje tych zaniechań mają dzisiaj już wymiar ogólnopolski! Strażacy z ZOP ZOSP RP mogą napisać jeszcze wiele „oświadczeń” i „stanowisk”, a zdjęcia opublikowanego na portalu „Bobowa24” i tekstu red. Książkiewicza, że MAN zjechał do rowu, a także przyjęcia mandatu przez strażaka-kierowcę i oświadczenia policji w tej sprawie, zob. https://www.halogorlice.info/wiadomosci/20247,policja-odpowiada-na-stanowisko-zwiazku-osp-dotyczace-mandatu-nalozonego-na-druha,, stwierdzającego, że był rów, a nie zaspa,  nijak nie da się wykasować. Tu RODO nie pomoże!

Mam wrażenie, że strażak-kierowca stał się pionkiem w grze tych wszystkich funkcjonariuszy publicznych, którzy z niewiadomych dla mnie powodów, tak błahe w sumie wydarzenie drogowe, z udziałem OSP Bobowa, postanowili zamieść po dywan i z uporem godnym lepszej sprawy brną w łgarstwa i już nie mogą się wycofać. Demoralizacja tej władzy jest już tak duża, że ta władza chyba już sama uwierzyła w swoje kłamstwa! Nie tylko przy okazji OSP Bobowa w rowie. Po prostu kłamstwo stało się chlebem powszednim tej władzy!

Strażak-kierowca w tym całym ambarasie, mam wrażenie, jest coraz bardzie zagubiony. Ale ja nie mam do strażaka-kierowcy pretensji ani nie żywię urazy. Mógłbym mu tylko podpowiedzieć, że w życiu zawsze lepiej jest stanąć w prawdzie. Jeśli zatem to poprawi humor zagubionego strażaka, to postanowiłem usunąć jego imię i nazwisko z moich tekstów. I powtórzę jeszcze raz, robię to nie dlatego, że uważam, że WEZWANIE strażaka-kierowcy z 24 kwietnia 2019 r. jest prawidłowe formalnie i słuszne z punktu widzenia interesu publicznego, którego zdaje się strażak-kierowca nie dostrzegać i, odnoszę wrażenie, bezrefleksyjnie podpisuje pisma, które świadczą na jego niekorzyść w tym sporze.

A wezwanie do usunięcia i usunięcie tych danych jawi mi się z tego punktu widzenia, jako działanie na wskroś groteskowe. Zwłaszcza, że strażak-kierowca wypowiedział się na łamach „Gazety Krakowskiej”, zob.  https://gazetakrakowska.pl/gorlice-strazacki-mandat-dla-adama-chocholowicza-wciaz-jest-goracy-sprawa-zajmie-sie-sad/ar/c4-14069467, i tej wypowiedzi nie jestem w stanie w żaden sposób ocenzurować, na żadne wezwanie, bo „Gazecie Krakowskiej” strażak-kierowca zezwolił wykorzystywać swój wizerunek, a przecież moi komentatorzy czytają nie tylko „Gorlice i Okolice”, ale także „Gazetę Krakowską” i na „Gazetę Krakowską” mają święte prawo powoływać się w swoich komentarzach. Jak zatem mam ocenzurować „Gazetę Krakowską” na łamach „Gorlic i Okolic”? Nie mam szans!

Na koniec strażakowi-kierowcy i jego pomagierom zacytuje tylko, ku przestrodze, fragment z oświadczenia Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach, opublikowane w związku z tzw. stanowiskiem ZOP ZOSP RP w Gorlicach w sprawie wydarzeń na drodze 17 stycznia 2019 r.:

Ocena zawarta w upublicznionym „Stanowisku” OSP nie ma oparcia w faktach i ustaleniach dotyczących rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Działania Policji w przedmiotowej sprawie w żaden sposób nie były podyktowane naciskami ze strony portalu internetowego, ani żadnej innej instytucji, organizacji czy osoby. (…)

Jednym z ukaranych był druh OSP, który stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu powodując zagrożenie dla siebie, pasażerów czy innych uczestników ruchu. Tak więc strażak ochotnik nie został ukarany –  jak to pokrętnie ujęto w piśmie OSP – za „chęć niesienia pomocy”, a za konkretne penalizowane naruszenie przepisów ruchu drogowego, tj. spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego (czyn z art. 86 §1 Kodeksu wykroczeń). Druh miał prawo do obrony, przed przyjęciem mandatu karnego został pouczony o możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego oraz o dalszej procedurze wynikającej z tego faktu.  Mandat jednak przyjął i tym samym został prawomocnie ukarany.

Naprawdę, a tę radę dedykuje pomagierom strażaka-kierowcy, wypijcie na otrzeźwienie szklankę zimnej wody! Może łatwiej będzie wtedy spojrzeć prawdzie w oczy!

Także strażakowi-kierowcy mam na koniec jeszcze coś do powiedzenia. Mam już 60 lat i bliżej mi niż dalej. Nie jestem pewien czy Pana postawa wypierania się faktów w sprawie wjechania do rowu i stworzenia zagrożenia na drodze, to najbardziej koleżeńskie i solidarne zachowanie wobec ludzi, których miałeś na pokładzie. Chwała Bogu, że samochód się nie przewrócił się. Ale pomyśl o tym w wolnej chwili…

PS To jest wiadomość dla pomagierów strażaka-kierowcy. Czy wiecie, dlaczego komendant Marian Stępień ujawnił dane osobowe strażaka-kierowcy? A ujawnił je nie tylko dziennikarzowi Maciejowi Rysiewiczowi, ale wszystkim pokrzywdzonym, tj. na pewno wszystkim strażakom, a pasażerom strażackiego MAN-a, którzy 17 stycznia 2019 r. znaleźli się w niebezpieczeństwie podczas zjazdu strażackiego MAN-a do rowu!

Jeśli zatem nie wiecie, dlaczego ujawnił te dane,  to sięgnijcie do Zarządzenia nr 323 KGP z dnia 26 marca 2008 r.:

  • 93. (…) 3. W przypadku, o którym mowa w ust. 2, o ukaraniu sprawcy wykroczenia grzywną w postępowaniu mandatowym informuje się ujawnionych pokrzywdzonych oraz zawiadamiającego o popełnieniu wykroczenia, z powołaniem się na przepisy art. 8 k.p.w. w związku z art. 16 § 2 k.p.k., na formularzu sporządzonym według wzoru stanowiącego załącznik nr 8 do zarządzenia. (…)

A po lekturze art. 93 ust. 3 ww. zarządzenia przyłóżcie sobie ten artykuł do RODO, do ustawy O ochronie przeciwpożarowej i ustawy Prawo prasowe w kontekście np. nadzoru władzy publicznej i mediów nad administrowaniem danymi osobowymi.

Pozdrawiam!

Od redakcji! Zdjęcie tytułowe, to tzw. zrzut ekranowy wykonany przez Macieja Rysiewicza ze strony „Bobowa24”.

(Odwiedzono 51 razy, 1 wizyt dzisiaj)

17 przemyśleń na temat "Kierowca wozu bojowego OSP Bobowa, który za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym został ukarany mandatem, woła o anonimowość"

  1. Delikatnie mówiąc, to SĄ KACZE JAJA..
    W czasie akcji strażak Ochotnik jest osobą publiczna, tak jak strażak PSP,bo te same wykonuje czynności i zadania, to po pierwsze, po drugie Gazeta Krakowska, podała że to kierowca Adam Chocholowicz został ukarany mandatem… Itd..
    Czyżby”Krakowska.”może podawać nazwisko i imię kierowcy? A inne portale nie mogą?
    Rzeczywieście władza bobowska traktuje kierowcę jako PIONKA do swojej gry z Maciejem Rysiewiczem.
    Szanowna władzo, wstydzcie się… Wszyscy wiedzą wg gazety „KRAKOWSKIEJ” że Kierował kierowca Adam Chocholowicz syn naczelnik Stanisława Ch.
    I niech ta sprawa będzie przestroga dla innych…

    1. A może Adam Chocholowicz wstydzi się swojego nazwiska i należy pisać pod pseudonimem-Adam Chocholek?
      A zorientował się po przeczytaniu artykułu o słynnym kierowcy OSP Bobowa w GAZECIE Krakowskiej, który nie cierpi jeździć zimą po śniegu? Zawodowy kierowca na lato.

    2. A może Adam Chocholowicz wstydzi się swojego nazwiska i należy pisać pod pseudonimem-Adam Chocholek?
      A zorientował się po przeczytaniu artykułu o słynnym kierowcy OSP Bobowa w GAZECIE Krakowskiej, który nie cierpi jeździć zimą po śniegu? Zawodowy kierowca na lato.

  2. Prywatność (i anonimowość) Adama Chochołowicza – z woli tegoż Adama Chochołowicza – ostatecznie skończyła się w momencie, w którym pojawiło się coś takiego:

    https://gazetakrakowska.pl/gorlice-strazacki-mandat-dla-adama-chocholowicza-wciaz-jest-goracy-sprawa-zajmie-sie-sad/ar/c4-14069467

    Adam Chochołowicz podał Lechowi Klimkowi swoje imię i nazwisko. Adam Chochołowicz podał też, że jest „zawodowym kierowcą samochodów ciężarowych” – po czym opowiedział bajeczkę o wozie bojowym, który „osiadł w śniegu na poboczu drogi”. Tekst ukazał się w sieci 21 kwietnia br.

  3. Jaki on zawodowy kierowca? Od kiedy jeździ w OSP? Ile ma wyjazdów za kierownicą? Żadnego pojęcia,panika i chaos tak wyglądają wyjazdy Bobowskich kierowców OSP prócz Taraska. Chyba już byłego kierowcy bo stuknęło już 65.
    Jedna wielka szopka w tej OSP.

  4. Jeszcze jedna wersja legendy o „zaspie” – tym razem z Radia Kraków (tekst z 17 kwietnia):

    „W połowie stycznia strażacy OSP z Bobowej koło Gorlic śpieszyli się na akcję. Na wąskiej drodze, mijając się z samochodami wpadli do zaspy. Strażackie auto musiał wyciągać ciągnik. Strażacy zdenerwowani, że samochody nie robią im miejsca, poprosili lokalny portal, by przypomniał o ustępowaniu miejsca pojazdom uprzywilejowanym. Jako ilustrację zamieścili zdjęcie wozu strażackiego tkwiącego w zaspie. Zdjęcie obejrzała policja – wszczęła postępowanie i kierującego wozem strażaka ukarała ponad 200-złotowym mandatem.
    Jak tłumaczy rzecznik gorlickiej policji Grzegorz Szczepanek pojazdy uprzywilejowane nie są zwolnione z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności. „Kierowca wozu strażackiego, mimo że znajdował się w stanie uprzywilejowania, naruszył prawo. Zabrakło tu jednak ostrożności. Doszło do przechylenia pojazdu, w końcu wylądował on w zaspie i stworzono zagrożenie dla pozostałych osób w rowie” – mówił Grzegorz Szczepanek.
    Strażak mandatu nie przyjął i teraz o tym, kto ma rację, będzie rozstrzygał sąd”.

    https://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/gorlice/akcja-gasnicza-strazacki-woz-w-zaspie-mandat-i-po-trzech-miesiacach-sprawa-w-sadzie

    Tekst jest podpisany tak:

    (Aleksandra Podziewska/ew)

    Najlepszy jest ten fragment:

    „Doszło do przechylenia pojazdu, w końcu wylądował on w zaspie i stworzono zagrożenie dla pozostałych osób w rowie”.

    To jest naprawdę pięknie napisane. Logika, składnia – prawdziwe mistrzostwo.

    Słowa te przypisano rzecznikowi gorlickiej policji Grzegorzowi Szczepankowi. Pod podanym linkiem każdy może posłuchać, co powiedział Grzegorz Szczepanek – z całą pewnością nie to, co napisała niejaka Aleksandra P.

    Na koniec podano nieprawdziwą informację, że „strażak mandatu nie przyjął”. Owszem – przyjął.

    Widać, że Aleksandra P. jest prawdziwym dziennikarzem – tak, jak Wojciech Molendowicz, czy Lech Klimek. Nie to, co „pseudo-dziennikarz” (ortografia bobowska – za Tomaszem Taraskiem) Maciej R.

      1. Jeśli sędzia ulegnie histerii, jaką rozpętali „obrońcy” Adama Chochołowicza, to ten mandat uchyli. Jeśli nie ulegnie – nie uchyli. Tyle w temacie mandatu.

        Mandat jest kwestią drugorzędną. Ważniejsze jest to, że strażacy z bobowskiej OSP przekazali do PSP fałszywy meldunek – a jeszcze ważniejsze jest to, że komendant gorlickiej PSP uważa, że nic się nie stało. Z tego wynika, że strażacy z bobowskiej OSP (bobowska OSP jest w KSRG!) mogą w czasie akcji przekazywać fałszywe meldunki.

        Osobnym tematem jest „prawdomówność” sekretarz Zdzisławy Iwaniec.

      2. Zgadzam się, z Redaktorem RYSIEWICZEM.
        Sąd po naciskiem mediów, bobowskiej władzy, władzy strażackiej, uchyli, anuluje mandat.
        Mogę się złożyć.

  5. Strażaków jest bardzo dużo którzy by chcieli wrócić a także przystąpić do straży! Ale każdy powtarza, że dopóki nie zmieni się zarząd nie przystąpią! Wiec są tylko ci “rodzynki” straży z Bobowej! Naczelnik Chochołowicz jest wtedy jak trzeba się ładnie ludziom pokazać! Jak są święta i jest cała Bobowa! Wtedy idzie dumny przodem! Wstyd za taką jednostkę! Zgnoili ja najbardziej jak mogli! Samo powinni ustąpić, ale nie zależy im na dobru straży! Liczy się tylko stanowisko ! Rządni władzy lata się do niej pchali !!! To nie ustąpią ! Jaj nie mają ! Szczepanek i Chochołowicz to powinni rynek zamiatać a nie pchać się do straży! Pojęcia o niczym nie mają ! Zero doświadczenia byle by wyjechać!!!! Ile to będzie jeszcze trwało? Jak długo?

    1. Odpowiedź na ostatnie pytanie jest bardzo prosta: tak długo, jak bobowskim burmistrzem będzie weterynarz z Wilczysk.

      1. A wtedy na stolcu burmistrzowskim zasiądzie przewodnicząca pewnej rady miejskiej. I będziemy mieli prawo, mądrość, sprawiedliwość i platformę obywatelską w pigułce… A chichot weterynarza będzie się roznosił po całej okolicy. Bo taka pozytywka z tym chichotem zostanie wbudowana w kolejny pomnik, który stanie przed dworem Długoszowskich.

          1. Ja straszę? Ludzie sami siebie straszą, skoro gremialnie głosują na weterynarza. Potem będą gremialnie głosować na, cytuję: „jakąś czarownicę”!

  6. Sz. Redakcji.
    Czy sprawa sądową Adama Chocholowicza jest już zakończona?
    Czy sąd podczymal mandat nadany przez Policję w Bieczu?
    No bo jakoś gazeta Krakowska nic nie pisze na ten temat.

    1. W tej sprawie zapadła cisza. Nie mam żadnych informacji, a strażacy których próbowałem o to pytać albo twierdzą, że nic na ten temat nie wiedzą (dh Stukus, dh Wszołek) albo nie odbierają telefonów ode mnie, czyli nie chca ze mną rozmawiać (dh Kosiba). Są dwie możliwości: 1) sąd jeszcze tą sprawa się nie zajął albo w ogóle sie nie zajął, 2) zajął się i podtrzymał mandat, co naturalnie spowodowało, że wszyscy nabrali wody w usta.
      Wydaje mi się, że gdyby sąd mandat anulował, to byłby klangor na cały powiat i okolice. Ale może się mylę!

  7. Wszolek jest skończony w OSP Moszczenica, a niebawem zostanie usunięty z Zarządu gminnego. tym samym z Zarządu Powiatowego ZOSP.
    Koniec kariery w OSP.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *