
Trudno w to uwierzyć, ale fakty są nieubłagane. Małopolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Krakowie Andrzej Macałka do dnia dzisiejszego nie jest w stanie poradzić sobie z katastrofą budowlaną, do której doszło w Jeżowie najpóźniej na przełomie sierpnia i września 2017 roku. A przecież MWINB zajął się oberwiskiem bodaj w kwietniu 2018 roku, poinformowany o jeżowskim skandalu przez piszącego te słowa. Oczywiście prawo jest tak skonstruowane, że małopolski inspektor nadzoru Andrzej Macałka może sobie takie postępowanie administracyjne w sprawie katastrofy budowlanej prowadzić latami… i włos z głowy mu nie spadnie. Ustawy O zdrowym rozsądku nikt jeszcze nie uchwalił i… nie uchwali. Urzędnik nasz pan i władca!
Oto dokument sygnowany przez Andrzeja Macałkę stwierdzający, że do 14 marca 2019 roku nie wydano rozstrzygnięcia, kończącego postępowanie administracyjne w tzw. przedmiotowej sprawie, zob. wib 1331 2 2019 odpowiedz ws katastrofy bud.
I tylko nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Znowu stare dobre strategie urzędniczych gier i zabaw na zwłokę chronią sprawców przestępstwa budowlanego. Idziemy na przedawnienie!? Patrząc z tego punktu widzenia, stanowisko prokuratury, która w ogóle nie dostrzegła przestępczego problemu osuwiska, wydaje się bardzo zrozumiałe. Niezłomny sojusz urzędniczo-prokuratorski, jak dawniej robotniczo-chłopski, rozkwita jak wiosenne krokusy na podhalańskich łąkach.
W tym stanie rzeczy, należy także bardzo poważnie już brać pod uwagę taki rozwój wydarzeń, że to my wszyscy zapłacimy za naprawę drogi i zatoki autobusowej w Jeżowie.
Radnych Rady Miejskiej w Bobowej, z przewodniczącą Małgorzatą Molendowicz na czele, proszę o dalsze uparte milczenie w tej sprawie.