Wielowątkowa afera w Gminnym Zakładzie Gospodarki Komunalnej Sp. z o.o. Gminy Bobowa; niegospodarność, działanie na szkodę środowiska naturalnego, blokowanie dostępu do informacji publicznej, urzędowe kłamstwa i niedopełnianie obowiązków służbowych. Nie wierzycie? To przeczytajcie!

Przypomnieć w kilku słowach o szczegółach „afery Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej Sp. z o.o. Gminy Bobowa” – zwanej w dalszej części teksty „aferą GZGK” – nie sposób. Zwłaszcza, że ten wrzód rośnie na naszych oczach, chyba ku uciesze gawiedzi, tzn. samorządowców Gminy Bobowa, urzędników Urzędu Miejskiego w Bobowej, funkcjonariuszy publicznych, radców prawnych i Prokuratury Rejonowej w Gorlicach. I ciągle docierają nowe, hiobowe wieści na ten temat. Napisałem „ku uciesze” z nieskrywaną kpiną, bo trzeba mieć albo „silne nerwy”, żeby „podlewać” tę mega niegospodarność, albo czerpać z samego faktu „podlewania” „afery GZGK”  jakąś dodatkową, wprost metafizyczną satysfakcję. Temat powraca, w różnych odsłonach, na łamach mojego portalu od lat. Każdy może pożeglować i przypomnieć sobie różne smaki i smaczki tej kryminalnej, w mojej ocenie, historii, zob. zbiór artykułów zgromadzonych tutaj:  https://gorliceiokolice.eu/tag/gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/. Wiem, materiałów życie zgromadziło dość dużo, dlatego przygotowałem kalendarium najważniejszych wydarzeń i kompendium wiedzy na ten temat.

KAMIENIE MILOWE „AFERY GZGK”

Wszystko zaczęło się 28 grudnia 2010 roku. Tego dnia burmistrz Wacław Ligęza napisał słynny list do Marszałka Województwa Małopolskiego Marka Sowy, który warto ciągle cytować:

W nawiązaniu do pisma z dnia 25 października 2010 r. (…) w sprawie nieodpłatnego przekazania działki nr 70/1 (…) położonej w Wilczyskach na rzecz Gminy Bobowa – Burmistrz Bobowej uprzejmie informuje, że w przypadku nabycia działki (…) Gmina Bobowa w ramach zadania własnego z udziałem środków pomocowych utworzy bazę rekreacyjno-turystyczną z „mini zalewem”, ścieżkami dla pieszych i rowerzystów.

Jednocześnie informuję, że Gmina planuje zagospodarować teren w taki sposób, z którego mogłoby korzystać społeczeństwo wielopokoleniowe: dla dzieci place zabaw, dla młodzieży miejsca z możliwością rozpalenia grila, a dla ludzi starszych ścieżki z ławeczkami do odpoczynku. Ponadto istnieje możliwość wykonania małego zalewu z rowerkami wodnymi, czy kajakami.

Od tej chwili sprawy ruszyły z kopyta. Czy marszałek Marek Sowa uwierzył burmistrzowi Ligęzie w zalew, kajaki i rowery wodne na działce 70/1 w Wilczyskach, czy „ubawił się po pachy” z burmistrzowych krotochwili, nie miało to żadnego znaczenia. Kajakowy matrix za publiczne pieniądze zawładnął umysłami samorządowców Gminy Bobowa. I od słowa do słowa – 30 stycznia 2012 roku – Rada Miejska podjęła uchwałę nr XVII/111/12, wyrażając jednogłośnie zgodę na zakup ww. działki za 205 370 zł (słownie: dwieście pięć tysięcy i trzysta siedemdziesiąt złotych). Na taką kwotę działkę 70/1 w Wilczyskach wycenił Urząd Marszałkowski w Krakowie, a rajcy miejscy z Bobowej wysupłali te „dudki” ze skarbonki publicznej bez szemrania! Po tym wiekopomnym akcie urzędnicy miejscy przystąpili do obłaskawiania tego zwierza, tj. nowej, w zasobie majątku gminnego, nieruchomości.

22 listopada 2013 roku zadekretowano podział działki o nr. ew. 70/1 na działki o nr. ew. 70/3 (o pow. 19, 64 ha), 70/4 (o pow. 0, 50 ha) i 70/5 (o pow. 0, 50 ha) – decyzja administracyjna znak RIiGK.6831.33.2013. W tym szaleństwie, tzn. w podziale geodezyjnym działki 70/1 była metoda. Można bowiem domniemywać, że pomysłodawcom zależało na odizolowaniu nowej działki o nr. 70/3 (o największej powierzchni) od granic z prywatnymi działkami. W ten sposób można było uniknąć ewentualnych uzgodnień z prywatnymi właścicielami w przypadku jakichkolwiek planów gospodarczych czy inwestycyjnych. Od teraz działka 70/3 graniczyła tylko z działkami gminnymi: 70/4 i 70/5, z rzeką Biała Tarnowska (zarząd RZGW)  oraz z dz. 72 będącą w zasobie Starostwa Powiatowego w Gorlicach.

Zaraz potem – 17 stycznia 2014 roku – uchwałą nr XLI/307/14 Rada Miejska w Bobowej utworzyła spółkę, działającą pod nazwą: Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (GZGK Sp. z o.o.). Oto obszerne fragmenty ww. uchwały:

Paragraf 1

W celu zaspokojenia potrzeb wspólnoty samorządowej na lokalnym rynku budownictwa i dla ograniczenia bezrobocia w Gminie Bobowa tworzy się jednoosobową spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, która będzie działała poza sferą użyteczności publicznej, pod firmą Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Bobowej (zwanej dalej spółką) z kapitałem zakładowym w wysokości 213 000 zł, dzielącym się na 2130 równych i niepodzielnych udziałów, każdy po 100 zł.

Paragraf 2

  1. 1.       Wszystkie udziały w Spółce obejmuje Gmina Bobowa.
  2. 2.       Udziały o łącznej wartości 213 000 zł zostaną pokryte w następujący sposób:

1)      Wkład pieniężny w kwocie 5000 zł

2)      Wkład niepieniężny w postaci nieruchomości, stanowiącej działki położone w miejscowości Wilczyska, gmina Bobowa, oznaczone w ewidencji gruntów i budynków nr 70/3 o pow. 19, 64 ha, nr 70/4 o pow. 0, 50 ha, nr 70/5 o pow. 0, 50 ha – dla której Sąd rejonowy w Gorlicach Wydział V Ksiąg Wieczystych prowadzi księgę wieczystą Nr NS1G/00017150/0, o wartości 208 000 zł.

Paragraf 3

Przedmiotem działania Spółki jest wydobywanie i sprzedaż żwiru, w oparciu o zasoby naturalne znajdujące się na terenach Gminy Bobowa oraz wykonywanie usług transportowych i budowlanych – przy zatrudnieniu osób bezrobotnych z terenu gminy Bobowa.

Paragraf 4

Wykonywanie czynności Gminy Bobowa związanych z utworzeniem Spółki powierza się Burmistrzowi Bobowej.

Jak widać pierwsze komponenty „afery GZGK” objawiły się bardzo szybko w pełnej krasie. Zalew, kajaki i rowery wodne odeszły w niebyt a na ich miejsce wpisano prawdziwe intencje i zamierzenia burmistrza Wacława Ligęzy i wspierających go bobowskich rajców. Marszałek Sowa nie obruszył się na „niewinne kłamstewko” burmistrza Wacława Ligęzy z listu z 28 grudnia 2010 roku, bo z niejednego pieca samorządowego chleb jadał i… likwidacja bezrobocia w gminie Bobowa ruszyła pełną parą. Zwłaszcza, że z publicznej kasy wydano ponad 200 tysięcy złotych. Do tego komponentu „afery GZGK” przyjdzie nam jeszcze wielokrotnie powracać.. Szczegóły opisanych wydarzeń (wraz z komentarzem) zawarłem w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2014/04/gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowej/.

GRABIEŻ ŻWIRU I DEWASTACJA ŚRODOWISKA NATURALNEGO POD BACZNĄ OPIEKĄ SAMORZADOWCÓW

Działka 70/1 od 1 stycznia 2011 roku, po 12 latach dzierżawy przez prywatnych inwestorów, wróciła do zasobu własności samorządowej. Najpierw Marszałka Województwa Małopolskiego a od 30 stycznia 2012 roku Gminy Bobowa. I od 1 stycznia 2011 roku na działce w Wilczyskach zaczął hulać nie tylko wiatr, ale także złodzieje żwiru i wszelkiej maści dewastatorzy środowiska naturalnego. Starałem się te karygodne akty dokumentować na tym portalu. Każdy może sprawdzić, zob. materiały prasowe:

https://gorliceiokolice.eu/2014/05/wysypisko-albo-o-komunalnych-kajakach-i-rowerach-wodnych-sp-z-o-o/,

https://gorliceiokolice.eu/2014/08/kajaki-i-rowery-wodne/,

https://gorliceiokolice.eu/2016/05/mialy-byc-kajaki-i-rowery-wodne-a-mamy-skladowisko-odpadow-biologicznych-padle-zwierzeta-i-fetor-na-cala-okolice/,

https://gorliceiokolice.eu/2018/04/burmistrzu-ligeza-znak-10-ton-straszy-przestepcow-po-nocach-zalew-i-rowery-wodne-przeminely-z-klamstwem-w-dzialce-i-zwirowisku-utopione-setki-tysiecy-publicznych-zlotych-po-afe/,

https://gorliceiokolice.eu/tag/afera-gnojowa/.

KOPALNIA

GZGK sp. z o.o. przystąpił do realizacji uruchomienia kopalni żwiru we wrześniu 2015 roku. Wtedy to właśnie, opłacony kwotą 10 000 zł (słownie dziesięć tysięcy złotych) geolog górniczy Łukasz Jareniowski przedstawił „Projekt Robót Geologicznych w Celu Poszukiwania i Rozpoznawania Złoża Kruszywa Naturalnego „Wilczyska 9”” (szczegóły zob. w materiale prasowym: https://gorliceiokolice.eu/2016/01/zwirownia-burmistrza-waclawa-ligezy-gzgk-sp-z-o-o-i-prezes-anny-smoly/). Projekt został zatwierdzony przez Marszałka Województwa Małopolskiego 26 października 2015 roku. Szczegóły prac geologicznych owiane zostały mgłą tajemnicy. Kopalnia/żwirownia do dnia dzisiejszego nie została uruchomiona. Do tego wątku także powrócę w dalszej części artykułu.

PODSUMOWANIE NR 1

Opisane powyżej fakty, na bieżąco ujawniane na portalu „Gorlice i Okolice”, powinny spowodować reakcję odpowiednich organów i władz. Bo wydanie setek tysięcy złotych z publicznej kasy a następnie przyzwolenie na bezprecedensowa dewastację środowiska naturalnego, wołało o pomstę nie tylko do nieba. Nic takiego nie nastąpiło. Afera gnojowa (zob. m. in. https://gorliceiokolice.eu/2016/05/mialy-byc-kajaki-i-rowery-wodne-a-mamy-skladowisko-odpadow-biologicznych-padle-zwierzeta-i-fetor-na-cala-okolice), choć w ewidentny sposób była wydarzeniem o charakterze przestępstwa przeciwko środowisku, zakończyła się postępowaniem w sprawie o wykroczenie. Policja i prokuratura nie zauważyły też ewidentnie korupcyjnych wątków w tej historii, które działy się na styku prywatnego biznesu i samorządu terytorialnego. Kpina na resorach! A burmistrz Bobowej Wacław Ligęza, który przecież ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za nadzór nad majątkiem gminnym, nadal nic sobie nie robił z moich kolejnych kompromitujących go doniesień. Próbowałem zmobilizować do działania radnych, ale historia korespondencji z przewodniczącym Rady Miejskiej Stanisławem Tabisiem, zakończyła się tak, zob. materiał prasowy: https://gorliceiokolice.eu/2018/08/w-oparach-kpiny-i-absurdu-pismo-przewodniczacego-stanislawa-tabisia-w-sprawie-zdewastowanej-dzialki-w-wilczyskach-i-katastrofy-budowlanej-w-jezowie/. Rozpacz! Przewodniczący Stanisław Tabiś udowodnił, że majątek publiczny tak naprawdę w ogóle go jako samorządowca nie interesuje. Mimo, że przykładał przecież rękę do uchwały nr XLI/307/14 Rady Miejskiej w Bobowej, określającej samorządowe zobowiązania dotyczące działań GZGK Sp. z o.o., np.:

Przedmiotem działania Spółki jest wydobywanie i sprzedaż żwiru, w oparciu o zasoby naturalne znajdujące się na terenach Gminy Bobowa oraz wykonywanie usług transportowych i budowlanych – przy zatrudnieniu osób bezrobotnych z terenu gminy Bobowa.

Wygląda na to, że nietaktem było zawracanie głowy przewodniczącemu Tabisiowi takimi „duperelami” jak „afera GZGK”.

Czas mijał, działkę dewastowano, a o zatrudnianiu osób bezrobotnych przez GZGK Sp. z o.o. nikt nie słyszał. Prezes Anna Smoła z „wielką nieśmiałością” tak odpowiadała na jeden z kolejnych moich wniosków o dostęp do informacji publicznej, zob. materiał prasowy: https://gorliceiokolice.eu/2016/02/garsc-najnowszych-informacji-o-gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/:

Odpowiadając na wniosek z dnia 18.01.2016 r. – Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej sp. z o.o. informuje, że:

  1. Zarząd Spółki jest jednoosobowy – Anna Smoła – Prezes 
  2. W spółce nie ma zatrudnionych osób.
  3. W związku z brakiem pracowników nie ma list płac.
  4. Źródłem środków finansowych spółki jest wkład pieniężny oraz dopłata do udziałów.
  5. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa termin sporządzenia sprawozdania finansowego za 2015 r. jeszcze nie upłynął. Na chwilę obecną nie jest jeszcze sporządzone.
  6. Spółka otrzymała od Gminy Bobowa jako wkład pieniężny kwotę 5 000,00 zł oraz dopłatę do udziałów w kwocie 6 390,00 zł.

Jak widać, nie dość że o bezrobotnych w GZGK Sp. z o.o. nikt nie dbał, a usług transportowych i budowlanych nie prowadził, a także innej działalności gospodarczej, to na dodatek pompowano w tę spółkę kolejne publiczne pieniądze, vide dopłatę do udziałów w kwocie 6 390,00 zł. Można i tak. Chocholi taniec za publiczne pieniądze trwał w najlepsze.

Kogo jeszcze nie znudziła historia niegospodarności a la GZGK Sp. z o.o., już niedługo w nagrodę otrzyma kolejne pikantne szczegóły tej historii.

(NIE)DOSTĘP DO INFORMACJI PUBLICZNEJ

13 lutego 2017 roku wystosowałem do burmistrza Wacława Ligęzy i prezes GZGK Sp. z o.o. w Bobowej taki oto wniosek o dostęp do informacji publicznej:

Przed laty słynny adiutant Marszałka Piłsudskiego, a znany przecież Bobowianin, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, wychodząc na „lekkiej bańce” nad ranem z restauracji Adria w Warszawie”, tak powiedział do towarzyszy nocnej libacji: Panowie! Skończyły się żarty, zaczęły się schody!

No właśnie w GZGK Sp. z o.o. na folwarku samorządowym burmistrza Wacława Ligęzy też zaczęły się schody po moim wniosku z 13 lutego 2017 r., tzn. blokowanie i ukrywanie dostępu do informacji publicznej. Ale zanim przejdę do opisu owego blokowania przypomnę art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, żeby uświadomić Czytelnikom jakie konsekwencje grożą niecnotom i bezwstydnikom, którzy chcieliby ukrywać dostęp do dokumentów urzędowych:

Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Nie słyszałem co prawda, żeby wobec kogokolwiek w III RP zastosowano ww. groźby, ale… czy to pierwsze takie martwe prawo w dziejach naszego „nieszczęśliwego kraju” (powiedzonko zaczerpnięte z bogatej spuścizny Stanisława Michalkiewicza)?

Kto by się tam przejmował art. 23 z jakiejś ustawy. Z tego co pamiętam wymiar sprawiedliwości, tj. prokuratorzy i sędziowie, na przykład w powiecie gorlickim, także nie wykazują jakiegoś szczególnego zainteresowania powyżej zacytowanym prawem. Dlatego blokowanie i ukrywanie dostępu do informacji publicznej kwitnie w instytucjach i urzędach III RP, jak krokusy na wiosnę na podhalańskich łąkach.

Wróćmy zatem do głównego nurtu naszej opowieści. Po moim wniosku z 13  lutego 2017 roku burmistrz Wacław Ligęza i prezes Anna Smoła ujawnili 6 (słownie sześć) dokumentów urzędowych. Wszystkie zostały przeze mnie opublikowane w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/03/czym-zajmuje-sie-gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowej/. Już wtedy powziąłem podejrzenia, że burmistrz Wacław Ligęza i prezes Anna Smoła chyba uprawiają kpiny z dostępu do informacji publicznej w GZGK Sp. z o.o., bo zanotowałem w artykule następujące, wątpiące spostrzeżenie:

Efekty są, bo otrzymałem 6 (słownie sześć dokumentów). Jak na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, w którą wpompowano grubo ponad 200 000 zł, liczba dokumentów wprost oszałamiająca.

Czas pokazał, a dowody przedstawię w dalszej części tej gawędy, że burmistrz Wacław Ligęza i prezes Anna Smoła haniebnie mnie oszukali, bo od 1 stycznia 2016 roku do 17 lutego 2017 roku w GZGK Sp. z o.o. wytworzono znacznie więcej dokumentów. Pośrednio dowiedziałem się o tym już od samej prezes Smoły, na co zwróciłem uwagę w moim artykule:

Ciekawe dlaczego prezes Anna Smoła nie udostępniła mi uchwał i sprawozdań finansowych spółki, o których mowa tutaj –20170227105654648? Czyżby uważała, że te dokumenty nie spełniają wymogów dokumentu urzędowego, o którym mowa w ustawie o dostępie do informacji publicznej? Pani prezes Anna Smoła czyta moje felietony, dotyczące GZGK sp. z o.o., to może,  bez zbędnej zwłoki, ustosunkuje się do tego problemu?

Cóż jednak było robić, przecież, jako rzecze art.7 k.p.a.:

(…) organy administracji publicznej stoją na straży praworządności, z urzędu lub na wniosek stron podejmują wszelkie czynności niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy, mając na względzie interes społeczny i słuszny interes obywateli.

Obywatel wysyłający w III RP wniosek o udostępnienie informacji publicznej skazany jest na łaskę i niełaskę (przepraszam za brzydkie słowo) „organów” administracji publicznej. Można oczywiście założyć a priori, że „organy” będą chciały tę informacje ukrywać. Tylko z tego niewiele wynika. Liczbę otrzymanych 27 lutego 2017 r. „kwitów” w tej konkretnej sprawie musiałem uznać za kompletną. Przecież nie miałem i nie mam żadnych instrumentów formalno-prawnych, żeby dokonać przeszukania archiwum Ligęzy i Smoły w UM w Bobowej, żeby udowodnić im oszustwo urzędowe. Dlatego musiałem uzbroić się w cierpliwość i liczyć, że szydło i tak wyjdzie z worka.

Ponownie wniosek o dostęp do pełnej dokumentacji urzędowej wytworzonej przez GZGK Sp. z o.o. Gminy Bobowa złożyłem 28 maja 2018 roku, zob. tutaj:

Kompromitującą odpowiedź prezes Anny Smoły na ww. wniosek a także kolejne wydarzenia, które wówczas nastąpiły opisałem w materiale prasowym, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/07/gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowa-gotowy-do-lustracji-przez-prokuratora-tylko-ze-do-tego-tanca-trzeba-dwojga/. Teraz nie było już żadnych wątpliwości, że burmistrz Bobowej Wacław Ligęza i prezes Anna Smoła, z uporem godnym lepszej sprawy, blokują dostęp do informacji publicznej. Dałem temu wyraz w moim artykule, gdy napisałem:

Czy udostępniono mi wszystkie urzędowe „papiery”? Myślę, że wątpię. Ot chociażby ciągle brak dokumentacji, o której wspomniałem w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2017/03/czym-zajmuje-sie-gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowej/ z 1 marca 2017 r. a mianowicie uchwał i sprawozdań finansowych spółki, o których mowa tutaj –20170227105654648?

To nie był koniec rewelacji, które wytropiłem podczas przygotowywania artykułu, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/07/gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowa-gotowy-do-lustracji-przez-prokuratora-tylko-ze-do-tego-tanca-trzeba-dwojga/.

Warto przypomnieć sobie taki fragment tego tekstu:

Otóż w artykule, zob.  https://gorliceiokolice.eu/2017/03/czym-zajmuje-sie-gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowej/ opublikowałem dokument wówczas udostępniony przez prezes Annę Smołę, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2017/03/20170227105917899.pdf. I ten dokument, datowany 7 lutego 2017 r., a udostępniony przed 1 marca 2017 r. ponad wszelką wątpliwość odnosi się do dokumentów, które został mi udostępniony dopiero teraz, tj. 11 czerwca 2018 roku, zob. 201806111007 i 201806111003.

I to jest kolejna afera!!!

Otóż okazało się, że przed 1 marca 2017 roku prezes Anna Smoła nie udostępniła mi na mój wniosek wszystkich dostępnych jej wówczas dokumentów. „Zapomniała” na przykład o tym pakiecie, zob. 201806111007 i 201806111003. A sprawa nie jest taka banalna, bo dotyczy projektu na dofinansowanie budowy przydomowych oczyszczalni ścieków, który kosztował minimum 17 220 zł, co wynika z umowy nr RIiGK 1/2016, zob. 201806111007.

Jak wynika z dokumentów opublikowanych powyżej ten projekt budowy przydomowych oczyszczalni ścieków w gminie Bobowa nie znalazł uznania w oczach Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2017/03/20170227105917899.pdf. Zabawa w ciuciubabkę prezes Smoły polega na tym, że przesłała mi dokument o odmowie dofinansowania, ale bez dokumentów go poprzedzających, w których padają konkretne, ostatecznie zmarnotrawione kwoty. A dopiero teraz, po ponad roku, licząc chyba na luki w pamięci piszącego te słowa, na stole pojawiły się pozostałe papiery. Zabawne, gdyby nie to, że niezgodne z prawem.

W obliczu tak systemowego oszustwa postanowiłem działać dalej i wystosowałem 31 lipca 2018 roku kolejne pismo do prezes Anny Smoły. Treść pisma i odpowiedź prezes Smoły ujawniłem w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/09/jak-to-mozliwe-ze-prezesem-gminnego-zakladu-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-gminie-bobowa-ciagle-jest-anna-smola-czy-to-mozliwe-ze-prokuratura-nie-ma-zamiaru-zajmowac-sie-niegospodarnoscia-w-gm/.

Opisaną powyżej wymianę listów tak skomentowałem w tekście artykułu:

Mam wrażenie, że po takim materiale prasowym, w normalnym państwie, prokurator wkracza do biura prezes Anny Smoły, ale może się mylę! A mylę się dlatego, że żyjemy w nienormalnym państwie!!! Prawda panie prokuratorze rejonowy!

To oczywiście nie był koniec batalii o ujawnienie ukrywanych dokumentów GZGK Sp. z o.o.

Najpierw 30 sierpnia 2018 r. wystosowałem do prezes Anny Smoły wniosek o podanie podstawy prawnej utajnienia przez nią tzw. dokumentów wewnętrznych spółki, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/09/jak-to-mozliwe-ze-prezesem-gminnego-zakladu-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-gminie-bobowa-ciagle-jest-anna-smola-czy-to-mozliwe-ze-prokuratura-nie-ma-zamiaru-zajmowac-sie-niegospodarnoscia-w-gm/anna-smola_4/.

A prezes Anna Smoła odpowiedział tak, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/10/kolejne-wypociny-prezes-anna-smola-a-dostepu-do-dokumentow-urzedowych-gzgk-sp-z-o-o-gminy-bobowa-jak-nie-bylo-tak-nie-ma/gzgk_cd_info/.

Mój komentarz mógł być tylko jeden:

Powiedzieć, że pani Anna Smoła drwi sobie ze mnie w żywe oczy, to jakby nic nie powiedzieć. Wniosku o przestrzeganie instrukcji kancelaryjnej w ogóle nie dostrzegła, a w sprawie tzw. dokumentów wewnętrznych spółki odbiła piłkę i zażądała ode mnie podania podstawy prawnej mojego wniosku w tej sprawie. A przecież, to ja panią Annę Smołę wcześniej uprzejmie poprosiłem, żeby formalnie uzasadniła dlaczego utajnia przede mną i moimi Czytelnikami, tzw. dokumenty wewnętrzne, tj. uchwały, protokoły i sprawozdania GZGK Sp. z o.o.

Moje wnioski zostały jasno i precyzyjnie sformułowane i napisane. Pani Anna Smoła, jak się może wydawać, nie potrafi przeczytać krótkich tekstów ze zrozumieniem. A może potrafi, tylko z premedytacją, nawet za cenę autokompromitacji,  próbuje zablokować dostęp do informacji publicznej i w tym dziele będzie starała się uprawiać taktykę robienia “z tata wariata” znaną z filmów Stanisława Barei.

Wygląda na to, że Gmina Bobowa i UM w Bobowej ostatecznie i nieodwołalnie stanęły po stronie antyobywatelskiej samorządowej targowicy. [Pełna treść artykułu tutaj: https://gorliceiokolice.eu/2018/10/kolejne-wypociny-prezes-anna-smola-a-dostepu-do-dokumentow-urzedowych-gzgk-sp-z-o-o-gminy-bobowa-jak-nie-bylo-tak-nie-ma/]

Fakty były jednak brutalne. Tak zwane dokumenty wewnętrzne spółki, które powinny być ujawnione przed wieloma miesiącami, 28 września 2018 roku ciągle zalegały, utajnione przez prezes Annę Smołę, w czeluściach segregatorów GZGK Sp. z o.o.

Czytelnicy „Gorlic i Okolic” wiedzą, że jestem uparty. Dlatego 4 października 2018 roku wysłałem kolejny wniosek:

W odpowiedzi prezes Anna Smoła nadesłała stek bredni i kłamstw. Oto pismo prezes Smoły z 18 października 2018 roku, zob. Pismo_Anna_Smoła_18-10-2018.

Dlaczego nazwałem wynurzenia prezes Anny Smoły stekiem bredni i kłamstw już niedługo się okaże.

W obliczy tej urzędowej przemocy, tj. gry na zwłokę, blokowania dostępu do informacji publicznej i poświadczanie nieprawdy w dokumentach urzędowych, postanowiłem 22 października 2018 r. wystosować, do burmistrza Wacława Ligęzy i Rady Nadzorczej GZGK Sp. z o.o. pismo następującej treści:

Rada Nadzorcza GZGK Sp. z o.o. Gminy Bobowa

oraz

Burmistrz Bobowej

przez

Anna Smoła

Prezes GZGK Sp. z o.o. w Bobowej

W odniesieniu do pisma prezes GZGK Sp. z o.o. Anny Smoły z dnia 18.10.2018 r. zwracam się z wnioskiem o wszczęcie (równolegle i niezależnie)  w trybie nadzoru (Rada nadzorcza) i w trybie nadzoru właścicielskiego (Burmistrz Bobowej) postępowania, zmierzającego do stwierdzenia legalności działań prezes Anny Smoły w odniesieniu  do moich licznych wniosków, dotyczących dostępu do informacji publicznej, przestrzegania instrukcji kancelaryjnej a także dotyczących moich zarzutów wobec  ewidentnego uchylania się od odpowiedzi na zadane pytania, skierowane do prezes Anny Smoły w korespondencji wnioskowej. Wszystkie moje pytania i zagadnienia zostały wyszczególnione w punktach i do dnia dzisiejszego nie otrzymałem na nie pełnej odpowiedzi.

Z pisma prezes Anny Smoły z dnia 18.10.2018 r. wynika wprost, że nie zostały mi udostępnione, w przewidzianym ustawowo terminie, wszystkie dokumenty urzędowe GZGK Sp. z o.o. (w tym tzw. dokumenty wewnętrzne) na moje wnioski składane w przeszłości .Moje wnioski zostały dokładnie zacytowane w ostatnich artykułach na portalu „Gorlice i Okolice”, zob.

https://gorliceiokolice.eu/2018/07/gminny-zaklad-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-bobowa-gotowy-do-lustracji-przez-prokuratora-tylko-ze-do-tego-tanca-trzeba-dwojga/,

 https://gorliceiokolice.eu/2018/09/jak-to-mozliwe-ze-prezesem-gminnego-zakladu-gospodarki-komunalnej-sp-z-o-o-w-gminie-bobowa-ciagle-jest-anna-smola-czy-to-mozliwe-ze-prokuratura-nie-ma-zamiaru-zajmowac-sie-niegospodarnoscia-w-gm/,

 https://gorliceiokolice.eu/2018/10/kolejne-wypociny-prezes-anna-smola-a-dostepu-do-dokumentow-urzedowych-gzgk-sp-z-o-o-gminy-bobowa-jak-nie-bylo-tak-nie-ma/.

Wnoszę o wszechstronną analizę moich publicznie przedstawionych zarzutów, w których powoływałem się na dokumentację przedstawioną w formie dowodów. W archiwum GZGK. Sp. o.o. w Bobowej znajduje się także korespondencja w przedmiotowej sprawie oraz pełna wiedza na temat dat wpływu moich wniosków.

Wszystkie pytania do prezes Anny Smoły zostały bardzo dokładnie zinwentaryzowane w moich wnioskach i czekam cały czas na wyczerpujące odpowiedzi a także na udostępnienie pełnej dokumentacji urzędowej będącej w zasobie GZGK. Sp. z o.o.

Oświadczenie prezes Anny Smoły, że mamy do czynienia z sytuacją, że udostępnienie tzw. dokumentów wewnętrznych (takiego określenia używa prezes Anna Smoła), będzie związane z przetwarzaniem informacji publicznej nie ma żadnych podstaw faktycznych ani formalnych. Dowodzi równocześnie, że prezes Smoła ma świadomość, że ukryła w przeszłości tę dokumentację przede mną.

Także żądanie wskazania powodów dlaczego udostępnienie ww. dokumentacji jest szczególnie istotne dla interesu publicznego stanowi poważne nadużycie formalne i faktycznie narusza zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej. Od wielu lat analizuję jako dziennikarz działania GZGK Sp. z o.o. w Bobowej i moje teksty na ten temat cieszą się wielkim zainteresowaniem społecznym. Prezes Anna Smoła nie może o tym nie wiedzieć. Jej żądanie prowadzi do przewlekłości postępowania i faktycznej blokady dostępu do informacji publicznej dotyczącej spółki komunalnej, której majątek należy do całej wspólnoty samorządowej gminy Bobowa.

Czekam na wszechstronne uzasadnienie i stwierdzenie legalności działań prezes Anny Smoły w odniesieniu do wszystkich wniosków składanych przeze mnie i moją redakcję w ostatnich miesiącach.

Fakt ukrycia przez prezes Annę Smołę dokumentów urzędowych nie podlega, po piśmie z 18. 10. 2018 r. żadnych wątpliwości, dlatego z uwagi na konsekwencje prawno-karne zapisane w ustawie o dostępie do informacji publicznej wnoszę o bardzo poważne potraktowanie niniejszego  wniosku.

Równocześnie, na podstawie art. 2 ust.1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112 poz. 1198 z późn. zmianami) składam wniosek do Rady Nadzorczej i Burmistrza Bobowej o przedłożenie, w formie skanów elektronicznych, przesłanych na mój adres pow1@o2.pl,  pełnej dokumentacji urzędowej wytworzonej przez Radę Nadzorczą i Burmistrza Bobowej, a dotyczącej m. in. nadzoru nad działaniami GZGK Sp. z o.o. w Bobowej.

Nie wiem, ilu Czytelników ciągle jeszcze ślęczy nad tym tekstem, ale niestety to jeszcze nie koniec!

Na moje pismo z 22 października 2018 roku otrzymałem 7 listopada 2018 roku następujące odpowiedzi od adresatów.

Od burmistrza Wacława Ligęzy nadeszła taka oto wiadomość:

(Zwracam uwagę, że burmistrz Wacław Ligęza, jak widać, nie zadał sobie nawet trudu, żeby zaadresować ten swój list, choćby np. „Do: Maciej Rysiewicz” albo „Do: „Redakcja Bobowa Od-Nowa”. Rozumiem, że nie mogłem liczyć na grzecznościowe „Szanowny Panie!”, bo przecież burmistrz Wacław Ligęza wielokrotnie udowodnił, że uczucie szacunku bywa mu obce, nie tylko w odniesieniu do mojej osoby, ale na przykład do rodziny, którą wyeksmitował z Bobowej do Jankowej i nic nie powiedział, że będzie ta rodzina musiała korzystać z wody zanieczyszczonej bakteriami kałowymi coli, zob. materiał prasowy: https://gorliceiokolice.eu/tag/woda-zycia/.)

Od członka Rady Nadzorczej GZGK Sp. z o.o. radcy prawnego Izabelli Piotrowskiej-Mruk dotarło tego samego dnia pismo następującej treści:

Jak widać nawet członkowi RN GZGK Sp. z o.o. Izabelli Piotrowskiej-Mruk spodobała się ta komedia i postanowiła także wziąć w niej udział w charakterze cyrkowego clowna. Otóż członek Rady Nadzorczej, z tytułem radcy prawnego, oświadczyła, że mój wniosek o dokumenty wytworzone przez Rade Nadzorczą komunalnej spółki w tym protokoły z posiedzeń, uchwały czy sprawozdania finansowe, został sformułowany zbyt ogólnie i nie może być „właściwie rozpatrzony” (cokolwiek to oznacza).

A więc jak nie kijem go, to pałką. Prezes Anna Smoła bredzi, że w sprawie dokumentów wewnętrznych mamy do czynienia z informacja publiczną przetworzoną, a radca prawny Izabella Piotrowska-Mruk w ogóle nie wie o jakie dokumenty chodzi, bo chyba nie umie czytać ze zrozumieniem, a jak nie wie, bo nie umie czytać ze zrozumieniem prostych tekstów, to nie może właściwie rozpatrzyć wniosku, bo najpierw musi się dowiedzieć o co chodzi. I koło się zamyka! Widać wysocy przedstawiciele GZGK Sp. z o.o. nie uzgodnili stanowiska i wyszło żałośnie.

Tylko, że dokumentów wewnętrznych spółki komunalnej 7 listopada 2018 roku dalej nie otrzymałem. „Afera GZGK” w pełnym rozkwicie!!! Ale jak tu wołać prokuratora do tej afery, jak prokuratorem jest m. in. Mateusz Mruk, który wcześniej grzebał przy „aferze GZGK”, tzn. działał w Radzie Nadzorczej spółki komunalnej, a na dodatek żona prokuratora Mateusza Mruka została bezpiecznie ulokowana w tej Radzie Nadzorczej. To się nazywa BHP, czyli bezpieczeństwo i higiena w pracy!

Mimo wszystko trochę mnie rozzłościły te pisma z 7 listopada 2018 r. sygnowane przez burmistrza Wacława Ligęzę i radcę Piotrowską-Mruk. 8 listopada 2018 roku wezwałem ww. funkcjonariuszy publicznych do przetworzenia liścików mejlowych (zob. powyżej)  z 7 listopada 2018 roku zgodnie z instrukcją kancelaryjną, w pismo urzędowe, które powinno uwzględniać datę nadania, znak pisma, określenie nadawcy i adresata a następnie przesłać w formie załącznika do przesyłki elektronicznej na pocztę Macieja Rysiewicza, tj. pow1@o2.pl.

Tymczasem moje wniosek z 8 listopada 2018 roku zostały zignorowane. Nastąpiła długa cisza. Do dzisiaj ani burmistrz Wacław Ligęza, ani radca i członek RN GZGK Sp. z o.o. Izabella Piotrowska-Mruk nie zastosowali się do bardzo prostej instrukcji, którą przedłożyłem, co oczywiście stanowi o rażącym naruszeniu k.p.a.

Dlatego 31 grudnia 2018 roku przesłałem na ręce przewodniczącej Rady Miejskiej w Bobowej Małgorzaty Molendowicz skargę w tej sprawie. Oto ten dokument:

Przewodnicząca Małgorzata Molendowicz także kompletnie mnie zignorowała. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi w sprawie przedmiotowej skargi. Cisza jak makiem zasiał.

Jakież było jednak moje zdziwienie, gdy 4 stycznia 2019 roku na moja pocztę elektroniczna dotarła wiadomość od prezes Anny Smoły a w załącznikach znalazłem 30 plików, a w nich dokumenty GZGK Sp. z o.o., o które występowałem miesiącami a właściwie latami. Oto one: 201901041314-1, 201901041315, 201901041316, 201901041317, 201901041318, 201901041320, 201901041321, 201901041322-1, 201901041323, 201901041324, 201901041326, 201901041326-1, 201901041333, 201901041334, 201901041334-1, 201901041334-2, 201901041335, 201901041335-1, 201901041336, 201901041336-1, 201901041337, 201901041337-1, 201901041338, 201901041338-1, 201901041339, 201901041339-1, 201901041339-2, 201901041354, 201901041354-1, 201901041356.

Nagle się okazało, że to nie jest żadna informacja przetworzona i że nie muszę uzasadniać, jaki to ważny interes społeczny motywuje mnie do złożenia wniosku o dostęp do tej informacji publicznej.

Z przedłożonej dokumentacji wynika jednak kilkanaście poważniejszych zarzutów!

Po pierwsze; prezes Anna Smoła przez lata ukrywała przede mną z premedytacja dokumenty urzędowe i powinien być wobec niej zastosowany art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Po drugie; członek RN GZGK Sp. z o.o. radca Izabell Piotrowska-Mruk okrutnie mnie okłamała, twierdząc że mój wniosek w sprawie dokumentacji urzędowej GZGK Sp. z o.o. został sporządzony nazbyt ogólnie, co uniemożliwia jego „właściwe rozpatrzenie”. Skoro zatem udało się jednak udostępnić ww. dokumenty, to oznacza, że radca Izabella Piotrowska-Mruk chciała wcześniej grać nieczysto i także ciąży na niej odpowiedzialność za blokowanie dostępu do informacji publicznej.

Po trzecie; moja działalność obywatelska znana była wszem i wobec nie tylko z artykułów prasowych, ale przede wszystkim z dokumentów, które słałem do Gminy Bobowa i do burmistrza Wacława Ligęzy. A to oznacza, że burmistrz Wacław Ligęza także ponosi odpowiedzialność za blokowanie dostępu do informacji publicznej na równi z ww. urzędnikami.

Po czwarte; z przedłożonej dokumentacji wynika, że GZGK Sp. z o.o. od momentu powołania do co najmniej 31 grudnia 2018 roku generuje wyłącznie straty:

– na koniec 2015 roku – 2775 zł i 80 gr,

– na koniec 2016 roku – 25 557 zł,

– na koniec 2017 roku – 652 zł 40 gr.

[Dokładne dane za 2018 rok będą znane w pierwszym półroczu 2019 roku.]

Po piąte; z dokumentów dotyczących 2018 r. wynika, że GZGK Sp. z o.o. nadal nie prowadziła żadnej działalności gospodarczej. Z informacji złożonej przez prezes Annę Smołę na posiedzeniach Rady Nadzorczej w 2018 roku wynikało, że spółka oczekuje na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla działki nr ew. 70/6 w Wilczyskach, co ma mieć znaczenie w procesie przyznania koncesji na wydobywanie żwiru. I to była jedyna aktywność spółki komunalnej. Czekanie na Godota!

Po szóste; spółka „utopiła” 17 220 zł w projekcie (opracowaniu) do programu dotyczącego budowy przydomowych oczyszczalni ścieków w gminie Bobowa z uwagi na fakt odmowy przyznania pomocy dla ww. projektu w programie Województwa Małopolskiego.

Po siódme; dokumentacja złoża kopaliny „Wilczyska 9” kosztowała 10 000 zł. Do koncesji ciągle droga daleka, żeby nie powiedzieć, że prowadzi do niej droga ślepa (np. z powodu uwarunkowań środowiskowych, patrz obszar Natura 2000).

Po ósme; Gmina Bobowa jako jedyny wspólnik spółki, reprezentowana przez burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę, dwukrotnie wniosła dopłaty na rzecz spółki ( 6390 zł w 2015 roku i 21 300 zł w 2016 roku).

Po dziewiąte;  władze spółki zawsze uzyskiwały absolutoria a sprawozdania finansowe nie wzbudzały nigdy zastrzeżeń.

Po dziesiąte; w okazanej dokumentacji brak jakichkolwiek świadectw, dotyczących nadzoru nad nieruchomością w Wilczyskach, która została wniesiona do spółki tytułem aportu 5 sierpnia 2015 r., w tym: protokołów wizytacji, informacji dotyczących tzw. afery gnojowej, podpalenia dużego obszaru działki w 2018 roku, informacji dotyczących dewastacji środowiska naturalnego (grabież żwiru, nielegalne wysypiska śmieci i składowisko padliny etc.), o których donosił wielokrotnie Maciej Rysiewicz w pismach do Gminy Bobowa, GZGK Sp. z o.o. a także na łamach portalu „Gorlice i Okolice”. Brak także jakiejkolwiek informacji na temat dzierżawy, użyczenia, etc. (odpłatnego lub nieodpłatnego) ww. działek (70/4, 70/5, 70/6, 70/7) prywatnemu przedsiębiorcy, co ma miejsce na działkach w Wilczyskach od wielu lat. Za ww. zaniechania, tj. ukrycie przed Rada Nadzorcza spółki tak istotnego stanu faktycznego winę ponoszą jedyny wspólnik spółki, reprezentowany przez burmistrza Wacława Ligęzę i prezes zarządu Anna Smoła. Ukrywanie wiedzy przed Radą Nadzorczą GZGK Sp. z o.o. na temat niszczenia i degradacji własności publicznej, czyli nieruchomości, która kosztowała gminnego podatnika 205 370 zł (słownie: dwieście pięć tysięcy i trzysta siedemdziesiąt złotych) nie miało charakteru incydentalnego, ale było procesem ciągłym, czego dowodzą materiały prasowe Macieja Rysiewicza i opublikowane dokumenty.

Po jedenaste; spółka komunalna wbrew uchwale Rady Miejskiej w Bobowej z 17 stycznia 2014 roku nr XLI/307/14 nie podjęła działań gospodarczych, do których zobowiązał ją organ samorządu terytorialnego, tj. Rada Miejska w Bobowej. W przedłożonej dokumentacji brak świadectw, że organy spółki i właściciel przejawiają jakąkolwiek wolę, żeby rozpocząć aktywność na rynku budowlanym czy transportowym w gminie Bobowa a także, aby aktywnie przeciwdziałać bezrobociu. Bierność organów spółki komunalnej w tym zakresie dowodzi rażącej niegospodarności, zwłaszcza w obliczu ciągłych dopłat na rzecz spółki wnoszonych przez właściciela. Pozostaje do ustalenia czy wnoszenie tych opłat ma charakter legalny.

Po dwunaste; teraz wymienię wszystkich bohaterów przedstawienia, które opisałem w artykule o „aferze GZGK”: burmistrz Wacław Ligęza, prezes Anna Smoła oraz byli i obecni członkowie RN GZGK Sp. z o.o: Mateusz Mruk, Krystyna Wolak, Grzegorz Przybyło, Daniel Lewek, Izabella Piotrowska-Mruk, Anna Wiatr. Warto, żeby został jeszcze jakiś ślad personalny po osiągnięciach na polu walki z bezrobociem w gminie Bobowa. Także wielokrotne poparcie członków Rady Nadzorczej, wyrażone na posiedzeniach tej Rady dla działań spółki, która przecież w istocie nie działała, należy uznać za epokowy sukces. Za milczenie i uprawianie hucpy należą się oklaski!

Po trzynaste; dlaczego burmistrz Wacława Ligęza słowem nie pisnął, gdy złożyłem wniosek o wszczęcie w trybie nadzoru właścicielskiego (Burmistrz Bobowej) postępowania, zmierzającego do stwierdzenia legalności działań prezes Anny Smoły. Ten sam zarzut stawiam Radzie Nadzorczej. Może za mało mieli dowodów na blokowanie dostępu do informacji publicznej, a może… działali wspólnie i w porozumieniu? Tak czy siak kodeksy wszelakie taplają się w bocie.

EPILOG

Na koniec mam jeszcze pomysł, który poddaje pod rozwagę. GZGK Sp. z o.o. nadaje się jak ulał do Strefy Aktywności Gospodarczej w Bobowej. Od czegoś trzeba zacząć. Może jakieś wysypisko śmieci albo składowisko padliny i gnoju kurzego tam zorganizować? Rada Nadzorcza przyklepie! Jak gospodarka komunalna, to pełną gębą.

(Odwiedzono 83 razy, 1 wizyt dzisiaj)

1 przemyślenie na temat "Wielowątkowa afera w Gminnym Zakładzie Gospodarki Komunalnej Sp. z o.o. Gminy Bobowa; niegospodarność, działanie na szkodę środowiska naturalnego, blokowanie dostępu do informacji publicznej, urzędowe kłamstwa i niedopełnianie obowiązków służbowych. Nie wierzycie? To przeczytajcie!"

  1. „Na koniec mam jeszcze pomysł, który poddaje pod rozwagę. GZGK Sp. z o.o. nadaje się jak ulał do Strefy Aktywności Gospodarczej w Bobowej. Od czegoś trzeba zacząć. Może jakieś wysypisko śmieci albo składowisko padliny i gnoju kurzego tam zorganizować? Rada Nadzorcza przyklepie! Jak gospodarka komunalna, to pełną gębą”.

    Nie jest wykluczone, że ta „strefa” skończy się wysypiskiem śmieci (albo składowiskiem zużytych opon). Wczoraj w Bobowej odbyło się spotkanie, na którym stawili się „lokalni przedsiębiorcy – potencjalnymi inwestorzy w SAG w Siedliskach”. Tłumów nie było, zebrani „przedsiębiorcy” (w liczbie bodaj 8 dusz) nie wyglądają na potentatów.

    http://bobowa24.pl/2019/02/strefa-aktywnosci-gospodarczej-juz-gotowa-burmistrz-zaprasza-zainteresowanych-przedsiebiorcow

    http://naszabobowa.pl/spotkanie-inwestorow-strefy-aktywnosci-gospodarczej/86454

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *