Sołtys Tomasz Tarasek jak Władysław Gomułka

Sołtys i radny Tomasz Tarasek złamał prawo administracyjne. Mój wniosek o odczytanie listu do mieszkańców wsi Wilczyska na Zebraniu Wiejskim Sołectwa Wilczyska w dniu 3 lutego 2019 roku przekazał sam sobie, chociaż powinien przekazać przewodniczącemu zebrania (z wnioskiem o odczytanie). Trzeba jednak przyznać, że sołtys Tarasek był zmuszony do złamania prawa, bo na tym zebraniu (pod bacznym okiem burmistrza Wacława Ligęzy przeprowadzonym) nie wybrano przewodniczącego tylko sekretarza zebrania, a to przecież chyba nie to samo. Fakt pozostaje jednak faktem, że sołtys Tarasek nie został wybrany ani przewodniczącym, ani sekretarzem tego zgromadzenia, co wynika wprost z protokołu, zob. Protokół z zebrania wiejskiego Sołectwa Wilczyska z dnia 03.02.2019 r..

Dlaczego zatem niezgodnie z moim wnioskiem przekazał mój list do mieszkańców Wilczysk samemu sobie a następnie osobiście, bez żadnej konsultacji z obywatelami, zasiadającymi w Domu Kultury w Wilczyskach 3 lutego 2019 r., oświadczył, że owego listu nie odczyta, żeby ludziom nie zabierać cennego czasu? Dobroczyńca!

Coś jednak musiało zaniepokoić sołtysa Tomasza Taraska, a sumienie gryzło, bo zdecydował się na wygłoszenie własnego oświadczenia na temat mojego listu, który wcześniej utajnił przed zgromadzonymi. I dać odpór… Takie utajnienie, to bardzo dobra metoda dyskusji i wymiany informacji znana choćby z wystąpień Władysława Gomułki z 1968 r. Sołtys Tomasz Tarasek na pewno pamięta jeszcze Władysława Gomułkę…

Podoba mi się „Laudacja dla Macieja Rysiewicza” wygłoszona przez sołtysa i radnego Tomasza Taraska. Oto ten tekst:

Mam dla sołtysa Tomasza Taraska jednak bardzo złe wiadomości. Z jego „laudacji” wynika bowiem, że w całej rozciągłości potwierdził wszystkie postawione mu zarzuty w materiale prasowym, zob. https://gorliceiokolice.eu/2019/01/pan-tomasz-tarasek-z-wilczysk-soltys-radny-strazak-demokrata-easy-rider-laudacja-wygloszona-znad-osuwiska-w-jezowie/.

Nie zauważyłem, żeby w „Laudacji dla Macieja Rysiewicza”  sołtys Tomasz Tarasek zakwestionował chociażby jedno z wielu poważnych oskarżeń, które sformułowałem pod jego adresem w liście do mieszkańców Wilczysk. Sołtys Tomasz Tarasek jest jak dziecko. Uważa, że jak zamknie oczy, to znika i go nikt nie widzi.

Na koniec krótka uwaga! W obliczu dość żałosnego, a także niezgodnego z kodeksem administracyjnym, zachowania sołtysa Tomasza Taraska nikogo nie powinno dziwić, że z 832 uprawnionych do głosowania w wyborach, sołtysa w Wilczyskach wybiera 68 osób, tj. 8,1% elektoratu, a na zebranie przychodzi 76 mieszkańców!  A sołtys Tomasz Tarasek jeszcze podziękował za „liczną frekwencję”. Naoglądał się chyba komedii filmowych nasz sołtys!

A ja już dawno przestałem się dziwić, że ludzie nie przychodzą na wiejskie zebrania. Bo wychodzą z założenia, że lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć!

Od redakcji! Zdjęcie dh. Tomasza Taraska, źródło: www.google.pl (https://www.google.com/search?q=Tomasz+Tarasek&client=firefox-b&tbm=isch&source=lnt&tbs=isz:l&sa=X&ved=0ahUKEwjFidjg8MnfAhVutosKHYE3CZIQpwUIHw&biw=1366&bih=654&dpr=1#imgrc=C9NtIi7KP3h2QM:). Zdjęcie wykorzystane z portalu, zob. https://www.youtube.com/watch?v=b0FCnd4rFg8, wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29 Prawo cytatu Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

(Odwiedzono 227 razy, 1 wizyt dzisiaj)

7 przemyśleń na temat "Sołtys Tomasz Tarasek jak Władysław Gomułka"

  1. Przeczytałem tekst wyprodukowany przez Tomasza Taraska. Wbrew tytułowi nie jest to tekst o Macieju Rysiewiczu. To jest tekst o Tomaszu Tarasku. Tomasz Tarasek pracowicie wylicza, czym się zajmuje:

    1) Tomasz Tarasek „udziela się” „przy organizacji festynów, zabaw, dożynek, wiciu wieńca, warcie przy grobie pańskim, liturgii w kościele, ubieraniu kościoła na święta”.

    2) Za przyczyną Tomasza Taraska dokonała się „diametralna zmiana wyglądu Wilczysk” – a na dodatek „całej Gminy”. Tomasz Tarasek wybudował „piękne szkoły, remizy, wodociągi, chodniki, dziesiątki kilometrów dróg gminnych”. Dzięki Tomaszowi Taraskowi powstała „kanalizacja, strefa aktywności gospodarczej” oraz „szkoła muzyczna”.

    3) To, czym Tomasz Tarasek pochwalił się wcześniej to jeszcze nic. Tomasz Tarasek „brnie po pas w wodzie” (całe szczęście, że się chłopina nie utopił!), „gasi ogień” – na dodatek nie śpi po nocach (a nie śpi dlatego, że „zabezpiecza”).

    Muszę powiedzieć, że szczególnie mnie wzruszyły „piękne chodniki”. Rozumiem, że najpiękniejszy jest ten w Jeżowie. Nie da się ukryć, że jest to obiekt wyjątkowej urody. Powinien być potraktowany jako atrakcja turystyczna i oznakowany trwałą tablicą informacyjną o treści „chodnik (i oberwisko) imienia Wacława Ligęzy, Grzegorza Jędrzejka – oraz Tomasza Taraska”.

    Mam pewną wątpliwość odnośnie punktu 2. Do tej pory podawano ludowi do wierzenia, że „piękne szkoły, remizy, wodociągi, chodniki, dziesiątki kilometrów dróg gminnych, kanalizacja, strefa aktywności gospodarczej” oraz „szkoła muzyczna” są dziełem Wacława Ligęzy, bobowskiego „dobrego gospodarza”. Są dwie możliwości. Pierwsza: Tomasz Tarasek bez wiedzy i zgody zainteresowanego przypisuje sobie wiekopomne zasługi Wacława Ligęzy. Druga: Wacław Ligęza łaskawie zezwolił, żeby część splendoru spadła na jego przybocznego (innymi słowy: tekst z podpisem „Tomasz Tarasek” powstał przy udziale Wacława Ligęzy).

    Tomasz Tarasek zapomniał dodać, że w wolnych chwilach pomiędzy organizacją „festynów, zabaw, dożynek” a „gaszeniem ognia” i „zabezpieczaniem” jest też nauczycielem. Konkretnie: „nauczycielem przyrody, biologii i chemii”:

    http://naszabobowa.pl/prezes-zarzadu-oddzialu-miejsko-gminnego-zosp-rp-w-bobowej-pan-mgr-tomasz-tarasek-czyta-dzieciom-w-sp-w-stroznej-i-opowiada-o-pracy-strazaka/69141

    Ktoś mógłby powiedzieć, że do nauczania „przyrody, biologii i chemii” ortografia nie jest potrzebna – ale to jednak wstyd, żeby pan „nauczyciel” był na bakier z ortografią.

    Pan „nauczyciel” pisze tak:

    „Któżby wiedział o sołtysie Wilczysk, gdyby nie …”

    a np. Jan Izydor Sztaudynger tak:

    „Któż by wiedział, że czas leci, gdyby nie lustro i gdyby nie dzieci”.

    Proponowałbym panu „nauczycielowi”, żeby się jednak trochę podciągnął z ortografii:

    https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/kt%C3%B3%C5%BC%20by.html

    Ps.

    Co się tyczy tego, że

    „Sołtys Tomasz Tarasek na pewno pamięta jeszcze Władysława Gomułkę…”.

    W roku 1968 Tomasz Tarasek miał pięć lat. Z tego czasu może pamiętać tylko tyle, że się bał koguta, który chodził po podwórku.

    Jeśli chodzi o frekwencję na tzw. zebraniach wiejskich. Byłem raz na takim zebraniu. Całe zebranie trwało dwie godziny – a przez ponad półtorej godziny (trzy czwarte czasu!) tokował Wacław Ligęza. Nikt normalny czegoś takiego nie zniesie. Na zebranie przychodzą więc krewni, powinowaci, znajomi i podwładni Wacława Ligęzy, tzw. rada sołecka i kilku/kilkunastu wyznawców i wielbicieli bobowskiego „dobrego gospodarza”.

    Ciekawym wynalazkiem są tzw. rady sołeckie. W Wilczyskach sołtysem jest Tomasz Tarasek – a pierwszym członkiem rady sołeckiej niejaki Wacław Ligęza (przypadkowo na posadzie „burmistrza”). Znaczy: Wacław Ligęza (jako członek rady sołeckiej) „radzi” Tomaszowi Taraskowi, tenże Tomasz Tarasek staje następnie przed obliczem „burmistrza” Wacława Ligęzy i przekazuje mu suplikę mieszkańca Wacława Ligęzy, Wacław Ligęza (jako „burmistrz”) wysłuchuje supliki mieszkańca Wacława Ligęzy (przyniesionej przez sołtysa Tomasz Taraska), po czym przychyla się (lub nie) do prośby mieszkańca Wacława Ligęzy i informuje o swojej decyzji sołtysa Tomasza Taraska – a ten komunikuje to mieszkańcowi Wacławowi Ligęzie.

    I tak się chłopaki bawią w „samorząd”.

  2. Dla mnie to burmistrz się ośmieszył…kandydując do rady sołeckiej w Wilczyskach.
    Żeby burmistrz podlegał sołtysowi?
    No tak, jak się jest żądnym władzy ?
    A żadni władzy chcą być wszędzie przy władzy.
    To w OSP,to w radzie sołeckiej, to w radzie duszpasterskiej…
    I tak to jest nie tylko w Wilczyskach .
    Zobaczmy składy rady sołeckiej na terenie naszej gminy.
    Do wglądu na http://www.naszabobowa.pl
    Może na początek rada sołecka w Bobowej.
    Szczepanek,Ziomek,Daga,w OSP i w radzie sołeckiej,i nie tylko..

    1. Wacław Ligęza (tzw. rada sołecka) jest przybocznym (inna piękna nazwa: przydupasem) sołtysa Tomasza Taraska – a Tomasz Tarasek (sołtys) jest przybocznym (inna piękna nazwa: przydupasem) „burmistrza” Wacława Ligęzy. Chłopaki okadzają się nawzajem swoim własnym gazem. Na tym polega bobowski „samorząd”. Różnica pomiędzy Tomaszem Taraskiem (który ma ADHD), a Wacławem Ligęzą (mania grandiosa) jest taka, że Tomasz Tarasek wygłupia się za jakieś śmieszne ochłapy, a Wacław Ligęza za prawdziwe pieniądze (kilka lat temu zajrzałem do oświadczenia majątkowego tegoż Ligęzy – podawał tam, że w ciągu jednego roku wyciąga z gminnej kasy 150 tysięcy złotych).

      1. … a gdzie kilometrówki, ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy, żywienie tu i tam na koszt podatnika, usługi telekomunikacyjne i parę innych jeszcze „dupereli”, niekiedy okrytych mgłą tajemnicy, w sprawie których warto walczyć o stolec… samorządowy…

        1. Co się tyczy „żywienia tu i tam na koszt podatnika”. Pierwsza rzecz to tak zwane „opłatki” organizowane w szkołach na terenie gminy – pierwszą (i najważniejszą osobą) na tych „opłatkach” jest za każdym razem bobowski „dobry gospodarz” (ten „opłatek” oczywiście na samym opłatku się nie kończy).

          Kilka lat temu zaszedłem do urzędu gminy, żeby sprawdzić jak ma przebiegać kanalizacja w mojej wsi. Było to po południu, tuż przed zamknięciem urzędu. Przez przypadek byłem świadkiem takiego zdarzenia: rozmawiam z urzędniczką, nagle do pokoju wchodzi jakiś gość, który pyta: chcesz kawałek – albo dwa? Kobieta jest wyraźnie niezadowolona, że gość wlazł do pokoju na moich oczach – i odpowiada, że nie chce. Gość wychodzi (trochę zdziwiony). Gość trzymał w rękach dużą prostokątną tacę, a na niej kilkanaście kawałków gorącej rąbanki (dużych kawałków pieczonej wieprzowiny). Co to był za gość, skąd się wzięło to mięso – tego nie wiem. Popatrzyłem pytającym wzrokiem na panią urzędniczkę – pani była wyraźnie zmieszana i unikała mojego wzroku.

          Ciekawe zwyczaje panują w bobowskim urzędzie. A może to nie zwyczaje, może to był jakiś jednorazowy, wyjątkowy przypadek? W każdym razie nie sądzę, żeby gość z tacą ominął pokój – przepraszam, gabinet – „burmistrza”.

  3. Imprezki w UG to normalka.
    A może skupmy się na pokoju sołtysa Marka Podobińskiego ?
    Są tam non stop nasiadówki,kawa,ciasteczka…i coś mocniejszego…
    Czyżby burmistrz o tym nie wiedział ??
    Czy woli nie wiedzieć.. ?
    Kiedy by tam nie zaszedł,to są Szczepanek,Ziomek,Bulanda,Kobaka,…a w czwartki p.Basia…z Łużnej..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *