Katastrofa budowlana w Jeżowie. Na tropie budowlanego i urzędowego przestępstwa albo kto zapłaci 200 tysięcy złotych za naprawę osuwiska?

Szanowni Państwo! Katastrofa budowlana w Jeżowie, jak nazywa ją Małopolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego (MWINB),  czy, jak tego chce Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie, awaria obiektu budowlanego, toczy się, jak przystało na państwo teoretyczne, tj. III RP, dość leniwie i można odnieść wrażenie, że władze wykonały już bardzo dużo ruchów, żeby tę „katastrofalną awarię” zamieść pod dywan. Osuwisko/oberwisko jak straszyło tak straszy a Komenda Powiatowa Policji w Gorlicach odmówiła wszczęcia dochodzenia, cytuję: w sprawie nieumyślnego sprowadzenia w okresie od 3 sierpnia 2017 r. do dnia 25 września 2017 r. w miejscowości Wilczyska (…) droga woj. 981 (…) zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli, tj. przestępstwo z art. 163 §2 Kk (…) wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. Sprawa znalazła opis (i dosadny komentarz) w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/10/katastrofa-budowlana-w-jezowie-komenda-powiatowa-policji-w-gorlicach-odmawia-wszczecia-dochodzenia/.

Ten „odmowny” wątek prowadzony był przez KPP w Gorlicach pod sygnaturami HAX – 2455/18/MD i ROW – 101/18/PG, ponieważ został wyłączony do oddzielnego postępowania ze sprawy o sygnaturze RSOW – 562.18.AS. Akt postępowania o sygnaturach HAX – 2455/18/MD i ROW – 101/18/PG (poza dokumentem o odmowie wszczęcia dochodzenia) jeszcze nie znam, ale otrzymałem niedawno dokumentację sygnowaną RSOW – 562.18.AS, zob.:

1-RSOW – 562.18.AS,

2-RSOW – 562.18.AS,

3-RSOW – 562.18.AS,

4-RSOW – 562.18.AS

i po uważnej lekturze tej dokumentacji chciałbym podzielić się z Czytelnikami mojego portalu kilkoma „pikantnymi” spostrzeżeniami. Nie ukrywam, że lektura postępowania prowadzonego przez mł. asp. Adama Srokę z KPP w Gorlicach zmotywowała mnie do podjęcia śledztwa dziennikarskiego i nawiązania kontaktu z głównymi „osobami dramatu” pod tytułem katastrofa budowlana w Wilczyskach- Jeżowie, tj. z osobami i podmiotami, które ponad wszelka wątpliwość uczestniczyły w budowie muru oporowego, który, na przełomie sierpnia i września 2017 roku, uległ częściowej destrukcji. No to do dzieła!

JAK UKRYĆ OSUWISKO?

Z grubsza rzecz biorąc w postępowaniu o sygnaturze RSOW – 562.18.AS chodziło o ustalenie, kto ponosi winę za niepoinformowanie Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego (MWINB) o katastrofie budowlanej, tj. o osuwisku, do którego doszło w Jeżowie. Bo, jak wiedzą Czytelnicy moich tekstów na ten temat, pies z kulawą nogą, reprezentujący władze publiczne (ZDW w Krakowie, UM w Bobowej, Komisariat Policji w Bobowej) nie pofatygował się z informacją o dziurze w drodze wojewódzkiej nr 981 w Wilczyskach do MWINB. Jak także wiedzą moi Czytelnicy, to piszący te słowa, jako pierwszy, dokładnie 6 maja 2018 r., ujawnił, najpierw Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego tę aferę, a następnie, 14 maja 2018 r., tą wiedzą podzielił się z MWINB. MWINB po oględzinach osuwiska zakwalifikował je do kategorii katastrof budowlanych. Ukrywanie informacji o katastrofach budowlanych stanowi tzw. wykroczenie, dlatego sprawą zajęła się KPP w Gorlicach, do której zawiadomienie, via Prokuratura Rejonowa w Gorlicach, złożył MWINB. Proste jak konstrukcja cepa! Jakie zarzuty stawiał MWINB można przeczytać tutaj:

 

KPP w Gorlicach podjęła działania, kierując się, zgodnie z litera prawa, kodeksem ds. wykroczeń. Niestety takie wykroczenia przedawniają się szybko, bo po upływie 1 roku. I dura lex, sed lex (co się czyta: ciężkie prawo, lecz prawo), funkcjonariusze KPP w Gorlicach musieli sprawę odłożyć ad acta, bo minął rok!

Jak już jednak napisałem powyżej znalazłem w tej dokumentacji kilka „pikantnych” szczegółów i dlatego zamierzam je teraz ujawnić. Będzie i „smieszno, i straszno”. Bo, że w przedmiotowej sprawie doszło do przestępstwa budowlanego, zob. art. 163 kk i urzędniczego, zob. art. 231 kk, to piszący te słowa nie ma najmniejszej wątpliwości.

Zacznijmy od chronologii wydarzeń uzupełniając fakty i daty o stosowny komentarz.

  1. Osuwisko „ruszyło” co najmniej 3 sierpnia 2017 roku. Bo pod tą właśnie datą pracownik Zarządu Dróg Wojewódzkich Krzysztof Zabawski, który rutynowo wykonuje objazdy dróg wojewódzkich w powiecie gorlickim, stwierdził pierwsze symptomy osuwania się skarpy drogowej (DW 981) w Jeżowie i dokonał w tej sprawie stosownego wpisu do tzw. Dziennika Objazdu. Następny wpis Zabawskiego w Dzienniku Objazdu pojawia się 25 września 2017 roku i tego dnia osuwisko musiało wyglądać mniej więcej tak, jak wygląda dzisiaj. Zabawski, zeznaje pod przysięgą 31 lipca 2018 roku, że bezzwłocznie poinformował o osuwisku inspektora nadzoru budowlanego ZDW w Krakowie Agatę Mężyk i wykonawcę budowli firmę HAŻBUD.
  2. Już 3 października 2017 roku dochodzi w Wilczyskach-Jeżowie, jak mam prawo rozumieć, z inicjatywy ZDW w Krakowie, do wizji w terenie nazwanej Przeglądem Śródgwarancyjnym. W tym Przeglądzie biorą udział: Agata Mężyk (ZDW Kraków), Anna Smoła (UM w Bobowej) oraz Józef Haluch i Janusz Wanat z firmy HAŻBUD. Ustalenia „wysokiej komisji” są nad wyraz proste. HAŻBUD zostaje zobowiązany do pisemnego przedstawienia przyczyn „uszkodzenia” oraz jego naprawy.

KILKA UWAG NA MARGINESIE

W obliczu opisanych powyżej wydarzeń niezwykle interesujące wydają się zeznania złożone pod przysięgą 10 lipca 2018 roku przez Annę Smołę z UM w Bobowej. Jak wiadomo urzędnik Anna Smoła brała udział w wizji lokalnej (Przegląd Śródgwarancyjny) 3.10.2017 r. I urzędnik Anna Smoła zeznaje miedzy innymi:

Na zadane pytanie prowadzącego czynność przesłuchania kiedy doszło do osuwiska (…) zeznaję, że ja nie jestem w stanie określić daty powstania tego osuwiska. Nikt z osób postronnych czy mieszkańców nie zgłosił powyższego faktu w Urzędzie Miejskim w Bobowej, jak też żaden z pracowników Urzędu tego nie ujawnił. Dlatego nie umiem powiedzieć kiedy doszło do tego zdarzenia. Jednak w dniu 3 października 2017 r. (…) uczestniczyłam w przeglądzie śródgwarancyjnym.

Kto mógł i powinien z osób postronnych i pracowników UM zgłosić w UM w Bobowej, że na drodze woj. nr 981 pomiędzy 03.08.2017 r. a 25.09.2017 r. osuwa się skarpa z przystankiem autobusowym? Spróbujmy wymienić osoby, które tędy dojeżdżają do pracy w UM w Bobowej. I trzeba wymienić zacne grono osób: burmistrz Wacław Ligęza, radca prawny Krystyna Wolak, skarbnik Danuta Żarnowska… a może ktoś jeszcze, na przykład pani Anna Smoła, która jako prezes GZGK Sp. z o.o. w Bobowej powinna obligatoryjnie bywać w Wilczyskach na działce o dawnym numerze 70/1! Trudno byłoby też zdjąć odium odpowiedzialności za ukrywanie osuwiska w Jeżowie z panów Tomasza Taraska i Wiesława Janoty, radnych z Wilczysk (tzw. osoby postronne). Szczególnie radny i jednocześnie sołtys z Wilczysk Tomasz Tarasek powinien poczuwać się do odpowiedzialności za przekazanie do UM w Bobowej wiadomości, że przystanek autobusowy w Jeżowie osuwa się „do paryi”!!! Pani Annie Smole chyba jednak możemy wierzyć, gdy mówi: „(…) żaden z pracowników Urzędu tego nie ujawnił (…)”, bo zeznawała pod przysięgą.

I przynajmniej sytuacja jest jasna! Osuwisko w Jeżowie okazało się dla ww. pracowników i samorządowców nic nie znaczącym wydarzeniem. Kogo by tam obchodziło, że ziemia osunęła się spod przystanku autobusowego i doszło do zawalenia się chodnika dla pieszych. Normalka!!! Jak napisałem w poprzednich artykułach fakt ten nie zrobił także żadnego wrażenia na komendancie Komisariaty Policji w Bobowej Arturze Siedlarzu i jego podkomendnych chociaż przejeżdżali obok osuwiska dziesiątki razy! Jak widać urzędnicy, funkcjonariusze publiczni i policjanci dobro publiczne mają za nic. Znieczulica! Można także, na podstawie zeznania świadka Anny Smoły pójść nieco dalej i postawić ww. zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych. Rozumiem, że burmistrz Wacław Ligęza i komendant Artur Siedlarz ubawili się „po pachy” po przeczytaniu ostatniego zdania. Czy ktokolwiek widział w III RP jakiegokolwiek funkcjonariusza publicznego, którego oskarżono o niedopełnienie obowiązków służbowych? Wolne żarty! Wróćmy jednak do głównego wątku naszej opowieści!

Świadek Anna Smoła zeznała także:

Nadmieniam jednak, że Urząd Miejski w Bobowej przed dniem przeglądu śródgwarancyjnego wiedział o tej sprawie i zostały prowadzone działania wraz z Zarządem Dróg oraz wykonawcą mające na celu doprowadzenie osuwiska do stanu poprzedniego.

Niestety przesłuchujący Annę Smołę młodszy aspirant Adam Sroka nie dopytał świadka cóż właściwie oznaczały takie zeznania i jakie konkretnie działania prowadził UM w Bobowej na dodatek z ZDW w Krakowie oraz HAŻBUD-em. Bo wcześniej urzędnik Anna Smoła stwierdziła, że nikt UM w Bobowej o osuwisku nie poinformował. Nie poinformował, ale wszyscy wiedzieli!!! To ciekawe! Nic nie wiedzieli, ale działania prowadzili z ZDW w Krakowie i z firmą HAŻBUD. Pełna konspiracja!!! A jakie efekty!!! Fiu, fiu… Dziura w ziemi coraz większa!

Z zeznań inspektora Krzysztofa Zabawskiego wynika, że osuwisko zgłosił osobiście Krzysztof Zabawski w „Dzienniku Objazdu” a następnie Krzysztof Zabawski przekazał tę informację inspektor Agacie Mężyk oraz HAŻBUDOWI. Czy pani Anna Smoła zeznawała zatem zgodnie z prawda pod przysięgą? Ja tam nie wiem… tak tylko pytam!

Przypomnijmy sobie, co w wywiadzie dla radia RDN Nowy Sącz 28 maja 2018 r. mówił burmistrz Wacław Ligęza, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/06/katastrofa-budowlana-w-jezowie-wielowatkowa-kompromitacja-w-radiu-rdn-nowy-sacz-w-audycji-slowo-za-slowo-z-burmistrzem-waclawem-ligeza-rozmawiala-alicja-stolarczyk/:

(…) tam nie ma osuwiska tylko raczej takie oberwisko, yyyyy, nie stanowi to w tej chwili żadnego zagrożenia ani nie jest to żadną katastrofą budowlaną. Po prostu nie wytrzymały naprężenia, tak jak powiedziałem te elementy betonowe. Sprawę zgłosiłem do Zarządu Dróg Wojewódzkich, zostały skierowane stosowne pisma z prośba o informację co to się tutaj dzieje, jakie będą dalsze działania ze strony tutaj administratora drogi bo to jest droga przecież wojewódzka a nie gminna.

Burmistrz Wacław Ligęza wypowiada te słowa już po ujawnieniu przez Macieja Rysiewicza afery osuwiskowej. I tworzy piękną legendę…

Niestety, powiedzieć, że burmistrz Wacław Ligęza mijał się, w rozmowie z Alicją Stolarczyk z RDN Nowy Sącz, z prawdą, to właściwie nic nie  powiedzieć.

Po pierwsze, o osuwisku poinformował ZDW w Krakowie pracownik ZDW w Krakowie Krzysztof Zabawski. Krzysztof Zabawski poinformował także HAŻBUD o jeżowskiej dziurze w drodze 981. Burmistrz Ligęza nie dokonał żadnego zgłoszenia w tej sprawie do ZDW. Jeśli wierzyć zeznaniom Anny Smoły złożonym pod przysięgą, burmistrz Wacław Ligęza nie poinformował nawet UM w Bobowej o osuwisku. Być może burmistrz Wacław Ligęza poinformował sam siebie o tym wydarzeniu, ale na to nie ma żadnych dowodów. Może mu się śniło po nocach, bo przecież od 3 sierpnia 2017 roku aż do 25 września 2017 roku przejeżdżał obok i sumienie go gryzło (albo i nie), że nie informuje UM w Bobowej oraz ZDW w Krakowie o jeżowskiej dziurze w przystanku autobusowym i chodniku dla pieszych.

Po drugie, pierwszy dokument, który UM w Bobowej samodzielnie wygenerował w sprawie osuwiska jest datowany dopiero 16 kwietnia 2018 r., zob. poniżej:

 

w którym urzędnik Maria Gucwa Barylak wnosi raczej o naprawę osuwiska niż składa doniesienie o jego powstaniu. Pamiętajmy, że od Przeglądu Śródgwarancyjnego, który miał miejsce 3 października 2017 roku do pisma urzędnika Marii Gucwy-Barylak z 16 kwietnia 2018 roku minęło 7,5 miesiąca. Czym zajmował się w tym czasie burmistrz Wacław Ligęza a także prezes GZGK Sp. z o.o. Anna Smoła (sygnatariusz Przeglądu Śródgwarancyjnego), że nie wysłali żadnej oficjalnej korespondencji w przedmiotowej sprawie do nikogo? (A może wysłali tylko ukryli ten fakt przed piszącym te słowa i wnioskującym o dostęp do informacji publicznej w przedmiotowej sprawie?)

Wydaje mi się jednak, że rąbka tajemnicy, dotyczącej ukrywania wiedzy o osuwisku, uchyla sam burmistrz Wacław Ligęza, gdy w rozmowie z radiem RDN Nowy Sącz mówi:

Natomiast mimo że nie wygląda to najładniej, najciekawiej dlatego też podjąłem tutaj interwencję i mam nadzieję, że ten spór, bo w tej chwili to jest kwestia sporu kto powinien wykonać naprawę tutaj właśnie tego zabezpieczenia tej skarpy przy przystanku, czy wykonawca w ramach jak gdyby tutaj rękojmi czy jednak trzeba będzie wyasygnować jakieś kwoty i wykonać może to z materiału jeszcze lepszego

Z powyższego oświadczenia jednoznacznie wynika, że co najmniej od 3 października 2017 roku (Przegląd Śródgwarancyjny) do 16 kwietnia 2018 roku (pismo urzędnika Marii Gucwy-Barylak)  burmistrz Wacław Ligęza był świadkiem jakiegoś sporu, kto powinien to osuwisko naprawić. I rzeczywiście burmistrz Wacław Ligęza tym razem wiedział co mówi, co okaże się w dalszej części tego materiału prasowego. Siedział jednak cicho jak mysz pod miotłą, bo sprawa zaczynała nieco śmierdzieć. A jak coś śmierdzi, to lepiej być ostrożnym!

Muszę w tym miejscu przypomnieć burmistrzowi Wacławowi Ligęzie jeszcze takie fakty. Otóż 23 maja 2018 roku wystosowałem do Burmistrza Bobowej wniosek o dostęp do informacji publicznej następującej treści, zob.

 

I w odpowiedzi nadeszło takie oto oświadczenie:

Odpowiedź_na wniosek z_23-05-2018. 

W obliczu powyższych dwóch dowodów można powiedzieć tak.

Po pierwsze, burmistrz Wacław Ligęza ukrył przede mną pismo urzędnika Marii Gucwy-Barylak z 16 kwietnia 2018 roku, bo przedmiotowe pismo ujawnił mi dopiero mł. asp. Adam Sroka z KPP w Gorlicach kilka dni temu, zob. dokumentacją sprawy o sygnaturze RSOW – 562.18.AS. Burmistrz ukrył także protokół z tzw. Przeglądu Śródgwarancyjnego z 3.10.2017 r., który sygnowała m. in. Anna Smoła. Ten protokół otrzymałem później do wiadomości od ZDW w Krakowie i od KPP w Gorlicach.

[Dodam jeszcze, że to nie jedyne dokumenty, które zostały ukryte przed składającym 23 maja 2018 r. wniosek o dostęp do informacji publicznej Maciejem Rysiewiczem. Dowód? Oto dowód:

Ten dokument z 11 kwietnia 2018 r., który wpłynął do UM w Bobowej, otrzymałem dopiero od mł. asp. Adama Sroki 24 października 2018 r. Ciekawe, ile jeszcze dokumentów w tej i innych sprawach UM w Bobowej ukrył przed Maciejem Rysiewiczem. Bardzo ciekawe! Przypominam, że za blokowanie dostępu do informacji publicznej grożą poważne karne konsekwencje. Kto by się tam jednak takimi rzeczami przejmował. Prawda panie burmistrzu?

Po drugie, z odpowiedzi na wniosek Macieja Rysiewicza z dnia 23 maja 2018 roku wynika, że Burmistrz Bobowej (pismo sygnowała niezawodna urzędnik Maria Gucwa-Barylak) całkowicie umywa ręce od osuwiska, zwalając całe odium odpowiedzialności za naprawę na ZDW w Krakowie. Może i tak. Tylko dlaczego słuchaczom RDN Nowy Sącz burmistrz Wacław Ligęza „ćmi” o swoim zaangażowaniu, zgłoszeniach, interwencjach, sporach etc.?

Przyznasz Czytelniku, że udział burmistrza Wacława Ligęzy w aferze pt. osuwisko jest co najmniej dwuznaczny, a także tajemniczy. Zwłaszcza, że osuwisko straszy do dnia dzisiejszego. Jak to możliwe, że od co najmniej 25 września 2017 roku trwa ten żenujący i niebezpieczny „spektakl” na drodze wojewódzkiej nr 981? Najpierw wszyscy przed wszystkimi ukrywali osuwisko; pracownicy i samorządowcy UM w Bobowej przed UM w Bobowej i ZDW w Krakowie. Potem, jak już wreszcie zlitował się inspektor Krzysztof Zabawski nad jeżowską dziurą w drodze i wydawało się, że sprawa ruszyła z martwego punktu, to jak stwierdził burmistrz Wacław Ligęza w RDN Nowy Sącz, trwały spory i rozmowy, kto ma te dziurę zasypać. Może wykonawca, a może ZDW w Krakowie jako zarządca DW 981. Przypomnijmy, że tzw. Przegląd Śródgwarancyjny z 3 października 2017 r. także ukryto skutecznie przed MWINB. Gdyby burmistrzowi Wacławowi Ligęzie zależało na szybkim usunięciu osuwiska i naprawie drogi 981, to podniósłby raban na całą Małopolskę już po spisaniu protokołu Przeglądu Śródgwarancyjnego 3 października 2017 r. A bezzwłoczne powiadomienie (z pozycji włodarza na Bobowej) w tej sprawie MWINB zmusiłoby ZDW i HAŻBUD do zdwojenia wysiłków na rzecz naprawy muru oporowego. Czyż nie? A tzw. włodarz z Bobowej, tj. Wacław Ligęza milczy sobie w najlepsze i przygląda się dziurze w ziemi codziennie i śnią mu się po nocach kolejne nagrody i „kapelusze witosowe”! Żałosne!!!

Ta sprawa ma swoje drugie dno, ale jak nazwę to drugie dno po imieniu, to mam proces sądowy o zniesławienie, jak w banku, dlatego na razie wezmę przykład z mądrzejszych ode mnie i szczególnie wyspecjalizowanych w tej materii i pomilczę… z ostrożności procesowej. A może prokurator Tadeusz Cebo domyśli się o co chodzi?

ZAGROŻENIE DLA ZDROWIA I ŻYCIA

W zeznaniach złożonych pod przysięgą wszyscy jak jeden mąż świadkowie twierdzą, że ta dziura w drodze nie stwarza żadnego niebezpieczeństwa/zagrożenia dla zdrowia i życia użytkowników DW 981!!! W radiu RDN Nowy Sącz nie omieszkał wypowiedzieć dokładnie tej samej bzdury burmistrz Wacław Ligęza. Wszyscy jedynie wspominają o drobnych utrudnieniach dla ruchu pieszych ewentualnie utyskują na niezbyt estetyczny wygląd osuwiska. Należy także dodać, że wszyscy świadkowie, w tym ZDW w Krakowie jako instytucja, także autor Ekspertyzy Technicznej, zob. materiał prasowy: https://gorliceiokolice.eu/2018/10/katastrofa-budowlana-w-jezowie-ekspertyza-techniczna/ oraz burmistrz Wacław Ligęza twierdzą, że to, co wydarzyło  się w Jeżowie, to nie jest katastrofa budowlana tylko awaria obiektu budowlanego. Tylko MWINB jest odmiennego zdania, czego dowiódł składając doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Gorlicach o domniemaniu popełnienia wykroczenia z tytułu naruszenia ustawy Prawo budowlane.

Dla ZDW w Krakowie, UM w Bobowej i firmy HAŻBUD obalenie teorii katastrofy budowlanej może wiązać się z ewentualnie mniejszą odpowiedzialnością za błędy i zaniechania w procesie realizacji inwestycji, zob. Budowa chodnika dla pieszych w ciągu drogi wojewódzkiej Nr 981 odcinek 050 km 0+101 – km 2+536 w miejscowości Wilczyska wraz z kanalizacją deszczową – etap II km 0+101 – 1+722 strona prawa (długość 1621 mb). Trudno się zatem dziwić, że z uporem godnym lepszej sprawy solidarnie próbują wmówić MWINB tzw. ciemnotę. Może się uda! Kto wie?

Teraz jeszcze kilka słów uzupełnienia, dotyczących tzw. zagrożenia dla pieszych i zmotoryzowanych, znajdujących się nieopodal osuwiska. Wiesław Kusia, inspektor nadzoru budowlanego w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Krakowie zeznał pod przysięgą 12 lipca 2018 r.:

W tym miejscu zadano świadkowi pytanie, czy powstała katastrofa budowlana może stwarzać jakiekolwiek zagrożenie dla ludzi i ruchu drogowego. Ja odpowiadam, że w świetle mojej oceny nie ma takiego zagrożenia. Powstałe osuwisko znajduje się przy zatoce autobusowej i nie narusza bezpośrednio pasa drogowego.

Odważnie! Bardzo odważnie! No, ale Wiesław Kusia zaczyna jednak szybko wątpić w to co powiedział przed wysokim obliczem funkcjonariusza policji mł. asp. Adama Sroki i zaraz dodał:

Nie jestem w stanie z cała pewnością stwierdzić, czy ujawnione osuwisko może się poszerzać i objąć dalszą część korpusu drogowego.

A więc skoro inspektor nadzoru budowlanego Wiesław Kusia ma jednak wątpliwości, to wszelkie zapewnienia o bezpieczeństwie w tym miejscu należało ad acta włożyć i czym prędzej osuwisko zlikwidować. Czyż nie tak, panie burmistrzu Ligęza? Proszę się odezwać w tej sprawie nie tylko na antenie RDN Nowy Sącz! A jak autobus, parkujący przy zatoce osuwiskowej, osunie się z drogi wraz z pasażerami, to kto poniesie odpowiedzialność za osuwiskową hucpę?

Wszystkim urzędnikom i obywatelom, którzy z uporem godnym lepszej sprawy twierdzili, także pod przysięgą, że osuwisko w Wilczyskach-Jeżowie nie stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, przedkładam w tej sprawie opinię fachowca a zarazem przedstawiciela i właściciela firmy HAŻBUD, która, chcąc nie chcąc, zamieszana została w katastrofę budowlaną przy DW 981 w Wilczyskach. Wiceprezes HAŻBUD-u Józef Haluch już 18 października 2017 roku w liście elektronicznym do firmy BETONBEST, która wyprodukowała  prefabrykaty konstrukcyjne muru oporowego w Wilczyskach-Jeżowie tak napisał:

 

Burmistrz Wacław Ligęza powinien udać się do wiceprezesa Józefa Halucha po instrukcje dotyczące bezpieczeństwa na drogach publicznych po wystąpieniu takich zjawisk jak osuwiska, oberwiska a także zwykłe dziury w jezdniach. Burmistrz Wacław Ligęza wszak powiedział, w rozmowie z RDN Nowy Sącz, że oberwisko: Jest zabezpieczone, otaśmowane, nie stanowi to żadnego zagrożenia”. Wygląda na to, że tylko wiceprezes Haluch ma szansę wpłynąć na burmistrza Wacława Ligęzę, żeby w przyszłości nie opowiadał groźnych głupot na temat takich jak jeżowska katastrof budowlanych na drogach!!!

MUR OPOROWY – ROZMOWA Z PROJEKTANTEM MGR. INŻ. ANDRZEJEM OLSZOWSKIM

Na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Gminy Bobowa można znaleźć projekt budowlany budowy chodnika w Jankowej i Wilczyskach, którego częścią była zatoka autobusowa w Jeżowie i mur oporowy, który uległ awarii w 2017 r., zob. http://www.bobowa.pl/tresc-na-bip/?id_wpis=20670&czy-data=1. Popatrzyłem na projekt i… zatelefonowałem (7.11.2018 r.) do mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego autora niniejszego projektu. Chciałem się dowiedzieć czy ww. projekt przewidywał dokładne parametry wytrzymałościowe dla muru oporowego, który HAŻBUD zbudował w Jeżowie, czy w projekcie przedstawiono dokładne obliczenia tej wytrzymałości dotyczące, czy obliczenia brały pod uwagę siły wód, które spływają z Moronia w tym miejscu, czasami dość dużymi falami (burze, wiosenne roztopy etc.) i czy w projekcie dokładnie zdefiniowano, jak mają zostać wykonane prefabrykaty typu „L”, które HAŻBUD zastosował budując mur oporowy. Słowem chciałem u źródła uzyskać szczegółowa informacje na temat jeżowskiego muru oporowego.

Inżynier Andrzej Olszowski stanowczo odmówił mi jednak udzielenia szczegółowych informacji na ten temat. Stwierdził, że projekt jest od 2014 roku własnością Gminy Bobowa i jeśli zwrócę się do Gminy Bobowa z wnioskiem o pozwolenie autorowi projektu na wypowiedź w tej sprawie i taką zgodę uzyskam, to wtedy on – inżynier Andrzej Olszowski – złoży wyjaśnienia szczegółowe. Nie ukrywam, że stanowisko inżyniera Olszowskiego zdumiało mnie bez reszty, co mu zresztą natychmiast oświadczyłem bez ogródek. Projekt jak wiadomo jest dostępny na publicznej stronie Gminy Bobowa a ja dociekam szczegółów, bo nie jestem inżynierem i nie znam się na takich dokumentach. Pan Andrzej Olszowski indagowany na okoliczność obliczeń konstrukcyjnych, które wykonał, a dotyczących wytrzymałości zaprojektowanego muru oporowego powiedział, że wszelkie obliczenia wytrzymałościowe zostały przez niego wykonane dla zastosowania prefabrykatów typu „L” zgodnie z wszystkimi kanonami sztuki inżynierskiej i że uwzględniały także czynnik wody spływającej z Moronia w tym konkretnym miejscu w kierunku rzeki Biała Tarnowska. Słowem, inżynier Andrzej Olszowski stwierdził, ze jego projekt jest bez zarzutu. I to wszystko co ma do powiedzenia w przedmiotowej sprawie! Poniżej przedstawiam Czytelnikom wyciąg z projektu inżyniera Andrzeja Olszowskiego, zob.

Olszowski_Przekroje konstrukcyjne. 

Jeden z moich konsultantów, do których zwracałem się o opinię podczas przygotowywania tego materiału prasowego (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) stwierdził na piśmie:

W tym konkretnym projekcie nie doszukałam się żadnych obliczeń konstrukcyjnych dla muru oporowego. Jedynie znalazłam ” pdf. 3. Przekroje konstrukcyjne” ( w załączeniu – znajdzie go Pan również wchodząc przez link, który mi Pan podał–>SWIZ__>Projekt budowlany–>przekroje konstrukcyjne). Specjalnie nikt się nie rozpisywał nic na temat tego muru w tym projekcie.

W tym miejscu zwracam się do projektanta mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego z otwartym apelem o zabranie głosu na łamach „Gorlic i Okolic” i wskazanie palcem, gdzie w projekcie zostały wykonane szczegółowe obliczenia dotyczące wytrzymałości muru oporowego w Jeżowie. Na marginesie dodam, że nie zamierzam zwracać się do Gminy Bobowa o żadne specjalne zezwolenia dla Pana na Pańskie wystąpienia w sprawie projektu Pańskiego autorstwa. Jeśli bowiem dokument opublikowany powyżej, zob. przekroje konstrukcyjne, to jedyny dokument stwierdzający wartość technologiczną i wytrzymałościową dla muru oporowego w Jeżowie, to… mam wrażenie, że mój konsultant postawił Panu poważny zarzut między wierszami? Nie sądzę, żeby zależało Panu na pozostawieniu tych informacji bez komentarza! Mój adres mejlowy to: pow1@o2.pl. Czekam na wyjaśnienia! Zostaną oczywiście bez skreśleń opublikowane na moim portalu!!!

JAK ZOSTAŁ ZBUDOWANY MUR OPOROWY W JEŻOWIE

Jak wiadomo z dokumentacji sprawy o sygnaturze RSOW – 562.18.AS 11 lipca 2018 r. w sprawie budowy chodnika w Wilczyskach, zeznawał, pod przysięgą pan Janusz Wanat, kierownik robót w firmie HAŻBUD. I stwierdził m. in. co koniecznie należy odnotować:

(…) Prace przy wymienionej budowie odbywały się zgodnie z projektem budowy oraz wytyczeniem geodezyjnym. (…)

Na pytanie kto sprawował nadzór nad prowadzonymi robotami zeznaję, że osobą odpowiedzialną był kierownik budowy, w tym przypadku p. Bolesław Haluch wraz ze mną czyli kierownikiem robót. (…)

Według mojej oceny przyczyną zaistnienia tego osuwiska na pewno nie było złe wykonawstwo, a wadliwie wykonanie elementów prefabrykowanych muru oporowego. (…)

Z akt sprawy o sygnaturze RSOW – 562.18.AS wynikają kolejne bardzo ciekawe informacje dotyczące tzw. muru oporowego, który wykonano z elementów prefabrykowanych typu „L”. Dodam, że producentem tych elementów była firma BETONBEST z Bielska-Białej/Czechowic-Dziedzic, zob. http://www.betonbest.pl/.

25 maja 2018 roku Bolesław Haluch z firmy HAŻBUD w Ciężkowicach składa następujące oświadczenie:

 

Jak widać padają ważne słowa, jak na przykład:

Firma ZUPH Hażbud w Gorlicach po otrzymaniu ofert, zamówiła elementy muru oporowego zgodnie z projektem. (…)

Stwierdzono złe usytuowanie zbrojenia co spowodowało złamanie elementów typu L. (…)

Zobaczmy zatem jak wyglądała oferta, którą przedstawiła firma BETONBEST. Poniżej dwa zrzuty ekranowe z dokumentacji, którą udostępniła firma HAŻBUD prowadzącemu postępowanie w sprawie o sygnaturze RSOW – 562.18.AS mł. asp. Adamowi Sroce, jak rozumiem na potwierdzenie, że firma HAŻBUD działała zgodnie z projektem budowlanym:



Szczególnie interesująca wiedza znajduje się w dokumencie, dotyczącym wymaganego, przykładowego zbrojenia prefabrykatów typu L. Podane wartości mają się jednak nijak do wymagań zbrojenia, które określił w Ekspertyzie Technicznej mgr inż. Tadeusz Wojciechowski, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2018/10/ekspertyza-awaria-muru-wilczyska.pdf. Ekspert Tadeusz Wojciechowski wyraźnie napisał, że w badanych prefabrykatach zastosowano zbrojenie D10 mm co 15 cm, a powinno być D 14 co 8 cm. Dla inżyniera Tadeusza Wojciechowskiego nie ulegało żadnej wątpliwości, że nawet gdyby prefabrykaty wykonano z należytą starannością, tzn. drut zbrojeniowy byłby przy krawędzi od strony nasypu,  nie w środku przekroju prefabrykatu „L”, to średnica zastosowanego zbrojenia i odstępy prętów, w tej konkretnej sytuacji, należy określić jako niedobór na poziomie 3,5 – krotnym!!!

Jak widać z dokumentacji przedłożonej w KPP w Gorlicach przez HAŻBUD firma ta w ogóle nie brała pod uwagę zbrojenia, które powinno być zastosowane w tej konkretnej sytuacji według eksperta mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego. Wygląda na to, ale tutaj nie mam pewności, że HAŻBUD kupił typowe prefabrykaty w BETONBEŚCIE, uznając zbrojenie podane w ofercie Betonbestu, zob. http://www.betonbest.pl/mur-oporowy i w dokumencie, zob.:

za wystarczające.

No i koło się zamyka!

FIRMA BETONBEST MA GŁOS

Postanowiłem skontaktować się z firma BETONBEST. Kluczową, jak uważałem, dla budowy muru oporowego w Jeżowie było uzyskanie informacji jakie dokładnie elementy prefabrykowane typu „L” HAŻBUD ostatecznie zamówił. Bo od oświadczeń prezesa Bolesława Halucha, że jego firma „zamówiła elementy muru oporowego zgodnie z projektem” do faktycznego zamówienia na papierze droga wydawała mi się dość daleka. Dokumenty w tej sprawie udostępniła mi Pani Sylwia Waluszek z firmy BETONBEST, zob.

Betonbest_załącznik nr 1.-e-mail z dnia 24.09.2017 r. (1),

Betonbest_załacznik nr 2. -zamówienie 24.09.2014,

Betonbest_wilczyska-załącznik nr 2.

Jak widać z powyższej dokumentacji HAŻBUD nie przekazał firmie BETONBEST żadnych informacji dotyczących wytrzymałości muru oporowego, który miał zbudować w Jeżowie. BETONBEST natomiast zaproponował wielkość i rodzaj zbrojenia, na który ponad wszelką wątpliwość HAŻBUD wyraził zgodę podpisem mgr. inż. Pawła Makowca w dniu 24 września 2014 r.! A teraz uwaga! Jeśli nawet BETONBEST ukrył przede mną jakieś dokumenty słane przez HAŻBUD, w których były informacje z projektu, dotyczące wytrzymałości mającego powstać w Jeżowie muru oporowego, to dokument/zamówienie nr 00159/PM/09 z 24 września 2014 roku z pieczęciami firmy HAŻBUD i mgr. inż. Pawła Makowca z jego osobistym „akceptuję” dla uzbrojenia prefabrykatów (ø 10 co 15 cm) stawia firmę HAŻBUD w niewesołej sytuacji!!! Przypominam, że HAŻBUD nie wypiera się złożenia takiego zamówienia, bo tożsame wartości „ø” okazał prowadzącemu postępowanie mł. asp. Adamowi Sroce z KPP w Gorlicach.

Na tym etapie mojego śledztwa dziennikarskiego mamy oczywiście kilka wątpliwości.

Na przykład, jakie informacje projektowe mógł przekazać HAŻBUD BETONBESTOWI jeśli w projekcie mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego nie było dokładnych obliczeń wytrzymałościowych. A jeśli jednak takie obliczenia gdzieś były i projektant mgr inż. Andrzej Olszowski wskaże je palcem, to dlaczego HAŻBUD tych obliczeń nie pokazał BETONBESTOWI a przede wszystkim zaakceptował zbrojenie „ø” 10 co 15 cm?

Przypominam, że w ekspertyzie mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego podano ponad wszelką wątpliwość, że uzbrojenie powinno być na poziomie „ø” 14 co 8 cm. Prefabrykaty „L” z ubrojeniem „ø” 10 co 15 cm nie miały prawa wytrzymać naporu gruntu i wody w przedmiotowym miejscu DW 981 w Wilczyskach-Jeżowie.

W tym miejscu pojawia się następna wątpliwość, którą powinny wyjaśnić organy MWINB i… prokuratury. Na jakiej podstawie HAŻBUD zaakceptował wielkość i gęstość zbrojenia zaproponowanego przez BETONBEST, który według wszelkich znaków na niebie i ziemi nie miał pojęcia o projektowanej albo faktycznej wytrzymałości muru oporowego?

DO CZEGO PRZYZNAJE SIĘ BETONBEST?

Po wytworzeniu ekspertyzy przez mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego wiadomo już, że naprawa muru oporowego w Wilczyskach będzie kosztowała krocie. Podobno nawet 200 000 zł. Tak ocenia koszty naprawy HAŻBUD, zob. pismo z 28 września 2018 r.: 200_tys_betonbest mur wilczyska.

Na razie nikt nie kwapi się do usunięcia skutków ww. katastrofy budowlanej, tj. naprawy zniszczonego chodnika dla pieszych i fragmentów zatoki autobusowej. HAŻBUD obarcza winą za awarię firmę BETONBEST. Dlaczego? Bo według HAŻBUDU, a także autora ekspertyzy mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/10/katastrofa-budowlana-w-jezowie-ekspertyza-techniczna/ekspertyza-awaria-muru-wilczyska/ uzbrojenie zastosowane w prefabrykatach (ale sprawdzono do tej pory tylko jeden element prefabrykowany typy „L” stąd używanie liczby mnogiej w tej sytuacji wygląda na razie na nadużycie) zostało źle ułożone w betonowym prefabrykacie. Jak stwierdził inż. Wojciechowski druty zbrojeniowe „powinny być usytuowane przy ścianie prefabrykatu od strony zasypywanej gruntem, a nie w jego centrum. Tylko pręt zbrojeniowy umiejscowiony przy krawędzi prefabrykatu spełniałby swoje wytrzymałościowe zadanie dla całego elementu betonowego.

Firma BETONBEST nie kwestionuje tego faktu. Pani Sylwia Waluszek z BETONBESTU w piśmie do mojej redakcji z 9 listopada 2018 r. tak napisała:

Tego, że zbrojenie jest przesunięte w wyłamanym elemencie oczywiście nie oszukam tak samo jak Hażbud nie przeskoczy tego, że nie skonsultował zbrojenia z osobą
posiadającą odpowiednie uprawnienia (pomimo mojej prośby o taką konsultację)
i zamówili tańszy element ze słabszym zbrojeniem, którego szkic zaakceptowali…

(Cała korespondencja z Panią Sylwią Waluszek do wglądu dla organów MWINB i PR w Gorlicach w archiwum moje redakcji!)

Na kolejne wezwania HAŻBUDU, żeby BETONBEST poniósł wszelkie koszty naprawy muru oporowego nie ma zgody producenta prefabrykatów typu „L”. Oto ostatni dokument stwierdzający ten stan faktyczny z dnia 4 października 2018 r., zob.

 

HAŻBUD NA RAZIE MILCZY

Po rozmowach z projektantem mgr. inż. Andrzejem Olszowskim i firmą BETONBEST, mając w archiwum dokumenty nadesłane m. in. przez KPP w Gorlicach czy ZDW w Krakowie, nadszedł czas na weryfikację zdobytej wiedzy na temat przyczyn katastrofy budowlanej w Jeżowie „w progach” wykonawcy inwestycji budowlanej, tj. w firmie HAŻBUD. I 7 listopada 2018 r. zatelefonowałem do prezesa HAŻBUDU pana Bolesława Halucha. I mając na uwadze delikatność materii mojego śledztwa dziennikarskiego, w trosce o absolutnie niezakłamany przekaz, zaproponowałem prezesowi HAŻBUDU, że wyślę mu pocztą elektroniczną kilka najbardziej nurtujących mnie pytań, dotyczących jeżowskiej awarii budowlanej (pan Haluch był wyraźnie zniesmaczony faktem, że nazywam tę awarię katastrofą budowlaną). Prezes Bolesław Haluch przystał na taką formę wymiany informacji pomiędzy nim a moją redakcją. Jeszcze tego samego dnia, tj. 7 listopada 2018 r. usiadłem do klawiatury komputera i napisałem list (został wysłany z mojej skrzynki pow1@o2.pl na skrzynkę HAŻBUDU hazbud@post.pl, która widnieje na stronie internetowej firmy HAŻBUD, dokładnie 07.11.2018 r. o godz. 15.45). Do chwili opublikowania niniejszego artykułu prezes Bolesław Haluch nie odpowiedział na mój list. A oto pełna treść listu:

Firma HAŻBUD

Prezes Bolesław Haluch

Szanowny Panie Prezesie!

Zgodnie z Pana zgodą, wyrażoną w rozmowie telefonicznej w dniu 7 listopada 2018 r., przesyłam Panu kilka pytań dotyczących realizacji inwestycji w Wilczyskach-Jeżowie, związanych z budową muru oporowego, który uległ częściowej destrukcji na przełomie sierpnia i września 2017 r. Oto one:

  1. Jakie były konkretne wymagania projektowe dla budowy muru oporowego w Wilczyskach-Jeżowie (tj. czy projekt zakładał zastosowanie prefabrykatów typu „L”, a może był jeszcze inny wariant konstrukcyjno-budowlany)?
  2. Czy projekt zawierał dokładne obliczenia wytrzymałościowe dla prefabrykatów typu „L” (dla muru oporowego), które zostały zastosowane w tym konkretnym miejscu i terenie?
  3. Czy projekt opisywał, jak powinny być uzbrojone prefabrykaty typu „L”, żeby spełniały wymagania dotyczące wykonanych w projekcie obliczeń wytrzymałościowych?
  4. Czy obliczenia projektanta brały pod uwagę także okresowy spływ wód z sioła Moroń podczas topnienia śniegów i nawalnych deszczy?
  5. Czy firma Hażbud przedstawiła na piśmie firmie Betonbest (producent prefabrykatów typu „L”) konkretne wymagania dotyczące wytrzymałości prefabrykatów typu „L” w tym czy firma Hażbud uzgodniła rodzaj, typ i wielkość (średnicę) oraz gęstość zbrojenia oraz klasę betonu, z którego wykonano prefabrykaty typu „L”?
  6. Jakie szczegółowe wymagania dotyczące uzbrojenia prefabrykatów typu „L” zostały przedstawione przez firmę Hażbud firmie Betonbest a jakie zaakceptowane do realizacji?
  7. Czy firma Hażbud przedstawiła firmie Betonbest informację z projektu inż. Olszewskiego dotyczącą parametrów wytrzymałościowych dla prefabrykatów „L”, które miały zostać dla firmy Hażbud wyprodukowane i posadowione w murze oporowym w Wilczyskach?

Szanowny Panie Prezesie!

Byłbym wdzięczny za bezzwłoczną odpowiedź, ponieważ mój materiał prasowy na temat katastrofy budowlanej w Wilczyskach, jak Pan wie posługuję się terminologią ustanowioną dla tego wydarzenia przez MWINB, jest właściwie gotowy i czekam na Pana i firmy Hażbud stanowisko w przedmiotowej sprawie. Jeśli chciałby Pan w odpowiedziach posiłkować się dostępną dokumentacją projektową lub urzędową byłaby to dodatkowa wartość merytoryczna dla moich Czytelników.

Jak Panu mówiłem w rozmowie telefonicznej 7 listopada 2018 r. ta sprawa ma charakter na wskroś publiczny i dlatego byłbym Panu niezmiernie wdzięczny za obywatelską pomoc w opisaniu tego wydarzenia co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do przyspieszenia naprawy muru oporowego w Wilczyskach. Przyzna Pan zapewne, że postępowanie toczy się już stanowczo zbyt długo w przedmiotowej sprawie.

Czekając na odpowiedź, łączę wyrazy szacunku,

Maciej Rysiewicz

Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”

www.gorliceiokolice.eu

38-350 Bobowa, Wilczyska 27

7 listopada 2018 r.

Od redakcji! Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jeśli pan Bolesław Haluch nadeśle do mojej redakcji jakiekolwiek wyjaśnienia w przedmiotowej sprawie, zostaną one podane do publicznej wiadomości. Czekam!

KILKA REFLEKSJI NA ZAKOŃCZENIE

Szanowny Czytelniku! To oczywiście nie koniec tej afery z murem oporowym w Wilczyskach-Jeżowie w tle. Ale autor tego artykułu nie ma najmniejszej wątpliwości, że w tym wypadku doszło do wypełnienia przesłanek przestępstwa zawartych w art. 163 kk:

  • 1. Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać:
    1) pożaru,
    2) zawalenia się budowli, zalewu albo obsunięcia się ziemi, skał lub śniegu,
    3) eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii, rozprzestrzeniania się substancji trujących, duszących lub parzących,
    4) gwałtownego wyzwolenia energii jądrowej lub wyzwolenia promieniowania jonizującego,
    podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
    § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,
    podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Jak rozumiem, miły Czytelniku, już wiesz dlaczego ZDW w Krakowie, zob. dokument Pismo o zmianę postanowienia WINB i prezes Bolesław Haluch tak jednoznacznie protestują w odniesieniu do zastosowania kategorii „katastrofa budowlana” w przedmiotowej sprawie. Warto także zwrócić uwagę, że to samo zrobił autor ekspertyzy mgr. inż. Tadeusz Wojciechowski. W kontekście ww. artykułu kodeksu karnego lepiej stępić ostrze przyszłych ewentualnych oskarżeń o obsunięcie się ziemi i zawalenie się budowli do zwykłej awarii obiektu budowlanego. Takie życie. Państwo teoretyczne w akcji!

Dokonajmy jednak wstępnego podsumowania mojego śledztwa dziennikarskiego, bo nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na pytanie kto ostatecznie i w jakim zakresie ponosi odpowiedzialność za katastrofę budowlaną w Wilczyskach-Jeżowie.

Zacznijmy od ekspertyzy mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego, która bardzo rozjaśnia mroki osuwiska (przeprowadzenie dowodu na wielkość i gęstość zbrojenia, tj. pożądane ø 14 co 8 cm a nie zastosowane ø 10 co 15 cm) ale także bardzo zaciemnia, bo rzuca, moim zdaniem, nieudokumentowane oskarżenia. Dlaczego bowiem mgr inż. Tadeusz Wojciechowski wskazał BETONBEST w ekspertyzie jako jedynego winowajcę awarii? Napisać, że to jest nadużycie, to jakby nic nie napisać. Bo mgr inż. Tadeusz Wojciechowski nie odniósł się w ogóle do wartości merytorycznej projektu budowlanego mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego a także nie pochylił się nad przebiegiem operacji zamówienia prefabrykatów typu „L” przez firmę HAŻBUD. Polecam panu Tadeuszowi Wojciechowskiemu lekturę niniejszego artykułu, po której pan Tadeusz Wojciechowski powinien z ręką na sercu odpowiedzieć sam sobie czy jego oświadczenie, cytuję: z całą pewnością możemy stwierdzić, że wytwórca prefabrykatów jest głównym winowajcą awarii zostało sformułowane rzetelnie i w zgodzie ze stanem faktycznym? Na dodatek mgr inż. Tadeusz Wojciechowski stwierdził w rozmowie ze mną (która została autoryzowana), że nie widział całego projektu budowlanego tylko jego fragmenty a na dodatek w tych fragmentach nie dostrzegł obliczeń wytrzymałościowych dla muru oporowego. Dziwnie to wszystko wygląda i nieprofesjonalnie, ale kompleksową ocenę tego faktu pozostawiam MWINB.

Małopolski Inspektor Nadzoru Budowlanego nie ma jednak twardego orzecha do zgryzienia. Jak uważam wystarczy dokonać weryfikacji projektu budowlanego mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego i w pierwszej kolejności stwierdzić czy zawierał obliczenia wytrzymałościowe dla muru oporowego, który miał powstać w Jeżowie. Jeśli nie zawierał, to na jakiej podstawie HAŻBUD zamawiał prefabrykaty uzbrojone ø 10 co 15 cm? Jeśli zawierał natomiast takie obliczenia, to dlaczego HAŻBUD nie przekazał BETONBESTOWI dokładnych danych dotyczących wielkości i gęstości uzbrojenia vel wytrzymałości muru oporowego? W tej sprawie przedstawiłem powyżej dość niepodważalne dowody.

BETONBEST nie kwestionuje oskarżenia, że uzbrojenie zostało ułożone w jedynym ujawnionym prefabrykacie wadliwie. Twierdzi jednak, a na podstawie przedłożonych dokumentów w mojej redakcji, i raczej nie bezpodstawnie, że HAŻBUD nie poinformował ich o parametrach wytrzymałościowych muru i zaakceptował zbrojenie ø 10 co 15 cm. Jeśli zatem rację ma inżynier Tadeusz Wojciechowski w sprawie uzbrojenia (pożądane ø 14 co 8 cm), to wina BETONBESTU nie tylko się rozmywa, ale zaczyna być co najmniej problematyczna. Pamiętajmy także, że do dnia dzisiejszego nie dokonano weryfikacji uzbrojenia wszystkich 30 prefabrykatów typu „L”. Taką czynność trzeba bezwzględnie wykonać, żeby ostatecznie stwierdzić czy we wszystkich tych elementach uzbrojenie było wadliwie ułożone. Na razie rozmawiamy tylko na podstawie weryfikacji jednego prefabrykatu. Bez względu jednak na tę weryfikację, jak miecz Damoklesa, nad projektantem albo nad wykonawcą budowli wisi oskarżenie, że nie zostało zaprojektowane lub zastosowane właściwe uzbrojenie prefabrykatów. A z tego punktu widzenia patrząc, odpowiedzialności za katastrofę budowlaną można szukać także tam, gdzie zatwierdzono projekt mgr. inż. Andrzeja Olszowskiego, tzn. w biurze Wojewody Małopolskiego, który wydał decyzje administracyjną zatwierdzającą ww. projekt nr 23/2013 znak WI-VII.7840.1.12.2013 WD w dniu 13 marca 2013 roku.

Jeszcze raz powtarzam. MWINB nie ma twardego orzecha do zgryzienia. Rozwianie powyższych wątpliwości i postawienie zarzutów, to powinna być bułka z masłem dla profesjonalnej służby nadzoru budowlanego.

Szkoda, że projektant Andrzej Olszowski nabrał wody w usta. Szkoda, że prezes Bolesław Haluch poszedł (jak na razie) w jego ślady. Nie ukrywam, że takie milczenie wygląda na dość znamienne. Ale może zmienią zdanie!

Jedno jest natomiast pewne. Osuwisko w Jeżowie straszy i zagraża bezpieczeństwu publicznemu. I nie ma na razie widoków, żeby szybko DW 981 odbudować. Burmistrz Wacław Ligęza w sprawie bezpieczeństwa może zaklinać rzeczywistość i twierdzić, że „Polacy nic się nie dzieje”, ale dzieje się i to bardzo wiele. Już sam fakt, że milczał miesiącami na temat dziury w ziemi w wiosce, w której mieszka, wystawia mu jak najgorsze świadectwo, a może zahacza o niedopełnienie obowiązków urzędowych.

W sprawie katastrofy budowlanej w Jeżowie wielowątkowe śledztwo prokuratorskie, z tytułem tego artykułu w tle, powinno ruszyć bezzwłocznie.

Ale, jak znam życie w III RP, jeszcze raz państwo teoretyczne zwycięży w konfrontacji z interesem publicznym. Zwróćmy tylko uwagę, ile czasu już zmarnotrawiono i na jaki poziom matactwa wkroczyły oświadczenia lub brak oświadczeń niektórych osób tego dramatu.

Piłka jest teraz na boisku MWINB. Czas pokaże czy MWINB stanie na wysokości zadania. A sprawa jest poważna nie tylko z powodu ewentualnych konsekwencji karnych, ale także dlatego, że dotyczy pytania: – Kto wyłoży 200 tysięcy złotych na naprawę DW 981 w Wilczyskach-Jeżowie? Mam nadzieję, że burmistrz Wacław Ligęza już odłożył do szuflady pomysł, żeby dofinansować z publicznej kasy tę inwestycję?

WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI

6 listopada 2018 roku wystosowałem do ZDW w Krakowie pismo następującej treści:

 

O opinii Politechniki Rzeszowskiej, którą chciałem zobaczyć informował Paweł Makowiec z HAŻBUD-u w piśmie do ZDW i UM w Gminie Bobowa, zob.

Dzisiaj, tj. 13 listopada 2018 roku otrzymałem od pracownika ZDW w Krakowie Pana Romana Leśniaka następującą odpowiedź na mój wniosek z 6 listopada 2018 r.:

Jak widać HAŻBUD przeszedł do aktywnej defensywy. Jeśli mnie pamięć nie myli, to w protokole tzw. Przeglądu Śródgwarancyjnego z 3 października 2017 r. HAŻBUD zobowiązał się do podania przyczyn „awarii” muru oporowego w Jeżowie. Jeśli wycofał się ze sporządzenia opinii przez Politechnikę Rzeszowską, którą to prezes Bolesław Haluch nie tylko obiecał zlecić, ale wręcz już zlecił, to może oznaczać, że pętla coraz bardziej się zaciska. Osuwisko straszy, policja kryje sprawców, bo odmawia wszczęcia dochodzenia w sprawie „nieumyślnego sprowadzenia w okresie od 3 sierpnia 2017 r. do dnia 25 września 2017 r. w miejscowości Wilczyska (…) droga woj. 981 (…) zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli, tj. przestępstwo z art. 163 §2 Kk (…) wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”, prezes Bolesław Haluch nie odpowiada na moje pytania, projektant Olszowski odmawia komentarza dotyczącego własnego projektu…

Fiu… fiu… a teraz dowiadujemy się, że niezależna instytucja inżynierska nie otrzymała szansy na wypowiedź w sprawie osuwiska, bo HAŻBUD oświadczył, że koszty takiej opinii są za wysokie a jak są za wysokie, to przecież logika podpowiada, że nie można trwonić „kasy” na takie ekstrawagancje. W normalnym państwie ZDW w Krakowie po otrzymaniu takiej informacji od prezesa Bolesława Halucha nałożyłaby na HAŻBUD grzywnę w celu przymuszenia do wykonania zobowiązania podjętego podczas Przeglądu Śródgwarancyjnego.

Dzieci w takich sytuacjach mówią, że „gramy w pici polo na małe bramki”!

Hucpa w pełnej krasie!!!

Więcej na temat afery osuwiskowej, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/.

(Odwiedzono 78 razy, 1 wizyt dzisiaj)

14 przemyśleń na temat "Katastrofa budowlana w Jeżowie. Na tropie budowlanego i urzędowego przestępstwa albo kto zapłaci 200 tysięcy złotych za naprawę osuwiska?"

  1. Pierwsze pytanie jest takie: czy w „projekcie” autorstwa p. Olszowskiego zestawiono obciążenia działające na żelbetową płytowo-kątową ścianę oporową, czy poprawnie zwymiarowano zbrojenie – i czy sprawdzono warunek stateczności ściany oporowej na wypieranie, przesunięcie i obrót (w oparciu o normy polskie lub eurokody). Jeśli tak, to na miejscu p. Olszowskiego nie bawiłbym się w żadne zaklęcia („własność Gminy Bobowa”) i podchody, tylko okazałbym te obliczenia.

    1. Link do projektu jest w tekście. Inżynier Olszowski ponad wszelką wątpliwość przeczyta ten tekst. Może nam odpowie??? Może nam odpowie w tej sprawie także MWINB? Może???

      1. W „projekcie” dostępnym pod linkiem

        http://www.bobowa.pl/blog/2014/07/25/budowa-chodnika-dla-pieszych-w-ciagu-drogi-wojewodzkiej-nr-981-odcinek-050-km-0101-km-2536-w-miejscowosci-wilczyska-wraz-z-kanalizacja-deszczowa-etap-ii-km-0101-1722-strona-prawa-dlugosc-16/20670

        nie ma żadnych obliczeń dot. płytowo-kątowej ściany oporowej. Na jednym przekroju podano wysokość ściany (3,80 m) i szerokość podstawy (2,00 m) – i to jest jedyna informacja nt. tego elementu konstrukcyjnego (nie ma żadnych danych nt. zbrojenia; nie ma też żadnego śladu, że sprawdzono stateczność ściany oporowej na wypieranie, przesunięcie i obrót).

        Jak powinny wyglądać obliczenia statyczne ściany oporowej? Na przykład tak:

        https://bip.malopolska.pl/e,pobierz,get.html?id=66397

        albo tak:

        bip.malopolska.pl/pobierz/727615.html

        1. Jeśli tak, to inżynier Olszowski ma problem! I problem ma Hażbud, bo oświadczył na piśmie, że zamówili prefabrykaty „L” zgodnie z projektem i nie byli de facto zainteresowani wytrzymałością „L”. Było im wszystko jedno, a powinni protestować albo wykonać obliczenia. Nikt nie ustalił jakie obciążenie ma wytrzymać mur oporowy? Problem ma także Wojewoda, który zatwierdzał projekt, bo zatwierdził bubel inżynierski. Czy dobrze interpretuje Pana/Pani wpis?
          Mało tego, parę osób chce wrobić BETONBEST a takie akcje są chyba karalne?

          1. Wszyscy uczestnicy tego przedstawienia (projektant, osoby, które projekt uzgadniały i zatwierdzały, wykonawca, producent żelbetowych prefabrykatów – a także bobowski „dobry gospodarz”) mają jakiś tam problem. Nie wydaje mi się jednak, żeby to był duży problem. Przyjęto taktykę na przeczekanie – i taktyka ta (jak do tej pory) znakomicie się sprawdza. Widać wyraźnie, że nikt nikomu nie chce zrobić krzywdy (kopiemy się po kostkach – ale nie wyżej!). Jeśli ktoś w końcu za wymianę tej ściany oporowej zapłaci – w grę wchodzi koszt projektu, koszt wykonania nowych prefabrykatów oraz koszt wszystkich niezbędnych robót na miejscu (przy okazji: metoda „naprawy” rekomendowana przez p. Wojciechowskiego to jest oczywiście jakiś żart) – to będzie to gminny podatnik (i nikt z tego powodu nie zrobi „dobremu gospodarzowi” zarzutu).

          2. A dlaczego metoda „naprawy’ rekomendowana przez p. Wojciechowskiego to żart?

          3. Dlaczego metoda „naprawy” rekomendowana przez p. Wojciechowskiego to żart? A dlatego, że metoda ta w porównaniu z rozbiórką istniejącej ściany oporowej i wykonaniem nowej z poprawnie zwymiarowanych elementów bynajmniej nie upraszcza (ani nie przyspiesza) „naprawy”. Ze względów praktycznych należałoby przyjąć jedną metodę „naprawy” dla całej ściany, roboty mógłby wtedy wykonać jeden wykonawca (np. firma Hażbud). Kilka całkowicie zniszczonych (wyłamanych) prefabrykatów i tak trzeba wymienić na nowe; jasne jest przy tym, że nowe elementy muszą mieć szerszą podstawę oraz poprawnie zwymiarowane i ułożone zbrojenie. Prostowanie i kotwienie w korpusie drogowym pozostałych elementów (zamiast ich wymiany) jest w tym przypadku niepotrzebnym komplikowaniem sprawy. Nie wiem, czy firma Hażbud ma jakieś doświadczenie (odpowiedni sprzęt, przeszkolony personel) w wykonywaniu mikropali samowiercących – jeśli nie, to trzeba byłoby tę część zadania zlecić firmie trzeciej. W takiej sytuacji pojawiłyby się problemy z koordynacją robót (na dodatek kotwienie istniejącej ściany oporowej w korpusie drogowym wcale nie wyklucza robót ziemnych w obrębie zatoki autobusowej – odchylonych prefabrykatów nie da się wyprostować bez usunięcia naziomu). Jeśli wadą wymiany prefabrykatów na nowe ma być czasowe ograniczenie przejazdu na drodze do jednego pasa ruchu (tak pisze p. Wojciechowski), to należy wskazać, że ograniczenie przejazdu będzie konieczne także w przypadku robót ziemnych towarzyszących kotwieniu istniejącej ściany oporowej w korpusie drogowym.
            Przy okazji. Dlaczego wszyscy uczestnicy tego przedstawienia unikają określenia katastrofa budowlana i używają określenia „awaria” (w wersji „awaria obiektu budowlanego” lub „awaria budowlana”)? Powód jest bardzo prosty. Katastrofa budowlana jest zdefiniowana w ustawie prawo budowlane, w razie zaistnienia katastrofy budowlanej przeprowadza się postępowanie wyjaśniające, jego celem jest ustalenie przyczyn katastrofy i osób odpowiedzialnych za jej zaistnienie (osoby te podlegają odpowiedzialności karnej oraz zawodowej). Natomiast żaden akt prawny nie definiuje czegoś takiego jak „awaria budowlana” – w związku z tym można o czymś takim opowiadać bez konsekwencji prawnych. Jedynym podmiotem, który w danym przypadku używa określenia katastrofa budowlana jest MWINB. MWINB jest w odniesieniu do w/w towarzystwa podmiotem zewnętrznym – i nie jest zainteresowany w umniejszaniu (czy też bagatelizowaniu) tego zdarzenia.

  2. Nie jest żle.
    Sprawa drgnęła.
    Przybyła jeszcze jedna taśma ostrzegawcza.
    Nie wiem po co?
    Po to, by było ładniej,czy bezpieczniej,czy żeby wszyscy jadący drogą przez Jeżów widzieli ,że władza ma problem.?
    Uważam,że sprawa jest długo terminowa….Nie widzę zielonego światła….?
    Nie udolność,czy brak kompetencji? Brak dobrej woli?
    Czy zabawa W CIUCIU BABKĘ ?
    A na koniec pytanie-CO BY BYŁO JAK BY RED.MACIEJ RYSIEWICZ NIE RUSZYŁ,NIE POKAZAŁ TEJ SPRAWY ?
    Było by- cicho sza…?

  3. Na str. 9 projektu budowlanego pod nazwą „Budowa chodnika dla pieszych w ciągu drogi wojewódzkiej Nr 981 odcinek 050 km 0+101 – km 2+536 w miejscowości Wilczyska”, dostępnego pod linkiem

    http://www.bobowa.pl/blog/2014/07/25/budowa-chodnika-dla-pieszych-w-ciagu-drogi-wojewodzkiej-nr-981-odcinek-050-km-0101-km-2536-w-miejscowosci-wilczyska-wraz-z-kanalizacja-deszczowa-etap-ii-km-0101-1722-strona-prawa-dlugosc-16/20670

    znajduje się „Oświadczenie projektanta” o takiej treści: „Autor dokumentacji projektowej mgr inż. Andrzej Olszowski (…) mgr inż. Józef Świderski (…) oświadcza, że zgodnie z art. 20, ust. 4 Ustawy z dnia 07 lipca 1994 r. Prawo Budowlane (Tekst jednolity: Dz. U. z 2006 r. Nr 156, poz. 1118, z późniejszymi zmianami) projekt budowlany pn: „Budowa chodnika dla pieszych w ciągu drogi wojewódzkiej Nr 981 odcinek 050 km 0+101 – km 2+536 w miejscowości Wilczyska” jest wykonany zgodnie z obowiązującymi przepisami, zasadami wiedzy technicznej, kompletny z punktu widzenia celu któremu ma służyć oraz został wykonany prawidłowo i może być skierowany do realizacji”.
    Jeśli ów projekt jest „kompletny z punktu widzenia celu któremu ma służyć oraz został wykonany prawidłowo i może być skierowany do realizacji” to gdzie są obliczenia statyczne ściany oporowej, gdzie dane nt. zbrojenia tejże ściany? W części opisowej projektu w ogóle nie pojawia się termin „ściana oporowa”. W części rysunkowej na jednym przekroju („przekrój normalny na zatoce prawostronnej km 1+039 – km 1+119”) podano wysokość tej ściany (3,80 m) i szerokość podstawy (2,00 m) – i to jest jedyna informacja nt. tego elementu konstrukcyjnego. Nie wiadomo na jakiej podstawie przyjęto te wymiary (nie ma żadnych obliczeń, nie ma żadnego dowodu, że sprawdzono stateczność tego elementu), nie ma żadnych danych dot. zbrojenia i klasy betonu.
    Co to wszystko oznacza? A to, że panowie projektanci złożyli fałszywe oświadczenie, bobowski „dobry gospodarz” za taki „projekt” grzecznie zapłacił, a wykonawca wykonał ścianę oporową wg własnego widzimisię (ze skutkiem, który każdy może sobie obejrzeć – na obrazkach, albo w naturze).

      1. Pod poniższym linkiem można przeczytać, w jaki sposób sprawdza się stateczność ściany oporowej. Tekst jest w ten sposób napisany, że jest zrozumiały nawet dla laika. To, co się zdarzyło w Wilczyskach (tzn. obrót elementów ściany oporowej względem krawędzi podstawy – przypadek oznaczony literą c na rys. 1) jest dowodem na to, że p. Olszowski nie sprawdził co najmniej jednego warunku stateczności ściany oporowej (gdyby sprawdził, to zaprojektowałby odpowiednio szerszą podstawę prefabrykatu). To, że w co najmniej jednym elemencie nieprawidłowo ułożono zbrojenie (w osi obojętnej) i płyta się złamała, to jest inna sprawa (fakt ten ewidentnie obciąża producenta). Trzecią sprawą jest to, że zbrojenie elementów i tak jest niedostateczne. W projekcie nie ma żadnych danych dot. zbrojenia, a wykonawca – zamiast zażądać tych danych od projektanta – z sobie tylko znanego powodu zaakceptował zbrojenie zaproponowane przez producenta. Skądinąd wiadomo, że firma Betonbest mogła wyprodukować elementy na zamówienie (wg dokumentacji dostarczonej przez klienta), ale nikt takowego (odrębnego) zamówienia nie składał.

        http://www.biswbis.pb.edu.pl/2011_01/002.pdf

        Co się tyczy tego, kto powinien zapłacić za rozbiórkę istniejącej ściany i wykonanie nowej z poprawnie zwymiarowanych i zazbrojonych elementów. Moim zdaniem powinien zapłacić gminny podatnik. Tak jest, gminny podatnik. Ale nie z pieniędzy, które aktualnie znajdują się w gminnej kasie, tylko z tych, które przez ostatnie lata poszły do kieszeni bobowskiego „dobrego gospodarza”. W praktyce można to byłoby wykonać tak („dobry gospodarz” z pewnością nie oddałby dobrowolnie tego, co już zjadł): nowo wybrana rada gminy radykalnie obniża pobory „dobrego gospodarza” (takie przypadki się zdarzają, w zeszłej kadencji radni w Łużnej obniżyli pobory tamtejszego wójta), a zaoszczędzone pieniądze przeznacza na usunięcie skutków radosnej twórczości „gospodarza”. Gdyby „gospodarz” czuł się poszkodowany, to niech się sądzi z p. Olszowskim (któremu lekkomyślnie zapłacił za niekompletny projekt) albo z firmą Hażbud. Nowo wybrana rado – do dzieła!
        Przy okazji. Jaka szkoda, że radzie nie przewodniczy już gigant intelektu, niejaki Tabiś!

        1. Szanowny/a”wma”! „Dobry gospodarz” oczywiście zapłacił z publicznej kasy za projekt Olszowskiego i Świderskiego a także HAŻBUD-owi za partactwo. Można jednak z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że „dobry gospodarz” schowa się za plecami tych, którzy ten projekt zatwierdzili, tj. odbije piłkę na boisko Wojewody Małopolskiego. Przecież „dobry gospodarz” nie zna się na projektowaniu murów oporowych oraz ich stateczności i uzbrojeniu. I nie jest rolą „dobrego gospodarza” oceniać czy Olszowski ze Świderskim podrzucili UM w Bobowej zgniłe jajo. Pana/i propozycja zatem nie do końca wydaje mi się uzasadniona. Bo gdyby iść zaproponowanym tropem należałoby obciążyć odpowiedzialnością finansową za tę katastrofę budowlaną na przykład poseł Barbarę Bartuś, która autorytatywnie stwierdziła, że „dobry gospodarz”, to naprawdę „dobry gospodarz” i wara od „dobrego gospodarza” bo „dobry gospodarz” ma rządzić następne 5 lat!
          Chciałbym zatem Pana/ią prosić o dodatkowe argumenty dlaczego to właśnie „dobry gospodarz” powinien wyłożyć „dudki” na naprawę tego muru oporowego? Osobiście uważam, że winy „dobrego gospodarza” należy raczej szukać w ukrywaniu katastrofy budowlanej nie tylko przed władzami nadzoru budowlanego. To szeroko pojęte zamiatanie katastrofy budowlanej pod dywan można dość łatwo spenalizować na podstawie kodeksu karnego, do czego oczywiście nie dojdzie, bo nikt nie będzie tu i teraz kopał „dobrego gospodarza” nawet po kostkach; nie mówiąc już o poważniejszych ciosach. Kończę! Byłbym wdzięczny za dodatkowe argumenty dlaczego w tej konkretnej sprawie Rada Miejska powinna obniżyć pobory „dobrego gospodarza”, żeby „uśpyrlać” na naprawę osuwiska.Obiecuję, że jak mi Pan/i przedstawi takie dodatkowe argumenty, to wystąpię do Rady Miejskiej z oficjalnym wnioskiem w tej sprawie!

          1. Mój poprzedni komentarz składał się z dwóch części – nad linkiem i pod linkiem. Nad linkiem jest tekst napisany na serio, pod linkiem – z lekkim przymrużeniem oka. Część nt. „dobrego gospodarza” – przepraszam – „dobłego gospodarza” (tytulatura made in Bałbała Bałtuś) pozwoliłem sobie napisać z tego powodu, że na pewnym zebraniu wiejskim na własne uszy słyszałem, jak „dobły gospodarz” z wielką pewnością siebie chwalił się, że drogi i chodniki w gminie projektują „inżynierowie z prawdziwego zdarzenia” (a zgromadzona publiczność słuchała tych opowieści z otwartą gębą). Wychodzi na to, że p. Olszowski jest jednym z tych „inżynierów z prawdziwego zdarzenia” (kilka ciekawych informacji nt. kariery tego pana można łatwo znaleźć w sieci). Pomyślałem sobie, że najlepszym sposobem sprowadzenia „dobłego gospodarza” do rzeczywistości byłoby uderzenie go po kieszeni.
            Jedna uwaga – tym razem serio – nt. tego, że „dobry gospodarz” przecież nie zna się na projektowaniu i nie jest jego rolą ocena zawartości projektu. Jeśli „dobry gospodarz” bierze rocznie z gminnej kasy grubo, grubo ponad sto tysięcy złotych (i to od kilkunastu lat), to należałoby oczekiwać od niego przynajmniej tyle, że nie będzie się otaczał ludźmi głupszymi od siebie, że w jego otoczeniu znajdzie się miejsce dla kogoś, kto mu rzeczowo i sensownie w tego typu sprawach doradzi (wygłup z przystankiem w Jeżowie to nie jest pierwsza tego typu historia).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *