Katastrofa budowlana w Jeżowie. Bezczynność burmistrza Wacława Ligęzy i pracowników UM w Bobowej. Kolejne dowody dla Rady Miejskiej i przewodniczącej Małgorzaty Molendowicz w sprawie urzędniczej afery osuwiskowej

15 listopada 2018 roku wystąpiłem  do burmistrza Wacława Ligęzy z dwoma wnioskami o dostęp do informacji publicznej.

Oto pierwszy z wniosków:

W odpowiedzi zostały mi przekazane następujące dokumenty: Protokół nr 1, Protokół nr 2, Protokół z postępowania, szacunkowa wartość, pismo, umowa a14, wezwanie do uzupełnień, wezwanie do uzupełnień 2, wezwanie do uzupełnień 3, wniosek o zatwierdzenie, Zabezpieczenie środków, Zapytanie godrom, zarządzenie, zawiadomienia 1, zawiadomienie 2, zawiadomienie 3.

Jak widać powyższa dokumentacja dotyczy postępowania przetargowego i procedury projektowej w sprawie inwestycji o nazwie: http://www.bobowa.pl/blog/2014/07/25/budowa-chodnika-dla-pieszych-w-ciagu-drogi-wojewodzkiej-nr-981-odcinek-050-km-0101-km-2536-w-miejscowosci-wilczyska-wraz-z-kanalizacja-deszczowa-etap-ii-km-0101-1722-strona-prawa-dlugosc-16/20670.

Może komentator „wma”, który tak fachowo poddał ocenie, np. projekt Andrzeja Olszowskiego, poświęci jeszcze bezinteresownie trochę wolnego czasu i rzuci okiem na tę stertę dokumentów i opowie nam czy, jego zdaniem, wszystko w nich „gra i buczy”?

Do tematu prawdopodobnie wrócę a teraz pochylę się nad dossier, a właściwie jego braku, w odniesieniu do mojego drugiego wniosku z 15 listopada 2018 r.

Najpierw wniosek nr 2:

A oto dokumenty urzędowe nadesłane w odpowiedzi na wniosek nr 2:

Gmina_odpowiedź_29-11-2018,

pismo – z 16 kwietnia 2018 r.

WNIOSKI

  1. Burmistrz Wacław Ligęza i pracownicy UM w Bobowej od 3 sierpnia 2017 r. do 16 kwietnia 2018 r. nie podjęli żadnych czynności urzędowych w związku z osuwiskiem w Jeżowie i destrukcją muru oporowego, zabezpieczającego przystanek autobusowy i DW 981!
  2. Radni Rady Miejskiej w Bobowej nie otrzymali od burmistrza i pracowników UM w Bobowej żadnego sygnału na temat osuwiska. Radni także sami, z własnej nieprzymuszonej woli, nie podjęli żadnej interwencji w tzw. przedmiotowej sprawie.
  3. Burmistrz Wacław Ligęza i urzędnik Maria Gucwa-Barylak nie udzielili odpowiedzi na pytanie, kto był pomysłodawcą wybudowania przystanku autobusowego w tym konkretnym miejscu w Jeżowie. Czy należy zatem uznać, że był to autorski pomysł projektanta Andrzeja Olszowskiego?

Brak urzędowej reakcji burmistrza Wacława Ligęzy i pracowników UM w Bobowej (Maria Gucwa-Barylak (?), Anna Smoła (?), Barbara Falisz (?), może ktoś jeszcze?)  na osuwisko w Jeżowie bulwersuje „na maksa”. Ta bezczynność i tumiwisizm nakazuje zadać pytanie czy burmistrz Wacław Ligęza et consortes przypadkiem nie naruszyli art. 231 kk? Dlaczego burmistrz Wacław Ligęza nie wezwał firmy HAŻBUD na dywanik? Dlaczego burmistrz Wacław Ligęza nie podjął aż do 16 kwietnia 2018 r. żadnych kontaktów z ZDW w Krakowie (przegląd śródgwarancyjny 3.10.2017, to była inicjatywa ZDW)? Dlaczego od 3 sierpnia 2017 r. do 16 kwietnia 2018 r. na dywanik nie zostali wezwani: projektant Andrzej Olszowski i inspektor nadzoru inwestorskiego Agata Mężyk?

Pani przewodnicząca RM Małgorzata Molendowicz i radni RM w Bobowej mają dostatecznie dużo instrumentów, żeby ten skandal wyjaśnić. Przypominam, że złożyłem kilka dni temu wniosek o zwołanie Nadzwyczajnej Sesji Rady Miejskiej. Taki wniosek z definicji trzeba rozpatrzyć w trybie nadzwyczajnym, tj. bezzwłocznie. A przewodnicząca Małgorzata Molendowicz nawet nie potwierdziła uprzejmie, że taki wniosek ode mnie otrzymała. Nie mówiąc o podziękowaniu za troskę w sprawach publicznych!

Rada Miejska w Bobowej musi mieć świadomość, że w przypadku katastrofy budowlanej w Jeżowie każda próba powołania się na „Boga i historię” i wyborców, którzy w przyszłości rozliczą mandaty radnych albo na brak ustawowej delegacji, będzie oznaczała zamiatanie tej afery pod dywan. A zamiatanie tej afery pod dywan, to współudział w działaniach na szkodę interesu publicznego i mieszkańców gminy Bobowa.

To na razie tyle. A że afera osuwiskowa jest rozwojowa, to chyba widać, słychać i czuć!

Więcej na ten temat, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/.

(Odwiedzono 15 razy, 1 wizyt dzisiaj)

8 przemyśleń na temat "Katastrofa budowlana w Jeżowie. Bezczynność burmistrza Wacława Ligęzy i pracowników UM w Bobowej. Kolejne dowody dla Rady Miejskiej i przewodniczącej Małgorzaty Molendowicz w sprawie urzędniczej afery osuwiskowej"

  1. Co się tyczy wniosku nr 1.

    W przekazanych plikach opisana jest organizacyjna krzątanina poprzedzająca powstanie projektu budowlanego. Nie ma w tych plikach niczego nadzwyczajnego.

    Wynika z nich co następuje:

    1) bobowski „dobry gospodarz” zapłacił p. Olszowskiemu pieniędzmi gminnego podatnika (zamówienie nie było współfinansowane „ze środków Unii Europejskiej”),

    2) za opracowanie dokumentacji projektowej (jego częścią był projekt budowlany) p. Olszowski miał otrzymać kwotę brutto 47 970,00 złotych – wynika to z umowy nr RIiGK 272.3.2011 o wykonanie prac projektowych zawartej 12 maja 2011 roku pomiędzy gminą Bobowa, którą reprezentowała osoba określona jako „mgr inż. Wacław Ligęza – Burmistrz” a firmą A14 Usługi Projektowe Nadzory Budowlane Roboty Drogowe mgr inż. Andrzej Olszowski 380300 Gorlice ul. Biecka 8/35, którą reprezentowała osoba określona jako „Andrzej Józef Olszowski – Projektant”,

    3) paragrafie 6 ustalono wysokość kar umownych, w punkcie 3 tegoż paragrafu zamawiający (czyli gmina Bobowa, reprezentowana przez „dobrego gospodarza”) zastrzega sobie prawo dochodzenia odszkodowania uzupełniającego do wysokości rzeczywiście poniesionej szkody.

    Jest też ciekawostka. W paragrafie 1 w/w umowy czytamy coś takiego:

    „Projektant przyjmie obowiązki nadzoru autorskiego i inwestorskiego w czasie realizacji inwestycji”.

    Wynikałoby z tego, że w roku 2011 bobowski „dobry gospodarz” zamierzał powierzyć p. Olszowskiemu funkcją inspektora nadzoru inwestorskiego, z umowy przygotowanej w późniejszym czasie dla wykonawcy robót budowlanych wynika, że mu się jednak odmieniło i upodobał sobie w pani Mężyk (czy pani Mężyk rzeczywiście podjęła się tej funkcji tego do końca nie wiem, musiałbym zajrzeć do dziennika budowy).

    Co się tyczy wniosku nr 2.

    Pismo z 28 listopada 2018 roku podpisane „Z up. BURMISTRZA” przez osobę określającą się jako „mgr inż. Maria Gucwa-Barylak” to są jawne kpiny. To nie jest odpowiedź na Pańskie pytanie.

    Pismo z 16 kwietnia 2018 podpisane „Z up. BURMISTRZA” przez osobę określającą się jako „mgr inż. Maria Gucwa-Barylak” to jest żenada, nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Bobowski „dobry gospodarz” (zasłaniający się osobą określającą się jako „mgr inż. Maria Gucwa-Barylak”) „zwraca się z uprzejmą prośbą o pojęcie skutecznych działań w sprawie wykonania robót naprawczych”.
    Człowiek, który się w ten sposób ośmiesza nie powinien pełnić funkcji z wyboru nawet przez 5 minut. Gdybym chciał to jakoś określić terminologią medyczną, to nazwałbym to utratą kontaktu z rzeczywistością.
    W sierpniu/wrześniu zeszłego roku ściana oporowa wykonana z żelbetowych prefabrykatów utraciła stateczność. Co ja bym zrobił, gdybym był inwestorem? Najpierw zajrzałbym do projektu budowlanego, następnie przeczytałbym umowę z firmą Hażbud. Po wykonaniu tych dwóch prostych czynności niezwłocznie przystąpiłbym do wykonania postanowień umowy o roboty budowlane: zawiadomiłbym na piśmie wykonawcę o ujawnieniu wady przedmiotu umowy, a na miejscu (z umową i projektem budowlanym w ręku) zadałbym mu 3 proste pytania:

    1) na jakiej podstawie zamówił prefabrykowane elementy, z których wykonał ścianę oporową,

    2) skąd wiedział jak ją zazbroić (gdyby odpowiedział, że z projektu budowlanego, to wręczyłbym mu projekt, żeby pokazał palcem odnośny rysunek i wykaz stali),

    3) dlaczego nie wykonał punktu 2 i 15 z paragrafu 8 umowy o roboty budowlane; punkt ten wygląda tak: „Do obowiązków Wykonawcy należy w szczególności: (…) wykonanie przedmiotu umowy zgodnie z dokumentacją; (…) natychmiastowe zawiadomienie Zamawiającego o wadach i brakach w otrzymanej dokumentacji (…)”.

    Następnie poinformowałbym wykonawcę, że bez zbędnej zwłoki przystępujemy do wykonania punktu 12 z paragrafu 13.

    A co robi bobowski „dobry gospodarz”? Wysyła jakieś debilne pismo do Krakowa, zasłania się przy tym naiwnie osobą określającą się jako „mgr inż. Maria Gucwa-Barylak” (na miejscu adresata wysłałbym nadawcy kartkę z życzeniami rychłego powrotu do zdrowia).

    1. Dziękuję! A jak Pan myśli, co zrobi przewodnicząca Małgorzata Molendowicz jak przeczyta Pański komentarz?

      1. Tę zatoczkę zawieszoną nad jeżowską „paryją” wymyślił ktoś w gminie Bobowa (przypuszczam, że „dobry gospodarz”, nie jest wykluczone, że do spółki z miejscowym sołtysem).

        Kto zlecił opracowanie projektu i kto za niego zapłacił? Gmina Bobowa (reprezentowana przez bobowskiego „dobrego gospodarza”).

        Kto zlecił roboty budowlane i kto za nie zapłacił? Gmina Bobowa (reprezentowana przez bobowskiego „dobrego gospodarza”).

        Komu firma Hażbud udzieliła pięcioletniej gwarancji na wykonane roboty? Gminie Bobowa (reprezentowanej przez bobowskiego „dobrego gospodarza”).

        W okresie gwarancyjnym ujawniła się wada przedmiotu mowy. Co robi bobowski „dobry gospodarz”? Przystępuje do wykonania umowy? Nie, bobowski „dobry gospodarz” przez pół roku śpi (dłubie w nosie?), po czym pisze żałośliwy list do Krakowa (zasłania się przy tym jakąś kobietą).

        Jedno w tym jest ciekawe. Skąd mu się wziął ten Kraków? Nie słyszał o Berdyczowie?

        Co zrobi „przewodnicząca Małgorzata Molendowicz”? Czy ja wiem? Może wyjaśni „dobremu gospodarzowi”, o co chodzi z tym Berdyczowem?

          1. Nie wiem, czy Pan zauważył, że gorlicki policmajster, który się wacławaligęzowym „oberwiskiem” zajmował „powinność swej służby zrozumiał” (po wykonaniu kilku „czynności” – czyli ruchów pozornych – sprawę umorzył). Myśli Pan, że gorlicki prokurator jest mniej pojętny?

          2. Jeszcze Pan nie wie, bo nie zdążyłem sprawy ujawnić, ale prokurator Cebo jest bardzo zdeterminowany (pojętny) i kilka dni temu odmówił mi tej dokumentacji, na podstawie której sprawa została zamieciona pod dywan. Poskarżyłem się do prokuratora Trybusa i wysłałem kolejny wniosek do prokuratora Cebo. Tylko, że w Jeżowie nad oberwiskiem nie tylko śmierdzi, ale szkoda materialna dość duża… Wiadomo, na razie wszyscy grają na zwłokę. Najgorsza wiadomość dla spiskowców, że MWINB nie wycofał się z katastrofy budowlanej; przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Jeśli się wycofał, to ruki (w zasadzie) swobodnyje… Bo jak wiadomo „dobra zmiana chlipie w kącie obsmarkana”!

          3. W moim komentarzu z godz. 20 ma być oczywiście tak:

            W okresie gwarancyjnym ujawniła się wada przedmiotu umowy (nie „mowy”; zgubiła się jedna literka).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *