
Pan Roman Leśniak, Główny Specjalista ds. Organizacji i Informacji Publicznej w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Krakowie, 29 października 2018 roku, przekazał mi bardzo ważny dokument, dotyczący najsłynniejszego oberwiska w historii Jeżowa, które władza publiczna próbowała ukryć przed Małopolskim Wojewódzkim Inspektorem Nadzoru Budowlanego. Oto tzw. Ekspertyza techniczna dotycząca awarii obiektu budowlanego polegająca na wyłamaniu części płyt oporowych typu L, tworzących ścianę oporową podtrzymującą korpus drogowy przy zatoce autobusowej przy DW 981 w miejscowości Wilczyska, zob. Ekspertyza – Awaria muru – Wilczyska.
Po lekturze ww. dokumentu zatelefonowałem, 30 października 2018 roku, do autora opracowania mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego. I rozmawialiśmy blisko 25 minut. Tadeusz Wojciechowski cierpliwie tłumaczył mi z „polskiego na nasze” inżynierskie zawiłości przedmiotowej ekspertyzy. Nie jest przecież tajemnicą, dla Czytelników mojego portalu, że jestem laikiem budowlanym (najoględniej mówiąc).
Pan Tadeusz Wojciechowski potwierdził jeszcze raz, że jego zdaniem pręty zbrojeniowe zastosowane w prefabrykatach „L” miały zbyt małą średnicę, a na dodatek powinny być usytuowane przy ścianie prefabrykatu od strony zasypywanej gruntem, a nie w jego centrum. Tylko pręt zbrojeniowy umiejscowiony przy krawędzi prefabrykatu spełniałby swoje wytrzymałościowe zadanie dla całego elementu betonowego. Na dodatek, jak wiadomo, w badanych prefabrykatach zastosowano zbrojenie D10 mm co 15 cm, a jak stwierdza autor ekspertyzy, powinno być D 14 co 8 cm. Dla inżyniera Tadeusza Wojciechowskiego nie ulegało żadnej wątpliwości, że nawet gdyby prefabrykaty wykonano z należytą starannością, tzn. drut zbrojeniowy byłby przy krawędzi od strony nasypu, nie w środku przekroju prefabrykatu „L”, to średnica zastosowanego zbrojenia i odstępy prętów, w tej konkretnej sytuacji, należy określić jako niedobór na poziomie 3,5 – krotnym.
Inżynier Tadeusz Wojciechowski na pytanie czy przed opracowaniem ekspertyzy zapoznał się z pełną dokumentacją projektową dotyczącą budowy nasypu dla zatoki autobusowej, stwierdził, że kompletnego projektu budowlanego nie widział a tylko jego fragmenty. I że w tych fragmentach, które widział nie było wymagań projektowych i wytrzymałościowych dla prefabrykatów typu „L”, które w tej konkretnej sytuacji miały być zastosowane. Oświadczył ponadto, że zlecono mu wykonanie ekspertyzy tylko po analizie stanu faktycznego w terenie, co wykonał z całą starannością.
Sprawa wymagań, które powinny spełniać prefabrykaty typu „L”, wydaje się być kluczowa w przedmiotowej sprawie. Jeśli bowiem producent nie miał świadomości jakie obciążenie mają wytrzymać produkowane przez niego prefabrykaty i sprzedał typowe, produkowane przez siebie elementy betonowe, to będzie miał argument przeciwko projektantowi lub wykonawcy robót, że nie ponosi odpowiedzialności za awarię tak zbudowanego muru. Gdyby bowiem producent znał siły, które w tych konkretnych warunkach będą działać na prefabrykaty, to być może zastosowałby i grubsze, i gęściejsze zbrojenie pod konkretne zamówienie.
W tej sprawie powinno być poddanych analizie, przez Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Krakowie, kilka kwestii:
- Co na temat wytrzymałości prefabrykatów „L” mówi projekt budowlany?
- Jakie obliczenia dotyczące sił działających na mur oporowy przeprowadzono w projekcie budowlanym?
- Czy uwzględniono wodę spływającą z Moronia, jako dodatkowy element mający wpływ na destrukcje nasypu pod zatoką autobusową?
- Czy wykonawca budowli (firma HAŻBUD) uzgodnił z wykonawcą prefabrykatów „L” ich pożądaną wytrzymałość w projektowanej budowli?
Obaj z inż. Wojciechowskim zgodziliśmy się, że już na pierwszy rzut oka zastosowane w Wilczyskach prefabrykaty typu „L” nadają się do magazynów towarów masowych, żeby pryzmy piasku, żwiru, węgla etc. chronić przed rozsypaniem się na zbyt dużej powierzchni terenu. W tych konkretnych warunkach, w których na dodatek podczas nawalnych dreszczów siły działające na tak zbudowany mur znacznie rosną, należało zastosować inne rozwiązania inżyniersko-budowlane.
Na koniec rozmawialiśmy z inż. Tadeuszem Wojciechowskim o jego stwierdzeniu z ekspertyzy, że korpus drogowy w tym miejscu eksploatowany jest co najmniej 150 lat. Jako, że wychowałem się na gościńcu do Bobowej, to wiem, że jeszcze w latach 70. XX w. droga do Bobowej wiodła zakrętasami przy parku dworskim a obecnie droga biegnie na tym odcinku w Jeżowie zupełnie nowym szlakiem. To już jednak trzeba uznać za detal. Nie należy natomiast zapominać, że przy budowie obecnej zatoki autobusowej stworzono zupełnie nowy nasyp.
I na koniec dzisiejszego materiału prasowego krótka uwaga. Ciekawe dlaczego Komenda Powiatowa Policji w Gorlicach nie czekała na ekspertyzę inż. Wojciechowskiego i odmówiła już 6 sierpnia 2018 roku wszczęcia dochodzenia w sprawie HAX – 2455/18/MD i ROW – 101/18/PG, dotyczącego domniemania popełnienia przestępstwa z art. 163 §2 kk, tj. nieumyślnego sprowadzenia w okresie od 3 sierpnia 2017 r. do dnia 25 września 2017 roku w miejscowości Wilczyska (…) zdarzenia zagrażającego zdrowiu i życiu wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli (…)?
Po lekturze ekspertyzy mgr. inż. Tadeusza Wojciechowskiego nie mam najmniejszych wątpliwości, że ustalenie odpowiedzialnych tej katastrofy budowlanej/awarii obiektu budowlanego nie powinno nastręczać żadnych kłopotów. Wystarczy na początek odpowiedzieć na pytania od 1 do 4 zawarte w moim artykule i krąg podejrzanych wyraźnie się wykrystalizuje!!!
Niniejszy materiał prasowy przekazuję do wiadomości KPP w Gorlicach i MWINB! Bo w tej sprawie, ponad wszelką wątpliwość dopuszczono się rażących zaniedbań! A koszty tych zaniedbań zostaną także oszacowane.
Coś mi się wydaje, że dziura w ziemi w Jeżowie nieprzypadkowo nie została jeszcze zasypana, a zatoka autobusowa i chodnik dla pieszych naprawione. Koszty odbudowy bardzo duże, a państwo teoretyczne, tj. III RP od ponad roku nie może ustalić, kto za to ma zapłacić. Burmistrz Wacław Ligęza w wywiadzie radiowym ujawnił, że prowadził jakieś zakulisowe rozmowy i że nie wyklucza uruchomienia środków publicznych? Ale może ja się mylę… i burmistrz Wacław Ligęza nie miał nic zdrożnego na myśli…
Więcej na ten sam temat, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/katastrofa-budowlana/.
Co jest przyczyną utraty stateczności ściany oporowej przy drodze w Jeżowie? Przyczyną jest nieprofesjonalne działanie inwestora (gmina Bobowa, którą reprezentował „dobry gospodarz”), projektanta oraz wykonawcy robót.
Projektant dostarczył inwestorowi wadliwy (niekompletny) projekt, inwestor (w osobie „dobrego gospodarza”) za taki projekt zapłacił, po czym (nie wyznaczając inspektora nadzoru inwestorskiego) zlecił wykonanie robót, a wykonawca – wiedząc, że projekt jest niekompletny (brak obliczeń statycznych ściany oporowej, brak danych dot. zbrojenia prefabrykatów) – zamówił prefabrykaty wg własnego widzimisię. Obowiązkiem wykonawcy było zwrócenie inwestorowi uwagi na to, że projekt jest niekompletny, po takim zawiadomieniu inwestor powinien był zażądać od projektanta uzupełnienia projektu (do znaczy dostarczenia dowodu, że sprawdził stateczność zaproponowanych prefabrykatów oraz informacji jak należy te prefabrykaty zazbroić).
Teza, którą w swojej ekspertyzie stawia p. Wojciechowski („z całą pewnością możemy stwierdzić, że wytwórca prefabrykatów jest głównym winowajcą awarii”) jest – oględnie mówiąc – mocno naciągana. Gdybyśmy chcieli ustawić w kolejności „winowajców” (od największego, do najmniejszego), to byłby to najpierw projektant, potem wykonawca – a dopiero na końcu „wytwórca prefabrykatów”.
„Strony umowy o roboty budowlane, to jest inwestor/zamawiający oraz wykonawca, zobowiązane są do wzajemnego współdziałania. Obowiązek ten został skonkretyzowany w art. 651 kodeksu cywilnego (…). Zgodnie z jego brzmieniem, jeżeli dostarczona przez inwestora dokumentacja, teren budowy (…) nie nadają się do prawidłowego wykonania robót albo jeżeli zajdą inne okoliczności, które mogą przeszkodzić prawidłowemu wykonaniu robót, wykonawca powinien niezwłocznie zawiadomić o tym inwestora. Nie budzi wątpliwości, że nałożony na wykonawcę obowiązek zawiadamiania inwestora o przeszkodach zawiera w sobie obowiązek sprawdzenia dokumentacji (…). Większym problemem może się okazać analiza dokumentacji budowy i terenu budowy ze względu na fakt, że przepisy nie precyzują stopnia szczegółowości analizy, terminu jej wykonania ani tego, w jaki sposób powinno nastąpić informowanie o dostrzeżonych przeszkodach. (…) zgodnie z art. 3 pkt 13 ustawy prawo budowlane przez dokumentację budowy należy rozumieć pozwolenie na budowę wraz z załączonym projektem budowlanym (…). Zakres tej definicji określa ramy dokumentacji, które wykonawca powinien wziąć pod uwagę, przyjmując na siebie obowiązek realizacji robót. Na etapie zawierania umowy badaniu będą podlegały np. projekt budowlany (…). (…) według aktualnego orzecznictwa z art. 651 kodeksu cywilnego nie da się co prawda wywieść obowiązku szczegółowego sprawdzania projektu budowlanego, jednak nie zwalnia to wykonawcy z obowiązku zwrócenia inwestorowi uwagi na wadliwość projektu, którą wykonawca dostrzegł lub powinien był dostrzec. Jeżeli wykonawca, zachowując szczególną staranność wymaganą od przedsiębiorcy zajmującego się wykonawstwem budowlanym, miał możliwość dostrzeżenia wadliwości projektu (bez potrzeby odwoływania się do wiadomości specjalnych, jakimi dysponuje projektant), lecz tego zaniechał, to odpowiada za szkodę wyrządzoną nienależytym wykonaniem zobowiązania. Przyjmuje się, że obowiązek ten odnosi się do sytuacji dość oczywistych, niewymagających wiedzy specjalistycznej czy wykonywania obliczeń. Nie jest więc zadaniem wykonawcy drobiazgowa analiza projektu w celu wykrycia jego ewentualnych wad. Do jego obowiązków należy natomiast prawidłowe odczytanie projektu i realizacja inwestycji zgodnie z jego założeniami oraz z zasadami sztuki budowlanej. W konsekwencji obarczającym wykonawcę błędem w sztuce budowlanej będzie zazwyczaj niedostrzeżenie wadliwości powszechnie stosowanych czy ogólnych rozwiązań konstrukcyjnych. (…) sprawdzanie przez wykonawcę dokumentacji można podzielić na wstępne oraz bieżące. Sprawdzenie wstępne może nastąpić jeszcze w toku negocjacji z inwestorem, a wykonawca powinien już wówczas zwrócić uwagę na dostrzeżone usterki projektu. Co istotne, obowiązki informacyjne wykonawcy dotyczą w ograniczonym zakresie także spełniania przez inwestora wymagań szczegółowych prawa budowlanego, co nie może być jednak interpretowane w sposób rozszerzający. Przedmiot świadczenia wykonawcy nie obejmuje bowiem doradzania inwestorowi w zakresie procesu inwestycyjnego. Jeżeli jednak przekazana przez inwestora dokumentacja jest niekompletna lub wynika z niej, że inwestor nie wykonał ciążących na nim z mocy prawa budowlanego obowiązków, które stanowią przeszkodę w prawidłowym wykonaniu robót budowlanych, to wykonawca ma obowiązek powiadomienia inwestora o tych brakach. Analiza kwestii terminu zgłaszania inwestorowi przeszkód w realizacji umowy wskazuje, że zgłoszenie takie powinno następować niezwłocznie. Należy je rozumieć jako działanie bez nieuzasadnionej zwłoki przy dołożeniu szczególnej staranności przedsiębiorcy zajmującego się wykonawstwem budowlanym. Obowiązek informacyjny wykonawcy dotyczy każdego momentu w trakcie realizacji robót, w którym dowiedział się on o konkretnych nieprawidłowościach. Dzięki temu inwestor będzie mógł się domagać usunięcia wad projektu od projektanta i prawidłowo zrealizować inwestycję”.
http://www.inzynierbudownictwa.pl/biznes,prawo,artykul,obowiazek_wykonawcy_informowania_inwestora_o_przeszkodach_w_realizacji_budowy,8432
Podobne zasady, znane mi z mojej własnej praktyki zawodowej (przed rozpoczęciem robót wykonawca sprawdza projekt i w razie jakichkolwiek niezgodności lub braków zawiadamia zamawiającego), obowiązują w Niemczech (VOB B, paragraf 3, punkt 3):
„Die vom Auftraggeber zur Verfügung gestellten Geländeaufnahmen und Absteckungen und die übrigen für die Ausführung übergebenen Unterlagen sind für den Auftragnehmer maßgebend. Jedoch hat er sie, soweit es zur ordnungsgemäßen Vertragserfüllung gehört, auf etwaige Unstimmigkeiten zu überprüfen und den Auftraggeber auf entdeckte oder vermutete Mängel hinzuweisen”.
Czy „dobry gospodarz” miał obowiązek wyznaczyć inspektora nadzoru?
Jeśli w decyzji o pozwoleniu na budowę nie nałożono na inwestora takiego obowiązku – to nie (ustawa prawo budowlane, rozdział 3, art. 17, 18 i 19).
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19940890414/U/D19940414Lj.pdf
Czym innym jest jednak formalny (prawny) obowiązek – a czym innym profesjonalne działanie. Gdyby „dobry gospodarz” miał choć odrobinę poczucia rzeczywistości (innymi słowy: zdawał sobie sprawę z własnej ignorancji – a także z ignorancji tych, którymi się otacza), to ustanowiłby inspektora nadzoru (albo zwyczajnie zapytał kogoś z uprawnieniami – najlepiej w specjalności konstrukcyjno-budowlanej – czy na podstawie jednego schematycznego przekroju, bez danych dot. zbrojenia, bez dowodu, że sprawdzono 3 warunki stateczności można poprawnie wykonać ścianę oporową). Przytomny inspektor nadzoru uchroniłby wszystkich uczestników procesu budowlanego (projektant, wykonawca – a także dostawca prefabrykatów) od obecnego kłopotu, a „dobrego gospodarza” od (kolejnej) kompromitacji (inna sprawa, że gminny lud jest dla „dobrego gospodarza” nadzwyczaj wyrozumiały – ani ten, ani żaden z innych dotychczasowych wygłupów mu w oczach miejscowego ludu nie zaszkodził).
Mam kolejne pytania. Kto uczestniczy w postępowaniu administracyjnym, które wieńczy decyzja o pozwoleniu na budowę? Czy MWINB „macza w tym palce” z urzędu, czy może nie? Wiadomo, że tę, konkretną decyzję wydał Wojewoda Małopolski!
A w sprawie wyrozumiałości ludu gminnego. Lud jak lud, raczej bywa zajęty swoimi partykularnymi sprawami i interesami. Trudno mieć do ludu pretensje. Natomiast na pewno można mieć pretensje do organów „władzy ludowej”, która otacza „dobrego gospodarza” opieką i dba od świtu do zmroku, żeby „dobremu gospodarzowi” włos z głowy nie spadł. To taki system, w którym liczą się przede wszystkim „dobrzy gospodarze” i ich sojusz z „władzą ludową”. Pisałem o tym wielokrotnie. W każdym tekście na tym portalu, gdziekolwiek bym nie zajrzał, tam spod przykrycia wyłazi ciotka korupcja. Taki mamy klimat!
Decyzję o pozwoleniu na budowę wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej, w przypadku dróg wojewódzkich (droga w w Jeżowie) organem tym jest wojewoda. Zgodnie z art. 82b ustawy prawo budowlane organ administracji architektoniczno-budowlanej, który wydał ostateczną decyzję o pozwoleniu na budowę (w tym przypadku wojewoda) przekazuje jej kopię wraz z zatwierdzonym projektem budowlanym organowi nadzoru budowlanego (w tym przypadku wojewódzkiemu inspektorowi nadzoru budowlanego). Organ administracji architektoniczno-budowlanej wydaje pozwolenie na budowę, organ nadzoru budowlanego wykonuje czynności po wydaniu tej decyzji (kontrola budowy, ew. wstrzymanie robót).
Napiszę jeszcze raz. To, że jakiś urzędnik projekt budowlany „zatwierdził” nie zwalnia wykonawcy z obowiązku sprawdzenia, czy projekt jest kompletny i czy nie ma w nim błędów. We własnym, dobrze pojętym interesie powinien taki projekt przejrzeć (przed rozpoczęciem robót!), w razie jakichkolwiek wątpliwości powinien na piśmie powiadomić zamawiającego (jest to tak zwany „dupochron”). W żadnym wypadku nie powinien bawić się w projektanta (np. jeśli dla jakiegoś żelbetowego elementu konstrukcyjnego nie wykonano rysunku zbrojarskiego powinien go żądać od zamawiającego – a zamawiający od projektanta).
Złożyłem wniosek o udostępnienie tej decyzji. Za kilka dni powinienem ten dokument opublikować. Jak Pan/Pani myśli, ile jeszcze będziemy czekać w Jeżowie na likwidację osuwiska?
Jak znam życie żaden uczestnik procesu budowlanego („dobry gospodarz”, który reprezentował gminę Bobowa, projektant, wykonawca) dobrowolnie nie przyzna się błędu – w związku z tym na likwidację tego osuwiska możemy poczekać bardzo długo.
Sprostowanie do moich poprzednich komentarzy. Pod linkiem
http://www.bobowa.pl/blog/2014/07/25/budowa-chodnika-dla-pieszych-w-ciagu-drogi-wojewodzkiej-nr-981-odcinek-050-km-0101-km-2536-w-miejscowosci-wilczyska-wraz-z-kanalizacja-deszczowa-etap-ii-km-0101-1722-strona-prawa-dlugosc-16/20670
znalazłem załącznik nr 6 do SIWZ, jest to tekst umowy przygotowany przez gminę Bobowa. Z paragrafu 8 wynika, że gmina zapewnia nadzór inwestorski – a z paragrafu 9, że inspektorem tym ma być osoba o nazwisku Agata Mężyk. Wynikałoby z tego, że – wbrew moim przypuszczeniom – „dobry gospodarz” jednak ustanowił inspektora nadzoru. Skoro tak, to jak to się stało, że ścianę oporową wykonano z elementów, które się odchyliły od pionu, albo połamały? Gdzie był (i czym się zajmował) inspektor nadzoru?
W paragrafie 8 jest też inna ciekawostka. Czytamy: „Do obowiązków Wykonawcy należy w szczególności (…) 15. natychmiastowe zawiadomienie Zamawiającego o wadach i brakach w otrzymanej dokumentacji (…)”.
W projekcie budowlanym nie ma obliczeń statycznych (nie ma żadnego śladu, że sprawdzono stateczność projektowanej ściany oporowej, nie ma rysunku zbrojarskiego dla żelbetowych prefabrykatów) – i co? Wykonawca wywiązał się z umownego obowiązku i zawiadomił zamawiającego – czy nie zawiadomił? Jest jakiś materialny ślad tego zawiadomienia, jest jakaś odpowiedź zamawiającego, jakiś ślad, że zażądał od projektanta uzupełnienia projektu?
Dużo tych pytań – a osuwisko straszy (i jeszcze długo będzie straszyć). Najważniejsze, że „dobremu gospodarzowi” (co to zastał gminę drewnianą, a zostawi wybrukowaną i wybetonowaną) humor dopisuje.