Właśnie przeczytałem taki oto tekst na portalu „wPolityce.pl”: Każdy, kto promuje polskich Sprawiedliwych, kto próbuje nieść o nich wiedzę, kto przywołuje ich pamięć – a nie jest to łatwe – wykonuje bardzo, bardzo ważną pracę. Dla Polski wręcz bezcenną. I każdy, kto tą pracą gardzi, nie docenia jej wagi, albo próbuje podstawiać nogi, działa na szkodę Polski. Są oczywiście głupcy, którzy niczego nie rozumieją, ale na to poradzić można niewiele. W każdym razie: jeśli ktoś nie docenia znaczenia promocji Sprawiedliwych w Polsce, Europie, Izraelu, Stanach Zjednoczonych, i na całym świecie, jeśli nie ceni ludzi, którzy to robią, jeśli ich zwalcza właściwie „dla sportu”, niech potem nie płacze, że prawda historyczna przegrywa z kłamstwem. Dotyczy to także tych, którzy takim operacjom, mniej lub bardziej jawnie, kibicują. [Źródło: https://wpolityce.pl/polityka/412486-kto-promuje-sprawiedliwych-ten-wykonuje-prace-bezcenna]
No i, po przeczytaniu tych słów, zamyśliłem się nad moim materiałem prasowym sprzed paru dni, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/09/haniebna-decyzja-przewodniczacego-rady-miejskiej-w-bobowej-stanislawa-tabisia-w-sprawie-upamietnienia-sprawiedliwego-wsrod-narodow-swiata-sp-adama-michala-rysiewicza-z-wilczysk/.
I zacząłem zastanawiać się, tak już zupełnie na marginesie i wprost uniwersalnie, jak daleka droga dzieli głupca od renegata. I czy głupiec jest tylko głupcem, czy już renegatem Sprawy Narodowej?
Pamiętajmy, że autor zacytowanych słów nie miał zielonego pojęcia o mojej batalii o pamięć dla Sprawiedliwego śp. Adama Michała Rysiewicza!