
Oto kolejny odcinek tragifarsy, dotyczący afery z zakupem dworu Długoszowskich w Bobowej. W artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2018/04/niech-burmistrz-waclaw-ligeza-zglosi-sie-dobrowolnie-do-cba-i-niech-opowie-jak-kupowal-wraz-z-bobowskimi-rajcami-miejskimi-dwor-dlugoszowskich-za-miliony-zlotych-tak-bym-niesmialo-sugerowal-po-l/ przedstawiłem prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 23 lutego 2018 roku, oddalający powództwo Gminy Bobowa przeciwko Maciejowi Rysiewiczowi o ochronę dóbr osobistych i zapłatę, tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych, kwoty 5000 zł na rzecz organizacji Caritas. Ten wyrok jest prawomocny!
I od tego wyroku radca prawny Izabella Piotrowska-Mruk, pełnomocnik Gminy Bobowa, a pełnomocnictwa udzielił wyżej wymienionej 14 czerwca 2018 roku sam burmistrz Wacław Ligęza, sporządziła i wniosła tzw. skargę kasacyjną od wyroku z 23 lutego 2018 roku (sygn. akt IACa888/17) do Sądu Najwyższego w Warszawie! I Gmina Bobowa przy okazji wniosła, w Twoim imieniu Czytelniku „Gorlic i Okolic”, 850 zł opłaty sądowej od skargi kasacyjnej. Napisałem „w Twoim imieniu”, bo to są przecież pieniądze publiczne a burmistrz Wacław Ligęza, jak by nie patrzeć, został przez Ciebie wybrany, żeby Cię reprezentować!!! Ze skargą kasacyjną radcy Izabeli Piotrowskiej-Mruk, dzielnej obrończyni dóbr osobistych Gminy Bobowa (nie mylić z gminą Bobowa) i burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy można zapoznać się w ANEKSIE do niniejszego artykułu.
I znowu, dzięki bezprzykładnej aktywności burmistrza Wacława Ligęzy na polu wojen sądowych wypowiadanych co 5 minut piszącemu te słowa, wracamy do serii artykułów, które napisałem na temat zakupu dworu po rodzinie Długoszowskich w Bobowej przez tzw. bobowski samorząd, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/dwor-dlugoszowskich/. O pozwie Gminy Bobowa napisałem w swoim czasie tekst i zamieściłem wszystkie stosowne dokumenty, zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/09/gmina-bobowa-i-reprezentujacy-gmine-burmistrz-waclaw-ligeza-w-ogniu-walki-kolejny-pozew-sadowy-przeciwko-wolnosci-slowa/. I jako, że wszystko w tej sprawie zostało opowiedziane i opublikowane przez Macieja Rysiewicza z najdrobniejszymi detalami, dzisiaj, przed lekturą tzw. skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego przypomnę tylko kilka kamieni milowych afery z zakupem Dworu Długoszowskich, których nikt nigdy nie zakwestionował. Ani burmistrz Wacław Ligęza, ani rodzina Strojnych, która ostatecznie otrzymała 2 500 000 zł za bobowska nieruchomość (a miało być nawet 2 750 000 zł), ani urzędnicy nadzoru budowlanego (Aleksander Górski), ani urzędnicy Starosty Gorlickiego (Roman Honkowicz), ani autorzy operatu szacunkowego Janusz Małuch i Tadeusz Konieczny. Po prostu nikt. Jedynie burmistrz Wacław Ligęza i jego pełnomocnik Izabela Piotrowska-Mruk twierdzą, że Maciej Rysiewicz kłamie i zniesławia, ale dowodów na taki stan rzeczy w ich kolejnych pismach procesowych brak. Chyba, że za dowód uznać kontrolę RIO, której także powinien przyjrzeć się prokurator. Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza, ale każdemu wolno mieszać. Szkoda tylko, że burmistrz Wacław Ligęza miesza, nie tylko w tej sprawie, i nie tylko za prywatne pieniądze.
- Pierwszy artykuł na temat dworu napisałem 19 lutego 2012 roku (zob. ANEKS) i do tego czasu, tj. 19.02.2012) nikt się dworem specjalnie nie interesował. Budynek niszczał pod zarządem Starosty Gorlickiego i potwornie straszył swoim wyglądem. Trzeba jednak powiedzieć, że mój artykuł spowodował prawdziwą lawinę. W tym czasie całą nieruchomość można było odkupić od Starosty Gorlickiego za ok. 60 000 zł albo i za symboliczną złotówkę!
- Mniej więcej w tym samym czasie, bo 30 stycznia 2012 r …radni bobowscy podjęli uchwałę (nr XVII/111/12), wyrażając jednogłośnie zgodę na wydanie ze środków publicznych 205 tysięcy 370 zł i działka 70/1 została formalnie zakupiona przez Urząd Miejski w Bobowej. Jakie są losy dawnej działki 70/1, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/kajaki-i-rowery-wodne/. Ta informacja jest ważna z punktu widzenia wystąpienia burmistrza Wacława Ligęzy w programie Kronika Krakowska!
- 18 stycznia 2013 roku o godzinie 18.30 widzowie Kroniki Krakowskiej (TVP 3) dowiedzieli się od burmistrza Wacława Ligęzy, że samorząd bobowski biedny jest jak mysz kościelna i nie stać samorządu bobowskiego na zakup od prywatnego inwestora dworu po Długoszowskich. (A tak przy okazji, pani radco Piotrowska-Mruk, ja nie wystąpiłem w tym programie, więc dlaczego powiela pani nieprawdziwe informacje?). A co powiedział wtedy burmistrz Wacław Ligęza? Oto jego słowa, zob. http://www.tvp.pl/krakow/aktualnosci/rozmaitosci/nie-ma-ratunku-dla-dworu-w-bobowej/9791098: – Gmina bez zabezpieczenia finansowego, bez możliwości uzyskania wysokiej dotacji, nie jest w stanie się podjąć takiego dzieła, bo budżet nasz po prostu uległby załamaniu. Za dwór właściciel żąda niemal 250 tysięcy złotych, pięciokrotnie więcej niż sam zapłacił przed trzema laty. Jeśli obecny właściciel budynku zechciałby odsprzedać za dużo niższą cenę i z udziałem może jakiś innych partnerów, spróbujemy podjąć się tego trudu. (zob. materiał prasowy: https://gorliceiokolice.eu/2014/08/pinokio-z-bobowej/)
- W piśmie z dnia 03.06.2014 r. – znak RIiGK.1431.13.2014 do redakcji „Gorlic i Okolic” (co zostało opisane w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2014/06/transakcja-stulecia-historii-dworu-dlugoszowskich-ciag-dalszy/) burmistrz Wacław Ligęza oświadczył: Rozmowy na temat ewentualnego zagospodarowania dworu Długoszowskich po remoncie zostały podjęte w 2013 roku z inicjatywy właściciela dworu. Fakt, że burmistrz Wacław Ligęza rozpoczął jakieś zakulisowe (czyli tajne przez poufne) rozmowy z właścicielem dworu już na początku 2013 roku potwierdza także w skardze kasacyjnej radca Izabela Piotrowska-Mruk, zob. s. 8 ww. skargi w Aneksie. Właściciel dworu, w rozmowie z Maciejem Rysiewiczem, także potwierdził, że takie rozmowy miały miejsce już w 2013 roku choć stwierdził, że inicjatywa spotkania wyszła od burmistrza Wacława Ligęzy. W sumie, kto inicjował te spotkania (rozmowy) jest mniej istotne w tej sprawie. O wiele ważniejsze są pozostałe fakty, do których przyznał się burmistrz Wacław Ligęza piśmie z dnia 03.06.2014 r. – znak RIiGK.1431.13.2014 do mojej redakcji. Po pierwsze te rozmowy z 2013 roku nie były protokołowane i nie sporządzono z nich żadnych notatek cyfrowych i nagrań. Po drugie burmistrz Wacław Ligęza poinformował, cytuję: (…) Radnych Rady Miejskiej w sprawie prowadzonych negocjacji w 2014 r. tj. w dniach 25.02.2014 r. na posiedzeniu Komisji Rolnictwa, Leśnictwa o Ochrony Środowiska Rady Miejskiej w Bobowej z udziałem wszystkich Radnych, 24.03.2014 r. na sesji Rady Miejskiej oraz w dniu 28.04.2014 r. na Komisji Budżetu i Finansów oraz sesji Rady Miejskiej. Można zadać burmistrzowi pytanie jakim prawem, jako wysoki funkcjonariusz samorządu terytorialnego, prowadził jakiekolwiek rozmowy w 2013 roku z tzw. prywatnym biznesem, na temat zakupu nieruchomości, jak się okazało za bardzo poważne kwoty, nikogo o tym nie informując i nie sporządzając jakiejkolwiek dokumentacji na ten temat. To po prostu zwykły skandal pachnący a właściwie śmierdzący…, niech sobie każdy wpisze, czym śmierdzący!!!
- 15 kwietnia 2014 roku sporządzono protokół z negocjacji warunków transakcji zakupu dworu Długoszowskich. Gminę Bobowa reprezentował jednoosobowo burmistrz Wacław Ligęza i zobowiązał się w §4, że Gmina Bobowa zakupi przedmiotowa nieruchomość za 2 750 000 zł. Dlaczego brak na tym dokumencie kontrasygnaty Skarbnika Gminy można się tylko domyślać. Ostra jazda bez trzymanki, burmistrza Wacława Ligęzy, zaczęła się jak wiadomo już w 2013 roku kiedy rozmawiał sobie z właścicielem dworu, nikomu o tym nie mówiąc, a na boku informował widzów „Kroniki Krakowskiej”, że bobowskiego samorządu nie stać na zakup dworu za 250 000 zł. Jednak zobowiązanie, które podpisał 15 kwietnia 2014 roku miało swój najcięższy kaliber.
- Rada Miejska w Bobowej dopiero 28 kwietnia 2014 roku podjęła uchwałę nr XLIV/341/14, wyrażającą zgodę na zakup działek nr 1273/12 i 1273/13, tzn. nieruchomości po Długoszowskich. A więc burmistrz Wacław Ligęza zobowiązał się do zakupu ww. działek 15 kwietnia 2014 roku bez zgody Rady Miejskiej, która została udzielona dopiero ok. 2 tygodnie później. Zadawałem to pytanie wielokrotnie. Zadam jeszcze raz. A co by było, gdyby Rada Miejska nie podjęła takiej uchwały? Prywatny biznes wytacza wtedy Gminie Bobowa ciężkie działa! Ale na to pytanie nigdy nie otrzymałem odpowiedzi a radca Piotrowska-Mruk zbywa je milczeniem w kolejnych pismach procesowych. To jednak nie koniec skandalicznych wydarzeń przy okazji transakcji stulecia w Gminie Bobowa!
- I kiedy już ujawniłem na portalu „Gorlice i Okolice” koincydencję ww. faktów i dat (15 kwietnia 2014 r. zobowiązanie burmistrza Ligęzy a dopiero 28 kwietnia 2014 r. uchwała Rady Miejskiej) burmistrz Wacław Ligęza wystraszył się chyba nie na żarty, bo został wytworzony dokument z datą 15 kwietnia 2014 r., zob. https://gorliceiokolice.eu/2014/12/czy-burmistrz-waclaw-ligeza-naruszyl-dyscypline-finansow-publicznych-niewinni-czarodzieje-ciagle-w-akcji/rdfp-0162-6-14/ i podpisany przez inwestora, że ten protokół z 15 kwietnia 2014 r., czytaj zobowiązanie burmistrza do wypłaty 2 750 000 zł, to tak tylko na niby i wiecie rozumiecie, ale dopiero uchwała Rady Miejskiej i takie tam trele-morele. Dokument nie został przyjęty na dziennik Podawczy UM w Bobowej (nie miał znaków obsługi kancelaryjnej) a zatem mógł być wytworzony kiedykolwiek, a zatem nie miał żadnej mocy urzędowej. Mógł być zwykła fałszywką! Raczej dowodził, że burmistrz Wacław Ligęza dopuszczał się samowolki finansowej podpisując zobowiązanie na 2 750 000 zł. W każdym normalnym kraju w tym momencie wkroczyłby prokurator. W Polsce prezes RIO dokonał (w tej konkretnej sprawie) karkołomnej a niezgodnej z obowiązującym prawem klasyfikacji na dokumenty „wewnętrzne” i „zewnętrzne” i ukręcił sprawie łeb. I uznał, że nie ma problemu. Niezaksięgowany przez UM w Bobowej świstek papieru powinien był trafić wraz ze stosownym zawiadomieniem do prokuratury. Opisałem to także bardzo dokładnie pokazując stosowną dokumentację, zob. https://gorliceiokolice.eu/2015/09/jak-regionalna-izba-obrachunkowa-w-krakowie-skore-burmistrzowi-ligezie-uratowala/. Na marginesie tylko dodam, że tego dokumentu, zob. https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2015/09/rdfp-0162-6-14.pdf, burmistrz Wacław Ligęza nigdy mi nie okazał pomimo składanych wniosków o dostęp do informacji publicznej. Są tylko dwa wytłumaczenia dlaczego tego dokumentu burmistrz Wacław Ligęza mi nie okazał. Primo – wtedy kiedy składałem wniosek dokumentu nie było. Secundo – burmistrz ukrył ww. dokument. Tak czy siak burmistrz złamał prawo! No, ale burmistrz chełpi się wszem i wobec, że nie łamie prawa!!! Ten dokument okazał mi dopiero prezes RIO.
- Przestępstwo samowoli budowlanej. Ze wszystkim detalami, ta wielopoziomowa i trwająca od 2013 roku – długimi miesiącami – przestępcza działalność przy okazji remontu dworu Długoszowskich została przeze mnie opisana na dokumentach i relacjach, które zdobyłem osobiście w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2014/08/czy-w-tym-dworze-straszy-wiedzma-korupcja/. Nie warto się powtarzać, bo temat bogaty i nawet przecinka dzisiaj nie dopisałbym do tej historii. Opisałem w tym tekście także nieprawdopodobne tempo działań różnych urzędników od Starostwa Powiatowego poczynając, przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, aż po Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, tempo zmierzające do zalegalizowania bobowskiej transakcji stulecia a przy okazji zdjęcia z prywatnego właściciela dworu odium odpowiedzialności za przestępstwo samowoli budowlanej. Burmistrz Wacław Ligęza doskonale wiedział o tej samowoli budowlanej a mimo to prowadził zakulisowe w 2013 r. i nie zakulisowe w 2014 roku, ale rozmowy i negocjacje z prywatnym biznesem, pozostającym w stanie przestępstwa samowoli budowlanej. A od pewnego momentu sekundowali mu rajcy miejscy, których nic nie zrażało ani kwota 2 750 000 zł, ani tzw. operat szacunkowy. No właśnie kilka słów na temat operatu szacunkowego panów Janusza Małucha i Tadeusza Koniecznego! Bo tutaj wszystkim „bobowskim i gorlickim świętym” z samorządu i wymiaru sprawiedliwości powinny zapalić się nie tylko czerwone światła ostrzegawcze, ale zawyć syreny alarmowe.
- Burmistrz Wacław Ligęza i skarbnik Gminy Danuta Żarnowska zawierają 10 marca 2014 roku umowę nr RIiGK 13/2014 z Biurem Obsługi Nieruchomości Janusza Małucha z Sękowej na wykonanie operatu szacunkowego wyceny działek nr 1273/12 i 1273/13. W umowie nie ma ani słowa o wycenie budynku dworu Długoszowskich, posadowionego na działce 1273/12. Za to w Operacie Szacunkowym (OS) ta informacja widnieje na pierwszej, tytułowej stronie. Wynagrodzenie dla BON Janusz Małuch za wykonanie przedmiotu umowy wyniesie 3 690 złotych brutto. BON Janusz Małuch przystępuje do pracy. Operat Szacunkowy Określenia Wartości Rynkowej Nieruchomości (pełna nazwa dokumentu) zostaje podpisany przez Janusza Małucha i rzeczoznawcę majątkowego Tadeusza Koniecznego (upr. Rzeczoznawcy Majątkowego nr 674), także z Sękowej, w dniu 24 marca 2014 roku (data sporządzenia wyceny). W OS autor podaje, że podstawą wykonania wyceny była umowa ustna zawarta 11 marca 2014 r. pomiędzy Zleceniobiorcą (BON Janusz Małuch) i Zleceniodawcą, czyli burmistrzem Bobowej. Dlaczego autor OS napisał o umowie ustnej, skoro zawarł dzień wcześniej umowę na piśmie? Może rzeczywiście na początku była umowa ustna, a potem antydatowano umowę pisemną? Trudno dociec. To jest jednak detal. Godne podziwu, dla tytanicznej wprost pracy autora OS Janusza Małucha, są daty przez niego podane, a dotyczące dnia określenia i uwzględnienia w wycenie stanu nieruchomości, określenie wartości przedmiotu wyceny i dokonania oględzin nieruchomości. To wszystko wydarzyło się jednego dnia, tj. 11 marca 2014 roku. Czapki z głów, biorąc pod uwagę liczbę obliczeń i rysunków dołączonych do OS. Ale to też jest detal! Przywołajmy w tym miejscu jeszcze raz Decyzję Starosty Gorlickiego nr 428/2014 – znak AB.6740.447.2014 z 18 lipca 2014 roku i oświadczenie naczelnika Wydziału Architektury i Budownictwa Romana Honkowicza z dnia 10 lipca 2014 roku (pismo do Macieja Rysiewicza – znak AB.670.48.2014), że projekt budowlany dotyczący przebudowy dworu Długoszowskich na potrzeby przyszłej szkoły muzycznej „został sporządzony w czerwcu 2014 roku”. A jeśli tak to skąd BON Janusz Małuch ma wiedzę, zawartą na stronach 21, 22, 23, 24 OS popartą dwoma mapkami, dołączonymi do OS, a nazwanymi „Koncepcja rzutu piętra skala 1:100” i „Koncepcja rzutu parteru skala 1:100” na temat przebudowy dworu na potrzeby przyszłej szkoły muzycznej? Janusz Małuch doskonale wie, gdzie ma być mała sala koncertowa i gabinet dyrektora szkoły, i sale ćwiczeń. Janusz Małuch doskonale także wie, za ile przebudowane zostaną ścianki działowe i ile będzie kosztowało wygłuszenie akustyczne tych ścianek. Nawiasem powiedziawszy, tzw. „obliczenie rynkowych kosztów związanych z rozwojem nieruchomości” podane na s. 21 OS Janusza Małucha jest tak ogólnikowe i niepełne, że trudno je traktować poważnie! Czy w umowie z dnia 10 marca 2014 roku z Gminą Bobowa Janusz Małuch zobowiązał się do wykonania koncepcji remontu na potrzeby szkoły muzycznej? Przecież do tego, sądząc po dokumentach, inwestor wynajął zupełnie innego projektanta. I ten projektant swój projekt wykonał w czerwcu 2014 roku, jak stwierdza naczelnik Roman Honkowicz. A może, po prostu, brakowało 777 tysięcy złotych, żeby wycena dworu, czytaj „wartość rynkowa nieruchomości – przyszła” wyniosła ostatecznie 2 900 000 zł i żeby burmistrz Wacław Ligęza mógł negocjować przyszła cenę nabycia dworu w dół, do poziomu 2 750 000 zł i stanąć potem przed Radą Miejską i oświadczyć, jaki to z niego fantastyczny negocjator; utargował wszak 150 000 zł? Ja tylko pytam, w nadziei, że ktoś kiedyś mi odpowie na te wszystkie pytania! W tym stanie rzeczy, nie mam najmniejszych wątpliwości, że burmistrz Wacław Ligęza po przeczytaniu dokumentu sporządzonego przez Janusza Małucha powinien był nabrać poważnych wątpliwości, co do rzetelności tego opracowania, a nie przyjmować go za dobrą monetę jako podstawę do negocjacji ceny zakupu dworu. Bo ciągle były do wydania, w tym wypadku niebagatelnie duże, pieniądze publiczne. Chyba, że… no właśnie, chyba, że… w tym dworze straszy…
- I jeszcze jeden kamień milowy „czystej jak łza transakcji” zakupu dworu za 2 500 000 zł. Otóż, a to wynika z protokołu (zob. §3) podpisanego 15 kwietnia 2014 r. (zob. mat. prasowy https://gorliceiokolice.eu/2014/06/transakcja-stulecia-historii-dworu-dlugoszowskich-ciag-dalszy/, burmistrz Wacław Ligęza ujawnił prywatnemu właścicielowi dworu, że ma operat szacunkowy na 2 900 000 zł i de facto właśnie tyle może wydatkować na zakup nieruchomości. Odwrócenie ról w kontaktach pomiędzy jednostką samorządu terytorialnego a prywatnym właścicielem jest aż nadto dobrze widoczne. To przecież prywatny właściciel dworu powinien przyjść do Gminy Bobowa i złożyć na piśmie za ile chce sprzedać dwór. Gmina miała obowiązek operat szacunkowy sporządzić, ale na własne potrzeby, a potem dopiero otworzyć kopertę z ceną transakcji przedstawioną przez prywatnego właściciela. I ewentualnie zacząć negocjacje Pod żadnym pozorem nie można było siadać do stołu rokowań i kłaść na stół dokument Małucha i Koniecznego, wątpliwej skądinąd jakości i jak udowodniłem w tym tekście w bardzo tajemniczy sposób powołujący się na wiedzę, wytworzona w przyszłości, z punktu widzenia daty wytworzenia operatu szacunkowego, której Małuch z Koniecznym mieć nie mogli.
No i tyle „w temacie” kamieni milowych afery z zakupem dworu Długoszowskich. Pozostałe szczegóły, nie mniej ważkie, na przykład wątek cen nieruchomości w gminie Bobowa i okolicach, zob. https://gorliceiokolice.eu/tag/dwor-dlugoszowskich/.
ANEKS
Tekst skargi kasacyjnej do SN w Warszawie, wytworzony przez radcę Izabellę Piotrowską-Mruk, to dokument bardzo złej jakości. Jeśli na przykład, Szanowny Czytelniku, chciałbyś znaleźć w tym dokumencie odpowiedź na zarzuty i komentarz do faktów, które zawarłem w moich licznych tekstach o bobowskiej transakcji stulecia, a które starałem się z grubsza streścić powyżej, to srodze się rozczarujesz. Przed Tobą, Czytelniku, wyżyny manipulacji i prawdziwa opowieść „z mchu i paproci”, jak mantrę, powtarzająca tylko, że Maciej Rysiewicz kłamie i zniesławia i że „słowo honoru”, ale wszystko przy zakupie dworu było transparentne jak łza.
Całkowicie gołosłowny, żeby nie powiedzieć kłamliwy, jest zarzut skargi kasacyjnej, że zarzuty dotyczące niegospodarności Wacława Ligęzy przy nabyciu dworu Długoszowskich są całkowicie nieprawdziwe i nie znajdują uzasadnienia w materiałach prasowych Macieja Rysiewicza. Przedstawiłem powyżej „10 kamieni milowych” tej transakcji z dokładną analizą i dokumentacją. Nie znalazłem w skardze kasacyjnej żadnej merytorycznej polemiki na ten temat. Dokumenty i analizy, które przeprowadziłem w artykułach nazywa się w sposób nieuprawniony spekulacjami, bez przeprowadzenia żadnego dowodu.
Szczególnie interesujące są wywody radcy Izabelli Piotrowskiej-Mruk na temat wolności słowa. To doprawdy perełki myśli prasoznawczej a nawet filozoficznej. Boję się je nazwać spekulacjami, bo radca Izabella Piotrowska-Mruk pozwie mnie zaraz do sądu o zniesławienie. Ogólnie rzecz biorąc z wywodów radcy Izabelli Piotrowskiej-Mruk wynika, że burmistrza można krytykować, ale zanim go skrytykujesz dziennikarzu, to idź do burmistrza okaż mu tę krytykę, a ten ewentualnie uzna, że ta krytyka jest słuszna i można ją rozpowszechniać. Mam wrażenie, że radca Izabella Piotrowska-Mruk przybyła do nas z zupełnie innej epoki! Problem między nami polega tylko na tym, że ja nie zabraniam radcy Izabelli Piotrowskiej-Mruk szerzenia swojej przenikliwej myśli prasoznawczej na wokandach sądowych, a radca Izabella Piotrowska-Mruk, na mocy pełnomocnictwa władzy samorządowej, ściga mnie na tych samych wokandach za rozpowszechnianie informacji i ocen na temat działania władzy publicznej! Radca Izabella Piotrowska-Mruk stawia mi zarzut, że nie dochowałem rzetelności przy wykorzystaniu dokumentów, które uzyskałem na mocy wniosków o dostęp do informacji publicznej. Czyli okazuje się, że jak masz jakiś dokument i opublikowałeś go z całym dobrodziejstwem inwentarza, to było to działanie, zdaniem radcy Izabelli Piotrowskiej-Mruk nierzetelne. A może ja publikowałem te dokumenty urzędowe do góry nogami? To już zakrawa naprawdę na jakiś absurd. Z treści skargi wynika także, że nie wykazałem, że przy opisie afery z zakupem dworu Długoszowskich, działałem w obronie społecznie uzasadnionego interesu. No właśnie, autentyczne 2 500 000 publicznych złotówek wyharatane z kasy Gminy nie wystarcza, żeby wiadomo było, że dziennikarz podejmuje temat rzetelnie i w interesie publicznym. Chyba, że… no właśnie… przecież te pieniądze otrzymała osoba prywatna i interes publiczny w tym momencie znika… Przenikliwe rozumowanie!
Do podstawy prawnej wniesienia skargi kasacyjnej nie będę wnosił uwag, bo nie mam zielonego pojęcia czy burmistrz Ligęza i jego pełnomocnik radca Izabella Piotrowska-Mruk, mieli jakiekolwiek podstawy do złożenia za 850 publicznych złotówek tego dokumentu do Sądu Najwyższego. Chciałbym jeszcze tylko przypomnieć, że już raz burmistrz Wacław Ligęza „peregrynował” do Sądu Najwyższego z mec. Eweliną Wilusz-Hus i nie najlepiej się to skończyło, tzn kompletną kompromitacją, zob. mat. prasowy: https://gorliceiokolice.eu/2014/12/skarga-burmistrza-waclawa-ligezy-do-sadu-najwyzszego/ i https://gorliceiokolice.eu/2015/04/kleska-burmistrza-waclawa-ligezy-w-sadzie-najwyzszym/.
A teraz już wiekopomna skarga kasacyjna burmistrza Wacława Ligęzy i Izabelli Piotrowskiej-Mruk! Miłej lektury!
19 lutego 2012
DWÓR DŁUGOSZOWSKICH W BOBOWEJ I DZIAŁKA 70/1 W WILCZYSKACH ALBO O KAJAKACH I ROWERACH WODNYCH
O takich ludziach mówi się, że są barbarzyńcami. Ale któż to są owi „barbarzyńcy”. Nie szukałem daleko i sięgnąłem do zasobu Wikipedii. A tam pierwsze zdanie na ich temat brzmi:
Barbarzyńca (gr. βαρβάρους/bárbaros, łac. barbarus – cudzoziemiec) – człowiek dziki, pierwotny, niecywilizowany, okrutny, o prymitywnych odruchach, nieznający kultury europejskiej.
Prawda, że zabrzmiało groźnie? Czy we współczesnej Europie, na początku XXI wieku, w dobie cywilizacji cyfrowej, atomu i lotów kosmicznych można jeszcze spotkać w zaułkach polskich miast i na rozstajach wiejskich dróg barbarzyńców, czyli ludzi niecywilizowanych, okrutnych, o prymitywnych odruchach i co najgorsze nieznających kultury europejskiej (o narodowej nie wspominając)?
Posłuchajcie więc takiej opowieści.
Rodzina Długoszowskich posiadała w Bobowej 225 ha ziemi i dwór zwany „zamkiem”. Kazimierz Wieniawa-Długoszowski, starszy brat słynnego i charyzmatycznego adiutanta Marszałka Józefa Piłsudskiego Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, zapisał piękne karty bobowskiej historii. Przypomnę tylko jedną z nich:
Kiedy w 1939 roku narastało zagrożenie ze strony Niemiec, Bencjon Halberstam z inicjatywy generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego wystosował list do Żydów z Galicji popierający zakup rządowych obligacji. (zob. Karol Majcher, Bobowa. Historia, ludzie, zabytki, Warszawa 2008, s. 34)
Tę akcje pomocy Państwu Polskiemu koordynował w Bobowej brat Bolesława, Kazimierz Wieniawa-Długoszowski, dziedzic na Bobowej. Zdjęcie Kazimierza z cadykiem Halberstamem obiegło całą polską prasę w 1939 roku. Można je także zobaczyć w książce Karola Majchra (s. 34). Ale dość w tej chwili reminiscencji historycznych.
Po Długoszowskich w Bobowej pozostała historia, pamięć, grobowiec na cmentarzu i dwór, zagrabiony w 1947 roku przez komunistów (to też byli barbarzyńcy).
A potem przyszła podobno wolna Polska. Ale „wolna” Polska nie chciała oddać prawowitym właścicielom ich majątku. Dwór Długoszowskich, ostatni potomek rodu Leszek Wieniawa-Długoszowski, syn Kazimierza, był zmuszony odkupić od tzw. Skarbu Państwa, w tym konkretnym wypadku od Starosty Gorlickiego; ubolewam nad panem panie starosto, bo przyłożył pan rękę do zwykłego, pospolitego, gangsterskiego paserstwa. Można ze spokojem sumienia rozgłaszać, że Starosta Gorlicki, jako instytucja, to zwykły złodziej i bandyta. Sprzedawał wszak, co nie jego i tyle! I na dodatek zmuszał do nabycia przedmiotu przestępstwa prawowitego spadkobiercę, czyli właściciela. Gwałt i przemoc, panie starosto – i kto tu jest anarchistą, panie starosto?
Władze gminy Bobowa nie mają wiele na swoje usprawiedliwienie. Dwór Długoszowskich od lat stanowił strup na wizerunku gminy, tzn. nie zrobiono nic, żeby tę perłę kultury i tradycji narodowej otoczyć opieką. Solidny gmach z uporem wytrzymywał przez lata „ekstensywną gospodarkę”, tzn. internat dla młodzieży, bo dawniej budowano solidnie i bez fuszerki.
Jednak wytrzymałość materii ma swoje granice i dzisiaj pomimo zmian własnościowych dwór Długoszowskich popada w ruinę. Leszek Wieniawa-Długoszowski, sprowadzony przez czasy „real-socu” „do parteru” ekonomicznego, nigdy nie był w stanie otoczyć niezbędna opieką swojej ojcowizny. To nie jemu III RP wypłaca blisko 180 tys. złotych rocznych dochodów na stanowisku burmistrza Bobowej, bo nie jest burmistrzem Bobowej, a to jest stanowisko nieporównywalne do czegokolwiek w polskiej siatce płac. Leszek Wieniawa-Długoszowski zmuszony był sprzedać swoje siedlisko. Bo nikt nie chciał go słuchać, że w dworze można zorganizować Muzeum Niepodległej Rzeczpospolitej. I pokazać pamiątki rodzinne po Długoszowskich i po Marszałku Piłsudskim, który przecież bywał w Bobowej. Nie dostrzegli tego starostowie gorliccy Welc, Kochan, Wędrychowicz a także bobowscy wójtowie Durlak, Nalepka i Ligęza.
Wygląda na to, że dwór w Bobowej chyli się ku upadkowi. Nie pomoże Karol Majcher (autor książki o Bobowej), a także Maciej Rysiewicz, bo burmistrz Wacław Ligęza bojkotuje każda inicjatywę wydawniczą, publicystyczną i koncepcyjną firmowaną przez „przestępcę” z Jeżowa.
W styczniu 2012 r. radni bobowscy (wg telefonicznej relacji sekretarz Urzędu Miasta Bobowa pani Iwaniec) postanowili kupić nieużytek nad Białą Tarnowską (tj. dz. 70/1 w Wilczyskach), za publiczne pieniądze (205 000 zł) w ramach fantasmagorycznego planu budowy zalewu, boisk, ścieżek rekreacyjnych i zakupu kajaków i rowerów wodnych. To nic, że doświadczenia senatora Stanisława Koguta w Stróżach z budową zalewu nie napawają optymizmem (odmowa wydania zezwolenia na budowę zalewu w Stróżach) – a swoją drogą na żadnej rzece w Polsce nie ma takiej koniunktury na budowę zalewów jak na Białej Tarnowskiej. Ciekawe!
Publiczne pieniądze (205 tys. złotych za działkę 70/1 w Wilczyskach) zostaną utopione w popowodziowym błocie. A dwór Długoszowskich rozpadnie się w tym czasie w proch i pył. Chwała bohaterskim radnym z Bobowej tej kadencji!
Zacząłem od barbarzyńców i na barbarzyńcach skończę, bo radni gminy Bobowa zostali przeze mnie poinformowani o zagrożeniach w związku z planami inwestycyjnymi burmistrza Ligęzy na dz. 70/1 w Wilczyskach. Nie możecie teraz powiedzieć, że nic o tym nie wiedzieliście. Spróbujcie sobie zadać pytanie, czy nie lepiej było wydać te pieniądze na dwór Długoszowskich. Można go kupić podobno tylko za 60 tys. złotych, i ściągnąć tłumy turystów do Bobowej do izby pamięci Wieniawów i Piłsudskiego. A teraz przyjdzie wam kupować kajaki i rowery wodne. Kupujcie zatem rowery i kajaki…albo odwrotnie…
Maciej Rysiewicz
P.s. Wbrew temu, co uważa burmistrz Wacław Ligęza, chciałbym być dumny z Bobowej. Niestety moją dumę łatwo sponiewierać i wystawić na ciężką próbę. Oto, na stronie http://podroze.gazeta.pl/podroze/1,114158,6536531,Bobowa_Malych_miasteczek_czar, przeczytałem takie oto doniesienie anonimowego turysty, który dotarł do naszego miasteczka:
Zabytkowy dwór Długoszowskich przylega bokiem do liceum ogólnokształcącego. Dorastał tutaj gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, legionista i adiutant marszałka Józefa Piłsudskiego, pierwszy ułan II Rzeczpospolitej. Dziś dworek zwany „zamkiem w Bobowej” jest zdewastowany, otacza go metalowa siatka z bramą zamkniętą na kłódkę. „Obiekt zagrożony zawaleniem. Wstęp wzbroniony” – ostrzega tablica. – Ładny zabytek, co? – chichoczą uczennice w oknie liceum, kiedy fotografuję popękaną fasadę z wybitymi szybami w oknach
To nie ja napisałem, ale dedykuję ten wpis Wacławowi Ligęzie i pozostałym barbarzyńcom z tej i poprzednich rad gminy i miasta Bobowa. Kupujcie kajaki i rowery wodne, albo odwrotnie!
Od redakcji! Zdjecie tytułowe wykorzystane jako cytat ze strony http://wyborcza.pl/7,75398,22090810,jerzy-stepien-to-nie-tylko-zamach-na-sad-najwyzszy-ale-rowniez.html.
Czy nie śmieszy Pana chwalenie się i poświęcenie nowo otwartego salonu płytek w bobowej burmistrz na pierwszym miejscu na zdjęciu duma bo sprzedali warsztaty szkolne a dzieci nie mają się gdzie uczyć i nie maja warsztatów a cała śmietanka taka Dumna morze by Pan ten temat też poruszył
„Mieszkaniec”
Jak TY sobie wyobrażasz poświęcenie salonu płytek bez burmistrza W.Ligęzy…??
Takie poświęcenie było by nie ważne !!
Burmistrz musi być i się fałszywie uśmiechać…..i basta…
Czy ten uśmiech jest NATURALNY ??
Ale lepiej zobacz z jakim towarzystwem się tam wybrał…..?? Jakie laski tam przybyły u boku…???
Ludziska,zrozumcie! Taką przyjął burmistrz taktykę ! Trzeba się pokazywać ! Trzeba się uśmiechać….Gdzie to jest możliwe tak jest..Nawet jest w stanie urlop przerwać żeby się tu czy tam pokazać….
Jak by J.Kociołek zaprosił burmistrza Ligęzę,na otwarcie sezonu szczepienia psów to też by przyjechał i mowę wygłosił 🙂
Trza się pokazywać !
A czterech księży na takiej „uroczystości” to zwykłe ośmieszanie godności Kościoła Katolickiego…
Ta „uroczystość”była wyjątkowa…
Proboszcz poświęcał swojemu bratu……..gratis…..Można tak…?
OK! Sytuacja jest trochę groteskowa, ale dozwolona. A co na tej uroczystości robili tacy samorządowcy jak Adam Urbanek? Też jest spokrewniony?