Przymuszony przez Prokuratora Regionalnego w Krakowie Marka Wożniaka, zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2017/06/czy-prokurator-rejonowy-z-gorlic-tadeusz-cebo-byl-czlonkiem-pzpr-ciagle-nie-wiadomo-ale-prokurator-regionalny-z-krakowa-marek-wozniak-uchyla-zaryglowane-do-tej-wiedzy-drzwi/, Prokurator Okręgowy w Nowym Sączu Michał Trybus wreszcie „wystękał” w tej sprawie (patrz tytuł artykułu) decyzję administracyjną. Oto ten dokument w całej swej okazałości:
Tymczasem nie będę komentował tej „okazałości”, bo nie ma żadnej wątpliwości, że odwołam się do Prokuratora Regionalnego w Krakowie, zgodnie z instrukcją, od ww. decyzji. Mam 14 dni na ten kłopotliwy, nie tylko dla mnie, krok!
A na marginesie. Biedni ci prokuratorzy. Jedni muszą ukrywać swoją, na przykład partyjną przeszłość, bo niby przynależność do zbrodniczej organizacji, to była ich prywatna sprawa, a drudzy muszą chronić tych, co muszą się ukrywać. I kółko się zamyka.
A co zrobi prokurator Marek Woźniak? Nie wiem! Ale pismo z 29 czerwca 2017 roku, zob. SKONICA_36317063012410, w którym odmówił mi podjęcia jakichkolwiek, dyscyplinarnych choćby kroków, wobec swoich kolegów z Nowego Sącza, którzy naruszali prawo dostępu do informacji publicznej, może rzucać światło na przyszłe decyzje prokuratora Marka Woźniaka. Z kronikarskiego obowiązku podałem zatem moim Czytelnikom i ten dokument na dziennikarskiej tacy. Przyda się w przyszłości, jak już wszystkie odmowy staną się faktem… Ale jeśli się mylę, to… ku chwale Ojczyzny!!!
PS. Bardzo proszę moich miłych Czytelników, żeby koniecznie zwrócili uwagę na następujące przemyślenia prokuratora Marka Woźniaka z pisma z 29 czerwca 2017 roku:
Co istotniejsze, orzeczenia sądowe nie są – w rozumieniu doktrynalnym oraz konstytucyjnym – źródłami prawa.
Doprawdy, pomyślałem sobie, jak już sto razy przeczytałem cały akapit, który zawierał powyższe zdanie, to po co my się bawimy w tzw. sądy, jak po wydaniu jakiegoś „incydentalnego” orzeczenia, na przykład w WSA w Białymstoku, pojawi się na przykład prokurator Marek Woźniak i powie, że to orzeczenie nie jest „źródłem” prawa. To znaczy, że można je zlekceważyć? I tak wygląda ta cała III RP. Wszystko da się zrelatywizować. Wystarczy tylko chcieć. Pamiętacie „pomroczność jasną”? Ja uważam, że na poziomie logicznym, przywołane w tym artykule pismo prokuratora Woźniaka, o tę „pomroczność” ociera się bezwarunkowo. Konia z rzędem temu, kto przełoży „z polskiego na nasze” taki oto słowotok:
Orzeczenia sądowe (…) kształtują (…) społecznie pożądaną praktykę informowania obywateli o szeroko rozumianych sprawach publicznych, co łączy się z kolei z wykładnią budzących wątpliwości interpretacyjne przepisów (…)
Przepraszam Pana prokuratora Marka Woźniaka, ale powyższe zdanie, to także jakaś bełkotliwa tautologia. I jeszcze zapytam, czy są „wąsko rozumiane sprawy publiczne”. Może do takiej kategorii należy przynależność do PZPR, którą ten i ów funkcjonariusz publiczny tak skrzętnie ukrywa w naszym „nieszczęśliwym (ciągle) kraju”?